Rozdział 108. Bittersweet memories.
***
Michelle
Michelle
- Wstawaj mała... - nad moim
uchem mruczał Hudson rozochocony nocnymi wybrykami. Odwróciłam się do niego
plecami, chcąc pospać przynajmniej jeszcze przez chwilę. Kudłacz mimo wszystko
nie zamierzał się poddawać. Odgarnął moje włosy i zaczął całować szyję. Jego
dłoń powoli zmierzała w dół, zsuwając kołdrę z mojego ciała. Zadrżałam, kiedy z
wyczuciem dotknął mojej kobiecości. Wydawać się mogło, że nigdzie się nie
śpieszy, lecz tak naprawdę robił wszystko żeby jak najszybciej doprowadzić mnie
do obłędu. Nie chciałam otwierać oczu, jeszcze nie przyszedł na to czas.
Powstrzymywanie głośnych westchnięć przychodziło mi coraz trudniej, aż w
końcu przestałam pokonywać to pragnienie. Saul wiedział kiedy przerwać, żeby
zabrać mi tą największą dawkę przyjemności. - To co... wstaniesz? - zapytał,
zbliżając się do mojej twarzy. Zmrużyłam oczy i przecząco pokiwałam głową.
Hudson zwinnie ułożył się między moimi nogami i delikatnie uniósł do góry,
abym mogła usadowić się na jego udach. Popatrzyłam w jego kuszące oblicze i
ujęłam uśmiechniętą twarz w dłonie. Składając coraz zachłanniejsze pocałunki na
pełnych ustach Mulata, czułam, że z pomocą dłoni Hudsona moja koszulka wędruje
w górę. Wystarczyło kilka chwil, żebyśmy zapomnieli o całym świecie. Żadne z nas
nie chciało tego przerwać. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Szybko oddychając, wróciliśmy do
rzeczywistości. Jeszcze przez moment rozkoszowaliśmy się ostatnimi chwilami przyjemności. Kiedy chciałam wtulić się w tors mojego mężczyzny, ten
zerwał się z miejsca i w pośpiechu zaczął zakładać spodnie.
- Co ty robisz? - zapytałam zszokowana, zasłaniając klatkę piersiową
bladoróżową kołdrą.
- Ubieram się.
- Chyba sobie żartujesz! Wracaj tu... no proszę... - zmierzyłam go
wzrokiem pożądania i lekko się uśmiechnęłam. Saul pokręcił głową, unosząc lewy
kącik ust do góry i niepewnie przyklęknął na krawędzi łóżka. Zaczął zbliżać się
w moją stronę na czworakach, do momentu gdy był wystarczająco blisko, aby mnie
pocałować. Na początku lekko dotykał moich spragnionych warg. Później całował nieco zachłanniej, by na końcu móc bezczelnie wykorzystać swój nieokrzesany
język i rozpocząć badawczą wędrówkę po moim podniebieniu. Nawet nie myśleliśmy
o przerwie na złapanie oddechu. Nagle wszystko się skończyło. Czar prysł, a
Hudson oderwał się ode mnie jakbym zamieniła się w płomień.
- Muszę iść, złotko. Zaraz mamy próbę.
Przymknąwszy powieki, obróciłam głowę w stronę przysłoniętego okna.
- Wrócę za jakąś godzinę - dodał i zamilkł, wciągając czarne trampki na stopy. Kątem oka patrzyłam czy przypadkiem nie zmierza w moim kierunku. Przysiadłszy na łóżku, mruknął pod nosem - Dostanę buzi na pożegnanie?
Przymknąwszy powieki, obróciłam głowę w stronę przysłoniętego okna.
- Wrócę za jakąś godzinę - dodał i zamilkł, wciągając czarne trampki na stopy. Kątem oka patrzyłam czy przypadkiem nie zmierza w moim kierunku. Przysiadłszy na łóżku, mruknął pod nosem - Dostanę buzi na pożegnanie?
- Nie.
- A może jednak...? - przysunął się maksymalnie blisko i złożył
delikatny pocałunek na mojej szyi. Głęboko wciągnęłam powietrze do płuc i
popatrzyłam mu w oczy. Po chwili palce jego dłoni wplotły się pomiędzy moje
włosy, a usta ponownie dopilnowały, żebym zapamiętała ich smak. W tamtym
momencie byłam zbyt leniwa, żeby podnieść się z łóżka i zacząć normalny dzień.
Upadłam na miękki materac, jak nastolatka, która wspomina swój wczorajszy
pocałunek. Dopiero gdy zegar wybił 9:25, zmusiłam się do wzięcia prysznica i ubrania w jedne z ulubionych ciuchów. Pierwsze kroki po wyjściu z pokoju
skierowałam do Jimiego.
- Mały... śpisz jeszcze? - zapytałam półszeptem, nachylając się nad
łóżkiem. Nagle maleńkie rączki złapały mnie za szyję i mocno do siebie
przyciągnęły.
- Wódz zulu Shaka nie spać - odpowiedział, wybuchając śmiechem.
Myles
- Kurwa! Próba!
Caroline, gdzie są moje spodnie?! - wrzasnąłem, zrywając się z cieplutkiego
łóżka. Wciąż czułem jakbym spał, ale musiałem jak najszybciej dotrzeć do pokoju
633.
- Uspokój się, są na tamtym krześle - powiedziała zaspanym głosem i
przekręciła się na drugi bok.
- Idę, bo mi jaja ukręcą - usłyszałem stłumiony śmiech blondynki i
w biegu podrzuciłem gumę do żucia, próbując chwycić ją w locie. Już miałem
wychodzić, ale nagle zacząłem szaleńczo kaszleć.
- Co ty do cholery robisz?! - krzyknęła Carrie, pędząc w moim
kierunku. Kilka razy poklepała mnie po plecach, a mój oddech w końcu zaczął się
uspokajać. - W porządku? - zapytała, przejeżdżając lodowatą dłonią po moim
policzku. Kiwnąłem głową i cmoknąłem jej malinowe usta. W chwili gdy
rozpocząłem bieg krótkodystansowy, z jednego pokoju wyszła Michelle i Jimi.
- Ceść wujek! - zawołał wesoło mały, a ja wyszczerzyłem się prawie jak
perkusista Guns N' Roses, energicznie machając ręką. - Uważaj!
Twarzyczka małego bruneta przybrała ostrzegawczy wyraz.
Twarzyczka małego bruneta przybrała ostrzegawczy wyraz.
- Ała! Nosz ja pier...dzielę człowieku! - wpadłem na Brenta, który
właśnie otwierał drzwi do pomieszczenia. Ktoś z boku zaczął chichotać, a sposób w jaki to robił
rozśmieszał każdego. Michelle trzymała w objęciach chichoczącego malucha, gdy
nagle z pokoju wyszedł Todd i Slash. Nie potrafiłem się powstrzymać i również
zacząłem trząść się ze śmiechu.
- Co tu się dzieje...? - do naszej gromady dołączyła Carrie. Kiedy
opanowałem emocje, spostrzegłem, że były gitarzysta Guns N' Roses
dokładnie mierzy wzrokiem Caroline i Michelle na zmianę. Obie kobiety
przyglądały mu się z zaciekawieniem.
- Coś nie tak? - zapytałem, spoglądając na Mulata.
- Nie, nie. Zacznijcie beze mnie, muszę jeszcze zamienić słówko z żoną.
Po jego słowach brunetka postawiła Jimiego na ziemi. Po chwili para zniknęła za drzwiami swojego pokoju, a mały stanął przed Carrie, wymieniając z nią spojrzenia. Blondynka niepewnie się uśmiechnęła.
Po jego słowach brunetka postawiła Jimiego na ziemi. Po chwili para zniknęła za drzwiami swojego pokoju, a mały stanął przed Carrie, wymieniając z nią spojrzenia. Blondynka niepewnie się uśmiechnęła.
- Jestem Jimi, a ty ciociu...? - Carrie zaśmiała się uroczo i uścisnęła
małą dłoń.
- Mów mi po prostu Caroline.
Mały szeroko się uśmiechnął, ukazując wszystkim swoje wybrakowane uzębienie.
Mały szeroko się uśmiechnął, ukazując wszystkim swoje wybrakowane uzębienie.
Michelle
Nie miałam pojęcia
czego chciał Saul, więc gdy tylko zatrzasnął drzwi, oparłam się o przeciwną
ścianę plecami i czekałam.
- Już się za mną stęskniłeś? - spytałam, uśmiechając się prowokująco.
- Tak... to znaczy nie... nie o tym chciałem porozmawiać.
- Więc zamieniam się w słuch.
Z poważną miną czekałam na wyjaśnienie.
Z poważną miną czekałam na wyjaśnienie.
- Nie mogłabyś... chodzi mi o to, że... widziałaś jak wygląda Caroline? -
zapytał nagle, a ja zmarszczyłam czoło.
- Nie za bardzo rozumiem...
- Nie mogłabyś... po prostu ubierz się podobnie.
- Mam chodzić w szlafroku? - zapytałam, unosząc brew do góry.
- Nie no... kurwa mać! Chodzi mi o to żebyś wyglądała seksownie -
wypalił, a ja spuściłam wzrok ze smutkiem.
- Ale... nie pociągam cię? - spytałam, niepewnie na niego spoglądając.
- Mnie pociągasz! Ale... - Mulat ciężko westchnął. - Zapomnij o tym co powiedziałem, dobrze? - powiedział, głaskając mnie po głowie.
Zgodziłam się ruchem głowy i razem wróciliśmy na korytarz. Hudson pognał na
próbę, a ja zostałam z małym i Caroline.
- Jedliście już śniadanie? - zapytała spokojnym głosem.
- Nie! - odpowiedział wesoło Jimi, a ja niepewnie kiwnęłam głową.
- W takim razie... dacie mi 10 minut? Możemy pójść razem...
- Mam lepszy pomysł, ty doprowadzisz się do porządku, a ja i Jimi zajmiemy stolik w restauracji - mina blondynki nieco zrzedła. Kobieta wróciła do pokoju, a ja chwyciłam
Jimiego za rękę.
- Mamusiu zwolnij! - zaśmiał się pod nosem.
- Przepraszam... - mruknęłam w zamyśleniu.
- Caroline jest super, pozwoliła mi mówić do siebie po imieniu!
- Świetnie...
- Czemu w ogóle się nie uśmiechasz? - zapytał nagle, kiedy wchodziliśmy
do pustej windy.
- Dorośli czasem tak mają - rzuciłam obojętnie, wciskając srebrny guzik
oznaczający parter. Cały hotel wyglądał bardzo przyjaźnie, restauracja
była większą wersją domowej jadalni. Zajęliśmy najbardziej oddalone
miejsce i zamówiliśmy śniadanie dla Jimiego. Sama nie byłam głodna.
- Za Baksa. Otwórz buźkę i zrób „aaam” - Jimi lubił bawić się
jedzeniem, ale tego dnia moja kreatywność była dość ograniczona przez słowa
Slasha, które bez przerwy dudniły w mym umyśle.
- Mogę? - zapytała nagle dziewczyna Mylesa.
- Siadaj Caroline! - powiedział uśmiechnięty Jim. Blondynka spojrzała na mnie
pytająco, a ja od niechcenia kiwnęłam głową. Gdy mały wraz z króliczkiem Baksem pobiegł po słomkę do pani
z baru, Caroline przysunęła się trochę bliżej.
- Michelle... mogę o coś zapytać?
- Właśnie pytasz - warknęłam.
- Czy... zrobiłam coś nie tak? - dodała po chwili, a ja cicho westchnęłam. - Ej...co ci jest?
- Przepraszam...to nie twoja wina.
Było mi strasznie głupio.
Było mi strasznie głupio.
- Może się przejdziemy? - powiedziała, w momencie gdy Jimi
wrócił do stolika.
- Tak! - Mały zaklaskał w dłonie. - Chodźmy mamo! - dodał, ciągnąc mnie
na rękę. Razem wyszliśmy z hotelu.
- Mogę cię o coś zapytać? - spojrzałam na Carrie
z ukosa.
- Właśnie pytasz - odparła i obie lekko się uśmiechnęłyśmy. - Jasne,
pytaj o co tylko chcesz.
- To może i głupie, ale Slash wspominał coś o moim wyglądzie i... nie
zauważyłaś czegoś dziwnego, kiedy na mnie patrzył?
- A, tak! Zauważyłam, że pożera cię wzrokiem - odparła, a ja zaśmiałam
się pod nosem.
2 miesiące minęły spokojnie. No może nie do końca, bo kilka koncertów stanęło pod znakiem zapytania przez Hudsona, który potrafił dać sobie w żyłę przed samym występem.
- Obiecałeś... - powiedziałam pod nosem, pomagając mu ustać na nogach.
- Czy chociaż raz widziałaś narkotyki? - zapytał, a ja odsunęłam się nieco dalej. - Nie. Więc zamknij się w końcu - warknął. - Chodź tu - dodał, a ja podeszłam niepewnym krokiem. - Co to za szmaty? - spytał, szarpiąc za rękaw mojej bluzy. - Zdejmij to i ubierz się jak kobieta!
- Daj spokój... - mruknęłam, odsuwając jego dłoń. Hudson prychnął pod nosem i znienacka wpił się w moje usta. Próbowałam go odepchnąć. Nagle przycisnął mnie do toaletki i zrzucił wszystkie przybory stylisty przez co głośno pisnęłam. Mocno przygryzłam jego dolną wargę, starając się uwolnić. Hudson krzyknął, a ja popchnęłam go do tyłu, próbując uciec. - Zwariowałaś?! - wrzasnął, łapiąc mnie za przedramię i drugą dłonią ocierając krew z ust. Wymierzyłam mu cios w twarz, jednak to i tak go nie powstrzymało. Pchnął mnie na ścianę i wtedy zobaczyłam jak lekko zakrwawioną ręką sięga do rozporka swoich czarnych spodni. Łzy już zaczynały lecieć po moich policzkach, ale udało mi się podnieść. Hudson niebezpiecznie szybko się zbliżał. Nagle wybawił mnie Myles, pukając do drzwi.
- Wszystko w porządku? - zapytał z zewnątrz. - Zaraz zaczynamy.
- To jeszcze nie koniec - mruknął Mulat i zapiął spodnie, kierując się do wyjścia. - Gotowi? - będąc za drzwiami, mówił zupełnie innym tonem. Ukryłam twarz w dłoniach, osuwając się po ścianie w dół. Wstrząsnął mną przeraźliwy szloch i nie potrafiłam opanować płaczu.
2 miesiące minęły spokojnie. No może nie do końca, bo kilka koncertów stanęło pod znakiem zapytania przez Hudsona, który potrafił dać sobie w żyłę przed samym występem.
- Obiecałeś... - powiedziałam pod nosem, pomagając mu ustać na nogach.
- Czy chociaż raz widziałaś narkotyki? - zapytał, a ja odsunęłam się nieco dalej. - Nie. Więc zamknij się w końcu - warknął. - Chodź tu - dodał, a ja podeszłam niepewnym krokiem. - Co to za szmaty? - spytał, szarpiąc za rękaw mojej bluzy. - Zdejmij to i ubierz się jak kobieta!
- Daj spokój... - mruknęłam, odsuwając jego dłoń. Hudson prychnął pod nosem i znienacka wpił się w moje usta. Próbowałam go odepchnąć. Nagle przycisnął mnie do toaletki i zrzucił wszystkie przybory stylisty przez co głośno pisnęłam. Mocno przygryzłam jego dolną wargę, starając się uwolnić. Hudson krzyknął, a ja popchnęłam go do tyłu, próbując uciec. - Zwariowałaś?! - wrzasnął, łapiąc mnie za przedramię i drugą dłonią ocierając krew z ust. Wymierzyłam mu cios w twarz, jednak to i tak go nie powstrzymało. Pchnął mnie na ścianę i wtedy zobaczyłam jak lekko zakrwawioną ręką sięga do rozporka swoich czarnych spodni. Łzy już zaczynały lecieć po moich policzkach, ale udało mi się podnieść. Hudson niebezpiecznie szybko się zbliżał. Nagle wybawił mnie Myles, pukając do drzwi.
- Wszystko w porządku? - zapytał z zewnątrz. - Zaraz zaczynamy.
- To jeszcze nie koniec - mruknął Mulat i zapiął spodnie, kierując się do wyjścia. - Gotowi? - będąc za drzwiami, mówił zupełnie innym tonem. Ukryłam twarz w dłoniach, osuwając się po ścianie w dół. Wstrząsnął mną przeraźliwy szloch i nie potrafiłam opanować płaczu.
Izzy
Od dłuższego czasu niezbyt dobrze dogadywałem się z moim teściem. Z Letty też nie układało się jak kiedyś. Tylko dzieciaki sprawiały, że każdego dnia mogłem spełniać się w roli ojca.
- Wracajmy do domu.
- Co? - zapytała nagle brunetka.
- Do Los Angeles - dodałem w kwestii wyjaśnienia.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej, stęskniłem się już za tymi skurwielami - powiedziałem, zbliżając się do zaskoczonej kobiety.
- Ale... - nerwowo westchnęła pod nosem. - Może porozmawiamy najpierw z dzieciakami? To byłby dla nich szok - zaproponowała, a ja natychmiast skinąłem głową.
- Dzieciaki! Chodźcie do pokoju! - zawołałem, patrząc w oczy niezdecydowanej Letty. Brian i Janis, wpadłszy do pomieszczenia, w mgnieniu oka usiedli obok siebie na dużym fotelu.
- Chcecie zobaczyć Kalifornię? - zapytałem z szerokim uśmiechem i przykucnąłem przed dwójką rozbrykanych dzieciaków.
- Tak! - wrzasnęły jednocześnie i zaczęły skakać wokół pokoju. Letty śmiała się z ich reakcji, a ja mówiłem o wszystkich znanych im z telewizji miejscach, które będą mogli odwiedzić.
- Zobaczymy Studio Universal! Jedziemy do Disneylandu! - wrzeszczały na zmianę, zbiegając schodami w dół.
- Wyobraźnia ich ponosi... to dobrze, w przyszłości będą bardziej kreatywne.
Już od drzwi kuchni słyszałem komentarze matki Letty.
Już od drzwi kuchni słyszałem komentarze matki Letty.
- Mamo, tato... postanowiliśmy wrócić do domu - powiedziałem, wchodząc do pomieszczenia razem z moją brunetką.
- Tu jest wasz dom - zaśmiał się ironicznie starszy mężczyzna.
- Tato, przyjechaliśmy tutaj tylko na jakiś czas. Mieszkamy w Los Angeles - dodała, a ja po cichu wycofałem się na górę. Otworzyłem książkę telefoniczną i szukałem po nazwiskach. Najpierw próbowałem dodzwonić się do Hudsona, ale nikt nie odebrał, podobnie jak McKagan, dopiero Rose raczył podnieść słuchawkę. Chyba nawet ucieszył się, że zadzwoniłem, a może tylko udawał? Powiedziałem mu, że wybieramy się do LA. Już miałem się rozłączyć, jednak postanowiłem jeszcze o kogoś zapytać.
- Axl? Jesteś tam jeszcze?
- Tak.
- Co się dzieje z resztą? Adler jeszcze nie wrócił? - zapytałem niepewnie.
- Nie wrócił...
- Kontaktowałeś się z kimś?
- Ta, z niektórymi aż za często - mruknął, a po ciężkim westchnięciu dodał - McKagan siedzi w domu i chleje, a Hudson pojechał w kilkumiesięczną trasę.
- Pierdolisz...? Pojechał sam?
- Nie, pogadamy jak się spotkamy. Daj znać, kiedy będziecie na miejscu.
Po tych słowach z hukiem odłożył słuchawkę, a w moim uchu zaczął brzęczeć dźwięk zakończonego połączenia.
Po tych słowach z hukiem odłożył słuchawkę, a w moim uchu zaczął brzęczeć dźwięk zakończonego połączenia.
- Dzwoń na lotnisko.
Nawet nie zdążyłem przeanalizować wszystkich słów wokalisty, gdy do sypialni wróciła zdenerwowana Letty.
Nawet nie zdążyłem przeanalizować wszystkich słów wokalisty, gdy do sypialni wróciła zdenerwowana Letty.
- Co się stało? - zapytałem, mierząc ją wzrokiem.
- Wracamy, mam tego dość. Brian! Janis! Pakujcie zabawki! - wrzasnęła, a dzieci jak nakręcone zaczęły biegać po domu i zbierać wszystkie napotkane klocki, autka, lalki, misie i pozostałe pierdółki. Posłusznie zadzwoniłem na najbliższe lotnisko, jednak jeszcze nie za dobrze rozumiałem hiszpański. Letty przejęła słuchawkę.
- Jutro o 10:00 wylatuje samolot z dwoma przesiadkami, może być? - zapytała po chwili. Lekko się uśmiechnąłem i skinąłem twierdząco głową.
Letty
Wybiegliśmy z domu, śmiejąc się w głos. Rodzice wciąż nie dowierzali, patrzyli na nas jak na wariatów. Dzieci skakały ze szczęścia, mój ojciec cieszył się, że w końcu nie będziemy siedzieć mu na głowie, a mama udawała wzruszenie. Tata odpalił silnik starego Wranglera, często miałam wrażenie, że kochał go bardziej niż mnie. Na lotnisku uścisnęłam rodziców, a Izzy pochwalił ich za to, że wytrzymali z nami prawie pół roku.
- Wpadniemy do was kiedyś! - krzyknęła mama na koniec, a my tylko pomachaliśmy jej na dowiedzenia.
- Ja chcę siedzieć przy oknie!
- Ja też! - dzieciaki nie chciały odpuścić, więc w przybliżeniu na 7 godzin musieliśmy się rozdzielić.
Izzy zajmował miejsce za mną.
- Lecimy! - krzyknęli jednocześnie.
- Dlacego ty zawse mówis to co ja?! - zbulwersował się Brian.
- Nieplawda! To ty mówis to co ja! - odparła Janis. Widok jej zdenerwowanej miny bawił do łez. Przez dobre kilka godzin rozmawialiśmy o najdłuższych wakacjach w naszym życiu. Karaiby były cudowne, jednak nic nie pobije Kalifornii.
- Cieszysz się? - zapytał Izzy, kiedy wszyscy naokoło spali. Gwałtownie obróciłam się w jego stronę. Krótkie skinienie głowy wywołało uśmiech na twarzy Stradlina i to wystarczyło, żebym choć na chwilę mogła przymknąć powieki.
- Wpadniemy do was kiedyś! - krzyknęła mama na koniec, a my tylko pomachaliśmy jej na dowiedzenia.
- Ja chcę siedzieć przy oknie!
- Ja też! - dzieciaki nie chciały odpuścić, więc w przybliżeniu na 7 godzin musieliśmy się rozdzielić.
Izzy zajmował miejsce za mną.
- Lecimy! - krzyknęli jednocześnie.
- Dlacego ty zawse mówis to co ja?! - zbulwersował się Brian.
- Nieplawda! To ty mówis to co ja! - odparła Janis. Widok jej zdenerwowanej miny bawił do łez. Przez dobre kilka godzin rozmawialiśmy o najdłuższych wakacjach w naszym życiu. Karaiby były cudowne, jednak nic nie pobije Kalifornii.
- Cieszysz się? - zapytał Izzy, kiedy wszyscy naokoło spali. Gwałtownie obróciłam się w jego stronę. Krótkie skinienie głowy wywołało uśmiech na twarzy Stradlina i to wystarczyło, żebym choć na chwilę mogła przymknąć powieki.
***
Bardzo dobry rozdział, świetnie napisany, jak zawsze. Zaniepokoiła mnie ta sprawa z Hudsonem, to było okropne, jednak po człowieku na haju, można się tego spodziewać. Tak sobie nadrabiam dzisiaj trochę i nic innego nie komentuję, bo nie mam siły, ale u Ciebie jakoś zawsze coś wyduszę, haha. Cieszę się, że chociaż u Stardlinów jest w miarę dobrze, bo tak naprawdę to wszędzie się jebie, no jeszcze Axl i Kate, ciekawe co u nich słychać, jakoś już dawno o nich nie pisałaś. A wygląd bloga jest świetny i nie zmieniaj ze względu na kilka osób. Koniec roku się zbliża wielkimi krokami i te nieszczęsne poprawki, mam nadzieję, że u Ciebie wszystko jasne i będziesz nas częściej uszczęśliwała rozdziałami ;]
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz! Postaram się opisywać chociaż dwie pary w jednym rozdziale, ale nie wiem czy mi się uda. U mnie w sumie koniec roku to już wypoczynek xD Tylko przyszły tydzień przeżyć i już się raczej do zakończenia z domu nie ruszę :)
UsuńWszystko się tak powoli... rozwija. Mam mieszane uczucia co do tego rozdziału, ale oczywiście wszystkie są pozytywne! Martwi mnie ogólna postawa Duffa alkoholika oraz Slasha tyrana-narkomana. A myślałam, że wszystko wróci do normy, jak się myliłam. Z tymi tekstami o ubiorze Michelle trochę Hudson przesadza, rozumiem że może chce by była bardziej kobieca ale do przesady. Jestem ciekawa jak potoczy się powrót Izzy'ego do L.A z rodzinką. Oni wydają się ze wszystkich jak najbardziej normalni.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, świetny rozdział! :)
Dzięki dzięki dzięki! :D Bojdziu, jak Wy szybko komentujecie! Tylko Stradlinowie? A Rose? U nich chyba też nie jest źle. Dziękuję Ci serdecznie za opinię! Przesadza Hudson, czy ja za bardzo koloryzuję z tym ubiorem? A może jedno i drugie? xD
UsuńMichelle jaka ja jestem ci wdzięczna ! Dałaś Izzy'ego ! *.* Fuck Yeah podjarałam się xD
OdpowiedzUsuńWg JEBANY HUDSONA JAK ON TAK MOŻE ? Mały skurwiel..
Po prostu cham i tyle..
Ogólnie to się nakręciłam i czekam na kolejne :**
Daję ci z wdzięczności takiego przytulasa wirtualnego :)
Nie ma za co być wdzięcznym, toż to sama przyjemność ^ ^
UsuńSzczerze mówiąc to sama się boję pisać dalej, bo wizje w mojej głowie coraz gorsze ;_;
+ opowiadanie zostanie niebawem zakończone, także ten... ;c
Ale będziesz pisać kolejne ? Proszę Cię ! Ja umrę bez twoich opowiadań ! ;C
UsuńJeśli tylko będę miała pomysły na kolejne to jak najbardziej tak xD
UsuńCzeeeeść!
OdpowiedzUsuńIzzy wraca do LA! Może on ogarnie resztę? Tak, nadzieja matką głupich. Jestem głupia i szczęśliwa, i mi z tym dobrze XDD.
Co do wyglądu bloga, to nie przypominam sobie żeby kiedykolwiek mi się nie podobał. Wcześniej był taki bardziej ciepły (brąz, pomarańcz) a teraz jeb w niebieski. Zajebiście to wygląda, w mojej idei XD
Boję się o Michie. Niech ktoś ogarnie Slasha! Ale jeszcze miesiąc tej trasy, może potem będzie lepiej?
A z tą narracją można się połapać bez większych problemów :D
Podpisano
-Pierdolnięta optymistka C:
Ooo! Dziękuję! Co do kolorów to fakt, sama nadal nie mogę się przyzwyczaić xD Z narracją ok? Świetnie! Baaardzo się cieszę i dziękuję za opinię ;)
UsuńTAAAK MAŁOOO? Czemu ;___; Ale ok, było zajebiście, coraz bardziej mi się podoba, powoli zbliża się ta bombka ;D Pozdrawiam i czekam na next <3
OdpowiedzUsuńP.S. Hudson jest genialny po prostu, ale go nie lubię tak w ogóle :/ przesadza i to o dużo
Dziękuję *_* bałam się, że Ci się nie spodoba. Genialny? Że...dobrze gra (?!) złego siebie?
UsuńTo, że dobrze gra, to wszyscy wiedzą :3 Chodzi o to, że go wprost zajebiście genialnie przedstawiasz i chwała ci za to <3
UsuńAjajaj dziękuję Ci, choć na chwałę to się nie nadaję xD
UsuńO.O łaaaaaaaat de fak iz gołing on?! To aż przerażające jak z kochanego człowieka w jednej chwili może zrobić się taki.....PoTwÓr?!
OdpowiedzUsuńSlash co ty odpierdalasz....
Normalnie JESTĘ JASNOWIDZĘ! Wspominałam ci wcześniej o tym gwałcie (choć dzięki Bogu do niego nie doszło) Michelle jest silna, ale mimo wszystko Hudson jest większy..masą?! cóż, było blisko..
I powrócił Izzy <3 Ciekawe co wyczaruje w LA, gdy wszystko praktycznie się sypie...(może oprócz Rose'a) o dziwo najbardziej pobudliwy ma najspokojniejsze życie (cooooooooO.O??)
czekam co się wydarzy dalej :P (a opowiadanie jest GENIALNE!!)
Ps. Zaczynam się przyzwyczajać do tła:P(nie jest takie złe, w sumie jest całkiem dobre(no dobra złamałaś mnie jest fajne):))
Paulina :3
;_; przepraszam. Jesteś jasnowidzem! No fakt, prawie xD Uff, już się bałam, że ktoś zacznie się czepiać, że przecież Michelle była w Afganistanie, a teraz nie może sobie poradzić z takim dupkiem? Ale skoro widzisz to tak jak ja, to się cieszę (mam nadzieję, że pozostali też TAK to widzą). Dziękuję za komentarz i pozdrawiam gorąco!
UsuńP.S. No widzisz? xD Może kiedyś powrócę do poprzedniego...?
Szczerze.....jak uwielbiam Hudsona, to teraz mam go po prostu coraz bardziej dość. :C
OdpowiedzUsuńJak on się zachowuje w stosunku do Michelle....przecież on prawie ją zgwałcił :/
To jak powiedział o tym jaki się Michelle ubiera, to odebrałam to jako obrazę....nie wiem czemu, ale poczułam się dotknięta, właśnie jakbym była na miejscu Michi. (Niezłą jesteś)
Nie podoba mi się tekst Slasha "To jeszcze nie koniec".......aż się wystraszyłam....ty to naprawdę potrafisz zbudować napięcie xD
Szkoda mi Michelle i Jmiego :/
Mam nadzieje, że będzie jakaś bombka, która da Slashowi OSTRO w DUPE i zapamięta do końca życia, że ważniejsza jest rodzina i to jak się zachowuje jest tragiczne i karygodne xD
Ale wiesz co Ci powiem.......właśnie za takie rozdziały Cię kocham ♥
Czekam na następny :D
(Magda)
Ojeeeej *_* dziękuję pięknie za tą szczerą opinię (mam nadzieję, że naprawdę jest szczera xD). Hudson faktycznie jest trochę...bad boy!
UsuńA co do następnego to mam dobre wieści, bo już jest prawie gotowy ^.^
po raz kolejny (to już nudne :D ) musze napisać, że rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńslash w takiej wersji jest zajebiście miażdżący + nie do ogarnięcia, i choć to naprawdę do niego nie pasuje, w sensie takie agresywne zachowanie, tutaj to jakoś przechodzi a wręcz wychodzi świetnie. te jego huśtawki nastroju są zajebiste, i ogólnie to się zrobiło ostro. :D
szczerze, to najbardziej w tej chwili mi nie pasuje sytuacja rose'a. On jako jedyny ma rodzinną sielankę w ciągu dalszym, a tak naprawdę to on powinien robić największy rozpierdal.
Dobra, może jest trochę na odwrót, ale wyszło fajnie.
+ zapraszam do mnie:
http://worst-obsession.blogspot.com/
W moim mniemaniu taki Slash (nawet jeśli na chwilę) jest znacznie ciekawszy niż spokojny, milutki, słodziutki mężuś xD Nie chcę po prostu po raz kolejny robić Duff'a niedorozwiniętego idioty, szczęśliwego Adlera, agresywnego i stosującego przemoc Axla, czy Izzy'ego, który wciąż nie może wymusić uśmiechu na swojej twarzy, a o znalezieniu kobiety na stałe to już w ogóle nie byłoby mowy...Choć Twoja opinia też się przyda, może co nieco zmienię...?
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam! :)
Zapraszam do mnie - już niedługo rozdział 12 :D
Usuńhttp://worst-obsession.blogspot.com/
Informuję, że u mnie nowy :)
OdpowiedzUsuńAle dziewczyno narobiłaś. Slash chciał... ładnie mówiąc zmusić Chelle? No chyba nie! Litości Michelle... O.O Trochę litości dla pani Hudson, bo jej ostatnio za dużo się obrywa.
Izzy wraca lalalala!!!
Mój kochany Jeff, Stradlin, bóg gitary rytmicznej *____*
Nowy awatar! Aż Cię nie poznałam xD
UsuńIzzy wraca, a tak xD Już wpadam do Ciebie i czytam, dzięki za komentarz!
Ahhh dzięki tobie marzenia sie spełniają... Prosiłam o nowy rozdział jak najszybciej i dostaje nowy i to w dodatku niesamowity :) Tak btw to piszesz jak dorosła serio... umiesz wszystko przewidywać i to sie wydaje takie prawdziwe i naturalne:)
OdpowiedzUsuńI o mój boże jak Slash może (nawet miedzy słowami) powiedzieć kobiecie ze jest mało atrakcyjna, a co dopiero swojej żonie... I ta cala akcja że prawie ją zgwałcił... ahhh aż zaczęłam podskakiwać na krześle jak to czytałam. Błagam niech będzie coś jeszcze w ten weekend do tak ucięłaś akcje że znowu nie będę mogła wytrzymać...
Wiec życzę weny...
Karolina
Spełniam marzenia? *_* Fajnie! xD Dziękuję Ci przeogromnie za te miłe słowa, bardzo miło jest czytać takie komentarze! Możliwe, że jutro coś dodam xD
UsuńNowy u mnie :D zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://the-flames-burned-out.blogspot.com/2013/06/rozdzia-21.html
Ten tego nowy u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/06/nothing-lasts-forever-rozdzia-19.html
Nie wiem czy informować, bo już chyba nie czytasz. Kiedyś kazałaś informować.. już sama nie wiem xD
Post czytałam jadąc autobusem i tak się zaczytalam,że pojechałam kilka przystanków dalej xD Spóźniłąm sęi do szkoły- sprowadzasz mnie na złą droge ;d
OdpowiedzUsuńCO SLASH ROBI?! ;iwehiw;fh'gi0ri923ur94[urjn4 Gotowe! Teraz będzie jak dawniej ;3
to prawda że chcesz zakończyć to opowiadanie?! :CCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCCC
Hahaha! Ale udało Ci się wrócić do domu? xD
UsuńTak, to prawda. Wielkimi krokami zbliżamy się do zakończenia. Zmieniłam plany i te planowane 20 kolejnych rozdziałów nie wejdzie w życie. Wymyśliłam coś innego ;_;
Przepraszam, tak z góry.
Czyli gdy skończysz to opowiadanie możemy liczyć na jakieś inne? :)
UsuńJasne, choć aktualnie piszę jeszcze High Voltage Tattoo (wiem, że dopiero 5 rozdziałów, ale mam co do tego opowiadania poważne plany) xD
UsuńMichelle super, że dodałaś coś o Izzy'iem!!! Wydaje się najrozsądniejszy z nich wszystkich więc może postawi zespół na nogi i ogarnie Hudson'a i Duff'a :D
OdpowiedzUsuńJimmy dzięki Twoim cudownym opisom jego osoby, wydaje się w mojej głowie przeuroczym dzieciakiem <3 haha :D
A i na koniec sądzę, że trzeba temu tu Hudson'owi obciąć jego klejnoty za to co robi! O! xd
Świetny rozdział
Pozdrawiam
G. :)
O cholerka, Hudson! Zbieraj chłopie manatki i spływaj stąd, bo przyrodzenia nie odratujesz!
UsuńNo, a teraz dziękuję Ci za komentarz! Mam nadzieję, że w przyszłości nie zawalę sprawy i jakoś to się skończy xD
http://feed-my-frankenstein-jenny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy dodatek, żeby nie było, że jesteś niedoinformowana :P
Ale mam nadzieje ze jak zakończysz to opowiadanie to od razu zaczniesz nowe pisać, tak?
OdpowiedzUsuńJak może niektórzy kojarzą, jest tutaj jeszcze opowiadanie High Voltage Tattoo, które z pewnością będzie kontynuowane, pytanie tylko kiedy... xD
Usuńmam nadzieję że jak najszybciej ;)
Usuńkurde zgubiłam się w fabule :C
OdpowiedzUsuńod nowa wszystko <3 xD
WPADAJ DO NAS* CHAMSKA REKLAMA *
Hahaha xD
UsuńNo dopsz dopsz, daj mi chwilę!
Ze Slasha się taki cwaniaczek zrobił..."przecież nie widziałaś prochów tak?" Bogu dzięki składam za Myles'a i jego wyczucie czasu. :) Tak sobie czytam i czytam... i myślę, że Michele to ma przejebane. Jak można zakazać kobiecie ubierać się tak, jak ona chce?! Przecież jakby to była jakaś inna laska, Hudson od razu dostałby po jajach! Aha i jeszcze poczepiam się trochę: rozwaliło mnie zdanie w narracji Myles'a "wciąż czułem jakbym spał, ale musiałam jak najszybciej dotrzeć do pokoju nr 633" ;D Zżera mnie ciekawość jak Ty to zakończysz.
OdpowiedzUsuńTrzykropek
Ahaha wielkie dzięki za zwrócenie uwagi! xD Sama jestem ciekawa jak będzie wyglądało zakończenie. Dziękuję za komentarz! :)
UsuńJestem tak troszkę opóźniona x'D Dopiero teraz mogłam przeczytać...
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty *____* Kłócą się, kłócą! ;D Jak ja to lubię x'D Tzn nie dosłownie się kłócą, ale jak dla mnie jest bomba x'D
Izzy wraca do LA. Czyli może jest szansa na dawnych Gunsów? Oby...
Krótko, ale cóż. Pozdrawiam i życzę weny na dalsze rozdziały ;D
Dziękuję za komentarz *_*
UsuńZawsze warto mieć nadzieję, nie? xD
Hej. Jakbyś mogła, to powiadamiaj mnie na im-in-a-trance.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńPodpis: (Nie)Zboczona ; (Cassie Everly) :D
Zapraszam na nowy u mnie :P
OdpowiedzUsuńNowy u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/06/nothing-lasts-forever-rozdzia-20.html
Zapraszam ;)
A ja się tak zastanawiam czy jest szansa ze coś się dziś pojawi....
OdpowiedzUsuńPrędko się nie pojawi ;_;
UsuńRozdział 5 Rock N' Roll Love Story i krótka informacja.
OdpowiedzUsuńhttp://highway-to-wherever.blogspot.com/2013/06/rock-n-roll-love-story-rozdzia-5.html
Zapraszam na Gunsowego one shot'a
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2013/06/just-ride-baby-12.html nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńniedługo przeczytam i skomentuję, obiecuję.
Hej, u mnie nowy, a tak w ogóle co tak zniknęłaś? Kiedy na gg?
OdpowiedzUsuń;______; ja już chyba prędko nie wrócę, przepraszam.
UsuńTo może jutro na gadu o... 19?
UsuńJeżeli masz ochotę, wpadnij do mnie. ;)
OdpowiedzUsuńits-burning-me-up-inside.blogspot.com
Informuję, iż, ponieważ, albowiem, pojawił się kolejny 59. rozdział: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/2013/06/rozdzia-59.html
OdpowiedzUsuńHmm zapomniałaś o nas??
OdpowiedzUsuńNIE NIE NIE NIE! Mam po prostu jakąś blokadę i nie mam siły na pisanie ;_;
UsuńZaczęłam właśnie pisać bloga... Wiec zapraszam Cię Michelle, żebyś rzuciła swoim profesjonalnym okiem na moje wypociny i wydała opinię w wolnym czasie...
OdpowiedzUsuńhttp://there-s-no-difference.blogspot.com/
NOWY U MNIE :*
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/06/nothing-lasts-forever-rozdzia-22.html
U mnie rozdział 2 zapraszam :))
OdpowiedzUsuńhttp://there-s-no-difference.blogspot.com/
http://through-the-fire-and-flames.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZakończenie.
COŚ u mnie. W końcu. :)
OdpowiedzUsuńhttp://double-talkin-jive.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNowy u mnie :) Zapraszam ^^
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/06/nothing-lasts-forever-rozdzia-23.html
Jesteś tam dziewczyno?:) Napiszesz coś?:)
OdpowiedzUsuńJestem jestem ;_; napiszę, mam już rozdział, ale pomiędzy pewnymi wydarzeniami wciąż jest luka i muszę ją uzupełnić.
UsuńZapraszam na 20 rozdział. ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo no, Hudson zamienia się w gwałciciela? No ładnie... Michell ma moim zdaniem syndrom sztokholmski. Po prostu jest uzależniona od swojego kata. Tylko tym razem, zaczęło się od miłości, a skończyło... skończy, tak jak widać... Mam nadzieję, że Slash się ogarnie, bo aż brak mi słów na jego głupotę. No ale nadzieja matka głupich, umiera ostatnia, no nie?
OdpowiedzUsuńIzzy wraca!! hip hip hura itp itd. No nie wiem co jeszcze... to wszystko chyba...
U mnie nowy na breath-of-memories.blogspot.com
kiedy nowy? bo już nie moge wytrzymać xd
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ - zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńNowy u mnie :) Zapraszam :3
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/07/nothing-lasts-forever-rozdzia-24.html
Nowy u mnie, zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńPonownie nowy u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://appetiteforgunsnroses1985.blogspot.com/2013/07/nothing-lasts-forever-rozdzia-25.html
Podoba mi sie caly blog. Kocham go :-) lecz ja osobiscie wole jak jest dobrze ;) mam nadzieje ze caly blog sie dobrze skonczy :* Fajnie by bylo jakby wszyscy n!a koniec byli szczesliwi ;D Wiem ze to takie oczywiste ale ja i tak wole jak wszystko sie dobrze konczy <3 Mam wielka nadziejeze tak zajebiscie u wszystkich bedzie :-)
OdpowiedzUsuńZaczęło się słodko, ale wiadomo wszystko co dobre kiedyś się kończy. Slash serio chyba traci rozum przez te narkotyki. No żeby Chelle wytykać to jak wygląda?! Debil. A ona biedna bierze to do siebie i się przejmuje.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ta dziewczyna Mylesa jest na prawdę spoko. Jeszcze tego by brakowało żeby okazała się suką. Póki co wydaje się fajną, sympatyczną dziewczyną i oby tak zostało. Przynajmniej Chelle ma w kim mieć wsparcie podczas tej trasy.
Izzy robi wielki powrót! :D Yey! Liczyłam w sumie po cichu na jakieś ostateczne starcie z teściami XD ale może to i lepiej, że rozstali się w pokoju.
Saul znów pokazuje rogi i robi się coraz większym chamem. Dobrze, że Myles pojawił się w samą porę, ale następnym razem Michelle może nie mieć tyle szczęścia.
Lecę czytać dalej :)
Pozdrowionka ;*
Lady Stardust <3
Jak zwykle bardzo dziękuję za komentarz! <3
UsuńKurde, mogłam coś w sumie wymyślić z tymi Stradlinami. Jakaś mała bójka z teściem czy coś... ech, że też na to nie wpadłam :(
Napisałabym coś jeszcze o Slashu, ale wolę nie spoilerować.
Ściskam! ;*
Reverie.