Rozdział 12. Nie martw się, skarbie
"Jesteśmy tak
mocno spragnieni uczuć, że dajemy się równie mocno ranić, naiwnie oczekując
zmian, które nigdy nie nastąpią. Ludzie nie powrócą. Uczucia się nie umocnią.
Znajomości nie odbudują.
Po co żyć..."
Po co żyć..."
~ABC
Gruba szyba niemalże wcale nie wpuszczała światła do niewielkiej sali.
Białe drzwi przestały bez przerwy otwierać się i zamykać. Wszyscy poczuli
niepowtarzalny spokój, którego od tak dawna potrzebowali. Nie było już krzyku i
pośpiechu. Mężczyzna siedział tuż obok łóżka, mocno ściskając chudą dłoń w
swojej drżącej ręce.
- Nie tak to miało wyglądać, Chelle - przytulając czoło do jej nagiego ramienia bacznie obserwował czy nie otwiera oczu. Nie chciał, by nagle kazała mu wyjść. Niepewnie pocałował jej dłoń i głęboko odetchnął. Za parę godzin miał się rozpocząć kolejny dzień, który przyszło mu spędzić obok łóżka. Co kilka chwil ponownie uświadamiał sobie, że to on jest przyczyną tak dramatycznego obrotu spraw.
- Nie tak to miało wyglądać, Chelle - przytulając czoło do jej nagiego ramienia bacznie obserwował czy nie otwiera oczu. Nie chciał, by nagle kazała mu wyjść. Niepewnie pocałował jej dłoń i głęboko odetchnął. Za parę godzin miał się rozpocząć kolejny dzień, który przyszło mu spędzić obok łóżka. Co kilka chwil ponownie uświadamiał sobie, że to on jest przyczyną tak dramatycznego obrotu spraw.
Powoli podniosła powieki i ostrożnie zamrugała. Nagle
zauważyła plastikowy przewód, do którego rytmicznie skapywały przeźroczyste
kropelki. Nie miała jednak siły by się podnieść. Rozmyty obraz wyostrzał się. Odurzona mieszanką specyfików medycznych nie czuła bólu. Całkiem niedawno ktoś siedział na krześle obok. Wyczuła to, zerkając w tamtym kierunku. Dreszcz zimna przyspieszył jej powrót do rzeczywistości. Ktoś wszedł do sali, lecz musiało minąć kilka chwil zanim dostrzegła jego twarz.
- Michelle... - wyszeptał, łapiąc jej dłoń.
- Gdzie jestem? - wyszeptała, czując kującą suchość w gardle.
- W szpitalu - nie ukrywał swojego zdziwienia, gdy nie odtrąciła go na pierwszym kroku.
- W szpitalu - nie ukrywał swojego zdziwienia, gdy nie odtrąciła go na pierwszym kroku.
- Co się stało? - zapytała, rozglądając się po ciemnym
pomieszczeniu.
-
Zemdlałaś - odparł, odsuwając się jedynie dla świętego spokoju. Kobieta
wyglądała tak, jakby próbowała sobie przypomnieć coś bardzo ważnego.
- Gdzie jest Jimi? - ledwo uniosła tułów, po czym
bezsilnie upadła na poduszkę.
- Śpi na tamtym łóżku - zauważył, że kobieta odetchnęła z
wyraźną ulgą.
- A ty co tu robisz? - spytała po długiej chwili
milczenia. Oczy Mulata przypominały tonące w wodzie szkiełka. Nie potrafił się
powstrzymać. Energicznie powrócił w poprzednie miejsce. Przytulił jej głowę do swojej klatki piersiowej i czule pocałował,
głaskając nieułożone włosy do dołu.
- Czekałem aż się obudzisz - uśmiechnął się, wprowadzając
brunetkę w dotąd nieznany stan. Nie miała pojęcia jak powinna się zachować.
- Jak...się tu znalazłam?
- Jak...się tu znalazłam?
- Mały do mnie zadzwonił. Powiedział, że nie chcesz się
obudzić - odparł cicho.
- Skąd miał do ciebie numer? - nie zdążył odpowiedzieć, bo do sali wtargnął lekarz prowadzący.
- Skąd miał do ciebie numer? - nie zdążył odpowiedzieć, bo do sali wtargnął lekarz prowadzący.
- Miał mnie pan zawiadomić jak tylko się obudzi - mruknął
pod nosem, zerkając na Saula - Nieważne, jak się pani czuje? - to pytanie
skierował do brunetki.
- Ja...sama nie wiem...bardzo boli mnie głowa... - wyznała,
bacznie obserwując zachowanie przygrubego szatyna.
- Nie wątpię, po tak lekkomyślnej próbie samobójczej
głowa to pani najmniejsze zmartwienie.
- Chce mi się spać - potężnie ziewnęła, układając obolałą
głowę na poduszce.
- Jasne. To...przyjdę później - nie potrafił oderwać wzroku od jej żywych oczu, które migotały w świetle rytmicznie pikającej aparatury. Po cichu wymknął się z sali, gdy lekarz analizował kartę pacjenta.
Udało mu się przedłużyć wizy na kolejne tygodnie. Cierpliwie czekał, aż zapadną jakiekolwiek poważne decyzje. Powróciwszy, ujrzał wpatrującą się w talerz brunetkę. Niegdyś ciepłe jedzenie nie do końca straciło swój aromatyczny zapach a i wyglądało całkiem smacznie. W oczach wygłodniałej brunetki kawał krwistego mięcha z niedbale umytą sałatą nawet przez moment nie wyglądał przyzwoicie. Mulat dwa razy zastukał w uchylone drzwi, niepewnie wchodząc do środka.
- Nie smakuje ci? - krótko na niego spojrzała, by zaraz potem wbić wzrok we wciąż nieznikające danie i zaprzeczyć ospałym ruchem głowy - Na dole jest bufet, więc może...
- Ja wcale nie zemdlałam - odważyła się spojrzeć mu w oczy.
- Nie zemdlałaś - potwierdził, zamykając drzwi. Czuła, że wynik testu był błędny. Była tego pewna.
- Jestem w ciąży - nie miała najmniejszej ochoty na długą i bezcelową rozmowę.
Udało mu się przedłużyć wizy na kolejne tygodnie. Cierpliwie czekał, aż zapadną jakiekolwiek poważne decyzje. Powróciwszy, ujrzał wpatrującą się w talerz brunetkę. Niegdyś ciepłe jedzenie nie do końca straciło swój aromatyczny zapach a i wyglądało całkiem smacznie. W oczach wygłodniałej brunetki kawał krwistego mięcha z niedbale umytą sałatą nawet przez moment nie wyglądał przyzwoicie. Mulat dwa razy zastukał w uchylone drzwi, niepewnie wchodząc do środka.
- Nie smakuje ci? - krótko na niego spojrzała, by zaraz potem wbić wzrok we wciąż nieznikające danie i zaprzeczyć ospałym ruchem głowy - Na dole jest bufet, więc może...
- Ja wcale nie zemdlałam - odważyła się spojrzeć mu w oczy.
- Nie zemdlałaś - potwierdził, zamykając drzwi. Czuła, że wynik testu był błędny. Była tego pewna.
- Jestem w ciąży - nie miała najmniejszej ochoty na długą i bezcelową rozmowę.
- Co? - nie wiedział co powinien myśleć.
- Pokazałam ci fałszywy test - odwrócił głowę w zamyśleniu,
by głośno wypuścić powietrze z płuc.
- Okłamałaś mnie? - zapytał, gestykulując dłońmi.
Brunetka zaśmiała się z bezsilności, opierając głowę na poduszce.
- A co miałam zrobić? Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze
i za 9 miesięcy urodzę ci dziecko? - jego mina wyrażała wszelkie możliwe
uczucia od wściekłości aż po wielki smutek - I wiesz, mam gdzieś co teraz czujesz. To ja mam poważny problem,
a nie ty.
- To moja wina, więc to i mój problem - warknął, denerwując
się z każdą kolejną chwilą.
- Teraz przyszło ci to do głowy? Możesz spieprzać ze
swoją odpowiedzialnością.
- Nie prowokuj mnie - zagroził palcem, zastanawiając się
nad celem działań kobiety.
- Bo co? Znowu mnie uderzysz? - oczy ją zdradziły. Mulat
wyczuł, że powiedziała za dużo. Wcale nie miała takiego zamiaru. Nie chciała
dłużej wracać do przeszłości - Powinieneś już pójść - wyszeptała, odwracając wzrok
w stronę zasłoniętego okna.
Przesłuchanie doktora było bardzo treściwe. Slash czekał na zewnątrz, będąc wyproszonym przez kobietę. Doktor Coldwell nie chciał mu powiedzieć ani słowa o stanie zdrowia Chelle.
- Sprawdzaliście czy jest w ciąży? - zapytał, wprawiając doktora w zdziwienie.
- W takim stanie żadna ciąża by nie przetrwała, ale sprawdzimy i tę możliwość - Coldwell posłałby do diabła każdego upierdliwego mężusia jakiego napotykał na swojej drodze. Brunet z powrotem wszedł do sali. Gdy usiadł na tym samym stołku, brunetka otworzyła oczy.
- Gdzie jest Jimi? - wyszeptał, nie chcąc zbytnio naruszać jej ukochanej ciszy.
- W bawialni - oszczędzała sił. Nie wypowiadała przypadkowych, zbędnych słów.
- Możesz już wracać, poradzimy sobie - odwróciła głowę i patrzyła na zasłonięte okno. Mężczyzna czuł się dość niezręcznie.
- Sprawdzaliście czy jest w ciąży? - zapytał, wprawiając doktora w zdziwienie.
- W takim stanie żadna ciąża by nie przetrwała, ale sprawdzimy i tę możliwość - Coldwell posłałby do diabła każdego upierdliwego mężusia jakiego napotykał na swojej drodze. Brunet z powrotem wszedł do sali. Gdy usiadł na tym samym stołku, brunetka otworzyła oczy.
- Gdzie jest Jimi? - wyszeptał, nie chcąc zbytnio naruszać jej ukochanej ciszy.
- W bawialni - oszczędzała sił. Nie wypowiadała przypadkowych, zbędnych słów.
- Możesz już wracać, poradzimy sobie - odwróciła głowę i patrzyła na zasłonięte okno. Mężczyzna czuł się dość niezręcznie.
- Przepraszam... - wyszeptał, wstając z twardego krzesła. Niepewnie
dotknął klamki białych drzwi.
- Nie przychodź tu więcej - wyszeptała, a on jakby w
ogóle nie usłyszał jej cichej prośby. Uśmiechnął się wbrew sobie i dodał
- Jutro was odwiedzę. Prędko cię nie wypiszą - zauważył,
że brunetka chciała coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zrezygnowała.
Szybko wyszedł na korytarz. Mocne białe światło ponownie poraziło go w oczy. Oparł się o
ścianę i odchylił głowę w górę, przymykając powieki. Mimo późnej pory,
postanowił zajrzeć do gabinetu doktora. Zapukał kilkakrotnie.
- Dobry wieczór, proszę siadać - powiedział Coldwell.
- Są już wyniki?
- Tak. Niestety nie mam dobrych wieści - Slash przełknął
ślinę przygotowując się nawet na najgorsze.
- Pańska żona nie jest w ciąży, to pewne. Takie objawy są
charakterystyczne dla zaburzeń nerwicowych, jutro pacjentka porozmawia z
psychologiem. Wtedy będę w stanie powiedzieć coś więcej na ten temat - odparł, przeglądając stos papierów.
Zespół zwerbował gitarzystę. Stradlin otrzymał awans a Gilby Clarke wskoczył na jego miejsce. Reszta powróciła w oryginalnym składzie. Nikt nie miał ochoty dłużej ukrywać się przed światem muzyki, który tak bardzo ich wtedy potrzebował. Uczucia mieli mieszane, lecz chcieli sprawdzić czy jeszcze ktokolwiek pamięta o Guns N' Roses. Bilety sprzedały się w ciągu kilku dni. Występy klubowe były rzadsze, lecz to one miały ten niepowtarzalny klimat.
Lampy zgasły. Tłum chciał oszaleć. Każdy inaczej przeżywał swój występ. Zdrada przyjaciela? Nie, to po prostu reaktywacja marzeń. Wciąż to potrafili. Czarowali na scenie, hipnotyzując wszystkich wokoło. Manager zespołu zacierał ręce, widząc szczęśliwe miny fanów. Ci którzy przyszli dla gitarzysty prowadzącego wydawali się być nieco zawiedzeni. Gunsi powrócili, to było najważniejsze. Trzeba było tylko poczekać na przyzwyczajenie się do zmian.
Zespół zwerbował gitarzystę. Stradlin otrzymał awans a Gilby Clarke wskoczył na jego miejsce. Reszta powróciła w oryginalnym składzie. Nikt nie miał ochoty dłużej ukrywać się przed światem muzyki, który tak bardzo ich wtedy potrzebował. Uczucia mieli mieszane, lecz chcieli sprawdzić czy jeszcze ktokolwiek pamięta o Guns N' Roses. Bilety sprzedały się w ciągu kilku dni. Występy klubowe były rzadsze, lecz to one miały ten niepowtarzalny klimat.
Lampy zgasły. Tłum chciał oszaleć. Każdy inaczej przeżywał swój występ. Zdrada przyjaciela? Nie, to po prostu reaktywacja marzeń. Wciąż to potrafili. Czarowali na scenie, hipnotyzując wszystkich wokoło. Manager zespołu zacierał ręce, widząc szczęśliwe miny fanów. Ci którzy przyszli dla gitarzysty prowadzącego wydawali się być nieco zawiedzeni. Gunsi powrócili, to było najważniejsze. Trzeba było tylko poczekać na przyzwyczajenie się do zmian.
HAHAHAH ZAJEBISTE!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńHAHA ;3
UsuńMICHELLE ŻYJE! WEEEEEE
OdpowiedzUsuńI NIE JEST W CIĄŻY!!!!!
OdpowiedzUsuńALE.... MA NERWICĘ?!
OdpowiedzUsuńTen wątek postaram się rozwinąć najszerzej, bo jest, moim zdaniem, najistotniejszy w obecnej chwili.
UsuńNO :C
UsuńDO CZEGO TEN SLASH DOPROWADZIŁ!
OdpowiedzUsuńALE WAŻNE ŻE ŻYJE!
OdpowiedzUsuńWEEE!
OdpowiedzUsuńSTRADLIN NA PROWADZĄCEJ? WEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMnie też zdziwiła ta wizja, ale pomyślałam sobie 'dawaj, zrób ze Stradlina gwiazdę' xD
UsuńTAAAAAAAAAAK! XD
UsuńHAHAHA . TRZY SLOWA WYSTARCZĄ ŻEBY USZCZĘŚLIWIĆ ESTRANGED : IZZY DOSTAŁ AWANS HIHIH JA GO TAK KOCHAM, A MOIM OPOWIADANIU ROZWALIŁAM JEGO ZWIĄZEK, KTÓRY BYŁ GŁÓWNYM! XDD
UsuńNIE SPOJLERUJ MI TU ;_;
UsuńJa wciąż czytam! ;_;
SORRY :C NO ALE KOMENTARZA ANI JEDNEGO :C, A JA CI TU SPAMUJĘ :CCC SMUTAMY! :C ŁEEEEEEEE
UsuńNo bo...bo... ja się wciąż zbieram wewnątrz siebie i nie potrafię tak nagle zebrać myśli do 40 rozdziałów ;_;
UsuńALE obiecuję poprawę!
41 XDDD
UsuńA JA NADRABIAŁAM 100 :C
SPOKO Xd
UsuńDOBRA, IDĘ PAA :*
UsuńSIEDEMDZIESIĄT KOMENTARZY! WYSTARCZY! XDD
UsuńKIEDYŚ NABIJĘ CI DO SETKI!
UsuńSPAMOWICZ ZE MNIE XD
UsuńDOBRA, IDĘ PAAA
UsuńSetka brzmi nieźle *_*
UsuńNo tak troszkę...ale nie bierz tego do siebie. Spam też jest czasem potrzebny xD
CLARK? :C
OdpowiedzUsuńBIEDNI FANI, KTÓRZY PRZYSZLI DLA SLASHA!
OdpowiedzUsuńGUNSI POWRÓCILI...WCALE NIE. GUNS N ROSES- TO SLASH, AXL, IZZY, DUFF I STEVEN. NIKT WIĘCEJ, NIKT MNIEJ. ;C
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to jest Guns N' Roses! Ale z Gilby'm też czasem można pograć, prawda? :c
UsuńMOŻNA...JEŚLI TRZEBA...ALE ŻADNEGO ASHBY! BO CIĘ NAMIERZĘ I ZAMORDUJĘ!
UsuńOkej! Ashba NA PEWNO się nie pojawi xD
UsuńOK! TO DOBRZE!
UsuńESTRANGED MIAŁA OGLĄDAĆ FILM, ALE PATRZY 3 MINUTY OD DODANIA 12!
OdpowiedzUsuńKURDE!
OdpowiedzUsuńJA MYŚLAŁAM, ŻE TU CO NIECO PRZEJRZY I RZECZYWIŚCIE PRZEJRZAŁO
OdpowiedzUsuńNawet jeśli tu niewiele przejrzało, to postaram się jaśniej postawić sytuację w kolejnych rozdziałach.
UsuńSPOKO :3
UsuńBYŁABYM MEGA SZCZĘSLIWA Z TEGO ROZDZIAŁU
OdpowiedzUsuńALE TEN GILBY CLARKE! :C
OdpowiedzUsuńWolałabyś Ashbę? ;_;
UsuńnIE! NO CO TY! NIENAWIDZĘ TEGO GOŚCIA! XD
UsuńSMUTAMY :C
OdpowiedzUsuńSLASH, KURWA!
OdpowiedzUsuńWRACAJ DO ZESPOŁU!
OdpowiedzUsuńEJJJ
OdpowiedzUsuńA JAK SLASH WROCI, TO WYWALISZ CLARKE'A?
OdpowiedzUsuńEeem...kto powiedział, że Slash wróci? :o
Usuńa NIE? :o
UsuńA tego to nie mogę powiedzieć :D
UsuńOK :C
UsuńA ŚLUB GRIMSA? XDDDDD
OdpowiedzUsuńDopiero się oświadczył, a tu już chcesz ślub?! xD
UsuńNO XD
UsuńNa to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Wydarzenie musi nabrać mocy urzędowej xD
UsuńłEEEEEEE XD
UsuńWEEEEEEEE
OdpowiedzUsuńPISAŁAM JUŻ, ŻE ZAJEBISTY?
OdpowiedzUsuńDziękuję *_*
UsuńTak, pisałaś z 1000 razy, ale spokojnie, to mnie podbudowuje xD
TO SIĘ NAPISZE JESZCZE XD
UsuńAleż żaden problem, chętnie popatrzę *_*
UsuńOK :*
UsuńBO JAK NIE PISAŁAM, TO WIEDZ, ZE JEST
OdpowiedzUsuńHAHAHHA
OdpowiedzUsuńWENY :* <3
Przyda się jak nigdy. Znów mam jakieś luki w fabule i zapycham je byle czym ;c
UsuńJAKIE LUKI, CO TY PIEPRZYSZ, TY NIE MASZ LUK! :*
UsuńAle...bo to nie jest tak, że ja publikuję z lukami xD
UsuńJa wymyślam istne głupoty, żeby tylko całość się kleiła (choć efekt końcowy jest taki, że nic do siebie nie pasuje)
NIE PIERDOL!
UsuńOkej! Już przestaję xD
UsuńA teraz wybacz, ale udam się kontynuować rozdział 13. ;*
ok!
UsuńCo kilka chwil ponownie uświadamiał sobie, że to on jest przyczyną tak dramatycznego obrotu spraw- no w końcu się skapnął! xddd
OdpowiedzUsuńchyba ci zaspamowalam, sorry :c
OdpowiedzUsuńCoś ty...30 komentarzy w 3 minuty to przecież norma odkąd tu jesteś ♥ xD
UsuńAhahah, dzięki :*
UsuńU MNIE NORMA TO 65 W TAMTYM KTÓRYMŚ XD
UsuńTo był rekord absolutny! Za normę uznajmy 30 xD
UsuńOK! TO JA NABIJAM DALEJ! XDD
UsuńO matko, już się nie mogę doczekać xD
UsuńhAHAHA SPOKO!
Usuńno dobra, już idę oglądać film na polski
OdpowiedzUsuńCzemu wyszło tyle komentarzy? :O
UsuńI czemu Mój Potworek nie odpisuje? xDD
Już odpisuję! Komentowałam rozdział u Chelle! ;*
UsuńA Ty oglądaj ten film, bo 1 dostaniesz xD
Ściągnie się, streszczenie przeczyta xD A ona od polskiego i tak pewnie zrobi wszystko, tylko nie to.
UsuńOsz ty! Taki z Ciebie kujon? xD
UsuńNO Xd
UsuńNo nareszcie! Ciekawość aż mnie zżerała!! Nie trzymaj mnie więcej w takiej niepewności!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ciekawie się zapowiada dalsza historia, już wymyślam sobie dalszy scenariusz, ale zapewne znów mnie zaskoczysz!
Dużo weny, Wera:)
Nie wydaje mi się żebym wymyśliła coś bardziej zaskakującego. Od tego rozdziału wszystkie sytuacje powinny się wyjaśniać :)
UsuńDziękuję pięknie i pozdrawiam!
Ojejku, ojejku, ojejku... Ona w końcu jest w tej ciąży czy nie? XDDDDD Tak btw. czekałam na ten rozdział, doczekałam się, ale łaj tak mało!? ;_;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuję, weny życzę i... no <3
Wreszcie ktoś poruszył ten temat! :D
UsuńByć może nie było napisane zbyt wyraźnie, ale więcej będzie w kolejnym rozdziale.
No i będzie dłuższy! To na pewno.
Pozdrawiam cieplutko ;*
Zapraszam serdecznie na kolejny rozdział! :*
OdpowiedzUsuńhttp://november-rain-story.blogspot.com/2014/04/rozdzia-11.html
PS Przeczytam jutro mała! :*
Skarbie zabij mój telefon, usuną Twój komentarz do Dreams :(((
OdpowiedzUsuńBtw. Mialam w nowym rozdziale uzywac wlasnie tego cytatu, ktorego Ty. Blizniaczki, haha
Oczywiście nie czytając co najgorsze.
OdpowiedzUsuńJakby tu zacząć... hm...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Chelle pokazała mu niewłaściwy test?! Ja już nie wiem co mam myśleć... Jest w ciąży czy nie? Każdy podaje inną wersję wydarzeń. To takie niezrozumiałe. Gubię się. Gdyby była w tej ciąży to powstałby niemały problem. Slash pewnie nie miałby żadnych praw co do tego dziecka. Ciekawe też jest jak Jimi zareaguję na wiadomość o rodzeństwie. Czy poczułby się odtrącony? I wtedy też Chelle musiałaby sama wychować dwójkę dzieci. Przecież nie odda jednego pod opiekę Slash'a.
Gdyby natomiast nie była w tej ciąży to Hudson teraz będzie przeżywał katusze głowiąc się, czy będzie miał (bo jakby na to nie patrzeć to także byłby jego potomek) jeszcze jedno dziecko, czy nie. Chelle może teraz trochę pobawić się jego emocjami. Tak jak on to robił wobec niej.
Co Chelle może zrobić w takiej sytuacji, jakiej się znalazła? Slash robi co mu się tylko podoba. Można by powiedzieć, że nawet na opak swojej żonie. Jimi jeszcze się z nią nie widział. Ten chłopak może wiele namieszać. Skąd miał numer do Slash'a? Michelle miała go gdzieś zapisany czy jest po prostu taki sprytny, że go zdobył? Co więcej spodziewam się, że będzie chciał wrócić do L. A., do Roger'a, do pozostałych.
Guns N' Roses... Może gdy Slash zobaczy, ze Gunsi znaleźli kogoś na zastępstwo postanowi wrócić? Istnieje jednak jeszcze druga opcja, że poczuje się nie ważny. Pomyśli, że skoro Izzy potrafi go zastąpić to może sobie dać spokój z zespołem. To by nie było dla nikogo korzystne. Wtedy też prawdopodobnie załamałby się. Jego samoocena mogła by spaść do bardzo niskiego poziomu. Jego miejsce w słynnej piątce zajął Gilby Clark? (Masz szczęście Reverie, bo go akurat lubię! xD)
Czekam na więcej. :)
Z każdym kolejnym rozdziałem umacniam się w przekonaniu, że jesteś moją ulubioną pisarką. ♥ :D
Z tą ciążą to jeszcze nie do końca wyjaśniona sprawa, jak widać, więc kontynuacja pojawi się w przyszłym rozdziale.
UsuńNie zapomniałam i numerze do Slasha, spokojnie, wszystko wyjaśnię xD
Szczerze mówiąc nie wiem co Slash zrobiłby gdyby skład Gunsów już taki pozostał. Nie wiem, po prostu nie mam pojęcia.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz, droga Roxy! ♥
Nareszcie nowy rozdział, szkoda, że tak krótko!
OdpowiedzUsuń" Pańska żona nie jest w ciąży, to pewne"
No ja mam nadzieję..Nie wyobrażam sobie aby Michelle urodziła to dziecko ani żeby usunęła ciążę. Ugh.
A wiadomość dla Hudsona: Możesz ją odzyskać debilu a ty co? Krzyczysz? Debil, debil, debil. Ugh. Ogarnij się chłopczyku :))
Tak bardzo szkoda mi Michelle no i Jimiego. Tak bardzo. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze..
Życzę dużo weny i czekam na następny!
Staram się pisać dłuższe rozdziały, ale mozolnie mi to idzie :c
UsuńHudson otrzymał wiadomość i rozumie Twoją dezaprobatę. Położył się na łóżku i łka w samotności ze swojej głupoty ;_;
Dziękuję za komentarz, wenę i za wszystko!
Co mogę powiedzieć? Generalnie ciesze się, że Chally nic nie jest i w sumie to nawet lepiej, że nerwica, aniżeli ciąża, bo wtedy to by takiej nerwicy dostała, że by padła po... dwóch latach? Co do treści to tyle i w sumie to dobrze, że tak zrobiłaś, bo masz szansę by naprawić ich relacje, chociaż w niewielkim stopniu nie niszcząc przy tym zawziętości Michell. Rozdział to w moim odczuciu taki zapychacz, czyli po prostu to co ja robię przy każdym rozdziale. Tworzę scenki, momenty z których z jednaj strony nic się nie wnioskuje, a z drugiej cała treść jest jak na dłoni, ale mniejsza o moje celowe zabiegi. Dodam tylko, że ciesze się, że wzięłaś sobie moją uwagę do serca i przestałaś robić z Chell rozhisteryzowaną babę... Co jeszcze.... Mam szczerą nadzieje, że wepchniesz gdzieś tam Panią Sharon bo mam ochotę, by Mich jej nagadała. To tyle. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńW 100% się z Tobą zgodzę. To typowy zapychacz, żeby tylko odświeżyć fabułę. Postaram się ruszyć do przodu jak najszybciej się da.
UsuńJuż niedobrze mi się robi na wspomnienie zaryczanej Michelle, więc tak, Twoja uwaga mnie uratowała! ;D
Sharon? W takim momencie?! Nie no, spróbuję coś zdziałać z Móżdżkiem ;)
Dziękuję i pozdrawiam!
Nie mówię, że w tym momencie. Mam raczej nadzieje, że jak już się wszystko ułoży i wrócą do słonecznego LA to Michell będzie miała szansę ją z lekka opieprzyć.
UsuńA to co innego. W takim przypadku możliwe, że pojawi się postać tej kobietki ;)
UsuńO cholera. Moje serducho zabiło nieco szybciej, niż powinno i chyba wydaje mi się, że zemdleję. WIDZISZ CO ZE MNĄ ROBISZ?! WIDZISZ?! ALE I TAK CIĘ KOCHAM! ♥
OdpowiedzUsuńRozdział po raz kolejny zwalił mnie z nóg. Piszesz tak cholernie dobrze, że to ludzkie pojęcie przechodzi! Tak dojrzale i życiowo. Pięknie.
Panie Boże, dziękuję Ci za tak utalentowaną dziewczynę, jaką jest Reverie. Spraw, abym mogła ją poznać osobiście, strzelić sobie fotkę i poprosić o autograf.
Mała, jesteś moim mistrzem, geniuszem! Razem z ABC i Rose, tworzycie moją świętą trójcę! :) Kocham Was! ♥
Szczerze mówiąc, to wolałabym przerabiać na lekcjach Twoje cudeńka, niż utwory Słowackiego, no ale... Kiedyś wszystko zmienię i dzieci będą czytać Twoją twórczość! Ha! :D
Dobra kochana, muszę się streszczać, bo zaraz jadę do babci, ale postaram się coś Ci tutaj sensownego naskrobać :)
Chelle, moja ukochana Michelle. Dobrze, że nic jej nie jest. To znaczy jest, ale dobrze, że żyje i ma się dobrze XD Masło maślane, przepraszam ;___;
Nie wyobrażam sobie, aby coś jej było.
Całe szczęście, że Michie nie jest w ciąży. Wiadomo, dziecko to dar, ale w takim przypadku, w jakim jest ona, też bym się załamała. Właśnie... Nerwica? nie brzmi to dobrze. Ale dlaczego tak się stało? Dlaczego nie mogło być dobrze? Dlaczego Slash potraktował ją jak gówno? Dlaczego tak późno się opamiętał? Dlaczego się pytam?
Było tak dobrze, tak pięknie. Kochali się, mieli w sobie oparcie. Przeżyli razem najpiękniejsze i najgorsze chwile życia. A teraz? wszystko się pieprzy. Niczym domek z kart. Szkoda, wielka szkoda.
Mam jednak nadzieję, zresztą jak zawsze, że uda im się odbudować tą relację na nowo. Nie będzie łatwo, ale niech chociaż spróbują. Chociażby dla Jimiego.
Liczę, że Michelle wybaczy Slashowi. On się zmienił. Chce dać jej to co najlepsze. Może zrobił źle. Może postąpił jak totalny burak, pozbawiony mózgu, ale każdy zasługuje na ostatnią szansę. Co prawda Hudson wielokrotnie ją wykorzystywał, ale niech teraz będzie ten ostatni raz. Niech Chelle pozwoli mu się wykazać i wszystko naprawić :) Byłoby pięknie :')
No to teraz coś o Gunsach! KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ! ♥ Stary skład, tyle że bez Slasha? Czemu nie? Izzy jako prowadząca? Czemu nie?
Cholernie chciałabym chociaż takiego reunionu. Uśmiecham się na samą myśl o tym. Dziękuję, poprawiłaś mi humor mała! Wystarczył ten ostatni wątek, a świat stał się lepszy! :D
Dobrze, uciekam, bo mama woła xD
Weny mała i wszystkiego co najlepsze!
Love,
Chelle ♥
HAHAHAHA ♥ FOTKA I AUTOGRAF! TEGO OD CIEBIE CHCĘ! ♥_♥
UsuńMoże lepiej żeby mniejsi nie czytali takich bzdur, co? Przecież mózgi im wypali ta ilość błędów i niepoprawności gramatyczno-twórczej.
Sama nie wiem co powinnam odpowiedzieć na Twoje pytanie. W końcu to ja stworzyłam te postaci i wykreowałam wszystkie zachowania, wiec koniec końców to ja jestem ta zła, wredna, niedobra...
Naprawdę podoba Ci się pomysł z GnR w takim składzie? To zaskakujące! Dlaczego najlepsze rzeczy wymyślam w biegu? Na sam koniec, 3 minuty przed publikacją? o.o jej, no.
Również życzę weny!
Pozdrawiam i kłaniam się do podłogi ♥
Trzaśniemy sobie selfie xD Bądźmy takie trv :D
UsuńŚrodkowa część Twojego komentarza to pieprzenie bez sensu, więc udaję, że tego nie widzę xDD
A pomysł z GN'R jak najbardziej mi się podoba! :*
....but first...LET ME TAKE A SELFIE! $_$
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na twój blog na blogu Estranged. Jest już dość późno, więc poczytam jutro. Robię sobie wolne od szkoły, więc mam nadzieję, znajdę czas.
W tym czasie jednak chciałabym zaprosić Cię, na nasz blog. Dodałyśmy dzisiaj kolejny, dopiero 3. rozdział.
Komentarze mile widziane. Bądź wyrozumiała, dopiero zaczynamy. Konstruktywna krytyka jednak oczywiście mile widziana :))
http://roadtocalifornialivingaftermidnight.blogspot.com/2014/04/rozdzia-iii.html
Pozdrawiam!
~Michelle
Aaaaaaa piękne*_____* znowu płakałam na początku rozdziału, taki wzruszający jak zawsze! ♥ Jest super! Ale chcę żeby Slash wrócił do Gunsow! Albo nie. Może lepiej będzie jak nie wróci juz? Może tego potrzebuje zeby zyskać spowotem zaufanie Michelle? O jeny jeny jeny. Co ona powie psychologowi?!?! Kurde! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! ! ; 3
OdpowiedzUsuńDziękuję! Teraz to jestem na rozstaju dróg i nie wiem co zrobię ze Slashem. Whops.
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobało!
http://bullshit-and-lies.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział, proszę też o pozostawienie opinii (: już trzeci rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam... nie, nie rozdział.. zapraszam na wpis z moimi dziwnymi przemyśleniami :) http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPs: A tak w ogóle mam Cię informować? Bo w sumie pisałaś, że będziesz czytała i takie tam... a jak na razie to nawet nie wiem, czy u mnie bywasz. Nie chcę być natrętna, ale po prostu chcę wiedzieć.
42!
OdpowiedzUsuńNo dobra, kolejni bohaterowie z rosłem w żyłach. Zamiast krwi lub chociaż wódki. Rozlani jak rzygi na ścianie mojej piwnicy. Weź coś z nimi zrób. Wyślij tego całego Slasha na obóz przetrwania albo do pierdla. Bo teraz to oni kręcą się w kółko. Nie dość, że spierdolił jej życie, to jeszcze teraz ma czelność ją zamęczać. Mam nadzieję, że jak Michelle dojdzie do siebie, to go gdzieś wypierdoli. To nie będzie łatwe, bo Slaszcio jest natrętem, ale warto próbować. Niech coś się wreszcie stanie! Cały czas siedzą, stoją, leżą i pierdolą o tym, jak bardzo Slash jest biedny, jak bardzo ona jest biedna i w ogóle ból, żal, smutek, krwawię cicho srając. Nawet nie chodzi o ich użalanie się nad sobą, ale o użalanie się autorki nad nimi. Pchnij to do przodu i najlepiej zakończ (powinnaś to zresztą zrobić po zakończeniu pierwszej części). Albo przynajmniej... WYWOŁAJ WE MNIE JAKIEŚ EMOCJE. Ja wiem, że trudno jest coś takiego napisać i prawdopodobnie (okaże się) ja też nie umiem, ale i tak... WYWOŁAJ U MNIE JAKIEŚ EMOCJE.
OdpowiedzUsuńWybacz, że akurat teraz zdobyłam się na jeszcze większą szczerość niż zwykle :)
No w końcu coś od serca!
UsuńDziękuję, że wreszcie zwróciłaś uwagę na tę denną akcję, która stoi w miejscu od ponad 120 rozdziałów! To nie lada wyczyn z tą szczerością.
Nie umiem wywołać u Ciebie emocji. Taka jest prawda, ALE spróbuję podjąć to wzywanie i zrobić cokolwiek, żeby kilka rzeczy pchnąć do przodu.
Zapraszam na nowy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńhttp://november-rain-story.blogspot.com/2014/04/rozdzia-12.html
Zacznę od tego, że zajebiście się cieszę, że Gunsi się zreaktywowali! <3
OdpowiedzUsuńNo i Izzy awansował! Hura! :D
A jeśli chodzi o Slasha i Michelle, to jestem ciekawa co tam się u nich dalej wydarzy.
Nerwica-kiepska sprawa, ale liczę, że będzie z nią lepiej.
Pozdrawiam serdecznie i zabieram się za dalsze czytanie <3
Lady Stardust :*