Rozdział 102. When the children cry.

Napisałabym coś o Duffie, ale to jeszcze nie czas, więc proszę się nie stresować - blondasek jeszcze będzie xD

***
Michelle
               Na niebie zaczynało się ściemniać, ale jeszcze nie chciałam wracać do domu. Bez żadnego celu, przez 3 godziny szwendałam się ulicami Hollywood, które według statystyk uchodziły za najbezpieczniejsze. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mam na sobie ulubioną bluzę Hudsona, która na kilometr śmierdziała papierosowym dymem i męskimi perfumami. Szybko zdjęłam ją z ramion i ze zdenerwowania rzuciłam na ziemię. Potem przykucnęłam nad granatowym materiałem, załamując twarz w dłoniach i w takiej pozycji spędziłam kilka następnych minut. Dopiero kiedy zrobiło się okropnie zimno, postanowiłam się przełamać i z wielką niechęcią przyodziałam rzecz należącą do tego debila.
- Michelle...? - usłyszałam za plecami znajomy głos. Gwałtownie się obróciłam i ujrzałam zdziwionego Axla. - Co ty tu robisz o tej porze? - zapytał, dokładnie lustrując moją twarz. Nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć, więc milczałam. - Ej...coś się stało? - spytał, podnosząc moją twarz na wysokość swojego wzroku. - Coś ci zrobił? - dodał, patrząc na mnie wymownie. Pokręciłam przecząco głową i nie wytrzymałam.
- Nic...tylko...- wybuchając płaczem, wtuliłam się w jego koszulkę.
- Jesteś cała przemarznięta. Chodź, opowiesz mi w drodze do domu. - powiedział i już zaczął prowadzić mnie w stronę jakiegoś parkingu.
- Nie Axl...ja muszę tam wrócić, bo on...- 
- Dzisiaj śpisz u nas, a ON sobie poradzi. - zaznaczył, a ja potulnie wsiadłam do czarnego Pontiaca GTO. - To co się stało...? - zapytał niepewnie po krótkiej chwili drogi. Głęboko westchnęłam.
- Muszę wiedzieć, bo inaczej Katie znajdzie drastyczne środki, żeby to z ciebie wyciągnąć. - zażartował, a ja zaśmiałam się przez łzy.
- Dlaczego ja nie umiem na niego wpłynąć? - zapytałam samą siebie. - Jak wróciłam do domu, leżał w łazience naćpany. - wyznałam, wbijając wzrok w ulicę przed nami. - Prosiłam go tyle razy...- wyszeptałam, przymykając powieki.
- Pojadę tam. Oczywiście jak już odstawię cię do nas. - powiedział stanowczo, ale ja tylko szeroko otworzyłam oczy.
- Nie...ja sama muszę to załatwić. Nie ty. - powiedziałam szybko, a Axl niepewnie kiwnął głową. Dojechaliśmy na miejsce, a ja niezbyt przekonana do jego pomysłu ponownie przekroczyłam próg willi państwa Rose. Kate wciąż pytała czy nic mi nie jest, a ja wciąż zapewniałam ją, że wszystko jest w porządku.
- Jesteś cała przemarznięta. Siadaj tutaj, Axl przynieś jej jakiś koc. - zarządziła, a ja pokornie zajęłam wyznaczone miejsce. Po chwili rudy okrył mnie miękkim materiałem, a Kate wepchnęła kubek gorącej herbaty pomiędzy dłonie. - A teraz mów co się stało. - zażądała, kładąc rękę na moim ramieniu.
- Ten popierdolony debil znowu ćpa. - mruknęłam zdenerwowana i mocniej ścisnęłam kubek. Czułam jak pieką mnie dłonie, ale chciałam poczuć jak najsilniejszy ból, żeby choć na chwilę zapomnieć o widoku sprzed kilku godzin.
- Mama...? - nagle na horyzoncie pojawił się Jimi. Jego zaspane oczka z niedowierzaniem wpatrywały się w moją postać. Zrzuciłam koc na podłogę, a kubek odstawiłam na stół.
- Kochanie, dlaczego nie śpisz? - zapytałam, szybkim krokiem podchodząc do malca.
- Nie mogę zasnąć. Tatuś zawsze opowiadał mi bajkę na dobranoc...- wyznał, a ja głośno przełknęłam ślinę i przytuliłam maluszka.
- Chodźcie. Oboje musicie się wyspać. - powiedział Axl i ruchem głowy kazał pójść za nim.
- Wiesz gdzie jest łazienka, Kate zaraz przyniesie ci jakąś koszulkę czy coś...- powiedział pod nosem, niepewnie mierząc mnie wzrokiem.
- Dziękuję i przepraszam, że tak wam zawracam głowę...- wyszeptałam, ostrożnie kładąc Jimiego na łóżku. Axl uśmiechnął się i wyszedł. Po chwili przyszła Kate, a widząc łzy w moich oczach, natychmiast mnie przytuliła. Do samego rana spałam jak zabita z Jimim u boku.

Slash
               Obudziłem się na kanapie w salonie, a głośne dźwięki telewizora przyprawiały mnie o gęsią skórkę. - Kurwa mać...- mruknąłem pod nosem i leniwie podniosłem głowę do góry. - Michelle?! - krzyknąłem, ale nikt nie odpowiedział. Przeszukałem cały dom i ogród, lecz nigdzie jej nie było. Bezradnie wzruszyłem ramionami. Po chwili wziąłem szybki prysznic i przypomniałem sobie o Jimim, który prawdopodobnie wciąż był u Rose'a. W mgnieniu oka ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i wsiadłem w samochód. Po dwóch minutach byłem na miejscu. Mocno trzasnąłem drzwiami i szybkim krokiem pokonałem szeroki chodnik prowadzący do willi. Energicznie zapukałem i czekałem aż ktoś raczy mi otworzyć.
- Cześć, ja tu tylko po Jimiego. - ujrzałem zaspaną Kate, która zabijała mnie wzrokiem.
- O 6 rano? - popatrzyła na zegarek, a później przerzuciła swój wzrok na mnie. - Jimi jeszcze śpi. - dodała, a ja stałem w progu jak idiota.
- Mogę wejść? - zapytałem po dłuższej chwili milczenia. Kate ciężko westchnęła i weszła wgłąb domu, zostawiając drzwi otwarte. - Zaczekam na niego. - powiedziałem, kiedy znikła za rogiem korytarza. Usiadłem na kanapie i dokładnie przyjrzałem się całemu wystrojowi salonu. Na drewnianym stoliku leżało mnóstwo zabawek. Kiedy chciałem wziąć jedną z nich, ktoś znajomy usiadł obok mnie. Milczeliśmy. Nie chciałem się odzywać, ani na niego patrzeć.
- No i co narobiłeś...? - zapytał, szturchając mnie łokciem w bok. - Jimi mówił, że rodzice w nocy strasznie na siebie krzyczeli. - naśladował głos dziecka, a ja popatrzyłem na niego z niepokojem.
- Nie wiem co jej odbiło...- mruknąłem pod nosem.
- Jej? - zapytał podniosłym głosem i popatrzył na mnie zdziwiony.
- Tak. A poza tym nie wtrącaj się w nieswoje sprawy. - odparłem podirytowany i ruszyłem w stronę wyjścia. - Zaczekam na zewnątrz. - burknąłem pod nosem i otworzyłem drzwi. Usiadłem na schodach i przeszukałem kieszenie. Nigdzie jednak nie mogłem znaleźć fajek. - Kurwa...- mruknąłem do siebie i zacząłem wpatrywać się w Dodge'a naprzeciwko. Nie wiem ile mi to zajęło, ale w końcu usłyszałem wesoły śmiech za drzwiami. Wtargnąłem do środka i zauważyłem uśmiechniętego malucha.
- Młody, pożegnaj się i spadamy. - zobaczyłem jak Kate mruga do niego dość dyskretnie.
- Dobze tato. - odparł Jimi i zerwał się z miejsca.
- Nie zapomniałeś o czymś? - zapytał Rose, kiedy byliśmy już w połowie drogi do auta.
- Niby o czym? - spytałem zaskoczony i zmierzyłem go podejrzliwym wzrokiem.
- Może o żonie? - odparł, opierając się o futrynę drzwi frontowych. Puściłem Jimiego i podszedłem do Axla.
- Jest tutaj? - zapytałem, stając przed rudzielcem. Wtedy moim oczom ukazała się niewyspana brunetka. - Co ty tu robisz? Martwiłem się...- powiedziałem z ulgą.
- Slash, do kurwy nędzy! Ona nie chciała wracać do domu! - wrzasnęła nagle Kate, a ja nie spuszczałem oczu z Chelle. Nic nie odpowiedziałem.
- Teraz wrócisz? - zapytałem, zbliżając się na tyle, na ile pozwolił mi Axl. Mała pokiwała twierdząco głową i zaczęła wiązać swoje buty. Potem zarzuciła na ramiona moją bluzę i wyszła z domu.
- Dziękuję. - dodała, spoglądając na Rose'ów, lecz kiedy przeniosła wzrok na moje oczy, ujrzałem łzę spływającą po jej policzku.
- No chodź tutaj...- szeroko rozłożyłem ramiona i czekałem aż się we mnie wtuli. Kompletnie się pomyliłem, bo Chelle przeszła obok całkiem obojętnie i przytuliła Jimiego. Ciężko westchnąłem pod nosem i zająłem miejsce kierowcy. Ruszyliśmy w stronę domu. Michelle przez cały czas milczała z głową zwróconą w przeciwną stronę. Położyłem dłoń na kolanie brunetki, ale natychmiast ją strąciła. Jimi, siedząc na tylnym siedzeniu, uważnie nas obserwował. Michelle była wściekła, ale nie chciałem dać tak łatwo za wygraną.
- O co ci chodzi...? - zapytałem, spoglądając na nią kątem oka. Chelle zamknęła oczy i głęboko oddychała.
- Zatrzymaj się. - powiedziała po chwili. - Zatrzymaj! - krzyknęła, ale ja jej nie słuchałem. Wtedy popatrzyła na mnie wilkiem, a ja założyłem na nos okulary przeciwsłoneczne. Wróciliśmy do domu. Chelle tylko czekała aż Jimi zamknie się w swoim pokoju. - Co ty sobie do chuja pana wyobrażasz?! Myślisz, że nie widzę twojego ćpania? To się mylisz! - wrzasnęła i zamknęła drzwi pracowni tuż przed moim nosem. Odruchowo przymknąłem oczy. Delikatnie rozchyliłem powieki i wpatrywałem się w zatrzaśnięte drzwi. Kilka razy poruszyłem klamką, ale Michelle zamknęła się od środka.
- Mała...pogadajmy...proszę...- powiedziałem skruszonym tonem. Czekałem kilka minut, aż w końcu Michelle otworzyła. Szybko wszedłem do środka i zakrztusiłem się dymem. Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc jak seksownie wygląda, paląc moje szlugi. - Ja już nie będę...obiecuję...- mruknąłem, podchodząc bliżej.
- Gówno prawda! Oboje doskonale wiemy, że będziesz brał dalej, a wiesz dlaczego? Bo już nie możesz przestać. - mówiła coraz ciszej, wskazując palcem na moją osobę. Spuściłem wzrok, a jej słowa wciąż dudniły w mojej głowie. Wkurzyłem się i z całej siły zepchnąłem jakieś papiery z jej biurka. Chelle odsunęła się do tyłu, po chwili zaczęła zbierać kartki z ziemi. Trochę się opanowałem i pomogłem jej z dokumentami. Jednocześnie chwyciliśmy ostatnią teczkę i razem podnieśliśmy się do góry. - Przepraszam...- wyszeptałem, patrząc prosto w jej zaczerwienione oczy. Ani się obejrzałem, a brunetka już tuliła się do mnie całym ciałem.

              Michelle musiała załatwić w pracy jakieś formalności związane z jej odejściem, więc nie było jej przez całe popołudnie i jeszcze dłużej. Moja brunetka zdecydowała się na taki krok, bo ostatnio i tak rzadko kiedy bywała w pracy. Wieczorem, po zjedzonej kolacji, poszedłem do sypialni i zacząłem myśleć. To moje myślenie niestety zawsze kończyło się tym samym. Położyłem dłoń na małym, drewnianym kuferku, do którego nikt normalny nie miałby powodu zaglądać. Ja byłem na tyle nienormalny, żeby schować tam przyczynę wszystkich kłótni z moją żoną. Wyjąłem maleńki woreczek na drewniany blat szafki nocnej i sprawnym ruchem usypałem z jego zawartości cienką linię. Nachyliłem się nad stołem i położyłem sobie palec po lewej stronie nosa, odcinając dopływ powietrza. 
- Tatusiu...psecytas mi bajkę? - nagle usłyszałem głos Jimiego za plecami, a przed oczami pojawiły się małe mroczki, które nie pozwalały mi się skupić.
- Nie teraz. Jak skończę to przyjdę. - burknąłem, nie odrywając wzroku od kreski przede mną.
- Dobze. - odparł i zamilkł. Czekałem aż wyjdzie, zasłaniając się na wszelkie możliwe sposoby. 
- Mamusia mówiła, zebyś jus tego nie lobił. - dodał chwilę później.
- Twoja mamusia za dużo mówi. - warknąłem, odwracając się przodem do malucha. - Idź już stąd! - rzuciłem pośpiesznie, po niedługiej chwili przyglądania się zaskoczonemu dzieciakowi. Widziałem łzy w jego oczach, ale tylko popędziłem go ruchem głowy. Jimi wyskoczył z pomieszczenia jak oparzony, a ja powróciłem do mojej serdecznej przyjaciółki. Kiedy zaczynałem się uspokajać, zdałem sobie sprawę z tego, jak potraktowałem własne dziecko. Kurwa, taki ze mnie ojciec od siedmiu boleści. Spokojnym krokiem zacząłem iść w stronę korytarza. Stanąłem przed drzwiami do jego pokoju i lekko zapukałem. Uchyliłem białe skrzydło i wstawiłem łeb do środka.
- Mogę wejść? - zapytałem, lecz nie uzyskałem odpowiedzi. Niepewnie wkroczyłem wgłąb pomieszczenia i przysunąłem krzesełko do łóżeczka. Usłyszałem jak Jimi płacze. Zrobiło mi się cholernie głupio. - Przepraszam...nie chciałem na ciebie nakrzyczeć...- wyszeptałem zmieszany i pogłaskałem go po główce. Wtedy ciałem mojego potomka wstrząsnął dreszcz, a w pokoju dało się usłyszeć dziecięcy szloch. Ukryłem twarz w dłoniach i siedziałem tak przez dłuższy okres czasu. Nagle poczułem maleńkie łapki na głowie. Jimi głaskał mnie włosach, a ja uśmiechnąłem się pod nosem jak idiota. - Przepraszam...- wyszeptałem i wyciągnąłem malca z łóżeczka. Pocałowałem go w główkę i tuliłem do siebie tak, jakby zaraz mieli mi go odebrać.

Komentarze

  1. Albo miszel ma drugiego dzieciaka ( albo z segzi sąsiad, no wyjątkowo moze być slash xD ) albo się wyprowadza, albo umiera bo ją segzi sąsiad walnie patelnią...czy coś xd
    AAAA
    i potem wszyscy umierają D:
    bo patelnie opanująświat
    i wszystkich zabiją
    AMEN
    moze być?
    która opcja xD?

    HAAH ROZDZIAŁ TWORZONY ZE MNĄ ( jakby..no..cichoxD i moich użaleń co do glan i...:c)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patelnie... tak, mistrzu *_*
      Opcja "wszyscy umierają, bo patelnie opanowują świat" wydaje mi się najrozsądniejsza ;D

      Usuń
  2. O jejciu!!! (teraz zaczynam pojech na Hudsona, ekhem, uwaga) : SLASH! Do cholery już nawet ja jestem złą, własne dziecko krzywdzisz! Dupek i ciota, a nie ojciec!!! Tak wielce kochasz Michelle, taaaa, jasne! Wolisz fragi od własnej rodziny, brawo!

    No. xD Rozdział zarąbisty, z dużą dawką mojej ukochanej grozy i kłótni... Kocham cię, Michelle ;D Teraz prorokuję: żeby kurwa się Slashowi stało coś, żeby się opamiętał, bo nawet Michelle, taka przebaczająca kobieta, w końcu się wkurwi! Tak. Ileż można ćpać! I do tego Jimmi... :( Szkoda mi maluszka, zresztą mamusi też ;____;

    Nie wiem co napisać, bo ty wszystko już powiedziałaś...

    Diana

    P.S. Kiedy nowy? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No toś mu pojechała... o.o jak on się teraz otrząśnie?! xD
      dziękuję za komentarz *_* szybka jesteś z tym komentowaniem *_*
      nowy...jutro MOŻE, a jak nie to dopiero w weekend ;c

      Usuń
    2. No wiesz co... To nie miał być taki pojech forever tylko taki dla zasady ;_____;

      Diana

      Usuń
    3. Rozumiem Cię Skarbie, tak se żartnęłam, ale jak widać nie wyszło ;c

      Usuń
  3. Cholera jasna, Hudson! Co ty odpierdalasz?! Konflikt na linii Michelle - Slash, okej... mogę przymknąć na to oko, ale Jimmy? Ten maluszek w niczym nie zawinił. Slashu, przejrzyj w końcu na oczy! Idź na odwyk, albo coś, bo staczasz się, Stary!
    Chociaż Axl jest na tyle wyrozumiały, że zabrał Michy do siebie. Zaczynam się poważne bać o ich małżeństwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoł ostro, dziękuję pięknie za opinię! Przyda się w tworzeniu kolejnych rozdziałów ♥

      Usuń
  4. Wzruszyłam się na końcówce! ;(
    Hudson mnie już tak irytuję że nikt sobie tego nie wyobraża.
    Fajnie że Rose'owie pomogli Michelle, biedna jest i tyle. Ona sie stara a Slash jeszcze zwala calą winę na nią...no nie nie wytrzymam zaraz taka jestem wściekła na niego.
    Niech lepiej na odwyk idzie a nie się na własnym dziecku wyżywa ;(
    Kolejny świetny rozdział z Dawką emocji :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ONA MA SIĘ WYPROWADZIĆ!!! Już nawet mam przed oczami wizję jak się z nim kłóci, drze się na niego i wytyka mu jak bardzo się zmienił, jak ją oszukuje i traktuje jak szmatę, że już nawet nie jest pewna czy on nadal ją kocha. Zdejmuje obrączkę i rzuca mu ją pod nogi, po czym idzie do sypialni, wyjmuje torbę i pakuje swoje i Jimma rzeczy oświadczając, że nie ma zamiaru mieszkać z nim pod jednym dachem... Nutka dramaturgi, ale w końcu każdemu się zdarz, no nie?
    Krzycząc na małego po prostu przesadził. Dobrze by było, jakby Michy widziała to wszystko... Młody by zasnął, Slash wrócił do pokoju, a ona w tym czasie znalazła te narkotyki... wzięła wszystko i wysypała do kibla... tylko na to czekam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;___; płakałabym jakbym to czytała, naprawdę... ;c kocham taką dramaturgię, więc możesz ją tutaj częściej wplatać xD
      dziękuję pięknie za komentarz!

      Usuń
  6. Końcówka wzruszająca, ale Slasha to już totalnie po.....waliło :/
    Ja na miejscu Michelle dałabym mu ultimatum, a jak by znowu wziął, to bym się wyprowadziła......może by przejrzał na oczy :/
    No co tu mówić piszesz naprawdę genialnie i czekam na następny xD
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak Slash może krzyczeć na tak słodkiego chłopca jak Jimi, ćpanie na serio zjada mu mózg... Dziwie sie tylko że Michelle na stałe jeszcze nie uciekła do Roseów to by może wstrząsnęło Slashem i by sie nawrócił albo gorsza opcja kompletnie sie załamał i zaćpał na śmierć... grrr nie myślę nawet o tym... Dziwie sie tylko że Axl mu nie przyłożył gdy Slash powiedział mu żeby sie nie mieszał w końcu to obcy dla Michelle Axl dba o nią bardziej niż jej własny seksowny mąż... Ale whatever ktoś musi być odpowiedzialny:)
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz, przydał mi się baaardzo ;D

      Usuń
  8. Ej no dlaczego wszystko się jebie? :c
    Slash jest takim idiotą, że aż nie mam słów... Rodzina mu się prawie wali, a on sobie dalej ćpa, bo przecież tak jest najprościej!
    Podziwiam Chelle, że to wytrzymuje a jednocześnie uważam, że powinna być stanowcza i nie wybaczać tak od razu... Niech wie, co traci. Niech mu wystawi walizki za drzwi!
    I miło, że ma takich Rose'ów, którzy zawsze jej pomogą i na których zawsze może liczyć :) To cudowne <3
    Końcówka była okropna... Jesteś straszna! :D
    Boże Slash nakrzyczał na własne dziecko, bo działka była ważniejsza... Biedny Jimi :cc
    SLASH OGARNIJ DUPĘ IDIOTO!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem...jestem okropna ;c
      przepraszam! :C
      i dzięki wielkie za komentarz <3

      Usuń
  9. Chciałam żebyś dodała coś szybko, ale że tak szybko to się nie spodziewałam.
    Michelle miała cholerne szczęście że spotkał ja Axl. Nigdy nie wiadomo co może cię czekać w Hollywood. x'D
    Mam nadzieję że Saul wreszcie się opamięta i da sobie pomóc...
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ;)
    PS. U mnie nowy 11 rozdział. Serdecznie zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah no to chyba za szybko dodaję xD
      Również pozdrawiam, a u Ciebie już przeczytałam ;D

      Usuń
  10. Nie no się ze Slasha zrobił dupek. Na synka tak krzyczeć? a to przecież takie zajebiste dziecko *.*
    Michelle go z tego wyciągnie ;) ( mam nadzieje)

    OdpowiedzUsuń
  11. Stwierdzam definitywnie, że Slash to idiota. Michelle mówi do niego o poważnych sprawach a ten myśli tylko o pieprzeniu. No ręce i nogi opadają. Dla takiego kubełek z zimną wodą to już chyba za mało. I jeszcze potraktował tak Jimmiego. Biedny mały. Natomiast brawa dla Axla. Jestem z niego dumna! :)
    A tak btw, jest jakaś szansa na HVT wkrótce? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah Axl w końcu nie jest taki bezduszny xD
      HVT raczej nie, bo planuję skupić się na razie na tym opowiadaniu ;c przepraszam.

      Usuń
  12. Głupi Slash! Szkoda mi Jimiego i Michelle, ale mam nadzieję, ze wkrótce bd dobrze. Mam rację?

    OdpowiedzUsuń
  13. KURWA NO JA WRACAM, A TY DALEJ SIKASZ !!! Z TYM HUDSONEM!!! WRACAJ MUSZE Z KIMŚ KURWA JA PIERNICZE POGADAĆ I POUŻALAĆ SIĘ XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHAHAHAHA TO TY DŁUŻEJ SIKASZ, BO JA BYŁAM NA FB WCZEŚNIEJ KREJZOLU NIEOGARNIĘTY. WRÓCIŁAM, UŻALAJ SIĘ DO WOLI KIERWA <3

      Usuń
  14. Ale się porobiło! Mistrzuniu, padam do stóp! Mam nadzieję, że się im ułoży i dla odmiany mi jest Hudsona szkoda, jest chamem, ale po prostu sobie nie radzi, wszystko go przerosło! Trzymam kciuki za dalsze rozdziały, bo ja będę tu wpadać coraz rzadziej, sytuacja mnie zmusza również do tego, że na swojego bloga chyba nigdy już nic nie dodam, nie usunę, może jeszcze zajrzę i coś nabazgrzę, nie wiem...Mogłam zaczynać pisać wcześniej, myślałam, że dam radę, ale cóż ;) Tylko tak się chciałam pożegnać z Tobą i ulubionym blogiem. Trzymaj się.



    Podpis: (Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Slashu się cieszy, bo nikt poza Tobą mu nie współczuł ;c
      Jak to pożegnać? D: no niee ;______; ale skoro nie możesz...będziemy tu wszyscy tęsknić ♥ Dziękuję za wszystko, mała ;c

      Usuń
  15. A ja napiszę tylko, że kocham ten rozdział. Slash głupieje, Chelle jest dla niego zbyt łaskawa, a najbardziej na tym wszystkim cierpi Jimi. Za to Axl i Kate zachowują się jak prawdziwi przyjaciele. Wybacz, że więcej nie napiszę, ale po prostu zapomniałam już jak się nazywam...

    OdpowiedzUsuń
  16. Kurwa, kurwa, kurwa!!! Co Slash sobie wyobraża. Mózgu nie ma, tylko myśli o seksie, ćpaniu i krzywdzeniu Michelle. Biedna, nie umiem wyobrazić sobie tego, co ona czuje :< No, Saul... Jeszcze tego brakowało by na dzieciaka ruczeć, który się przejmuje tatą.

    Ps. Pisz szybciutko kolejny rozdział.♥ Kocham Cię ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja chcę więcej Duffa !!!! :D
    Rose wziął sprawy w swoje ręce, ale na nic to się zdało... Wszyscy widzą, co Slash robi tylko nie on sam.
    Jak on mógł tak potraktować własne dziecko? Mózg mu totalnie wypaliło...Jimi jest taki kochany, a ojciec tak go traktuje...dupek z tego Slasha i tyle. Końcówka była naprawdę rozczulająca i słodka...może w końcu się Hudson opamięta, bo najbardziej krzywdzi własne dziecko.
    Nadrobiłam :D przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam czasu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duff będzie w przyszłości (takiej dalszej), a teraz to raczej skupię się na Hudsonach ;c przepraszam.
      No i nie ma żadnego problemu *_* na takie komentarze będę czekać ile trzeba haha ♥

      Usuń
    2. No trudno, jakoś przeżyję brak blondyna :D ale wątek Hudsonów jest baaaardzo fajny, więc kontynuuj ;)

      Usuń
  18. No i się robi ..dobra że Slash ma konflikt z Chelle jeszcze jakoś ogarniam ale kurde wciągać w to dziecko ? TEGO JUŻ NIE.
    Jimmy jest słodkim kochanym dzieciakiem - co takiego zrobił ? Nic .
    A obrywa mu się za to ,że Slash ma chyba niedotlenienie mózgu .
    Eh.. biedny chłopiec :c
    Kurde Slash ogarnij dupe i przestań ćpać -bo w końcu wyjdzie z tego tyle , że naćpany podniesiesz na nią rękę albo nie daj boże ją uderzysz i wtedy zabierze dzieciaka i się wyprowadzi .
    Dopiero by było - choć może taka akcja byłaby ciekawa:>
    znowu ukazuje się we mnie ta zła część c:
    no nic - rozdział genialny :)
    Z rozdziału na rozdział coraz bardziej kocham to opowiadanie.
    I TAK WIĘCEJ DUFFA <3
    wiesz że tak brzydko i nieskładnie no ale wiedz że jestem tu czytam i ubóstwiam ! co ja gadam kocham <3
    pozdrawiam i czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejciu *_* dziękuję serdecznie! To bardzo miły komentarz, a nowy rozdział w trakcie tworzenia xD (choć pewnie ukaże się dopiero w piątek ;c)

      Usuń
  19. [SPAM] Wiemy dokładnie, jak to jest, kiedy członek Guns N' Roses ma obsesję na punkcie 'zupełnie niezwykłej i innej niż wszystkie' dziewczyny. Co jednak dzieje się, kiedy zagubiona, pospolita szesnastolatka wprowadza się do Seattle, gdzie ze swojej spokojnej i idealnej rzeczywistości zostaje wrzucona w świat punk rocka i artystycznego podziemia, w który wprowadza ją... zupełnie niezwykły i inny niż wszyscy przyszły członek Guns N' Roses? Może niekoniecznie pasuje mu jej towarzystwo? Może potrzebuje jej tylko, żeby uratować swój tyłek? A może serio lubi niańczyć dziwnych ludzi, tak jak jego kumpel?

    Zapraszam na prolog nowego opowiadania pod tytułem "One" na http://highway-to-wherever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. JEZU KOCHAM CIĘ. Ja jebię przez cały ten rozdział, aż do ostatniego zdania po raz pierwszy i (mam nadzieję) ostatni obrzydziłaś mi naszego porąbanego Saula :D. Skończ spiny w rodzinie Hudsonów, no kurde , NO. Generalnie Cię ubóstwiam i czekam na rozdział w piątek :* M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde *_* to...a nie, już nic nie mówię xD Dziękuję za komentarz mała <3 a rozdział w piątek...hmm...myślę, że mi się uda ;]

      Usuń
  21. Spam, przepraszam.
    Serdecznie zapraszam do nas na: gnr-oom-nom-nom.blogspot. Zależy nam na opiniach profesjonalistów ;)
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
  22. http://stories-from-garden-of-eden.blogspot.com/2013/04/prolog-znowu-xd.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział jak zwykle genialny, a końcówkę to chyba będę kiedyś wnukom opowiadać (jeśli pozwolisz). Co z Adlerami ja się pytam? Bo jak wróci Steven to wróci Izzy, a jak wróci Izzy to wróci Hudson. Chyba że coś pomieszałam. A! I niech Hudson pokłóci się w końcu ze swoją "serdeczną przyjaciółką" no bo... bo tak no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnukom...? *_* matko jedyna...muszę w końcu zabrać się za następny rozdział xD dziękuję przepięknie za ten komentarz ♥

      Usuń
    2. o kur...nie w tym sensie! Nie mam wnuków. Z resztą dzieci też jeszcze nie...w każdym razie chodziło mi o baaaardzo daleką przyszłość :)

      Usuń
  24. O! Lise się pojawiła! Może zaczniesz znowu komentować, zawsze płakałam ze śmiechu nad twoimi komentarzami, piszesz nie tylko zajebiste opowiadania, ale komenty również <3

    Dianka ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. MICHELLE!!! Znaj mój gniew!!! A najlepiej wbijaj na fejsa, bo nie będę wygarniać ci tak publicznie xD Ty już wiesz za co ;D

    Diana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała...PRZEPRASZAM! Jutro wstawię i taki jebnę jakiś zajebisty, że nie wiem...wybaczysz mi? ;c

      Usuń
    2. Hmmm... Czy ci wybaczę? No nie wiem, nie wiem... xD To zależy od rozdziału ;D

      Diana

      Usuń
  26. Przeczytam jutro, albo dziś. Jak zdążę xD
    Zapraszam na epilog, podziękowania i do zapoznania się z fabułą nowego opowiadania na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  27. tak na początek: szkoda, że mnie nie poinformaowałaś. Proszę, nie zapomnij na nast. raz ok? :)

    Slash, przeginasz. Ogarnij w końcu dupę i ratuj siebie wraz z rodziną. Czytałam komentarze i w sumie już Clarissa częściowo nakreśliła to, co ja sobie wyobrażam, tylko że wg mnie to powinno być tak: MEGA kłótnia, postawienie ultimatum. Po jakimś czasie Hudson nie wytrzymuje i bierze. Kiedy wraca do rzeczywistości znajduje jedną z zabawek syna (np. misia) z obrączką Chelle na łapce ale rodzina wyparowała. I wtedy toczy wewnętrzną walkę: co jest ważniejsze: dragi czy rodzina? Końcówkę pozostawiam Tobie. Taka drobna sugestia, jedna z wielu ;)

    Lekkiego pióra ;)
    K8

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to nie powiadomiłam? ;c przecież pisałam na gg...możesz podać nr jeszcze raz? Podałaś mi taki: 12724674, a powiadomienie wysłałam, bo mam w archiwum ;]
      o.o przerażają mnie te wszystkie wizje...ale chyba mam coś lepszego w zanadrzu xD
      Dziękuję serdecznie za komentarz ;)

      Usuń
    2. to nic nie dostałam... 12724674. Na pewno taki. Może w ustawieniach jak zwykle coś jest zrąbane... ale to tam trudno już :D
      Nie mogę się doczekać na coś lepszego. Niech te egzaminy szybko przelecą no! :D
      K8

      Usuń
    3. To może zapisz sobie mój nr gg, żeby się już udało xD 44303504

      Usuń
  28. Nowy na: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  29. Oj. Oj. Oj. Oj. Oj...
    Problemy dosięgają jednak każdego. Tak zaczęłam czytać i momentalnie pomyślałam ,,A co będzie Jak Michelle i Slash się rozstaną?''. Ale opamiętałam się. W końcu mają synka, prawda? Mają, ale...co z tego. Mam jednak szczerą nadzieję, że ich związek się nie rozpadnie. Są przecież sercem tego opowiadania. Ale z drugiej strony, myślę, że nawet jakby się rozwiedli to napisałabyś to tak, że niewykluczone, że Guns N' Fuckin Roses byłoby jeszcze lepsze niż jest. O ile to w ogóle możliwe, haha! Nie, no...Slash to mnie zaczyna wkurwiać. Ma żonę, tak? Tak. Ma synka, tak? Owszem. Ćpanie zabija, tak? Jak najbardziej... Michelle prosi by przestał brać? Prosi. Słucha jej? NO WŁAŚNIE NIE. Obiecuje, że przestanie i co? I kończy się na 'przepraszam, już nie będę'. W dodatku staje się coraz bardziej wulgarny. Krzyczy na małego Jimi'ego, który tak naprawdę nie zrobił nic. Tylko powiedział prawdę. Złości się również na Michelle, która tylko i wyłącznie się o niego martwi. I w końcu zarzuca przyjacielowi, że wtrąca się w nie swoje sprawy. A w końcu...od tego chyba jest, no nie?
    Przepraszam, że dość długo (chyba...?) nie komentowałam, ale...nie mogłam. W każdym bądź razie rozdział bardzo, bardzo dobry. Taki...hm, życiowy. Lubię takie życiowe.
    Pf, nie, bez sensu ten komentarz jest. Ale dobra, jak wiesz czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;_____________________; tak cholernie przepraszam...muszę w końcu skomentować Twoje całe opowiadanie, bo mnie szlag trafi. Już jesteś u mnie na stronie startowej, a i tak nie mogę zabrać się za to opowiadanie... ;c przepraszam.
      A za ten komentarz strasznie dziękuję, bo naprawdę dużo dla mnie znaczy i wcale nie jest bez sensu, jest cudny *_*
      Dziękuję i przepraszam ;c

      Usuń
    2. Zasadniczo to nie ma za co, ja mam w ogóle taką propozycję, nie wiem czy już o niej nie wspominałam. A mianowicie może by tak Civil War zostawić, ewentualnie nadrobić kiedy indziej, a jakbyś była zainteresowana to zacząć czytać nowe, które właśnie będę zaczynać?
      Jak to jestem na stronie startowej :O?
      ... I generalnie to nie ma za co, raz jeszcze ;*

      Usuń
  30. Niech się Mischelle z młodym na jakiś czas wyprowadzą do Kate i Hondo i nie dają przez jakiś czas znaku życia, to się może Slashowi w głowie poukłada nareszcie!

    Agata;-)
    P.S. Albo może niech jemu a nie Mischelle jebnie patelnią... Najlepiej Axl. Albo nie... Uwaga.... Steve! Po powrocie zobaczy co się porobiło i wszystko naprawi;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ah, to aż boli jak bardzo Slash niszczy sobie życie. No i nie tylko sobie. Biedny Jimi widzi i rozumie, że coś jest nie tak. No a o Michelle to już nie wspomnę. Niech ona już kopnie tego Salsha w dupę! Zasługuje na kogoś lepszego.

    Axl za to taki kochany <3 razem z Kate martwią się o Michelle i tak fajnie jej pomagają <3

    Niby Saul przeprosił i po raz kolejny obiecał poprawę, ale już po chwili zjebał! I to jeszcze na oczach Jimiego. Co za palant!

    Serio żal mi Michelle i Jimiego :( Slasha w pewnym stopniu też, to aż nie dowiary, że z takiego fajnego i kochanego faceta zmienił się w kogoś takiego. Ah, co te narkotyki potrafią zrobić z ludźmi.

    Zabieram się za kolejne rozdziały :)

    Pozdrowionka ;*

    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lady Stardust, moja niesamowita czytelniczko!

      To strasznie smutne, kiedy ludzie przez używki niszczą siebie i innych. Ale jednocześnie dobrze się o tym pisze XD

      Pozdrawiam
      Reverie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki