Rozdział 100. Lust.

To już 100 rozdziałów! O rany...
Ale mimo takiej okazji nie będzie nic specjalnego :c potraktujcie to jako wprowadzenie do dalszej fabuły.
Odświeżyłam zakładki także ten...zapraszam :)
***
Michelle
              Wybiegłam z budynku ze łzami w oczach. Czułam się odpowiedzialna za to, co wydarzyło się tego dnia. W oddali zobaczyłam jak Slash prowadzi Jimiego do auta, więc od razu pobiegłam w tamtą stronę. Hudson obejrzał się do tyłu w momencie gdy pokonywałam ostatnie kroki dzielące mnie od auta.
- Saul czy...- zaczęłam niepewnie.
- Wsiadaj. - uciął wkurzonym tonem, a ja głęboko odetchnęłam i posłusznie zajęłam miejsce pasażera. Hudson pił co prawda alkohol, ale wolałam nie zadzierać z nim w takim stanie. Poza tym nie zdążył opróżnić nawet połowy butelki. Jimi wydawał się bardzo przestraszony, dlatego uśmiechnęłam się do niego pocieszająco.
- Tatusiu...- powiedział pod noskiem, spoglądając na postać swojego ojca, który właśnie odpalał silnik.
- Tak? - zapytał szybko i rzucił krótkie spojrzenie w lusterko.
- Gdzie jedziemy? - zapytał zadowolony z poświęconej mu uwagi.
- Do domu. - odburknął Saul, a ja spuściłam wzrok, wbijając go w swoje dłonie złożone na kolanach. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, więc przez całą drogę milczeliśmy. Jimi zdążył zasnąć, dlatego gdy wjechaliśmy na plac, wyciągnęłam śpiocha z auta i ułożyłam sobie w ramionach. Mały objął moją szyję, a ja patrzyłam jak Hudson otwiera drzwi wejściowe. Pierwszy wszedł do środka, a potem przekręcił klucz. Od razu zaniosłam małego do pokoju, zdjęłam jego buciki i kurtkę, a następnie okryłam go niebieską kołderką. Wraz z głośnym westchnięciem Saula, weszłam do naszej sypialni. Mulat odwrócił się tyłem i zdjął swoją koszulkę. Popatrzyłam na jego wyrzeźbione plecy i zajrzałam do pierwszej lepszej szuflady w komodzie.
- Saul, ale to...nie przeze mnie...prawda? - zapytałam, niepewnie spoglądając w stronę okna, przy którym stał.
- Nie. - rzucił krótko, a ja zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na nasze wspólne zdjęcie w ramce naprzeciwko. - Idę pod prysznic. - powiedział po chwili i wyszedł z sypialni. Serce waliło mi jak młot, a wszystko wokoło kazało mi go przeprosić. Tylko za co?

Slash
              Od kilku minut stałem pod gorącym strumieniem wody i zastanawiałem się nad moją decyzją. Chyba dobrze zrobiłem, ale nie byłem do końca pewien. Poprzedniego dnia rano zadzwoniłem do Izzy'ego i to właśnie ta rozmowa wywarła największy wpływ na moje zawieszenie działalności w zespole. Wiedziałem, że teraz Axl nic nie zrobi. Chyba że całkiem rozwiąże Guns N' Roses i nie będę miał do czego wracać. Kolejną kwestią, która nie wymaga głębszego omówienia, były dawne przyzwyczajenia. Nie ma zespołu - nie ma prób. Nie ma prób - nie ma koncertów. Nie ma koncertów - nie ma potrzeby bycia w normalnym stanie. Takie spokojne życie nie było dla mnie. Aczkolwiek znalazłem coś, co było w stanie połączyć oba światy: ten normalny i monotonny z tym pełnym niezapomnianych doznań - heroina. To właśnie ona pozwalała mi się wyciszyć i uspokoić po dniu pełnym wrażeń. To dzięki niej udało mi się zapanować nad własnymi emocjami. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do łazienki. Wyjrzałem zza zasłony i w oczy rzuciła mi się sylwetka Chelle. Brunetka stanęła przed umywalką i zaczęła szorować zęby, będąc w samej koszulce do połowy ud. Znów schowałem się za zasłoną i myślałem o tym jak ją tutaj zwabić.
- Przepraszam. - powiedziałem, tuż po tym jak Michelle zakręciła wodę w kranie. Nie za bardzo wiedziałem co może oznaczać milczenie, więc zakręciłem strumień gorącej wody pod prysznicem.
- Teraz pewnie chciałbyś żebym powiedziała seks na zgodę? - zapytała, a ja z lekkim uśmiechem wystawiłem łeb na zewnątrz.
- W zasadzie ja też mogę to zaproponować. - dodałem, kiedy Michelle zaczęła się przybliżać. Po chwili brunetka westchnęła pod nosem i w umiarkowanym tempie pozbawiła się koszulki, ukazując kobiece kształty. Szerzej się uśmiechnąłem i wyciągnąłem dłonie w jej stronę. Zdjęła resztę ubrań i sprawnym ruchem wskoczyła w moje objęcia. Nasze ciała parzyła gorąca woda. Nie chciałem tracić czasu, więc z miejsca wpiłem się w kuszące usta brunetki. W głębi umysłu bałem się, że zaraz jej decyzja może się zmienić i po prostu mi ucieknie. Jedynym sposobem, aby ją zatrzymać była przyjemność jakiej beze mnie nie dozna. Po omacku znalazłem kran, sprawiając, że nasze ciała zmoczył deszcz. Starałem się w pełni wykorzystać mój urok osobisty i szybkim ruchem przyparłem ją do ściany, oplatając te chude nogi wokół swoich bioder. Wszystko było na miejscu, a brunetka już patrzyła na mnie ledwo przytomnym wzrokiem. Dawno tego nie robiliśmy...jakieś 4 dni pomyślałem, ale do tej pory nie wiem czy powiedziałem to na głos, bo Michelle tylko lekko uniosła kąciki ust i językiem przejechała po mojej dolnej wardze. Kiedy poczułem jak mocniej przyciska palce do moich pleców, przerwałem pieszczoty. Brunetka westchnęła ze zrezygnowaniem i zaczęła składać drobne pocałunki na mojej szyi. Odchyliłem głowę w tył i pozwoliłem sobie na kilka głębszych westchnięć.
- Dokończymy w sypialni... - wyszeptałem do ucha rozpalonej Chelle i zakręciłem kurek z ciepłą wodą. Gwałtownie odsunąłem nieprzemakalną płachtę i znalazłem się poza brodzikiem z brunetką w ramionach. Moje ślady stóp utrwaliły mokre plamy na podłodze, a dłoń odbita obok przełącznika światła już zaczynała znikać. Przekroczyłem próg sypialni, w momencie gdy mała zachichotała pod nosem. Zamknąłem drzwi, na wypadek gdyby Jimiemu przyszło na myśl nam przeszkodzić.
- Coś cię śmieszy? - spytałem, uśmiechając się pobłażliwie.
- Nie...dawno taki nie byłeś. - wyszeptała w odpowiedzi, a ja zdążyłem ułożyć nas na łóżku. Zapobiegawczo nakryłem nasze ciała kołdrą i wpiłem się w usta brunetki z wielką tęsknotą. Delikatnie sunąłem dłońmi po talii Michelle, a ona odchyliła głowę w tył, pozostawiając mi wolną rękę. Wyjątkowo mnie podniecała, a jej ciało przyciągało mój wzrok niczym magnes. Mój język znalazł się tuż na jej kobiecością i sunął w górę, pozostawiając po sobie wilgotny ślad. Usłyszałem ciche westchnięcie i pewniej ułożyłem się pomiędzy delikatnie rozchylonymi udami. Moje usta spoczęły na jej szyi, a dłonie rozpieszczały skórę podbrzusza. W końcu była gotowa i sprawnym ruchem znalazłem się w gorącym wnętrzu jej ciała...

Michelle
              - Postaraj się, mała...no dalej...o tak! - mamrotał Saul pomiędzy kolejnymi jękami. Moje ciało falowało tuż nad nim i nie zamierzało przestać. Przez moją głowę przelatywało milion myśli na sekundę, a ja sama powoli traciłam kontrolę nad własnymi czynami. Byłam głupia, bo wskoczyłam mu do łóżka tylko dlatego, że przeprosił. Mimo wszystko nie żałowałam, ponieważ tego nieziemskiego uczucia nic nie było w stanie zastąpić. W końcu poczułam, że to już koniec tej ekstazy. Dłonie Slasha znalazły się na wysokości moich bioder i uniemożliwiły mi jakiekolwiek dalsze ruchy. Nasze ciała powoli się rozłączyły, a ja nachyliłam się nad uśmiechniętym brunetem. - Jesteś zajebista... - wyszeptał wprost do mojego ucha, a ja z przymkniętymi powiekami odpowiedziałam mu uśmiechem. Przelotnie pocałowałam jego szyję i wygodnie ułożyłam głowę na silnym ramieniu Mulata.
              Rano obudziłam się z nieprzyjemnym uczuciem suchości w ustach. Delikatnie cmoknęłam ramię mojego gitarzysty i z uśmiechem popatrzyłam na jego spokojny sen. Moją uwagę przykuł zegarek, który miał zadzwonić za 12 minut. Wyłączyłam budzik i bardzo ostrożnie wyplątałam się z objęć Saula. Była 6:53 kiedy zjawiłam się w kuchni i po cichutku włączyłam radio, przygotowując się na kolejny nudny dzień w pracy.

Izzy
              Siedziałem przy tym samym oknie co zwykle i myślałem. Chciałem już wrócić do Los Angeles, ale coś mi nie pozwalało. To coś kazało mi uczynić wszystko, żeby moja żona i dzieciaki były szczęśliwe. I tak właśnie robiłem. Odkryłem geniusz hiszpańskich rytmów na gitarze i całkowicie się im oddałem. Potrafiłem zamknąć się w pokoju i przegrać cały dzień.
- Kochanie! Kolacja na stole! - krzyknęła Letty, a ja w mgnieniu oka odłożyłem akustyka i pomknąłem do kuchni na dole.
- Izzy, powiedz mi jak to jest...masz taką piękną żonę, a całymi dniami grasz na tym szarpidrucie. - zaśmiał się teść, a mnie wcale nie było do śmiechu. Lekko uniosłem kąciki ust do góry i położyłem dłoń na kolanie mojej brunetki.
- Oh tato, daj spokój. - powiedziała zawstydzona brunetka i popatrzyła mi w oczy.
- Twój tata ma rację. Jesteś piękna. - dodałem, a wszyscy pozostali popatrzyli na naszą parę. Byłem szczęśliwy i nic nie mogło mi tego odebrać.
- Tata! Chodź na bajkę! - z niezręcznej ciszy wybawił mnie głos Janis.
- Przepraszam państwa, obowiązki wzywają. - dodałem z uśmiechem i cmoknąłem Letty z policzek, po czym wstałem z miejsca i skierowałem się prosto do salonu. Zająłem miejsce na kanapie pomiędzy Brianem i Janis.
- No to co oglądamy? - zapytałem, biorąc do ręki pilota od telewizora.
- Mumię! - krzyknęły zgodnie w odpowiedzi, a ja głośno się zaśmiałem.
- A jak potem nie będziecie mogli zasnąć? - spytałem, przełączając na kanał 9.
- Plosimy! - zawyły słodko, a ja nie byłem w stanie im odmówić. Nie znosiłem czarno-białych filmów, ale czego nie robi się dla własnych dzieci?

Letty
              Atmosfera w domu była cholernie sztywna, bo mój ojciec wciąż docinał Izzy'emu. Ten jednak zawsze potrafił obrócić w żart nawet największą obelgę, za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Po skończonej kolacji poszłam do pokoju i zanurzyłam się w lekturze "Więźnia nieba". Kiedy znów zawitałam do salonu, ujrzałam całą trójkę śpiącą obok siebie. Mimowolnie się uśmiechnęłam i najciszej jak potrafiłam zbliżyłam się do kanapy. Ostrożnie musnęłam usta szatyna i czekałam aż się obudzi.
- Masz bardzo humanitarne metody budzenia... - wyszeptał, a ja wystawiłam szereg zębów w uśmiechu. Później zanieśliśmy dzieci do łóżek, a sami wyszliśmy na spacer wzdłuż plaży.
- Slash odszedł z zespołu. - Izzy przerwał kojącą ciszę.
- Naprawdę? Ale...wróci jeszcze kiedyś? - zapytałam niepewnie. Izzy wzruszył ramionami, a ja wtuliłam się w jego bok. Chwilę później przytuleni przekroczyliśmy próg domu. Po długiej i odprężającej kąpieli ułożyliśmy się w łóżku w naszej ulubionej pozycji. On obejmował mnie w talii, a ja wsłuchiwałam się w rytm bicia jego serca.

Michelle
              Kiedy wróciłam do domu, światło wszędzie było zgaszone mimo wczesnej, choć dość ciemnej pory. Wprowadziłam Challengera do garażu i rozpoczęłam poszukiwania kluczy w torebce. W końcu weszłam do domu, zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę na wieszak. Moje stopy wreszcie mogły uwolnić się od niewygodnych obcasów. W lustrze poprawiłam włosy i rzuciłam okiem na salon. Ciężko westchnęłam, po czym pokonawszy schody, znalazłam się w sypialni. Zdjęłam niewygodną sukienkę i założyłam luźną koszulkę, później zajrzałam do pokoju małego. Był pusty.
- Jimi? Saul? - zawołałam, zwiedzając dalsze części domu. Nikt mi nie odpowiedział. Pomyślałam, że może Slash zabrał małego na spacer, ale ta opcja wydawała mi się raczej niemożliwa.
- Już wróciłaś? - wystraszyłam się i gwałtownie obróciłam się w drugą stronę.
- Saul...gdzie byliście? - zapytałam drżącym głosem.
- W ogrodzie. - odparł i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam jego gest i podeszłam bliżej. Jimi spał w jego ramionach, więc tylko musnęłam maleństwo w czoło. Późnym wieczorem wzięłam prysznic. Z wilgotnymi włosami i owinięta cienkim szlafrokiem, zajrzałam do Jimiego.
- Mama! - powiedział wesoło, kiedy przekroczyłam próg pokoju.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytałam ze szczerym uśmiechem i nachyliłam się nad łóżeczkiem. Mały wzruszył ramionami i wyciągnął rączki w moją stronę. Mocno go do siebie przytuliłam, wyciągając z łóżeczka. - Co robiłeś przez cały dzień? - zapytałam, siadając na fotelu.
- Glałem z tatusiem. - odparł, układając główkę na moim ramieniu. Pogłaskałam go po włosach i dałam całusa w policzek. Po paru minutach spostrzegłam, że mój synek zasnął. Ułożyłam go z powrotem w łóżku i okryłam kołderką. Przez jakiś czas patrzyłam jak smacznie śpi, gdy nagle poczułam jak ktoś kładzie dłonie na wysokości mojej talii. Z niepokojem obróciłam się w stronę Saula i odgarnęłam mu włosy z twarzy.
- Nie brałem...spokojnie. - wywrócił w górze oczami, a ja odetchnęłam z ulgą. - Ale...chyba muszę się czymś zająć. - przełknęłam ślinę i pokiwałam głową ze zrozumieniem. Jeszcze raz spojrzałam na Jimiego, a potem chwyciłam dłoń Saula i pociągnęłam w stronę sypialni. Zapaliłam światło. Mulat zamknął drzwi i podszedłszy bliżej, zaczął mnie całować. Po chwili poczułam jego usta na szyi, ale zauważyłam coś dziwnego. Wyjątkowo się śpieszył.
- Zaczekaj... - mruknęłam i odsunęłam się w tył.
- Co znowu...? - spytał, a raczej warknął.
- Na pewno nic nie brałeś? - zapytałam dla pewności. Saul niepewnie pokiwał głową, utwierdzając mnie w poprzednim przekonaniu, a potem spojrzał mi w oczy. - Kłamiesz. - dodałam półszeptem i wycofałam się o kolejny krok.
- To nie tak...znaczy... - zaczął niepewnie, a ja spuściłam wzrok i poczułam ciepłe łzy na policzkach. - Mała...przepraszam...już więcej nie będę. - przybliżył się i objął mnie ramionami. Chciałam się wyplątać, ale jego uścisk był zbyt silny. Po chwili jego usta znów dopieszczały moją skórę, a ja uspokajałam oddech, poddając się jego żądaniom.

Komentarze

  1. Jak ty mogłaś, potworo!!! Miało być strasznie, miała być kłótnia, a ty ich zamierzasz tak szybko GODZIĆ??? O nie, nie, ja się nie zgadzam, moja kochana, ma być moja wymarzona ogromna kłótnia, a nie cukiereczkowe mizianie! Jak na razie... Nie, czekaj. Rozdział jak zwykle zajebisty, ale gdzie ta moja ukochana groza??? Końcówka była obiecująca, warczący Saul... Mhm, super! I gratuluję setki, jesteś wielka!

    Więc tak: czekam na nowy, dzięki za powiadamianie, więcej braku sielanki (błagam cię) i kolejnej setki... Ufff :D

    Pozdrawiam, Diana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochanie no...musiałam! Nie obrażaj się! Obiecuję, że to mniej więcej ostatni taki sielankowy rozdział, bo reszta akcji będzie taka jak lubisz xD a potem oczywiście znowu sielanka... A z warczącego Slasha to chyba dobrze się zapowiada, nie? Tak więc przepraszam i mam nadzieję, że następnym razem uda mi się nabroić w ich życiu. Dziękuję pięknie za komentarz! ♥

      Usuń
    2. No dobra, dobra, wybaczam ci xD Ale robię to tylko dlatego, że to ostatni sielankowy rozdział :) Kiedy dasz nowy, co?

      Wesołego Jajka xD

      Diana

      Usuń
    3. Nowy...możliwe, że dzisiaj xD
      Wesołego Jajka i mokrego dyngusa mała! ;D

      Usuń
  2. Niepokoi mnie ten nałóg Slasha. Martwię się, czy nie wynikną z tego jakieś większe problemy... Co nie zmienia faktu, że wielbię małżeństwo Hudsonów. Izziego też lubię. Pokazałaś życie z jego perspektywy właśnie w taki sposób, jaki sobie je wyobrażam. Jeszcze raz wrócę do Saula... Nie podoba mi się to, że zaczął traktować heroinę, jako coś dobrego... Nie dostrzega w ogóle negatywnego działania. Co mam ci tu jeszcze powiedzieć. Wiesz, że kocham tego bloga. Wiesz, że mogłabym czytać go w nieskończoność. Mam nadzieję że twoja aktywność na tu nie jest chwilowa i powrócisz do regularnego pisania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tylko niepokoi, bo niektórzy już widzą te przerażające scenariusze o.o Fragment z Izzy'm się podobał? Super! Nie byłam do niego zbytnio przekonana xD
      Aww no dziękuję pięknie i miej tą świadomość, że i ja kocham Ciebie i Twojego bloga ;D Z tą aktywnością to różnie może być...ale teraz za bardzo mnie to wciąga i nie mogę wytrzymać bez pisania xD

      Usuń
  3. jezu jezu jezu *_*
    jak ty to wszystko pięknie opisujesz.
    Małe detale i tak pięknie to wszystko się łączy.
    Zazdroszczę ci takiego talentu.
    Piszesz cudownie po prostu cudownie.

    Cudownie opisany Izzy z żoną i dziećmi tak bardzo uroczo :3
    Ah ten sex na zgodę
    Moim zdaniem ona mu nie powinna ulegać .
    Brałeś ? Nie
    Na pewno ? Tak
    Kłamiesz..
    Już więcej nie będę...

    któy raz ona to już słyszy ? :/

    eh .. Slash powinien się za siebie wziąć i nie udawać że jest dobrze- BO WCALE NIE JEST !
    A Chelle nie powinna mu się tak dawać.
    Ok sex na zgode sex ze Slashem - fajna sprawa ale to mu daje jakby zbyt duże przyzwolenie na wolność - nie powinna tak.

    Ale i tak :D
    Rozdział zajebisty :)
    Gratuluję 100 rozdziału - JUŻ :D
    CZEKAM NA NASTĘPNE JUŻ CZEKAM :D

    UWIELBIAM TWOJE BLOGA ?
    CO JA GADAM ...
    KOCHAM GO <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dziękuję pięknie *_* no, ale bez przesady! Ten rozdział zaliczam do nudnych, ale następny moim zdaniem będzie ciekawszy xD A co do Michelle...chyba właśnie o to mi chodzi. Taki tam mój chory plan. Dziękuję za komentarz jeszcze raz ♥

      Usuń
    2. nie lubię tej sielanki no ! ma nie być sielanki :D
      niech się pokłócą niech ze Slasha wyjdzie ten zły !! :D

      ~ jezu jakie ja mam chore myśli :D

      Usuń
    3. Nie lubisz sielanki? ;__; to jak przeczytałaś te wszystkie słodkie rozdzialiki? ;c A tak serio to mnie też już się to lekko znudziło, ale spokojnie! Moja głowa zdołała już co nieco wymyślić. Tak. Masz chore myśli, ale ja takie lubię ;D

      Usuń
    4. haha to , że nie lubię sielanki i szczęścia na długo to fakt z mojej głowy bo tak na prawdę w moim życiu szczęście jest bardzo chwilowe- niestety i moja psychika chyba przyzwyczaiła się do tego , że jest źle - tak mi się zdaje :P

      Usuń
    5. Na długo! Aha! Czyli na krócej to może być, tak? :D
      szczęście jest ulotne ;c nie przejmuj się mała ;*

      Usuń
    6. no niestety w moim życiu bardzo ulotne ale przywykłam do tego a tyle że nie odczuwam już tego że jest źle po prostu jest -zawsze.
      na krócej - tak ale tutaj na razie niech nie będzie sielanki:P

      Usuń
  4. Qurcze uwielbiam ten rozdział!!! Z jednej strony niby kłótnia i smutek, a z drugiej Michelle taka dobra i wyrozumiała hehe;). Mam nadzieje ze coś jeszcze namieszasz, bo jak czytam że Slash ćpa to od razu mam ochotę nakazać Michelle żeby go w słodką dupcię za to kopnęła a ona nieee... Ona mu ulega i "wybacza" if u know what i mean... pisz szybciutko słonko bo chciałabym wiedzieć co dalej prosze:)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za co tu uwielbiać ten rozdział to ja nie wiem... nudny w chuj, moim zdaniem. Namieszam, to mogę obiecać. Dzięki za komentarz i jestem w trakcie pisania xD

      Usuń
    2. ekhemm... wcale nie jest nudny:) Ja tam nigdy nie narzekam na twoją twórczość, za każdym razem mi się podoba to co piszesz.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Ja też się martwię o nałóg Slash... Seks na zgodę, kocham to powiedzenie. Wg mnie,e co, kurwa zapomniałam. Nie ważne Xd
    Dziewczyno, masz talent, tak zarombiście piszesz. Tyle mogę powiedzieć..

    Ps. Kiedy, następny rozdział? Ja bym tak bardzo chciała, żeby Slash do zespołu wrócił, no i Izzy ze Stevenem :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha talent...raczej szczęście w dobieraniu słów xD ale dziękuję pięknie. Następny...jutro lub w niedzielę, tak myślę ;]

      Usuń
  6. Jejujeju..........co temu Slashowi odwala, jo ni wim xD
    Oby nie były z tego jakieś kłopoty :/
    Boshe.....jaki ten mały jest słodki ♥
    Coś dawno nie było Chada, nienawidzę go, ale jakoś zatęskniłam za tym dziadem :P
    Sex na zgodę........ zawszę spoko, no ale jak tu się nie oprzeć Saulowi x))
    I gdzie zgubiłaś zakładkę bohaterowie ???
    Mój masterze.........czekam na następny z cierpliwością (ale wiadomo, ja cierpliwa nie jestem :P)
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chad i Chad...miałam plan co do tej postaci, ale jakoś tak poszedł w pizdu, bo wszystko potoczyło się inaczej i teraz nie za bardzo wiem co z nim zrobić ;c
      A zakładka bohaterowie ukryła się w spisie treści. W ogóle to nie powiadomiłam Was chyba jeszcze, ale opowiadanie w końcu nazwałam i nosi ono tytuł "Love Bites", a więcej informacji (w tym postać Chada) znajdziecie właśnie w "Spisie Treści" tam na górze.
      Mój Masterze rozdział w połowie napisany xD

      Usuń
  7. No i kurde, powiedz, że się wypalasz, a Cię uduszę, wszystko jest pięknie opisane. Czuć emocje, ma się wrażenie jakby było się narratorem. Nosz kurwa, przecież o to chodzi. Niby Chelle powinna się wyprowadzić z małym, pokazać co Slash traci, ale kurwa, to jest Slash, jego się nie da zostawić... Chociaż, może ze mną i moją miłością do niego jest coś nie tak, ale mniejsza. Rozdział jest zajebisty. I pochwalę się, nie będę tutaj Cię dziś zanudzać moimi przewidywaniami, bo... Kurde jakoś ich nie ma. Dobra passa się skończyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *____* dziękuję! To miłe z Twojej strony *_* nawet bardzo *_*
      Chyba powinnam napisać "Poradnik jak nie powinna postępować główna bohaterka", bo widzę, że idzie mi to doskonale xD Nie da się ukryć, że właśnie takie mam zamiary. Michelle nie jest idealna jak mi kiedyś ktoś tam napisał i o to właśnie chodzi, a więcej w rozdziałach, bo zaraz się wypaplam i wszystko będziesz wiedzieć ;D

      Usuń
    2. Nie ma ludzi idealnych. U mnie Caroline ma tyle wad, że ło jezu...
      Haha, pisz poradnik, chętnie poczytam.

      Usuń
  8. Izzy *.*
    Ja chcę własnego Stradlina grającego hiszpańskie serenady na gitarze! Na osiemnastkę mógłby mi się ktoś zrzucić... ;)
    No i dużo seksu czyli odcinek udany :)
    Tyko trochę nie rozumiem Michelle. Niby jasne, jakby Slash mnie zaprosił do łóżka to też bym nie umiała odmówić ale mogłaby jakoś sugestywniej pokazać mu, że jest wkurzona. Jest dorosły, jest ojcem to mógłby się zacząć tak zachowywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli innymi słowy odcinek do dupy, tak? Nie chcę za bardzo mówić, co planuję, więc po prostu napiszę: dziękuję za komentarz <3 xD

      Usuń
    2. Ej, wcale nie jest do dupy! Jest świetny!
      Co jak co ale dramaty to ja uwielbiam. To była po prostu analiza postępowania postaci. Co to była za historia gdyby wszyscy zachowywali się jak należy?

      Usuń
    3. No...dobra xD skoro uwielbiasz to guuuut, bo chyba w końcu wpadłam na coś takiego :) No i oczywiście masz rację, kiedyś myślałam, że Michelle będzie takim ideałem, ale to przecież niemożliwe i trochę...no głupie xD

      Usuń
  9. Musi być jakaś akcja, żeby Slash skończył brać herę. Może Michelle się wyprowadzi czy coś? Musi się jakoś uwolnić od tego. Odcinek spoko, więc czekam na nn :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha wszyscy chcą żeby się wyprowadziła! xD Dzięki za komentarz, a następny post się rodzi.

      Usuń
  10. No co ja mogę powiedzieć...Ty wiesz, że dobrze piszesz i Twoje opowiadanie czyta się z przyjemnością :D uwielbiam Izzy'ego i jego szczęśliwą rodzinkę, to jak spał z dziećmi musiało być rozczulające :) Mam nadzieję, że Slash się ogarnie i przestanie brać...bo Michelle w końcu nie wytrzyma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli scenka z Izzy'm nie wyszła zbyt przerysowana? *_* dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
    2. Jasne, że nie :) wyszło idealnie tak jak powinno :) zapraszam do mnie na nowy rozdział.. też jest Izzy między innymi :P

      Usuń
  11. Wystarczy jak po raz kolejny wyznam Ci miłość :3 ?

    OdpowiedzUsuń
  12. W sumie też myślałam, że będą dłużej się na siebie boczyć, ale co tam, seks na zgodę zawsze dobry :D
    Ehh... ale te narkotyki... To idzie w zdecydowanie złą stronę, więc błagam wyplątaj go z nich jak najszybciej! Póki jeszcze nie rozwalił sobie rodziny! Bo coś mi się wydaję, że Michy jest już na skraju wyczerpania...

    No i Izzy <3 Wielbię go tak bardzo, że chyba bardziej nie można :D A jeszcze u Ciebie jest taki cudowny, że biorę takiego w ciemno :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeejku *_* dziękuję ślicznie za ten komentarz! Izzy się podobał! Juuhu! xD

      Usuń
  13. Cholerka no czemu Slash nie potrafi się oprzeć pokusie i musi ćpać?
    Biedny nadal nad tym nie panuje ale nie musiał okłamywać Michelle... kurde no jak sobie o tym pomyśle to mi się chce ryczeć
    Coś ostatnio zbyt nerwowy się zrobił nasz kochany Hudson. Nie sądziłam że tak szybko się pogodzą no ale w sumie seks jest najlepszy na zażegnanie sporu :D
    Nie no ja rycze, wszystko się sypie.
    Chociaż super że u Stradlinów wszystko jest w porządku. Izzy jest taki uroczy i słodki i opiekuńczy i szarmancki i kurwa zajebiście mieć takie kochanego męża. Jest w dodatku świetnym tatusiem. Podoba mi się taki Stradlin. Jest taki inny ale w pozytywnym znaczeniu.
    Jestem ciekawa co Axl teraz zrobi z zespołem.
    wybacz mi ten beznadziejny komentarz bez składu i ładu ale jestem chora i nie umiem składać ładnie słow :P
    Rozdział jak zawsze super zajebiście boski no i 100- achh jaka cudowna liczba mam nadzieję że do końca tego zajebistego opowiadania jeszcze nie zmierzasz!!!!!!
    kocham cię ale to już wiesz :****
    ~xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oezzu *_* dziękuję za tą opinię!
      a o końcu opowiadania to jeszcze nie myślę xD

      Usuń
    2. No ja mam nadzieję że do końca jeszcze baaaaaaaaaaaaaaardzo ale to baaaardzo daleko!!!
      Bo inaczej umieram :*

      Usuń
  14. Skomentuję jutro, ponieważ w miejscu gdzie teraz jestem bardzo niekomfortowo się pisze, więc póki co zapraszam tylko na ostatni rozdział Civil War na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isbell... ;_; już ostatni, a ja nawet nadrabiać nie zaczęłam... PRZE-PRA-SZAM cholernie!

      Usuń
  15. Strasznie łatwo poddaje mu się Michelle. Rozdział genialny i z niecierpliwością czekam na kolejny. - lucjanowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucjanowa? *_* Urocza nazwa! I dziękuję za komentarz xD

      Usuń
    2. Dziękuję, dziękuję. :) - lucjanowa.

      Usuń
  16. Skomentuje jeszcze dziś, obiecuje.
    Nowy Just ride baby. Do opowiadanie dołącza siostra Axl'a/
    http://breath-of-memories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam Twojego bloga! ;3 Zapraszam do mnie . Dopiero zaczynam ;)

    http://sometimes-i-never-give-a-fuck.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Te 100 rozdziałów zleciało jak z bicza strzelił! A ile się wydarzyło! To aż niesamowite jaką długa drogę mają za sobą wszyscy bohaterowie. A jeszcze wiele przed nimi.

    No dobra, a przechodząc do treści rozdziału to między Slashem i Michelle jest coraz gorzej. Niby był seks na zgodę i to nie raz, ale to chyba nic nie daje. Slash widać nie ma zamiaru się zmieniać i nie dość, że bierze to jeszcze oszukuje Chelle. No a ona wybacza mu i ulega zamiast posłać na odwyk czy coś. W sumie to nie byłoby takie złe wyjście, bo skoro Saul i tak odszedł z Gunsów to nie musi się martwić, że idąc na odwyk rozbije kapele, bo ona już jest rozbita. Najtrudniej to miał Steven, no bo po jego odejściu wszystko się posypało, no a trudno jest tak odejść jako pierwszy. Ale on to już wyboru praktycznie nie miał, bo jak by został i dalej przesadzał z dragami to by się tylko reszta wkurwiała na niego i pewnie i tak by wyleciał. Ahhh, smutne czasy dla Guns n roses nastały.

    Przynajmniej Izzy jest względnie szczęśliwy. Albo bardziej zadowolony, że jego bliscy są szczęśliwi. No bo on sam to widać, że cholernie tęskni do LA i zespołu i koncertów innych niż w hawajskim barze.

    Lecę dalej zobaczyć jak to się wszystko potoczy.

    Pozdrawiam cieplutko ;*

    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z Ciebie wytrwały czytelnik, droga Lady Stardust! Wow! Podziwiam <3
      Pięknie dziękuję za kolejny komentarz <3

      Pozdrawiam
      Reverie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki