High Voltage Tattoo 4.

Poprzednie części opowiadania: 
Prolog.

***
           - Kurwa mać... - mruknęłam pod nosem, kiedy moje osobiste pomieszczenie przeszył nieprzyjemny dźwięk budzika. Dłonią wyciszyłam nieznośny mechanizm i uniosłam się na łokciach z przymkniętymi powiekami. Zapomniałam o czymś, czułam to. Nie byłam głodna, głowa mnie nie bolała...POLIGON! W mgnieniu oka zerwałam się do pozycji pionowej i nie wiedząc za co najpierw się zabrać, zaczęłam nerwowo biegać po pokoju w tę i z powrotem. W myślach zastanawiałam się ile mam jeszcze czasu, a w praktyce pakowałam kurtkę przeciwdeszczową do torby. Kiedy zakończyłam tę czynność, pospiesznie udałam się do łazienki i wzięłam błyskawiczną, lecz orzeźwiającą kąpiel. W mgnieniu oka ubrałam się w mundur i zbiegłam na dół, jednak kiedy byłam przy samych drzwiach, zorientowałam się, że czegoś mi brakuje. Wróciłam na górę i szybko zabrałam ze sobą torbę. Dynamicznie poruszając się w dół schodów, dotarłam z powrotem na mały korytarz.

- Już idziesz? - usłyszałam zaspany głos mojej mamy, odwróciłam się w jej stronę i parsknęłam śmiechem. Wyglądała jak nieogarnięta 15-latka. Rozgrzebane włosy, zaspane oczy i ten śmieszny ton głosu. Uśmiechnęłam się, nie kontrolując tego i podeszłam bliżej.

- Tak, muszę już iść, zbiórka za 13 i pół minuty! - powiedziałam entuzjastycznie. Strasznie ekscytowałam się tym poligonem. Bez zastanowienia pocałowałam mamę w policzek na pożegnanie. Wybiegłam z domu, pozostawiając oszołomioną kobietę na środku włochatego dywanika. Nie wiedziałam czemu, ale zaczęłam się tak po prostu szczerzyć do drzew, liści na drodze, studzienek i krawężników. Nawet nie zdążyłam prześpiewać w myślach całego Pretty Vacant, a już byłam pod budynkiem szkoły. Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że tu przyszłam. Rzuciłam torbę na ziemię i zaczęłam wiązać włosy w zgrabnego warkocza francuskiego. Rozglądałam się dookoła i zastanawiałam się dlaczego jeszcze nikogo tu nie ma. Nagle poczułam mocne uszczypnięcie w bok. Gwałtownie złapałam dłoń nieokrzesanego osobnika i wykręciłam ją do tyłu.

- Isbell, cholero! - krzyknęłam, spoglądając z uśmiechem na syczącego z bólu bruneta. Kiedy tylko go puściłam, poczochrał mnie po głowie i zrujnował całą pracę nad fryzurą. Ciężko westchnęłam i zaczęłam układać włosy od nowa. Nagle na horyzoncie pojawiła się znajoma postać. On też jedzie? Ten cienias? - Bailey, ty i poligon? - prychnęłam na tyle głośno, żeby usłyszała mnie grupka osób, które przyszły zaraz po Jeffie.

- Odwal się ode mnie w końcu... - mruknął pod nosem. Wzruszyłam ramionami i powrócił mój dobry humor. Minęło kilka chwil i usłyszeliśmy głośny gwizdek. Ekspresowo ustawiliśmy się na baczność w dwóch równych rzędach i czekaliśmy na komendy podporucznika Hawke'a, który zaszczycił nas swoją obecnością. Krótka, tematyczna pogadanka i rozpoczął się podział na grupy.

- Grupa czwarta: Locke, Bailey, Redfield, Schwizt, Santos... - mówił rzeczowo, a ja otworzyłam usta z wewnętrznego bólu, który brutalnie rozwiał moje radosne spojrzenie na nadchodzący tydzień. Santos? Naprawdę? Mój wzrok ugrzązł na tej jebanej, rudej małpie, która uśmiechała się zadziornie, zerkając w moim kierunku.

- Że kur...de co?! - krzyknęłam, ledwo wytrzymując bez przeklinania i walenia pięściami w lodowaty asfalt.

- Nie meldować o trudnościach, meldować o wykonaniu! - krzyknął dowódca plutonu i ponownie zagwizdał. Dokładnie 75 osób poszło za głównodowodzącym. Zrezygnowana ruszyłam w stronę wielkiego, dwupiętrowego busa, którym mięliśmy dostać się na niezamieszkane tereny kilka kilometrów od Bremen. Weszłam do środka i niestarannie wrzuciłam torbę pod siedzenie. Usiadłam na miejscu i oparłam głowę o szybę, wpatrując się w budynek szkoły. Poczułam jak ktoś siada obok mnie, ale wolałam się nie odwracać.

- No to Angie...wygodnie ci się siedzi? - zapytał Bailey swoim przebiegłym głosem.

- Tak, w chuj wygodnie. - rzekłam, rzucając mu znudzone spojrzenie i zamilkłam. Miałam szczęście, bo przez dalszą część drogi rudzielec mnie nie zaczepiał. Siedział i gapił się...cholera wie gdzie, co jakiś czas obracając głowę w prawo lub w lewo. W połowie autostrady stanowej 421 wyciągnęłam z torby mój ukochany, zielony zeszyt i nienagannie zatemperowany ołówek. Przygryzłam zębami grafit opakowany w drewno i zaczęłam przeglądać zeszyt w poszukiwaniu wolnej kartki. W końcu udało mi się ją znaleźć i ołówek ugrzązł w dłoni mistrza. Zaczęłam machinalnie prowadzić kreski po papierze, aż po kilku godzinach powstała z tego całkiem efektowna czaszka. Po chwili spojrzałam za okno i wtedy samochód się zatrzymał. Szybko wepchnęłam rzeczy do pierwszej kieszeni i zasunęłam suwak. Przepychając się z rudzielcem w drzwiach, opuściliśmy auto. Kolejna zbiórka i objaśnienie planu.

- Waszym zadaniem będzie przeprowadzenie pozorowanej, tygodniowej walki. Za chwilę każda grupa dostanie mapę, na której zaznaczonych jest 6 punktów. Zespół, który pierwszy zamelduje się w punkcie F, wygrywa. Zamiast broni dostaniecie paintballa i pamiętajcie: to zadanie wymaga współpracy CAŁEJ grupy. - powiedział twardo i stanął naprzeciwko mnie i Willa, mierząc nas wzrokiem od góry do dołu. - Może na powitanie...20 pompek. - powiedział tonem wypranym z uczuć, a wszyscy posłusznie upadli na ziemię i ustawili się w odpowiednich pozycjach. - Pierwsza... Podstawowa... Pompka... Wojskowa... - i tak 20 razy. Pod koniec ćwiczenia zauważyłam, że rudzielec wymięka. Zaczęłam się śmiać, a wtedy moja silna wola poszła w pizdu. Runęłam na ziemię i nie mogłam się podnieść. Nie miałam już siły.

- Santos! 100 przysiadów za karę! - krzyknął Hawke i zmierzył mnie wzgardliwym wzrokiem. Przeklinając pod nosem, odeszłam od kompanii i zaczęłam liczyć 1...2...3...

          Później cała banda popaprańców z 4. eskadry została odwieziona w odpowiednie miejsce. Podobnie jak pozostali. Nie miałam pojęcia co nas tu czeka, ale zapowiadało się naprawdę fajnie. No może pomijając niektóre osobniki, np. takie wredne, rude, chude i brzydkie. Dostaliśmy śpiwory, latarki i inne przydatne duperele. Kolejny gwizd i trzeba było rzucić wszystko, żeby tylko na czas przyjąć prawidłową postawę.

- A teraz, towarzysze, wybiorę przywódcę grupy. - wystarczyło, że mężczyzna popatrzył ci w oczy, a ty już wiedziałeś, że to właśnie twój dzień. I ze mną tak właśnie było. Hawke stanął naprzeciwko mej persony i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie wiem czy to możliwe, ale widziałam jak się uśmiecha. Nie na zewnątrz, a w duszy. - A teraz spocznij! - krzyknął, a pod nogami dało się zauważyć chmurę piasku, która wzniosła się w górę, wraz z ruchem stóp zebranych dzieciaków.

- Sprzeciw! - wrzasnął nagle Bailey, a wszyscy popatrzeli na siebie kompletnie zaskoczeni.

- Słucham? - zapytał lekko skonsternowany Hawke i stanął naprzeciwko wiewióry.

- Nie będę słuchał tej głupiej dziewuchy. - mruknął, spoglądając prosto w oczy wysokiego bruneta. Założyłam ręce na wysokości brzucha i uśmiechnęłam się kąśliwie.

- Przykro mi kamracie, ale to nie jest koncert życzeń. - dorzuciła sierżant Forvile, kładąc dłoń na ramieniu nieszczęśnika. Rudy chyba się zezłościł, bo z iście czereśniową twarzą wycofał się wgłąb tłumu. W końcu, jako przewodnik grupy, otrzymałam zapowiedzianą mapę.

- Za 7 dni widzimy się nad Worster Lake! - krzyknął Hawke i wsiadł do busa, który właśnie odpalił. Oczy zebranych były zwrócone w stronę oddalającego się pojazdu. Kiedy auto zniknęło z naszych oczu, zapadła niezręczna cisza. Cała drużyna wymieniała ze sobą dyskretne spojrzenia, podczas gdy ja i Bailey staliśmy naprzeciwko siebie, zabijając się wzrokiem.

- Czego się gapisz? - zapytałam, zaciskając pięści.

- Jesteś tak brzydka, że oczy mnie bolą i nie mogę ich zamknąć. - powiedział z uśmiechem, przez co zaśmiało się kilku kolesi stojących wokół nas.

- Pierdol się, Bailey. - syknęłam, rzucając się w kierunku przygotowanego do pojedynku rudzielca. W mgnieniu oka okrążyło nas szczelne koło, wpatrujące się w potyczkę. Większość popierała tego kretyna, ale ja doskonale wiedziałam, że to tylko dodaje mi siły. Wylądowaliśmy na ziemi. Nasze nogi raz się krzyżowały, raz obejmowały kończyny przeciwnika, a jeszcze innym razem zadawały bolesne ciosy w łydki. Ruda małpa zdołała mnie na chwilę obezwładnić, a nawet zadać cios prosto w mój nos. Poczułam metaliczny smak w ustach, więc długo się nie zastanawiając, ścisnęłam go ręką za szyję, sprawiając, że znalazł się pode mną. Mocno napięłam mięśnie brzucha, więc jego ciosy nie były aż tak dotkliwe. Bailey starał się jakoś uwolnić, ale nie dawałam za wygraną. Zaczęłam uderzać go pięściami w głowę. Już wtedy wiedziałam, że wygrałam. Kilkoro dzieciaków rzuciło się w naszym kierunku i zaczęło nas rozdzielać. Nie chciałam go bardzo pokaleczyć, bo mogłoby mi to zaszkodzić w szkole. Zaprzestałam wszelkich czynności i dałam się odciągnąć na dość dużą odległość. Szybko łapałam oddech i już myślałam o następnej bójce.

- Kurwa, dziewczyno, weź czasem przyhamuj. - mruknął bardzo niepewnie niewysoki brunet, który wraz z kolegą wyciągnął mnie z tumanów kurzu. Nie odpowiedziałam, usiadłam na ziemi i przymknęłam powieki, rozkoszując się niezakłócanym spokojem. Opanowałam oddech i zaczęłam oglądać uszkodzenia ciała. Poza krwawiącym nosem, lekko przeciętą wargą i kilkoma zadrapaniami nic mi się nie stało. Przetarłam twarz dłonią i poczułam jak rozmazuję swoją krew na skórze.

- Cholera...- mruknęłam, oglądając ubabrane przysychającą mazią palce. Wyciągnęłam białą bandanę z plecaka i wytarłam nią twarz. Potem naszła mnie ochota na namalowanie barw wojennych na policzkach, więc zerwałam strupa z łokcia i nie przejmując się dokuczliwym pieczeniem, namalowałam poziome paski po obu stronach twarzy. Przez cały czas do nikogo się nie odzywałam. Założyłam plecak, oplotłam gruby polar wokół pasa i dokładnie związałam włosy. Po kilkunastu minutach wydałam rozkaz mówiący o tym, że wyruszamy. Przez następne kilka godzin szłam z kompasem i mapą w dłoni, poszukując pierwszego punktu na mapie, podczas gdy cała reszta wlokła się za mną w promieniu kilkunastu metrów...

Jeffrey
          Byłem strasznie ciekaw czy w grupie 4. już polała się już krew, ale nie miałem możliwości tego sprawdzić. Kompanią dowodził James, ja szedłem gdzieś z tyłu i wraz z Tomem lustrowaliśmy tyłki Melanie i Brooke. Mięliśmy to szczęście, że najlepsze szkolne dupy trafiły pod nasze skrzydła. Kilka razy widziałem jak obie blondynki dyskretnie nas podglądają. Nagle znaleźliśmy się pod ostrzałem. Taktycznym ruchem upadłem na ziemię i rozpocząłem obserwację terenu. Kask, który miałem na głowie, trochę mi przeszkadzał, ale jakoś dałem sobie radę. Ujrzałem znajomych napastników w krzakach, więc bez zastanowienia przeładowałem broń i strzeliłem prosto w serce jednego z nich. Co jak co, ale celność miałem dobrą. Chwilami czułem się jak na prawdziwej wojnie, aż w końcu wróg wycofał się i na froncie pozostali tylko nasi.

- Dobra robota, teraz meldujcie o stratach. - po tych słowach skupiliśmy się w zwartej grupie i zawiadomiliśmy dowódcę o wszystkim co widzieliśmy. - Jutro zaatakujemy grupę 4. wydają się najsłabsi, więc pewnie łatwo pójdzie. - po kilku komentarzach wszyscy wróciliśmy na poprzednie miejsca i ruszyliśmy w stronę Worster Lake. Kiedy dotarliśmy na miejsce, od razu zabraliśmy się za rozpalanie ogniska. Dobrze, że miałem czas wszystko przemyśleć, bo w przeciwnym razie nikt nie wziąłby pianek...

***
No więc...nie wiem jak wyszedł ten rozdział, bo trochę już leżał w wersjach roboczych, lecz mam nadzieję, że nie jest jakoś najgorzej. Pewnie zapomnieliście już o tym opowiadaniu, więc postanowiłam odświeżyć Wam pamięć, chociaż...od września to chyba nie minęło nie wiadomo ile czasu, no nie? ;c

Komentarze

  1. "Dobrze, że miałem czas wszystko przemyśleć, bo w przeciwnym razie nikt nie wziąłby pianek..."
    hahahahaha :D
    Kocham to opowiadanie, jest zajebiste, oryginalne i ma w sobie takie... coś :D
    Niby pamiętam co tam było wcześniej, ale chyba przeczytam jeszcze raz :D bo to zajebiste no :)
    Pisz i dodawaj następny tego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! A kolejne już zaplanowane, teraz tylko muszę zebrać się w sobie i wszystko napisać xD
      Czy mam umieścić jakieś streszczenie tamtych trzech rozdziałów dla ułatwienia? ;]

      Usuń
  2. Tak trochę zapomniałam, a trochę nie. Znaczy przypomniało mi się opowiadanie, w którym była dziewczyna. Mieszkała z mamą i jej facetem, potem ten facet się wyniósł. A, i chowała bandanę pod poduszką, i miała wisiorek z pentagramem! I nie mogłam znaleźć tego opowiadania, przypomnieć sobie kto je pisał-nic. A dzisiaj patrzę na 4 HVT i myślę 'Kurwa, poligon? Coś tam było w tamtym, może to to?' Sprawdzam rozdział 3 i 'Kuuurwa, ja to mam szczęście! Jeah.' i jaram się *___*
    Zajebiście że będzie ta 'wojna' takie ciekawe ubarwienie C: Najlepsza jest panna Santos, twarda dziewczyna C: Lubię ją. I Jeffa. Ta dwójka jest epicka, i wkurwiony-wkurwiający Bailey też :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah no to się baaardzo cieszę, że jakoś to wyszło i się podoba xD
      Dziękuję serdecznie za komentarz <3

      Usuń
  3. Świetne, świetne!!!! Kocham cię Michie. Już prawie zapomniałam jak świetnie piszesz. Bailey i Angie w jednej grupie coraz ciekawej... Ja tam chcę Isbella i koniec heh :) <3 <3 *____________________*

    http://black-roses-forever.blogspot.com/2013/03/zbuntowanie-krolowie-bram-piekielnych.html

    Zajrzyj do mnie prolog do czegoś nowego <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie ♥
      Zajrzę na pewno, tylko historię zakuję xD

      Usuń
  4. No i pięknie. Dobrze się czyta, łatwo, miło i przyjemnie. Mam nadzieję, że nie będziesz kazała nam czekać tyle na kolejny rozdział któregokolwiek opowiadania. Najbardziej rozbawiło mnie to jak Angie pobiła Axl'a. Bieda ruda małpa. Nie no, ale tak poważnie to mi się bardzo podoba, więc pisz, pisz, bo już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i myślę, że uda mi się pisać w miarę regularnie xD

      Usuń
  5. Ja tam zawsze pamiętałam o tym opowiadaniu tylko nie ośmieliłam się zapytać o nie x'D Rozdział bardzo fajny i nie mogę sie doczekać ataku na grupę 4 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah no to się bardzo cieszę xD
      a rozdział może w przyszłym tygodniu ;]

      Usuń
  6. Uwielbiam to jak ona cały czas jedzie po Bailey'u!
    Jeszcze nigdy nie czytałam, żeby to ktoś nim rzucał o ziemię.
    Twoja władza nad moim sercem coraz bardziej wzrasta :)
    Ten naiwny chłopiec myśli, że grupa 4. jest najsłabsza? O naiwny!
    Nie mogę się doczekać kolejnego. Myślałam już, że Cię książki przygniotły i dogorywasz gdzieś gdzie w ostatnich minutach nie puszczą Ci Don't Cry :)
    A to by było straszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeejku dziękuję! Nie udało się przejść z polaczka, więc będzie zakuwanie na historię x.x ale jakoś dam radę i będę w miarę na bieżąco coś pisać (chyba) xD

      Usuń
  7. Powiem Ci, że to opowiadanie jest miazga! Iiii...kurde głupio mi, ale po 1. zachęciłaś mnie do pisania.
    2. Założyłam bloga.
    3. Jest mi cholernie wstyd, bo jest idiotyczny, głupi i żenujący, aleee....jeśli będziesz miała ochotę to...
    www.im-in-a-trance.blogspot.com




    Podpis: (Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *_____________* jaram się Twoim blogiem!
      zajebista wiadomość! ♥.♥ mnie do założenia bloga zachęciła pewna genialna Duffowa xD
      nie pieprz głupot tylko pisz! ;]

      Usuń
  8. Przepraszam, że dopiero teraz ale musiałam nadrobić całe opowiadanie bo nic nie pamiętałam :D
    Hehe fajny pomysł z tym poligonem...ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić Axla i Izzy'ego w kaskach idących na wojnę :P wiedziałam, że Bailey i Angie będą razem w grupie :D i oczywiście nie obyło się bez rozlewu krwi...

    Nie wiem czy będziesz to kontynuować, ale jest bardzo fajne takie zupełnie inne więc ja chętnie poczytam <3 perypetie Axla, Angie i Izzy'ego, ich ciągłe kłótnie i mam nadzieję, że jakiś mały romans:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko i dziękuję bardzo za opinię! Wiem, że jakieś cudo to to nie jest, ale mam nadzieję, że w przyszłości będzie bardziej realistycznie xD

      Usuń
  9. Zapraszam na nowy im-in-a-trance.blogspot.com



    Podpis:(Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy u mnie...troche inny ale zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, teraz i Isbell powraca. Mimo trudów i braku czasu wolnego. Tak właśnie działa szkoła, koniec trymestru i tak dalej i tak dalej. ŻYCIE.
    Ale przechodząc do rzeczy. Pamiętam, że najpierw to opowiadanie średnio mi się podobało, nie chciało mi się go jakoś czytać, ale kiedy przeczytałam ten czwarty rozdział to stwierdziłam, że chyba jednak zatęskniłam za nim, jednak je lubię, ha!
    Poligon! No, drużyny nie są złe, Axl się rzuca, ale to Axl. Jestem ciekawa czy on coś tam z Angie (dobrze pamiętam imię?) będzie kręcił czy wprowadzisz kolejnego bohatera dla dziewczyny. A może nasz Jeffrey? To jest blog Michelle i tu wszystko być może, nie?
    Dalej, czekam na piąty rozdział tego, bo ciekawa jestem jak poradzą sobie w takich warunkach, nie ukrywajmy, że ciężkich. Jak ja nawet 5 pompek nie zrobię, chyba, że damskich xD
    Okej, to ty tam sobie pisz, pisz i informuj o każdej nowości. A ja zapraszam na XV rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)
    No i rzecz jasna pozdrawiam i życzę duuuuużo weny i natchnienia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło jeeeejku! Jak się cieszę! Dziękuję pięknie i nawzajem! <3

      Usuń
  12. Jezu , jakie to piękne *.* Miszel , kochanie przepraszam , że niw komentowałam , ale wychowawca zabrał mi telefon , który potem znalazł się u moich rodziców i nie miałam go przez dobre 2 tyg. Nadrobiłam , wracam. Mam nadzieję , że się nie gniewasz z powodu tego ile czasu nie komentowałam ? :c . No ale nie ważne , nadrobiłam te 9 rozdziałów i powiem ci ...że nie wiem. *___* <333333 takie zajebiście zarąbiste , że ojapierdole <3 Duff mnie rozwala , dzieciaki są słodkie , Adlerowi niech się układa , Slash dupek mój kochany niech się ogarnie. Matta chyba nikt nie lubi xD Z Chada i Slasha jak go Saul opierdziela to mam chyba najwięcej śmiechu xD Albo ten evil z Duffem na schodach xD ^^ Co do tej części High Voltage Tatto to serio świetna. No i co tu więcej...a! Jak czytam twoje opowiadania to mam wrażenie jakby to wszystko się działo w momencie czytania. Soł , czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaaa *___* nic się nie stało! Ja tam nie wymagam komentarzy pod każdym rozdziałem, jak to już kiedyś wspomniałam, także ten...don't worry i tak Cię kocham ♥
      dziękuję jeszcze raz!

      Usuń
  13. jest szansa że w święta coś dodasz??? błagam heh luv u

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak tak! Właśnie planuję znowu ożywić to smutne miejsce ♥

      Usuń
  14. Nowy na: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na 10 rozdział "Slash story" http://breath-of-memories.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nareszcie zmusiłam swój głupi łeb do działania i oto jest:
    http://highway-to-wherever.blogspot.com/2013/03/rock-n-roll-love-story-rozdzia-2.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na nowy rozdział www.the-flames-burned-out.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To jest super, weź się do kupy i szybko coś tutaj napisz!

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam to opowiadanko! Co prawda natknęłam się na nie dopiero dzisiaj, ale już zdążyłam je pokochać :D
    Bardzo lubię historie, w którym Gunsi są jeszcze bardzo młodzi, to nadaje takiej świeżości ;) A pomysł z tą szkołą wojskową i policyjną jest genialny :D Już widzę Axla w mundurze xDDD
    Śmiać mi się chciało jak przeczytałam, że na poligonie trafili do jednej grupy. Widać, że się uwielbiają <3
    Cóż.. Mam nadzieję, że grupa 4 się nie da! ; )
    Dobra.. kończę, no nie umiem pisać komentarzy ;_;
    Ps: Kiedy można się spodziewać nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko kochana, dziękuję! Cud, że w ogóle tu dotarłaś ;D
      Co do kolejnych części to sama nie wiem czy zdołam to kontynuować. Bardzo bym chciała, ale wiadomo - chcieć to nie zawsze móc. Nie mam pojęcia czy dam radę pisać w tym samym stylu, z zupełnie innej perspektywy. Postaram się, ale zobaczymy co z tego wyniknie.
      Dzięki jeszcze raz!

      Usuń
  20. Awww *0*
    Uwielbiam takie wojenne motywy, także rozdział jak najbardziej odpowiada :3
    Zauważyłam, że Ty kochana też, bo tutaj taką twardą laską jest Angie, a w tamtym opowiadaniu twarda BYŁA Michelle :3
    Uwielbiam to opowiadanko i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Już widzę takiego Isbella popieprzającego za ludźmi z oddziału 4, a w szczególności za Axlem, znaczy się Willem :D

    PS Ta walka Angie vs William była boska xD Kocham jak oni tak sobie dogryzają :3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki