Rozdział 2. Jeśli wychodzisz, zamknij drzwi
***
"[...] Otula mnie chłód naszych pięknych wspomnień. Dlaczego pozostają mi tylko
one, w miejscu Twoich gestów? Co poradzić gdy za oknem deszcz, kapie
równio ze słonymi łzami. Minęło tak wiele czasu, gdy wyrwałeś mi serce.
Od tego czasu nie sypiam. [...]"
~ABC
Drzwi głośno trzasnęły. Nadal nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele zawdzięcza swojemu przyjacielowi. Przez kilka minut stał w niezmienionej pozycji. Później chwycił Bogu ducha winnego słonika z porcelany i roztrzaskał o zniszczoną już podłogę w korytarzu. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Usiadł pod ścianą i lekko odchylił głowę do tyłu, głęboko przy tym oddychając. Policzył do dziesięciu i otworzył oczy. Miał nadzieję, że po prostu się obudzi, tak jak po najgorszym koszmarze, jednak zupełnie nic się nie zmieniło. Wciąż przebywał w tym samym, pustym domu. Wciąż nie wiedział jak w przyszłości będzie wyglądało jego życie. Wiedział jedno - nie może zbyt szybko się poddać. Nerwowym ruchem sięgnął do szuflady ciężkiej komody, o którą wtedy musiała się oprzeć. Odnalazł paczkę Marlboro i roztrzęsionymi dłońmi wyjął zapalniczkę z kieszeni.
- Kurwa mać! - przymknął powieki i słabym ruchem pchnął plastikowy pojemniczek na drugi koniec salonu. Ponownie załamał twarz w dłoniach. Głośno oddychał, starając się uspokoić.
Mały Jimi siedział na miękkim, szerokim łóżku, wpatrując się w krople deszczu spływające po szybie. Od kilku dni poważnie myślał o powrocie do domu. Tak bardzo chciał znów zobaczyć się z tatą. Wiedział jednak, że jego mama za żadne skarby nie dopuści nawet do najkrótszego spotkania. Cały dzień zbierał siły, by jak najdelikatniej w świecie spytać o jeden telefon.
- Mamusiu...
- Tak? - zapytała, ocierając pojedyncze łezki podczas krojenia cebuli.
- Płaczesz?
- Nie. To tylko cebula - dobrze wiedział, że jego mama potrafi świetnie kłamać. - Chciałeś coś?
- No...tak. To znaczy...mógłbym zadzwonić do taty? - uniosła głowę na sam dźwięk tego słowa.
- Po co? - zapytała z niepokojem.
- Żeby wiedział, że o nim nie zapomnieliśmy. Przecież jest mu smutno... - mały spuścił wzrok.
- Ty nie masz ojca - warknęła po chwili zamyślenia, powracając do krojenia.
- Nie mów tak! - był już prawie tak samo nerwowy jak ona. Usłyszał ciche syknięcie i ujrzał kropelki krwi na odkładanym nożu.
- Cholera! Nie przeszkadzaj mi teraz! Pooglądaj sobie bajki w telewizji... - krzyknęła, spłukując rozcięcie lodowatą wodą i za wszelką cenę unikając jego wzroku.
- Nie! Ja chcę zadzwonić do taty! - tupnął nogą i starał się nie rozklejać za wcześnie.
- Po jaką cholerę chcesz dzwonić do kogoś kto w ogóle się tobą nie interesował?! - tylko na chwilę zapomniała, że rozmawia z dzieckiem. - Jimi... - twarz małego bruneta wyrażała mnóstwo uczuć. Michelle chciała do niego podejść, ale mały uciekł do drugiego pokoju. - Brawo, idiotko... - warknęła na samą siebie, starając się zebrać myśli. W górnej szafce znalazła plaster. Niedbale nakleiła go na świeżą ranę i wkroczyła do pokoju. Usiadła na skraju łóżka i wyciągnęła pilota spod poduszki. Wyciszywszy telewizor, zerknęła w kierunku zawiniętego w koc malca, który co chwilę ocierał łzy z policzków.
- Przepraszam... - wyszeptała, obserwując jego reakcję.
- Dlaczego...dlaczego powiedziałaś, że...że tata się mną nie interesuje? - zapytał, w spazmach płaczu.
- Ja...nie to miałam na myśli - właściwie dokładnie to chciałam powiedzieć, pomyślała.
- Mogę zadzwonić? - zapytał po chwili ciszy spod ciepłego koca.
- Jimi...
- Proszę! - odrzucił koc i spojrzał jej w oczy. Nastąpiła kolejna ciężka chwila absolutnej ciszy.
- Nie - odparła, wstając z miejsca i szybko włączając dźwięk w telewizorze.
- Dlaczego?! - krzyknął, gdy wracała do kuchni, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Całkowita ignorancja denerwowała go bardziej niż negatywne odpowiedzi. Postanowił jednak wytrwać.
Przejrzała się w lustrze i zajrzała do portfela. Nie uzbierała jeszcze całej kwoty, ale mogła już oddać przynajmniej część pożyczonych od Rose'a pieniędzy. Wpakowała do koperty kilkanaście banknotów i szczelnie zakleiła. Zapisała wszelkie potrzebne dane. Na odwrocie nie podała jednak dokładnego adresu ich tymczasowego pobytu. Starając się wypaść nieczytelnie, nabazgrała kilka znaczków. Razem z Jimim zaniosła go na pocztę i wysłała do Stanów listem ekspresowym.
Corringham, UK, 01.11.1996r.
Kolejna nieprzespana noc minęła nieubłaganie szybko. Tego dnia powinna odwiedzić grób rodziców. Chociaż tyle szacunku chciała im okazać. Od samego rana odtwarzała w pamięci dzień, w którym dowiedziała się o ich śmierci. A On pojawił się nawet tam. Nie próbowała powstrzymywać łez. Potrzebowała długiego wieczoru by się wypłakać. Mimo wielokrotnych próśb Jimiego, pozostawała nieugięta w kwestii telefonu. Mały powoli zmieniał taktykę.
- Mamo, proszę! - był zbyt zdesperowany, żeby odpuścić w tak istotnej chwili.
- Nie - mruknęła zamyślona, zupełnie ignorując poczynania malca.
- Ale mamo...-
- Jim, proszę cię. Nie widzisz, że jestem zmęczona? - mały podparł głowę na dłoniach i głośno westchnął, starając się zrozumieć swoją mamę.
Mulat stał w kącie salonu i uderzał czołem o ścianę. W końcu wykonał jeden mocniejszy ruch i syknął z bólu. Na dłuższą chwilę zamarł.
- Znajdę cię - wyszeptał pod nosem, powoli podnosząc powieki. Po chwili zabrał kilka dużych worków z kuchni i pobiegł na górę. Sypialnia przypomniała mu kolejne obrazy z najgorszego dnia w życiu pewnej dwójki ludzi. Dwie poduszki z zaschniętymi plamami krwi wrzucił wraz z prześcieradłem do czarnego worka. Do kolejnych zapakował wszystkie drogie kreacje, w których Chelle chodziła na bankiety, kolacje i imprezy podczas ostatniej trasy. Nie zastanawiał się zbyt długo. Po prostu wyrzucił wszystko do wielkiego kosza.
- A witam sąsiada! Wyprowadzacie się, że tak ostatnio was tu nie widuję? - tylko nie on.
- Dzień dobry - burknął pod nosem, niechętnie zbliżając się do bramy.
- Ostatnio wracałem z pracy i widziałem jak Michelle wyjeżdża w środku nocy - oznajmił, bacznie obserwując zaciekawioną minę Mulata.
- Tak..? A w którą stronę pojechała?
- O tam - ręką wskazał wschód. - Coś się stało?
- Co...a...nie...wszystko jest w porządku - odparł Saul, bijąc się z myślami. - Strasznie się śpieszę. Do widzenia! - znacznie się ożywił i w tempie błyskawicy wpadł do domu.
Jadąc motocyklem, nie czuł tak wyraźnie panującej na zewnątrz temperatury. Do ostatniej chwili wahał się przy podjęciu decyzji. W końcu jednak przemógł się wewnętrznie i zatrzymał pojazd przed okazałą willą. Kątem oka wykrył obecność kobiety na balkonie. Zgrabnym ruchem zsunął kask z głowy i położył go za plecami. Poprawił przeciwsłoneczne okulary na nosie i nabrał powietrza do płuc.
Wyciszony Axl rozpoczął przeglądanie porannej gazety, którą zgarbiony młodzieniec każdego dnia rzucał na równo przystrzyżony trawnik. - Will? - brunetka z rosnącym brzuszkiem zajrzała do kuchni.
- Tak, kotku? - spytał z nosem zatopionym w lekturze.
- Ktoś przyszedł... - wymamrotała, jakby bojąc się reakcji rudego osobnika.
- Kto taki?
- No...Slash - zauważyła, że dłonie jej męża zaczynają niebezpiecznie drżeć.
- TEN Slash? - skinęła twierdząco. - Powiedz mu, że mnie nie ma.
- Axl...chyba coś się stało - powiedziała ze strachem w oczach. Rose przelotnie zmarszczył brwi, by po chwili energicznie wstać i rozlać zimną kawę na artykuł z pierwszej strony gazety.
Nie miał pojęcia jak zacząć rozmowę. Szczerze nie miał na nią najmniejszej ochoty. Nie było go w salonie. Kate pokierowała go na zewnątrz. Stanął przed drzwiami i głęboko odetchnął.
- Axl... - tak załamanego głosu nigdy wcześniej nie słyszał. Spojrzał na lewo i omal nie zszedł na zawał.
- Chcesz czegoś? - postanowił zagrać twardego.
- Powiedziała ci? - wyszeptał zawstydzony, modląc się w duchu, aby odpowiedź była przecząca.
- Nie będziemy tutaj rozmawiać - mocno złapał go za przedramię i jak nieposłuszne dziecko, prowadził do altany w głębi ogrodu.
- Nie musiała niczego mówić. Tak ją urządziłeś, że ciężko było się nie domyślić.
- Jak to...urządziłeś...? - rudy zacisnął pięści i dokładnie opisał obraz, który do tej pory pojawiał się przed jego oczami w bardzo przejrzysty sposób. A on z każdym kolejnym słowem przyjaciela tracił nadzieję.
***
Serdecznie dziękuję ABC za udostępnienie cząsteczki swojej twórczości!
Szczerze? Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy Slash i Michelle mieliby stanąć naprzeciwko siebie po tylu złych rzeczach, które on jej wyrządził... nieee. Jimmi, swoją drogą, ale piekło, które wyrządził Chelle Slash... tego nie da się zrehabilitować. Zastanawiam się jednak nad tym, co było w pierwszym rozdziale. Czy Chelle zrobi coś, czego będzie długo żałować?
OdpowiedzUsuńRównież sobie tego nie wyobrażam, spokojnie, nie Ty jedna. Rola Jima będzie tutaj chyba jednak najbardziej znacząca. Ja nic nie wiem, pytaj Chelle.
UsuńDziękuję za komentarz <3
OŻESZKURWAJAPIERDOLĘ
OdpowiedzUsuńDoczekałam się :D
Dobry rozdział , ciekawy.
Jebut głową o ścianę hahaha :)
No ,ale jeśli chodzi o 'znajdę cię" to w tym dobrym czy złym sensie?
No to mam rozmyślania na całą noc :)
Wiem że masz dużżżżo nauki , sama mam 4 spr i uwaga AŻ 7 kartkówek o materiale tak wielkim jak sprawdzian w tym tygodniu .
Ale może dało by się wrzucić następny w następnym tygodniu? Albo przed świętami?
Prosze
Estranged
:* KOCHA!
Oj tak, nauki jest sporo. Przed świętami postaram się napisać jakiś dodatek (chyba mam już pomysł), ale nie mam bladego pojęcia co z tego wyjdzie. Pozostaje tylko czekać.
UsuńDziękuję i też Cię kocham!
Biedny Jimi
OdpowiedzUsuńE.
Cholera, nie da się nie ryczeć : (
OdpowiedzUsuńJebany Slash, cholera by go wzięła, tyle powiem!
Czekam z wielką nadzieję, że tak łatwo się to nie skończy ;)
A tym czasem, może masz ochotę wpaść do mnie?
http://c-y-a-n-i-d-e-and-cocaine.blogspot.com/
Nie ma co płakać :(
UsuńŁatwo to na pewno się nie skończy.
Wpadnę, oczywiście, że wpadnę tylko nie teraz, bo mam niezły zapierdziel w szkole i już chyba na nic nie starczy mi czasu w przyszłym tygodniu ;_;
Dziękuję za komentarz!
Nie powiem, to jest jakiś zaszczyt. :- )
OdpowiedzUsuńZajrzałaś tu *_* to dla mnie zaszczyt!
UsuńA ja dalej mam nadzieję, ze dobra strona Hudsona zaczyna powracać, naprawdę. Mam nadzieję, że nie chce zrobić w życiu Chelle kolejnego piekła, tylko wszystko ogarnąć. Boże, jakie to będzie cholernie trudne po tym wszystkim, jeśli chcesz by do tego doszło, to będziesz musiała naprawdę dużo czasu i sił poświęcić na to by opisać jak wszystko by zaczynało się układać.
OdpowiedzUsuńCholernie tęsknię za tą piękną parą, która nie potrafiła bez siebie żyć...
O właśnie! Czas odegra tu pierwszoplanową rolę. Jak tylko zachce trochę zwolnić i go dogonię to napiszę to co tak naprawdę chcę.
UsuńDziękuję pięknie za komentarz!
Och, widzę, że blog Edzi Ci się spodobał :3
OdpowiedzUsuńAle piękny rozdział, widzę, że wena Ci dopisuje (w przeciwieństwie do mnie...) :) Końcówka pozostawiła niedosyt, czekam na ciąg dalszy i ściskam mooocno ;***
Julcia <3
UsuńxD
Oj spodobał się *_*
UsuńWłaśnie brak weny. Totalny brak. 3 razy pisałam ten sam rozdział i dopiero ta wersja wydała mi się najmniej beznadziejna.
Całuski ;*
Edzia <3
UsuńJa miałam prawie 1.5 miesiąca przerwy. Ale już jest dobrze. Rozdzialik jest :D Czekam aż nadrobisz u mnie i wytkniesz mi błędy, potrzebuję profeszynal oceny, tak proszeszynal jak Twoje opowiadanie <3
Ahhh...doczekałam się <3
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mały mnie troszkę zaczął denerwować tą swoją nachalnością. Tyle razy słyszał krzyki swojej mamy, nawet widział co Slash jej robił, a ten dalej w niego zapatrzony. No, ale co się dziwić, w końcu jest jeszcze za mały, by cokolwiek zrozumieć, ale to nie zmienia faktu, że jest słodziaśny (nawet nie ma takiego słowa, ale co tam)
CHAD! Hue hue, zaczęłam za tym goście tęsknić xD
A w ogóle, to czyżby Slash'owi coś się odmieniło?
Jeśli mam być szczera, to też sobie nie wyobrażam ich spotkania, ale zarazem nie mogę się go doczekać :D
Czekam z niecierpliwością na następny kochana :*
(Magda)
Słodziaśny to piękne słowo *_*
UsuńMuszę jeszcze wrócić do reszty ludności! O cholera, dobrze, że mi przypomniałaś!
Dziękuję za komentarz <3
Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Kurczę, dawno mnie tu nie było, a tu taka niespodzianka! Dziękuję za informację o rozdziale, bo był świetny!
OdpowiedzUsuńJimi i telefon, Slash i sąsiad, Slash i Axl... wszystko dopracowane i ciekawe!
Niecierpliwie czekam na dlaszy rozwój akcji. Jesteś niesamowita!
Nie napiszę więcej, bo niestety internet nie przetrawi takiej ilości tekstu.
Życzę mnóstwa weny i pisz proszę jak najwięcej! <3
K8 :)
Dziękuję! Cholernie się cieszę, że tak myślisz *_*
UsuńWena się przyda.
Zabieram się za kolejny rozdział póki noc młoda ♥
Cholera, jak tu się nie rozklejać co? Na każdym kroku ryczę ;___; Już mnie oczy pieką :/
OdpowiedzUsuńReverie zajebiście piszesz, ale to już zapewne wiesz :*
Tak cudownie opisujesz wydarzenia, że momentami czuję się jakbym stała obok bohaterów.
Zaniepokoiło mnie zachowanie Michelle. Z jednej strony staram się ją zrozumieć, że nie pozwala Jimiemu na kontakty z ojcem, ale z drugiej boję się że mały w końcu znienawidzi Slasha i to przez te teksty Michie, że Hudson się nim nie interesował itp. Ok, jest tu troszkę racji, bo ostatnimi czasy traktował go jako ciężar, ale kiedyś, tak jeszcze na początku był kochającym tatusiem, który poświęciłby życie dla dzieciaka. Jestem cholernie ciekawa jak to się wszystko potoczy..
Cholernie chciałabym, aby Slash wrócił do Michie, ale po tym wszystkim nie widzę ich wspólnej przyszłości. Za dużo złego się w tym związku działo, aby teraz odbudować takie dobre relacje ;(
Pomimo to gdzieś tam w środku szkoda mi Slasha. Nie wiem dokładnie czemu, przecież był draniem... Ehh rozdarta jestem jeśli chodzi o bohaterów :C
Aaaa i zapomniałaby o najważniejszym. Ta rozmowa Axla z mulatem! *O* Rozjebałaś mnie Reverie. Nie spodziewałam się, że ta para jeszcze kiedykolwiek się spotka, a co dopiero pogada!
No nic. Muszę przyznać, że ten rozdział był mistrzowski i ciągle trzyma w napięciu. Czekam na rozwój wydarzeń :3
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam tysiąc internetowych przytulasów <3
Sama jestem ciekawa jaki będzie efekt końcowy ;_;
UsuńDziękuję z całego serducha za opinię!
Przepraszam, że nie zdążyłam nadrobić wszystkiego w ten weekend! Postaram się w nocy poczytać, ale niczego nie obiecuję. Tak strasznie przepraszam... ;c
♥
Czy ja mam Cię pieprznąć w tą główkę?! :D
UsuńBłagam Cię, nie przepraszaj za takie rzeczy!
Ja i tak biję Ci pokłony, że to czytasz :*
Weszłam tak z ciekawości i jestem pozytywnie zaskoczna :) Bardzo podoba mi sie rozdział i chciałabym żeby Slash wreszcie zrozumiał co zrobił źle a Michelle mu wybaczyła... Kiedyś był on taki fajny,a ona go kochała. Niemożliwe jest żeby ten człowiek całkowicie zniknął. Jednakże, to co będzie się tu działo to Tylko i wyłącznie Twoja wizja :) Tak czy siak, będę dalej czytała z zapałem :)
OdpowiedzUsuńLaura z tt :D
Właśnie tego się boję, napiszę nie tak jak być powinno i wszytko się posypie ;_;
UsuńDziękuję za opinię! Bardzo miło Cię tu gościć xD
Zapraszam serdecznie na prolog "Paradise City" :)
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/12/paradise-city-prolog.html
Genialne! *.* Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej ;) Zapraszam do siebie. Mam nadzieję ze skomentujesz ;)
OdpowiedzUsuńwww.scary-madness.blogspot.com
Nie wiem, czy mam dalej powiadamiać, ale proszę. Bo dłuższym zastoju, jest: http://ispreadyourwingsandflyaway.blogspot.com/2013/12/turn-it-on-tonight-17.html
OdpowiedzUsuń:D <3
Rozumiem Michelle i jej zachowanie. Rozumiem też Jimiego. Ale nie rozumiem Slasha. Powinien... zostawić Michelle w spokoju. Eh... nie wiem co napisać. Nie jestem zwolenniczką tej kontynuacji, ale to nie zmienia faktu, że są osoby, którym się to podoba i ty masz pisać! Czekam na kolejne rozdziały. I na HVT <3
OdpowiedzUsuńBardzo cenię sobie szczerość! Dziękuję! xD
UsuńPostaram się napisać w końcu HVT ;_; obiecuję!
Dzięki za komentarz!
Hej!
OdpowiedzUsuńTak na wstępie bardzo się cieszę, że kontynuujesz to opowiadanie! :D Cudne jest, wiesz. ;3
Tak jak ktoś wspomniał wyżej, nie mogę sobie wyobrazić tego, że Slash jeszcze raz spotka się z Chelle. Chociaż to, że jej szuka jest takie kochane. ;)
W ogóle, na miejscu Axla porządnie przywaliłabym Kudłatemu, nawet jeśli miał okulary na nosie. xD Należy mu się. Niech mu ktoś przyłoży kiedyś. :3
I moje już chyba tradycyjne pytanie: będzie Duff? :D
Czekam cierpliwie na nowy! ;3
Love, Mike.
Haha no dziękuję! xD
UsuńTo bardzo miłe.
Duff będzie na pewno, ale nie wiem jeszcze za jak długi czas.
Dziękuję pięknie za komentarz!
Ejaejajea, powiedz mi no tylko, jak się takie cholerstwo z boku wstawia, jak Ty masz z tymi świątecznymi gifami? *u* Julson się nie zna i nie ogarnia jak to się robi XDDDD
OdpowiedzUsuńOtóż musisz wejść w "układ" i tam "dodaj gadżet" a następnie odszukaj "tekst" a tam wstawiasz już co chcesz xD
UsuńBóg zapłać XDDD
UsuńRozdział świetny! <3 Czytałam już kilka blogów, ale twój jest najlepszy! ;) Zastanawiam się czy Jimi nie będzie pytał o dziadków oprócz ojca. W sumie to powinien zrozumieć, że Michelle i tak nie pozwoli mu się spotkać ze Slash'em. Ale to niestety tylko dziecko... :/ Chciałabym, żeby znowu byli szczęśliwą rodziną Hudsonów z kochanym Jimi'm i spotykali się ze znajomymi itp. A przede wszystkim chciałabym, aby Gunsi znów zaczęli nagrywać jakąś płytę, ale oczywiście w starym składzie. xD Powiem ci jeszcze, ze piszesz tak dobrze i racjonalnie, że czasami mam wrażenie, że TEN PRAWDZIWY Slash, który teraz mieszka sobie gdzieś tam w L. A. z żoną i dziećmi przeżył kiedyś to wszystko.
OdpowiedzUsuńBył parą z Michelle kiedy mieszkali obydwoje w Kansas...
Nie sypiał po nocach, gdy wyjechała do Afganistanu...
I było między nimi tak pięknie, aż to teraz...
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! I chciałabym się dowiedzieć co tam słychać u pozostałych Guns'ów, a szczególnie u Izzy'ego. No to tyle z mojej strony.
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!!!! (Takich jak moje: choinka, laptop [twój blog ;]] i Led Zeppelin - wymarzone Boże Narodzenie XD)
Rock&Rollholiczka XD
Ło matuchno, dziękuję i kłaniam się do samej ziemi! Wciąż myślę nad dalszą fabułą i nie do końca wiem czego chcę ;_;
UsuńWesołych Świąt i również gorąco pozdrawiam!
♥
Przepraszam za spam, ale kiedy mogę spodziewać się kolejnego rozdziału? :(
OdpowiedzUsuńOj nie ma za co przepraszać xD
UsuńMyślę, że z kolejnym rozdziałem szybko się wyrobię, bo jest już praktycznie skończony. W weekend powinien się ukazać.
Cholernie podoba mi się w tym opowiadaniu to, że Slash jest jakby nie było czarnym charakterem. Przynajmniej coś nowego, o. A efekt daje zajebisty :) Mimo wszystko najbardziej jest mi żal małego Jimiego. Wiadomo, dzieci zawsze cierpią najbardziej. Malec chyba jednak szybko nie odpuści.. Tak samo coś czuję, że niedługo Hudson znajdzie Michelle.. i troszkę mam ciarki z tego powodu ;-; Dobra, lecę czytać kolejny rozdział! A co do tego... Trzymasz poziom Kochana :3
OdpowiedzUsuńSama polubiłam ten czarny charakter hahaha xD Jak ktoś już tam kiedyś przyznał, w tym opowiadaniu jest inaczej niż zazwyczaj: Axl to ten dobry, a Slash nieco gorszy/
UsuńDziękuję za komentarz! :)
Rozdział piękny i bardzo smutny jednocześnie, aż mam łzy w oczach czytając go (ale to świadczy o twoim wielkim talencie). Nie umiem tego dokładnie ubrać w słowa, ale piszesz w taki sposób, że normalnie można ujrzeć opisywane sytuacje:) wszystko wydaje się takie przemyślane I dokładne, jakby czytało się jakąś bardzo dobrą książkę:D serio, po prostu uwielbiam twój styl pisania <3
OdpowiedzUsuńZ największą przyjemnością lecę do kolejnego rozdziału:D
Pozdrawiam serdecznie
Lady Stardust
Ale czadowo, że piszesz komentarze pod moimi rozdziałami! Lady Stardust! Czuję jakbym przeżywała drugą młodość!
UsuńDziękuję za komplement odnośnie mojego stylu pisania. To wiele dla mnie znaczy <3
Bardzo proszę <3 to czysta przyjemność czytać tak fajnie napisane opowiadanie :D
UsuńPodtrzymuję swoją opinię z zeszłego roku - Twój styl pisania wciąż mnie zachwyca <3
OdpowiedzUsuńOpis załamki Slasha jest świetny, chociaż bardzo staram się żeby nie było mi go żal, to jednak gdzieś tam serduszko boli jak wali biedak tą głową w ścianę. Nie zmienia to faktu, że jest chujem, ale przynajmniej rozumie błąd. A niech se trochę pocierpi XD
Jimi jeszcze nie rozumie jak jego ojciec skrzywdził Chelle. To strasznie smutne, bo dla dziecka taka rozłąka z jednym z rodziców musi być okropna. No a co jak co, ale ojcem to Slash był zdecydowanie lepszym niż mężem. Nie dziwię się, że mały tęskni, ale w stu procentach rozumiem Chelle, że nie chce się zgodzić na rozmowę Jimiego z Saulem. Dla niej to chyba największe cierpienie wiedzieć jak jej syn jest nieszczęśliwy i nie móc mu powiedzieć prawdy, przez co to ona staje się "tą złą" w oczach dziecka.
"Wyciszony Axl" jak to brzmi! Ruda furia w trakcie spoczynku XD haha. Nie no, tak serio to uwielbiam jego charakter w tym opowiadaniu <3 fajnie czasem pokazać Rosa jako opanowanego człowieka. Ma swoje odpały i czasem ponoszą go emocje, ale umie się ogarnąć. W ogóle, może gdzieś o tym już wspomniałam, ale zajefajne jest to, że u Ciebie Slash jest tym czarnym charakterem, a Axl tym dobrym, pomocnym, troskliwym przyjacielem. No bo jednak w zdecydowanej większości przypadków Axl jest pokazywany jako totalny skurwiel, a tutaj jest taki fajniutki <3
Super jest wracać do tych rozdziałów :D pewnie powrócę do nich jeszcze nie raz :)
Pozdrawiam gorąco ;*
Lady Stardust <3
O ja cię, to już prawie rok minął od tamtego komentarza! Ale ten czas leci...
UsuńA pewnie, że tak! Niech se Slash też trochę pocierpi xD
Nie wiem dlaczego Slash stał się czarnym charakterem, szczerze mówiąc. Na pewno nie przez to, że lubię go najbardziej ze wszystkich Gunsów. No tak po prostu wyszło, ale zupełnie tego nie planowałam.
Rose za to zawsze wydawał mi się właśnie taki. Wiem, że ma/miał jakieś tam zaburzenia, ale poza tym to potrafił się zachowywać normalnie.
Bardzo dziękuję!
Pozdrawiam gorąco <3
Reverie.