Lemmy...

Poranna wiadomość od brata "Na ten koncert chyba już nie zdążymy" i wielki szok. Odszedł ktoś, kto był ogromną częścią mojego życia. To on był tym, którego podobizny nosiłam na koszulkach.
Wielki smutek, że już nie będzie okazji zobaczyć go na żywo. Jednocześnie świadomość tego, że po drugiej stronie na pewno się spotkamy. 

Dzisiaj pijemy za Lemmy'ego i słuchamy Motörhead najgłośniej jak się da!
Do zobaczenia, Mistrzu!

Komentarze

  1. No właśnie dokładnie taki szok... Och, Lemmy... Nawet już brak słów...:'C

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam XD
    http://whispers-and-weep.blogspot.com
    ~Draconis

    OdpowiedzUsuń
  3. Szablon...szablon się zmienił.
    ŻYJESZ! <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki