Rozdział 7. Nie przestawaj wierzyć

Z dedykacją dla Estranged za wzorową aktywność!
(artystyczny wręcz spam ♥)


***

Samotność, prawdziwa samotność bez złudzeń, to stan poprzedzający obłęd lub samobójstwo.

Erich Maria Remarque (Paul Remarque)


                 Dźwięk nieodbezpieczonej broni przeszył ich głowy. Mocno zacisnął powieki, lecz nie poczuł wyobrażonego bólu. Z przyśpieszonym oddechem szeroko otworzył oczy. Patrzył na swoje roztrzęsione dłonie, gdy ona powoli opuszczała powieki, wydychając powietrze przez usta. Szybkim krokiem ruszyła w jego stronę. Sprawnym ruchem wyrwała broń z jego ręki. Wysunąwszy magazynek, roztrzęsionymi dłońmi odrzuciła pistolet z powrotem do właściciela.
- Właśnie dlatego nigdy nie byłoby dobrze. Nie dorosłeś do bycia ojcem mojego dziecka - powiedziała, patrząc na oniemiałego Mulata - Jesteś popierdolonym idiotą - warknęła pod nosem, wracając do budynku. Zerwał się z miejsca i mocno odciągnął ją od drzwi - Puszczaj! - krzyknęła, próbując się uwolnić, jednak on nagle przygwoździł ją do ściany.
- Musisz mi wybaczyć, rozumiesz? Musisz... - patrzył w jej przerażone oczy, nie ukrywając swoich łez.
- Dlaczego ciągle to robisz, do cholery?! - echo jej szlochu jeszcze długo roznosiło się po pustkowiu - Jak możesz tu przychodzić? - zapytała nieco ciszej, bezustannie patrząc w jego oczy.
- Michelle...gdybym mógł jakoś cofnąć czas... - nagle zdał sobie sprawę z tego co się stało. To ona go ocaliła.
- Proszę cię, zostaw mnie... - wyszeptała, odwracając głowę. W jednej chwili puścił jej rozdygotane ciało.
- Przepraszam...- przełknął ślinę i spuścił wzrok, gdy kobieta starała się unormować oddech.
- 5 minut minęło - powiedziała, wycierając policzek wierzchem dłoni.
- Zaczekaj! - jeszcze raz dotknął jej ramienia - Wiem, że miałem już tę drugą szansę, ale chciałbym cię prosić... błagać o wybaczenie - znów upadł przed nią na kolana, chwytając dłoń, lecz kobieta natychmiast ją wyrwała.
- Zostaw mnie. Nie masz pojęcia co przeżyłam. Urodziłam twojego syna. Czegoś ci brakowało? Nie byłam dobrą żoną? Po co wróciłeś do tego gówna? - Mulat rozchylił usta, nie wiedząc co odpowiedzieć. Byli tak blisko siebie. Ich zaszklone oczy wpatrywały się w swoje odbicia.

               Mały Roger siedział na skrzypiących deskach słonecznej werandy, przyglądając się zwinnemu kotu na wysokim drzewie. W palcach ubrudzonych mleczną czekoladą uniósł biały samolocik, udając odgłos pracy silnika.
- Co robisz, Rog? - Kate wyszła na zewnątrz. Usiadła tuż obok syna, okrywając go skrawkiem ażurowego swetra - Ej...co jest? - spytała, widząc smutek na jego twarzy.
- Chciałbym się z kimś pobawić.
- W co chcesz się bawić?
- Nie chcę bawić się z tobą - pani Rose zmarszczyła brwi, odgarniając jasny kosmyk włosów z czoła Rogera.
- A z kim?
- Z Jimim. Z tobą tak się nie da. Jesteś za duża - uśmiechnął się, spoglądając na zaokrąglający się brzuszek mamy.

                 - Mogę zobaczyć Jimiego? Tylko przez chwilę. Ten ostatni raz. Błagam - kilka razy zamrugała, by się ocknąć. Odsunęła się i głośno oddychając, zaprzeczyła ruchem głowy.
- Po prostu odejdź - wyszeptała, zapinając płaszcz do końca.
- Błagam cię, Michelle. To wciąż jest mój syn - dodał, stając na równe nogi. Wiedziała, że jeśli się zobaczą, nie będą chcieli znów się rozstać. Mimo to, bez słowa weszła do budynku. Szybko wbiegła po schodach i chwyciła torbę z podłogi. Z niewielkiej kieszeni wydobyła klucz i włożyła go do zamka.
- Masz 2 minuty. Później po prostu wyjdziesz i znikniesz z naszego życia raz na zawsze. Jasne? - Mulat skinął głową, patrząc w oczy brunetki. Kobieta niepewnie nacisnęła na klamkę i weszła do środka - Jimi, wróciłam - mały zupełnie nie rozpoznawał tego tonu. Oczy Saula zabłyszczały.
- Mamo, kiedy pójdziemy do...Tata?! - pisnął z radości i pędem ruszył w kierunku ojca. Hudson padł na kolana, a mały wpadł prosto w jego szeroko rozłożone ramiona - Wiedziałem, że nas nie zostawisz - powiedział uśmiechnięty malec, kurczowo trzymając się koszuli mężczyzny.
- Jimi… - wyszeptał, ciesząc się jak małe dziecko. Chelle odwróciła wzrok, starając się nie rozczulać nad widokiem obok.
- Kiedy przyjechałeś? - zapytał wesoło, lecz Slash nie odpowiedział. Wpatrywał się w uśmiechniętą buzię dziecka - Tato?
- Szukałem was - wyszeptał, pociągając nosem. Brunetka nie wytrzymała. Szybko przeszła przez całe mieszkanie i skręciła do kuchni.
- Przepraszam Jimi, naprawdę nie chciałem ci tego zrobić - mówił, nie powstrzymując łez.
- Mówiłeś, że… - mały ściszył głos do szeptu - Że prawdziwi faceci nie płaczą - Mulat zacisnął powieki i jeszcze raz mocno przytulił syna.
- Przepraszam, synku.
- Ale za co? - nie usłyszał odpowiedzi - Kocham cię, tato - Hudson po raz kolejny pociągnął nosem. Tym razem jeszcze lekko się uśmiechnął.
- Ja też cię kocham, Jimi. Bardzo mocno. Pamiętaj o tym, bez względu na to co powie mama.
- Zostaniesz już z nami, prawda?
- To nie takie proste...
- Tato! - mały mocniej wtulił się w mężczyznę, a Michelle wróciła do przedsionka.
- Chciałbym zostać - powiedział, patrząc w jej oczy.
- Powinieneś już pójść - Hudson próbował delikatnie odciągnąć od siebie dziecko, jednak mały mocno obejmował jego szyję.
- Jimi…puść - z trudem wypowiedział te słowa. Dobrze wiedział, że to prawdopodobnie ich ostatnie spotkanie.
- Nie zdążyłem Ci nawet pokazać moich obrazków! - powiedział mały, odrywając się od wstającego Hudsona - Zaczekaj tu, dobrze? - Mulat pogłaskał go po główce i uśmiechnął się przez łzy.
- Odprowadzisz mnie? - spytał Michelle, gdy dziecko przegrzebywało stertę rysunków. Kobieta niechętnie skinęła głową.
- Patrz! - zawołał, podając Slashowi kartkę pomazaną kolorowymi kredkami - To ty, ja i mama!
- Mogę to zatrzymać? - wyszeptał, patrząc na rysunek przez łzy.
- Tak - powiedział uśmiechnięty malec, ze zdziwieniem patrząc na rodziców. Gdy brunetka odchrząknęła, Slash spojrzał na nią ze smutkiem.
- Muszę już iść, Jimi.
- Ale zaraz wrócisz, prawda? - oczy dziecka były pełne nadziei.
- Odprowadzę twojego tatę, za moment przyjdę - pocałowała malca w czoło i stanęła przy drzwiach, czekając na Mulata.
- Mama ma rację, posłuchaj...przez jakiś czas... - Slash głęboko westchnął i znów przykucnął przed maluchem - Chyba już się nie zobaczymy - dodał z bardzo poważną miną, czym przeraził swojego potomka.
- Ale... - mały nie rozumiał tego co działo się wokoło - Tatusiu...ja chcę żebyś został - powiedział, mocno obejmując ojca.
- Nie mogę - wyszeptał w odpowiedzi - Kocham cię, Jimi - pocałował malca w czubek głowy i jeszcze raz mocno przytulił. Gdy kobieta zamykała drzwi, poczuł jak jego serce zaczyna bić jeszcze szybciej. Maleńka rączka pomachała mu na pożegnanie. Przytłumiony stukot zamykanych drzwi zsynchronizował się z zamknięciem jego oczu. W milczeniu ruszył w dół klatki schodowej. Dotknął balustrady, zapamiętując każdy krok. Na ostatnim stopniu pociągnął nosem i jeszcze jeden raz obejrzał się do tyłu. Czarne drzwi utkwiły mu w pamięci.


***

O dziwo podoba mi się ten rozdział. Chwilowo jednak sama nie wiem jak poprowadzę dalszą akcję.

Komentarze

  1. UFFFFFFFFFF KOBIETO! TY NAWET NIE WIESZ CO JA PRZEŻYWAŁAM PRZEZ TEN CZAS!AAAAAA
    SLASH ŻYJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1CHWAŁA NIECH CI BĘDZIE, REVERIE!
    FAJNY ROZDZIAŁ, NAPRAWDĘ! PODOBA MI SIĘ.
    A TERAZ KOLEJNE ŻYCZENIE:
    JA CHCĘ GRIMSAAAAAAA!!!!!!!!!!! NO WEŹ PLISKA.
    KOCHAJĄCA CIĘ ESTRANGED , KTÓREJ DZISIAJ NIE STAĆ NA PORZĄDNY KOMENTARZ
    PS DZIĘKI ZA DEDYK <3<3<3<3<3<3
    KOCHAM CIĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie!
      Spełniam życzenia xD
      Z Grimsem raczej nie będzie problemu. Spodziewaj się go w najbliższych rozdziałach.
      Pozdrawiam i nie ma za co!

      Usuń
    2. Jeeeeeeeeeeeeej *_* GRIMS <3 <3 <3

      Usuń
  2. AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    BIEDNY JIMI...............

    OdpowiedzUsuń
  3. BIEDNY ROGEREK! NIE MA SIĘ Z KIM BAWIĆ :C
    CHOLECIA...ZNOWU CI SPAMUJĘ
    A ZRESZTĄ W DUPĘ Z TYM
    XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha widzę, że lubisz spamować, więc proszę bardzo xD Ja się nie obrażę.
      Muszę mu znaleźć kogoś do zabawy.

      Usuń
    2. MOŻE BRIANA I JANIS? PLISKA!

      Usuń
  4. BOŻE, TERAZ JIMI BĘDZIE PŁAKAŁ, BO TATUSIA NIE BĘDZIE :C

    OdpowiedzUsuń
  5. A U MNIE JUŻ 23, NIE WIEM CZY CIĘ JUŻ POINFORMOWAŁAM XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poinformowałaś, zajrzę jeszcze dziś! Obiecuję.

      Usuń
    2. JEEJ! BARDZO MI ZALEŻY NA OPINIACH MOICH MISTRZÓW <3

      Usuń
  6. TROCHĘ SIĘ DZIWIE:" CHCIAŁBYM ZOSTAĆ"
    TO TAK JAKBY HUDSON MIAŁ WYKORZYSTAĆ WIDOK Z DZIECKIEM BY ZMIĘKCZYĆ TWARDĄ MICHELLLE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, ma to taki wydźwięk. Jednak co chodziło po głowie Hudsonowi...?

      Usuń
    2. Możliwe...a co jeśli chodziło o coś innego? xD

      Usuń
  7. A TAK NA SERIO, TO PRZYZNAM SIĘ, MYŚLAŁAM, ŻE FRAGMENT Z BRONIĄ, BĘDZIE BARDZIEJ DRAMATYCZNY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku taki miałam cel. Później pomyślałam, że broń nie może odegrać głównej roli i skupiłam się na uczuciach.

      Usuń
  8. RYSUNKI JIMIEGO...
    WIEM, KOMENTUJĘ WE FRAGMENTACH
    XD
    ZNÓW BĘDZIE SPAM...

    OdpowiedzUsuń
  9. ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEE JA CHCĘ NASTĘPNY..........................................................

    OdpowiedzUsuń
  10. JEZUUUU A WŁAŚNIE ZDAŁAM SOBIE SPRAWĘ, ŻE DAWNO NIE BYŁO IZZY'EGO, DAJ GO TROCHĘ W 8 OKEJ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Siedzę i płaczę, kochana Reverie... Naprawdę :ccccc tak bardzo ruszyła mnie ta scena z Jimmim... Jejku, aż normalnie chcę, aby ona wybaczyła Slashowi... ;-; Pozdrawiam Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie płacz ;_;
      Dziękuję pięknie za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  12. Wow no nieźle co teraz się stanie? Nie umiem skomentować bo po prostu jestem zaszokowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Jednak nie mogę odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo sama nie znam odpowiedzi.

      Usuń
  13. Reverie!
    Każdy rozdział twojej wspaniałej powieści wkrada się do mojej głowy i nie zamierza jej opuścić. Miotana uczuciami próbuję napisać jakiś składny komentarz. Za każdym razem mnie zachwycasz. Po raz kolejny utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie bez powodu obserwuje cię to 119 osób. Twój talent przewyższa wszystko. Nawet Zmierzch czy chociażby Harry Potter nie wywoływały u mnie takich emocji. Jestem dość twardą osobą i nie płaczę gdy się wzruszam. Żadna książka nie doprowadzała mnie do tego, że w kącikach ust zbierały mi się łzy, a Ty to zrobiłaś! Zrobiłaś to po raz ponowny! Jesteś wielka! Wielbię cię! Nie wiem już jak wyrazić mój zachwyt. Słowami się nie da. Jedyne co mogę jeszcze zrobić to zadedykować Ci rozdział u mnie, a to i tak za mało. Nawet wrzucenie do polecanych czy obserwowanych tu nic nie da.
    Jesteś moim bohaterem! Jeżeli jeszcze kiedyś będę musiała robić na angielski projekt pt. "My Hereo" zrobię o Tobie!
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    Co więcej napisać... Rozdział wspaniały. Bez błędów. Tylko faktycznie mało Izzy'ego i Duff'a. I biedny Roger... Zastanawiam się jak potoczy się akcja z rodziną Hudsonów.
    Czekam z niecierpliwością na następny.

    ~Wielbiąca i kochająca Roxy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie słowa to na pewno za dużo powiedziane, ale po stokroć dziękuję! Bardzo mi miło, że tak uważasz. Cieszę się niezmiernie, że to co piszę wieczorami tak na Ciebie oddziałuje. Mam nadzieję, że nie zawiodę w przyszłych rozdziałach. Każdy komentarz jest dla mnie wystarczającym wsparciem psychicznym. Po prostu wiem, że ktokolwiek to czyta.
      Cholera, wzruszyłam się ;_;
      Dziękuję i postaram się jak najszybciej napisać porządny rozdział.
      Pozdrawiam ♥

      Usuń
  14. Jak zwykle Chloem opóźniona z komentarzem.... x'D
    A więc zgadzam się z Tobą i mi również podoba się ten rozdział... Jest taki... inny...
    Tak w głębi serca chyba mam nadzieję że Michelle mu wybaczy...
    Nie wiem co jeszcze mogę napisać, więc kończę.
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka znowu opóźniona? xD Wszystko jest o czasie.
      Inny...hm...mam nadzieję, że nie gorszy albo mniej ciekawy ;_;
      Bardzo dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  15. O matko! Ta scena z Jimmim.. pierwszy raz tak się poryczałam czytając czyjeś opowiadanie. Pisz dalej, rozwiąż to jakoś, tylko szybko! Czekam z niecierpliwością!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo bardzo dobrze kłamiecie, albo naprawdę płaczecie, Drodzy Czytelnicy xD
      W każdym razie bardzo dziękuję za komentarz.
      Postaram się napisać jak najszybciej kolejny rozdział.

      Usuń
  16. Jak dobrze, że Slash żyje! Nienawidziłam go w tym opowiadaniu, chuj i tyle ale ufff żyje :) Ogólnie to mam łzy w oczach..To było takie urocze i tak mi przykro, że Saul musiał rozstać się z maluchem..Biedny Jimmi. Nic nie rozumie i to jego dotknie ta sytuacja najbardziej. Ale mam nadzieję, że wymyślisz tak, żeby ten maluch nie cierpiał- uwielbiam go ;)
    Ugh. Coś dawno nie komentowałam- brak czasu, 3 klasa gimnazjum dużo nauki i te sprawy :) Poprawię się- OBIECUJĘ :) Ale pamiętaj, że za każdym razem czytam. No i krótko mówiąc: Ubóstwiam Ciebie i Twoje opowiadanie! Jest genialne :)
    Obyś szybko dodała coś nowego! Życzę dużo weny i czekam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za szczerą opinię! Bardzo się cieszę, że udało mi się napisać wzruszający rozdział.
      Doskonale rozumiem! Rok temu przechodziłam to samo. Dasz radę!
      Bardzo dziękuję po raz drugi!
      Pozdrawiam ♥

      Usuń
  17. No dobra, teraz będę okropna. Nie napiszę poematu, gdyż i ponieważ mam do nadrobienia kilka innych blogów, plus jutro klasówka z mojego ukochanego przedmiotu - HISTORII :/
    Ale koniec użalania się nad własnymi problemami xD Pora zacząć pisać jakiś skromny, ale w miarę sensowny komentarzyk :)

    Więc od czego tu zacząć? Mało co zeszłam ze świata czytając to cudo. Po pierwsze, wstrzymałam oddech na chyba 5 minut xD Normalnie pobiłabym rekord świata. Szkoda, że się nie zgłosiłam...
    No nieważne. ROZDZIAŁ BYŁ PO PROSTU HNSFCAHHBADJFASDHXPHBFDXAHJFBAUSKDJDAP *_________________*

    NAWET NIE WYOBRAŻASZ SOBIE, JAK CIĘ WIELBIĘ. JESTEŚ MISTRZYNIĄ FAN FIKÓW! MYŚLAŁAM ŻE UMRĘ JAK ZOBACZYŁAM NOWY. PO PROSTU GENIUSZ, GENIUSZ I JESZCZE RAZ GENIUSZ!
    PRZEDE WSZYSTKIM CUDNIE OBMYŚLIŁAŚ CAŁĄ AKCJĘ. CAŁY TYDZIEŃ CHODZIŁAM JAK NAJĘTA I PAPLAŁAM "Ciekawe co się stanie. Slash się zastrzeli? A może on zastrzeli Michelle? Cholera jasna, a może wcale nie strzeli? Już sama nie wiem. Reverie pisz, piiiisz!" TAK WŁAŚNIE BYŁO. MOI RÓWIEŚNICY PATRZYLI NA MNIE JAK NA DEBILA, ALE CO TAM XD
    MAM JEDNĄ KOLEŻANKĘ, O KTÓREJ CI ZRESZTĄ KIEDYŚ WSPOMNIAŁAM. TYLKO ONA MNIE ZROZUMIAŁA :') RAZEM ZASTANAWIAŁYŚMY SIĘ, W JAKI SPOSÓB CHCESZ TO ROZEGRAĆ.
    SZCZERZE MÓWIĄC MYŚLAŁAM, ŻE GO UŚMIERCISZ, ALE NA SZCZĘŚCIE TAK SIĘ NIE STAŁO :) UFF...
    CAŁY ROZDZIAŁ PŁAKAŁAM. NORMALNIE PRZED OCZAMI WIDZIAŁAM CAŁĄ SYTUACJĘ. SLASH BŁAGAJĄCY CHELLE. PO PROSTU NIE BYŁO NIC, TYLKO JEDEN WIELKI RYK. DOBRZE, ŻE NIKOGO NIE BYŁO W DOMU, BO POMYŚLELIBY ŻE JESTEM JAKAŚ TRZEPNIĘTA. PŁAKAĆ NAD LAPTOPEM... EH. DZIWNIE MUSI TO WYGLĄDAĆ, ALE CO TAM.
    NIE MOJA WINA, ŻE PEWNA (MOJA UKOCHANA) BLOGGERKA TAK ZAJEBIŚCIE PISZE!
    ALE WRACAJĄC DO FABUŁY. NORMALNIE SIEDZIAŁAM I PŁAKAŁAM. MOŻE JUŻ NIE NA MOMENCIE Z MICHIE, ALE Z JIMIM. MATKO, JAK MI GO SZKODA. BIEDNE DZIECKO NIE JEST W STANIE POJĄĆ CO SIĘ DZIEJE. WSPÓŁCZUJĘ MU. ZOBACZYŁ TATUSIA, A ZARAZ POTEM DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE GO NIGDY WIĘCEJ NIE UJRZY.
    RÓWNIEŻ SZKODA BYŁO MI SLASHA. NIBY ZROBIŁ TYLE ZŁEGO, A JEDNAK STARAM SIĘ ZA NIM WSTAWIĆ. EH, ZA BARDZO GO KOCHAM XD
    LICZĘ, ŻE NASZA GŁÓWNA BOHATERKA MU WYBACZY. KIEDYŚ NIE POTRAFIŁAM WYOBRAZIĆ SOBIE HAPPY END'U TEJ HISTORII, TERAZ JEDNAK JAK NAJBARDZIEJ JĄ WIDZĘ. CIEKAWE JAK TO ROZEGRASZ :)
    CZEKAM NA KOLEJNE CUDOWNOŚCI!
    POZDRAWIAM ♥

    PS Zapraszam do siebie w wolnej chwili. Całkiem inne opowiadanie. Całkiem inny klimat. Całkiem inna historia.
    PS 2 Przepraszam za PS1, to była taka chamska reklama :____:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DZIĘKUJĘ! Do tej pory nie wiem czy ten rozdział naprawdę poruszył Cię do łez, ale jestem piekielnie wdzięczna za przemiłe słowa!
      Dasz radę na historii! Będę mocno trzymać kciuki.
      Na mnie też dziwnie patrzyli, gdy zastanawiałam się jak pociągnąć dalszą akcję. Naprawdę! Na moment odcięłam się od rzeczywistości i staram się wszystko przemyśleć.
      Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, kochana Rose ♥
      Znaczy....Chelle* ♥
      Wezmę szybki prysznic i już do Ciebie zaglądam. Co jak co, ale Twoje opowiadania są idealne do podusi.

      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
    2. Oczywiście, że płakałam! Nie obyło się bez łez, przy tak pięknym rozdziale! ♥

      Usuń
    3. Dziękuję! ♥ ale nie ma co płakać ;_; to się nie dzieje naprawdę

      Usuń
  18. Odpowiedzi
    1. O.M.G. ;_; przysięgam na bloga, że nadrobię!

      Usuń
  19. U mnie też coś jest... :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Powiem ci... tak mnie przestraszyłaś poprzednim rozdziałem, że myślałam, iż na zawał zejdę. Co 7... współczuję obydwojgu, nawet bardzo... każdy by chciał, żeby byli razem, ale wiadomo, to nie jest proste... możliwe nawet, że już nigdy się nie zobaczą, takie dziury w sercu zostają na zawsze. Najbardziej jednak pewnie ucierpi na tym syn, który nigdy nie dowie się, jak to jest mieć ojca przy sobie. Pomimo tego, jaka jest rzeczywistość, żywię nadzieję, że jednak do siebie wrócą, no bo w końcu to ty piszesz ich historię, nie życie ;)
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim bardzo dziękuję Ci za komentarz!
      Nie chciałam aż tak wszystkich przestraszyć. Samo tak wyszło.
      Muszę w końcu stworzyć ciąg dalszy... :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Powiem ci...piękny rozdział. Naprawdę piekny. Pomimo całej ich tragedii i cierpienia, był piękny. Przez cały czas miałam w oczach łzy i..kurwa...na jej miejscu postapiłabym tak samo...ale ze względu na synka, powinna dać mu drugą szansę. A nóż coś sie faktycznie zmieni, albo...ehhh z tb to nigdy nic nie wiadomo ! :D
    Kocham Cię Reverie, za to co robisz i za to opowiadanie. xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię i dobre słowo!
      Nie do końca wiem czego chcę, więc owszem - nic nie wiadomo.
      Pozdrawiam, kocham, całuję :D

      Usuń
  22. 28 u mnie, chujowy, ale jest :c

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeryczalam cały rozdział boze czemu ona nie może mu wybaczyć?! Błagam niech oni do siebie wrócą! Piszesz genialnie i powinnaś być dumna z każdego rozdziału uwielbiam cie!

    OdpowiedzUsuń
  24. I znowu nie wiem co napisać! Reverie, za dobre te rozdziały robisz!
    Nie umiem sobie nawet wyobrazić co musi przeżywać mały Jimi! Wreszcie spotkał się z ojcem i dowiaduje się, że więcej go nie zobaczy - to musi być straszne!
    No ale najważniejsze, że Slash żyje!
    Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że go nie uśmierciłaś! :D
    Co do Michelle mam mieszane uczucia, z jednej strony Slash ją serio skrzywdził i nie dziwię się, że mu nie chce wybaczyć, ale z drugiej strony patrząc jak jej synek go kocha i za nim tęskni mogłaby chociaż pozwolić Slashowi częściej widywać Jimiego.
    W każdym razie, rozdział serio WSPANIAŁY <3
    Pozdrawim serdecznie i przechodzę do kolejnego rozdziału
    Lady Stardust :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję za komentarz <3 To naprawdę jest motywacja do życia, czytać takie miłe słowa <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki