Rozdział 101. I wanna know why.

No więc ten...ekhm...w poniższym rozdziale pojawia się pewna postać, którą może nie wszyscy lubią, ale mam nadzieję, że bez względu na wszystko nie stracę Was jako czytelników :c
(od teraz wiele zdarzeń będzie zupełnie pomieszanych w czasie, ale tak ma być - wiem, że w rzeczywistości jest inaczej).

***
[Ciąg dalszy rozdziału 101.] Los Angeles, luty 1996r.
Michelle
              - Saul...wystarczy...- wymamrotałam, kiedy Mulat po raz kolejny tamtej nocy wpił się w moje usta z oczywistym zamiarem. - Jestem zmęczona...- dodałam i lekko odepchnęłam go dłońmi.
- No już dobrze! - powiedział uniesionym tonem i położył się obok mnie, zakładając ręce za głowę. Wciąż cała się trzęsłam i sama nie wiedziałam czy to ze strachu, czy przez seks. Biłam się z myślami, czekając na stosowną chwilę żeby zacząć rozmowę. Nagle Slash podniósł się na łokciach i chwycił w dwa palce paczkę fajek z szafki nocnej.
- Co ty robisz? - zapytałam oburzona i wsparłam się na dłoniach. Saul ujął szluga między wargi i wyciągnął z szuflady zapalniczkę.
- Jaram, jak widać. - odparł, zapalając papierosa.
- W sypialni? Popieprzyło cię? Nie będę wdychać dymu. - mruknęłam niezadowolona i wyrwałam mu fajkę z dłoni, następnie rozgniatając ją na jakieś gazecie. Saul totalnie mnie zlekceważył i wyciągnął z paczki kolejnego papierosa. Również go odpalił i mocno się zaciągnął. - Czy ty mnie w ogóle słyszysz?! - podniosłam głos i już chciałam zabrać i tę sztukę, jednak zdążył złapać mnie za rękę w połowie drogi. - Puść. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby i zaobserwowałam uśmiech satysfakcji na jego twarzy. - Puszczaj do cholery. - mruknęłam zaskoczona, kiedy złapał moją drugą dłoń. - Mam ci przypierdolić żebyś zrozumiał?! - dodałam donośniej, a Slash zaśmiał się pod nosem i niedbale oswobodził mnie z uścisku.
- Jak obudziłaś Jimiego to pójdziesz go uśpić. - rzekł, patrząc na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
- Jesteś idiotą. - warknęłam i zerwałam się z miejsca, nie dowierzając w jego słowa. Czym prędzej wyszłam z pokoju i pobiegłam prosto do łazienki. Szybko oddychałam i próbowałam się uspokoić. Popatrzyłam w lustro i zauważyłam wielką malinkę na szyi. - Ty pierdolony dupku...- mruknęłam pod nosem i okryłam się szlafrokiem. Teraz miałam szczerą ochotę powiedzieć mu co tak naprawdę myślę. Wróciłam do sypialni i zobaczyłam Hudsona, palącego sobie w najlepsze i mrużącego oczy przez kłęby dymu.
- Wróć do zespołu. - powiedziałam stanowczo, stając z boku. Slash zakrztusił się rakotwórczym pyłem i popatrzył na mnie jak na idiotkę.
- Powiedz to jeszcze raz. - rzucił z uśmiechem.
- Masz wrócić, nie możesz sobie tak po prostu odejść. - oznajmiłam, siadając na skraju łóżka.
- Mogę i właśnie to zrobiłem. - dodał i usadowił się naprzeciwko mnie.
- Przestań zachowywać się jak szczeniak do cholery. Musimy porozmawiać i to poważnie. - powiedziałam, spychając jednocześnie jego dłoń z mojego uda.
- Też sobie porę wymyśliłaś...idę spać. Chcesz gadać to mów, ja słucham. - dodał i  już chciał się położyć, ale zdążyłam złapać go za ramię i zupełnie przez przypadek pociągnęłam za włosy. - Ał! Co ty robisz wariatko?! - wraz z tymi słowami zmusił mnie do tego, żebym usiadła na nim okrakiem.
- Zamknij się! - wrzasnęłam. Na jego twarzy znowu zagościł uśmiech, a dłonie znalazły się na wysokości moich pośladków.
- Jesteś seksowna, kiedy się złościsz...- wymruczał, na co ja przymknęłam powieki i z otwartej dłoni uderzyłam go w twarz. Hudson wykorzystał obrót głowy i znów się zaciągnął, po czym cały dym wydmuchał prosto w moje oczy.
- Czy ty nie możesz być normalny? - zapytałam znacznie ciszej i popatrzyłam w jego źrenice, nie zwracając uwagi na te głupie zaczepki. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, a ja wiedziałam, że tym razem to nie była heroina, tylko coś o odwrotnym działaniu. - Dlaczego mi to robisz? - wyszeptałam, nie spuszczając wzroku z jego wariującego spojrzenia. Saul spoważniał i przybliżył usta do mojej twarzy.
- Bo chcę. - wyszeptał w odpowiedzi i z wyczuciem przygryzł płatek mojego ucha. Zacisnęłam powieki i gwałtownie wyplątałam się z jego objęć. - Wracaj tu! - krzyknął za mną, a ja trzasnęłam drzwiami i wybuchłam płaczem. Usiadłam na najwyższym stopniu schodów i ukryłam twarz w dłoniach, podsuwając sobie kolana pod samą brodę. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
- Mała...no przepraszam. Nie to miałem na myśli... - mruknął, podchodząc bliżej.
- Wypierdalaj...- burknęłam w odpowiedzi i pociągnęłam nosem. - Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, czując jego dłonie na kolanach.
- Mała, uspokój się...- powiedział, odgarniając mi włosy za ucho.
- Jak mam być spokojna?! Ty się uzależniłeś! Wiesz co to znaczy?! - spytałam, podnosząc wzrok na tego przygłupa w czarnych bokserkach.
- Ty jesteś moim jedynym uzale...- znowu uderzyłam go w twarz. Tym razem z zaciśniętej pięści.
- Jesteś tylko zakłamanym idiotą. Nikim więcej. - syknęłam, ocierając łzy z policzków i wróciłam do sypialni. Wtuliłam głowę w poduszkę i zaczęłam płakać. Tak po prostu. Kiedy rano się obudziłam, leżałam w niezmienionej pozycji. Nie miałam na nic ochoty. Najchętniej znowu bym zasnęła. Pociągnęłam nosem i wstałam z miejsca. Przeszukałam cały dom, ale nigdzie nie było Slasha. Z Jimim w ramionach zeszłam na dół. Usadowiłam go na wysokim krześle i nalałam mleka do miski.
- Gdzie tatuś? - zapytał nagle, a po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
- Nie wiem. Kiedyś wróci. - odparłam, nie odrywając wzroku od otwieranej paczki czekoladowych chrupek. Usiadłam obok małego i nasypałam płatków do mleka.
- Am. - powiedział uśmiechnięty, a ja zgodnie z jego życzeniem skierowałam łyżkę z chrupkami prosto do jego rozchylonych ust.
- Nie mlaskaj...to nieładnie. - dodałam z uśmiechem i wytarłam jego przypadkowo zabrudzony policzek. Nagle drzwi do domu otworzyły się, a ja usłyszałam rozmowę Slasha z jakimś gościem. Zmarszczyłam brwi i czekałam aż pojawią się w zasięgu mojego wzroku.
- No to co...może opijemy nasz początek współpracy? - to pytanie padło z ust Saula, a skierowane było do jakiegoś bruneta, którego pierwszy raz widziałam na oczy.
- Skoro nalegasz...- odparł, patrząc na mnie kątem oka.
- A to moja żona. Kochanie, przedstawiam ci Myles'a Kennedy. - mężczyzna skinął głową, a ja zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem. - Jimi, przywitaj się z wujkiem. - zawołał wesoło Hudson i lekko popchnął tego całego Myles'a w naszą stronę.
- Cześć mały...- powiedział z uśmiechem i podał rękę Jimiemu, który zaraz odwzajemnił gest.
- Skarbie, nie przeszkadzajmy tatusiowi. Jak chcesz to pojedziemy do Rogera. - oznajmiłam ze sztucznym uśmiechem i zabrałam malca sprzed oczu Hudsona.
- Dobze. Ceść tata. - Jimi pomachał ojcu na pożegnanie.
- Po jaką cholerę chcesz jechać do Rose'a? - warknął, łapiąc mnie za przedramię.
- Gówno cię to obchodzi. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem, szybko wyrywając rękę z uścisku. Czując na sobie spojrzenia obojga przybyłych, popędziłam na górę. Ubrałam małego w jeansowe spodnie i koszulkę w paseczki, po czym sama poszłam przyodziać coś na zmarznięte kończyny. Do lewej kieszeni jeansowych rurek wepchnęłam telefon i zgarniając torbę z łóżka, wyszłam z sypialni. Po chwili Jimi zakładał buciki, a ja szukałam dla niego jakieś kurtki w szafie. Szybko zbiegliśmy na dół. Slash wychylił się z kuchni i popatrzył na mnie maślanymi oczami. Spuściłam wzrok i chwyciłam małego za rączkę, po chwili głośno trzasnęłam drzwiami i razem ruszyliśmy w stronę willi Axl'a i Kate. Poszliśmy pieszo, a cała droga zajęła nam niecałe 10 minut. Zapukałam do drzwi. Otworzył nam zaskoczony Axl.
- Wujek! - powiedział uradowany Jimi i wyciągnął rączki w stronę rudego wuja.
- Cześć! Co tu robicie? - zapytał, podnosząc malca z ziemi i wciągając mnie do środka.
- Tatuś ma gościa. - z odpowiedzią wyprzedził mnie Jimi. - Roger! - dodał, gdy tylko został odtransportowany na ziemię i już go nie było.
- Wejdź. Katie powinna zaraz wrócić z pracy. - rzekł spokojnie i zaprosił mnie do salonu. Dzieciaki ukryły się w tajnej bazie pod łóżkiem Rogera, a my mogliśmy spokojnie porozmawiać.
- Gadałaś z nim? - zapytał, a ja opuściłam wzrok i nerwowo zaczęłam bawić się guzikiem koszuli.
- Próbowałam, ale on nie chce mnie słuchać. - Axl głośno wypuścił powietrze z ust i wpatrzył się w obrazek na ścianie. - Przepraszam...- dodałam, wygodniej rozsiadając się na kanapie.
- Daj spokój. To nie twoja wina, że masz popierdolonego męża. - powiedział i przysiadł się bliżej, jednocześnie kładąc dłoń na moim ramieniu. Zapadła cisza, ale jak zwykle w towarzystwie Rose'a była ona mało krępująca. Po chwili do domu wtargnęła Kate.
- Już jestem! - oznajmiła tuż u progu i kilka chwil później witała się ze mną w salonie. - Pójdę jeszcze do dzieciaków i zaraz pogadamy. - dodała pośpiesznie i popędziła na górę.
- Kto jest tym gościem, o którym mówił Jimi? - zapytał rudzielec, kiedy znowu zostaliśmy sami.
- Jakiś Kennedy. Myles o ile się nie mylę. - zauważyłam jak Axl marszczy brwi. - Znasz go? - spytałam dla pewności.
- Osobiście nie, ale chyba coś o nim słyszałem...- wyznał, wciąż intensywnie myśląc.
- Coś...to znaczy? - dodałam zaciekawiona, jednak nie uzyskałam odpowiedzi, bo Kate wróciła do salonu.
- No to co się stało? - zapytała prosto z mostu, a ja zamyśliłam się na chwilę. Wzruszyłam ramionami i znów spuściłam wzrok.
- A co się mogło stać...? - mruknęłam, jakby sama do siebie.
- Jimi mówił, że wczoraj się pokłóciliście. - rzuciła niepewnie.
- To przecież dziecko...- dodałam pod nosem.
- Kłamałby w takiej sprawie? - zapytała retorycznie, a ja przymknęłam powieki. Czyli mały wszystko słyszał. - Przecież widzę, że coś cię gnębi...- dodała ciszej, siadając znacznie bliżej.
- Slash znowu bierze. - powiedziałam drżącym głosem, wciąż nie otwierając oczu.
- I...o to poszło? - zapytał Rose z zaciekawieniem. Pokiwałam twierdząco głową i znów zapadła cisza. Axl i Kate bez przerwy zapewniali mnie, że mogę do nich wpadać, kiedy tylko będzie trzeba. Jeszcze przed południem wróciliśmy do domu. Hudsona jednak w nim nie zastaliśmy. Pozostała tylko na wpół pusta butelka koniaku w salonie. Slash nie wrócił na noc do domu, a kiedy łaskawie przyszedł nad ranem, był kompletnie pijany.
- Saul? Co ty...oszalałeś?! - wrzasnęłam na cały dom, wybudzając się na dobre.
- Bądź cicho kobieto. - mruknął z powagą, a zaraz potem wybuchnął głośnym śmiechem. Wywróciłam w górze oczami i chwytając za koszulę, pociągnęłam go w stronę łazienki.
- Ooo...widzę, że już się stęskniłaś za moim...- odchrząknął i znacząco poruszył brwiami, stając razem ze mną w progu pomieszczenia.
- Dopóki nie pozbędziesz się tego zapachu i nie wytrzeźwiejesz, nie pokazuj mi się na oczy. - potem wepchnęłam go do środka i trzasnęłam drzwiami. Głęboko odetchnęłam i zajęłam się domowymi porządkami. Po południu siedziałam z Jimim w domku na drzewie, przeglądając najnowszy numer Rolling Stone. Nagle poczułam za plecami bardzo silny zapach męskich perfum. Przymknęłam powieki i kilka razy zaciągnęłam się miłą dla nosa wonią. Nagle poczułam gorące usta na szyi i już wiedziałam, że to Hudson. Gwałtownie obróciłam się do tyłu i szczegółowo zlustrowałam twarz Saula. Czekał jak na werdykt, patrząc na mnie niepewnie.
- Mogę wejść? - zapytał, wciąż utrzymując się na dwóch grubych gałęziach drzewa za prowizorycznym okienkiem. Kiwnęłam twierdząco głową i lekko się uśmiechnęłam. Saul usiadł obok Jimiego, tak żeby mały był pomiędzy nami. Potem objął mnie ramieniem i razem czytaliśmy wywiad z Mickiem Jaggerem.
              Dwa dni później udało mi się uprosić Slasha, żeby skontaktował się z Axlem i spróbował z nim porozmawiać.
- Cześć.- nie zapowiadało się zbyt owocnie. - Mogę coś powiedzieć? ... Nie musisz od razu wrzeszczeć! ... Tak, wrócę. ... Jak tylko wróci Steven i Izzy. ... Nie zagram bez nich. ... W takim razie umowa stoi. ... No cześć. - zakończył z lekkim uśmiechem i rozłączył się, odkładając słuchawkę na miejsce. - Zadowolona? - to pytanie skierował do mnie.
- Co powiedział? - zapytałam, podejrzliwe mierząc Mulata wzrokiem.
- Że jestem zbyt dobrym gitarzystą i beze mnie zespół się rozpadnie. No i zawarliśmy umowę: wrócę jak tylko powrócą ci dwaj. - dodał z uśmiechem satysfakcji i stanął naprzeciwko mnie.
              Następne kilka dni minęło dość spokojnie, ale to była tylko cisza przed burzą. Hudson nawiązał kontakt z tym całym Myles'em i zdecydował, że wyda solową płytę. Ja natomiast odeszłam z pracy na bezpłatny urlop.
              Jimi uparł się, że tę noc koniecznie musi przespać u Rogera. Nie miałam więc wyboru i punktualnie o 16:00 zawiozłam go do Rose'ów. Kiedy wróciłam do domu, zauważyłam, że i Slash wrócił ze studia, w którym od początku tygodnia prowadził intensywne sesje nagraniowe z jakimiś muzykami. Na schodach leżała jego kurtka, a pod drzwiami sypialni koszulka. Zdziwiona pozbierałam jego rzeczy i wtargnęłam do sypialni. Potem zajrzałam do łazienki, a wtedy serce podeszło mi do gardła.
- Saul! - krzyknęłam przerażona, patrząc na bezwładnie leżącego na ziemi Mulata. Dopiero kiedy znalazłam się przy nim, zauważyłam, że po prostu się naćpał. - Ty dupku! - wrzasnęłam ze łzami w oczach i nie mogąc się opanować, spoliczkowałam jego bladą twarz. Odpowiedziało mi słabo słyszalne ględzenie. Ledwo co udało mi się zarzucić jego rękę na ramiona, a potem wciągnąć całe ciało pod prysznic. Przykucnęłam obok niego i zaczęłam polewać jego skórę lodowatą wodą. Zauważyłam gęsią skórkę na jego klatce piersiowej, a chwilę później Saul otworzył oczy.
- Michelle...? Co ty tu robisz...? Przecież miałaś spać u Rose'ów... - wymamrotał i ostrożnie podniósł się wyżej.
- Gdybyś mnie wczoraj słuchał, wiedziałbyś, że to Jimi u nich śpi. - mruknęłam ze smutną miną. Zapadła niezręczna cisza.
- Czemu ta jebana woda musi być taka zimna?! - zirytował się i rzucił słuchawką o dno brodzika. Bez celu wpatrywałam się w jedną z płytek na ścianie, nie zwracając uwagi na jego gadanie. - Zrobiłem coś nie tak? - zapytał, kładąc dłoń na moim kolanie. Popatrzyłam mu w oczy i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Potem zostawiłam go samego i wyszłam z domu na długi spacer donikąd.

Komentarze

  1. Ja pierdole o dżisas kuźwa mać!!! No to się porobiło! Wiesz, że cię kocham za ten rozdział, prawda? Wiesz o tym? I wiesz o tym, że ubóstwiam Mylesa? Nie wiedziałaś, to już wiesz xD
    W końcu Michelle się postawiła, oł jea, taki obrót spraw mi się podoba, taaak, dawaj tego jeszcze więcej, kocham takie braki sielanki :D Przez ile jeszcze mniej więcej rozdziałów będzie "Hudsony mają focha"? Tak pytam, bo wiesz... :)

    No, więc ogólnie rozdział zajebisty, to jest to co lubię, pisz tak dalej!!! Opisujesz te sytuacje i dialogi po prostu idealnie! SWielbię cię, Michy!

    A kiedy mniej więcej będzie nowy, hm?

    Dobranoc, trzym się :)
    Diana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *____* jaram się ;D A takich rozdziałów...hm...więcej niż 5 na pewno. Może nawet więcej niż 10 o.o zależy, jak bardzo uszkodzę sobie mózg.
      Też Cię kocham *_*
      No i trzymać się będę i Ty też się trzymaj, a nowy...możliwe, że nawet jutro, bo dzięki Tobie nabrałam ochoty na dalsze pisanie xD
      Dziękuję pięknie za komentarz!

      Usuń
    2. Hurra! Jestem czyjąś inspiracją! I aż zacieszam do ekranu, jak widzę, że najmniej 5 brakosielankowych rozdziałów, błahahaha xD
      I wiem, że to tak troszkę dziwnie zabrzmi, ale możesz sobie uszkodzić mózg, nawet bardzo, bo wiesz, jak ja lubię takie "milusie" rozdziały xD Ale ja mam chore myśli, masakra ;D

      Mam nadzieję, że będziesz dziś na fb, to sobie pogadamy :)

      To na razie, Diana

      Usuń
    3. Huehue Ty demonie zła! To nie brzmi dziwnie! Najlepiej potrafię się wczuć w kłótnie, więc to one najbardziej przypadają mi do gustu xD
      Będę, będę ♥

      Usuń
  2. uhuhuh, zgrzewka Danielsów w drodze xd
    gratuluję tylu rozdziałów, przepraszam za zapłon. Slash to dupek, Jimmy słodziak, a Mylesa przeżyjemy. Nie jest w sumie zły, śpiewać potrafi, chociaż preferuję wokal Todda z ich grupy. Czyżby wielki come back zespołu ? Szczerze ? Więcej o seksie dowiaduję się z tych opowiadań, niż z WDŻ ;p no bo jak można założyć, że dziecko po prostu jest w brzuchu kobiety noo ?
    Pytanko.
    Ile jeszcze rozdziałów planujesz ? Bo to świetne jest. Piiiisz następn, ja idę opić setny rozdział xd
    keep on rockin'!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi no to czekam na tą zgrzewkę! :D
      Haha! Mam się cieszyć, czy Twój nauczyciel od WDŻ mnie zabije, bo zabieram mu robotę?
      A odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: dość dużo. Może nie drugie tyle, ale ponad 20 to na pewno. A zresztą nie wiem, bo czasem przychodzą mi do głowy jakieś pomysły, które udaje mi się jeszcze wepchnąć w fabułę, także ten...potrzeba po prostu czasu xD
      Dziękuję i już piszę <3

      Usuń
  3. tO SIĘ POROBIŁ O ;C Z Slasha to się dupek zrobił ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Slash to pajac, pisz i pisz nawet 200 rozdz., bo piszesz prześwietnie. ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Slash troszkę pajacuje, racja xD
      +Dziękuję bardzo! ;D

      Usuń
  5. Droga Michelle!
    W moim pokoju od około tygodnia (bo tyle zajęło mi czytanie tego bloga) centralne miejsce zajmuje ołtarzyk na Twoją cześć, przed którym regularnie 3 razy dziennie oraz okazjonalnie jak jestem w pobliżu biję pokłony. Jesteś absolutnym geniuszem w pisaniu. Każdą wolną chwilę poświęcałam tylko na czytanie tegoż cudeńka (tak na marginesie - jesteś winna mojej oceny z "próbnej małej matury", bo nie przyszło mi na myśl pouczenie się w obliczu możliwości zagłębiania się dalej w tę historię).
    Moi rodzice to mnie chcieli nie raz już w kosmos wysłać. Albo chodziłam z wielkim wyszczerzem (like an Adler) albo tak wściekła, że bez kija nie podchodź - w zależności co się właśnie u Ciebie działo tutaj.
    Tak odnośnie na bieżąco to:
    - SLASH, TY DUPKU, JAK MOŻESZ???????;
    - Axl bieraj ten zespół wreszcie;
    - Steven ogarnij i wróć, a wszyscy z zastępstw niech pójdą w cholerę.
    Dodatkowo odnośnie opowiadania równoległego, którego nieliczne rozdziały się już pojawiły - świetne tak jak główne, czekam na więcej! :)

    3maj tak dalej, pisz jak najwięcej i ogarniaj równocześnie szkołę (bo wiem, że to ciężko pogodzić ; )
    (z wielkimi wyrazami uwielbienia i wielką niecierpliwością - ten ból, kiedy nie było już możliwości kliknięcia "nowszy post"...)
    K8

    PS: Jeżeli możesz to proszę informuj mnie o kolejnych postach: 12724674 :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MATKO BOSKO! To ja Cię uwielbiam za ten komentarz, za to że przeczytałaś ponad 100 rozdziałów i za to, że mimo wszystko chcesz więcej O_O *_* jestem w szoku, bo myślałam, że nie będę już miała większej ilości czytelników, a tu proszę *_*
      Oczywiście będę powiadamiać xD
      Dziękuję!

      Usuń
    2. Masz jeszcze trochę mowych czytelników (sama ich zagarniam), ale nie chce im się pisać. Ja mam niby mówić w imieniu ogółu :D
      No i oni są... gdzieś w okolicy 37 rozdziału tak średnio licząc, więc... jeszcze trochę im zejdzie :D

      Usuń
    3. *___* o bojdziu...no to ten...dziękuję? TAAAK <3

      Usuń
  6. Lubię Mylesa. Zawsze jak go widzę na necie to wygląda na taką zabiedzoną sierotkę i mam ochotę zrobić to samo co z wszystkimi sierotkami, które na mnie trafiają czyli nakarmić i napoić piernikową kawą wg. tajnego przepisu Orii. Potem przytulić, wcisnąć pod pachę misia i zaopiekować się stworzeniem dopóki nie stanie na nogi i ruszy we własną stronę. To nienormalne ;)
    Saul zachowuje się jak typowy idiota i czas żeby ktoś mu trochę przestawił tok myślenia. Jak marchewka nic nie daje to czasem trzeba kija. I tu brawa dla Michelle za piękne wykorzystanie wojskowych umiejętności. Żal mi tylko Jimmiego bo to tylko dziecko, któremu Slash zresztą przysięgał, że będzie wzorowym ojcem. A jak jest? No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
    Smutno mi też z powodu Axl'a bo w sumie został sam. Choć oczywiście też nie jest święty.
    Uwielbiam jak wprowadzasz komplikacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah też mam takie wrażenie! Myles jest fajny i ja tam bardzo go lubię xD
      Dziękuję za komentarz! ;D

      Usuń
  7. Nie wiem co mogę Ci tu napisać. Jestem w szoku, cieszę się, że tak rozwinęłaś ten problem, ale cholernie mi ich szkoda. Szczególnie Michelle, która już tyle przez niego wycierpiała. Jak pisałaś o tych porozrzucanych ciuchach to już przed oczami miałam wizję jego pieprzącego jakąś dziwkę. Ale na szczęście nie, bo to byłby koszmar. Może i jestem głupia, ale uwielbiam Slash'a w takiej sarkastycznej wersji. Jeszcze tylko, żeby nie brał. Co do Myles'a normalnie nic do niego nie mam, ale tu już mnie wkurwia, samym tym, że pojawił się w tym roku, zaraz po odejściu Slash'a. Także tego pisz, pisz i pisz, bo nie mogę się doczekać kolejnego i jak nie napiszesz to będę czytać wszytko trzeci raz. Mam nadzieję, że dodasz w ciągu najbliższych dni. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhuhu no to nowy już w drodze, żebyś nie musiała czytać tych pierdół po raz trzeci xD
      Slash się podoba? o.o super! ;)
      A Myles wkurwia? :c Mam nadzieję, że jak będzie go więcej to coś się zmieni.
      Dziękuję za ten komentarz! <3

      Usuń
  8. Cholerny dupek! Michelle jest bezsilna. Przecież z nim nie idzie nawet porozmawiać, co dopiero do czegoś go przekonać... Myles Kennedy ma być tym nie lubianym brunetem? Co, jak co, ale Mylesa to lubi chyba 80% fanów Gusnów, a samego szacunku do tego, ,że nie fałszuje śpiewając utwory Axla i spółki. Po za tym jest bardzo skromnym i miłym człowiekiem. Proszę, niech w twoim opowiadaniu też taki będzie *__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myles raczej będzie pozytywną postacią, taki mam przynajmniej zamiar xD Sama go bardzo lubię, więc jego wyobrażenie wygląda właśnie tak jak przedstawiłaś :)
      Dziękuję serdecznie!

      Usuń
  9. O mój boże!!! Jak ty to kurcze robisz że czytasz mi w myślach. Kilka dni temu sobie tak właśnie pomyślałam że fajnie by było żeby Myles też sie jakoś wplątał w te opowieść ale nic nie mówiłam, bo powszechnie wiadomo że z szacunku do mistrzyni się nie rzuca porad z plebsu( na serio masz wielki talent i musisz w to uwierzyć:). Bardzo sie qurcze ciesze i sie tego boje jednocześnie że sie tak w ich życiu na zmieniało. Ty wszystko tak ubierasz w słowa genialnie że mam wrażenie jak bym tam była i poniekąd brała udział w wydarzeniach. Dzięki za ten rozdziała i już pisz następny;)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mój boże!!! Hahah, może jeszcze kilka faktów wyczytam z Twojego umysłu, co ty na to? xD A tak serio to dziękuję za tak piękną opinię ♥
      Nie jestem takim mistrzem, za jakiego mnie masz, ale cholernie się cieszę, że tak uważasz ;D

      Usuń
  10. To jest chyba najsmutniejszy i najokrutniejszy rozdział ever!!!!
    Jesteś okrutna Michelle ;(
    Tak sie złożyło że właśnie rycze.
    Ta kłótnia na początku rozdziału... no straszna. Co ta biedna Michelle musiała czuć. Hudson jest głupi cholera jasna no mam ochote mu przypierdolić w ten kudłaty łeb pozbawiony mózgu. Bo on nie myśli mózgiem kurwa tylko swoim chujem.
    Niech on lepiej pójdzie na odwyk bo to się źle skończy dla jego rodziny jak tak dalej pójdzie ... taki mam przynajmniej wrażenie aczkolwiek mm nadzieję że się mylę.
    Współpraca z Mylesem... hmmm ciekawe ciekawe :D
    Dobrze że chociaż Chelle nie straciła kontaktu z Rose'ami.
    Mam nadzieję że szybko wszyscy się pozbierają i będzie reaktywacja zespołu.
    Ehh szkoda mi słów na Saula. Nie dość że się zaćpał to jeszcze nic się tym nie przejmuje.
    Rozdział jak zawsze genialny i pełny emocji czekam na kolejne z niecierpliwością. Jesteś po prostu genialna :****

    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ;c nie płacz, bo może być gorzej ;_;

      Dziękuję za komentarz *_*

      Usuń
  11. No Slash, zajebiście. Teraz będzie się pewnie z Myles'em spotykał. Nie wierzę, że Saul wróci do Gunsów :< Tak poza tym rozdział kurewsko-zajebisty, jak zawsze :)
    PS. Myślę, że dziś lub jutro znów posta wrzucisz. Kocham Cię i czekam na kolejne wydarzenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróci, czy nie, Gunsi nie zginą xD
      dzięki za opinię i rozdział w trakcie pisania ;D

      Usuń
  12. Dzieje się oj dzieje...
    Slah spotkał się z Myles'em to według mnie nie oznacza nic dobrego, ale wierzę że ostatecznie będzie dobrze.
    Jak wszyscy czekam na nowy rozdział i mam nadzieję że wstawisz go już niedługo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego nic dobrego? xD Znaczy tak pytam z ciekawości...
      Nowy...możliwe, że dziś :)

      Usuń
  13. Podziwiam Michelle, że tyle wytrzymuje...Slash przegina i to ostro.
    A Ty jesteś mistrzynią w opisywaniu takich sytuacji :) piszesz realistycznie i bardzo prawdziwie, tak jak by to wyglądało w rzeczywistości ;) no i pojawił się Myles... chyba z Gunsów już nic nie zostało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... *_* a dalej to nie skomentuję, bo zaraz wszystko wypaplam ;)

      Usuń
  14. CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ! CO ZA CHUJ!

    TYLKO ZABIĆ SLESZA! ĆPUN JEDEN.

    Przepowiednia od Niko (teraz Margaret, ale mów mi Niko :3 )

    Obstawiam, że Slash zdradzi Michy pod wpływem i się zacznie wszystko pierdlić.
    Uwaga...
    JUTRO DESZCZ CIASTEK!!! <3
    I DUFFOŻELKÓW.

    No więc... Jak już powiedziałam Niko Rose to ja. Gunsowisko zeszło na psy... Jak masz chwilę do ogarnięcia to zapraszam tu na 1 rozdział + prolog i 9 rozdziałów + prolog. Bardziej Metallica, ale myślę, że lubisz.. Hemm... Dużo zaleglości miałam. Wiesz jak to jest, co nie? Hmmm... nie wiem co mam powiedzieć. PISZ DALEJ BO EKSPLODUJĘ.

    Wpadaj (jest to takie mega fotoł Kirka, Gunsi może się pojawią):
    http://xxangryxxagain.blogspot.com/ ( 9 + prolog )
    http://sad-but-true-life.blogspot.com/ ( 1 + prolog )

    Informować bejbe?

    Niko Margaret Melanie Rose Mustaine Hammett`

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepowiednie wróciły *_* witaj kochana Niko <3 xD
      Nie wiem czy przeczytałaś również rozdział 102., ale nawet jak nie to nic nie szkodzi, bo niczego nowego się tam nie dowiesz ;] dziękuję pięknie za komentarz, a Ciebie na pewno odwiedzę! ♥

      Usuń
  15. No robi się coraz ostrzej i ostrzej. Slash przegina pałe po całości i tylko już czekam aż Michy wybuchnie.

    Fajnie, że Chelle ma oparcie w Axlu i Kate, byleby tylko król zazdrości Slash nie ubzdurał sobie czegoś w tym kudłatym łbie i nie wymyślił, że Chelle go zdradza z Rosem czy coś.

    Wróci do Gunsów jak reszta wróci? To raczej nie prędko. Zwłaszcza jak tu się nowa współpraca szykuje. No a później Jackson. W ogóle jestem mega ciekawa jak potoczą się losy wszystkich w dalszych rozdziałach drugiego tomu :D bo ten już prawie kończę i no fajnie by było wiedzieć co dalej :D

    Pozdrawiam cieplutko ;*
    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie nadrabiam przypadkowe części tych rozdziałów, które komentujesz i powiem Ci, że noo, nadleciały ciemne chmury.
      Nowe rozdziały już się piszą <3

      Bardzo dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam
      Reverie.

      Usuń
    2. Łoo już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :D czekam z zapartym tchem :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki