Rozdział 7. Nie przestawaj wierzyć
Z dedykacją dla Estranged za wzorową aktywność!
(artystyczny wręcz spam ♥)
***
Samotność, prawdziwa samotność bez złudzeń, to stan poprzedzający obłęd lub samobójstwo.
Erich
Maria Remarque (Paul Remarque)
Dźwięk nieodbezpieczonej broni przeszył ich głowy. Mocno zacisnął powieki, lecz nie poczuł wyobrażonego bólu. Z przyśpieszonym oddechem szeroko otworzył oczy. Patrzył na swoje roztrzęsione dłonie, gdy ona powoli opuszczała powieki, wydychając powietrze przez usta.
Szybkim krokiem ruszyła w
jego stronę. Sprawnym ruchem wyrwała broń z jego ręki. Wysunąwszy magazynek,
roztrzęsionymi dłońmi odrzuciła pistolet z powrotem do właściciela.
- Właśnie dlatego nigdy nie byłoby dobrze. Nie dorosłeś
do bycia ojcem mojego dziecka - powiedziała, patrząc na oniemiałego Mulata -
Jesteś popierdolonym idiotą - warknęła pod nosem, wracając do budynku. Zerwał
się z miejsca i mocno odciągnął ją od drzwi - Puszczaj! - krzyknęła, próbując się uwolnić, jednak on
nagle przygwoździł ją do ściany.
- Musisz mi wybaczyć, rozumiesz? Musisz... - patrzył w jej
przerażone oczy, nie ukrywając swoich łez.
- Dlaczego ciągle to robisz, do cholery?! - echo jej
szlochu jeszcze długo roznosiło się po pustkowiu - Jak możesz tu przychodzić? -
zapytała nieco ciszej, bezustannie patrząc w jego oczy.
- Michelle...gdybym mógł jakoś cofnąć czas... - nagle zdał
sobie sprawę z tego co się stało. To ona go ocaliła.
- Proszę cię, zostaw mnie... - wyszeptała, odwracając
głowę. W jednej chwili puścił jej rozdygotane ciało.
- Przepraszam...- przełknął ślinę i spuścił wzrok, gdy
kobieta starała się unormować oddech.
- 5 minut minęło - powiedziała, wycierając policzek wierzchem dłoni.
- Zaczekaj! - jeszcze raz dotknął jej ramienia - Wiem, że miałem już tę drugą szansę, ale chciałbym cię
prosić... błagać o wybaczenie - znów upadł przed nią na kolana, chwytając dłoń,
lecz kobieta natychmiast ją wyrwała.
- Zostaw mnie. Nie masz pojęcia co przeżyłam. Urodziłam
twojego syna. Czegoś ci brakowało? Nie byłam dobrą żoną? Po co wróciłeś do tego
gówna? - Mulat rozchylił usta, nie wiedząc co odpowiedzieć. Byli tak blisko
siebie. Ich zaszklone oczy wpatrywały się w swoje odbicia.
Mały Roger siedział na skrzypiących deskach słonecznej werandy, przyglądając się zwinnemu kotu na wysokim drzewie. W palcach ubrudzonych mleczną czekoladą uniósł biały samolocik, udając odgłos pracy silnika.
- Co robisz, Rog? - Kate wyszła na zewnątrz. Usiadła tuż obok syna, okrywając go skrawkiem ażurowego swetra - Ej...co jest? - spytała, widząc smutek na jego twarzy.
- Chciałbym się z kimś pobawić.
- W co chcesz się bawić?
- Nie chcę bawić się z tobą - pani Rose zmarszczyła brwi, odgarniając jasny kosmyk włosów z czoła Rogera.
- A z kim?
- Z Jimim. Z tobą tak się nie da. Jesteś za duża - uśmiechnął się, spoglądając na zaokrąglający się brzuszek mamy.
- Co robisz, Rog? - Kate wyszła na zewnątrz. Usiadła tuż obok syna, okrywając go skrawkiem ażurowego swetra - Ej...co jest? - spytała, widząc smutek na jego twarzy.
- Chciałbym się z kimś pobawić.
- W co chcesz się bawić?
- Nie chcę bawić się z tobą - pani Rose zmarszczyła brwi, odgarniając jasny kosmyk włosów z czoła Rogera.
- A z kim?
- Z Jimim. Z tobą tak się nie da. Jesteś za duża - uśmiechnął się, spoglądając na zaokrąglający się brzuszek mamy.
- Mogę zobaczyć Jimiego? Tylko przez chwilę. Ten ostatni
raz. Błagam - kilka razy zamrugała, by się ocknąć. Odsunęła się i głośno
oddychając, zaprzeczyła ruchem głowy.
- Po prostu odejdź - wyszeptała, zapinając płaszcz do
końca.
- Błagam cię, Michelle. To wciąż jest mój syn - dodał, stając
na równe nogi. Wiedziała, że jeśli się zobaczą, nie będą chcieli znów się rozstać.
Mimo to, bez słowa weszła do budynku. Szybko wbiegła po schodach i chwyciła
torbę z podłogi. Z niewielkiej kieszeni wydobyła klucz i włożyła go do zamka.
- Masz 2 minuty. Później po prostu wyjdziesz i znikniesz
z naszego życia raz na zawsze. Jasne? - Mulat skinął głową, patrząc w oczy
brunetki. Kobieta niepewnie nacisnęła na klamkę i weszła do środka - Jimi,
wróciłam - mały zupełnie nie rozpoznawał tego tonu. Oczy Saula zabłyszczały.
- Mamo, kiedy pójdziemy do...Tata?! - pisnął z radości i
pędem ruszył w kierunku ojca. Hudson padł na kolana, a mały wpadł prosto w jego
szeroko rozłożone ramiona - Wiedziałem, że nas nie zostawisz - powiedział
uśmiechnięty malec, kurczowo trzymając się koszuli mężczyzny.
- Jimi… - wyszeptał, ciesząc się jak małe dziecko. Chelle
odwróciła wzrok, starając się nie rozczulać nad widokiem obok.
- Kiedy przyjechałeś? - zapytał wesoło, lecz Slash nie
odpowiedział. Wpatrywał się w uśmiechniętą buzię dziecka - Tato?
- Szukałem was - wyszeptał, pociągając nosem. Brunetka
nie wytrzymała. Szybko przeszła przez całe mieszkanie i skręciła do kuchni.
- Przepraszam Jimi, naprawdę nie chciałem ci tego zrobić
- mówił, nie powstrzymując łez.
- Mówiłeś, że… - mały ściszył głos do szeptu - Że
prawdziwi faceci nie płaczą - Mulat zacisnął powieki i jeszcze raz mocno
przytulił syna.
- Przepraszam, synku.
- Ale za co? - nie usłyszał odpowiedzi - Kocham cię, tato
- Hudson po raz kolejny pociągnął nosem. Tym razem jeszcze lekko się
uśmiechnął.
- Ja też cię kocham, Jimi. Bardzo mocno. Pamiętaj o tym,
bez względu na to co powie mama.
- Zostaniesz już z nami, prawda?
- To nie takie proste...
- Tato! - mały mocniej wtulił się w mężczyznę, a Michelle
wróciła do przedsionka.
- Chciałbym zostać - powiedział, patrząc w jej oczy.
- Powinieneś już pójść - Hudson próbował delikatnie
odciągnąć od siebie dziecko, jednak mały mocno obejmował jego szyję.
- Jimi…puść - z trudem wypowiedział te słowa. Dobrze
wiedział, że to prawdopodobnie ich ostatnie spotkanie.
- Nie zdążyłem Ci nawet pokazać moich obrazków! -
powiedział mały, odrywając się od wstającego Hudsona - Zaczekaj tu, dobrze? -
Mulat pogłaskał go po główce i uśmiechnął się przez łzy.
- Odprowadzisz mnie? - spytał Michelle, gdy dziecko przegrzebywało
stertę rysunków. Kobieta niechętnie skinęła głową.
- Patrz! - zawołał, podając Slashowi kartkę pomazaną
kolorowymi kredkami - To ty, ja i mama!
- Mogę to zatrzymać? - wyszeptał, patrząc na rysunek
przez łzy.
- Tak - powiedział uśmiechnięty malec, ze zdziwieniem
patrząc na rodziców. Gdy brunetka odchrząknęła, Slash spojrzał na nią ze
smutkiem.
- Muszę już iść, Jimi.
- Ale zaraz wrócisz, prawda? - oczy dziecka były pełne
nadziei.
- Odprowadzę twojego tatę, za moment przyjdę - pocałowała
malca w czoło i stanęła przy drzwiach, czekając na Mulata.
- Mama ma rację, posłuchaj...przez jakiś czas... - Slash
głęboko westchnął i znów przykucnął przed maluchem - Chyba już się nie
zobaczymy - dodał z bardzo poważną miną, czym przeraził swojego potomka.
- Ale... - mały nie rozumiał tego co działo się wokoło -
Tatusiu...ja chcę żebyś został - powiedział, mocno obejmując ojca.
- Nie mogę - wyszeptał w odpowiedzi - Kocham cię, Jimi -
pocałował malca w czubek głowy i jeszcze raz mocno przytulił. Gdy kobieta
zamykała drzwi, poczuł jak jego serce zaczyna bić jeszcze szybciej. Maleńka
rączka pomachała mu na pożegnanie. Przytłumiony stukot zamykanych drzwi
zsynchronizował się z zamknięciem jego oczu. W milczeniu ruszył w dół klatki schodowej.
Dotknął balustrady, zapamiętując każdy krok. Na ostatnim stopniu pociągnął
nosem i jeszcze jeden raz obejrzał się do tyłu. Czarne drzwi utkwiły mu w pamięci.
***
O dziwo podoba mi się ten rozdział. Chwilowo jednak sama nie wiem jak poprowadzę dalszą akcję.
UFFFFFFFFFF KOBIETO! TY NAWET NIE WIESZ CO JA PRZEŻYWAŁAM PRZEZ TEN CZAS!AAAAAA
OdpowiedzUsuńSLASH ŻYJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1CHWAŁA NIECH CI BĘDZIE, REVERIE!
FAJNY ROZDZIAŁ, NAPRAWDĘ! PODOBA MI SIĘ.
A TERAZ KOLEJNE ŻYCZENIE:
JA CHCĘ GRIMSAAAAAAA!!!!!!!!!!! NO WEŹ PLISKA.
KOCHAJĄCA CIĘ ESTRANGED , KTÓREJ DZISIAJ NIE STAĆ NA PORZĄDNY KOMENTARZ
PS DZIĘKI ZA DEDYK <3<3<3<3<3<3
KOCHAM CIĘ!
Dziękuję pięknie!
UsuńSpełniam życzenia xD
Z Grimsem raczej nie będzie problemu. Spodziewaj się go w najbliższych rozdziałach.
Pozdrawiam i nie ma za co!
Jeeeeeeeeeeeeej *_* GRIMS <3 <3 <3
UsuńAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBIEDNY JIMI...............
BIEDNY ROGEREK! NIE MA SIĘ Z KIM BAWIĆ :C
OdpowiedzUsuńCHOLECIA...ZNOWU CI SPAMUJĘ
A ZRESZTĄ W DUPĘ Z TYM
XD
Hahaha widzę, że lubisz spamować, więc proszę bardzo xD Ja się nie obrażę.
UsuńMuszę mu znaleźć kogoś do zabawy.
MOŻE BRIANA I JANIS? PLISKA!
UsuńBOŻE, TERAZ JIMI BĘDZIE PŁAKAŁ, BO TATUSIA NIE BĘDZIE :C
OdpowiedzUsuńI co ja mam tu odpowiedzieć? ;_;
UsuńA U MNIE JUŻ 23, NIE WIEM CZY CIĘ JUŻ POINFORMOWAŁAM XD
OdpowiedzUsuńPoinformowałaś, zajrzę jeszcze dziś! Obiecuję.
UsuńJEEJ! BARDZO MI ZALEŻY NA OPINIACH MOICH MISTRZÓW <3
UsuńTROCHĘ SIĘ DZIWIE:" CHCIAŁBYM ZOSTAĆ"
OdpowiedzUsuńTO TAK JAKBY HUDSON MIAŁ WYKORZYSTAĆ WIDOK Z DZIECKIEM BY ZMIĘKCZYĆ TWARDĄ MICHELLLE
Owszem, ma to taki wydźwięk. Jednak co chodziło po głowie Hudsonowi...?
UsuńMOŻE WŁAŚNIE TO?
UsuńMożliwe...a co jeśli chodziło o coś innego? xD
UsuńA TAK NA SERIO, TO PRZYZNAM SIĘ, MYŚLAŁAM, ŻE FRAGMENT Z BRONIĄ, BĘDZIE BARDZIEJ DRAMATYCZNY
OdpowiedzUsuńNa początku taki miałam cel. Później pomyślałam, że broń nie może odegrać głównej roli i skupiłam się na uczuciach.
UsuńW SUMIE TO RACJA.
UsuńRYSUNKI JIMIEGO...
OdpowiedzUsuńWIEM, KOMENTUJĘ WE FRAGMENTACH
XD
ZNÓW BĘDZIE SPAM...
ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEE JA CHCĘ NASTĘPNY..........................................................
OdpowiedzUsuńJEZUUUU A WŁAŚNIE ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ, ŻE DAWNO NIE BYŁO IZZY'EGO, DAJ GO TROCHĘ W 8 OKEJ?
OdpowiedzUsuńFaktycznie! Postaram się napisać coś o Stradlinach i Grimsie xD
Usuńu mnie 24
Usuń25!
UsuńSiedzę i płaczę, kochana Reverie... Naprawdę :ccccc tak bardzo ruszyła mnie ta scena z Jimmim... Jejku, aż normalnie chcę, aby ona wybaczyła Slashowi... ;-; Pozdrawiam Cię! <3
OdpowiedzUsuńNie płacz ;_;
UsuńDziękuję pięknie za komentarz i również pozdrawiam!
Wow no nieźle co teraz się stanie? Nie umiem skomentować bo po prostu jestem zaszokowana
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Jednak nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo sama nie znam odpowiedzi.
UsuńReverie!
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział twojej wspaniałej powieści wkrada się do mojej głowy i nie zamierza jej opuścić. Miotana uczuciami próbuję napisać jakiś składny komentarz. Za każdym razem mnie zachwycasz. Po raz kolejny utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie bez powodu obserwuje cię to 119 osób. Twój talent przewyższa wszystko. Nawet Zmierzch czy chociażby Harry Potter nie wywoływały u mnie takich emocji. Jestem dość twardą osobą i nie płaczę gdy się wzruszam. Żadna książka nie doprowadzała mnie do tego, że w kącikach ust zbierały mi się łzy, a Ty to zrobiłaś! Zrobiłaś to po raz ponowny! Jesteś wielka! Wielbię cię! Nie wiem już jak wyrazić mój zachwyt. Słowami się nie da. Jedyne co mogę jeszcze zrobić to zadedykować Ci rozdział u mnie, a to i tak za mało. Nawet wrzucenie do polecanych czy obserwowanych tu nic nie da.
Jesteś moim bohaterem! Jeżeli jeszcze kiedyś będę musiała robić na angielski projekt pt. "My Hereo" zrobię o Tobie!
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Co więcej napisać... Rozdział wspaniały. Bez błędów. Tylko faktycznie mało Izzy'ego i Duff'a. I biedny Roger... Zastanawiam się jak potoczy się akcja z rodziną Hudsonów.
Czekam z niecierpliwością na następny.
~Wielbiąca i kochająca Roxy
Takie słowa to na pewno za dużo powiedziane, ale po stokroć dziękuję! Bardzo mi miło, że tak uważasz. Cieszę się niezmiernie, że to co piszę wieczorami tak na Ciebie oddziałuje. Mam nadzieję, że nie zawiodę w przyszłych rozdziałach. Każdy komentarz jest dla mnie wystarczającym wsparciem psychicznym. Po prostu wiem, że ktokolwiek to czyta.
UsuńCholera, wzruszyłam się ;_;
Dziękuję i postaram się jak najszybciej napisać porządny rozdział.
Pozdrawiam ♥
Jak zwykle Chloem opóźniona z komentarzem.... x'D
OdpowiedzUsuńA więc zgadzam się z Tobą i mi również podoba się ten rozdział... Jest taki... inny...
Tak w głębi serca chyba mam nadzieję że Michelle mu wybaczy...
Nie wiem co jeszcze mogę napisać, więc kończę.
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział ;)
Jaka znowu opóźniona? xD Wszystko jest o czasie.
UsuńInny...hm...mam nadzieję, że nie gorszy albo mniej ciekawy ;_;
Bardzo dziękuję za miłe słowa!
O matko! Ta scena z Jimmim.. pierwszy raz tak się poryczałam czytając czyjeś opowiadanie. Pisz dalej, rozwiąż to jakoś, tylko szybko! Czekam z niecierpliwością!!
OdpowiedzUsuńAlbo bardzo dobrze kłamiecie, albo naprawdę płaczecie, Drodzy Czytelnicy xD
UsuńW każdym razie bardzo dziękuję za komentarz.
Postaram się napisać jak najszybciej kolejny rozdział.
Jak dobrze, że Slash żyje! Nienawidziłam go w tym opowiadaniu, chuj i tyle ale ufff żyje :) Ogólnie to mam łzy w oczach..To było takie urocze i tak mi przykro, że Saul musiał rozstać się z maluchem..Biedny Jimmi. Nic nie rozumie i to jego dotknie ta sytuacja najbardziej. Ale mam nadzieję, że wymyślisz tak, żeby ten maluch nie cierpiał- uwielbiam go ;)
OdpowiedzUsuńUgh. Coś dawno nie komentowałam- brak czasu, 3 klasa gimnazjum dużo nauki i te sprawy :) Poprawię się- OBIECUJĘ :) Ale pamiętaj, że za każdym razem czytam. No i krótko mówiąc: Ubóstwiam Ciebie i Twoje opowiadanie! Jest genialne :)
Obyś szybko dodała coś nowego! Życzę dużo weny i czekam.
Pozdrawiam :)
Dziękuję za szczerą opinię! Bardzo się cieszę, że udało mi się napisać wzruszający rozdział.
UsuńDoskonale rozumiem! Rok temu przechodziłam to samo. Dasz radę!
Bardzo dziękuję po raz drugi!
Pozdrawiam ♥
No dobra, teraz będę okropna. Nie napiszę poematu, gdyż i ponieważ mam do nadrobienia kilka innych blogów, plus jutro klasówka z mojego ukochanego przedmiotu - HISTORII :/
OdpowiedzUsuńAle koniec użalania się nad własnymi problemami xD Pora zacząć pisać jakiś skromny, ale w miarę sensowny komentarzyk :)
Więc od czego tu zacząć? Mało co zeszłam ze świata czytając to cudo. Po pierwsze, wstrzymałam oddech na chyba 5 minut xD Normalnie pobiłabym rekord świata. Szkoda, że się nie zgłosiłam...
No nieważne. ROZDZIAŁ BYŁ PO PROSTU HNSFCAHHBADJFASDHXPHBFDXAHJFBAUSKDJDAP *_________________*
NAWET NIE WYOBRAŻASZ SOBIE, JAK CIĘ WIELBIĘ. JESTEŚ MISTRZYNIĄ FAN FIKÓW! MYŚLAŁAM ŻE UMRĘ JAK ZOBACZYŁAM NOWY. PO PROSTU GENIUSZ, GENIUSZ I JESZCZE RAZ GENIUSZ!
PRZEDE WSZYSTKIM CUDNIE OBMYŚLIŁAŚ CAŁĄ AKCJĘ. CAŁY TYDZIEŃ CHODZIŁAM JAK NAJĘTA I PAPLAŁAM "Ciekawe co się stanie. Slash się zastrzeli? A może on zastrzeli Michelle? Cholera jasna, a może wcale nie strzeli? Już sama nie wiem. Reverie pisz, piiiisz!" TAK WŁAŚNIE BYŁO. MOI RÓWIEŚNICY PATRZYLI NA MNIE JAK NA DEBILA, ALE CO TAM XD
MAM JEDNĄ KOLEŻANKĘ, O KTÓREJ CI ZRESZTĄ KIEDYŚ WSPOMNIAŁAM. TYLKO ONA MNIE ZROZUMIAŁA :') RAZEM ZASTANAWIAŁYŚMY SIĘ, W JAKI SPOSÓB CHCESZ TO ROZEGRAĆ.
SZCZERZE MÓWIĄC MYŚLAŁAM, ŻE GO UŚMIERCISZ, ALE NA SZCZĘŚCIE TAK SIĘ NIE STAŁO :) UFF...
CAŁY ROZDZIAŁ PŁAKAŁAM. NORMALNIE PRZED OCZAMI WIDZIAŁAM CAŁĄ SYTUACJĘ. SLASH BŁAGAJĄCY CHELLE. PO PROSTU NIE BYŁO NIC, TYLKO JEDEN WIELKI RYK. DOBRZE, ŻE NIKOGO NIE BYŁO W DOMU, BO POMYŚLELIBY ŻE JESTEM JAKAŚ TRZEPNIĘTA. PŁAKAĆ NAD LAPTOPEM... EH. DZIWNIE MUSI TO WYGLĄDAĆ, ALE CO TAM.
NIE MOJA WINA, ŻE PEWNA (MOJA UKOCHANA) BLOGGERKA TAK ZAJEBIŚCIE PISZE!
ALE WRACAJĄC DO FABUŁY. NORMALNIE SIEDZIAŁAM I PŁAKAŁAM. MOŻE JUŻ NIE NA MOMENCIE Z MICHIE, ALE Z JIMIM. MATKO, JAK MI GO SZKODA. BIEDNE DZIECKO NIE JEST W STANIE POJĄĆ CO SIĘ DZIEJE. WSPÓŁCZUJĘ MU. ZOBACZYŁ TATUSIA, A ZARAZ POTEM DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE GO NIGDY WIĘCEJ NIE UJRZY.
RÓWNIEŻ SZKODA BYŁO MI SLASHA. NIBY ZROBIŁ TYLE ZŁEGO, A JEDNAK STARAM SIĘ ZA NIM WSTAWIĆ. EH, ZA BARDZO GO KOCHAM XD
LICZĘ, ŻE NASZA GŁÓWNA BOHATERKA MU WYBACZY. KIEDYŚ NIE POTRAFIŁAM WYOBRAZIĆ SOBIE HAPPY END'U TEJ HISTORII, TERAZ JEDNAK JAK NAJBARDZIEJ JĄ WIDZĘ. CIEKAWE JAK TO ROZEGRASZ :)
CZEKAM NA KOLEJNE CUDOWNOŚCI!
POZDRAWIAM ♥
PS Zapraszam do siebie w wolnej chwili. Całkiem inne opowiadanie. Całkiem inny klimat. Całkiem inna historia.
PS 2 Przepraszam za PS1, to była taka chamska reklama :____:
DZIĘKUJĘ! Do tej pory nie wiem czy ten rozdział naprawdę poruszył Cię do łez, ale jestem piekielnie wdzięczna za przemiłe słowa!
UsuńDasz radę na historii! Będę mocno trzymać kciuki.
Na mnie też dziwnie patrzyli, gdy zastanawiałam się jak pociągnąć dalszą akcję. Naprawdę! Na moment odcięłam się od rzeczywistości i staram się wszystko przemyśleć.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, kochana Rose ♥
Znaczy....Chelle* ♥
Wezmę szybki prysznic i już do Ciebie zaglądam. Co jak co, ale Twoje opowiadania są idealne do podusi.
Pozdrawiam cieplutko!
Oczywiście, że płakałam! Nie obyło się bez łez, przy tak pięknym rozdziale! ♥
UsuńDziękuję! ♥ ale nie ma co płakać ;_; to się nie dzieje naprawdę
Usuń26 u mnie!
OdpowiedzUsuńO.M.G. ;_; przysięgam na bloga, że nadrobię!
UsuńU mnie też coś jest... :-)
OdpowiedzUsuń27 u mnie!
OdpowiedzUsuńPowiem ci... tak mnie przestraszyłaś poprzednim rozdziałem, że myślałam, iż na zawał zejdę. Co 7... współczuję obydwojgu, nawet bardzo... każdy by chciał, żeby byli razem, ale wiadomo, to nie jest proste... możliwe nawet, że już nigdy się nie zobaczą, takie dziury w sercu zostają na zawsze. Najbardziej jednak pewnie ucierpi na tym syn, który nigdy nie dowie się, jak to jest mieć ojca przy sobie. Pomimo tego, jaka jest rzeczywistość, żywię nadzieję, że jednak do siebie wrócą, no bo w końcu to ty piszesz ich historię, nie życie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Przede wszystkim bardzo dziękuję Ci za komentarz!
UsuńNie chciałam aż tak wszystkich przestraszyć. Samo tak wyszło.
Muszę w końcu stworzyć ciąg dalszy... :D
Pozdrawiam!
Powiem ci...piękny rozdział. Naprawdę piekny. Pomimo całej ich tragedii i cierpienia, był piękny. Przez cały czas miałam w oczach łzy i..kurwa...na jej miejscu postapiłabym tak samo...ale ze względu na synka, powinna dać mu drugą szansę. A nóż coś sie faktycznie zmieni, albo...ehhh z tb to nigdy nic nie wiadomo ! :D
OdpowiedzUsuńKocham Cię Reverie, za to co robisz i za to opowiadanie. xx
Dziękuję za opinię i dobre słowo!
UsuńNie do końca wiem czego chcę, więc owszem - nic nie wiadomo.
Pozdrawiam, kocham, całuję :D
28 u mnie, chujowy, ale jest :c
OdpowiedzUsuńPrzeryczalam cały rozdział boze czemu ona nie może mu wybaczyć?! Błagam niech oni do siebie wrócą! Piszesz genialnie i powinnaś być dumna z każdego rozdziału uwielbiam cie!
OdpowiedzUsuńI znowu nie wiem co napisać! Reverie, za dobre te rozdziały robisz!
OdpowiedzUsuńNie umiem sobie nawet wyobrazić co musi przeżywać mały Jimi! Wreszcie spotkał się z ojcem i dowiaduje się, że więcej go nie zobaczy - to musi być straszne!
No ale najważniejsze, że Slash żyje!
Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że go nie uśmierciłaś! :D
Co do Michelle mam mieszane uczucia, z jednej strony Slash ją serio skrzywdził i nie dziwię się, że mu nie chce wybaczyć, ale z drugiej strony patrząc jak jej synek go kocha i za nim tęskni mogłaby chociaż pozwolić Slashowi częściej widywać Jimiego.
W każdym razie, rozdział serio WSPANIAŁY <3
Pozdrawim serdecznie i przechodzę do kolejnego rozdziału
Lady Stardust :*
Pięknie dziękuję za komentarz <3 To naprawdę jest motywacja do życia, czytać takie miłe słowa <3
Usuń<3 <3 <3 <3
Usuń