Rozdział 43. All I wanna do is make love to you.
Obudziłam się o zmierzchu. Nie chciało mi się spać, ponieważ ciągle myślałam o jutrzejszym dniu, którego nie mogłam się doczekać. Owinęłam się kocem i podeszłam do okna. Zobaczyłam wschodzące nad miastem słońce, którego blask nadał niebu piękny kolor w odcieniach różu i fioletu. Moje oczy aż zabłyszczały na ten widok. Uwielbiałam te chwile kiedy wszystkie problemy stawały się coraz mniejsze i mogłam rozkoszować się takim właśnie widokiem. Nie martwiłam się w tedy o nic, nawet potrafiłam wyłączyć swój umysł ze świata żywych i przenieść się w inny wymiar. Podeszłam do radia i włączyłam je. Do moich uszu zaczęły dobiegać dźwięki Looner – Gary Moore. Kochałam tą piosenkę, wyszłam na balkon i dosłownie odpłynęłam. Przymknęłam powieki i uśmiechnęłam się pod nosem. Pamiętam jak Slash grał mi właśnie to intro kiedy miałam zły humor. Nie wiem czemu właśnie to wybrał, ale trafił w mój gust idealnie. Wsłuchiwałam się jeszcze chwilę w ostatnie dźwięki gitary elektrycznej, aż w końcu piosenka się skończyła i powróciłam do normalności. Chociaż…czy to taka normalność? Nie ważne, postanowiłam jak najszybciej pojechać do szpitala. Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy i wyszłam z pokoju. Szybkim krokiem zmierzałam w kierunku windy. Kiedy drzwi się otworzyły zobaczyłam w niej Izzy’ego i Letty całujących się namiętnie. Kiedy tylko mnie zobaczyli oderwali się od siebie i spuścili głowy z zawstydzeniem. Prychnęłam i weszłam do środka w momencie kiedy zażenowana para opuszczała windę. Z uśmiechem na ustach zjechałam na dół i opuściłam budynek w piorunującym tempie. Zatrzymałam taksówkę i jak co dzień pojechałam do szpitala. Staliśmy w korkach przez jakieś 40 minut…
Slash
Obudziły mnie hałasy dochodzące z korytarza. Nie rozumiałem jak ci ludzie mogli się tutaj wysypiać… -No kurwa…ja chce się wyspa…- zacząłem ale nie dokończyłem. Zerwałem się z łóżka jak oparzony i ubrałem się. Dzisiaj mnie przecież wypisują! Obudziłem jeszcze Chrisa i wyszedłem z sali w poszukiwaniu lekarza dyżurującego. Zajrzałem za ladę u pielęgniarek – nikogo tam nie było. Obracałem się wokół własnej osi i nagle zobaczyłem biały fartuch, który mignął mi przed oczami. Pobiegłem w tamtą stronę i dogoniłem lekarza.
-Ooo John! No to ja już mogę iść? Mogę?- zapytałem chwytając kolesia za ramiona
-Panie Hudson proszę mnie puścić i uspokoić się.- powiedział spokojnie
-Aa tak…sory.- dodałem i patrzyłem z nadzieją na Johna.
-Musi pan jeszcze zaczekać na wypis, trzeba przeprowadzić badania i…- zaczął ale nie zdążył dokończyć, bo ja wkurwiony szedłem już do sali.
Kiedy wreszcie dostałem ten jebany świstek i ta gruba i brzydka pielęgniarka przyniosła wyniki krwi doktorek popatrzył na mnie z uśmiechem. Zerwałem się z miejsca zabierając ze sobą tylko moje rzeczy. Zostawiłem te papiery w ręku tego kolesia i popędziłem do windy. Jechała i jechała na to jebane piętro, więc wybrałem schody…
Michelle
W końcu przejechaliśmy chyba wszystkie możliwe do spotkania korki w mieście. Kierowca zatrzymał się przed szpitalem, ale nie zdążył nic powiedzieć bo rzuciłam tylko w jego kierunku 50$ i wyskoczyłam z auta nie zamykając nawet drzwi. Pobiegłam w kierunku wejścia do budynku i energicznym chodem weszłam do środka. Rozglądałam się przez chwilę po zatłoczonym pomieszczeniu aż w końcu mój wzrok przyciągnęły schody, ktoś wyraźnie się spieszył, bo przepychał się z każdą jedną osobą, która stanęła na jego drodze. Moim oczom ukazała się ogromna szopa czarnych loków. Uśmiechnęłam się pokazując na zewnątrz szereg białych zębów i czekałam aż Saul mnie zauważy. Kiedy po przeanalizowaniu środowiska najbliżej się znajdującego zatrzymał wzrok na mojej osobie i z uśmiechem zaczął biec w moim kierunku. Oczywiście ja zrobiłam to samo i po chwili byłam w objęciach Hudsona, który całował mnie z ogromną siłą. Oplotłam go w pasie nogami, a Slash nie przestając mnie całować wyszedł z budynku. Zatrzymał się dopiero na środku chodnika i nagle oderwał się ode mnie patrząc z uśmiechem w prawą stronę.-Cześć młody! Na co czekasz?- zapytał z zacieszem na pyszczku i objął mnie ręką w pasie.
-Nie na co tylko na kogo...czekam na przyjaciela.- odpowiedział chłopak i w momencie kiedy skończył to zdanie, usłyszeliśmy głośny warkot motocykla. Ku naszym oczom ukazał się czarny Ducati Monster. Chris skrzyżował ręce na klatce piersiowej i patrzył na motocyklistę z podziwem. Slash aż mnie puścił i otworzył usta ze zdziwienia kiedy kierowca motocykla zdjął kask i okazał się kobietą. Dziewczyna miała może 16 lat. Przynajmniej na tyle wyglądała. Była to szczupła blondynka o dość ładnych rysach twarzy.
-No właśnie...to jest moja przyjaciółka, Claudia.- powiedział Chris a dziewczyna stanęła przed Slashem jak wmurowana.
-Znasz SLASHA?!- krzyknęła do Chrisa, a potem znowu wgapiała się w Hudsona. Chris pomachał ręką przed nosem Claudii, a ona jakby natychmiast się ocknęła.
-Mogę pana prosić o autograf?- zapytała i wyciągnęła z kieszeni skórzanej kurtki czarny notes. Hudson zaśmiał się wesoło i pokręcił głową biorąc notes i długopis do ręki. Podpisał się szybko na jednej z kartek i już chciał oddać własność właścicielce, ale zaczął przeglądać wcześniejsze kartki
-O kurwa...to ja?!- zawołał z uśmiechem patrząc na błyszczące oczy blondynki.
-Tak...- powiedziała nieśmiało. Slash zaśmiał się, oddał jej notes i popatrzył na mnie pytająco. Skinęłam głową, a Saul przytulił po przyjacielsku Claudię. Dziewczyna już całkowicie oniemiała. Po chwili rzuciła się na szyję Chrisowi i pocałowała go w usta. Nagle się od niego odsunęła i wyszeptała krótkie "Przepraszam". Chris popatrzył na nią i uśmiechnął się, po chwili całowali się namiętnie. Przypomniało mi to coś...jeszcze w Kansas, pamiętam jak Slash pierwszy raz mnie pocałował, a potem przepraszał kilkaset razy. Popatrzyliśmy na siebie z uśmiechem i postanowiliśmy zostawić ich samych.
-Ej Slash! Zaczekaj!- zawołał po chwili Chris i podbiegł do nas trzymając Claudię za rękę. -Chciałem ci podziękować.- zaczął. Saul puścił mnie i odciągnął młodzieńca na bok. Rozmawiali o czymś. Slash dał mu jakąś kartkę i po chwili wrócił do mnie. Objął mnie ramieniem i szliśmy tak przez ulice Detroit. Obejrzeliśmy się jak tylko usłyszeliśmy odgłos odjeżdżającego motocykla.
-Kurwa...kiedyś kupię sobie motocykl...- powiedział Saul, a ja prychnęłam śmiechem i wtuliłam się w niego. Szliśmy tak przez pół miasta, aż nagle zorientowaliśmy się, że do hotelu idzie się w drugą stronę. Roześmialiśmy się na całą ulicę. Wszyscy ludzie patrzyli na nas jak na idiotów, ale my nie przejmując się nimi nawet nie próbowaliśmy się opanować. Kiedy nasze śmiechy choć na trochę ustały zatrzymaliśmy taksówkę i kazaliśmy się szybko zawieść do hotelu. Kiedy siedzieliśmy na tylnych siedzeniach Slash zaczął mnie namiętnie całować, próbowałam go jakoś odepchnąć, ale miał więcej siły. Kierowca co chwilę na nas zerkał. Kiedy Saul to zauważył trochę jakby się opanował. Położył dłoń na moim kolanie i patrząc mi w oczy przesuwał nią po moim lewym udzie. Pokręciłam głową z uśmiechem i pocałowałam go w usta. Stosunkowo szybko znaleźliśmy się przed hotelem. Slash zapłacił kierowcy i bez słowa wysiedliśmy z taksówki. Kiedy tylko kierowca odjechał stanęliśmy na przeciwko siebie i wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Po chwili Slash przyciągnął mnie do siebie i zaczął żarliwie całować. Mięliśmy zamknięte oczy i po omacku doszliśmy do drzwi. Ciągle się całując przeszliśmy przez recepcję. Czułam na sobie przeróżne spojrzenia innych, ale nie przejęłam się tym zupełnie. Doszliśmy do windy, która stała już na dole. Weszliśmy do środka ciągle się całując. Saul przycisnął mnie mocno do ściany i złapał za nadgarstki, które zaraz złapał jedną ręką i pociągnął do góry. Drugą dłonią błądził po moich plecach schodząc coraz niżej, aż w końcu zatrzymał się na moich pośladkach. Pocałunkami miażdżył moje usta, nawet trochę bolało, ale nie przywiązałam do tego uwagi. Po chwili dojechaliśmy na piętro i drzwi windy otworzyły się.
-Hudson?! Czy wy kurwa nie możecie robić tego w pokoju, albo chociaż w kiblu...!-krzyknął Axl śmiejąc się, ale Slash tylko podniósł mnie tak, że oplotłam jego biodra nogami i nie przestając się całować wyszliśmy z windy.
-Ło kurwa!- usłyszeliśmy za sobą rozbawiony krzyk Duffa. -Spokojnie Rose, nie pieprzyli się jakiś tydzień....- dodał klepiąc Axla po ramieniu. Drzwi do pokoju były otwarte, więc szybko znaleźliśmy się w środku. W zaskakująco szybkim tempie pozbawialiśmy się kolejnych części ubrań. W końcu byliśmy całkiem nadzy. Saul oderwał na chwilę swoje usta i popatrzył mi w oczy. Widziałam w jego brązowych tęczówkach ogromne pożądanie, którego nie zdoła opanować. Po chwili znowu połączyliśmy się w pocałunku, a Slash podniósł mnie do góry i zaniósł na łóżko. Właściwie rzucił mnie na materac i zaraz potem znalazł się nade mną. Całował namiętnie moje usta i rękoma masował piersi. Kiedy oboje wiedzieliśmy, że już dłużej nie wytrzyma wszedł we mnie stanowczo tak, że aż krzyknęłam....
Kochaliśmy się przez całe popołudnie i noc, o zmierzchu zasnęliśmy wyczerpani i wtuleni w siebie....
Okej. No to udajmy, że wcale nie nazywam cię właśnie erotomanką, erotomanko ;P Dobra dobra... xD jest świetnie jak zwykle, ale powiem Ci, że trochę mnie natchnęłaś. Tym radiem. Także jak w moim następnym rozdziale będzie coś o radiu, to wiedz, że coś się dzieje xD
OdpowiedzUsuńOhohoho! Następna zagadka! Tajemnicza Karteczka Hudsona! Aha, to na pewno jest coś baaaardzo ważnego i tajemniczego, o czym nie będziesz chciała mi nic powiedzieć, a ja będę ze stresu paznokcie obgryzać.
Powinnam zostać przepowiadaczem przyszłości. Mam wyraźne predyspozycje, co nie? xD xD
A co z tym chamskim artykułem?! To się musi wyjaśnić xD Axl musi odnaleźć autora i urwać mu głowę, a potem nadziać ją na czubek takiego wieszaka co zawsze stoją w hotelach! Co za piękna, artystyczna wizja! :D No w sumie jakby mu podbił oko to by wystarczyło, ale nie mogłam się opanować ;P
A następny rozdział jeszcze dziś, prawda? ;P xD
No dobra dobra...dzisiaj już napisze w nocy cóś...ale nie obiecuję, że będzie godne uwagi i twego cennego czasu, w którym to Ty mogłabyś wytworzyć nowy rozdział! No właśnie...kiedy u Cb nowy?? :D
Usuńeeh... ja to natchnienia szukam chwilowo. Przedwczoraj napisałam dialog, wczoraj myślałam nad fabułą, dzisiaj piszę, ale mam taki zastój... nic mi nie wychodzi tak jakbym chciała. Ciągle poprawiam i poprawiam. Rozdział powinien być dzisiaj, "ale nie obiecuję, że będzie godne uwagi i twego cennego czasu, w którym to Ty mogłabyś wytworzyć nowy rozdział!" ;D ;P
UsuńNo... raczej zapowiada się dość beznadziejnie -.-
Ehh ale dasz radę, no nie? :D Jak ja mogę to Ty też! O! No i ten czekam na powiadomienie o nowościach a tu kurwa nic... :< No, ale ten tego jak będziesz miała tą taką wenę czy coś to w tedy pisz :D
Usuńnowy... -.-
UsuńUh huh huh huh XDDD Slash i Michelle znowu mogą uprawiać szeksz XDD *śmiech w stylu Beavisa i Butt heada XD*
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, to super, że nasz kudłacz w końcu wyszedł ze szpitala i może znowu cieszyć się swoją kochaną Chelle <3
Muszę przyznać, że postać Claudi mega mi do gustu przypadła :D nie dość, że Chris to super koleś, to jeszcze dziewczynę ma fajną :D ahh, no i ten jej motocykl <3 co prawda nie znam się jakoś mega na motoryzacji, ale taki sprzęt to jest coś.
No i do tego laska jest fanką Gunsów i jeszcze rysuje! Ideał normalnie XD
W ogóle na początku tego rozdziału, jak Slash się obudził i nikogo nie było na tej recepcji w mojej głowie już się narodziła myśl, że jednak umarł i to jakieś zaświaty czy coś jak w Dark floors albo Supernatural XD albo że jest duchem i nikt go nie widzi XD ewentualnie dopuszczałam myśl jakieś śmierci klinicznej XD
Uff, dobrze, że jednak żyje i to tylko moja chora wyobraźnia podpowiada mi że wszyscy umierają lub w duchy się zmieniają XDD
No dobra, lecę dalej :*
Pozdrowionka <3
Lady Stardust :***