Rozdział 46. When it's love.

Rano obudziłam się leżąc naga na łóżku. Powoli podniosłam się na łokciach, ale zaraz opadłam z powrotem na miękki materac.Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Obok spał Slash z lekko rozchylonymi ustami. Próbowałam się uśmiechnąć, ale na mojej twarzy powstał grymas spowodowany pulsowaniem po obu stronach głowy. Obróciłam się na plecy i wpatrywałam się w podłogę. Nic nie pamiętałam z wczorajszej nocy, ale najwyraźniej nieźle się bawiliśmy, bo na podłodze było pełno butelek po różnych alkoholach, np. Daniels, Nightrain, jakaś dobra wódka i inne takie... Poczułam łaskotanie na plecach. Mruknęłam jak kot, a łaskotanie zeszło niżej, wzdłuż mojego kręgosłupa. Otworzyłam szeroko oczy kiedy Slash chwycił mnie za pośladki.

-Hudson jesteś niegrzecznym chłopcem.- powiedziałam poważnym tonem i obróciłam się w jego stronę

-Mmm ty na grzeczną dziewczynkę nie wyglądasz...- dodał i zmierzył mnie wzrokiem. Byłam okryta kołdrą tylko do połowy, więc wzrok kudłacza utkwiła głównie na jednej części mojego ciała.

-A wiesz co czeka niegrzeczne dzieci...?- zapytałam i przejechałam dłonią wzdłuż jego klatki piersiowej. Zatrzymałam rękę przed jego męskością i dokończyłam -Kara.- Slash przełknął głośno ślinę i uśmiechnął się z podnieceniem wymalowanym na twarzy. Po chwili przejechał dłonią po moim udzie i wpił się w moje usta. Całował mnie namiętnie i w tym momencie przerwał nam Steven.

-Huds...ekhm sory, ale Axl chce z tobą pogadać Slash.- dokończył niepewnie i wgapiał się we mnie, miałam tylko nieznacznie osłonięte ciało.

-Nie gap się tak! Zaraz przyjdę, a teraz radzę ci wypierdalać z tego pomieszczenia.- kiedy Steven nie przerywał obserwacji, Slash zakrył mnie szczelnie kołdrą, a ja zaczęłam się śmiać.

-Slash! Gorąco mi!- krzyknęłam kiedy narzucił mi pościel na głowę i próbował przydusić. Steven w tym czasie zdążył wyjść z naszej sypialni. -Kurwa nie duś mnie debilu!- krzyknęłam i dopiero w tedy Slash zwolnił uścisk. Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem i położyłam się odwracając się do niego plecami. Prychnął i pocałował mnie w szyję.

-Axl cię wołał.- powiedziałam i udawałam obrażoną.

-Chuj z Rose'em- dodał i zaczął mnie namiętnie całować.

-Idź, bo się jak się wkurwi to wiesz co będzie, a ja tu zaczekam.- powiedziałam spokojnie i przyciągnęłam go tak, że leżał na mnie. Slash uśmiechnął się tylko i cmoknął mnie w usta. Wyskoczył spod pościeli i naciągnął na siebie niebieskie jeansy. Kiedy wyszedł westchnęłam głęboko i zwlekłam się powoli z łóżka owijając się szczelnie kołdrą. Założyłam szare damskie bokserki i biały bezrękawnik, który zawiązałam tak, że odsłaniał cały mój brzuch. Coś nie dawało mi spokoju, ale nie miałam pojęcia co to takiego, cały czas o tym myślałam. Podeszłam do okna i zapaliłam jednego Malboro...

Slash
Wiedziałem, że Axl jest wkurwiony, bo zjebałem wczoraj jego plan, ale postanowiłem mu się postawić. Wszedłem do kuchni i ujrzałem nasz pełny skład.

-O wreszcie.- powiedział wyczekującym tonem wokalista

-Axl wiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale...przestań się wpierdalać w moje życie.- powiedziałem poważnie i popatrzyłem pewnie na Rose'a.

-Jak mam się nie wpierdalać, skoro nawet Steven chce się dzisiaj oświadczyć!- dodał rozbawionym tonem, a ja spojrzałem na dumnego Adlera

-Steven?- dodałem po chwili i pokręciłem głową z niedowierzaniem

-Tak, właśnie tak. Masz dzisiaj ostatnią szansę, bo inaczej zaciągnę cię do restauracji z Michelle i będę wszystko obserwował spod stołu. Będziecie jedli homary i jebany kawior, a kiedy zaczniesz coś pierdolić to wyskoczę spod tego pierdolonego stołu i kurwa oświadczę się za ciebie! [nie mogłam się powstrzymać Lise-Lotte ^.^] - krzyczał, a ja modliłem się tylko żeby Michelle i żadna inna nie usłyszała wywodów rudzielca. Niestety do kuchni weszła Kate.

-Chcecie się dzisiaj oświadczyć?!- zapytała szeptem z niedowierzaniem. Dziękowałem niebiosom, że to nie Michelle tu weszła. Położyłem palec na ustach i popatrzyłem błagalnie na dziewczynę.

-Błagam Katie, nic im nie mów!- powiedział Steven i podszedł bliżej Kate

-Dobrze dobrze! Nic nie powiem!- dodała i podniosła ręce w geście obronnym.

-O czym nie powiesz?- zapytała Katrin wchodząc do kuchni. Steven nagle poderwał się z miejsca i zaczął nerwowo przeszukiwać kieszenie. Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę. Po chwili zorientowałem się o co chodzi i wyciągnąłem z kieszeni fajki. Podałem mu, a on popatrzył na mnie z wdzięcznością.

-Chodź kochanie!- powiedział optymistycznie i ramieniem objął Katrin. Wrócili do salonu, a my zostaliśmy sami.

-Pamiętajcie kurwa. A ty Hudson w szczególności, bo widzę, że masz największe opory.- powiedział spokojnie idąc w stronę ogrodu. Popatrzeliśmy na siebie nawzajem. Wzruszyłem ramionami i wstałem z miejsca. Wróciłem do sypialni i rzuciłem się na łóżko. Niestety było puste... Rozejrzałem się po pokoju i zatrzymałem wzrok na oknie. Uśmiechnąłem się cwaniacko i obserwowałem Michelle. Miała na sobie tylko szare majtki i biały t-shirt odsłaniający cały jej umięśniony brzuch. Zaczęła kołysać biodrami co mnie trochę nakręciło. Dopiero w tedy spostrzegłem, że ma w uszach słuchawki i pali moje czerwone Malboro. Wstałem niegwałtownie i zbliżyłem się do niej. Zaszedłem ją od tyłu i powoli przysuwałem się do niej. Muzyka w słuchawkach była tak głośna, że bez problemu rozpoznałem utwór. Słuchała Since I've Been Loving You. Uśmiechnąłem się szeroko i wtuliłem się w jej plecy obejmując ją w pasie. Zacząłem powoli muskać jej szyję. Po chwili obróciła się do mnie przodem i bez słowa wtuliła się w mój tors. W tedy podszedłem do radia i włączyłem je. Wyciągnąłem z jej uszu słuchawki i razem z odtwarzaczem rzuciłem je na łóżko. Usłyszeliśmy idealnie głośne dźwięki River of Tears. Michelle oderwała się ode mnie i popatrzyła mi w oczy, tak jakby chciała z nich coś wyczytać.

-Co wy dzisiaj planujecie?- zapytała poważnym tonem, a mnie aż wewnętrznie przetrzepało

-Ale o co...o co ci chodzi?- próbowałem udawać, że nie wiem o co mi chodzi.

-Nie rób ze mnie idiotki Slash! Wiem, że o czymś mi nie powiedziałeś!- krzyknęła i zaczęła się śmiać. Zdezorientowało mnie jej zachowanie, ale postanowiłem się nie wydać. Rzuciłem się na nią wydając z siebie dzikie okrzyki i powaliłem nas na łóżko. Zrzuciłem na podłogę odtwarzacz i kilka poduszek. Zaczęliśmy się szarpać.

-Puszczaj! Slash! Nie, tylko nie łaskoootki!- krzyczała na przemian z przekleństwami. Obezwładniłem ją kładąc się na niej i jedną ręką trzymałem jej ręce w górze. Drugą dłonią łaskotałem ją po całym ciele. Kiedy przez przypadek przejechałem przez wewnętrzną stronę jej uda jęknęła. Uśmiechnąłem się zadziornie i zacząłem zataczać delikatne kółka na jej nodze. Uśmiechnęła się błogo, a w jej oczach z minuty na minutę wzrastało pożądanie. Puściłem jej ręce i zaczęliśmy się całować. Nagle doznałem olśnienia. Za 30 minut mamy wyjechać z domu, bo inaczej nie zdążymy na koncert.

-Michelle...musimy kończyć, jak nie wyjedziemy za chwilę to...- zacząłem ale uciszyła mnie namiętnym pocałunkiem

-Zdążymy, jeśli nie będziesz gadał tylko robił.- dodała po chwili i popatrzyła na mnie głośno oddychając. Ona serio była niewyżyta. Uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem w pośpiechu zrywać z niej ubranie. Kilka minut później nadzy całowaliśmy się namiętnie. Zaczęła mnie popędzać patrząc na zegarek. Zacząłem się śmiać i po chwili wszedłem w nią z dużą siłą. Krzyknęła z rozkoszy i zaczęła wić się na łóżku jak jaszczurka. Wykonywałem szybkie okrężne ruchy biodrami. Michelle jęczała głośno co podniecało mnie do granic możliwości. Nagle zza drzwi usłyszałem Axla.

-Kończcie już bo trzeba wyjeżdżać kurwa!- krzyczał i śmiał się jednocześnie. Wywróciłem oczami i po chwili moja Michelle osiągnęła szczyt. Zatrzymałem się w bezruchu i patrzyłem w jej oczy.

-Michelle...czy chciałabyś...czy ty...? Wyjdź za mnie.- powiedziałem poważnie i czekałem na ciąg dalszy zdarzeń.

-Co proszę?!- krzyknęła radośnie, a ja rozpromieniałem. Wpiłem się w jej usta i ani myślałem się oderwać. Byłem szczęśliwy, że tak optymistycznie zareagowała. Po kilku minutach usłyszałem pukanie, a raczej walenie w drzwi do naszej sypialni. 

-Chodźcie już, bo się kurwa serio spóźnimy!- krzyczał Duff. Zrezygnowany popatrzyłem na Michelle. Moja mała brunetka chyba nie do końca kontrolowała to co się działo. Zwlekłem się z łóżka, ale nogi miałem jak z waty. Zaśmiałem się pod nosem i szybko się ubrałem.

-Mam cię ubrać?- zapytałem kiedy Michelle leżała z szeroko otwartymi oczami i nie zamierzała wstać. 

-Saul...co nie nie, dam sobie radę.- mówiła zszokowanym tonem, a ja śmiałem się z jej tymczasowego otępienia. W głębi duszy ciągle myślałem o tym, co powiedziałem. Chyba się zgodzi. Musi się zgodzić! Chwilę później wybiegliśmy z pokoju zatrzaskując z hukiem drzwi. Zbiegliśmy na dół i zatrzymaliśmy się w salonie. Na twarzach zebranych pojawiły się cwaniackie uśmiechy, jednak brakowało nam państwa Stradlinów.

-Gdzie Izzy i Letty?- zapytałem patrząc na wszystkich po kolei

-Poszli w wasze ślady...- odpowiedział Steven i popatrzył na nas znacząco

-To na chuja się tak śpieszyłem!?- krzyknąłem zdenerwowany, a wszyscy wybuchli śmiechem. Po chwili dołączyli do nas Stradlinowie i skierowaliśmy się z walizkami w stronę drzwi. Bałem się spojrzeć na Michelle, ale cały czas czułem na sobie jej wzrok. Przy drzwiach chwyciłem ją za rękę i jako pierwsi opuściliśmy nasz wspólny dom. Czekała na nas długa czarna limuzyna. Jak się okazało przysłali ją po nas sami Stonesi, żebyśmy tylko się nie spóźnili. Koncert otwierać mięliśmy o 19:30, a była dopiero 13:00, więc mięliśmy trochę czasu. W limuzynie nie potrafiłem usiedzieć na miejscu. Każdy miał dużo miejsca, więc położyłem się po jednej stronie i wpatrywałem się w skórzane podszycie dachu. Po chwili Michelle usiadła za mną. Przesunąłem się tak, że moja głowa leżała na jej kolanach. Bez słowa zaczęła bawić się moimi włosami...

Michelle
Nie wiedziałam, czy się przesłyszałam, czy może Slash sobie ze mnie żartował. Przez cały czas o tym myślałam, nic innego nie zajmowało mojego umysłu tylko Slash i jego słowa "wyjdź za mnie". No ja cie piernicze ile można myśleć o jednym zdaniu? Ja w każdym razie potrafiłam tak cały dzień. Po chwili sama nie wiem dlaczego, ale pocałowałam Saula w usta i uśmiechnęłam się miło. Kudłaty odwzajemnił mój uśmiech i wpatrując się w siebie spędziliśmy całą drogę do Vegas. Przez prawie 5 godzin z nikim nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Przez cały ten czas zrozumiałam ile ten kudłaty łeb dla mnie znaczy. W końcu dojechaliśmy na miejsce, bez słowa przerwaliśmy nasze pracochłonne zajęcie i opuściliśmy auto.

-Witam szanowne Guns N' Roses!- powitał nas manager Stonesów. Orzeźwiliśmy się znacznie i niecierpliwie czekaliśmy na zespół. Mięliśmy okazję poznać jednych z naszych ulubieńców z dzieciństwa osobiście. Wszyscy byliśmy strasznie podekscytowani, ale to chłopcy mięli zagrać z nimi na jednej scenie. W końcu wszyscy dotarli na miejsce. Poznałam Micka, Ronnie'ego, Billa, Charliego i Keitha. To na prawdę świetni goście. Nie sądziłam, że tak łatwo będzie się z nimi dogadać. Po chwili oba zespoły wysłały nas do baru lub pokoi, a sami osobiście udali się na miejsce koncertu, żeby omówić plan i rozłożyć sprzęt. Posłusznie udałyśmy się do baru. Zamówiłyśmy po jednym drinku, a potem jeszcze kilka, jednak nie byłyśmy pijane. Po godzinie spędzonej w hotelowym barze udałyśmy się do wyznaczonych sypialni. Kiedy otworzyłam drzwi do naszego pokoju, wszystkie bagaże były ułożone na środku pokoju. Było w nim duże łóżko pokryte złoto-kremową pościelą, a do tego nad łóżkiem znajdował się ogromny baldachim z lekkiego i prześwitującego materiału. Okna były zasłonięte przez zasłony w podobnym do pościeli kolorze. Na suficie wisiał kryształowy żyrandol, a na ścianach wisiały dopasowane go niego lampki. Po obu stronach łóżka znajdowały się dwie szafki nocne, a na każdej z nich stała lampka z kremowym kloszem. Wszystko sprawiało efekt bogatego wnętrza. Poszłam jeszcze do łazienki, gdzie panowała biało-czarna kolorystyka. Była tam duża kabina i dwu-osobowa wanna. Od razu pomyślałam o przyjemnej kąpieli, więc szybko zdjęłam wszystkie ubrania i założyłam szlafrok. Napuściłam pełną wannę wody i po chwili rozkoszowałam się tą przemiłą chwilą. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu i okazało się, że mam tylko godzinę żeby dotrzeć na miejsce koncertu. Wyszłam w pośpiechu z wanny i owinęłam się puchatym ręcznikiem. Cała mokra wróciłam do sypialni i wyciągnęłam z torby czarne skórzane rurki oraz koszulkę z Rolling Stonesów, całkiem przypadkowo rzecz jasna. Założyłam czarną bieliznę i szybko wcisnęłam się w ubranie. Na dworze było całkiem chłodno więc zarzuciłam jeszcze ramoneskę. Nie mogłam znaleźć czarnych trampek, a do koncertu zostało 40 minut, więc szybko założyłam czarne szpilki i poszłam wysuszyć włosy. W ciągu pięciu minut zdążyłam jeszcze nałożyć mocniejszy makijaż i wyszłam z pokoju w tempie pioruna. Na korytarzu spotkałam Megan i Katrin, razem poszłyśmy na miejsce widowiska. Dokładnie o 19:00 weszłyśmy do garderoby Gunsów. Wszyscy byli już gotowi i czekali na nas. Kate i Letty dotarły tu wcześniej niż my. Przyszła pani Rose dziwnie uśmiechała się do nas wszystkich. Slash przyglądał mi się również z uśmiechem. Po chwili wzruszyłam ramionami i podeszłam do mojej kochanej burzy loków. Hudson zaśmiał się i mocno mnie przytulił, czułam jak jego serce uderza tak szybko, jakby miało zaraz z niego wyskoczyć. Przyłożyłam swoją dłoń w bijące miejsce na jego wyrzeźbionej klatce piersiowej i popatrzyłam mu głęboko w oczy

-Nie stresuj się tak kochanie, będzie dobrze... jak zawsze z resztą...- powiedziałam i z powrotem się w niego wtuliłam. Saul otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo przerwał mu Mick

-No chłopcy, pokażcie nam co potraficie!- krzyknął optymistycznie. Slash pocałował mnie namiętnie w usta i popatrzył mi w oczy, a chwilę później wbiegł energicznie na scenę, zakładając jednocześnie gitarę. 

Na początek zagrali It's So Easy, potem Sweet Child O' Mine, przy tym utworze Axl spoglądał co chwilę na zachwyconą Kate i mrugał do niej zalotnie, kiedy nastała kolej na Paradise City Slash przerwał koncert...

Komentarze

  1. Uuuuuu! Slash przerwał koncert! Co się stało? Może papieros wpadł mu w gacie? A może zauważył podejrzany kształt sunący po niebie? A może jakaś zbyt napalona fanka rzuciła w niego stanikiem tak mocno, że dostał wstrząsu mózgu? Niee... myślę, że to ma jednak coś wspólnego z tymi oświadczynami xD A może nie? No cóż... To się jeszcze okaże (hmm... dziwne uczucie, pisać to na czyimś innym blogu xD)
    Ahahaahah ;D Nawet nie wiesz jak się uśmiałam, kiedy zobaczyłam moją wizję tak zgrabnie wplecioną w Twoje opowiadanie xD Super! :D
    No i świetny moment na zaręczyny... xD Nie powiem, że nie... ;D Trzeba być Tobą, żeby wymyślić coś takiego... Ehh... no nic. U mnie to takich sensacji nie będzie xD A, by the way... Dzięki za komentarz :D
    Ha, czy tylko ja, na słowa "wyskoczył spod kołdry" wyobraziłam sobie Tą kupę kłaków w samych bokserkach wyskakującą spod pościeli z kałasznikowem (ewentualnie jakimś CKMem) i ubabranego ziemią dla kamuflażu, z miną typu "zaraz porozstrzeliwuję tych wszystkich ukrytych agentów (i innych paparazzich), którzy czają się w mojej sypialni, a jest ich z pewnością bardzo wielu, bo kto niechciałby szpiegować kogoś tak fajnego jak ja" ?
    Chyba tak... xD
    Uwielbiam Stevena <3 Jak Katrin odrzuci jego oświadczyny, to wiesz... Call me ;D
    Znaczy on... O.o xD Ale nie... ona nie odrzuci jego zaręczyn :C Musiałaby być potworem bez serca, a nie jest, bo jakby była, toby jej nie kochał. Trochę takie błędne koło, ale cotam. Nikt z nich by tego nie zrozumiał, więc i ja się nie martwię. xD
    Hej. Czemu Slash przerwał koncert akurat przed Paradise City?! Teraz mi do głowy wpadło... Efektowniej byłoby chyba w trakcie Sweet Child, choć może wtedy Axl zadusiłby go kablem od mikrofonu... Dobra, już rozumiem. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahah czekaj na kolejny rozdział to się dowiesz :D
      Myślę, że Katrin nie odrzuci zaręczyn, chociaż może...
      Niee, nie zrobię tego biednemu panu Adlerowi.
      A tak jakoś wypadło na Paradise City... ;)

      Usuń
  2. Booooooże umarłam po ostatnim zdaniu! Jak za 5 minut nie napiszesz nowego rozdziału to umrę po raz drugi, więc lepiej uważaj ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe no spokojnie, spokojnie. Napiszę dzisiaj prawdopodobnie xD

      Usuń
  3. A JA WIEM CZEMU PRZY PARADISE CITY! BO MICHELLE POMOGŁA MU WYMYŚLIĆ SOLÓWKĘ, HELL YEAH! <3 Widzisz, Olcia, pamiętałam. :D

    Lise-Lotte:
    "Efektowniej byłoby chyba w trakcie Sweet Child, choć może wtedy Axl zadusiłby go kablem od mikrofonu..." - HAHAHAHA! śmiałam się chyba przez 5 minut. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No! Jestem z Cb dumna, że zapamiętałaś ten szczegół :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. n o w y - . -
      A tak swoją drogą, to wiesz co? Uwielbiam Twoje opowiadanie :3
      Nie pamiętam, czy kiedyś pisałam Ci to już tak po prostu, a teraz na mnie tak spłynęło jakoś. Więc tyle. I oczywiście czekam na następny, ale nie żebym tam naciskała jakoś (Muahaha! Właśnie, że naciskam, tylko jeszcze nikt o tm nie wie, bo to sprytny plan!)... W końcu wakacje są. ;D
      Tyle. :D

      Usuń
    2. Ankietę zarzuciłam, więc jak kogoś to interesuje... (Nie, nie jest o agreście tym razem ;D)

      Usuń
  5. nowy rozdział na http://used-uphas-beens.blogspot.com zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Błaaaaagam, kiedy nowy? Bo już obgryzłam wszystkie paznokcie. Co prawda zostały mi jeszcze te u stóp , ale nie chcę się do tego zniżać(w każdym tego słowa znaczeniu) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, nowy prawdopodobnie jutro po południu, bo cierpię na razie na brak weny :<

      Usuń
  7. No to: u mnie nowy :D Ja nadal nadrabiam, marnie mi idzie, ale obiecuje że jeszcze w wakacje będę na bieżąco xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaa! Nosz w końcu! XD Slash przerywa koncert więc będą zaręczyny! Prawda? No bo muszą być! XD

    Uuu, sex przed koncertem to zajebisty pomysł XD dobrze, że się nie spóźnili, choć to by była wywalona w kosmos scena, gdyby przyjechali za późno do Vegas i musieliby się Stonesom tłumaczyć, że spóźnili się, bo byli zajęci swoimi paniami XD ewentualnie, żeby uniknąć spóźnienia mogliby zająć się sobą w limuzynie XD

    A w ogóle, super, że Stonesi, nie dość, że się tu pojawiali,to jeszcze są tacy fajni :D w sensie nie pogardziłabym większą ilością dialogów z udziałem naszych zmumifikowanych rockmanów XD ale z tego co tu czytam, to przedstawiłaś ich jako spoko gości :D

    Jedyne co mnie, że tak powiem niepokoi to reakcja Michelle. Ja mam nadzieję, że ona jednak powie "tak", bo to by był normalnie koniec świata, gdyby po tych wwzystkich przygotowaniach i konspiracjach powiedziała "nie"! No i Axl to by ją chyba kablem od mikrofonu normalnie udusił XD albo by nową laskę dla Sauliego znalazł i kazał im brać ślub w trybie natychmiastowym XD

    Nie no, miejmy nadzieję ,że jednak Chelle się zgodzi XD lecę dalej by się o tym przekonać XD

    Pozdrowionka :*

    Lady Stardust :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Tutaj nie chciałam za dużo Stones'ów pokazywać, bo szczerze mówiąc to ich za dobrze nie znam XD

      Pozdrawiam serdecznie i pięknie dziękuję za komentarz <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki