Rozdział 118. Too many tears (ostatni)

Dziękuję  za ponad 150 000 wyświetleń ♥_♥


Rozdział dedykuję Estranged
(z okazji urodzin, które to obchodzić będzie już za 2 dni - 100 lat mała!)
oraz
Michelle Rose 
za to, że po prostu jest, wspiera mnie i mam nadzieję nadal będzie ♥

***

Najkrótsza droga do obłędu wiedzie przez samotność.

                 Ciemne pomieszczenie wypełnił stłumiony przez poduszkę jęk. Nie otwierał oczu. Ostrożnie podniósł obolałą  głowę i odczekał kilka sekund, by rozejrzeć się wokoło. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, no może poza powstałym bałaganem. Dopiero po jakimś czasie zaczął zastanawiać się co robi w domu, z którego niedawno się wyprowadził. Powoli podniósł się do pozycji siedzącej i z zaskoczeniem zapiął pomięte spodnie.
- Michelle?! - wrzasnął. - Kurwa... - mruknął, łapiąc się za pulsujące skronie. W domu panowała zupełna cisza. Gdy chciał wstać, poczuł pod stopami ostre drobinki. Spojrzał na podłogę i zmarszczył brwi. Powoli pochylił się w przód, patrząc na tył ramki z ich wspólnym zdjęciem. Podniósł popękaną, szklaną szybkę obleczoną w sklejkę koloru drewna i popatrzył na trzy uśmiechnięte twarze. Mały nie miał co drugiego ząbka, a Michelle wyglądała wyjątkowo pięknie. Za wszelką cenę chciał przypomnieć sobie jak dotarł do domu. Pojedyncze obrazy przemykały mu przez głowę, jednak jeszcze nie potrafił poskładać ich w jedną całość. Będąc w kuchni łyknął aspirynę - tak jak zwykle - bez popijania.
- Jimi?! - krzyknął, krzątając się po niewielkich pomieszczeniach. Wyłączył wyciszony telewizor. Na lodówce zauważył białą karteczkę, której treść "Jeżeli kiedykolwiek ci zależało nie próbuj nas szukać" wzbudzała skrajnie niepewne odczucia. Nagle jego tętno gwałtownie przyśpieszyło. Na maleńkiej karteczce zaschło kilka łez, które Michelle pewnie próbowała wytrzeć dłonią. Mulat przełknął ślinę i szeroko otworzył oczy. Spojrzał na jaśniejące niebo, gdy elektroniczny zegar wskazywał 6:33.
- Kurwa - zdążył mruknąć, zanim z jego dłoni wysunęła się zgnieciona kartka. Biała kulka uderzyła o podłogę z charakterystycznym dźwiękiem i potoczyła się kilka centymetrów dalej.

                 Białawe chmury przysłaniały całe niebo. Jimi powoli podniósł powieki, by zaraz potem zmrużyć oczka i przeciągnąć się na twardym materacu. Obróciwszy się na drugi bok, ujrzał zamyśloną mamę, która nerwowo przekładała między palcami cienkiego papierosa. Kobieta była zupełnie nieobecna. Wpatrywała się w oddalony punkt, myślami będąc w zupełnie innej rzeczywistości. Kolejna łza spłynęła po jej policzku. Mały brunet pośpiesznie odrzucił cienką kołderkę i przeskoczył na drugie łóżko.
- Tatuś mówił, że prawdziwi twardziele nie płaczą - nie widział jak z bólem zamykała oczy. - Będzie dobrze - wyszeptał niespodziewanie, jednak brunetka była zbyt zdenerwowana.
 
- Jestem Saul - wyciągnął rękę w moją stronę.
- Michelle, miło mi - powiedziałam nieco pewniej. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Zapewne gdyby nie zadzwonił dzwonek, robilibyśmy to dalej. 

                 Nie potrafiła trzeźwo myśleć, wciąż starała się znaleźć jakiekolwiek wspomnienie niezwiązane z Saulem. Na daremno, pojawiał się wszędzie.
- Przepraszam... - odsunęła chłopca na bok i pobiegła na łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Dłonie oparła o starą, popękaną umywalkę i nabrała powietrza do płuc. Nie chciała, aby Jimi znów słuchał jej płaczu, więc gwałtownie odkręciła kurek z lodowatą wodą. Przez cały czas czuła okropne mdłości, nagle złapał ją mocny kaszel. Gdy ujrzała czerwoną maź na wardze, przeraziła się nie na żarty. Zaczęła wypluwać krew do umywalki. Ciężko oddychając, przemyła twarz wodą i ostrożnie obtarła ją ręcznikiem.

Saul zaproponował, że zabierze mnie w specjalne miejsce. Poszliśmy na plac zabaw, o tej porze był jednak całkowicie pusty. Usiedliśmy obok siebie na huśtawkach zawieszonych na kolorowych łańcuchach.

                 Gdy wróciła do pokoju, mały oglądał program w telewizji. Milczała. Zająwszy miejsce naprzeciwko niego, wbiła wzrok w mocno obdarte uda. Położyła łokcie na kolanach i powoli ukryła twarz w rozłożonych dłoniach. Nagle poczuła maleńką rączkę na podłużnej ranie.
- Co ci się stało? - zapytał, spoglądając w mocno zaczerwienione oczy kobiety.
- Nic takiego - odparła. - Jesteś głodny? - spytała, chcąc jak najszybciej zmienić temat. Mały twierdząco pokiwał główką, by zaraz potem ułożyć ją na wychudzonych udach mamy.
- Ubierzemy się i zahaczymy o jakiś bar mleczny, dobrze? - jej głos łamał się z każdym kolejnym słowem, lecz próbowała mówić dalej.
                 Nadszedł wieczór. Michelle przez cały dzień myślała o rozmowie, która musiała się odbyć. Nie miała przy sobie telefonu, a tego numeru akurat nie pamiętała. Po zachodzie słońca, z Jimim na miejscu pasażera, wyruszyli w drogę do Hollywood. Chelle jechała zgodnie z przepisami, starając się nie rzucać w oczy. Jimi co jakiś czas zmieniał kasetę w trzeszczącym radiu.
- Gdzie jedziemy?
- Odwiedzimy wujka - odparła, na moment odrywając się od swoich myśli.
- Jedziemy do Rogera?! - brunetka szybko zgasiła jego nadzieje i resztę drogi spędzili w absolutnej ciszy.

- Michelle! Czekaj! - krzyknął i pobiegł za mną do samolotu. Zatrzymał się na chwilę i popatrzył mi prosto w oczy. Nagle mocno przywarł do moich ust, zachłannie całując. Zobaczyłam maleńką łzę, która nagle spłynęła po jego zarumienionym policzku.
- Nie płacz... - wyszeptałam najciszej jak mogłam, ocierając pojedyncze łezki.
- Ja...wciąż cię kocham.

                 Jakieś 20 minut później zatrzymali się na starej stacji.
- Do pełna? - zapytał młody chłopak, wyłaniając się nagle zza szarego filara.
- Tak - odparła, wyciągając ostatni papierek o wysokim nominale w jego stronę.
- To pani dziecko? - spytał, zerkając na przednie siedzenie. Skinęła głową i odwróciła wzrok.
- Wszystko w porządku? - zapytał wścibskim tonem.
- Płacą panu za gadanie, czy za napełnianie baku? - była tak podirytowana, że nic nie powstrzymałoby jej przed wielkim emocjonalnym wybuchem.
- Przepraszam... - burknął pod nosem z nieukrywanym trudem. Kobieta zapłaciła, a jej wzrok przykuła czerwona czapka z daszkiem, na której widniał napis I wanna slash your wrist. Przymknęła oczy i mocno trzasnęła drzwiami.

- A czy ty, Michelle Letty Sanchez, pragniesz zawrzeć związek małżeński z tym oto Saulem Hudsonem? - zapytał, patrząc na mnie. Nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku, na twarzy Slasha rosło zniecierpliwienie i strach. Uśmiech zniknął z jego twarzy, ksiądz wytrwale trzymał mikrofon tuż przed moimi ustami.
- Tak, chcę - powiedziałam, w końcu przełamując strach. Slash uśmiechnął się ze spokojem i popatrzył na moje usta.


                 Zaparkowała daleko. Żaden z domowników nie mógł dostrzec auta. Założyła kaptur na głowę. Wiedziała, że musi zaryzykować i liczyć na to, że nie Kate jej otworzy. Brama jak zwykle nie była zamknięta. Chelle, najciszej jak mogła, pchnęła wielkie, czarne skrzydło kutego ogrodzenia i prześlizgnęła się w wąskiej szczelinie. Przemknęła obok kuchennego okna, rzucając okiem na wnętrze. W domu panował półmrok. Jedynie w korytarzu świeciła się słaba lampa. Michelle stanęła przed drzwiami i przełknęła ślinę. Kosmykiem włosów przysłoniła uszkodzony łuk brwiowy i niepewnie zastukała w drzwi. W ciągu kilkunastu sekund ktoś stanął po drugiej stronie i gwałtownie przekręcił klucz.
- Jak pani tu weszła? - znajomy skrzek nieco ją uspokoił. Natychmiast podniosła wzrok, kładąc palec na ustach.
- Musimy pogadać. Teraz.
- Michelle? Ale... - wyszeptał, wychodząc przed próg - o co chodzi?
- Axl, mam kłopoty - nieśmiało popatrzyła w zdezorientowane oczy - Ja...oddam, co do grosza, ale teraz potrzebuję pomocy.
- Jasne, nie ma sprawy. Tylko... dlaczego? - rozmowę przerwało pytanie ciężarnej Kate gdzieś z drugiego końca domu.
- Gdzie jesteś, panie Rose?
- Zaraz przyjdę, kochanie! - krzyknął, zerknąwszy na drzwi.
- Czekam kilka domów dalej, na prawo. Tylko nie mów Kate, proszę - ostatnie słowo wyszeptała przez łzy, odchodząc możliwie jak najszybszym krokiem.

                 Nie miał pojęcia co mogło się wydarzyć, a ciekawość potęgowała jego obawy. Wbiegł do sypialni i natychmiast wpisał kod do sejfu.
- Katie? - zawołał, wystawiając głowę z pomieszczenia.
- Chodź na taras! - odparła, zapewne przesadzając swoje ulubione kwiaty.
- Zaraz wrócę! - krzyknął, zbiegając po schodach z kieszeniami jeansów wypchanymi dwoma paczkami równo ułożonych pieniędzy. Trzask! I już był w połowie ścieżki prowadzącej do furtki. Rozejrzał się wokoło i spokojniejszym krokiem ruszył w kierunku Challengera, który dwa razy zamigał światłami. Michelle wysiadła z auta, by po chwili stanąć naprzeciwko niego.
- Nie wiedziałem ile ci potrzeba, więc wziąłem tylko 10 tysięcy...
- Wystarczy cokolwiek, postaram się jak najszybciej odesłać ci je pocztą - nie ukrywała swojego zdenerwowania, a on po raz pierwszy miał okazję widzieć tak rozstrojoną nerwowo przyjaciółkę.
- Powiesz mi co się stało? - spytał półszeptem, nie chcąc jej spłoszyć. Chelle powoli podniosła wzrok znad paczki pieniędzy i odrzuciła kaptur w tył. Wytrzeszczył oczy, widząc napuchnięte oko.
- Kto ci to zrobił? - głośno warknął, ledwo powstrzymując się od krzyku.
- Nieważne...muszę już iść - spieprzył cały swój plan, widząc jak Michelle próbuje uciec.
- ON? - zapytał, mocno chwytając jej przedramię. Syknęła z bólu, czując wielkiego siniaka właśnie w tamtym miejscu. Niechętnie pokiwała głową, a łzy zaczęły napływać do jej oczu. Rose starał się uspokoić. - Po co wam te pieniądze? - zapytał bez wahania, spoglądając na zestresowaną kobietę.
- Musimy wyjechać na...jakiś czas - wyszeptała, spoglądając na śpiącego od kilku dłuższych chwil Jimiego.
- Zaraz...wyjechać z nim?
- Nie... już nie - wyszeptała, zalewając się kolejnymi łzami.
- Jeżeli mógłbym zrobić coś jeszcze to...
- Nikt nie może się dowiedzieć o tej rozmowie - spoważniała na dobre i popatrzyła mu głęboko w oczy.
- Jasne, rozumiem - wiedział, że kiedyś mu ufała i miał nadzieję, że wciąż tak było. - Uważajcie na siebie.
- Dziękuję - wyszeptała, odchodząc z paczką pieniędzy w ręce. Wsiadła do auta i otarła łzy z policzków. Ich oczy jeszcze raz się spotkały, by potem przepaść bez wieści na długi, długi czas.
                 - Gdzie byłeś? - zapytała Katie, widząc jak jej mąż w zamyśleniu siada na wiklinowej kanapie wyłożonej miękkimi poduszkami w pstrokate wzory.
- Poszedłem się przewietrzyć - był świetnym aktorem, ale ona wiedziała kiedy kłamał. Spojrzała na niego znad paprotki i dała mu do zrozumienia, że jej nie oszuka.
- Kto to był? - spytała ze stoickim spokojem. - Wiesz, że nie mogę się denerwować?
- Kochanie! Spokojnie. Przysięgam, że gdybym mógł to bym ci powiedział, ale musisz i mnie zrozumieć - dobrze wiedział, że nie takiej odpowiedzi oczekiwała. - Kocham cię - wyszeptał, siadając tuż za nią i opierając brodę na jej ramieniu.
- Och panie Rose...co ja z tobą mam... - westchnęła, uśmiechając się pod nosem, gdy dłoń męża znalazła się na wysokości rosnącego brzuszka.

3 dni później...
                 Blondyn, mała blondynka i większa brunetka idąc przez słoneczny Sunset Strip, podziwiali wszystkie neonowe napisy na wystawach sklepów.
- Tatusiu, a kiedy wrócimy do domu? - zapytała mała Joan, z dołu patrząc na swojego tatę. Duff kątem oka ujrzał niewielki uśmiech na twarzy swojej żony, więc śmiało wygłosił swoją wersję.
- Jeśli chcesz to możemy tam pojechać nawet zaraz.
- Tak! Mamo, wracajmy do domu, nie chce już chodzić! - mała zaklaskała w dłonie i z radością pisnęła, gdy tata unosił ją w górę. - Jestem żyrafą! Woohoo! - widząc i słysząc radość swojej córki, Lise nie mogła dłużej udawać, że wcale nie ma ochoty na powrót do domu.
- Dobrze.
- Co dobrze?
- Wracajmy.
- Gdzie?
- Do domu, głuptasie - uroczy uśmiech znów zawitał na jej twarzy. Duff i Joan szeroko się uśmiechnęli, jakby nie dowierzając w słowa kobiety.
- Kocham cię - powiedział wesoło, wciąż z niepewnością wpatrując się w piwne oczy.
- Ja ciebie też - wyszeptała pod nosem, spuszczając wzrok.
- Joan...zamknij oczy - nie czekając zbyt długo, blondyn z ogromną czułością wpił się w usta brunetki. Nawet przez moment nie poczuł oporu. Oderwali się od swoich ust i niewinnie się uśmiechnęli. Duff złapał rękę brunetki i pozwolił Joan otworzyć oczka. W tamtym momencie wszystkie jego marzenia się spełniły.

                  Maleńki pokój wypełniały nie zawsze trafione dźwięki dopiero co rozwijającego się gitarzysty imieniem Brian.
- Bardzo dobrze, teraz dołóż ten palec na tej strunie i masz C7 - szatyn z zaangażowaniem objaśniał małemu wszelkie tajemnice gitary akustycznej.
- Tak?
- Pięknie! - ucieszony tatuś nie mógł powstrzymać poszerzającego się uśmiechu i pewnie gdyby nie ograniczone unoszenie kącików ust, już dawno miałby je pod oczami.
- Dzieciaki! Jeff! Obiad! - nie trzeba było długo czekać, by cała rodzina zasiadła w komplecie przy jednym stole. Szczęśliwi rodzice jak zwykle rozpoczęli od krótkiego cmoknięcia w usta.
- Łee! Nigdy nie będę się całował! - zapewnił mały Brian, czekając aż siostrzyczka powie to samo. Szturchnął zajętą jedzeniem spaghetti brunetkę przez co jej widelec, upadając na ziemię, zabrudził ulubiony obrus Letty.
- Ej! Uwazaj kletynie! - pisnęła Janis, zlizując pomidorowy sos z paluszków.
- Janis! - upomnieli ją jednocześnie, przez co na twarzach obojga pojawił się uśmiech.
- Dzisiaj z pianą i winem w łazience...? - wyszeptała do ucha męża. Szatyn złożył soczystego całusa na jej policzku, a potem w spokoju kontynuowali posiłek.

                 W ciągu tygodnia udało jej się kupić bilety. Nieustannie płacząca brunetka szybkim krokiem mknęła przez zaludnione lotnisko z dzieckiem u boku oraz torbą i plecakiem w dłoni. Kilka razy zderzyła się z ramionami innych turystów, ale nie zwracała uwagi na ich upomnienia. Szła przed siebie, doskonale wiedząc, że nie ma już odwrotu. Gdy wyszli z budynku, uderzyła ich fala chłodniejszego powietrza. O tej porze roku w Australii temperatura utrzymywała się na poziomie 18°C.
- Mamo, kiedy idziemy jeść?
- Właśnie teraz. Co powiesz na rybę?
- Tak! - odparł, uśmiechając się szeroko na samą myśl o swoim ulubionym daniu. Michelle nie mogła go nawet podnieść. Ból po pamiętnym zdarzeniu wciąż egzystował, nasilając się wraz z każdym gwałtownym ruchem.
                 Nie mieli już własnego samochodu, więc musieli skorzystać z taksówki.
- Gdzie państwo sobie życzą?
- Springwood, proszę jechać jak najszybciej - wciąż czuła jakby ktoś ją śledził. Kierowca skinął głową i ruszył z piskiem opon. Gdy licznik pokazał 83km, mężczyzna zapytał
- A gdzie dokładniej mam państwa zawieźć? Jakiś konkretny adres by się przydał - uśmiechnął się do małego, zerkając w lusterko.
- Aa...tak...już...więc...gdzie ta cholerna kartka...? - mruczała pod nosem, przeszukując plecak. Jimi parsknął śmiechem i głupawo pokiwał główką. - 25 Charles Avenue, Logan Central - przeczytała, pociągnąwszy nosem. Wciąż miała w pamięci inną kartkę, którą napisała tym samym, pochyłym pismem.
- Robi się, szefowo - odparł szatyn i skręcił w węższą ulicę. Później w kolejne dwie i zatrzymał auto. Oczom przybyłych ukazał się dwupiętrowy budynek, do złudzenia przypominający motel, w którym mieli okazję niedawno przebywać.
- Należy się 85,60$ - powiedział, zatrzymując licznik. Chelle trzęsącą się dłonią podała mu żądaną kwotę i razem z małym wysiedli z samochodu. Brunetka nagle posmutniała. Nie dość, że była kłębkiem nerwów, to jeszcze zaczynała rozumieć, że w tamtej chwili straciła wszystko.
                 Minął tydzień. Jimi zdążył już zauważyć całkowitą zmianę w zachowaniu swojej mamy. Nie była już tą samą radosną kobietą, która zawsze miała siłę, by się z nim pobawić. Przestał pytać o tatę, gdy odkrył, że mama właśnie przez niego tak często płacze. Tęsknił za ojcem i często o nim myślał, ale był już na tyle duży, by zrozumieć, że nie zawsze można mieć oboje rodziców. Nawet w podręcznikach nie było tak drastycznych przykładów rozstroju nerwowego jakim stała się Michelle. Mały starał się wspierać mamę jak tylko mógł, jednak nie zawsze wiedział co powinien zrobić. Bardzo szybko zorientował się, że musi wczuć się w nową rolę - obrońcy pewnej kruchej istoty, która mimo wieku i dwa razy większego wzrostu była całkowicie bezbronna.

Obróciłem się w stronę łóżka i z niemałym przerażeniem popatrzyłem na moją Chelle. Brunetka uśmiechnęła się słabo. Ruchem głowy kazała odsłonić materiał. Powolnym ruchem odsunąłem biały skrawek tkaniny i ujrzałem różowe, płaczące dziecko. Sam nie wiedziałem kiedy po moim policzku popłynęła jedna łza i skapnęła prosto na maleńki, biały rożek.

                  A co działo się ze Adlerami? Nic nadzwyczajnego. Steven przysiągł sobie, że nigdy nie wróci do dawnych przyzwyczajeń i pewnie zrealizuje swoje założenia. Katrin była tą z grupy najszczęśliwszych kobiet na Ziemi. Mała Shannon codziennie dodawała rodzicom energii i czekała na będące w drodze rodzeństwo. O takim życiu marzyła każda para...
- Katrin... - za uchem słyszała rozespany szept blondyna, którego przydługie włosy łaskotały odsłonione ramię kobiety. - Zrobiłem śniadanie - te słowa sprawiły, że jej uśmiech zmaksymalizował się na dobre.
- Kocham cię - wymruczała, obracając się przodem do uradowanego, lecz zaspanego blondyna.
- A ja kocham ciebie - wiedzieli, że teraz czekają ich najwspanialsze lata życia.
- Obiecaj mi coś - powiedziała Katrin, gdy Steven kładł głowę na poduszce obok.
- Co tylko zechcesz.
- Bądź ze mną do końca - wyszeptała, by po chwili przeżyć najczulszy pocałunek w swoim życiu.

                 Niektórzy pewnie zapytają: A co z legendą długich Hollywoodzkich nocy lat 80-tych? - odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna. Czy jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłość? Guns N' Roses będzie trwało wiecznie w sercach wszystkich fanów z całego świata.

                  Tak kończy się krótka historia kilku osób, których miłość nieraz zepchnęła na manowce. Życie nie każdego rozpieszcza, ale tak został już zbudowany ten nieprzewidywalny świat. Dan Millman powiedział kiedyś "Ci, których najtrudniej kochać, najbardziej potrzebują naszej miłości", ale czy można kochać kogoś na kogo nie zasługujemy?
Co zaplanowała Przyszłość? Tylko ona może nam o tym opowiedzieć i...kto wie...może wkrótce to zrobi?



***

Wciąż nie wierzę, że to już koniec ;_; - nie tak to miało wyglądać, ale trudno.
A teraz przyszedł czas na podziękowania, przepraszanie i wszystkie inne niezbędniki.

Jak nigdy dotąd, ociągałam się z opublikowaniem tego rozdziału jak najdłużej mogłam, bowiem pisanie ostatniej części opowiadania, z którym przeżyłam prawie 2 lata do łatwych zadań nie należy.
Przepraszam za wszystkie "w tedy" zamiast "wtedy", za "wogóle" zamiast "w ogóle" i wszelkie inne błędy, których popełniłam mnóstwo.

Dziękuję za obecność tutaj. Wiele duszyczek przybyło na tego bloga dopiero po jakimś czasie, inni byli tu odkąd pamiętam, a wszystkim Wam DZIĘKUJĘ z całego serca za wspólnie spędzony czas i za to, że zawsze miałam dla kogo pisać kolejne rozdziały tej historii bez ładu i składu (swoją drogą, kiedyś napiszę ją od początku!). Dziękuję za wszelkie propozycje zostania moim wydawcą, za przemiłe słowa, za krytykę, za każdy komentarz!

Nie będę się już rozpisywać, bo zeszłoby do rana, ale wiedzcie, że Michelle. (od niedawna Reverie.) kocha to opowiadanie jak matka własne dziecko i właśnie roni kolejne słone łezki jak to na wariatkę przystało :c

Komentarze

  1. Czekałam i czekałam i się doczekałam.Piękne i dziękuję za dedykację ;* ;)
    Piękny rozdział, już miałam zejść z kompa kiedy mówię :"dobra spojrzę " i jest 118.
    Przyznam ,że spodziewałam się trochę innego zakończenia ,ale to jest piękne co się dzieje z Adlerami , Stradlinami,McKaganami i Rose'ami.Natomiast Michelle...Cóż przykre...Ale jak dla mnie spełniło się "życzenie Megan" , która pewnie życzyłaby Michelle takiego losu.
    Mam nadzieję ,że niedlugo będzie HTV
    Opowiadanie się skończyło ,ale ja zawsze będę je czytać.
    I wiesz co ci powiem?Przez te twoje opisy seksu zrobiłam się trochę bardziej zboczona.I ten większy zboczeniec lubi czytać opisy seksu.O czym ja pisze....:O
    JESZCZE TU WRÓCĘ
    Estranged (Axeas)
    PS. Opijmy to opowiadanie jakimś winkiem...Może Porto?XDD
    E. (A)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też spodziewałam się innego, bardziej dramatycznego lub szczęśliwego zakończenia, ale wszystko się pozmieniało i już tak wyszło ;c
      Dziękuję za komentarz!
      HVT postaram się przywrócić do życia jak najszybciej się da.
      Zboczeni - jednoczmy się!
      Wracaj, kiedy tylko możesz <3

      Opijamy u mnie czy u Ciebie? ;D

      Usuń
    2. ja sie zgadzam też jestem zboczencem i mam nadzieje ze w htv też będzie ...wiadomo co
      AHAHAHAH

      Usuń
    3. Haha to jest jeszcze niewiadome, ale być może... ^_^

      Usuń
  2. Aha i wzruszyły mnie te moment : "Jestem Saul-miło mi" itd.Łezka w oku.
    Nie jestem mała!!!XDD 3 gimbaza
    Estranged (Axeas)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio wzruszył Cię ten fragment? *_* a nie głupio zrobiłam wstawiając je?
      Oj tam, daj spokój mała xD

      Usuń
    2. Tak , serio.:) a w ogóle w jakim mieście mieszkasz?XDD opijemy w jakimś barze :)
      No bo serio wzruszyło ,że Michelle tak sobie przypominała ,Łezka
      Estranged

      Usuń
    3. Małe miasteczko na Śląsku, kilkanaście km od Katowic xD

      Usuń
  3. Czytałam całe twoje opowiadanie przepraszam ze tak mało komentowalam strasznie mi przykro ze to juz koniec liczę na to ze napiszesz kolejne. Masz wielki talent a twoje opowiadanie było jednym z nich ulubionych czekam na kolejne opowiadanie buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z całego serca! Niczym się nie przejmuj, ważne, że choć jeden komentarz wpłynął tu spod Twej klawiatury *_*

      Usuń
  4. JEZU !
    MICHELLE...KOCHAM CIĘ NAD ŻYCIE.
    To opowiadanie było PIERWSZYM jakie zaczełam na blogerze czytać. To ja polecałam je koleżankom i bywały taki dni, że jak sobie robiłyśmy nocke to przez całą noc czytałyśmy na głos tego bloga.
    Wiąże się z nim tyle wspomnień...KURWA I RYCZĘ.
    RYCZE JAK BÓBR.
    NAPRAWDĘ RYCZĘ...

    pomimo tego ,ze byłam przekonana o tym, że oni się jednak rozstaną...i tak JESTEM SMUTNA.
    CZUJĘ SIĘ TAK JAKBYM SKOŃCZYŁA PISAĆ SWOJE WŁASNE OPOWIADANIE. Chore, ale prawdziwe, wiem.
    Tak więc...jeszcze raz dziękuję ci za tą wspaniałą przygodę, za łzy, za śmiech i za tak świetne pokazania miłości między Michelle a Slashem...uwierz mi, takiego drugiego opowiadania nie było, nie ma i nie będzie. NIGDY.

    Mam nadzieje i tu musisz mi obiecać, nie znikniesz stąd. Było wiele takich autorek co kończyły, obiecywały że to nie koniec...a i tak nie wróciły.
    Jesteśmy w tym samym wieku, teraz nowa szkoła, liceum te sprawy...wiem, że czasu jest mało.
    Ale...nie zostawiaj nas, Michelle.

    Twoja wierna czytelniczka Rain.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matuchno kochana o.o dawno nie widziałam tak długiego komentarza! Dziękuję!
      Twoje słowa sprawiły, że i jak znów płaczę ;_; co się ze mną dzieje?!
      A ja dziękuję Ci za te wszystkie piękne komentarze i za polecanie koleżankom, za wszystko!
      Obiecuję, że nie zniknę. Szkoła nie jest w końcu aż tak zajmująca, żebym miała rzucić dla niej bloga.
      Nie zostawię Was ♥.♥

      Usuń
  5. wow, jakie piekne zakonczenie
    szkoda ze to juz koniec na prawde
    sledze bloga prawie od poczatku i i smutno mi ze nie bedzie juz nowych rozdzialow
    czytalam wszystko od poczatku z kilkanascie razy
    pozdrawiam, twoja wierna fanka <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! Miło wiedzieć, że tak dużo osób czytało to opowiadanie *_*
      Również pozdrawiam i postaram się zainteresować Was czymś innym xD

      Usuń
  6. Placze jak male dziecko, jeju nie moge sie pozbierac to juz koniec ja nie moge w to uwierzyc :( najabrdziej wzruszyly mnie te elementy opisu ślubu itp. No poprostu masakra strasznie bedzie mi tegi brakowac bo strasznie sie do tego przywiązalam i przyznaje ze to jest NAJZAJEBISTSZY BLOG O GNR ROZUMIESZ NIE MA TAKIEGO INNEGO NIE MA!!!!! Jetes mistrzynia I TO DZIEKI TWOJEMU BLOGOWI POKOCHALAM BARDZIEJ GNR BO PRZED TEM POPROSTU ICH SLUCHALALM a kolezanak wyslala mi to no i poprostu sie ZAKOCHALAM, no masakra. To jest nalepszy blooog !!!!!!!!!! I na dodatek tyle rozdzalów, tyle różnych przygód!!!! No placze kurwaaaa placze no, Serio ten blog stal sie czesciom mojego zyciaa . Mam nadzieje ze bedziesz go prowadzic dalej bo takiego talentu nie mozna zmarnowac !!! <3 :"CC /Placzący anonimek (dalej w to niemkoge uwiezyc) ale NOTHING LASTS FOREVER NIETSETY :((((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ! ♥_♥
      Chyba zbyt emocjonalnie podchodzę do życia w internecie ;_;
      Nie wiem co napisać, więc po prostu podziękuję po raz kolejny. Postaram się szybciutko wrócić z kolejnym opowiadaniem!

      Usuń
  7. Napiszę tylko kilka słów. DZIĘKUJĘ Ci za tak piękną opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie macie za co dziękować.
      To ja składam podziękowania za tak duże zainteresowanie moim blogiem! Cholera, nie spodziewałam się! xD

      Usuń
  8. Rycze jak debilka... o boziu nie chce wierzyc ze to juz koniec tego cudownego , oryginalnego i jedynego w swoim rodzaju opowiadania.
    Nie chce sie z nim rozstawac.
    czasem mialam takie fazy ze non stop czytalam tego bloga od samiutkiego poczatku. kiedy to wszyscy wszystkich poznawali. piereszy watek z Jeffem drugi ze Slashem i ostatni z Duffem. Nie zapomne momentu kiedy wszyscy spotkali sie w Los Angeles i uczucie jakie im zapewne towarzyszylo to ogromne zdziwienie.
    Rany jakie to piekne .
    mozesz nie wierzyc ale pamietam wszystkie watki bo po prostu nie sposob ich nie pamietac.
    sposob w jaki piszesz jest na prawde wyjatkowy. mam nadzieje ze nas nie opuscisz i bedziesz dalej pielegnowac swoj talent do pisania.
    dziekuje ci za wszystkie chwile.
    jestem pod ogromnym wrazeniem tego jak akcja diametralnie sie zmienila. z milosnej sielanki po bolesne pieklo. Milosc miedzy Slashem a Michella byla specyficzna. na poczatku nie widzieli po za soba swiata. ale kiedy pojawily sie problemy wszystko zaczelo sie totalnie pieprzyc. Agresywny Slash ? Szczerze w ogole sie czegos takiego nie spodziewalam.
    Kiedy Michy wyszla z sali w sprawie rozwodowej do samego konca wierzylam ze Slash wykorzysta to i zrozumie jakim byl i jest skonczonym kretynem ale nie.. on to jeszcze bardziej spieprzyl.
    To wszystko jest niedopomyslenia.
    Tyle miesiecy
    tyle wspolnych chwil
    tyle rozdzialow
    tyle watkow... nie no nie wierze ze to koniec.
    Na poczatku wydawalo mi sie ze ta historia nigdy sie nie skonczy... ale bylam w bledzie.
    przepraszam za wszystkie beznadziejne komentarze ibze ostatnio nie komentowalam ale po prostu nie wiedzialam co powiedziec.
    To opowiadanie na zawsze pozostanie w moim serduchu na pierwszym miejscu.
    Dziekuje ci ogromnie za tak wielkie poswiecenie kazdej chwili bo stworzylas piekna historie.
    mam ogromna nadzieje ze to nie jest koniec pisaniabz twojej strony
    i w glebi duszy mam nadzieje ze powrocisz z opowiadaniem Rock N' Roll Dream (tak tak pamietam to :* )
    ale sie rozpisalam... wybacz ale rycze jak wół.
    jeszcze raz dziekuje ci za to co wywolywalo u mnie zawsze wszelkie emocje w postaci smiechu czy placzu.
    Trzymaj sie cieplo i czekam na kolejne znakomite opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, matko, matko! Długością komentarza pobiłaś absolutnie wszystkich *___*
      Kłaniam się do samej ziemi i obiecuję przywrócić tutaj Rock N' Roll Dream xD
      Dziękuję za te wszystkie przemiłe słowa, komentarze i za to, że w ogóle chciało ci się to wszystko czytać!
      Don't cry ;_;
      Powrócę w piątek z czymś nowym (przynajmniej tak mi się wydaje) ♥

      Usuń
  9. Nie wierzę,że to koniec.
    /Shayen Page

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana. Po pierwsze chciałam Ci wielce podziękować. Czytałam to od sierpnia a 3 dni nadrobiłam wszystkie rozdziały. Na każdy kolejny czekałam z taką niecierpliwością jak na piątek. Pokochałam bohaterów i w pewnym sensie utożsamiałam się z każdym.
    Miłość Slasha i Michelle była od początku dla mnie czymś niesamowitym. Zakończenie bardzo mnie zabolało.
    Popłakałam się jak dziecko. Jednak o tym nie będę dyskutować bo to był twój pomysł.
    Może to dziwne i pewnie nie zrozumie tego nikt, ale twoje opowiadanie często ratowało mnie w ekstremalnych sytuacjach. Nieraz zamiast zrobić coś głupiego albo gdy naprawdę miałam okropny dzień, siadałam i czytałam wszystkie moje ukochane wątki.
    Z całego serca ci dziękuję. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze coś dla nas napiszesz.
    Anna


    ps.jeśli kiedyś coś naskrobiesz to wielka prośba napisz mi na meila : anna1999-14@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *_* to piekielnie miłe! Dziękuję z całego serca!
      Nie no, teraz to już muszę się poważnie zabrać za pisanie czegoś fajnego xD
      Nie mam pojęcia co powiedzieć....ratowało Cię moje opowiadanie? ;_; będę płakać ze szczęścia...już płaczę ;_;
      Dziękuję i z pewnością do Ciebie napiszę! ♥♥♥

      Usuń
  11. Reverie płaczę. Płaczę ze szczęścia i smutku. Zaraz Ci to rozjaśnię, ale najpierw chcę Ci podziękować za to, że doceniasz moje komentarze.
    Dobra a teraz o tym płaczu. Łzy szczęścia są spowodowane naszymi szczęśliwymi parkami, a smutne świadomością,że to już koniec. Stworzyłaś tutaj coś niesamowitego, co wzruszało do łez, podnosiło ciśnienie i rozśmieszało. Czytam naprawdę wiele, wiele blogów, ale Twojemu nic nie dorówna. Jesteś moją ulubioną bloggerką i myślę, że to się nigdy nie zmieni. Jak przeczytałam już to całe opowiadanko zebrało mi się na wspomnienia.
    Pamiętam jak zarywałam noce, aby tylko przeczytać rozdziału u Michelle <3 Kurde to było takie piękne, gdy o 4.00 w nocy ekscytowałam się tą historią. Codziennie robiłam maratony, aby nadrobić zaległości.
    Wybacz za ten kompletny bark ładu i składu, ale ja po prostu teraz ronię łzy i nie myślę nad tym co tutaj piszę. Wiem jedno. Idzie to prosto z serca.
    Wiesz, dzisiaj siedziałam na korytarzu w mojej szkole i czekałam na kolejną lekcję i przeczytałam chyba po raz piąty ten rozdział. Tak mi się smutno zrobiło, że się popłakałam. Koleżanka podeszła do mnie i zapytała co się stało. Ja opowiedziałam jej w skrócie o tym zajebistym blogu i o tym, że to już koniec najwspanialszego opowiadania. Kurde gdyby tak książkę o tym wydać, podejrzewam, że miałabyś tysiące fanów ! :)
    Boziu, gdy teraz tak sobie to wszystko przypominam, to czuję się jak bohaterka opowiadania. Te wątki, gdy Michie była z Izzym, potem Slashem i Duffem...
    Gdy poroniła...
    Gdy znowu spotkała się ze Slashem...
    Gdy wstąpiła do wojska...
    Gdy była agentką....
    Gdy wzięła ślub...
    Gdy urodziła dziecko...
    Gdy zabito jej rodziców...
    Gdy musiała radzić sobie z ćpającym mężem...
    To co tu zrobiłaś było bardzo specyficzne. Miłość Slasha i Michelle. Jakby nie patrzeć toksyczna miłość. Dodatkowo opisywałaś też losy reszty Gunsów. Coś wspaniałego *o*

    Ja, nie wiem, ale po prostu nie mogę tego ładnie ubrać w słowa ;____; Po raz pierwszy nie wiem co napisać !
    Wiem jedno, że jesteś moją największą inspiracją i wzorem. Cholera jesteś niesamowita ! Napisać 118 rozdziałów ! :o
    Pragnę Ci serdecznie podziękować, za to że jesteś i dla nas piszesz. Dziękuję, po stokroć dziękuję ! <3
    Normalnie mam ochotę Cię wyściskać za to wszystko :**

    Mam wielką nadzieję, że jeszcze dłuuuuuuuugo będziesz pisać, a my będziemy mogli Cię podziwiać. Nie mogę doczekać się następnego opowiadania. Dzisiaj jak wracałam ze szkoły zastanawiałam się nad Twoim blogiem. Fajnie by było, gdybyś kontynuowała to opowiadanie, ale z perspektywy dorosłego Jimiego *o*. Ale to tylko takie moje przemyślenie.
    Nie wiem jak to się dzieje, ale ja podświadomie czuję, że nie będę mogła żyć bez tego opowiadania. Jak jakaś psychofanka xD
    Nie no, ale tak na poważnie, to uzależniałam się od Guns N' Fuckin' Roses. Nie wyobrażam sobie takiego momentu, kiedy przestaniesz pisać, a ja czytać. Nawet nie chcę o tym myśleć !
    Japierdzielę, ja po raz kolejny muszę Ci podziękować ! No po prostu muszę. Mam taką wielką potrzebę. Reverie jeszcze raz DZIĘKUJĘ :***
    Przepraszam Cię za te wszystkie bezsensowne wypowiedzi i błędy w nich, ale nie mam daru komentatora, a to co tutaj bazgram idzie z mego popsutego już serducha.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak sama, po prostu bez twojego powiadomienia weszłam na twojego bloga i uśmiechnęłam się szczerze widząc nowy rozdział... Jakoś tak po przeczytaniu paru pierwszych linijek poczułam, że to jest ostatni rozdział... Nie wiem czemu, ale jakoś tak miałam takie przeczucie...
    A teraz siedzę smutna, smutna ponieważ to już jest koniec... Dlaczego? Proszę, powiedz mi dlaczego?
    Na prawdę mam ochotę płakać... A nie chcę... Po prostu nie chcę tego końca...
    Tak strasznie mi smutno i przykro...
    Mam nadzieję, że to nie jest twoje ostatnie opowiadanie na tym blogu... No właśnie. Masz w planach następne opowiadanie, a może dokończysz to co łooo chyba już parę miesięcy temu tutaj dodałaś?
    Nie wiem co jeszcze mam tutaj napisać, ale wiedz że należysz do moich najukochańszych autorek opowiadań na blogach...
    Dlaczego teraz, właśnie teraz to wszystko się kończy?
    Pozdrawiam i życzę weny, bo żyję nadzieją, że za niedługo dodasz jakiś nowy rozdział, być może nowego opowiadania ;* <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skaczę ze szczęścia i już układam w głowie plan na kolejne opowiadanie *_*
      Dziękuję serdecznie! Sama piszesz, więc pewnie dobrze wiesz, jak takie komentarze podnoszą człowieka na duchu ♥.♥
      Nie wiem dlaczego teraz urywam tą akcję, ale gdybym to wszystko kontynuowała - nie skończyłabym do końca świata ;_;
      Również życzę weny i obiecuję nadrobić wszelkie zaległości na wszystkich blogach! ;*

      Usuń
  13. + (Jeszcze to. Pan blogger nie mógł dodać mojego komentarza jako jedność, bo przekroczyłam limit znaków czy coś tam. Bla.bla.bla xD)

    Szkoda, że nie znam Cię osobiście. Zazdroszczę Twoim znajomym ! Cholera ile ja miałabym Ci do opowiedzenia. Ehh szkoda, szkoda... Mam nadzieję,że kiedyś się spotkamy nie wiem jak, ale mam taką nadzieję.
    Gdybyś przyjechała na Woodstock, to byłoby zajebiście !
    Wtedy byśmy się zobaczyły :3 No, ale wracam do opowiadanka :)
    Obiecałam sobie, że przeczytam to wszystko od początku i skomentuję. Mój plan wejdzie w życie już za kilka dni :) Jupiii ! Przeżyję to jeszcze raz *o*
    A i zapomniałabym, że już niedługo podziękuję Ci także u mnie na blogu i zadedykuję rozdział. Zainspiruję się Tobą jako osobą piszącą opowiadania i wstawię w wspomnienia jednej z bohaterek "It's so easy". Oczywiście jeśli tylko wyrazisz swoją zgodę :)

    Nawet nie wyobrażasz sobie jak to teraz wszystko przeżywam. Normalnie gorzej niż wtedy, gdy rozstałam się z chłopakiem ! xD Tak, wiem, jestem dziwna.. Ehh no nic.
    Czekam na nowe opowiadanko Reverie :*
    Pozdrawiam serdecznie i po raz tysięczny DZIĘKUJĘ <3

    PS Musimy popisać na tt, bo chcę Cię poznać ! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *_______________________* ja pierdzielę

      Co...gdzie...jak... *__________________*
      Nie wiem co powinnam teraz napisać...może pomnik Ci wystawię, co? Taki wielki, pozłacany, gdzieś w okolicach centrum mojego miasteczka? *_*
      Podziwiam Cię i kocham ponad życie wszystkie słowa, które wyszły spod twojej klawiaturki!
      Jej, nawet nie wiedziałam, że aż tyle wątków napisałam o.o naprawdę! Znasz to opowiadanie lepiej ode mnie xD
      Na Woodstock raczej się nie zobaczymy, ale może na koncercie Slasha/GN'R jeśli jeszcze nas odwiedzą...?
      Matuchno kochana, będzie Ci się chciało czytać 118 rozdziałów po raz kolejny? o_o Ty naprawdę jesteś niesamowita! xD

      Dziękuję po raz tysięczny i już zabieram się za pisanie czegoś nowego ♥

      Usuń
  14. Hej, Reverie.! :3
    Jak zwykle w momentach największego wzruszenia nie płaczę, bo nie umiem, tylko się śmieję... Ale wewnątrz mam po prostu wodospad łez. I tych ze szczęścia, i ze smutku. Tyle radości i rozrywki dostarczyło mi Twoje opowiadanie, że tego się wprost nie ogarnie! Teraz sobie przypominam każdy wątek, który doprowadził mnie łez i naprawdę głośnego śmiechu. Czasem nawet po czytaniu przypominałam sobie jakąś zabawną wypowiedź i znowu śmiałam się na głos. Przez to wychodziłam na jeszcze większego dziwaka. ;) Albo kiedy wręcz wpadałam w furię (ja wiem, to dziwnie brzmi, ale ja naprawdę czasem aż tak uczuciowo podchodziłam do Twojego bloga), bo nie mogłam się doczekać nowego rozdziału. ;) Wszystkie te wzruszenia i magiczne momenty... Albo rozczulanie się przy jakiś romantycznych akcjach. Albo kiedy stanęło mi serce na ślubie Michie i Saula... Dziękuję, że wstawiłaś do rozdziału te urywki, taki powrót do przeszłości. :3 Ale płaczę też, bo smutno. Smutno, bo koniec. Doszło to do mnie i po prostu czuję, że coś się skończyło, i już nie będzie tak samo. Też smutno, bo Chelle. Ale ona sobie poradzi. Jest silna. :) W ogóle niesamowicie bardzo się cieszę, bo Duff i Lise, i Joan... Oni są super i wszystko się udało, i dziękuję za to. :3 U Izzy'ego też jest super. I u Axla, i Stevena! :3 To mnie cieszy. :) Przepraszam, zaczynam się plątać we własnych myślach... Bardzo chcę Ci podziękować za to, co dla nas napisałaś, że chciało Ci się, że miałaś siłę czytać te wszystkie bezsensowne komentarze i wysłuchiwałaś koncerty życzeń. <3 Za te wszystkie piękne chwile spędzone w towarzystwie Twojego opowiadania, bardzo dziękuję. :* DZIĘKUJĘ. I za Baksa, który jest absolutnie zajebisty! xD
    Love, Mike. :*** (tu zaszalałam i dałam Ci aż 3 buziaki!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAA *_* skaczę po pokoju i w przerwach odpowiadam na komentarze - God, tak dawno tego nie było!
      A wracając - DZIĘKUJĘ za przemiłe słowa i ten kolejny, długaśny komentarz. Z pewnością będzie mi brakowało tak emocjonujących opinii ;_; (chyba, że inne opowiadanie również tak Wam przypadnie do gustu)
      Dzięki wielkie i również buziaczkuję ;***

      Usuń
  15. To opowiadanie było cudowne. *_* Jesteś wielka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie było? Ono wciąż tu jest! - żarcik taki xD
      Dziękuję pięknie ;*

      Usuń
  16. Jak widzę te komentarze powyżej, to aż mi wstyd, bo wiem, że mój komentarz będzie krótki i gówniany ;-;

    Ja się po prostu popłakałam.....naprawdę ;-;
    Te urywki które wstawiłaś z początku, były po prosty piękne.
    Nie mogę uwierzyć w to, że to już koniec.
    Co do Duffa i Lise to po prostu fantastycznie, że jest już między nimi dobrze.
    Joan jest przesłodka *.*
    A u Izzy'ego, Stevena i Axla to bajka <3
    Wracając Do Chelle i Slasha, to w sumie dobrze, że się tak skończyło.
    Wreszcie dziewczyna sobie odpocznie :)
    A Slash to dupek xD
    A wgl. co do zakończenia, to mnie zaskoczyłaś, bo ja myślałam, że to będzie taki przeskok o kilka lat do przodu.
    Ale zaskoczyłaś mnie oczywiście w jak najbardziej pozytywnym sensie :D

    Ja Ci teraz chciałam naprawdę bardzo podziękować, że pisałaś to opowiadanie <3
    Ja sobie nie wyobrażam żebyś Ty nic nie pisała :)
    Ty musisz koniecznie pisać dalej :)
    Mam nadzieje, że będziesz kontynuować High Voltage Tattoo?
    Dzięki Ci jeszcze raz <3
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypluj to co napisałaś! Nawet się nie waż myśleć, że masz gorsze komentarze! Wybij to sobie z główki ;_;
      Kochanie, dziękuję Ci za przemiłe słowa, już sama nie wiem co mam odpisywać w tych komentarzach xD
      HVT będzie kontynuowane i to przed publikacją nowego opowiadania.
      Dziękuję ♥

      Usuń
  17. Szkoda, że kończysz, ale trzeba przyznać, że zrobiłaś świetny THE END i muszę powiedzieć typową formułkę - rozdział jak zwykle ZAJEBISTY - a co do Slasha, to jeszcze się z nim policzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! *_*
      Ze Slashem to jeszcze długi czas lud będzie się rozprawiał xD

      Usuń
  18. I tak wszyscy cię kochamy :) Tylko nie kończ tego bloga zupełnie proszę...
    Pozdrawiam
    Karolina (Carolina Stradlin)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach *_* tyle miłości mnie otacza!
      Dziękuję pięknie i zapewniam - nie zamierzam kończyć z pisaniem xD

      Usuń
  19. Ryczing so hard ;______; To była nieodłączna część mojego życia od jakiegoś 30-40 (?) rozdziału. Do końca liczyłam na szczęśliwe zakończenie u Hudsonów ;__;
    Byłaś Chell moją inspiracją, muzą, nieświadomie pewnie i pomocą w pisaniu mojego własnego opowiadania. Będę tęsknić, wracać, wielbić i zapamiętam na zawsze. Dziękuję Ci za wszystko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninde! Moja kochana Ninde! Jak miło znów Cię tu gościć! *_*
      Bardzo Ci dziękuję za to, że tak mnie przez cały czas wspierałaś i potrafiłaś powiedzieć co Ci się nie podoba, a co lubisz ;_; ♥
      [Goddammt, czuję się, jakbym miała umrzeć, bo tak wszystkim dziękuję i inni dziękują mnie o.o
      ej ludzie, ja nie umieram! Ja mam tu bloga i inne opowiadania!]
      Dziękuję Ci po raz kolejny <3

      Usuń
  20. Ha ha ha ryczę i się śmieję równocześnie, ja pierdole nie wiem dlaczego się śmieję... w ogóle chyba mnie zamurowało, tak na prawdę pierwszy raz w życiu mnie zamurowało, czuję się taka otępiała, nic do mnie nie dociera. Przez 10 minut (serio aż się sama zdziwiłam) wpatrywałam się w napis "The End". Nawet teraz jak to piszę to czuję się tak dziwacznie. Chyba jestem w szoku. Dobra wracając do rozdziału.
    Odcinek (cytując Mist) "jak zwykle zajebisty". Odnoszę jednak wrażenie, że o KIMŚ w nim tak jakby zapomniałaś. Po przeczytaniu go wiemy co się działo z Rose'ami, McKagan'ami, Adler'ami, Stradlin'ami, Michelle - wiadomo (poświęciłaś jej nawet kilka "części" tego rozdziału, ale to w końcu główna bohaterka tego opowiadania), a gdzie.... Slash? Tak, oczywiście wiemy jak zachowywał się zaraz po przebudzeniu następnego dnia po zgwałceniu Michelle, ale co dalej? Co się będzie z nim działo? Po przeczytaniu "opisu" danej rodziny widzimy mniej więcej zarys ich przyszłości, lub można się jej domyślić. A Slash? Czy nadal będzie porąbanym, wypranym z uczuć, wiecznie naćpanym, popierdolonym... pół godziny później ...chujem, czy zmieni się, zmądrzeje i uświadomi co tak na prawdę zrobił? Czy tylko ja nie mogę się tego dopatrzeć i jestem taka głupia, czy rzeczywiście jest tak jak piszę? To nie jest złośliwe ani nic tylko jestem chorobliwie ciekawa.
    I jeszcze jedna rzecz. KURWA DLACZEGO? Dlaczego je zakończyłaś? Dlaczego zakończyłaś miłość mojego życia... nie, dobra to już brzmi co najmniej dziwnie. Dlaczego zakończyłaś opowiadanie, które kocham najbardziej na świecie? Błagam odpowiedz mi na to pytanie... :(
    I już ostatnie tak na koniec. Jestem z Tobą od kwietnia/maja. Przez cały ten czas opowiadanie to przyniosło mi wiele łez i smutku, ale także i wiele radości. W oczekiwaniu na Twoje rozdziały zapychałam pustkę innymi opowiadaniami, byleby tylko nie myśleć o tym co teraz przydarzy się Michelle, bo oczekiwanie na kolejny odcinek Twojego dzieła sztuki raniło tak bardzo że aż nie chciałam o nim myśleć. Ja chciałam się już dowiedzieć, teraz w tej chwili bo właśnie ta niewiedza doprowadzała mnie do białej gorączki. Jesteś najlepszą bloggerką z jaką miałam do czynienia. Czytelnik podczas poznawania twojego tekstu przenosi się w zupełnie inny świat i utożsamia się z bohaterami tak bardzo, że nawet w realnym życiu nie da się o tym zapomnieć.
    Z zapartym tchem czekam, aż coś napiszesz, może z HVT? Zboczeńce rządzą! Jak już coś spłodzisz (jak to mówi moja rodzicielka), napisz na: morelamarcela@gmail.com. (tak wiem głupi e-mail, ale mam go od 4 klasy podstawówki, więc co się dziwić :D)
    Pozdrawiam,
    Marcelina, dla znajomych Marcel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdolę, no nie powstrzyma mnie nikt przed nieprzeklinaniem! Nie da się po prostu *_*
      Uderzam głową o podłogę w podzięce za te wszystkie podbudowujące słowa ♥
      Przepraszam, że skończyłam, ale lubię zmuszać ludzi do wymyślania ciągu dalszego tejże historii xD Nie no, żarcik taki nieudany. Po prostu mam ochotę na coś zupełnie innego niż Michelle i Slash ;c
      "Spłodzić coś" postaram się jak najszybciej, jednak przed czwartkiem za nic się raczej nie wezmę, bo szkoły zawalić nie mogę ;_; (a szkoda). W weekend może już coś się urodzi.
      Do powiadamianych dodana już jesteś, więc nie zapomnę xD
      Dziękuję i również pozdrawiam ;*

      Usuń
  21. Przepiękna historia! Liczę na to, że będą kolejne i nigdy nie przestaniesz pisać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Haha postaram się pisać jak najdłużej będę miała siłę xD

      Usuń
  22. Też nie wierzę, że to już koniec. Czytałam Twojego bloga od wakacji i to dzięki Tobie postanowiłam pisać swojego, za co bardzo Ci dziękuję.
    Czy masz plany na kolejne opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się niezmiernie, że to przeze mnie piszesz coś własnego! :)
      Owszem, mam wiele wielkich planów - zarówno na dodatki jak i dłuższe opowiadania - jednak muszę się dobrze zastanowić zanim opublikuję kolejne opowiadanie.
      Dziękuję za komentarz 8D

      Usuń
  23. O cholera, dziewczyno kochana, ja się normalnie popłakałam rzewnymi łzami! Od chyba 3 czy 4 zdania płakałam do końca ostatniej części! Rozdział jak zwykle genialny, ale pozostaje lekki niedosyt związany z Michelle i Jimmim, bo nie wiadomo do końca, co się z nimi stało :C Twoje opowiadanie jest ze mną już 1,5 roku, zżyłam się z nim i czytałam każdy kolejny rozdział, gdy tylko się pojawił. Dziękuję Ci za to <3

    No i ten Slash... Zostawiłaś go jako wkurwionego człowieka, który budząc się i orientując, że jest w pustym domu, niszczy ostatni list od swojej byłej żony. No ale co z nim dalej???

    Najbardziej mnie chyba wzruszały te wspomnienia wplecione bardzo zręcznie w rozdział, za co także Ci dziękuję <3

    Dziękuję też za opisanie (przynajmniej ogólnie) losów pozostałych Gunsów i ich partnerek, dziękuję za pogodzenie Duffa z Lizzy, dziękuję za wyjście z nałogu Stevena, dziękuję za małego synka - gitarzystę Briana, który tak mocno kojarzy mi się z muzykiem Queen *_*

    No i w końcu dziękuję za całokształt, za genialne opisy, ciekawe perypetie bohaterów, za to, że miałam na co czekać w każdy weekend, za dodatkową lekturę na brzydkie, deszczowe (ale też każde inne) dni... Jak dotąd nie znalazłam lepszego od Twojego bloga z opowiadaniem o Guns N' Roses. Masz talent, kochanie i mam nadzieję, że nowa historia pojawi się jak najszybciej

    Pozdrawiam cieplutko i gratuluję tak udanego opowiadania
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;_; cholercia, niedosyt? Myślałam, że już wszyscy mają dość tego opowiadania i tylko czekają na ostatni rozdział ;c
      Dziękuję z całego serca za obecność w moim wirtualnym świecie i mam nadzieję, że nowe opowiadanie również polubisz *_*

      Usuń
    2. Na pewno polubię, na pewno! I mam nadzieję, że uda Ci się w końcu ponadrabiać co nieco u mnie ;D

      Usuń
    3. Marzę o nadrobieniu wszystkiego, jednak czas mnie ogranicza ;_;
      postaram się, obiecuję!

      Usuń
  24. O MATKO...SERIO POD KONIEC TYGODNIA WSTAWISZ COŚ NOWEGO ?! BOZIUUUUUUUU *___* ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie mogę zapewnić, jedynie obiecać xD
      Możliwe, że coś się urodzi.

      Usuń
  25. Dziękujemy ci! :"c jesteś mistrzynią

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wierzę....Jezu.
    Nie będę się rozpisywać.Ty wiesz, że Forgotten jasnowidz bardzo, bardzo kocha twoje opowiadanie.
    I chce przeprosić za brak komentarzy, bo nie chciała się w komentowaniu opuścić.Będziesz pisać jakieś inne opowiadanie kochana?
    Bo piszesz świetnie.
    Dawna Cincilla pozdrawia ciepło <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy xD Dziękuję pięknie i tak, będę pisać. Mam w planach 3 opowiadania.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  27. Jedyne co mogę zrobić, to się rozpłakać i w sumie to zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Super, naprawdę świetnie piszesz i to ja Ci dziękuje C: Masz wspaniały talent i strasznie się cieszę, że go nam pokazałaś :D Dobrze, że nie zamierzasz z tym skończyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! Postaram się wykorzystać jak najlepiej tę odrobinę talentu xD

      Usuń
  29. Opowiadanie jest super! Zakończenie też świetne, bo zaskakujące. Naprawdę, dziewczyno, masz talent! Pisz i liczę na to, że kiedyś przeczytamy coś jeszcze Twojego autorstwa :D PS dlaczego Reverie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Przeczytacie, w to nie ma co wątpić xD

      Dlaczego Reverie? To w sumie dobre pytanie. Sama niedokładnie wiem czemu "marzenia/sny na jawie" to mój nick, chyba po prostu zakochałam się w samym słowie (o ile to możliwe o.o)

      Usuń
  30. PŁACZĘ ;____;
    No dobra, może nie, ale wzruszyłam się. W końcu spędziłam z tym opowiadaniem kawał czasu i z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Cieszę się, że tak się to skończyło. Nie ma jasnego obrazu zakończenia, każdy może sobie snuć jeszcze jakieś własne domysły. Podoba mi się to.
    Przede wszystkim należą Ci się OGROMNE GRATULACJE! Napisałaś tak dużo rozdziałów, tyle z nami wytrwałaś. Jesteś cudowna.
    Czekam na kolejne rozdziały HVT (awww *____*) i na inne opowiadania Twojego autorstwa. Dodawaj szybko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejciu jejciu jejciu! Jest mi tak cholernie miło, że nie wiem już co odpowiedzieć xD
      Przede wszystkim: dziękuję Ci za komentarz!
      Mam nadzieję, że jeśli więcej będzie tego typu zakończeń w innych opowiadaniach to nikt mnie nie ukatrupi.
      Rozdział 5 HVT jest w drodze, jednak w tym tygodniu może się jeszcze nie urodzić ;c
      Dziękuję jeszcze raz!

      Usuń
  31. Czytałam to pięć razy i z każdym kolejnym podobało mi się coraz bardziej....
    Biedna Chelle naprawdę tak mi jej szkoda. A z Saulem jeszcze się policzę!!!! Jimmy opiekujący się mamą... Dzielny chłopak. Na pewno wyrośnie na wspaniałego faceta. Życzę im żeby ułożyli sobie nowe, lepsze życie bez Slasha.
    Duffy i rodzinka <3<3<3 myślałam że padnę w momencie " wohooo jestem żyrafą " Dobrze, że u nich wszystko będzie w porządku.
    Axl i Katie też są zajebistą parą i to chyba jedno z nielicznych opowiadań, w którym Rose nie kłóci się żoną :)
    Stradlin. Uczy grać Braiana na gitarze. *__________________________________________________________________________________________________________________________*
    Jaram się, że jprld. Kolejna cudna rodzinka.
    Adlerek jest taaaaaaki kochany. Na pewno będzie wspaniałym tatusiem wierzę w niego w 100%.
    Jak zwykle przekazałaś tutaj wszystkie potrzebne emocje i zrobiłaś to bezbłędnie. Jak czytałam o Michy to myślałam, że wybuchnę płaczem a mnie ciężko wzruszyć. Te wspomnienia no po prostu... Nie mam słów. Kiedy to czytałam nabrałam chęci by zacząć czytać tego bloga od nowa. Przypomnieć sobie to wszystko.
    A podziękowania na końcu. Tutaj przyznaję się bez bicia znowu coś mnie ścisnęło za serce. To był jeden z moich pierwszych ff. Dzięki tobie zaczęłam pisać, stałaś się częścią mojego życia. Bo chociaż nie zawsze komentowałam to zawsze czytałam. Pewnie jeszcze długo będę wchodziła na bloggera z myślą ciekawie czy Reviere coś udostępniła?'
    Masz prawdziwy talent pisarski i mam nadzieję, że wrócisz do nas z czym tak samo dobrym jak to. Swoją drogą napisanie tej historii od nowa to cudowny pomysł. Czekam na ciebie i czekać będę choćby nie wiem co! Życzę powodzenia, wracaj do nas szybko!!!!! ;______________________;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ prześlicznie! *_*
      To jedne z najpiękniejszych słów jakie było mi tu dane przeczytać.
      Bardzo się cieszę, że właśnie tak odbierasz to zakończenie. Już się bałam, że coś napisałam nie tak jak powinnam w ostatnim rozdziale xD
      Wciąż piszę i postaram się jak najszybciej zdecydować na konkretne opowiadanie.
      Pozdrawiam ♥

      Usuń
    2. Haha przeczytałam wszystko od nowa! (walić geografię i fizykę xD)
      Bożeeeeeee... czy ty zdajesz Sb sprawę jakie to jest zajebiste. Normalnie gdjeifbeufbdjfifbehfufbrigj
      Mózg rozjebany.
      Każdy rozdział jest naprawdę super. Może wdarło się parę błędów ale przecież to sie zdarza każdemu (mi szczególnie). Chciałam wybrać najlepszy rozdział, ale nie dałam rady. Jednak mam najlepszy tekst!!! Co prawda w rozdziałach z Duffem który chciał,rąbać schody siekierą było trudno, ale mam.
      Wygrał rozdział 98 i "nie Sauluj mi tutaj" Czytałam to o 2 w nocy więc wyobraź sobie co musiałam odstawiać żeby opanować śmiech...
      Najwspanialsze czasy z życia Michy to chyba jak była w Kansas. Tak, długo się nad tym zastanawiałam. Przypomniałam sobie rzeczy, o których nie pamiętałam, a były takie super. Np Afganistan.
      Jak czytałam jak to wszystko się psuło ma między nimi too...
      Nie chcę tutaj nikogo obwiniać(a zwłaszcza mojej najukochańszej owieczki) ale to chyba Steve nieświadomie zniszczył ich małżeństwo. No bo gdyby nie dał mu tej koki to nadal byłoby super i Jimi miałby obojga rodziców i nie wyjechał do Australii. No nic. Takie życie
      Kocham Cię wielbię itd. xD

      Usuń
    3. AAAAA *_* pieprzyć tą głupią matmę, angielski, historię i geografię! Idę pisać nowe opowiadanie xD
      Dziękuję z całego serducha za tą wytrwałość i komentowanie! Naprawdę podziwiam!
      Faktycznie, sama nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ta cała niedobra sytuacja u Hudsonów sięga tak odległych rozdziałów.
      Dziękuję jeszcze raz i mam nadzieję, że kolejne opowiadanie również Ci się spodoba ;*

      Usuń
  32. i teraz każdy od nowa czyta to opowiadanie :D ah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jeden raz wedlug mnie nie wystarcza jest takie fajne ze trzeba od nowa czytac!!! Ps. To powinna byc lektura szkolna :D :D

      Usuń
    2. Hahaha bardzo mi miło xD
      Z lekturą to chyba jednak nie przejdzie... ;D

      Usuń
    3. no ja czytam ciagle od nowa :D
      i nie mogę doczekać się następnego :D
      E.

      Usuń
  33. Michie dziekuje ci za to opowiadanie ,wiesz ze do pewnego momentu bylam na biezaco. Ale teraz juz koniec? Zdążę nadrobić no nie... zawiodłaś mnie !>< W weekend przyszly strzele ci taki komentarz i wtedy dopiero cie ochrzanie ze skonczylas to cudo! A tak wgl zapraszam do mnie do moejgo rozdzialu raz na 2 miechy xD

    http://black-roses-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ;c
      I dziękuję pięknie za komentarz! Dawno Cię tu nie widziałam xD
      Zajrzę, jak w miarę ogarnę życie poza komputerem.

      Usuń
    2. No ja myślę. Biorę się za czytanie teraz. Największy problem? Nie wiem który ostatni przeczytalam xD ><

      Usuń
    3. Haha ja mam u Ciebie to samo... xD
      Chyba poszukam się u Cb w komentarzach.

      Usuń
  34. Zapraszam serdecznie do przeczytania nowego rozdziału "Welcome to the Jungle"

    http://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/11/welcome-to-jungle-rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  35. Reverie cudownie piszesz! Super blog! Bardzo emocjonalnie przeżywałam przygody bohaterów. Ostatni rozdział postanowiłam skomentować aby pokazać że nawet przy tak dużym odstępie czasowym ludzie czytają Twojego bloga. Cudowny! Ostatni rozdział czytałam w busie jadąc do stolicy i ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę która coś czyta i nagle zaczyna płakać. Genialna opowieść! Liczę że kiedyś wydasz książkę a ja będę pierwszą osobą która ją zaadoptuje. Dziękuje. :)
    Zapraszam do mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ah, no i nastał ten moment. Ta trwająca ponad 100 rozdziałów przygoda dobiegła końca (A przynajmniej jej część).
    Zdecydowanie perspektywa tego, że dalej tworzysz rozwesela mnie :D chyba bym zwariowała gdyby nie było szans na kolejne rozdziały XD

    W każdym razie, rozdział cudny, piękny i smutny zarazem.

    Slash chyba zdał sobie sprawę, że zjebał. Ale już za późno. I całe szczęście, Chelle zasługuje na wolność i szczęście.

    Axl <3 jak zwykle pomocny i kochany. Ahhh, taki przyjaciel jak on to skarb <3 cieszę się, że nie dość, że pomógł Michelle to jeszcze dotrzymał słowa i nie powiedział nic Kate. Ona nie powinna się teraz stresować, a taka wiadomość pewnie nieźle by nią wstrząsnęła.

    Aww, u McKaganów wszystko wraca do normy. Jak dobrze <3 znów są szczęśliwi i razem chodzą na rodzinne spacerki i są tacy uroczy <3

    U Adlerów jest jeszcze lepiej :D żyją sobie słodko, Steven robi śniadanka, kolejne dziecko w drodze, no lepiej być nie mogło <3

    Izzy uczy Briana grać, awww <3 rodzinka Stradlinów jest równie przeurocza jak Adlerowie i McKaganowie. Brian i Janis są zajefajni <3

    Wychodzi na to, że tylko u Michelle nie ma happy endu, chociaż uwolnienie się od Slasha raczej można uznać za szczęście. Szkoda, że musiała wcześniej tyle wycierpieć i przejść przez istne piekło. Szkoda też Jimiego, chociaż trzeba przyznać, dzielnie to znosi. Ale wolność to chyba największe szczęście mimo wszystko.

    Zakończenie to normalnie sprawiło, że się poryczałam. Jest piękne i świetnie podsumowuje losy bohaterów.

    Teraz pozostaje mi czekać w napięciu na kolejne rozdziały.

    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie, życzę duuuużo weny, masy pomysłów i czasu na pisanie :D

    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lady Stardust, nie wiem już jak Ci dziękować za skomentowanie praktycznie każdego rozdziału! Normalnie szacun! I podziwiam, że Ci się chciało.
      Bardzo mi miło, że tu jesteś i, naprawdę, dziękuję, że mnie motywujesz :D
      Miałam długą przerwę od muzyki, ale teraz wróciłam ze zdwojoną siłą i mam nadzieję, że już tak zostanie. A wszystko NAPRAWDĘ dzięki Tobie <3
      Miałam mega długą przerwę od pisania i tylko dzięki Tobie znowu zaczęłam myśleć o tym opowiadaniu.
      Jest moc w tych Twoich komentarzach. Dzięki za tę energię! Zarażasz nią.

      Jaram się jak pochodnia i zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału! (jak tylko ogarnę się z edukacją przed sesją xD)

      Ściskam mocno! <3
      Reverie.

      Usuń
    2. Ojej, nawet nie wiesz jak mi teraz miło <3<3<3
      Czytanie i komentowanie rozdziałów Twojego opowiadania było dla mnie wielką frajdą i przyjemnością :D
      Ty dla mnie również jesteś wielką motywacją do dalszego pisania :D

      Czekam z utęsknieniem na nowy rozdział, na pewno będzie świetny :D

      Pozdrowionka i powodzenia z nauką :D

      Lady Stardust <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki