Rozdział 3. Znikam
Nie tracił nadziei na szczęśliwy koniec, bo dobrze wiedział, że taki nigdy nie nastąpi. Chciał jakiegokolwiek końca.
- Jesteś najgorszym kutasem na jakiego mogła trafić! - wrzasnął Rudy z poranną chrypą - Jak mogłeś ją uderzyć?!
- Nie...nie uderzyłem jej...
- Nie? To jak wytłumaczysz to co miała na...
- Nie uderzyłem jej świadomie - warknął, stając kilka centymetrów przed nim. - Byłem naćpany. Wiesz jak to działa.
- Przestań się tłumaczyć. Po prostu przyznaj, że pobiłeś własną żonę - Rose zauważył na jego twarzy niepewność.
- Ja ją... - zaczął Mulat, wbijając wzrok w podłogę - Myślisz, że jakbym tylko ją uderzył to zabrałaby dzieciaka i spierdoliła? W takim razie powinna to zrobić dawno temu - potężny cios obrócił go w bok.
- Przyjemnie, prawda? Co ona ci takiego zrobiła? - Axl westchnął pod nosem - Po tym jak tu przyjechała... - znów nie zdążył dokończyć.
- Przyjechała?! Dlaczego, do chuja pana, nie powiedziałeś, że wiesz cokolwiek?!
- A co by to dało?! Znalazłbyś ją, zabił, poćwiartował i zakopał?!
- Wiesz, że taki nie jestem! - odpowiedział mu nerwowy śmiech połączony z niedowierzającym wzrokiem.
- Ty chyba jesteś nienormalny - powiedział spokojniej - Błagała żebym nikomu nie mówił, bo się ciebie bała! - Mulat spuścił wzrok.
- Co mam teraz zrobić? - zapytał nerwowo, siadając na drewnianej ławce.
- Mnie się pytasz?
- A ty co byś zrobił?
- Nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji - te słowa jeszcze bardziej go dobiły.
- Pójdę już - jego zaszklone oczy wzruszyły Rudego, jednak ten nie miał po co go zatrzymywać.
- Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń. Postaram się przyjechać - brunet popatrzył na starego przyjaciela spode łba. W ciszy wyszli przed bramę. Mulat szczerze nie spodziewał się takiego zapewnienia.
- Jeśli ona się z tobą skontaktuje to...powiesz mi? - Rose przecząco pokiwał głową.
- Ja dotrzymuję obietnic - Mulat przełknął ślinę i wsunął okulary na nos.
- Pozdrów Kate - nie to chciał powiedzieć, ale w porę ugryzł się w język. Nagle pomiędzy mężczyznami zatrzymał się listonosz na niebieskim rowerze.
- Pan Axl Rose?
- To on - Slash wskazał głową na Rudego.
- Rodzina z Wielkiej Brytanii najwyraźniej o panu pamięta - zaśmiał się, lecz widząc zabijający wzrok rudego mężczyzny po prostu przekazał mu papier do pokwitowania. W międzyczasie Slash zdążył przemyśleć kilka rzeczy. Zmarszczył brwi i nerwowym ruchem wyrwał kopertę z dłoni listonosza.
- Oddawaj to! - wrzasnął Rose, upuszczając kartkę i długopis na chodnik.
- Chcę tylko spojrzeć... - powiedział, unosząc kopertę tak, aby Rose nie mógł jej dosięgnąć. - Przecież nie masz niczego do ukrycia - zerknął na wkurzonego Axla. Po chwili przeniósł wzrok na kawałek papieru. Od razu poznał to pismo. Wpatrywał się w pochyłe litery.
- To od niej - mruknął, nerwowo rozrywając kopertę.
- Slash...
- Zamknij się - roztrzęsionymi dłońmi wysunął niewielką kupkę pieniędzy i podał je Rose'owi. Mulat szerzej otworzył oczy, widząc, że napisała adres. Dopiero po chwili spostrzegł, że tak naprawdę niczego nie widać.
Los Angeles, zimny, listopadowy dzień, 1996r.
Po raz kolejny przeżywali swoją młodość. Ich małżeństwo było kumulacją najpiękniejszych ziemskich doznań. Nie liczył się czas, tylko sposób w jaki spędzali swoje życie. Zawsze razem, uśmiechnięci świetnie radzili sobie nawet z największymi problemami.
- Właśnie zagrałeś intro Patience! Brawo synu! - Brian przybił piątkę z tatą i zaśmiał się, widząc jego dumną minę. Był z siebie cholernie zadowolony.
- Kto tak pięknie gra? - Letty doskonale wspierała swoje dziecko, dodając mu pewności siebie.
- Muszę jeszcze poćwiczyć, ale w końcu mi się uda - Janis wpatrywała się w brata z małą zazdrością.
- A ty chcesz spróbować? - spytał pan Stradlin, zerkając na swoją córkę. Mała spuściła wzrok i niepewnie skinęła głową - No to chodź - wyciągnął ręce do małej brunetki i z szerokim uśmiechem usadowił dziewczynkę na swoich kolanach - Spójrz. Tutaj są progi. Jak położysz paluszek pomiędzy nimi i po ciągniesz strunę...o tak...to wyjdzie taki dźwięk - świetnie nadawał się na nauczyciela. Doskonale wiedział jak wytłumaczyć dziecku nawet tak skomplikowany mechanizm.
Usiedli przy stole i poczekali aż brunetka wyjmie z piekarnika wielką pieczeń. Gdy każdy miał na talerzu swoją porcję, Izzy złapał żonę za dłoń i przyciągnął nieco bliżej. Cmoknął ją w policzek i zerknął w radosne oczy. Bezdźwięcznie wyznali sobie miłość i rozpoczęli rodzinną rozmowę przy kolacji.
Piąty miesiąc ciąży oznaczał wznowienie wieczornych spacerów spokojnymi ulicami Hollywood.
- Załóż kurtkę, jest zimno - Roger jęknął z niezadowolenia, lecz posłusznie zarzucił swoją maleńką ramoneskę na ramiona.
- A tata nie musi się tak ubierać! - zauważył, gdy wychodzili z domu. Jego tata od kilku dni chodził piekielnie zamyślony.
- Oj daj spokój, tata ma już swoje lata... - zadziorny kuksaniec w bok Axla sprawił, że ten niemalże podskoczył do góry.
- Ej! Ja wcale nie jestem taki stary! - powiedział przez śmiech, prowadząc synka za rękę.
- Wmawiaj sobie, wmawiaj. Nie ruszasz się już tak jak kiedyś - panią Rose widocznie bawiły jej własne słowa, a Axla wpędzały w kompleksy.
- Mogę ci zaprezentować jak się ruszam, ale to dopiero jak Rog zaśnie - wyszeptał jej do ucha, gdy zatrzymali się przed dużą fontanną.
- Nie zamocz ubrań! - krzyknęła Katie, po czym zerknęła na swojego męża - Lepiej żebyś wciąż dobrze się ruszał, bo od rana mam cholerną ochotę na seks - wzrok Rose'a był bezcennym widokiem.
- Roger...chodź...musimy wracać do domu...
- Zadzwonisz tylko raz - upewniła się po raz kolejny, chcąc jasno przedstawić sytuację.
- A jeśli nie odbierze?
- To już nie mój problem - w głębi duszy marzyła o tym żeby nie odebrał. - Możesz nie ryzykować i w ogóle nie dzwonić.
- Nie! Ja chcę porozmawiać z tatusiem - tupnął nóżką, a ona podała mu słuchawkę.
- Tylko pamiętaj...za żadne skarby nie mów gdzie jesteśmy, rozumiesz?
- Tak - ogromny uśmiech na twarzy chłopca nieco ją uspokoił. Z trudem wykręciła numer w automacie. Kilka razy zastanawiała się czy specjalnie go nie pomylić, jednak postanowiła grać uczciwie. Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...już zaczynała się cieszyć. Nagle wszystko runęło jak domek z kart pod wpływem wiatru.
- Halo? - zachrypnięty i głęboki głos zabrzmiał w słuchawce.
- Tatusiu? - wesoły Jimi sprawił, że serce mężczyzny po drugiej stronie omal nie wyskoczyło z klatki piersiowej.
- Jimi?! Co się z wami dzieje? Gdzie jesteście? Jak się czujesz? Z mamą wszystko w porządku?
- Jesteśmy w... - upominające spojrzenie kobiety przypomniało mu, że na jedno pytanie nie może odpowiedzieć. - Mama czuje się dobrze, a ja za tobą tęsknię - mały oparł główkę na ramieniu kobiety, której nogi uginały się z każdym kolejnym słowem jej syna.
- Ja też za wami tęsknię. Gdybym tylko mógł coś zrobić...
- Przyjedź do nas! Baks też tęskni. Pamięta jak nas zapoznałeś - ciche pociągnięcie nosem po drugiej stronie nieco zdziwiło malca - No i mama ciągle płacze... - dodał znacznie ciszej, spoglądając w zaszklone oczy kobiety.
- A pozwoliła ci zadzwonić?
- Tak, jest tutaj! Chcesz z nią pogadać? - zapytał, zerkając na brunetkę, która energicznie zaprzeczała ruchem głowy.
- Jeśli tylko zechce... - niezmiernie się ucieszył. Z uśmiechem wyczekiwał usłyszenia jej głosu.
- Kocham cię, tato.
- Ja też cię kocham, Jimi! Bardzo chciałbym się z wami spotkać.
- To przyjedź. Mama powie ci gdzie dokładnie - mały wcisnął telefon do ręki kobiety i uradowany zeskoczył na ziemię. A ona trzymała czarną słuchawkę w trzęsącej się dłoni. Bała się przyłożyć ją do ucha, ale jakaś cząstka nie pozwoliła jej stchórzyć.
- Michelle? Jesteś tam? - powoli podnosiła słuchawkę, a dźwięk jego głosu nasilał się z każdym ułamkiem sekundy.
- Tak - wyszeptała przerażona.
- Maleńka...ja...przepraszam...nie chciałem...tego zrobić... - nigdy wcześniej nie słyszała żeby mówił do niej w takim stanie.
- Daruj sobie - długo zbierała się do wydania z siebie głośniejszego dźwięku.
- Maleńka...zrobię wszystko...tylko nie.. - nie zdążył dokończyć.
- Zostaw nas w spokoju - warknęła i rozłączyła się. Przykładając sobie dłoń do gorącego czoła, pociągnęła nosem. Jej policzki płonęły, a słone łzy dodatkowo wysuszały jej skórę. Uderzyła dłonią o budkę telefoniczną i głośno zapłakała. Jimi po raz kolejny przyglądał się swojej mamie.
Kilka razy próbował dodzwonić się na jej telefon komórkowy, jednak nikt się nie odzywał. Nie miał już niczego do stracenia. Spakował niewielką torbę, wziął swoją kartkę płatniczą i wybiegł z domu. Wsiadł na motocykl i ruszył w stronę lotniska. Jedyny trop prowadził przecież do Anglii.
- Jesteś najgorszym kutasem na jakiego mogła trafić! - wrzasnął Rudy z poranną chrypą - Jak mogłeś ją uderzyć?!
- Nie...nie uderzyłem jej...
- Nie? To jak wytłumaczysz to co miała na...
- Nie uderzyłem jej świadomie - warknął, stając kilka centymetrów przed nim. - Byłem naćpany. Wiesz jak to działa.
- Przestań się tłumaczyć. Po prostu przyznaj, że pobiłeś własną żonę - Rose zauważył na jego twarzy niepewność.
- Ja ją... - zaczął Mulat, wbijając wzrok w podłogę - Myślisz, że jakbym tylko ją uderzył to zabrałaby dzieciaka i spierdoliła? W takim razie powinna to zrobić dawno temu - potężny cios obrócił go w bok.
- Przyjemnie, prawda? Co ona ci takiego zrobiła? - Axl westchnął pod nosem - Po tym jak tu przyjechała... - znów nie zdążył dokończyć.
- Przyjechała?! Dlaczego, do chuja pana, nie powiedziałeś, że wiesz cokolwiek?!
- A co by to dało?! Znalazłbyś ją, zabił, poćwiartował i zakopał?!
- Wiesz, że taki nie jestem! - odpowiedział mu nerwowy śmiech połączony z niedowierzającym wzrokiem.
- Ty chyba jesteś nienormalny - powiedział spokojniej - Błagała żebym nikomu nie mówił, bo się ciebie bała! - Mulat spuścił wzrok.
- Co mam teraz zrobić? - zapytał nerwowo, siadając na drewnianej ławce.
- Mnie się pytasz?
- A ty co byś zrobił?
- Nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji - te słowa jeszcze bardziej go dobiły.
- Pójdę już - jego zaszklone oczy wzruszyły Rudego, jednak ten nie miał po co go zatrzymywać.
- Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń. Postaram się przyjechać - brunet popatrzył na starego przyjaciela spode łba. W ciszy wyszli przed bramę. Mulat szczerze nie spodziewał się takiego zapewnienia.
- Jeśli ona się z tobą skontaktuje to...powiesz mi? - Rose przecząco pokiwał głową.
- Ja dotrzymuję obietnic - Mulat przełknął ślinę i wsunął okulary na nos.
- Pozdrów Kate - nie to chciał powiedzieć, ale w porę ugryzł się w język. Nagle pomiędzy mężczyznami zatrzymał się listonosz na niebieskim rowerze.
- Pan Axl Rose?
- To on - Slash wskazał głową na Rudego.
- Rodzina z Wielkiej Brytanii najwyraźniej o panu pamięta - zaśmiał się, lecz widząc zabijający wzrok rudego mężczyzny po prostu przekazał mu papier do pokwitowania. W międzyczasie Slash zdążył przemyśleć kilka rzeczy. Zmarszczył brwi i nerwowym ruchem wyrwał kopertę z dłoni listonosza.
- Oddawaj to! - wrzasnął Rose, upuszczając kartkę i długopis na chodnik.
- Chcę tylko spojrzeć... - powiedział, unosząc kopertę tak, aby Rose nie mógł jej dosięgnąć. - Przecież nie masz niczego do ukrycia - zerknął na wkurzonego Axla. Po chwili przeniósł wzrok na kawałek papieru. Od razu poznał to pismo. Wpatrywał się w pochyłe litery.
- To od niej - mruknął, nerwowo rozrywając kopertę.
- Slash...
- Zamknij się - roztrzęsionymi dłońmi wysunął niewielką kupkę pieniędzy i podał je Rose'owi. Mulat szerzej otworzył oczy, widząc, że napisała adres. Dopiero po chwili spostrzegł, że tak naprawdę niczego nie widać.
Los Angeles, zimny, listopadowy dzień, 1996r.
Po raz kolejny przeżywali swoją młodość. Ich małżeństwo było kumulacją najpiękniejszych ziemskich doznań. Nie liczył się czas, tylko sposób w jaki spędzali swoje życie. Zawsze razem, uśmiechnięci świetnie radzili sobie nawet z największymi problemami.
- Właśnie zagrałeś intro Patience! Brawo synu! - Brian przybił piątkę z tatą i zaśmiał się, widząc jego dumną minę. Był z siebie cholernie zadowolony.
- Kto tak pięknie gra? - Letty doskonale wspierała swoje dziecko, dodając mu pewności siebie.
- Muszę jeszcze poćwiczyć, ale w końcu mi się uda - Janis wpatrywała się w brata z małą zazdrością.
- A ty chcesz spróbować? - spytał pan Stradlin, zerkając na swoją córkę. Mała spuściła wzrok i niepewnie skinęła głową - No to chodź - wyciągnął ręce do małej brunetki i z szerokim uśmiechem usadowił dziewczynkę na swoich kolanach - Spójrz. Tutaj są progi. Jak położysz paluszek pomiędzy nimi i po ciągniesz strunę...o tak...to wyjdzie taki dźwięk - świetnie nadawał się na nauczyciela. Doskonale wiedział jak wytłumaczyć dziecku nawet tak skomplikowany mechanizm.
Usiedli przy stole i poczekali aż brunetka wyjmie z piekarnika wielką pieczeń. Gdy każdy miał na talerzu swoją porcję, Izzy złapał żonę za dłoń i przyciągnął nieco bliżej. Cmoknął ją w policzek i zerknął w radosne oczy. Bezdźwięcznie wyznali sobie miłość i rozpoczęli rodzinną rozmowę przy kolacji.
Piąty miesiąc ciąży oznaczał wznowienie wieczornych spacerów spokojnymi ulicami Hollywood.
- Załóż kurtkę, jest zimno - Roger jęknął z niezadowolenia, lecz posłusznie zarzucił swoją maleńką ramoneskę na ramiona.
- A tata nie musi się tak ubierać! - zauważył, gdy wychodzili z domu. Jego tata od kilku dni chodził piekielnie zamyślony.
- Oj daj spokój, tata ma już swoje lata... - zadziorny kuksaniec w bok Axla sprawił, że ten niemalże podskoczył do góry.
- Ej! Ja wcale nie jestem taki stary! - powiedział przez śmiech, prowadząc synka za rękę.
- Wmawiaj sobie, wmawiaj. Nie ruszasz się już tak jak kiedyś - panią Rose widocznie bawiły jej własne słowa, a Axla wpędzały w kompleksy.
- Mogę ci zaprezentować jak się ruszam, ale to dopiero jak Rog zaśnie - wyszeptał jej do ucha, gdy zatrzymali się przed dużą fontanną.
- Nie zamocz ubrań! - krzyknęła Katie, po czym zerknęła na swojego męża - Lepiej żebyś wciąż dobrze się ruszał, bo od rana mam cholerną ochotę na seks - wzrok Rose'a był bezcennym widokiem.
- Roger...chodź...musimy wracać do domu...
- Zadzwonisz tylko raz - upewniła się po raz kolejny, chcąc jasno przedstawić sytuację.
- A jeśli nie odbierze?
- To już nie mój problem - w głębi duszy marzyła o tym żeby nie odebrał. - Możesz nie ryzykować i w ogóle nie dzwonić.
- Nie! Ja chcę porozmawiać z tatusiem - tupnął nóżką, a ona podała mu słuchawkę.
- Tylko pamiętaj...za żadne skarby nie mów gdzie jesteśmy, rozumiesz?
- Tak - ogromny uśmiech na twarzy chłopca nieco ją uspokoił. Z trudem wykręciła numer w automacie. Kilka razy zastanawiała się czy specjalnie go nie pomylić, jednak postanowiła grać uczciwie. Pierwszy sygnał...drugi...trzeci...już zaczynała się cieszyć. Nagle wszystko runęło jak domek z kart pod wpływem wiatru.
- Halo? - zachrypnięty i głęboki głos zabrzmiał w słuchawce.
- Tatusiu? - wesoły Jimi sprawił, że serce mężczyzny po drugiej stronie omal nie wyskoczyło z klatki piersiowej.
- Jimi?! Co się z wami dzieje? Gdzie jesteście? Jak się czujesz? Z mamą wszystko w porządku?
- Jesteśmy w... - upominające spojrzenie kobiety przypomniało mu, że na jedno pytanie nie może odpowiedzieć. - Mama czuje się dobrze, a ja za tobą tęsknię - mały oparł główkę na ramieniu kobiety, której nogi uginały się z każdym kolejnym słowem jej syna.
- Ja też za wami tęsknię. Gdybym tylko mógł coś zrobić...
- Przyjedź do nas! Baks też tęskni. Pamięta jak nas zapoznałeś - ciche pociągnięcie nosem po drugiej stronie nieco zdziwiło malca - No i mama ciągle płacze... - dodał znacznie ciszej, spoglądając w zaszklone oczy kobiety.
- A pozwoliła ci zadzwonić?
- Tak, jest tutaj! Chcesz z nią pogadać? - zapytał, zerkając na brunetkę, która energicznie zaprzeczała ruchem głowy.
- Jeśli tylko zechce... - niezmiernie się ucieszył. Z uśmiechem wyczekiwał usłyszenia jej głosu.
- Kocham cię, tato.
- Ja też cię kocham, Jimi! Bardzo chciałbym się z wami spotkać.
- To przyjedź. Mama powie ci gdzie dokładnie - mały wcisnął telefon do ręki kobiety i uradowany zeskoczył na ziemię. A ona trzymała czarną słuchawkę w trzęsącej się dłoni. Bała się przyłożyć ją do ucha, ale jakaś cząstka nie pozwoliła jej stchórzyć.
- Michelle? Jesteś tam? - powoli podnosiła słuchawkę, a dźwięk jego głosu nasilał się z każdym ułamkiem sekundy.
- Tak - wyszeptała przerażona.
- Maleńka...ja...przepraszam...nie chciałem...tego zrobić... - nigdy wcześniej nie słyszała żeby mówił do niej w takim stanie.
- Daruj sobie - długo zbierała się do wydania z siebie głośniejszego dźwięku.
- Maleńka...zrobię wszystko...tylko nie.. - nie zdążył dokończyć.
- Zostaw nas w spokoju - warknęła i rozłączyła się. Przykładając sobie dłoń do gorącego czoła, pociągnęła nosem. Jej policzki płonęły, a słone łzy dodatkowo wysuszały jej skórę. Uderzyła dłonią o budkę telefoniczną i głośno zapłakała. Jimi po raz kolejny przyglądał się swojej mamie.
Kilka razy próbował dodzwonić się na jej telefon komórkowy, jednak nikt się nie odzywał. Nie miał już niczego do stracenia. Spakował niewielką torbę, wziął swoją kartkę płatniczą i wybiegł z domu. Wsiadł na motocykl i ruszył w stronę lotniska. Jedyny trop prowadził przecież do Anglii.
***
Genialne i zajebiste, zresztą jak zwykle. Już chce kolejny więc mam nadzieję, że ci się szybko polepszy i wrócisz do nasz:) Pzdr
OdpowiedzUsuńCarolina Stradlin
Dziękuję pięknie i również mam taką nadzieję ;_;
UsuńPozdrawiam
Chciałabym napisać coś więcej, ale czasu brak... genialne, wiedz, że czytam, trzymam kciuki, żebyś poczuła się lepiej i żeby wszystko się ułożyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ;)
Doskonale rozumiem, też mam niezły zapierdziel :c
UsuńDziękuję, że w ogóle znalazłaś chwilę.
Pozdrawiam :)
Mam nadzieję, że niedługo Ci się polepszy! Wracaj do nas najszybciej jak tylko będziesz mogła!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to wyszedł ci zajekurwabiście!! Baardzo nie mogłam się doczekać nowej notki w tym opowiadaniu i kompletnie się nie zawiodłam! Wszystko napisane z taką dbałością! Nawet nie wiesz jak bardzo przyjemnie czytało mi się ten rozdział :)
Mam nadzieję, że Slash odnajdzie Michelle i porozmawiają razem jak cywilizowani ludzie. Wyjaśnią sobie wszystko i znowu będą razem ;3
Ja już nie mogę doczekać się nowego rozdziału więc wracaj do formy i mam nadzieje, że niedługo wszystko się tam u Ciebie ułoży :)
Uff! Cóż za ulga! Szczerze mówiąc, cholernie się obawiam, że wszystko nagle runie w tym opowiadaniu. Stracę czytelników przez moje pomysły. To strasznie stresujące ;_;
UsuńLubię się przykładać do tego co robię, przyznaję. Bardzo mi miło, że Ci się podoba!
Postaram się jak najszybciej ogarnąć.
Pozdrawiam ;)
AAAAAAA!!!!!! Mieszkam w Małopolsce i często bywam w Krakowie!!! Jakbym wiedziała, jak wyglądasz to może kiedyś byśmy się spotkały... ;) Albo powiedz jak masz na imię to będę chodzić z kartką "Where's ... (Izzy)" XD Uczę się od mistrza Axl'a! :D
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie!!! Tylko nie to! Slash nie może się dostać do Michelle! Liczę, że Jimi nie wypapla czegoś przez przypadek i Axl nie stanie po stronie Hudsona. No bo kto ich tam wie... Oczywiście życzę ci weny, bo nie wytrzymam zbyt długo bez ciągu dalszego tej historyjki.
Za każdym razem zastanawiam się, jak ty to robisz, że nie zaniedbujesz bloga. No nie ma tak, że dodajesz jeden rozdział na miesiąc, bo tak jakoś akurat Ci się chciało go napisać... Nie! Jak ma być, to dodaję kontynuację i już! Odpisujesz na prawie wszystkie komentarze. Nawet zadbałaś o życzonka na Nowy Rok!!! (Wzajemnie :P) A po za tym jak już coś robisz na bloga/blogu to porządnie. Cholernie mi się to w Tobie podoba, ale nie żebym była homoseksualistką , czy coś! Po prostu polubiłam Cię (chociaż w ogóle Cię nie znam! :)).
I jeszcze coś Ci muszę powiedzieć. Opisujesz świat, który idealnie oddaje życie GN'R. Jest wszystko co być powinno: dziewczyny, alkohol, papierosy, narkotyki i przekleństwa. Czasami tego ostatniego brak i wtedy autorzy psują całą atmosferę najniebezpieczniejszego zespołu świata. Boją się ich pisać, czy co?? Wiem, że to okrutna prawda, ale one są naprawdę potrzebna, jeśli opisujemy Slash'a, Axl'a i pozostałych. Po prostu wulgaryzmy przyozdabiają opowiadanie tak, że nie wątpisz, że to faktycznie członkowie GN'R.
No to chyba tyle!
Rock&Rolloholiczka
Wow! Dziękuję pięknie!
UsuńW moim odczuciu cholernie zaniedbałam bloga ;_; ja chciałabym ciągle coś pisać i czytać inne, ale czas nie ma dla mnie litości.
Dokładnie tak jest, boję się używać przekleństw, bo wtedy cały ten poważny styl mi ucieka, tak czuję, choć staram się nadać mu taki "brudny" klimat.
Dziękuję jeszcze raz! To naprawdę pomaga *_*
Cyba mnie źle zrozumiałaś... Ty masz tutaj [na blogu] wszystko. Jest tak jak być powinno. Mogłabyś być wręcz wzorem dla pozostałych!
UsuńR&Rh.
Naprawdę? *_* matko jedyna, dziękuję! Po tysiąckroć dziękuję!
UsuńMoja przyjaciółka jest z Krakowa, wbijam tam w wakacje, może się zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten rozdział, bardzo podobał! <333 Mam ochotę na więcej, więc będę czekać ile tylko będzie trzeba :))))) Trzymaj się zimowo, kochana ;*
Oj bardzo możliwe *_* fajnie by było!
UsuńDziękuję za komentarz! To naprawdę cudowna świadomość wiedzieć, że ktoś czeka na twój rozdział ♥.♥
Ty też się nie pu...też się trzymaj! haha ;*
Zajebiste jak zresztą zawsze. Nie wiem co tu knujesz i mam wielką nadzieję, że niedługo się dowiem. Też mam ostry zapierdziel więc nie będę się rozpisywać.
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuuużo weny i żeby wszystko poszło dobrze z przeprowadzką ;)
Po stokroć dziękuję! Plan mam, jednak on wciąż ewoluuje.
UsuńŻyczę w takim razie więcej wolnego czasu!
Pozdrawiam :)
O BOŻE!!!! NIE MOGŁAM SIĘ DOCZEKAĆ KIEDY DODASZ NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!JEST ŚWIETNY JAK WSZYSTKIE...MAM NADZIEJĘ,ŻE SZYBKO WRÓCISZ DO NORMY.POZDRAWIAM :D
OdpowiedzUsuńDzięki <3
UsuńChciałabym, żeby było dobrze ;_;
Pozdrawiam gorąco!
Ja jestem z Krakowa! Na tę wiadomość aż podskoczyłam i odgrzebałam hasło do konta, z którego swego czasu publikowałam opowiadanie. Piszesz jak zwykle cudownie <3 Mam nadzieję, że będziesz silniejsza ode mnie i wrócisz do pisania, bo ja już kompletnie się w tym nie odnajduję. Chyba, że z nowym blogiem. Trzymaj się, wierzymy w Ciebie :)
OdpowiedzUsuń*________* TAK TAK TAK TAK TAK! Dzięki Ci, mamuśko Janis, że zsyłasz mi tak zajebiste wiadomości.
UsuńJak to...? Nie piszesz już? ;_; ale tak niczego, non, nic, null, zero? ;_;
Dziękuję za otuchę, przyda się.
Niee, aż tak źle nie jest :) Mam kilka tekstów, których nawet nie można nazwać nawet rozdziałami i nie nadają się do publikacji. Mam jakieś pomysły i zastanawiam się nad wznowieniem działalności z nowym opowiadaniem, no cóż. Zobaczymy :)
UsuńA jeszcze tak zapytam...chodzisz do gimnazjum/liceum/studiujesz? xD
UsuńW takim razie mocno trzymam kciuki żebyś jakoś to poukładała. Nowe opowiadanie pewnie też będzie zarąbiście ciekawe, jednak umrę jeśli nie dowiem się jak zakończysz tę obecną historię ;_;
2 gimnazjum.
UsuńCholerka ;_; Nawet nie wiedziałam, że Ty to czytasz XDD Może jak będę mieć trochę czasu to przejrzę wcześniejsze rozdziały, może trochę je odświeżę i spróbuję coś wykombinować, jednak teraz chciałabym się skupić na nowym opowiadaniu. Ehh... zobaczymy :))
Kurde ;_;
UsuńA czytałam jak było! Czytam wiele opowiadań, ale nie komentuję, bo czytam na telefonie ;c
Odświeżaj, kombinuj tylko nie znikaj z blogsfery.
Popieram, Carrie Perry!!! Tylko nie znikaj!
UsuńBoże to był genialny rozdział!!! Nadal liczę na to ze jednak Slash wróci do MICHELLE błagam!!! Oni tak do siebie pasują!!!! Życzę szybkiego powrotu weny i szczęśliwego nowego roku!!! Błagam pisz dalej bo to moj ulubiony blog a ty masz wielki talent!
OdpowiedzUsuńOjej *_* dziękuję! Wena się przyda, a bloga postaram się jak najlepiej prowadzić. Dziękuję za przemiłe słowa!
UsuńBardzo podoba mi się ten rozdział. Cieszę się, że w rodzinach Axla i Izzy'ego panuje taka pozytywna atmosfera. Jestem ciekawa, czy Slash znajdzie Michelle i jak ona w takiej sytuacji zareaguje. Może lepiej by było gdyby w ogóle jej nie znalazł. Mam nadzieję, że Michelle uda się stanąć na nogi i będzie jeszcze w miarę szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńDaleko się przeprowadzasz? Przepraszam, że tak pytam. Ja też się przeprowadzałam, co prawda zostałam w tym samym mieście, ale zmieniałam szkołę. Nie martw się, wszystko się ułoży :) Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu dobrego humoru <3
Dziękuję za komentarz!
UsuńCzasem aż głupio mi się pisze tę kontrastową sytuację - sielanka i dramat w jednym xD
A przeprowadzam się do Krakowa, gdzie nie znam nikogo i cholernie się boję, zmieniam województwo, szkołę, znajomych, prawie wszystko ;_;
Również pozdrawiam!
Kochana, nie wiem co napisać, bo odebrało mi mowę.
OdpowiedzUsuńNie chcę słodzić, ale szczerze się wypowiedzieć. Jak na amatorskiego pisarza, to jesteś genialna. Mówisz nam, że masz brak chęci na tworzenie, a rozdział pokazuje całkowicie co innego. Bardzo cenię sobie takie coś, co masz w stylu pisania. Cholernie kocham czytać te cudeńka, które publikujesz. Pewnie już Ci mówiłam, ale tworzysz niezwykłą i niepowtarzalną historię.
Znowu wzruszyłam się podczas czytania. Nie koniecznie poryczałam, ale cały czas stała mi gula w gardle.
Możliwe, że jestem dziwadłem, ale przeżywam to wszystko razem z Michelle. Tak świetnie piszesz, że utożsamiam się z bohaterami, co mam na nielicznych blogach. Jest jeszcze rzecz, którą u Ciebie podziwiam. Nie rozpisujesz się nad drobnostkami, aby jakoś upchać rozdział. To coś w typie "Bardzo mocno płakała. Łzy były wielkie i gorzkie. Bla,bla,bla.." Rozumiesz o co mi chodzi, co nie? :)
Oczywiście nie mam nic przeciwko opisom, bo uważam że są potrzebne, ale bez przesady. Po jakiego chuja jest pisać pół rozdziału o kolorowych trampkach, w które gapiła się dziewczyna xD Dziękuję Ci, że nie robisz czegoś takiego :*
Dobra teraz troszkę o akcji cudeńka, bo odbiegam od tematu xD
Kompletnie rozwaliłaś mi mózg. Na suficie gdzieś są pozostałości :D
A tak serio, to coraz bardziej przekonuję się do Slasha. Może to dlatego, że za szybko ufam ludziom? Nie wiem, ale jest we mnie pewne przeczucie, tylko teraz czekam na to czy się spełni, czy nie.
Z jednej strony szkoda mi się zrobiło naszego Hudsona, że chce zapłacić za błędy, ale z drugiej wiem jakim był tyranem. Nie trzeba było traktować biednej dziewczyny jak worka treningowego, a wszystko byłoby okey. Slashowi w końcu odezwało się sumienie i myślę, że jest na dobrej drodze.
Chociaż po tej rozmowie z Michie, to mam pewne wątpliwości. Dobrze wiem, że tam jest ta iskierka między nimi, ale jest też nienawiść i wielki ból.
Doskonale rozumiem główną bohaterkę. Żyła sobie z cudnym Saulem, a tu jeb! Cały świat stanął do góry nogami! Kochany Saulie stał się jebanym damskim bokserem i gwałcicielem.
Naprawdę nie wiem jak to poprowadzisz, aczkolwiek liczę na to, że jeszcze spróbują ułożyć w miarę normalne życie. Nie mówię tutaj o różach, jednorożcach i tęczach, ale takim malutkim odnowieniem relacji, chociażby dla Jimiego. On potrzebuje i mamy i ojca, co zresztą doskonale pokazuje.
Czekam na rozwój akcji :*
Co do Izzy'ego i jego rodzinki, to nie mam żadnych zarzutów. Żyją sobie cudownie, kochają się i rozwijają pasje. Szczególnie synek Stradlina. Ja też byłabym dumna z takiego malucha. Zapewne miałabym nadzieję, że podbije świat i uratuje kulejącego rock n' rolla.
Jejku, moje serce podbiłaś Axlem. We wszystkich opowiadaniach bloggerki kreują go na największego chuja we wszechświecie, a jedyna Ty robisz wyjątek.
Wiem, że Rose rzeczywiście w życiu prywatnym dopuszczał się wielu zbrodniom i dzięki temu autorki mają takie, a nie inne wzorce. Można tu np napomnieć jak zrzucił kobietę ze schodów, bo odmówiła mu seksu, albo jak targał za włosy nagą Erin Everly po całym domu. Jeszcze inny przypadek, jak zamknął ją w szafie na 3 dni, albo podpalił pokój, w którym przebywała.
Dobra, ale wracam do Twojego bloga, bo zaraz całą biografię Axla ci opowiem xD
Kocham tego rudzielca, który dalej jest seksowny. Te jego teksty do żonki były co najmniej gorące :D
Do tego stopnia, że miałam wizję, ale nieważne xD
Jeszcze raz dziękuję, że jesteś i tworzysz dla nas tą zajebistą historię.
Pozdrawiam cieplutko :*
~Michelle Rose
Ty wez przepisz cala biografie Axla...Pliss...Niektorzy jej nigdy nie przeczytaja, a bardzo by chcieli...xD Mozesz mi przyslac na maile.
UsuńNajdroższa moja, kochana, cudowna, genialna Michelle Rose ♥.♥ jaram się każdym komentarzem, a gdy ujrzałam 17 komentarzy oczekujących na moderację, oniemiałam. Jednak żuchwę z podłogi zbierałam dopiero po przeczytaniu tego komentarza.
UsuńNie wiem czy nie rozpisywałam się tak wcześniej o.o o matko, muszę to sprawdzić!
Chętnie polemizowałabym z dalszym rozwojem fabuły, jednak coś mi tego zabrania ;c
Nie wiem już jak nisko mam się kłaniać, by wynagrodzić Ci i chęci i trud jaki wkładasz w pisanie, czytanie i gdybanie na temat tego opowiadania *_* no ja Ci chyba ze złota ten pomnik wystawię.
Kocham, wielbię, przesyłam całuski i pozdrawiam ♥
Aaa! Właśnie, co do Rose'a i Stradlin'a to ogromnie się cieszę, że się podoba *_*
UsuńJak wiadomo, zapożyczyłam tylko wygląd i ogólny zarys historyczny Gn'R, reszta to czyste wymysły, a Rose jest postacią tak wdzięczną, że można z niego zrobić naprawdę każdy charakter xD
+ Jestem za! Przepisz biografię Axla *_*
Haha, Reverie nie dziękuj! :D
UsuńJa się cieszę, że czytasz te moje przemyślenia zawarte w bzdetnych komentarzach xD
Co do tej biografii, to dajcie cynk, a ja w wolnym czasie napiszę najfajniejsze ciekawostki :)
Oferuję także Slasha, ale je będę pisać na blogu, tak jak np ostatnio. Ta sytuacja jak Slash opowiadał o Stevenie (wtedy lat 13) oraz sąsiadce Clarrisie (20 lat) i ich seksie xD Zapłaciła Adlerowi za te kilka nocy, a Hudson zazdrościł xD Sikam :D
No to chyba tyle xD
PS Kochana zamieszkaj w Gorzowie Wlkp, a nie do Krakowa spieprzasz ;___:
Chociaż ja na ferie bd niedaleko Ciebie, bo do Katowic jade na koncert Deep Purple :)
Także tego xD
Pisz gdy tylko możesz! Ja czekam!
UsuńKto wie gdzie mnie jeszcze poniesie... ;_;
W ferie to i może na mnie się w Katowicach natkniesz xD Galeria Katowicka często mnie widuje.
O to zajebiście :3
UsuńBędę tam od 13.02 - 16.02 to może jest szansa :D
No to super! Jeśli ktoś będzie wołał Michelle Rose to będę to ja 8D
UsuńOkey :D Będę nadstawiać uszu :)
UsuńJA JESTEM Z KRAKOWA STARA :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńCHolera kiedy tylko zaczynam czytać to opowiadanie to mam w dupie co się dzieje na około. Mogłoby się walić, palić, Joe Perry mógłby się rozbierać obok...a nie...tego bym nie przegapiła sorry xD
No... w każdym razie dech mi zapiera, czekam na ciąg dalszy :--3
NIE CHRZAŃ *_* O ZBOŻE *_* POWAŻNIE?!
UsuńCzy mogę spytać ile masz lat? xD Albo inaczej, chodzisz do gimbazy/liceum/studiujesz?
Serdecznie dziękuję za komentarz! Joe Perry'ego też bym sobie nie odpuściła *_*
Pozdrawiam <3
Kto by przegapil Perry'ego nogo?? xD Musialby chyba byc nienormalny... :P (Ja jestem normalna...;))
UsuńHahaha zadałam sobie to samo pytanie. Ja oczywiście też jestem normalna 8D
UsuńGenialne ,zajebiste ,wykurwiste i w ogóle!
OdpowiedzUsuńSorry muszę się sprężać (urodziny mamy)
Ale ten moment ze Slashem i Axlem co mu tłumaczył -bezcenny
I telefon Jimiego do Slasha
A najbardziej mój Izzy i jego "muzykalne " dzieci
AHHAAHAHAH
DOBRE
ESTRANGED
SORRY ŻE KRÓTKO
PISZ SZYBKO
E.
Najlepszego dla mamy!
UsuńDziękuję za mile słowa! To cholernie pomaga, ale w końcu dojdzie do tego, że będę miała przerośnięte ego :o
Każdy komentarz, nawet najkrótszy, cholernie mnie cieszy ♥
Ej no nie proszę on ma jej nie znaleźć
OdpowiedzUsuńE.
Na razie milczę w tej sprawie.
UsuńPrzepraszam ;c
Rozdział mi się jak zwykle podoba, ten tom po 3 rozdziale już wiem, że będzie wspaniały, lepszy od poprzedniego, bo w końcu po tylu rozdziałach naprawdę się wyrobiłaś (chociaż od początku było genialnie) i po prostu uwielbiam czytać Twoje dzieła, bo inaczej tego nazwać się nie da.
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału, to bardzo mnie wzruszył, reakcja Chelle przy telefonie całkowicie naturalna i zrozumiała. Slash wreszcie się ogarnął i zacznie starać się o żonę i syna, bardzo jestem ciekawa co z tego wyniknie.
U Stradlinów sielanka, u Rose'ów tak samo.
Rozbroił mnie Axl, z tym pójściem do domu, haha.
Kochana, mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciej, bo na ten czekałam i ledwo co wytrzymywałam, bo tylko myślałam kiedy dodasz nowy.
Pozdrawiam :*
Staram się jak mogę, lecz wciąż czuję, że to jeszcze nie jest to. Chciałabym to chyba inaczej napisać ;_;
UsuńBardzo dziękuję za opinię, to piekielnie ważne.
Kolejny rozdział tego opowiadania spróbuję napisać nieco szybciej.
Również pozdrawiam! ♥
Super! Rozdział świetny. Też się przeprowadzam, wiem jak jest...życzę na nowy rok, aby było lepiej ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)
UsuńW takim razie świetnie mnie rozumiesz ;c
Na pewno będzie lepiej. Trzymaj się!
Cudowny rozdział, ale to już rutyna. :3
OdpowiedzUsuńCodziennie wchodziłam tu żeby zobaczyć czy nie ma czegoś nowego, a tu nagle bum! Trzeci rozdział, wiec bez namysłu rzuciłam wszystkie dotychczasowe zajęcia (czytaj; przezywanie i bicie brata xD) i wzięłam się za czytanie. Jak zwykle to co piszesz zwaliło mnie z nóg i zapomniałam o całym świecie.
Jestem dobrej myśli, że Michy nigdy nie wróci do Saula (w sumie to nie taka dobra myśl), nie umiem sobie wyobrazić ich razem. I cieszę sie z sielanki pozostałych członków zespołu.
Szczerze mówiąc to w tym wszystkim brakuje mi trochę Myles'a, Szaron, Caroline.. ;c
A właśnie! Czy w opowiadaniu pojawi się jeszcze kiedyś Hondo, oddział i Kate? I Mike z FBI.. I rodzice Slash'a. Trochę mi ich brakuje szczerze mówiąc. Myśle, że teraz byliby doskonałym wsparciem dla Michelle.
A co do losów bohaterki to wyobrażałam sobie szczęśliwą Michelle z Jimim na kolanach i... UWAGA!!!
CHADEM u boku. Zawsze lubiłam tego ich sąsiada. ;3
Ale to oczywiście Twój blog i Twoja decyzja, ja tylko głośno myślę. xd
Cóż, życzę Ci duuuuuuuuuuuuuużo weny do pisania i oby kolejne rozdziały były tak doskonałe jak ten (ale o to chyba nie muszę się martwić. :3)
I trzymaj się w tym Krakowie. ;_;
Gorąco pozdrawiam, anonimowy anonim.
Dziękuję serdecznie! Haha z Chadem? No proszę, to jednak są jego zwolennicy!
UsuńMyles, Szaron i Caroline już chyba zakończyli swoją większą rolę w tym opowiadaniu. Jeśli jeszcze kiedykolwiek się pojawią to raczej tylko na moment.
Hondo, oddział, druga Kate, Mike i rodzice Slash'a...hmm...na to pytanie nie potrafię jeszcze odpowiedzieć. Postaram się tak ułożyć fabułę, żeby choć raz każdy się jeszcze pojawili.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Witam :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest super.
Rozumiem zachowanie Jimmiego, to że tęskni za tatą jest zrozumiałe, ale i również rozumiem Michelle i to że ona nie chce jak na razie mieć nic wspólnego ze Slashem. No o w sumie jaką ma pewność że jak wróci nie będzie się działo to samo? Przecież każdy może powiedzieć że przeprasza i się zmieni...
W sumie to sama nie wiem czy chce żeby wszystko było tak jak kiedyś...
Ja tam niestety do Krakowa mam bardzo daleko, dosłownie drugi koniec polski...
Jak byś chciała z kimś popisać to zawsze jestem chętna, wystarczy tylko jedno słowo. :D
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział :*
Dziękuję! Będę pamiętać, jeśli poczuję potrzebę to na pewno się zgłoszę :D
UsuńPozdrawiam i próbuję pisać kolejny rozdział.
GIMBAZA :CCCCCCCCCC XDD SPOTKAJMY SIE NA GADU GADU
OdpowiedzUsuńKurdełę ;_;
UsuńNa gg wpadnę jutro, gdyż teraz nie mam dostępu xD
Jak zwykle zajebiste ! :) Nie namawiam, ale jak znajdziesz czas pisz dalej, bo mnie wciągnęło. Powodzenia i pozdrowionko ;D
OdpowiedzUsuńDostałam od Was wszystkich tu zebranych takiego kopa energetycznego, że w nocy napisałam rozdział xD
UsuńPozdrawiam i dziękuję!
Hyyyyyyyyyyy! To kiedy możemy spodziewać się nowego? xD
UsuńMożliwe, że już jutro :D
UsuńA teraz idę chlać wódkę...hehehe w marzeniach, tylko Picolo mam ;_;
Ja też!!!!! Szkoda, ze tylko Picolo... ;) Ale Reverie, to spotykamy się w Roxy za dziesięć lat?? xD
UsuńR&Rh
Nie no, jakiś ruski szampan się znalazł, jest dobrze ;D
UsuńW Roxy? Żaden problem! Może nawet wcześniej, gdzieś za...7? XD
Jeny *.* Powiedz mi, dlaczego ja tak przeżywam te rozdziały? Ciary, ciary i jeszcze raz ciary xD Szczególnie jeśli chodzi o wątek z tym telefonem. Ech... Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby Saul przyleciał do Anglii. To znaczy... niby mu tam kibicuję, wierzę, że gdzieś tam w środku ma to serce i cholernie żałuje tego co zrobił, ale... czy to się nie powtórzy ;-; ? Przynajmniej Jimi dopiął swego i mógł wreszcie pogadać z tatą. Co by tu jeszcze... Wątek z Axlem i Kate mnie rozpierniczył xD 'Rog... Wracamy do domku... mamusi chce się seksu' xDDD A, no i jeszcze Izzy taki kochany <3 Także tego...
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Kochana mnóstwa weny, no i... głowa do góry! :) :*
Jej *_* Dziękuję! Miło wiedzieć takie komentarze.
UsuńMam już jakiś tam plan, jednak szczegółów sama nie znam.
Mam nadzieję, że wena mi dopisze i wytworzę coś wartego choć odrobiny uwagi :)
Zapraszam serdecznie na nowy (3) rozdział opowiadania "Paradise City" :)
OdpowiedzUsuńEj, kochana, kiedy rozdział u Ciebie? :*
OdpowiedzUsuńPostaram się wstawić jak najszybciej, już prawie go skończyłam <3
UsuńCudowny rozdział <3 to jak Izzy uczył swoje dzieci grać na gitarze <3 no po prostu jedna z najsłodszych scen ever!
OdpowiedzUsuńAxl i Kate też są rozbrajający :D
Co do Michelle to dobrze, że pozwoliła w końcu synkowi zadzwonić do Slasha, bądź co bądź to przecież jego ojciec.
Świetnie opisałaś ten moment gdy Michelle sama chwyta za słuchawkę i rozmawia ze Slashem. Dało się wyraźnie odczuć emocje głównej bohaterki <3 po prostu cudo!
Lecę dalej, bo serio się wciągnęłam :)
Pozdrawiam serdecznie
Lady Stardust
Super <3 Bardzo dziękuję i cieszę się niezmiernie, że podoba Ci się to co piszę!
UsuńZakładam, że zaczęłaś od tomu II mojego opowiadania (może się mylę). Jeśli tak było, to jestem szalenie dumna, że to ma dla Ciebie sens, mimo że nie poznałaś całej historii! :)
Pozdrawiam
Reverie.
Tak, zaczęłam od tomu drugiego XD (obiecuję, że pierwszy w końcu też nadrobie <3) wszystko jest tu tak fajnie i profesjonalnie opisane, że idzie się połapać w akcji :)
UsuńPozdrawiam
Lady Stardust :*
Ah ci listonosze, jak się na nich czeka to nie przychodzą albo zostawiają awizo, ale jak akurat ważą się losy bezpieczeństwa Chelle i tego by jej mąż nie dowiedział się gdzie przebywa to nagle podjeżdża taki listonosz na tym swoim rowerku i wszystko psuje XDD
OdpowiedzUsuńTak sobie patrzę co tu ostatnio napisałam i w sumie to muszę się ze sobą zgodzić w prawie wszystkich kwestiach: Izzy jest cudownym ojcem, mężem, nauczycielem gry na gitarze i w ogóle jest cudowny <3 jego małżeństwo z Letty jest takie idealne w taki bardzo swojski sposób. Są taką fajną kochającą się rodzinką, nie robią nic na pokaz, są po prostu świetni <3
Rozmowy i drobne docinki Axla i Kate wciąż mnie rozwalają :D No a Roger w tej małej ramonesce to musiał wyglądać czadersko :D
Nie zgodzę się jedynie sama ze sobą z tym, że to dobrze, że Chelle pozwoliła Jimiemu na telefon do Slasha. Znaczy nie mówię też, że to źle, ale po tym co Saul zrobił to coś za dużo dobrych rzeczy go spotyka. Nie dość, że ma trop gdzie szukać Michelle to jeszcze z synem porozmawiał. Dobrze, że Chelle przynajmniej na razie jest twarda i nie zamierza mu wybaczać.
Opisy przeżyć wewnętrznych i emocji bohaterów wciąż oczarowują <3 Są na prawdę świetne i nawet za drugim razem robią bardzo dobre wrażenie :D
Pozdrawiam cieplutko ;*
Lady Stardust <3
Cholerny listonosz xD
UsuńA to ciekawe czytać coś drugi raz, na pewno perspektywa się trochę zmienia. Cieszę się bardzo, że Ci się nadal podoba :D
Dziękuję za komentarz!
Ściskam
Reverie.