Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2012

Rozdział 46. When it's love.

Rano obudziłam się leżąc naga na łóżku. Powoli podniosłam się na łokciach, ale zaraz opadłam z powrotem na miękki materac.Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Obok spał Slash z lekko rozchylonymi ustami. Próbowałam się uśmiechnąć, ale na mojej twarzy powstał grymas spowodowany pulsowaniem po obu stronach głowy. Obróciłam się na plecy i wpatrywałam się w podłogę. Nic nie pamiętałam z wczorajszej nocy, ale najwyraźniej nieźle się bawiliśmy, bo na podłodze było pełno butelek po różnych alkoholach, np. Daniels, Nightrain, jakaś dobra wódka i inne takie... Poczułam łaskotanie na plecach. Mruknęłam jak kot, a łaskotanie zeszło niżej, wzdłuż mojego kręgosłupa. Otworzyłam szeroko oczy kiedy Slash chwycił mnie za pośladki. -Hudson jesteś niegrzecznym chłopcem.- powiedziałam poważnym tonem i obróciłam się w jego stronę -Mmm ty na grzeczną dziewczynkę nie wyglądasz...- dodał i zmierzył mnie wzrokiem. Byłam okryta kołdrą tylko do połowy, więc wzrok kudłacza utkwiła głównie na jednej części m

Rozdział 45. Haste makes waste.

Przez 6 godzin łaziłyśmy po sklepach z ciuchami, kosmetykami i biżuterią. Kate wyznała nam w sekrecie, że chłopcy dostali nominację do American Music Awards, czyli zabierają nas na imprezę i rozdanie nagród, co oznacza kiecki, szpilki, fryzurę i makijaż u każdej z nas. Najmniej uśmiechało się to oczywiście mnie, ale starałam się jakoś to ukryć. W połowie naszej wycieczki każda z nas miała już kupioną suknię. Balową rzecz jasna, bo w skórzanej czarnej mini na tak ważną uroczystość iść nie wypada. Śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy praktycznie o wszystkim i o niczym. Zjadłyśmy szybki obiad w McDonald's i poszłyśmy jeszcze do kilku sklepów po jakieś dodatki. Było jakoś przed 19 kiedy taksówka przywiozła nas pod dom. Wysiadłyśmy z auta płacąc wcześniej kierowcy i przekroczyłyśmy próg domu. Niestety było tam zupełnie pusto. Każda z nas poszła do swojej sypialni i zostawiła ciuchy w szafie, na podłodze, czy gdzie tam popadło. Przebrałam się w krótkie czarne spodenki i koszulkę z logiem Gibso

Rozdział 44. The final countdown.

               Było przed 12:00, kiedy obudziłam się wtulona w Slasha. Mulat słodko pochrapywał, unosząc jeden kącik ust do góry, czym wywołał u mnie cichy śmiech. Postanowiłam go obudzić, bo właśnie dzisiaj mięliśmy wrócić do LA. Axl odwołał wszystkie koncerty ze Skid Row, które rzekomo miały się odbyć w dniach najbliższych i poprzednich, ale ze względu na sytuację w jakiej znalazł się zespół, Bach bez problemów przekazał tę informację swojemu managerowi. Delikatnie musnęłam usta Mulata, ale ten jakby nie zareagował. Pewniej go pocałowałam, na co Hudson tylko błogo się uśmiechnął, nie otwierając nawet oczu. -Wiem, że nie śpisz!- powiedziałam głośniej i szturchnęłam go w ramię. Nagle Slash poderwał się z pozycji leżącej i obezwładnił mnie rękoma. Patrzyliśmy sobie w oczy i powoli zbliżaliśmy do siebie nasze usta. Po chwili oddawaliśmy pocałunki z dużym zaangażowaniem...                Około 13 zwlekliśmy się z łóżka. Ubraliśmy się, biorąc ówcześnie prysznic. Spakowaliśmy nasze rze

Rozdział 43. All I wanna do is make love to you.

            Obudziłam się o zmierzchu. Nie chciało mi się spać, ponieważ ciągle myślałam o jutrzejszym dniu, którego nie mogłam się doczekać. Owinęłam się kocem i podeszłam do okna. Zobaczyłam wschodzące nad miastem słońce, którego blask nadał niebu piękny kolor w odcieniach różu i fioletu. Moje oczy aż zabłyszczały na ten widok. Uwielbiałam te chwile kiedy wszystkie problemy stawały się coraz mniejsze i mogłam rozkoszować się takim właśnie widokiem. Nie martwiłam się w tedy o nic, nawet potrafiłam wyłączyć swój umysł ze świata żywych i przenieść się w inny wymiar. Podeszłam do radia i włączyłam je. Do moich uszu zaczęły dobiegać dźwięki Looner – Gary Moore. Kochałam tą piosenkę, wyszłam na balkon i dosłownie odpłynęłam. Przymknęłam powieki i uśmiechnęłam się pod nosem. Pamiętam jak Slash grał mi właśnie to intro kiedy miałam zły humor. Nie wiem czemu właśnie to wybrał, ale trafił w mój gust idealnie. Wsłuchiwałam się jeszcze chwilę w ostatnie dźwięki gitary elektrycznej, aż w końcu p

Rozdział 42. When love and hate collide.

Obudziłam się w wynajętym w dniu przyjazdu hotelowym pokoju. Byłam cholernie zdziwiona, przecież zasnęłam w szpitalu…Niepewnie wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki. Popatrzyłam na odbicie w lustrze, zmarszczyłam czoło i pokręciłam z obrzydzeniem głową. Wyglądałam strasznie, miałam lekko posklejane włosy i zaspaną twarz. Nawet moje na co dzień duże oczy wydawały się maleńkie. Postanowiłam się wykąpać. Szybko się rozebrałam i weszłam pod gorący strumień pod prysznicem. Po kilku minutach wyszłam spod parującej wody i owinęłam się ręcznikiem. Popatrzyłam w lustro i doszłam do wniosku, że wyglądam już znacznie lepiej. Wróciłam do pokoju i podeszłam do torby, której nadal nie zdążyłam rozpakować. Wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy, ale problem w tym, że nie znalazłam żadnej czystej koszulki. Postanowiłam zapożyczyć jakąś od Saula. Przegrzebałam jego rzeczy i wpadałam na trop Led Zeppelinowskiej szarej koszulki. Wyciągnęłam ją i po szybkich oględzinach stwierdziłam, że mniejszej nie z

Rozdział 41. Just got lucky.

-Michelle! Chodź szybko będą go wybudzać!- powiedział Duff nerwowym tonem. Wybiegłam z kawiarni i mało nie zabijając się na schodach, nawet nie czekałam na windę, w przeciwieństwie do Duffa. W tym samym momencie kiedy winda przyjechała na górę, ja wbiegłam na właściwe piętro. Duff popatrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili oboje nerwowo chodziliśmy po korytarzu obgryzając paznokcie i co chwilę spoglądając na drzwi do sali Hudsona, za każdym razem kiedy usłyszeliśmy jakikolwiek głośniejszy dźwięk. Po chwili na korytarz wszedł Axl trzymając w ręku dzisiejszą gazetę z Detroit. Miał usta lekko otwarte i marszczył czoło czytając kolejne linijki tekstu. Poszedł do nas i nie przestawał czytać. -Co kurwa?!- krzyknął po chwili i rzucił gazetą o ścianę. -Proszę o spokój!- krzyknęła pielęgniarka wychylając się zza drzwi jednej z sal. Axl położył ręce na głowie i chodził tak w kółko, ja podniosłam gazetę z podłogi i zaczęłam czytać:  " Czy to koniec Guns N' Roses?! Nas

Rozdział 40. Don't dream it's over.

Obudziłam się po jakiś 2 godzinach. Głowę miałam ułożoną na kolanach Duffa, który też spał, tylko że siedząc. Byłam szczelnie owinięta kocem. Powoli usiadłam na krześle i w tym samym momencie Duff się obudził. Przetarł dłonią twarz i popatrzył na mnie. -Wygodnie się spało?- zapytał patrząc jak masuję sobie obolały kark. -Po prostu zajebiście.- odpowiedziałam ironicznie i krótko się do niego uśmiechnęłam. Nagle z sali wyszedł doktor i stanął przede mną i McKaganem. -Co.... co z nim?- zapytałam przełykając głośno ślinę. -Stan pana Hudsona się ustabilizował, jednak wciąż jest ciężki. Zaraz przeniesiemy go do wolnej sali. Wtedy będzie można go na chwilę zobaczyć.- odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się szczerze patrząc na równie uśmiechniętego Duffa. -No widzisz! Mówiłem, że będzie dobrze!- powiedział i przytulił mnie pocieszająco. Po paru minutach drzwi do sali się otworzyły i dwie pielęgniarki wyprowadziły wąskie łóżko, na którym leżał Slash. W moich oczach zebrały si

Rozdział 39. Never say goodbye.

Izzy Mój przyjaciel nie żyje, jeden z najlepszych kumpli! To nie może być prawda...z otwartymi ustami siedziałem przez kilka sekund na brzegu łóżka, aż nagle zerwałem się z miejsca i tylko naciągnąłem spodnie. Po drodze założyłem koszulkę i mocno walnąłem w drzwi do pokoju Michelle. Nie odpowiedziała, więc od razu wszedłem do pomieszczenia. Ujrzałem dziewczynę siedzącą w tej samej pozycji, w której siedziała kiedy wychodziłem. Tępo wpatrywała się w butelkę Danielsa stojącą naprzeciwko niej. Chwyciłem ją mocno za ramię i wyprowadziłem z pokoju. Była tak zaskoczona moim zachowaniem, że nawet nie zdążyła się poszarpać. -Gdzie idziemy?- zapytała smętnie, tonem pozbawionym chęci do życia. -Michelle, wiem że pokłóciłaś się ze Slashem i w ogóle jest skończonym chujem itd., ale on...nie żyje.- powiedziałem najpoważniejszym tonem jakim Bóg mnie obdarzył i czekałem na jej reakcję. Michelle Znieruchomiałam. NIE ŻYJE?! Że co kurwa?! -Gdzie on jest?!- krzyknęłam głośno a Izzy wsk