Rozdział 99. Quarrel.

Kochanemu Anonimkowi, który zwie się Jenny ♥


***

Slash
              Co ona sobie do cholery wyobraża?! Że może sobie sprowadzać do domu pieprzonych sąsiadów, którzy wyręczą mnie w domowych obowiązkach?! Może w łóżku też mnie zastąpią?! Czy to już podchodzi pod chorobę psychiczną?

- Slash...przecież to nic takiego, zwykła sąsiedzka pomoc... - zaczyna się tłumaczyć! Ha! W filmach zawsze tak robią osoby, które mają coś do ukrycia.
- Tak, kurwa, może jeszcze mi powiesz, że on jest lepszy ode mnie... - powiedziałem ciszej, żeby Jimi nie usłyszał. Michelle popatrzyła na mnie z niedowierzaniem, a ja ugryzłem się w język. Chyba jednak trochę za późno.
- Przesadzasz... - mruknęła brunetka i wyminęła mnie bez słowa. Poczułem nieprzebraną ochotę ulżenia sobie na duchu. Popatrzyłem na Jimiego i westchnąłem pod nosem.
- Młody...chcesz pograć z tatusiem na gitarze? - zapytałem, idąc w stronę kanapy.
- Tak! - odparł, rzucając misiem w moją stronę. Chwyciłem Jimiego w pasie i podniosłem do góry, mocno przytulając do piersi. Mimo wszystko, czułem jakiś wewnętrzny smutek. Weszliśmy do jednego z pokoi na dole, po czym przymknąłem drzwi. Posadziłem małego na kolanach i chwyciłem w dłoń Les Paula. Zacząłem grać bardzo smętne melodie, lecz Jimi nie dał mi skończyć, bo strasznie się wiercił, wołając - Mama! Cem do mamy! - westchnąłem pod nosem i cóż miałem zrobić? Odłożyłem gitarę i z małym na ramieniu rozpocząłem poszukiwania Chelle. Myślałem nad tym co jej powiem i czy w ogóle będzie chciała ze mną rozmawiać. Wpadłem do sypialni i ujrzałem brunetkę, przeglądającą jakieś papiery. Przez krótką chwilę patrzyła na naszą dwójkę, potem niepewnie spuściła wzrok i wbiła go w zapisane kartki.
- Jimi chciał...do ciebie iść. - powiedziałem mętnym tonem, podczas gdy Michelle zaczęła składać papiery na wysoką stertę. W bardzo nieśmiały sposób kiwnęła głową i zamknęła czerwony segregator. Posadziłem małego na łóżku i pospiesznie się odwróciłem, gotów do opuszczenia pokoju.

Michelle
              Właśnie planowałam zacząć jakąś rozmowę, ale Slash dość szybko wyszedł z naszej sypialni. Westchnęłam pod nosem i popatrzyłam na maluszka, siedzącego na łóżku i bacznie przyglądającego się mojej osobie.
- Co tam? - zapytałam, mierząc ciekawskiego wzrokiem.
- Nić. - uniosłam jeden kącik ust do góry i zajęłam miejsce na podłodze tuż obok łóżka. Jedną rękę oparłam na materacu, a drugą przeczesałam włoski maluszka.
- Chcesz się pobawić? - zapytałam, opierając policzek o swoją dłoń. Mały pokiwał twierdząco główką i zaklaskał w rączki z zadowoleniem. Zaśmiałam się pod nosem, czochrając jego dopiero co ułożoną czuprynę. Zbiegłam ze schodów, mając nadzieję, że natknę się gdzieś na Slasha. - Saul? - zawołałam, wchodząc do salonu. Znowu się obraził, czy co? Po chwili usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi na piętrze. Szybko zabrałam zabawki dla małego i wróciłam na korytarz. - Pogadamy? - zapytałam, patrząc jak Hudson przygląda się widokowi za oknem. - Ej! Pytałam o coś... - dodałam głośniej, widząc, że wcale nie reaguje.
- C-co...? A tak, jasne. Chodź tutaj. - lekko się uśmiechnął i zawołał mnie ruchem palca wskazującego. Niepewnym krokiem weszłam po schodach i stanęłam naprzeciwko niego. - Przepraszam... - wyszeptał, przejeżdżając dłonią po mojej talii. Nie patrzyłam mu w oczy, palcami molestowałam jego opadające na ramiona loczki. Slash delikatnie pocałował mnie w czoło, a po chwili szczelnie objął ramionami.
- Co się z tobą dzieje? - moje pytanie poprzedziła długa chwila zastanowienia. Saul westchnął i wypuścił mnie z objęć.
- Ja...znaczy...o co ci chodzi? - odparł, unikając mojego wzroku.
- Nie jestem głupia, dlaczego to robisz? - podniosłam głos i stanęłam twarzą w twarz z Mulatem.
- A ty...dlaczego nie każesz mi przestać? - mocno chwyciłam go za brodę i gwałtownie podciągnęłam do góry. Moja dolna warga zaczęła wyraźnie drżeć.
- Jak możesz... - szybko się odsunęłam i upuściłam misie, które trzymałam w drugiej dłoni.
- Michelle, ja przecież... - brunet ponownie głęboko westchnął i oparł się plecami o ścianę. - Pomóż mi. - wyszeptał niemalże błagalnie, a ja zmarszczyłam brwi i przymknęłam powieki. Kiedy poczułam jak moje policzki robią się wilgotne, wróciłam do Saula i bez słowa przytuliłam. Nie czułam już tego ciepła jak zawsze. Teraz jego skóra była chłodniejsza, dłonie zimne, a twarz bez wyrazu, dużo bledsza niż reszta ciała. Poczułam jak dłonie gitarzysty odsuwają mnie na bok. - Przepraszam. - dodał i szybkim krokiem wszedł do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się o nie głową i przez chwilę słuchałam odgłosów potężnego strumienia wody. Przetarłam dłonią policzki i energicznym chodem wróciłam do sypialni. Jimi wciąż bawił się w tym samym miejscu co przed dłuższą chwilą.
- Gdzie tatuś? - zapytał mały, a ja przypomniałam sobie o jego zabawkach pozostawionych na korytarzu.
- Tatuś zaraz przyjdzie. - odparłam niepewnie i poszłam po jego ulubione maskotki.

Slash
              Jestem zwykłą ciotą, słabszą niż baba. Kiedy kilkanaście razy przemyłem twarz wodą, osłabionym krokiem wybyłem z łazienki w stronę pokoju. Zobaczyłem Michelle, która schylała się po jakieś duperele, leżące na podłodze. Przykucnąłem przed nią i pomogłem pozbierać małe miśki. Brunetka nawet na mnie nie spojrzała, po prostu wstała i chciała wrócić do sypialni, jednak w porę chwyciłem ją za nadgarstek. Chciała się wyrwać, ale wtedy przyciągnąłem ją bliżej.
- Posłuchaj mnie, proszę. Ja wiem, że jestem najgorszym chujem na jakiego mogłaś trafić, ale ja się zmienię, obiecuję. - Michelle przymknęła powieki i jeszcze bardziej posmutniała.
- Ciekawe jak powiesz to swojemu synowi. - po tych słowach uciekła do naszego pokoju. Wszedłem tam zaraz za nią i nadal nie mogłem zrozumieć czego ona ode mnie żąda. Przecież zawsze było dobrze, nawet jak czasem przyćpałem, a teraz co? Kiedy trochę zakręciło mi się w głowie, przysiadłem na skraju łóżka. Widziałem, że moja brunetka ma łzy w oczach. Coraz częściej to ignorowałem. Było mi z tym źle, ale nie umiałem się zmienić. Chyba nawet nie próbowałem...

1 tydzień później...
Los Angeles, 18.01.1996r.
              Na początku tygodnia zatrudniliśmy niejakiego Gilby'ego Clarke'a. Duff namierzył gościa w gazecie i tak jakoś wyszło, że zdołaliśmy się dogadać. Tego dnia mieliśmy zagrać pierwszy koncert w zmienionym składzie. Obawiałem się tego występu, bo prawie w ogóle nie wiedziałem jak brunet będzie współgrał ze mną na żywo. W studiu to przecież coś zupełnie innego. Jeździłem na moim bmx'ie po scenie i starałem się odstresować. Cały sprzęt był już podłączony, pozostało tylko poprawić kilka rzeczy. Axl testował mikrofon, Duff dostrajał swój nowy bas, a perkusista zawiązywał sobie czarną bandanę na czole.
- Tatuś! - krzyknął nagle Jimi. Pospiesznie obejrzałem się do tyłu i już miałem małego w swoich ramionach. Szczelnie go objąłem, cmokając w czoło.
- Gdzie mama? - spytałem, opierając się tyłkiem o siodełko.
- Nie wiem. - odparł, mocniej się we mnie wtulając. Ostatnio zaczynała mnie irytować nieobecność mojej brunetki. Wciąż jakby mnie unikała. Przypomniałem sobie o czymś co zostawiłem w garderobie i zaniepokoiłem się nie na żarty.
- Zaczekaj tutaj, pójdę jej poszukać. - dodałem i odstawiłem malucha, po czym położyłem bmx'a na ziemi. Jimi tylko grzecznie usiadł na środku sceny i zaczął kręcić kółkiem od przewróconego roweru. Szybkim krokiem zacząłem iść w stronę mojej garderoby. Błyskawicznie pchnąłem na wpół uchylone drzwi i wtargnąłem do małego pomieszczenia. Wewnątrz nikogo nie zastałem, więc od razu chwyciłem w dłonie czarne jeansy. Nerwowo przetrzepywałem kieszenie i nie mogłem się powstrzymać od przeklinania pod nosem.
- Tego już tam nie ma. - serce podeszło mi do gardła, kiedy za plecami usłyszałem głos Michelle. Gwałtownie się obróciłem i popatrzyłem jej w oczy. Była cholernie zła.
- Ja...dlaczego grzebiesz w moich rzeczach?! - zapytałem donośnie z miną przygłupa. Ostrożnie przybliżyłem się do Michelle, która nagle zamknęła drzwi na klucz, nie spuszczając mnie z oczu.
- Czemu mnie okłamujesz? - zapytała po dłuższej chwili milczenia. Wywróciłem w górze oczami i położyłem sobie dłoń na karku, rozmasowując lekko obolałe miejsce.
- To moja sprawa... - mruknąłem mniej pewnie, lecz Chelle prychnęła pod nosem z pogardą. Podeszła bliżej i nagle uderzyła mnie w twarz z otwartej dłoni. Obróciłem głowę wraz z ciosem i czekałem na ciąg dalszy.
- Chcę ci pomóc idioto, tylko jak mam to zrobić skoro ty przez cały czas nosisz dragi przy sobie?! - krzyknęła, intensywnie gestykulując tuż przede mną. - No powiedz coś! - dodała, kiedy starałem się wyciszyć.
- Kocham cię. - mruknąłem pod nosem, po czym przelotnie spojrzałem jej w oczy. Spuściłem wzrok i dość szybko wyszedłem, zostawiając oszołomioną brunetkę przed dużym lustrem. Dopiero po chwili oprzytomniałem, idiotycznie zaśmiałem się pod nosem i wróciłem do garderoby.
- Oddaj mi to. - zażądałem, stając tuż za plecami dziewczyny, która nie ruszyła się nawet o minimetr. - Oddaj, proszę. - wyszeptałem jej do ucha i lekko dotknąłem ustami jej zarumieniony policzek. Michelle pokręciła przecząco głową i odwróciła się w moją stronę.
- Nie. Wyrzuciłam to. - odparła, a we mnie się zagotowało.
- Co takiego?! Jak to, kurwa? Czy ja się wtrącam w twoje sprawy?! -  krzyczałem, widząc strach w jej oczach. Potem pojawiły się w nich łzy, więc trochę ochłonąłem. - Na przyszłość tego nie rób. W ogóle przestań mnie kontrolować! - dodałem donośnym tonem i odwracając się na pięcie, wyszedłem. Jimi wciąż siedział na poprzednim miejscu, więc tylko podniosłem go do góry i mocno przytuliłem.
- Cemu jesteś zły? - zapytał nader inteligentnym tonem.
- Wydaje ci się, skarbie. - odparłem, całując malca w czoło. Koncert nawet się udał, choć szału nie było. Po występie zeszliśmy ze sceny i nawet nie myśleliśmy o tym, żeby wrócić na bis. Michelle nie chciała ze mną rozmawiać. Jako jedyny siedziałem sam i sącząc piwo ze szklanej butelki, przyglądałem się rozgadanemu towarzystwu.
- Hudson...co ci jest? - zapytał po chwili Axl.
- Nic. - odburknąłem i wbiłem wzrok w plakietkę z kolorowymi literkami. - Odchodzę z zespołu. - wypaliłem prosto z mostu. Zapanowała cisza. Nikt nie był w stanie powiedzieć słowa, nawet ja sam.
- Dobra...bez przesady...coś wykombinujemy...co ci się nie podoba? Wszystko da się jeszcze zmienić. - Axl jako pierwszy otrząsnął się z szoku.
- Odchodzę do powrotu Izzy'ego i Stevena. Jeśli oni nie będą grać, ja również nie wystąpię. - widziałem jak Rose się wścieka, więc chciałem jak najszybciej wyjść z niewielkiego pokoju.
- Świetnie...coś jeszcze? - Axl wyskubywał właśnie gąbkę z oparcia skórzanego krzesła.
- Skończyłem. - dodałem na koniec i dałem znak Michelle, że ma pójść za mną. Ta jednak odwróciła wzrok, przymykając powieki. Cicho westchnąłem pod nosem i opuściłem pomieszczenie, zakładając jednocześnie kurtkę na ramiona.

Axl
              Nerwowo skubałem oparcie krzesła, a wewnątrz mojego ciała rodził się istny wulkan, którego wybuch był coraz bliżej.
- Kurwa mać! - wrzasnąłem i wstałem na równe nogi. Bez zastanowienia kopnąłem w krzesło na którym przed chwilą siedziałem, a ono bezwładnie uderzyło o ziemię. Popatrzyłem na Michelle, a ona spotkała się z moim wzrokiem.
- Ja...przepraszam. - rzuciła nerwowo i zabierając swoją torbę, wybiegła z garderoby w tym samym kierunku co jej popierdolony mąż.

Komentarze

  1. Psuje się między Hudsonami... Najgorsze jest to, że Slash odszedł (?) z Gunsów i tym mnie niesamowicie zaskoczyłaś. Nasz kochany Mulat musi się chyba ogarnąć, bo kiepsko widzę ich związek w ciągłych kłótniach o dragi.
    W ogóle niezła niespodzianka, że coś wstawiłaś. Od razu humor mi się poprawił :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było aż tak źle? Oby, bo inaczej to chyba się "wypalam", jak to przyznaje wiele osób ostatnio. Skoro zaskoczyłam to mój plan został wykonany. Dziękuję pięknie za komentarz! <3

      Usuń
  2. Nooo i koniec cukierkowej sielanki :D a tak nawiasem to nowy wygląd mi się bardzo podoba...ale wracając do rozdziału

    Genialny!!! I dlaczego na taki boski rozdział musiałam tyle czekać? Co jest lepsze od zakochanego po uszy i słodkiego Slasha? Wkurwiony i załamany Slash :D aż nie wiem jak opisać, ten rozdział pod takim jestem wrażeniem :P po prostu wszystko było idealne...tylko mam nadzieję, że Hudson się opanuje i da sobie pomóc, w końcu zależy mu na Michelle i Jimim. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah no to teraz będziesz miała okazję jeszcze kilka razy podziwiać tego wkurwionego Slasha w opowiadaniu xD
      dziękuję pięknie! <3

      Usuń
    2. O no to ja się cieszę bo bardzo mi się taki Slash podoba :)

      Usuń
    3. Tobie może tak...ale innych on wkurza ;__; postaram się jednak wszystkich zadowolić xD

      Usuń
  3. Już się rozdział skończył? O.o albo ja za szybko czytam albo taka akcja wartka, innego wytłumaczenia nie ma.
    Nigdy nie ma tak dobrze, żeby coś się nie mogło popsuć, co nie? Slash zrobił się... wkurzający. Żadnej łaski jej nie robi tym, że istnieje. I jeszcze to Michi musi za niego przepraszać.
    Ja chcę Izziego, stanowczo. Izzy jest najlepszy na niepogodę i smutki. :)

    A tak przy okazji, czekam na nowy odcinek High Voltage Tattoo bo wciaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izzy...robi się w takim razie xD coś tam postaram się nabazgrać. HVT też się pisze, ale na to trochę będziesz musiała poczekać ;c niestety. Mam teraz wenę na to opowiadanie ;]
      dziękuję!

      Usuń
  4. Bez urazy, ale Hudson zaczyna mnie strasznie wkurwiać. Myślę, że jedynym dobrym dla niego rozwiązaniem byłoby gdyby Chell wzięła Jimmiego i się przeniosła do jakiegoś mieszkania. Slash powinien zobaczyć co tym traci, może przejżałby na oczy. I chyba z odejściem powinien się wstrzymać, takie moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu xD sama mam już trochę dość tej "sielanki" jak to wszyscy określają. Serdecznie dziękuję za szczerą opinię!

      Usuń
  5. JEZUSIE!!!
    Aż mnie wmurowało w krzesło!!
    Kurde no nie wiem co napisać. Robi się coraz bardziej smutno!
    ;(
    Szerze to mnie zaskoczyłas nie spodziewałam się że Hudson też tak szybko odejdzie no ale może chce cos w swoim zyciu zmienic? Mam nadzieje ze woda sodowa ktra mu ostatnio uderzyła do głowy nieco wyparuje.
    Szkoda że jego kontakt z Michelle zrobił się taki zimny no ale moze to jest czas zeby wszystko naprawić. Pierdolone dragi zawsze wszystko komplikują ;(

    Swietnie że wstawiłas nowy rozdział to to już w ogóle zajebista niespodzianka!!
    Czekam z niecierpliwoscią na następny :*

    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianek nigdy za wiele, nie? ;D
      Zaskoczona? Świetnie! Najwyraźniej się rozwijam xD
      dziękuję za koment ♥

      Usuń
  6. I widzisz, jak bymś przeze mnie nie wstawiła dzisiaj tego rozdziału to bym miała ogromne wyrzuty sumienia x'D
    Dragi, Slash odchodzi (mam nadzieję że tymczasowo) od Gunsów, Michelle płacze, przeprasza za Slasha... Matko ile się dzieje x'D
    Wiem że pewnie nie napisałam tego wszystkiego w kolejności chronologicznej, ale co tam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha! No więc już nie masz się o co martwić. Mówiłam Ci - pisz kiedy chcesz xD
      dzięki za komentarz!

      Usuń
  7. W końcu coś napisałaś! <3<3<3 i jakie cudowne tło *.*
    Ale normalnie, aż nie wiem co napisać! Jestem w meeega totalnym szoku!
    Slash wrócił do ćpania, no i jeszcze między nimi zaczęło się wszystko jebać! No niee :c Dlaczego on taki jest dla Michelle? No ja wiem, że to przez dragi, ale ugh...!
    Na dodatek odszedł z zespołu! :c Nie dziwię się Axlowi, że się wkurwił w sumie...

    Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu to uczucie jarania się komentarzem! *_* Szok? To super! Pięknie dziękuję i cieszę się niezmiernie! xD

      Usuń
  8. Huhuhu!!! 99! Jaram się niesamowicie. <3 Oj Slash, Slash! Co się z Tobą dzieję? Mam nadzieję, że nie długo.. Będzie lepiej. Tylko żeby Chelle wytrzymała. Kocham Cię Saul, ale nie bądź chujem! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hyhy też się jaram xD już napisałam w wersji roboczej "Rozdział 100."
      Hahah kiedyś się ułoży i dzięki za komentarz ♥

      Usuń
  9. No w końcu! Ile można czekać?! xd Kuurde, straszysz mnie tymi kłótniami, niby taka sielanka na dłuższą metę jest nudna, ale teraz chcę żeby im się znowu układało! Slash serio jest trochę wkurwiający, a ostatnio nawet nie tylko w opowiadaniu... Mam na myśli Slasha z Dj'ami, jak dla mnie dno!
    Chcę więcej ! <3



    Podpis: (Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakoś tak się przedłużało ;c wszystko będzie się jeszcze kiedyś układało, ale na razie potrzeba czasu xD
      Dj? o.o pierwsze słyszę. Jakoś ostatnio nie orientuję się w nowościach o Slashu i szczerze mówiąc już mało mnie to interesuję, bo znacznie ciekawsze scenariusze mam w głowie xDDDD
      dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  10. WTF Michelle, nie mogę wejść w Twoje drugie opowiadanie, bo mnie nie zaprosiłaś, o co chodzi .___.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak samo :< Nie moge na niego wejść ;_;

      Usuń
    2. Już wszystko wyjaśniam! Otóż: blog Rock N' Roll Dream został zawieszony i teraz istnieje tylko dla mojego wglądu. Jednakże towarzysze, nie obawiajcie się, ponieważ niebawem [czyt. nie mam zielonego pojęcia kiedy] Rain wróci do Was i znów będziecie mogły czytać te idiotyczne pierdoły z jej życia xD
      mam nadzieję, że Was uspokoiłam :)

      Usuń
    3. Uff, to dobrze :D Nie moge się doczekać następnego rozdziału :) Zajebiste jest tamto opowiadanie, zresztą jak każde twoje <3

      Usuń
    4. Oj dziękuję pięknie! xD hahahah miło to słyszeć ;]

      Usuń
    5. Ja chciałam poczytać i żyłam w stresie przez Ciebie! ;c XD Wstydź się :D

      Usuń
    6. Wstydzę się i to cholernie! Przepraszam! ;c

      Usuń
  11. No w końcu! Koniec z sielanką, zaczyna się jebać! Jak ja na to czekałam... Jak mi się ten rozdział podobał... ♥ Bosz, jaka ja potworna dla Hudsonów :( Nie życzę im źle, ale w końcu jest fajna akcja, na taką czekałam!!!
    Super, że nie jedziesz tylko na "cukierkowym życiu", nie żeby coś, ale za pięknie było xD Teraz(powtarzam: wiem, że jestem potworna)- zrób coś w stylu naprawdę OGROMNEJ kłótni czy coś w ten deseń, ja cię dziewczyno błagam! Oni się nie mogą tak za szybko pogodzić, to by było takie... takie... nudne :D O, mam: najpierw mega kłótnia (Michelle pobije Slasha, ahahaha, jasne), potem się fochną i nie będą ze sobą gadać przez tydzień,a potem się jakoś tam pogodzą za sprawą powiedzmy... Wytrzeźwienia i powrotu z odwyku Adlera!!!

    OMF'G jaka masakra... Przepraszam, ale jaram się tym rozdziałem i dziwne myśli mi chodzą po głowie ;) Ale kłótnia (taka duża) by była spoko... Dobra. Koniec, ja już jestem cicho xD

    Pozdro, czekam na następny :)

    Diana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tak czuję, że spodobają Ci się moje plany, ale to tylko tak podejrzewam xD Nudno raczej nie będzie, to mogę obiecać ;]
      dziękuję ślicznie za komentarz, gdyż akurat takiej opinii się nie spodziewałam o.o ♥

      Usuń
    2. Czemu się nie spodziewałaś, mogę wiedzieć? A skoro czujesz, że się plany twoje mi spodobają to na pewno tak będzie xD Ja tak jakoś lubię czytać o kłótniach itp... Tak btw. kiedy będzie nowy???

      Diana :D

      Usuń
    3. Myślałam raczej, że wszyscy będą chcieli powrotu sielanki, a tu jeszcze parę osób pisze, że taki Slash im się podoba! xD
      Nowy może dziś, a może jutro...nie mam pojęcia czy jeszcze coś naskrobię ;]

      Usuń
  12. Wow! No normalnie to jest zajebiste :D Pewnie weźmiesz mnie za potwora, ale ja lubię jak po takiej sielance, wszystko się głównym bohaterom pierdzieli XD To źle, że Slashu ćpa i że się kłócą, ale mi się to podoba! Bo jest tak fajnie...inaczej :D I w ogóle nie spodziewałam się, tego odejścia z Gunsów o,0 Jestem w szoku! W sumie to Hudson mnie nie denerwuje, podoba mi się taki XD NA COŚ TAKIEGO KURWA CZEKAŁAM! JESTEŚ WIEKLA! <3 Kieeedy będzie nowy!? Mam nadzieję, że wplątasz w to wszystko jeszcze Chada :3 No wiesz, żeby coś zrobił głupiego, np. Podrywał Michelle, a Slash by go na tym przyłapał, albo coś innego w Twoim zajebistym nieprzewidywalnym stylu *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed każdym nowym komentarzem, który mam przeczytać biorę głęboki wdech i tak czytam, i czytam nie potrafiąc powstrzymać się od szczerzenia do ekranu *_*
      Baaardzo mi miło, że się spodobało i oby nastawienie to nie zmieniło się wraz z kolejnymi rozdziałami xD
      Dziękuję!
      A na tego Chada...kurcze no, przyznam szczerze, że mam nieco inne plany i on nie odegra zbyt istotnej roli w tym opowiadaniu ;c Mimo to postaram się go jakoś wkręcić kilka razy w fabułę ;]

      Usuń
  13. No to się porobiło :/ Ładnie Slash odszedł z zespołu .
    Może Chelle go jakoś namówi do zmiany decyzji czy coś ...

    wgl najpierw Slash prosi ją o pomoc a teraz ?
    nie rozumiem czemu się unosi . ah to wszystko te dragi ...
    szczerze mówiąc zgadzam się z moją poprzedniczką - kurde no średnio lubię "cukierkowe życie " no i jakoś tak też mam nadzieję na kłótnie :>
    no bo za słodko było :D
    Ciesze się że ten rozdział taki jest nie jest słodki cukierkowy taki że Slash mówi że postanowi poprawę a Michelle wpada w jego ramiona i nie że Slash udaje że obecny skład mu pasuje - o nie jest taki jaki powinien być i za to ci bardzo dziękuję !

    Jaram się nim *.* no normalnie się jaram i ja już chce następny !
    Więc powiem tak iż bardzo go oczekuję bardzo bardzo !
    Twój blog no po prostu zajebisty nic dodać nic ująć !!! :)

    ~Pozdrawiam i już oczekuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiedziałam, że za dużo słodkości! Ale już trudno, nie mogłam się powstrzymać xD Teraz postaram się troszkę namieszać, lecz zaraz potem...a zresztą, skąd ja mogę wiedzieć co mi strzeli do głowy?
      Dziękuję za komentarz! Bardzo! :)
      A nowy już się pisze - 100 rozdziałów to...matko jedyna! To już ;D

      Usuń
  14. Powiem tak... Rozdział zajebisty, tylko smutny. Rzeczywiście sielanka została przerwana. Gunsi sie rozpadają, Slash i Michelle są ze sobą skłuceni :( Jednak mam jakąś kurewską nadzieję, że znowu będzie normalnie, Gunsi znowu będą razem. No i Michy ze Slashem :D

    Ps. Super blog, ale jak było idealnie było fajnie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. " jak było idealnie było fajnie" czyli nie fajniej, tak? xD No dobra...to troszkę namieszam xD

      Usuń
  15. A ja powiem, ze mi się bardzo podoba, lubię sielanki, ale słabsze chwile i okresy są w życiu bohaterów też potrzebne, bo nie wierzę, że po prostu mają takie piękne idealne życie. To by przecież było nudne...

    Przechodząc do rozdziału, to jest świetny i wcale się nie wypalasz, wręcz przeciwnie widzę wiele zmian od pierwszego, aż do tego dziewięćdziesiątego dziewiątego, pozytywnych zmian. Im więcej człowiek pisze tym jest w tym lepszy. Podoba mi się tu Slash i wcale nie jest wkurwiający, tylko widzę tu zagubionego człowieka z problemami. Popieram w stu procentach Michelle, martwi się o niego, a on jej z takimi tekstami wyjeżdża, szkoda jej, bo nie zasłużyła na takie coś. Ale najbardziej to będzie cierpieć Jimi. Pożyjemy, zobaczymy co tam wymyślisz, ale mam nadzieję, że pod koniec opowiadania będzie sielanka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku *_* dziękuję za te miłe słowa!
      W takim razie postaram się wprowadzić więcej grozy do opowiadania xD
      Tak, pod koniec będzie już raczej sielanka, ale do końca to jest daleko ;]

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że do końca jeszcze daleko. Haha, bo szczerze to nie wyobrażam sobie Gunsowej blogosfery bez tego opowiadania. ;]

      Usuń
    3. Ło booojdziu...ale mi schlebiasz! Aż się rumienię xD a tak serio to dziękuję i nawet nie myślę co będę robić kiedy skończę to opowiadanie ;c

      Usuń
  16. beznadziejny 11 Slash story, zapraszam.
    http://breath-of-memories.blogspot.com/
    (zajebiste jest to nowe tło *_*)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, zapraszam do mnie ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com ;]

    OdpowiedzUsuń
  18. A kiedy następny rozdział? Proszęęę, dawaj go dzisiaj♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Nowy wygląd, nowe chęci do pisania, milion tryliardów nowych pomysłów i mały rozdział trzeci Rock N' Roll Love Story :D
    Otrzepałam się z zastoju mózgu!

    http://highway-to-wherever.blogspot.com/2013/03/rock-n-roll-love-story-rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie no, Salsh już totalnie przegina! Zamiast samemu wziąć się w garść widzi tylko błędy u innych. Smuteczek. Już było tak dobrze między nim i Chelle, ale po tej działce od Stevena wszystko zaczęło się jebać! Chociaż pewnie gdyby nie dostał jej od Adlera to i tak prędzej czy później jakoś wszedłby w posiadanie dragów i skończyłoby się to tak samo.

    Smutno patrzeć jak zespół się sypie :( mam nadzieję, że Slash tak tylko powiedział o tym odejściu pod wpływem emocji i tak na prawdę jednak zmieni zdanie.

    Jimi jest nadzwyczaj bystry jak na swój wiek i dużo rozumie. To w sumie nie najlepiej zaistniałej sytuacji, bo pewnie na swój sposób wie, że źle się dzieje i zdaje sobie sprawę, że jego tata ma kłopoty.

    Kurde, świetny był ten rozdział! Tyle dramatu <3 z jednej strony smutno, a z drugiej zajebiście się to czyta.

    Lecę dalej :D

    Pozdrawiam ;*

    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAA! Super, że ten dramatyzm Ci się podobał <3
      Pięknie dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam gorąco!
      Reverie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki