Rozdział 45. Haste makes waste.

Przez 6 godzin łaziłyśmy po sklepach z ciuchami, kosmetykami i biżuterią. Kate wyznała nam w sekrecie, że chłopcy dostali nominację do American Music Awards, czyli zabierają nas na imprezę i rozdanie nagród, co oznacza kiecki, szpilki, fryzurę i makijaż u każdej z nas. Najmniej uśmiechało się to oczywiście mnie, ale starałam się jakoś to ukryć. W połowie naszej wycieczki każda z nas miała już kupioną suknię. Balową rzecz jasna, bo w skórzanej czarnej mini na tak ważną uroczystość iść nie wypada. Śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy praktycznie o wszystkim i o niczym. Zjadłyśmy szybki obiad w McDonald's i poszłyśmy jeszcze do kilku sklepów po jakieś dodatki. Było jakoś przed 19 kiedy taksówka przywiozła nas pod dom. Wysiadłyśmy z auta płacąc wcześniej kierowcy i przekroczyłyśmy próg domu. Niestety było tam zupełnie pusto. Każda z nas poszła do swojej sypialni i zostawiła ciuchy w szafie, na podłodze, czy gdzie tam popadło. Przebrałam się w krótkie czarne spodenki i koszulkę z logiem Gibsona. Wyszłam z pokoju i natknęłam się na zmęczoną Letty na korytarzu.

-Co jest?- zapytałam ledwo patrzącej na oczy dziewczyny

-Nigdy...kurwa, nigdy więcej na zakupy z tymi zakupoholiczkami! Za nic...- odpowiedziała zmęczonym tonem i oparła głowę o moje ramię. Pogłaskałam ją po włosach i ujęłam jej twarz w dłoniach.

-Skoro tak...to musisz się napić. To cię orzeźwi!- powiedziałam entuzjastycznie i pociągnęłam Letty za nadgarstek w stronę schodów. Zeszłyśmy na dół i skierowałyśmy się do salonu. -Siadaj. Dziewczyny, która chce się z nami napić?- krzyknęłam na cały dom i po chwili wszystkie siedziały na kanapie. Uśmiechnęłam się pod nosem i pokręciłam głową z niedowierzaniem. Z barku wyciągnęłam kilka butelek Daniels'a, Jim Beam'a, nawet Nightrain się znalazł. W kącie stał Gibson Slasha, więc skorzystałam z okazji i zaczęłam grać znaną tylko sobie melodię. Przed północą byłyśmy kompletnie pijane. Kate prawie spała, ja, Letty i Megan tańczyłyśmy na stole do Heaven's On Fire. Po chwili dziwnym sposobem zdjęłyśmy koszulki i wymachiwałyśmy nimi jak kowboje lassem. Nagle drzwi do domu się otworzyły i do pomieszczenia weszli schlani, ale kontaktujący chłopcy. Śmiali się wniebogłosy dopóki nas nie zauważyli. Stanęli jak wryci i gapili się na nas z otwartymi buziami.

-Bez nas się bawicie?!- krzyknął po chwili Slash śmiejąc się i podszedł do mnie. Zeskoczyłam ze stołu i znalazłam się w jego ramionach. Założyłam jeszcze koszulkę i zbliżyłam się do Slasha. Pociągnął nosem przy mojej twarzy i odsunął się ze zdziwieniem. -No to co zaczynamy imprezkę czy kończymy i idziemy na ruchanko?- dodał po chwili entuzjastycznym tonem, a wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet Kate ożywiła się znacznie kiedy tylko zobaczyła Axla. Zbliżyłam się do mojego kudłacza i po chwili piosenka zmieniła się na Twist And Shout. Na dobre się rozkręciłyśmy i zaczęłam ze Slashem tańczyć rock&rolla. Nie sądziłam, że aż tak dobrze będzie mu szło, no ale ludzie mnie czasem zadziwiają. Po chwili muzyka ustała i światło zgasło. Oczywiście nie samo, Letty zgasiła je plecami kiedy Stradlin przycisnął ją do ściany całując namiętnie. W radiu zaczęła lecieć piosenka Aerosmith Angel. Uśmiechnęliśmy się do siebie ze Slashem i zaczęliśmy kołysać się wtuleni w siebie w rytm muzyki. Kiedy tylko rozpoczął się refren Saul pocałował mnie namiętnie. Po chwili oplotłam go w pasie nogami, a potem pamiętam już tylko, że znaleźliśmy się w sypialni...

Kilka następnych dni minęło podobnie. Piliśmy, imprezowaliśmy, ale z umiarem, żadnych drugów. Axl oficjalnie wyznał, że Gunsi są nominowani w American Music Awards. Oczywiście wszyscy cieszyli się jak wariaci, dziewczyny udawały zdziwienie, żeby się nie zdradzić i ogólnie wszystko skończyło się piciem. Ale to już była pewna norma. Obawiałam się trochę, że w końcu chłopcy wpędzą się w alkoholizm, ale nie dawałam po sobie tego poznać.

Nadszedł wielki dzień dla Gunsów. Wczoraj nawet nie było imprezy. Od samego rana wszyscy byli zabiegani. Przemieszczali się po domu w tempie pioruna. Axl'a można było spotkać na korytarzu tylko i wyłącznie ze szczotką w ręce. Slash co kilka minut poprawiał swoje loki. Duff ubłagał Megan żeby pomogła mu natapirować jego blond włosy. Steven i Izzy przejmowali się wyglądem najmniej. Właściwie to nie mięli czym się przejmować, bo ich fryzury nawet po deszczu wyglądały w miarę normalnie. O 20:00 mięliśmy zjawić się w miejscu gdzie odbędzie się główna ceremonia, więc w związku z tym przed 15:00 wszystkie kobiety zamieszkujące naszą rezydencję udały się do salonu piękności...Tak wiem, że dziwnie brzmi, ale Kate się uparła, że mamy wszystkie pięknie wyglądać. Nie chciało mi się już sprzeciwiać tej nędznej dyktaturze, więc ze spuszczoną głową grzecznie podreptałam za resztą. Znowu taksówką przybyłyśmy pod ogromny budynek z kolorowymi neonami z napisem Salon Piękności. Weszłyśmy do środka rozmawiając o najlepszych kawałkach Gunsów. Zatrzymałyśmy się przed recepcją i w tym czasie Kate zamówiła dla każdej z nas odpowiednią ofertę. Rozeszłyśmy się do różnych gabinetów. Jakaś młoda blondynka o całkiem miłych rysach twarzy zapytała o moją suknię. Objaśniłam jej wszystko rozpoczynając od koloru a kończąc na długości i zabrała się za moje włosy. W tym samym czasie inna również młoda panna robiła mi makijaż. Przez kilka godzin siedziałam bez ruchu. W końcu blondynka uwolniła mnie z fotela i kazała zaczekać aż przyjdzie manicurzysta. Myślałam, że przyjdzie kolejna młoda kobieta, ale się przeliczyłam do pomieszczenia weszła stara gruba i brzydka baba. Przeraziłam się na samą myśl, że to ona ma zająć się moimi paznokciami. Była ruda, ale miała chyba 5cm odrostów siwych włosów na głowie. Nagle podniosła dużą srebrną walizkę leżącą na ziemi i z hukiem położyła ją na stole. Odgłos był tak głośny, że aż podskoczyłam. Ona to zauważyła i zaśmiała się szyderczo. Strasznie mnie denerwują tacy ludzie, ale starałam się jakoś opanować. W końcu do pokoju wszedł jakiś młody koleś.

-Dziękuję Carla. Dalej sam sobie poradzę.- powiedział oschle nawet na nią nie patrząc. Odetchnęłam z ulgą, a kobieta wyszła z pomieszczenia. Koleś poprosił mnie ruchem ręki żebym usiadła przy stoliku. Otworzył walizkę, a moim oczom ukazała się masa kolorowych lakierów. Dopasował czerwony do mojego makijażu i zaczął malować pazury. Skończył znacznie szybciej niż poprzednie kobitki i około 18 byłam gotowa. Wyszłam z gabinetu i usiadłam na najbliższym krześle, czekając na resztę dziewczyn. Kilka minut później dołączyła do mnie Letty i Katrin. Nie mam pojęcia jak wyglądałam bo nawet nie spojrzałam w lustro podobnie jak reszta dziewczyn. Letty była zachwycona moją fryzurą, a ja jej, tak samo było z Kate. Ciemny makijaż (bo tak w skrócie opisała to każda z nas) idealnie komponował się z koszulkami z logiem Led Zeppelin, Metallica i Ramones. Nie całe 30 minut później byłyśmy już w komplecie. Oczywiście dziewczyny uparły się, że wyglądam najlepiej z nich wszystkich czemu kategorycznie zaprzeczałam. Żadna z nas nie widziała się w lustrze, ale jestem pewna, że to właśnie ja wyglądam najgorzej. Makijaż, fryzjer i te inne duperele to nie moja bajka. Kiedy wracałyśmy taksówką do domu do Kate zadzwonił Axl i powiadomił nas, że o 19:40 mamy się zjawić na sali głównej w House Of The Rock&Roll Fame, a chłopaków obecnie upiększają charakteryzatorki, co było wyraźnie słychać przez telefon "Ała kurwa! Nie tak mocno wariatko moje loki to nie twoje kłaki!" usłyszałyśmy Slasha. Kiedy tylko Axl się rozłączył dojechałyśmy na miejsce. Była punktualnie 18 gdy przekroczyłyśmy próg naszego domu. Wszystkie dość szybko rozeszłyśmy się do swoich sypialni. Weszłam do łazienki i wyciągnęłam czerwoną suknię z pokrowca. W tedy popatrzyłam w lustro i aż szeroko się uśmiechnęłam. Wyglądałam zupełnie inaczej. Miałam mocno podkreślone oczy i strasznie długie i gęste rzęsy. Na policzkach miałam lekko rozprowadzony róż a na ustach widniała krwisto czerwona szminka. Nie chciałam kupić tej czerwonej kiecki, ale wszystkie dziewczyny i sprzedawczyni na czele zapewniały mnie, że w żadnej innej nie będę wyglądać lepiej, więc się ostatecznie zgodziłam. Zdjęłam moje ubranie i założyłam czarną koronkową bieliznę. Spojrzałam w lustro i zaczęłam się śmiać. Sama nie wiem z czego, ale ten widok mnie rozśmieszył. Sprawnym ruchem naciągnęłam na siebie suknię i nawet się nie przeglądając wyszłam z łazienki.

-Niech mi któraś pomoże!- krzyknęłam błagalnym głosem i moim oczom ukazała się chyba Katrin. Wyglądała ślicznie. Miała czarną wąską suknię i wysokie błyszczące srebrne szpilki.

-Chodź tu ciamajdo.- powiedziała z uśmiechem i pomogła mi zasunąć suwak.

-O kurwa!- krzyknęła Letty kiedy wyszła z pokoju. -Michelle? Wiedziałam, że będzie wyglądać najlepiej z nas wszystkich....- powiedziała z uznaniem w głosie i zmierzyła mnie wzrokiem. Wywróciłam tylko oczami i wróciłam do sypialni. Założyłam nowe czarne szpilki z niewielkimi ćwiekami z przodu i na pięcie. Do tego na szyję zarzuciłam jakąś czarną biżuterię, a na rękę założyłam moją szczęśliwą czarną bransoletę z tygrysem. Wszystko jakoś tam się dopasowało. Była 19:30 kiedy spojrzałam na zegarek. Wybiegłam z pokoju zarzucając na siebie tylko czarną damską ramoneskę. Zeszłam do salonu po schodach i chwilę później usłyszałam klakson auta pod domem. Wyjrzałam przez okno w salonie i zobaczyłam długą czarną limuzynę. Po chwili poczułam za sobą czyiś oddech.

-To po nas przyjechali!- krzyknęła mi do ucha Kate, a ja aż podskoczyłam. Szybkim krokiem wyszłyśmy z domu i jadąc w wyznaczone miejsce całą drogę obsypywałyśmy się nawzajem komplementami.Oczywiście były szczere, każda z nas wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. W kilka minut dojechałyśmy na miejsce. Limuzyna zatrzymała się przed głównym wejściem. Czułyśmy się jak jakieś wielkie gwiazdy. Fajnie było! Weszłyśmy do środka z towarzyszącym nam na każdym kroku blaskiem flashy. Wszyscy gapili się centralnie na nas. Mierzyli nas wzrokiem, a czasem nawet przeszywali wgłąb. Starałam się jak najmniej stresować, nawet mi to wychodziło. Nagle zatrzymałyśmy się za pięcioma seksownymi mężczyznami.

-Hudson, a Michelle przyjdzie w trampkach? Bo jak Letty wpadnie na taki pomysł to i Michelle tak zrobi...- powiedział filozoficznym tonem Izzy

-Nawet jak przyjdzie w trampkach to i tak mam najpiękniejszą dziewczynę!- powiedział, a ja głośno chrząknęłam. Oni jak oparzeni obrócili się w naszą stronę i osłupieli. Slash coraz szerzej otwierał buzię, aż w końcu uśmiechnął się szeroko i dodał entuzjastycznie -A nie mówiłem, że mam najładniejszą kobietę?!-.

Slash
Widziałem te wszystkie zazdrosne spojrzenia innych kolesi. Michelle wyglądała jak anioł, tylko, że w piekielnej wersji (?!). Jej sukienka była krwisto czerwona, bez ramiączek, była prosta i zwiewna. Po prawej stronie miała ogromne rozcięcie, które odsłaniało jej nogę do 3/4 uda. Wyglądała tak seksownie i pociągająco, że od razu do niej podszedłem i pocałowałem namiętnie w usta. Na szczęście nie roztarłem jej szminki, a moja kobieta tylko ślicznie się uśmiechnęła. Po raz pierwszy wyglądała tak elegancko. No i te szpilki...taka nutka rockowego ostrego charakteru. Była moim ideałem, a do tego jeszcze mnie kochała. Mam zajebiste szczęście, że ją spotkałem i pomyśleć, że jeszcze tak nie dawno...chciałem się zabić. Wolałem teraz o tym nie myśleć. Za 15 minut miała zaczynać się gala, a potem można już spierdalać stąd do domu. Dopiero po chwili zauważyłem, że reszta dziewczyn też ubrała się zupełnie inaczej niż zwykle. Wszystkie miały kiecki, szpilki i makijaż. Duff, Izzy, Axl i Steven wyglądali na zachwyconych, ale i tak Michelle była najładniejsza z nich wszystkich. Weszliśmy na salę i zajęliśmy wyznaczone wcześniej miejsca. Niestety nas usadowili w rzędzie z przodu, a dziewczyny gdzieś dalej. Rozglądałem się po sali wzrokiem, aż w końcu zobaczyłem uśmiechniętą od ucha do ucha Michelle. Rozdali jakieś statuetki kilku zespołom, aż nagle usłyszałem, że wywołali właśnie Guns N' Roses! W tle puścili Welcome to the jungle. Z zacieszami na twarzach dumnie wstaliśmy i popędziliśmy na scenę.

-Gratulacje- powiedziała jakaś całkiem miła kobieta i wręczyła Axl'owi statuetkę.

-Chciałbym kurwa...uups! UUPS! Chciałem podziękować naszemu managerowi i całemu studiu Geffen za wspaniałą współpracę i ogólnie...no trzymajcie się. Doskonały wybór.- powiedziałem, a wszyscy zaczęli klaskać i śmiać się jednocześnie. Dziewczyny aż wstały i klaskały najgłośniej ze wszystkich tu zebranych. Wróciliśmy uradowani na miejsca i czekaliśmy aż to wszystko się skończy. Nagle wywołali nas drugi raz zdezorientowani popędziliśmy z powrotem na scenę i dostaliśmy drugą statuetkę. Tym razem usłyszeliśmy refren Patience....

Wreszcie część oficjalna się skończyła, ale oczywiście musieliśmy iść na ten jebany bal! Na dodatek kazali nam grać, ale to nie stanowiło żadnego problemu. Szybko uwinęliśmy się z Welcome to The Jungle i wreszcie mogliśmy wrócić do naszych kobiet. Każdy objął swoją dziewczynę w pasie i razem usiedliśmy do jednego stolika. Piliśmy, śmialiśmy się i ogólnie było zajebiście. Nie mogłem oderwać wzroku od Michelle. Tak cholernie mi się podobała. Znaczy zawsze mi się podoba, ale dzisiaj to już tak...nawet w ubraniu, o! Po chwili chwyciła mnie za nadgarstek i wciągnęła mnie w tłum. Zaczęliśmy tańczyć do All My Love Zeppelinów. W tej sukni każdy jej ruch był pociągający i seksowny. W końcu pod koniec piosenki pocałowała mnie nagle w usta. Byłem miło zaskoczony popatrzyłem jej w oczy i oboje uśmiechnęliśmy się do siebie. Szybkim krokiem oddaliliśmy się do toalety. Tuż przed wejściem do kabiny usłyszeliśmy jakieś jęczenie zaraz obok. Zaczęliśmy się śmiać i po chwili robiliśmy to samo co ci obok. Potem przyszła trzecia para i znaleźli się chyba w kabinie po przeciwnej stronie, ale nie zajmowałem się tym teraz, bo miałem ciekawsze zajęcia. W końcu oboje spełniliśmy się w tym samym momencie i zaczęliśmy się całować. Po chwili wyszliśmy z kabiny jak gdyby nigdy nic i nagle drzwi obok się otworzyły i wyszedł Stradlin z Letty.

-Hudson? Co ty tu, kurwa, robisz?!- zapytał śmiejąc się i objął Letty ramieniem. Wyglądała na zadowoloną.

-To samo co ty panie Stradlin.- odpowiedziałem i objąłem Michelle w taki sam sposób jak Izzy. Nagle otworzyły się trzecie drzwi i wyszedł z nich...nie kto inny jak Steven i Katrin....Aż mi się rzygać zachciało, bo niechcący zacząłem sobie wyobrażać Adlera w akcji...Michelle też się chyba udzieliło, bo pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Zaśmiałem się na jej reakcję i wyszedłem tuż za nią.

-A co wy żeście tam tyle czasu robili, co?- zapytał Axl trzymając Kate za rękę, nie wiadomo skąd się napatoczyli...

-To samo co ty zamierzasz robić Rose!- powiedziałem i poklepałem rudzielca po ramieniu. Zaśmiał się i bez krępacji wprowadził do toalety zażenowaną Kate. Wróciliśmy do stolika, przy którym siedział Duff i Megan. Kiedy Rose i Kate wrócili Axl uśmiechnął się cwaniacko patrząc raz na mnie raz na Duffa. Nerwowo napiłem się Danielsa stojącego przede mną, ale po słowach Axla się prawie udusiłem.

-Slash nie chciałbyś czegoś zrobić?- zapytał. Miałem go ochotę zabić! Przecież miałem to zrobić na koncercie. Specjalnie załatwiłem, że mamy otwierać kilka pierwszych koncertów Stonesów!  Zacząłem szybko oddychać, a Michelle patrzyła na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Po chwili jakby cały strach minął popatrzyłem na nią z uśmiechem i wstałem od stolika. Poszedłem do kolesia, który prowadził całą imprezę i wyrwałem mu mikrofon z ręki.

-Uwaga, kurwa, wszyscy!- zacząłem i po chwili dodałem - Michelle chciałbym Ci zadedykować tę piosenkę.- to mnie chyba uratowało, Rose popatrzył na mnie wściekle, a ja uśmiechnąłem się niewinnie. Kilkanaście minut później Gunsi wyszli na scenę i zagraliśmy razem My Michelle. Dziewczyny były zachwycone, tak samo jak i publika. A ja już widziałem, że czeka mnie poważna rozmowa z Axlem...

Kiedy w końcu wszyscy zebraliśmy się przy barku, postanowiliśmy wracać. Szybko zebraliśmy się i kilkanaście minut później byliśmy w domu...

Komentarze

  1. No! Noooo! Noooooooo! :D :D :D
    Wprawdzie Axl nie wyskoczył spod stołu z bukietem, ale jednak zaczął się wtrącać! Tak na to czekałam! xD
    No, z tymi kieckami to było niezłe. I nawet Michelle była w czerwonej, no proszę ;D A kawioru i homarów to im nie dali na tym balu? No to słaba wiksa była xD Ale przynajmniej kabin w toalecie była wystarczająca ilość ;P
    A jak był ten fragment o grubej babie z odrostami, która walnęła na stół srebrną walizkę i zaśmiała się szyderczo, to sobie wyobraziłam, jak zamiast tych wszystkich przyrządów do paznokci, wyciąga narzędzia tortur xD A potem robi zbiorową masakrę w salonie piękności. Super, nie? Tylko szkoda by było pracy tych poprzednich babek od fryzury i czegośtam jeszcze :C
    No i przemowa Slasha zwaliła mnie z nóg xD Piękna, zaiste. Jestem pewna, że napisał ją jeszcze kiedy był młody i piękny i od tamtego czasu ćwiczył codziennie dwie godziny przed lustrem. Tak było. xD
    Ano, nie mam dziś weny na fajny komentarz, także tyle musi Ci wystarczyć ;P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha tak! piękna wizja w salonie *.* No i spoko, komentarz Twój był zaiste twórczy i inspirujący :D

      Usuń
    2. Nowy. -.- Ale z góry uprzedzam, że tym razem jestem naprawdę niezadowolona z niego. Beznadzieja. Gdyby rozdział przedstawić za pomocą człowieka, to tym rozdziałem byłaby ta gruba baba z odrostami... -.-
      Ehh... whatever.....

      Usuń
  2. Kiedy nowości ? ;> Czekam i czekam, bo takie dobre ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie spokojnie jutro pojawi się nowy rozdział. Chyba, że znowu coś mi wypadnie :D

      Usuń
    2. Oby nie, oby nie... ;))

      Usuń
  3. Nowa notka, zapraszam. ;)
    Miałaś napisać do mnie, mała!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na nowy 19 rozdział. http://www.out-of-the-game.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No już się bałam, że jednak plan koncertowych zaręczyn nie wypali! Na szczęście Slash sprytnie wybrnął z tej sytuacji i skończyło się na zadedykowaniu piosenki :D I dobrze, bo zaręczyny owszem muszą być, ale koniecznie na Stonesach! XD

    No ale zaczynając od początku, 6 godzin włóczenia się po sklepach to musi być mordęga! Dobrze, że przynajmniej udało im się kupić te kiecki XD bo znam takie, co i po 8 godzinach by nic nie kupiły XD

    Uuu, dziewczyńska impreza i tańce na stole! <3 czad! No i jeszcze do 'Heavens on fire' <3<3<3
    O! No i chłopaki wrócili! Hehe, tekst Slasha to złoto XD

    No i mamy wizytę w salonie piękności! Szaleją te nasze panie XD

    Aż sobie wyobrażam jak pięknie musiała wyglądać Michelle w tej czerwonej sukni! <3 No i jeszcze te buty z ćwiekami! Cud, miód i orzeszki XD <3

    Łooo! Gunsi aż dwie nagrody zgarnęli! Nice :D to są jednak zdolne bestie XD

    O matko! Potrójny sex w kiblu XDDD no nieźle XD i te ich reakcje jak zobaczyli się po wyjściu XD cudowne! XD

    Nie mogę się już doczekać tych koncertów Rolling Stones i tego jak Saulie na scenie pyta Chelle, czy chce być jego żoną! <3

    Pozdrowiam cieplutko :*

    Lady Stardust :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! dziewczyńska impreza i taniec na stole to są takie fajne klimaty, że mi to chyba nigdy nie przejdzie :D
      Lubisz KISS? Widzimy się na KISS w Gliwicach? :D
      Zaręczyny na koncercie to niby taki banał, ale taki jednak rockowy i taki ekscytujący, że pewnie miałabym taką samą reakcję jak Ty haha XD

      Pozdrawiam gorąco!
      R.

      Usuń
    2. KISS uwielbiam! To był pierwszy zespół, który wprowadził mnie w świat rockowej muzyki :D ale w Gliwicach niestyty nie będę :( byłam na ich koncercie w Krakowie i na powtórkę z rozrywki mnie nie stać XD

      Pozdrawiam bardzo serdecznie :***

      Lady Stardust <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki