Rozdział 24. Probantki

She spends her life through pleasing up her man, she feeds him dinner or anything she can

She cries alone at night too often, he smokes and drinks and don't come home at all

~ Only Women Bleed Alice Cooper


        Pewnego zimnego styczniowego ranka roku 1997 Michelle, wstając zbyt wcześnie i szukając zajęcia, zaczęła przeglądać rosnącą stertę listów, które w każdy czwartek przynosił listonosz, ten sam od lat. Wśród zaległych rachunków, tysiąca reklam i zaproszeń na bankiety, znalazł się tylko jeden, którego wszyscy się spodziewali, ale nikt nie miał czasu o nim myśleć. Teraz, gdy wreszcie się pojawił kobieta nie miała odwagi ani by oddać go adresatowi, ani tym bardziej by przeczytać go bez jego wiedzy.
        Nadszedł luty. Pieniądze szybko się kończyły, a dochody bez tras i aktywnego życia w mediach były niewystarczające. Potrzebowali szybkiego zastrzyku gotówki z pewnego źródła, żeby tylko móc dalej płacić za leczenie Jimiego. Tylko tak oboje czuli, że naprawdę robią co mogą, by choroba wyparowała z małego. Pewnego dnia sejf nie wymagał już zamykania, bo zwyczajnie nic w nim nie zostało. Wszystkie inne skrytki opustoszały w równie zastraszającym tempie. Nigdy wcześniej nie doświadczyli podobnego uczucia. Bieda? Gwiazda rocka bez grosza przy duszy? Co prawda mieli jeszcze willę w Los Angeles i dom w Kansas, który mogli sprzedać w każdej chwili. W garażu nadal stały dwa Harley'e, a Dodge, mimo opłakanego stanu, jako klasyk był wart fortunę. Ale sam fakt, że nagle stali się równi przeciętnym Amerykanom, zarabiającym 30 tysięcy dolców rocznie przerażał Hudsonów. Już zaczynali się martwić co zrobią, jeśli dalej będą siedzieć z założonymi rękami i żyć z oszczędności, a te rychło się wyczerpią. Jeszcze nie mówili o tym głośno. Jeszcze mieli nadzieję, że w szafie znajdzie się jedna czy dwie skarpetki z plikiem pieniędzy w środku. Ale coraz lepiej wiedzieli na czym stoją.
        Wkrótce Michelle przypomniała sobie o nieprzeczytanej poczcie. Otworzyła list zaadresowany do Slasha. To paskudne pismo mogło należeć tylko do jednej osoby. Koleś wzywał do odebrania zaległej zapłaty, w gotówce czy innej formie. Czuła, że jeśli Slash sam zechce załatwić tę sprawę, mogą wywiązać się spore kłopoty. A jego ponownego wpadnięcia w nałóg za wszelką cenę chciała przecież uniknąć. Jeszcze by tego brakowało, żeby gnojek sobie ulżył, a na nią spadłby podwójny ciężar całej choroby Jimiego. I mimo tego egoizmu, podbudowana tą właśnie myślą, pojechała pod wskazany adres, na wypadek gdybyś zapomniał gdzie znaleźć starego kumpla. Ta typowo kalifornijska willa okazała się znacznie trudniejsza do odnalezienia niż mogłoby się wydawać. Już od dawna nie umilała sobie życia muzyką z słuchawek, wszystko inne tak samo przestało się liczyć, myślała tylko o spotkaniu z synem.
        Była niemal pewna, że wielka gwiazda śpi do dwunastej i uda jej się zabrać pieniądze bez oglądania gęby starego buca, jak miała w zwyczaju nazywać go po pewnym incydencie. Było przed ósmą, gdy pokonywała ostatnie kilometry drogi motocyklem. Gdzieś na granicy Malibu droga nagle się skończyła i resztę stanowił stromy podjazd do daleko położonej posiadłości Lemmy’ego Kilmister'a. Zatrzymała Harley’a i z bólem serca zgasiła silnik. Resztę drogi pokonała pieszo, nie bez przyjemności oddychając nieco czystszym powietrzem niż w okolicach centrum. Rozglądała się wokoło, lecz drzewa szczelnie otaczały ją z obu stron. Żwirowe podłoże donośnie chrupało pod jej stopami, a szum liści poruszanych przez wiatr próbował ją uspokoić. Lecz ani ćwierkające ptaszki ani zielona natura nic nie wskórały. Gdy niebieskie niebo wyraźniej wyłaniało się spomiędzy drzew, stała tuż naprzeciwko wysokiego na 3 metry czarnego kutego ogrodzenia. Wciągnęła powietrze do płuc i wraz z wydechem nacisnęła guzik domofonu. Kobiecy głos powitał ją ciepłym brzmieniem i sekundę później furtka została otwarta. Zdziwiona brakiem jakichkolwiek pytań, szybkim krokiem dobrnęła do dwuskrzydłowych palisandrowych drzwi z podobiznami tygrysów po środku. Zanim zdążyła zapukać, drzwi gwałtownie się otwarły a lokaj z niskim ukłonem zaprosił brunetkę do środka. Rozchyliła usta z oszołomieniem patrząc na mahoniowe schody i meble w kolorze amerykańskiego orzecha. Ciemne, klimatyczne pomieszczenie z miejsca zabrało jej przynajmniej połowę odwagi. Stała tak, bezbronna, czekając nie wiadomo na co i głupkowato wypatrując ludzi na horyzoncie.
- Żona pana Hudsona, zgadza się? – głos z prawej niemal wywołał palpitacje serca. Brunetka nerwowo drgnęła, obracając się w kierunku mężczyzny z białą kopertą w dłoni. Szatyn około pięćdziesiątki wydawał się być nieco skrępowany tak wczesną wizytą, jednak przyodział całkiem elegancki szlafrok.
- Ta…tak, to ja.
Powstrzymała się od komentarzy w stylu prawie była żona i niepewnie potrząsnęła wyciągniętą na powitanie dłonią mężczyzny.
- Pan Kilmister oczekiwał pani.
Jego wzrok wyraźnie badał czy kobieta wie czego chce i po co przyszła.
- A pan jest…
- Ach! Proszę wybaczyć – uśmiechnął się nagle. – Ta pora dnia mi nie służy – dodał śmiejąc się głupkowato. – Kevin Galvan, manager Lemmy’ego.
Zapanowała chwilowa cisza. Ona nie wiedziała czy wypada z miejsca upominać się o pieniądze, a on zdawał się zastanawiać czy nadeszła już pora by wręczyć kopertę.
- Może przejdziemy do salonu…
- Niestety śpieszę się. Chciałam tylko… przyjechałam, bo mąż otrzymał list od pana klienta i…
- Ooo! Kogo moje przepite oczy widzą! - trzask! - Mamuśka seksowna, znaczy, szanowna!
Brunetka odwróciła wzrok od schodów z nieukrywaną niechęcią.
- A cóż sprowadza mamuśkę w moje skromne progi? – zapytał zdzierając wzrokiem obcisłe, brązowe spodnie z jej nóg. Wyobrażał sobie jak związana leży na tej jego ulubionej, czarnej satynowej pościeli i jęczy przeciągle przez jego pieszczoty. Później najwyraźniej zabrał się za kurteczkę, jednak ciche westchnienie kobiety przerwało jego upojną wizję. – Rozumiem, że przyszłaś po forsę? – uśmiechnął się zadziornie. – A może wolałabyś zapłatę w innej formie… - szybko oprzytomniał, widząc jej poważny wzrok – niekoniecznie w naturze!
Rubaszny śmiech rozniósł się chyba po wszystkich pokojach willi i całej bliskiej okolicy.
- Wszyscy wiemy o czym myślę…
Mówiąc wzruszył ramionami i zerknął na blade usta brunetki z przekrzywioną głową. Dobrze znała tę atmosferę przenikającego erotyzmu, którym emanowały myśli basisty. Tak strasznie chciała już stamtąd wyjść, że zaczynała tworzyć wizje, gdy opuszcza własność Kilmister’a i bierze głęboki wdech, zaciąga się powietrzem niczym niezmąconym, nieznającym ich brzydkiej przeszłości. Jednak zanim marzenia się ziściły, musiała przebrnąć przez mniej przyjemny czas.
- To co… może dorzucić jakieś urozmaicenie dla mentalnego pożycia małżeńskiego, hę?
Już miała zaoponować, gdy z miejsca wkradła się myśl dlaczego by nie?
- Masz trawkę?
Pytanie wbrew jej przewidywaniom nikogo nie zdziwiło.
- Trzeba było tak od razu! Kevin, przynieś klucz z mojej sypialni.
Nagle basista dostał takiej energii, że brunetka aż bała się poruszyć. Gdy szatyn wrócił, Kilmister wskazał drogę przez salon, a kobieta posłusznie poszła jako pierwsza. Na ścianach salonu wisiały obrazy uwieczniające akty miłosne i choć podobieństwo przedstawianego mężczyzny do Lemmy'ego budziło wiele podejrzeń, starała się o tym nie myśleć. W wąskim korytarzu, do którego właśnie weszli, ściany przyozdabiały ilustracje rodem z podręcznika Kamasutry. Wreszcie dotarli do końca, gdzie słabe światło wiszących co kilka metrów lamp już prawie nie docierało.
- Co cię skłoniło do przyjechania tutaj samej?
Zerknął na nią, trzykrotnie przekręcając klucz w zamku.
Kobieta lekko wzruszyła lewym ramieniem. Zastanawiała się czy zamknie drzwi po wejściu do środka, czy pozwoli jej czuć się swobodnie.
- Swoją drogą, to ciekawe, że Slash przysyła właśnie ciebie. Nie zaczęliśmy naszej znajomości zbyt dobrze, prawda?
        W pokoju były trzy wielkie okna, szczelnie zasłonięte grubymi firanami. Lemmy nie domknął drzwi, znacząco patrząc na brunetkę, która doceniając ten gest, skinęła głową w podzięce.
- Na pewno nie macie chętki na coś mocniejszego?
Wesoło poruszył brwiami, a ona, zestresowana jak nigdy, pokręciła głową.
Lemmy z mahoniowego biurka wyciągnął dwa niewielkie woreczki ze zgniłozielonym zielskiem i bez krępacji podszedł do kobiety, wyciągając rękę w towarem.
Nie patrzyła na jego twarz. Basista zobaczył głód w jej zachowaniu. Nagle cofnął rękę. Złapał jej przedramię.
- Ostatnio byłaś bardziej wygadana...
Mruknął, zmuszając Michelle, by popatrzyła mu w oczy. Jednak nie zobaczył tej samej wściekłości, którą zdążył poznać co najmniej kilka razy. Łzy w jej oczach wprawiły go w konsternację.
- Dawaj to...
Szepnęła przez ściśnięte gardło. Mężczyzna pozwolił odebrać towar ze swojej dłoni i ze zdziwieniem patrzył jak brunetka próbuje się wyrwać, ale coraz szybciej opada z sił. Nie tak dawno pewnie kopnęłaby go w krocze i załatwiła lewym sierpowym, a teraz?
- Coś się stało?
Słysząc to pytanie, Michelle zmiękły kolana. Nigdy wcześniej nie była tak bezbronna wobec innego niż Saul.
W mężczyźnie odezwało się sumienie. Ten akt człowieczeństwa pozwolił jej swobodnie wyjść, nie odpowiadając na zadane pytanie. W milczeniu wrócili do holu. Kevin podał jej kopertę, a Lemmy z niepodobną do niego gracją otworzył wejściowe drzwi. Bez słowa ich dwójka wyszła przed dom. Powoli odzyskiwała emocjonalną równowagę, o ile w takim stanie w ogóle można było mówić o równowadze.
Kilmister'a zżerała ciekawość, ale postanowił nie wracać do tego, nie wiadomo czemu, szalenie krępującego pytania.
- Przyszłaś tutaj pieszo? Nie widzę taksówki ani samochodu…Może cię odwieźć?
Zupełnie przypadkiem kobieta wyobraziła sobie jak ten wielki niewyżyty zwierz rzuca się na nią gdzieś na tylnej kanapie wielkiej czarnej limuzyny z równie ciemnymi szybami. Wiedziała, że nikt jej nie słyszy, a mimo to piszczała na całe gardło próbując odepchnąć uparte cielsko.
Szybko potrząsnęła głową, wyrzucając te paskudne myśli hen daleko i poczuła ciepło jego ciała tuż obok. Odruchowo odsunęła się o krok, mrucząc pod nosem:
- Motocykl zostawiłam na podjeździe.
        Byli już przy bramie wjazdowej, gdy nagle się odezwała.
- Mój syn ma nowotwór.
W jednej chwili brunet miał ochotę wywlec dubeltówkę z szopy na narzędzia i wystrzelać wszystkie piszczące ptaszki. Trzykrotnie powtórzył słowa swojej rozmówczyni w głowie. Nerwowo zamrugał. Oparł rękę na biodrze a drugą potarł czoło.
- Ten... Jimi?
Nerwowy oddech był już wyczuwalny u obojga. Lemmy świsnął, wydychając powietrze, a ona już kompletnie spuściła głowę w dół, mocno marszcząc usta w grymasie bólu. Po raz pierwszy poczuł się tak negatywnie zszokowany.



***
Witam wszystkich. Tak, wiem, nie było mnie tu całe wieki, ale mam ostatnio problem z kreatywnością. Może coś tam się zmieniło, niewiele, ale zawsze. Mam nadzieję, że rozdział jakoś zupełnie Was nie zanudził.
Tytuł "Probantki" absolutnie nie jest przypadkowy i kto czytał Lalkę pewnie natknął się na ten termin. Tak właśnie, poprzez to, że spodobało mi się słowo "probantka" jak i przypis "kobieta, która wiele w życiu przeszła", postanowiłam zmienić nieco kompozycję typowego rozdziału. Nie chcę narzucać interpretacji, ale wydaje mi się, że warto zwrócić uwagę na całą historię bohaterki.

Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że tak długo nie dawałam znaku życia :)

Komentarze

  1. ZJEEEM CIE!
    normalny komentarz walne w niedalekim czasie ale teraz
    ZJEEEM CIE!
    // Joanne Isbell (Estranged)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawka. Nadrabiam w weekend majowy, bo są matury, to mam wolne. Pojawię się na sekstylion. xD// J.Isbell, ktorej znowu nie chce sie logować.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Isbell, kochana!
      Jakże mogę nie pamiętać?!

      Dokładnie tak, Rose może pożyczyć hajs, ale bardziej chodziło mi tu o ukazanie faktu: bez sławy nie ma Slashowego portfela.
      I kolejny fakt, który świetnie wyłapałaś, Slash i Michelle wcale się nie godzą. Tutaj raczej próbuję uruchomić jakiś tam ich psychologiczny mechanizm, bo przecież choroba dziecka to pewien szok.
      Kilmister jest czarną owcą, nie przeczę. Ale czy zawsze tak będzie? Nikt tego nie wie.
      Grims i Izzy - pojawią się, ale co ja zrobię, że już nie panuję nad wszystkimi myślami? :c
      Jak tylko je okiełznam - dam znać.

      Dziękuję przepięknie za komentarz i pozdrawiam! :)

      Usuń
    4. Wiem, wiem, o co chodziło z tym portfelem. Właściwie Slash tylko na sławie zarabia no i na talencie oczywiście xD
      No, ale pożyczać też nie chcą, chociaż Rose zapewne służy portfelem.
      No właśnie, właśnie co tam z Izzym i jego awansem? XD
      Tak tak, dawaj Grimsa dawaj :3 Lubię gościa. XD Nooo...xD Jakby caly oddział, a raczej jego resztki dowiedziały się, co Slash zrobił Michelle, to by nasz Kudłacz cało by z tego nie wyszedł, o ile wyszedłby w ogóle.
      Pamiętam jak Michelle spodobał się taki jeden z tego oddziału- nie pamiętam imienia, to był chyba James. Co go tam zastrzelono, a ona tak płakała. I chyba John, który jak to chyba Hondo powiedział: "Oddał życie dla kraju". No i jeszcze Joe, chyba ten czarnoskóry. Wybacz, za bardzo nie pamiętam. Stare dzieje, haha.
      No więc jakby Grims, dwaj zmarli- chyba John i chyba James, no i Joe- dowiedzieli się, co ten Sauluś nawyrabiał- to by się Kudłacz nie wygrzebał. O ile Michelle by im na to pozwoliła, haha.
      Co do myśli to...Spoko. Ja poczekam. ;) //J.Isbell

      Usuń
  2. No, kochana, odwaliłaś kawał dobrej roboty! ;D W cholerę się naczekałam, ale było warto ;) Trochę smutno się robi, ale takie już jest to opowiadanie. Z pewnością to czyni je wyjątkowym. Michelle tak wiele przeżyła... I do tego jeszcze ta wizyta u Lemmy'ego. Będzie musiała pogadać ze Slashem. Ciekawa jestem, co będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, choć zdaję sobie sprawę z tego, że to opinia na wyrost. Wiem, że wypadłam z 'formy' o ile ona kiedykolwiek istniała. Mam teraz dziwny stan psychiczny, którego nie umiem rozszyfrować i to chyba on nie pozwala mi pisać.
      Też jestem ciekawa co będzie...
      Dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Jejku jak wspaniale że dodałaś rozdział. Jak wszystkie jest świetny, a opis domu Killmistera mnie pozytywnie rozwalił. Pisz, pisz, pisz i się z nami dziel bo masz talent. Czekam na następny rozdział, nie mogę się doczekać rozwinięcia tej akcji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale, że dodałam, mniej wspaniale, że taki nijaki to fragment. W zasadzie coraz częściej zastanawiam się czy nie napisać całego opowiadania a dopiero potem je opublikować. Ciągle coś zmieniam w przeszłości bohaterów.

      Pozdrawiam i pięknie dziękuję! :)

      Usuń
  4. Jeej... Lemmy... Ej, bo on jeszcze się zaprzyjaźni z Michelle! Nigdy nie wiadomo! W sumie to też ciekawe, że media jeszcze nie wyniuchały, że Jimi umiera. Przecież to by była sensacja! Syn Slasha... A Hudsonowie wcale nie chowają się chodząc do szpitala. Każdy mógłby ich tam podpatrzeć. Nie żebym coś sugerowała! Nie chcę jeszcze dokładać im problemów z mediami! To tylko moje przemyślenia.
    Martwi mnie ten wątek z ziołem. A jeśli Michelle wpadnie w nałóg czy coś?
    JIMI MUSI WYZDROWIEĆ! Niech już wszystko wróci do normy! Achh... 1997 - trochę tak, jakby całe życie Hudsonów się zawaliło wraz z przemijaniem czasów rock n' rolla... Dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiadomo - świetnie to ujęłaś, droga Roxy!
      Chyba tu mnie złapałaś. Media... przecież one wciąż istnieją! Dokona się mała-duża zmiana. Dam znać. Dzięki za czujność!

      Najchętniej zatrzymałabym się w latach 80-tych z całą tą fabułą. Szkoda, że tak szybko przemknęłam przez tamte lata...

      Dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  5. Przerywać w tak wciągającym momencie? Niech cię piekło pochłonie, ale najpierw dodaj rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję się wyrobić w najbliższym czasie, choć nie obiecuję!
      Dzięki za komentarz! :)

      Usuń
  6. Jezuuu, nieeee! Znowu dragi u nich w rodzinie? :(( niech Michelle nam tego nie robi! Swietny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ale z tymi dragami przecież jeszcze nic nie wiadomo c:
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Wow! W końcu udało mi się dojść do miejsca gdzie nie zobacze strzałki do kolejnego rozdziału. Fajnie piszesz!
    Co do rozdziału szczerze wolałabym że Michelle odnalazła siebie i znowu stała się ostra. Wiem że Jimi jest bardzo ważny ale sądzę że przez jego chorobe jego starsi się zejdą. Licze na to! Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie, Ennemi!
      Dałaś mi dużo do myślenia tym komentarzem. I długo myślałam jak na niego odpowiedzieć. Jakie wnioski? Michelle zabłądziła, ale to moja wina. Muszę chyba zagłębić się w jej psychikę. Odnajdzie siebie! Obiecuję.
      Dziękuję pięknie i pozdrawiam!

      Usuń
  8. kocham Cię! nie mam więcej słów ;)
    /mrs. Hudson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ♥♥♥
      Może kolejny rozdział będzie się nadawał do komentowania... :)

      Usuń
    2. ten rozdział jest cudowny, tylko że ja nie potrafię napisać nic sensownego ;3 zacznij wierzyć w siebie bo robisz genialną robotę:D
      /mrs. Hudson

      Usuń
  9. Będę tu, na pewno!
    Nie wiem, kiedy, ale będę. Przeczytane mam, Reverie. Będę. ;_____;

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, kochana. Wiedz, że jestem, wciąż jestem. Tylko muszę się zebrać, nie chcę Ci syfu zostawiać. Mam nadzieję, że rozumiesz i docenisz, haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syf to ja tu zostawiłam, z tego co widzę ;_;
      Chyba muszę się wstrzymać z publikowaniem i napisać całość do końca. Trochę to może potrwać.
      Doceniam, że w ogóle tutaj przybywasz! Dziękuję! ♥

      Usuń
  11. Kochana, czekam już na kolejny. Wybacz, że nie skomentuję tego, ale wiesz jako to jest chyba jak człowiekowi mowę i rozum z wrażenia odejmuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Caroline!
      Wybaczam wszyściutko i obiecuję poprawę. Dobrze wiem, że nie ma tu czego komentować, ale to chyba przez tą znikomą długość rozdziału.
      Dziękuję mimo wszystko ♥

      Usuń
    2. Ale tą mowę odjęło mi w jak najbardziej pozytywnym sensie! Rozdział był cudowny i już czekam na nowy i tak wchodzę co chwilę i sprawdzam. :)

      Usuń
  12. Piszesz tak dobrze, tak bardzo mnie wciągnęłaś i nie mogę się doczekać nowego, sprawdzam codziennie i nic, ale czekam dalej!

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja kochana Reverie. Kiedy dodasz nowy rozdział? My tu kurde czekamy i nic! Czy uchylisz nam rąbek tajemnicy daty nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że uda mi się wyrobić do połowy lipca, ale nigdy nie wiadomo ;_;
      Niestety te wakacje mam bardzo zapchane angielskim i niemieckim.

      Usuń
  14. Kiedy kolejny rozdział? :)
    Już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana, ja wciąż czekam i już nie wytrzymuję, wchodzę i sprawdzam :(

    OdpowiedzUsuń
  16. No reviere:((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak ja mam żyć??? :(((

    OdpowiedzUsuń
  18. Halo halo!
    Z tego co mi się wydaje, jesteś ode mnie rok starsza, czyli trzecia klasa szkoły średniej, pewnie, w przeciwienstwie do mnie, liceum. Czyli klasa maturalna. Jesli tak jest, to rozumiem Twoja dluga-ale za dluga- nieobecnosc. Sama mam problemy, 2 kl technikum i mam zawodowe pod koniec. Hej, a ty przypadkiem nie jestes o 2 lata starsza? Moze juz studiujesz? XD
    Dobra, whatever, jak to mówi mój Izzy. Daj znak życia, kobieto. My tu tesknimy. Wystarczy ze opublikujesz ten komentarz i odpowiedz, nawet z jednym slowem: 'żyje'. No proszę...
    A ja idę w kimę. //J.Isbell (Estranged)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję! Dobrze zgadujesz, klasa maturalna ;_;
      PRZEPRASZAM, uwielbiam Ciebie, Was tu wszystkich, ale no nie ma bata, nie umiem pisać rozdziałów kiedy na głowie... wszystko w sumie.
      Daję znak życia, jak tylko moje życie wyhamuje choć trochę - wrócę tu z wielkim hukiem i tysiącem rozdziałów! ♥ ♥ ♥
      ~ Reverie

      Usuń
    2. No ja myśle.../J.Isbell

      Usuń
  19. nie moge sie juz doczekac na kolejny wpis..:(

    OdpowiedzUsuń
  20. o Chryste Panie, to było pół roku temu.

    OdpowiedzUsuń
  21. Daj chociaż znać, kiedy można się spodziewać czegokolwiek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 12 maja piszę ostatnią maturę, więc jeśli zdam to do końca tegoż miesiąca ♥

      Usuń
  22. Sama mam maturę w tym roku i Cię trochę rozumiem, ale nie takiej odpowiedzi oczekiwałam... :( No, ale cóż, trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kurcze ale to chyba lekka przesada... matura to nie koniec świata... to wcale nie jest tak ze się nie ma na nic czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ktoś nie uczy to ma czas, a ja niestety chcę zdać rozszerzenia na minimum 85%, co wymaga poświęcenia całego czasu po szkole na naukę :)
      I jeśli komuś się wydaje, że olewam bloga, bo mi się nie chce pisać, to jest w błędzie, bo zaglądam tu raz dziennie z pożądaniem patrząc na przycisk "utwórz nowego posta".

      Usuń
  24. Matko Boska, do ostatnich zdań ręce mi się trzęsły ze strachu, że Lemmy się do niej dobierze! Naprawdę, czułem się jakby ktoś zaraz miał zgwałcić moją najlepszą przyjaciółkę XD Jak Ty to robisz, że fikcyjne wydarzenia tak wpływają na psychikę? Nie wiem co tu pisać w ogóle, hahah, z każdym rozdziałem mnie zadziwiasz jeszcze bardziej! Lecę dalej, jestem ciekaw jak się zmienił stosunek Michy do Slasha po ucieczce z Jimem. Pozdrawiam, Adam. :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Matulu, ile czasu mnie tu nie było :O ale ciągle gdzieś tam w głowie wraca twoje opowiadanie :) czekam, czekam cierpliwie na ciąg dalszy, mam nadzieję, że matury pójdą prosto i na luzie, tęsknimy tu wszyscy!
    Wera98 :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak mi smutno, już ponad rok.... To opowiadanie było kiedyś moim calutkim życiem :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam nadzieję, że tu wrócisz tak jak wspominałaś po swoich maturach. Czekamy! ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24.05 ostatni ustny i jestem wolna :D
      Zamierzam wrócić, ale to sekret, więc cśśśś...!

      Usuń
    2. Czekamy:(

      Usuń
  28. Dzień dobry.
    Z tej strony Joanne Isbell alias Estranged, jakby ktoś nie pamiętał. xD
    Skoro juz po maturach (z tego co widzę, to wczoraj miałaś ostatni ustny XD) to kiedy tu wrócisz z "wielkim hukiem i tysiacem rozdziałów"? XD Wszyscy tu czekamy i tęsknimy. :D
    Ja poczekam choćby ruski rok!
    Jak zawsze.
    Buziaki! :***
    //Joanne Isbell, której nie chce się logować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ładnie zdane, więc zabieram się za nowe rozdziały! Ale najpierw muszę przeczytać całe to opowiadanie, bo, przyznam szczerze, nic już nie pamiętam :D
      Mam nadzieję, że uda mi się wejść w skórę Reverie ponownie i pisać tym samym stylem, no chyba, że ma być lepszy, wtedy chętnie go zmienię :D

      Pozdrawiam serdecznie i baaardzo dziękuję, że wciąż tu jesteś, Joanne Isbell/Estranged! ♥

      Usuń
    2. No to się cieszę, że ładnie wszystko zdałaś! :D No i oczywiście cieszę się z tego, że będą niedługo rozdziały! :D
      Czytaj, czytaj, haha.

      Pamiętasz moją tradycję?
      Izzy i Grims! :D

      Ja zawsze tu jestem.

      Usuń
  29. Czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały, nie masz pojęcia jak tęsknie za tym opowiadaniem :(

    OdpowiedzUsuń
  30. Reverie, zaklinam Cię na samego Jimmy'ego Page'a, napisz mi, że żyjesz!
    Błagam. :(

    OdpowiedzUsuń
  31. Piszę kolejny komentarz z zapytaniem czy żyjesz, Reverie. Proszę, odezwij się. 😢
    //Joanne Isbell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję i jest mi wstyd. Mam ochotę pisać. Mam materiał w głowie. Ale już studiuję i z łezką wzruszenia wracam tutaj i wspominam stare dobre czasy.

      Usuń
    2. AAAAAAAAAAAAAA ODPISAŁAŚ MI!
      WRESZCIE!
      Jeju, nawet nie wiesz, jak się przeraziłam, że tak długo nie dawałaś znaku życia. Myślę sobie: "Jej, już nawet Reverie nie ma, ale ona to już pewnie studiuje."
      Nie dziwię się niczemu. Rozumiem, studia i dużo ważniejsze sprawy niż blog. Czy napiszesz rozdział za tydzień, czy za rok- będę czekać.
      Cieszę się, że się odezwałaś. <3 <3 Chciałam tylko tyle...upewnić się, że zyjesz. xD
      Pozdrawiam! <3 ;*

      Usuń
    3. Teraz to mam ochotę rzucić wszystko, wyjechać w Bieszczady i pisać! Mordka znowu cieszy się do monitora. Ach, jak za tym tęsknię ♥

      Usuń
  32. Odpowiedzi
    1. Jestem tu. Nadzieja umiera ostatnia. Wciąż wierzę, że tu wrócę! ♥

      Usuń
  33. Jestem tutaj wciąż i czekam......

    OdpowiedzUsuń
  34. Jestem bardzo uparta i wchodzę tu często z nadzieja, ale widzę zmianę wyglądu bloga, czy to coś oznacza? Czekam wciąz :) mam nadzieje ze kiedyś wrócisz <3
    -Invisible kid

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie zapominam o tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie owijając w bawełnę powiem od razu, że jestem zachwycona :D
    Alice Cooper na początek <3 świetny wybór. "Only women bleed" idealnie pasuje do tego rozdziału i całego opowiadania.

    No i mamy Lemmyego! <3 <3 <3 Czy mogło być lepiej? Ciekawie go pokazałaś w swoim opowiadaniu. Jako takie uosobienie najgorszych cech rockandrollowca. A przynajmniej ja to tak odczułam. Ale to w sumie fajnie. W sensie nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim obrazem Lemmyego w fanficach i muszę przyznać, że bardzo nietypowo go pokazałaś i oryginalnie. Akurat sama pracuję nad rozdziałem gdzie pojawia się Motörhead i oczywiście Lemmy i zrobiłam z niego takiego dobrego gościa, "wujka dobrą radę", równego kolesia, na którego zawsze można liczyć, który zawsze poczestuje whisky czy papierosem. A u Ciebie kompletne przeciwieństwo. Oczywiście mówię to jako komplement, bo stworzyłaś zupełnie nowego nie spotykanego Lemmyego <3 szacun XD

    W ogóle nie wiem czy już o tym wspominałam, ale od kilku ostatnich rozdziałów czuć jakiś taki inny hmm, nazwę to klimat. W sensie jakoś tak inaczej się to czyta. Absolutnie nie gorzej! Moim zdaniem, wręcz lepiej. Nie wiem z czego to wynika, ale mi się podoba.

    A tak przy okazji, to tym tytułem rozdziału przypomniałaś mi, że powinnam czytać "Lalkę", bo jestem na 100 stronie z 600, a w czwartek zaczynamy to w szkole omawiać XD No ale Twoje opowiadanie jest ciekawsze od Lalki XD zdecydowanie.

    Ostatnio dawno nie pisałam i nie komentowałam, ale to dlatego, że wziąłem się za Halloweenowy challenge i pracuję nad cosplayami.
    Obiecuję, że się poprawię i będę częściej tu zaglądać <3

    Pozdrawiam serdecznie i lecę czytać dalej :*

    Lady Stardust

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Tak, Lemmy w tym opowiadaniu to prawdziwy demon xD
      Ta zmiana w stylu pisania, dziwna czy nie dziwna, powstała najprawdopodobniej przez moje usilne starania by pisać trochę lepiej. Jednak to nie wyszło. Jak widać - nie piszę od dawna.

      "Lalka" to jedna z moich ulubionych lektur! Dasz radę! Pochłoniesz ją na pewno, ważne żeby się negatywnie nie nastawiać :D

      Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział u Ciebie <3
      Kogo będziesz cosplayować, droga Lady Stardust?

      Pozdrawiam cieplutko w ten chłodny jesienny dzień!
      Reverie.

      Usuń
    2. Mam szczerą nadzieję, że uda mi się przebrnąć przez "Lalkę", choć na razie ratuję się streszczeniami XD

      Nad nowym rozdziałem pracuję, perspektywę Lexi już napisałam, została mi Lotti, ale z uwagi na to, że u niej się sporo dzieje, to trochę powoli idzie mi pisanie.

      A co do cosplay'ów to zabrałam się za taki Halloweenowy Challenge i codziennie wstawiam na instagrama zdjęcia w przebraniach muzyków, postaci z horrorów itp.
      Ostatnio miałam sporo roboty przy Jokerze, bo jak to tak na premierę nie pójść w cosplayu? XD
      Jeśli miałabyś ochotę zobaczyć te moje przebieranki to na instagramie znajdziesz mnie jako: kiss_army_4ever_

      Pozdrowionka i uściski :*

      Lady Stardust

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 87. I'm useless.

Rozdział 29. Brother from another mother

Rozdział 25. Zaczynam rozumieć