Rozdział 8. Nie zamykaj oczu
Rozdział dedykowany ABC
(jako prezent urodzinowy ♥
STO LAT, mała!)
STO LAT, mała!)
"Świat cię nie kocha. [...] Pamiętaj jednak, żeby robić swoje. Takie masz zadanie na tym trudnym świecie, musisz podtrzymywać swoją miłość i robić swoje choćby nie wiem co."
~ Stephen King
Dwa dni później...
- Kochanie, będziemy mieli gości - Harrelson z hukiem wpadł do mieszkania. Skórzaną kurtkę zawiesił na metalowym wieszaku i zajrzał do kuchni - Katie? Co ci jest? - ujrzał kobietę, która w kompletnej ciszy rozmasowywała skronie.
- Boli mnie głowa - wyszeptała, zerkając na Hondo - A kto ma przyjść?
- Grims, John, Matt i reszta... - wyszeptał, przytulając niedawno farbowaną brunetkę - Powiem im żeby przyszli kiedy indziej.
- Nie, nie ma takiej potrzeby - uśmiechnęła się, patrząc w piwne oczy, które tak uwielbiała.
- W takim razie będą tu wieczorem - kobieta wtuliła głowę w szary t-shirt, pachnący jej ulubionymi męskimi perfumami.
Tydzień później...
Wieczorem cała rodzina zasiadła przed telewizorem. Mały rozdzielał obojga rodziców, jednak to nie przeszkadzało im we wzajemnym obserwowaniu się. Wspólne oglądanie Indiany Jonesa tak zmęczyło malca, że zasnął w połowie filmu.
-
Zaniesiesz go na górę? - Kate
owinięta ciepłym kardiganem zniżyła głos do szeptu. Przez chwilę z
uśmiechem
wpatrywała się w Rose’a, który ostrożnie podnosił się z małym na rękach -
A potem przyjdź do łazienki - wyszeptała zakręcając kosmyk włosów na
palcu.
Will szeroko się uśmiechnął, skinął głową i odchrząknął, wychodząc do
salonu.
Szybko pokonał schody. Zaświecił lampkę nocną przy niewielkim łóżku i
ułożył
Rogera na miękkim materacu. Przykrył go cienką kołdrą po samą szyję i pogłaskał po włosach. Zgasił lampkę i wyszedł na palcach, zamykając drzwi. Z łazienki cicho sączyły się dźwięki saksofonu. George Michael wprawił brunetkę w znakomity nastrój. Rose zajrzał do łazienki, przyglądając się rozkołysanym biodrom damy swojego serca.
- Kotku...co robisz? - zamruczał, zupełnie nie spodziewając się tego typu zachowań po brunetce.
- Czekam na ciebie - wyszeptała, obracając się w jego stronę - Nie pociągam cię w ciąży? - spytała, na chwilę tracąc pewność siebie. Rose zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu i zbliżył się do rozpalonego ciała ukochanej.
- Kocham cię - odparł, całując szyję kobiety i obejmując ją od tyłu - I zawsze mnie pociągasz - dodał. Katie delikatnie odwzajemniła jego gest, odwracając się przodem do Rose'a. Tamta noc na długo pozostała w ich pamięci.
- Stradlin! - wrzasnęła Letty, zerkając znad okularów na drzwi wejściowe.
- Tak...kotku? - pijacka czkawka dopadła szatyna zaraz po przekroczeniu progu wielkiego domu.
- Gdzie byłeś tyle czasu? - zapytała, składając gazetę na pół. Jej milutki ton przeistaczał się w coraz agresywniejszy.
- Byłem...byłem... z kolegami byłem - wymamrotał, siadając na dębowej podłodze. Kobieta wywróciła w górze oczami i zerwała się z miękkiego fotela.
- Ile wypiłeś? - zapytała, pewnie krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Wypiłem... co to za pytanie? - błyszczące oczy mężczyzny irytowały Letty do szpiku kości.
- Miałeś napić się dla towarzystwa a nie schlać jak świnia - warknęła, zgarniając włosy za ucho.
- Prze...prze... - głośne beknięcie wprawiło brunetkę w obrzydzenie - Przepraszam.
- Spieprzaj na górę. Niech cię dzieci nie widzą - warknęła, popychając wstającego Izzy'ego w kierunku schodów.
- No przepraszam...
- Jasne, jasne.
- Nie pchaj mnie kobieto! - podniósł głos, słaniając się na nogach.
- Zamknij się, bo obudzisz dzieci! - szepnęła, grożąc mu palcem wskazującym. Izzy uśmiechnął się pod nosem i zbliżył się do kobiety.
- Dawno nie widziałem jak się złościsz - Letty ciężko westchnęła i pomogła Izzy'emu wedrzeć się na górę.
- Pozbądź się tego zapachu albo będziesz spał na kanapie - warknęła, zamykając szatyna w łazience. Kilkanaście minut później zmęczony gitarzysta doczołgał się pod drzwi sypialni.
- Kotku... - niepewnie pchnął białe skrzydło do środka - Mogę z tobą spać? - brunetka cicho się zaśmiała i odłożyła książkę na szafkę nocną. Pokiwała głową na boki, zastanawiając się nad losem mężczyzny.
- No chodź - Izzy z ulgą ułożył się tuż obok żony, składając pocałunek na jej policzku. Przytulił się do jej piersi jak do mięciutkiego misia i w okamgnieniu zasnął, czując przyjemny dotyk na swoich ciemnych włosach.
- Kotku...co robisz? - zamruczał, zupełnie nie spodziewając się tego typu zachowań po brunetce.
- Czekam na ciebie - wyszeptała, obracając się w jego stronę - Nie pociągam cię w ciąży? - spytała, na chwilę tracąc pewność siebie. Rose zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu i zbliżył się do rozpalonego ciała ukochanej.
- Kocham cię - odparł, całując szyję kobiety i obejmując ją od tyłu - I zawsze mnie pociągasz - dodał. Katie delikatnie odwzajemniła jego gest, odwracając się przodem do Rose'a. Tamta noc na długo pozostała w ich pamięci.
- Stradlin! - wrzasnęła Letty, zerkając znad okularów na drzwi wejściowe.
- Tak...kotku? - pijacka czkawka dopadła szatyna zaraz po przekroczeniu progu wielkiego domu.
- Gdzie byłeś tyle czasu? - zapytała, składając gazetę na pół. Jej milutki ton przeistaczał się w coraz agresywniejszy.
- Byłem...byłem... z kolegami byłem - wymamrotał, siadając na dębowej podłodze. Kobieta wywróciła w górze oczami i zerwała się z miękkiego fotela.
- Ile wypiłeś? - zapytała, pewnie krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- Wypiłem... co to za pytanie? - błyszczące oczy mężczyzny irytowały Letty do szpiku kości.
- Miałeś napić się dla towarzystwa a nie schlać jak świnia - warknęła, zgarniając włosy za ucho.
- Prze...prze... - głośne beknięcie wprawiło brunetkę w obrzydzenie - Przepraszam.
- Spieprzaj na górę. Niech cię dzieci nie widzą - warknęła, popychając wstającego Izzy'ego w kierunku schodów.
- No przepraszam...
- Jasne, jasne.
- Nie pchaj mnie kobieto! - podniósł głos, słaniając się na nogach.
- Zamknij się, bo obudzisz dzieci! - szepnęła, grożąc mu palcem wskazującym. Izzy uśmiechnął się pod nosem i zbliżył się do kobiety.
- Dawno nie widziałem jak się złościsz - Letty ciężko westchnęła i pomogła Izzy'emu wedrzeć się na górę.
- Pozbądź się tego zapachu albo będziesz spał na kanapie - warknęła, zamykając szatyna w łazience. Kilkanaście minut później zmęczony gitarzysta doczołgał się pod drzwi sypialni.
- Kotku... - niepewnie pchnął białe skrzydło do środka - Mogę z tobą spać? - brunetka cicho się zaśmiała i odłożyła książkę na szafkę nocną. Pokiwała głową na boki, zastanawiając się nad losem mężczyzny.
- No chodź - Izzy z ulgą ułożył się tuż obok żony, składając pocałunek na jej policzku. Przytulił się do jej piersi jak do mięciutkiego misia i w okamgnieniu zasnął, czując przyjemny dotyk na swoich ciemnych włosach.
9 dni wcześniej. Noc 14.11.1996r.
Razem wyszli na zewnątrz. Ich ciała otulił chłód wiatru.
- Dalej sam trafisz - powiedziała, dotykając klamki ciężkich drzwi.
- A może...kilka metrów dalej zaparkowałem samochód.
Mogłabyś mi towarzyszyć?
- Lepiej będzie jak już pójdziesz - jedną nogą była już w budynku.
- Błagam cię, Michelle - wyszeptał, uroniwszy łzę. Kobieta obejrzała się do tyłu, by w końcu pokiwać głową. W zupełnej ciszy szli przed siebie. - Dlaczego mnie nie...dlaczego nie chciałaś żebym strzelił sobie w łeb? - zapytał, patrząc na zdenerwowaną kobietę.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz - jedną nogą była już w budynku.
- Błagam cię, Michelle - wyszeptał, uroniwszy łzę. Kobieta obejrzała się do tyłu, by w końcu pokiwać głową. W zupełnej ciszy szli przed siebie. - Dlaczego mnie nie...dlaczego nie chciałaś żebym strzelił sobie w łeb? - zapytał, patrząc na zdenerwowaną kobietę.
- Nie zatrzymywałam cię - powiedziała, wpatrując się w
stare drzewo przed sobą.
- Krzyknęłaś zaczekaj
- minęło kilka chwil zanim znów się odezwała.
- Muszę iść - wyszeptała, patrząc w jego oczy z rosnącym strachem - To już koniec.
- Michelle, błagam - przez dość długą chwilę zastanawiała się co robić.
- Niedaleko jest... a zresztą nieważne.
- Muszę iść - wyszeptała, patrząc w jego oczy z rosnącym strachem - To już koniec.
- Michelle, błagam - przez dość długą chwilę zastanawiała się co robić.
- Niedaleko jest... a zresztą nieważne.
- Co jest niedaleko? - zapytał z zaciekawieniem, ciesząc
się, że ona wciąż z nim rozmawiała.
- Nic. Jimi na mnie czeka. Pójdę już - za wszelką cenę chciał ją zatrzymać.
- Zaczekaj - odruchowo złapał jej ramię, jednak tym razem
jego uścisk był znacznie słabszy - Co teraz zrobisz? - spytał, patrząc w jej błyszczące oczy.
- Nie powinno cię to już obchodzić - odtrąciła jego rękę,
zawracając.
- Proszę cię, porozmawiajmy normalnie - dotrzymywał jej kroku.
- Przecież rozmawiamy - ciężko westchnął, widząc jej
upór.
- Michelle...
- Puść - wywiązała się kolejna szarpanina. Slash za wszelką cenę próbował zatrzymać kobietę przy sobie.
- Poczekaj...
- Zostaw mnie! - krzyknęła, odskakując w tył - Czego ty jeszcze chcesz?!
- Ja... Możemy porozmawiać w aucie? - zapytał, a ona spojrzała na niego, mocno marszcząc czoło.
- Michelle...
- Puść - wywiązała się kolejna szarpanina. Slash za wszelką cenę próbował zatrzymać kobietę przy sobie.
- Poczekaj...
- Zostaw mnie! - krzyknęła, odskakując w tył - Czego ty jeszcze chcesz?!
- Ja... Możemy porozmawiać w aucie? - zapytał, a ona spojrzała na niego, mocno marszcząc czoło.
- Nie - odwróciła głowę w bok i spojrzała do tyłu. Po chwili odrobinę się uspokoiła - Niedaleko
jest małe pustkowie, tam nikt nie usłyszy tego co mam ci do powiedzenia, jeśli
o to chodzi - jej słowa zaniepokoiły go jak nigdy wcześniej.
- Więc chodźmy tam.
- Ale...
- Przysięgam, że cię nie dotknę - zaznaczył, widząc strach w oczach kobiety. Milczeli, idąc w odległości metra od siebie. Z oddali nadjeżdżał pociąg. Przeszli przez tory. Usiedli na szerokim, betonowym murze, z którego dobrze widzieli płynącą w dole rzekę.
- Ale...
- Przysięgam, że cię nie dotknę - zaznaczył, widząc strach w oczach kobiety. Milczeli, idąc w odległości metra od siebie. Z oddali nadjeżdżał pociąg. Przeszli przez tory. Usiedli na szerokim, betonowym murze, z którego dobrze widzieli płynącą w dole rzekę.
- Co chcesz mi powiedzieć? - zapytał, zerkając na nią
ukradkiem.
- Nawet nie umiałeś odbezpieczyć - mruknęła z kpiną - Nie masz jaj żeby coś takiego zrobić - patrzył na nią szeroko
otwartymi oczami.
- Przepraszam - nie umiał inaczej tego skomentować.
Ciążąca w głowie cisza nie pozwalała im się skupić - Tylko o tym chciałaś mi
powiedzieć? - nie poznawał jej. Nawet milczała zupełnie inaczej.
- Mam pewien... problem - wyznała po kilku minutach, ciężko
westchnąwszy.
- Jaki? - zapytał, gdy nerwy nie pozwalały na
cierpliwość. Wahała się do ostatniej chwili. Nie była pewna czy on powinien
wiedzieć.
- Ja chyba jestem w ciąży - wyszeptała. Ocierając łzę z
policzka, kątem oka zauważyła jak Saul ukrywa twarz w dłoniach. Po chwili
pociągnęła nosem i wybuchnęła płaczem - Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć - dodała znacznie ciszej, szlochając pod nosem.
- Czy... jesteś pewna? - zaprzeczyła ruchem głowy.
- Nie robiłam testu, ale mam wszystkie objawy - odparła.
- Kiedy to... - westchnął - Kiedy to się stało? -
popatrzyła na niego z wyrzutem.
- A jak myślisz? Przestałam brać tabletki po tym jak się
wyprowadziłeś - warknęła. Długo siedzieli w zupełnej ciszy. Nie mieli pojęcia co robić. Jak się zachować. Co powiedzieć.
- Naprawię to, przysięgam - nieznacznie nachylił się w
jej stronę, gdy ostrożnie wstawała.
- Przysięgałeś, że nigdy mnie nie skrzywdzisz - zamilkł,
patrząc na nią z dołu.
- Proszę... - zaszklone oczy nawet na moment nie zmiękczyły jej uporu.
- Nie naprawisz czegoś, czego już nie ma - mówiła,
stawiając krok w tył.
- Co teraz zrobisz?
- A co mogę zrobić?! - krzyknęła, gdy Slash się
przybliżył - Nie stać mnie na utrzymanie dwójki dzieci! - wrzasnęła, nawet nie
próbując powstrzymać płaczu.
- Co chcesz zrobić? - zapytał pewniej, patrząc na nią z
niepokojem.
- Poddam się aborcji.
- Co?! - przycisnął dłoń do kołatającego serca, gdy prawie zadławił się powietrzem.
- To zabieg usunięcia cią...
- Wiem co to jest aborcja! - krzyknął, nie potrafiąc
pojąć toku myślenia brunetki. - Ty chyba sobie żartujesz!
- Dziecko gwałtu nie brzmi już tak fajnie, co? - na samą
myśl o prawdopodobnej ciąży, jej głos wyraźnie się załamywał.
- Nie pozwolę ci zabić dziecka!
- Nie możesz mi niczego zabronić - wyszeptała, czując
kropelki deszczu na skórze - Nie wiem po co w ogóle ci powiedziałam -
zaczęła biec w stronę mieszkania, nie oglądając się w tył.
COCOCOCOOCOCOCOCCOCOCOCOCO?
OdpowiedzUsuńMICHELLE W CIAZY? (TAK CALY KOMENTARZ BĘDZIE Z CAPS LOCKA) KURWA NIE! NIE KURWA! DZIECKO GWAŁTU, JA PIERDZIELĘ! MICHIE Z JEDNEJ STRONY NIE MOŻE GO/ JĄ URODZIĆ (MIMO TO FAJNIE JAKBY TO BYŁA DZIEWCZYNKA) BO BĘDZIE JEJ O WSZYSTKIM PRZYPOMINAŁ! A Z DRUGIEJ STRONY NIE MOŻE USUNĄĆ, TO JAK MORDERSTWO! KURWA KURWA KURWA! ZNOWU DOSTAJĘ NERWICY!!!!!!!
AAA STRADLIN! :3 KOCHAM TEGO GOŚCIA! NAWET JAK JEST SPITY TO JEST ZAJEBISTY! TAKI KOCHANY... :3
GRIMS! WEEEEE BĘDZIE PEWNIE W 9? :3:3 <3
HAHAHA
EHHH PAN ROSE...I ROGEREK XD
A TERAZ JAK MICHELLE NIE USUNIE (ALE JA MAM ROZTERKI BO NIE WIEM CO O TYM MYŚLEĆ) TO KAŻDY BĘDZIE MIAŁ DWOJKĘ DZIECI! STRADLIN JUŻ MA, STEVEN ZARAZ BĘDZIE MIAŁ, ROSE TEŻ, EJJJ CHWILA! DUFF MA JEDNO DZIECKO! XDDDDD
NAWET NIE WIESZ JAK CHOLERNIE CZEKAM NA NASTĘPNY!
A TU MASZ SERDUSZKA:
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
Dziękuję za komentarz! Już po raz kolejny jesteś pierwsza, droga Estranged xD
UsuńMuszę przyznać, że ten rozdział napisałam 'na odpieprz się'. Żeby tylko coś wstawić i myślę, że jest dość...tandetny? To chyba odpowiednie słowo. W każdym razie w 9 powinien pojawić się Grims i wszelkie pozostałe sytuacje powinny się wyjaśnić.
♥
(a nawet przyznam, że przeczytałam u Ciebie już 3 rozdziały! Komentarz walnę dopiero jak uzbieram nieco więcej informacji o bohaterach!)
Okej! I cieszę się, że czytasz!
UsuńPISZ KOLEJNY!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo juuuż! Tylko odrobię choć trochę pracy domowej ;_;
UsuńDZISIAJ MASZ WSTAWIĆ!
UsuńPostaram się. Nawet przyznam, że mam już sporą część rozdziału xD
UsuńWoow, no tego to się nie spodziewałam! Fajnie rozwijasz akcję, czekam na następny!! Cały czas zastanawiam się co wymyślisz następne ;) Życzę weny, tylko szybko!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz!
UsuńWena oczywiście się przyda. Zabieram się za kolejny rozdział :)
Ooooo.... NIE MA TAK ŁATWO! NIE MA USUNIĘCIA DZIECKA, O NIE NIE! SLASH I MICHELLE MAJĄ SIĘ OGARNĄĆ ;--------------------------------------------------; I MA BYĆ DUUUUŻO DUFFA XDDDD
OdpowiedzUsuńCałusy ;***
+ U mnie pięknie rozwija się opowiadanko 'Queen rules, rules of music' jeśli zechcesz, wpadnij :3
Postaram się spełnić choć część Twoich życzeń, ale niczego nie obiecuję ;_;
UsuńDziękuję za komentarz!
Ja wszystkich odwiedzę, naprawdę...tylko jeszcze nie teraz.
A więc przeczytałam ten wcale nie krótki rozdział ;D
OdpowiedzUsuńWiedziałam, a właściwie spodziewałam się że Michelle jest w ciąży... tylko jakoś nie za bardzo umiałam sobie umiejscowić te wszystkie wydarzenia w czasie, więc nie chciałam nic pisać, żeby potem nie było, że to co innego i nie uważnie czytam x'D
Mam nadzieję że Michelle nie zrobi tego, nie usunie ciąży... Wiem że nie jest jej samej łatwo, ale to dziecko nie jest niczemu winne...
Jakoś mam takie małe wrażenie że w relacjach Michelle Slash jest jakoś troszkę lepiej. Jest to bardzo mała różnica, ale jakaś jest. ;D
Jeju, jak pięknie opisana scena u Izzy'ego i Letty... Taka że tak to nazwę życiowa ta scena x'D
Dobra to by było tyle z mojego komentarza.
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział ;)
Ktoś już wspominał o ciąży, ale ja od początku planowałam to nieco inaczej. Chyba właśnie tak jak tutaj. Co do relacji Slash-Michelle…hm, sama nie wiem co z nimi zrobić. Raczej nie mam zamiaru po raz drugi wprowadzać do ich życia (razem czy też osobno) sielanki w najczystszej postaci. Przyszłość tej parki jest dla mnie zagadką.
UsuńPięknie dziękuję za przemiłe słowa! Postaram się nie zawieść w kolejnych rozdziałach.
Pozdrawiam i również życzę weny :)
Dobra Slash nadal jest chujem tak czy tak, ale mniejszym ;-; Michelle żadna aborcja. Nie zgadzam się, koniec kropka.
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię Rose'a w twoim opowiadaniu :)
Potulny Izzy wtulający się w klatkę piersiową Letty- taki uroczy widok :3
Świetny rozdział! Jak zawsze.
Czekam na następny i życzę dużo weny :)
Chyba nikt nie poprze decyzji Michelle. A co do Slasha…to coraz więcej osób znów zaczyna go lubić xD
UsuńWydaje mi się, że stworzyłam Axla rodem z Utopii, jednak jeśli to przypada Ci do gustu to niezmiernie się cieszę. Izzy jest uroczy, to prawda xD
Bardzo dziękuję za komentarz!
Pozdrawiam :)
Super taki....zwrot akcji!
OdpowiedzUsuńNo i to pokazanie, że inni gunsowie żyją jak w bajce a slash płaci za swoją głupotę. Tak w ogóle to dobrze, że chce usunac to dziecko. No.... Czekam ^^
Twoja bezpośredniość jak zwykle powala mnie na łopatki. W końcu ktoś kto poprze Chelle, gdyby coś takiego miało nastąpić.
UsuńDziękuję za komentarz!
Jej…
OdpowiedzUsuńNie tego się spodziewałam. No tak. Faktycznie. :/ Objawy Michelle mogły sugerować ciążę. Jakoś specjalnie nie przywiązywałam wagi do zinterpretowania tych wątków. I co teraz? Ma usunąć ciążę czy nie? Właściwie gdyby usunęła to byłby to okropnie bolesny cios dla Slash’a. Jak ona jest nastawiona do dziecka nie mam pojęcia, więc nie mogę powiedzieć, że powinna to zrobić, bo być może ona je jednak kocha.
Co do samego Hudsona. Na samym początku, jak jeszcze między nim, a Michelle było wszystko ok wyobrażałam go sobie, jako takiego młodego, pięknego Hudson’a. Potem jak odszedł z Gunsów widziałam go, jako 50-ęcio letniego Saul’a. A teraz, gdy odszukał Michelle znów jest młodym gitarzystą. Dlatego stwierdzenie, że wrócił do nas dawny Slash jest jak najbardziej odpowiednie. :)
No i Izzy… xD Wiedzę, że u niego wszystko jest po staremu. Zresztą tak samo jak u Axl’a.
Tak więc podobało mi się. Czekam na następny. ;)
Właśnie! Nie wiadomo czy Chelle będzie chciała zniszczyć Slasha, czy też nie. Niebawem wszystko powinno się wyjaśnić.
UsuńIzzy i Axl są alternatywą w tym opowiadaniu, przynajmniej taki mój zamysł xD
Bardzo dziękuję za komentarz!
Pozdrawiam!
Dziękuję Ci bardzo, publicznie!
OdpowiedzUsuńAleż nie ma za co, kochana! :)
UsuńKurde, przepraszam Cię.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam jutro! Obiecuję :(
Nie śpiesz się, mała! Mamy czas xD
Usuń29!
OdpowiedzUsuńJezus Maria...emocję mną targały jak to czytałam.
OdpowiedzUsuńNiech Michelle nie usuwa tej ciąży ;-;
Fajnie by było jak by ona mu wybaczyła.
Kocham Stradlin'a <3
Po prostu nic dodać nic ująć.
Z rozdziału na rozdział zaskakujesz mnie coraz bardziej :)
Czekam na następny xD
A i sorka, że nie skomentowałam ostatniej notki, po prostu brak internetu -,-'
(Magda)
Postaram się jeszcze trochę Was zaskoczyć xD
UsuńDziękuję pięknie!
A o komentarze się nie martw, bardzo się cieszę kiedy w ogóle dajesz jakieś znaki życia ♥
jeeeezuuuusie! W CIAZY !!!!!!!
OdpowiedzUsuńI jeszcze chce usunąć :ooooooo
Reverie, zabije cię za te akcje! :OOOOOOOO
ja tu umieram, modle sie zeby oni byli razem, żeby Michelle mu wybaczyła, choć osobiscie ja bym tego nie zrobiła...jejku...niech będzie happy end, błagam noo :C
tak trzymaj, kochana! Jesteś najlepsza!
Haha dziękuję za komentarz!
UsuńMam nadzieję, że moja śmierć nie będzie zbyt bolesna.
Postaram się jakoś to wszystko rozwinąć.
Pozdrawiam i dziękuję!
Juz miałam nadzieje ze bedzie dobrze ze sie pogodzą a tu co?.... Ciąża! Genialne!!! Rety jestem mega ciekawa jak to sie dalej potoczy!!!
OdpowiedzUsuńJejku dziękuję *_*
UsuńPostaram się jak najszybciej coś naskrobać.
Reverie... Ty... Ty jesteś... CUDOWNA!
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego tak jest, ale za każdym razem wzbudzasz u mnie ogromny zachwyt! Przede wszystkim podziwiam Cię za wytrwałość. Nie znam osoby, która stworzyłaby więcej rozdziałów niż Ty :) Po drugie podziwiam Cię za pomysłowość. Ja sama nigdy nie potrafiłabym tak pięknie wymyślać historii. No dobra, zacznijmy od tego, że moje wypociny, a Twoje dzieło dzieli wielka przepaść. Ehh. Nieważne xD
W ogóle co to było ten rozdział?! Matko, przecież ja przeszłam zawał przy czytaniu tego cudeńka.Zacznijmy od tego, że zastosowałaś niesamowity zwrot akcji. Szczerze mówiąc, to zastanawiałam się w jaki sposób chcesz pociągnąć akcję. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Cholernie mnie zaskoczyłaś.
Przejdźmy do zniewalającej fabuły.
Jako pierwszych przedstawię Rose'ów. Chyba są moimi ulubieńcami. Kochają się, nie mają problemów. A co najfajniejsze, nie zrobiłaś z Axla dupka. Prawie wszędzie jest on przedstawiany jako totalny cham, a u Ciebie jest ukazany w całkiem innym świetle. Kochany tatuś, wspaniały mąż :3 Ehh, aż miło się czyta!
Dobra, to teraz Stradlinowie. Nie wiem co o nich myśleć. Niby jest dobrze, bo jako para są super, ale ten Izzy. Taki schlany. To coś poważniejszego, czy tylko mały, jednorazowy wybryk? Zaczynam się bać. Cholera, serio nie wiem co o tym myśleć. Jakby nasz kochany Jeff się uzależnił, to osobiście bym go udusiła! Ma być szczęśliwy z rodziną i dziećmi, a nie chlać! No! :D
I na koniec Slash i Michelle. BOŻE SŁODKI, CO TO MIAŁO BYĆ?! ZAWAŁ, PŁACZ, ZAWAŁ, PŁACZ!
Normalnie nie potrafiłam opanować emocji. Z jednej strony cieszyłam się, że Chelle nie odeszła od razu, ale z nim pogadała, a z drugiej było mi cholernie smutno. Za bardzo ich kocham, jako parę. Jeszcze jak mi o tej ciąży napisałaś, to w ogóle wymiękłam. Czekałam z 10 minut, aż mi oczy wyschną z łez, aby móc dokończyć!
Zamurowało mnie, serce stanęło, oddech został wstrzymany... Po prostu szok. Wiem, że to opowiadanie, ale po prostu nie chcę, aby Michie usunęła to dziecko! Dla mnie to morderstwo! To przecież mały człowiek, a nawet gwałt nie usprawiedliwia aborcji. Zawsze można takie dziecko urodzić i oddać do rodziny zastępczej. Tyle par chce mieć dzieci, a nie może. Cholera! Ona nie może go usunąć! Ma je urodzić i wychować. Przy okazji wrócić do Slasha. Wiem, że to nie jest łatwe, ale może kiedyś. Może kiedyś mu wybaczy... ten gwałt....
Eh, nie pozostaje mi nic, jak tylko czekać.
KOCHAM CIĘ REVERIE! PO PROSTU KOCHAM!
I TEGO BLOGA! I TO OPOWIADANIE! I TYCH BOHATERÓW! WSZYTSKO!
Love,
Chelle
Takiego komentarza bym się nie spodziewała ;_; DZIĘKUJĘ! Każde Twoje słowo tak cholernie mnie motywuje, pociesza, wywołuje uśmiech i robi wszystko co pozytywne. Rose'owie i Stradlin'owie są w sumie do siebie podobni, choć faktycznie u Izzy'ego coś może się zmienić.
UsuńSlash i Michelle wciąż są dla mnie zagadką. Dopiero kiedy zabiorę się za kolejny rozdział dowiem się co z nimi będzie.
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję, Chelle!
KOCHAM ♥
COOOOOOO????
UsuńALE IZZY MA BYC SZCZĘŚLIWY!!!
ALE W SUMIE MCKAGANOWIE MIELI KRYZYS HUDSONOWIE TEZ ADLEROWIE TEŻ BO TEN ODWYK, JEDYNIE U STRADLINA I ROSE'A NIC SIĘ NIE DZIAŁO.
NO, ALE JEŚLI MÓWISZ, ŻE U IZZY'EGO MOŻE SIĘ COŚ ZMIENIĆ TO JA MÓWIĘ " OKEJ, ROB JAK CHCESZ, ALE NIE TAK JAK U HUDSONÓW, BO CIĘ ZAMORDUJĘ!"
KOCHAM <3
ESTRANGED
Wszystko okaże się niebawem. Proszę o trochę cierpliwości. Myślę, że aż tak źle nie będzie.
Usuń♥ U too
Jest znalazłam nowy adres... Pozwolisz, że skomentuje dwa rozdziały za jednym razem (tak jestem leniwa i sie nie staram).
OdpowiedzUsuńNa koniec poprzedniego rozdziału po prostu nie wytrzymałam, no. Ryczę jak głupia... Dobrze że nikt mnie nie widzi dżizas...
Katie i Axl *___________________*
Biedny Roger... Stracił najlepszego przyjaciela, no ale cóż jest jeszcze małym dzieckiem niedługo pewnie zapomni o swoim ulubionym towarzyszu zabaw. Smutne, ale tak jest.,.
Saul ma tupet żeby nękać Michelle. Swoją drogą jest bardzo odważna, ja chyba nie dałabym rady przekonać samej siebie do przebywania sam na sam z osobą która wyrządziłaby mi taką krzywdę. A teraz jeszcze ta ciąża. Teraz wszystko boli dwa razy mocniej. Nie wiem co prawda czy na pewno zrobisz z niej ciężarną, ale coś mi mówi że tak, a Slash nie powinien jej zabraniać aborcji. Wiem co niektórzy o tym myślą, że to zabijanie dzieci i tak dalej, ale... Raz że nie wiadomo czy ona wgl jest w stanie tą ciąże donosić, a dwa co by czuła za każdym razem kiedy patrzyłaby na to dziecko. Jezus jak myślę o tym wszystkim to aż mam dreszcze, a to przecież jest tylko opowiadanie. A może aż opowiadanie. Tak to AŻ opowiadanie i to nie byle jakie. Nie ja po prostu nie jestem w stanie wyrazić moich emocji słowami więc zamiast pieprzyć bez sensu powiem tylko że jak zwykle czekam na następny i nie mogę doczekać się dalszych zwrotów akcji...
O matko, jak miło *_* Dziękuję z całego serca!
UsuńPostaram się znaleźć Rogerowi jakieś zastępstwo za Jimiego, bo mnie samej jest smutno pisać takie rzeczy.
O Michelle rozmawiającej ze Slashem starałam się pisać bardzo ostrożnie, bo ta wizja wydawała się najmniej prawdopodobna, a jednak się sprawdziła.
Znów nastąpił podział na obozy "za" i "przeciw aborcji". Co ma teraz zrobić Chelle?
Bardzo dziękuję za tak piękne słowa!
Cholera, zabieram się za kolejny rozdział.
Może niech się bawi z Janis i Brianem? <3
UsuńTak, to bardzo prawdopodobny scenariusz xD
Usuń30!
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka przewidziała tę ciążę, a ja jakoś to zbagatelizowałam. A tam, na pewno nie - mówiłam. A tu proszę! Z jednej strony rozumiem Michelle - dziecko jest niechciane, powstało z gwałtu, być może będzie przypominało o strasznych wydarzeniach. Ale z drugiej strony ono nie jest niczemu winne i zasługuje na życie. Nie mogłabym podjąć decyzji. Jeśli jednak Michelle zdecyduje się urodzić, nie powinna robić tego ze względu na Slasha. W ogóle nie powinna z nim rozmawiać! Myślę, że ich ponowny związek jest po prostu niemożliwy. Mimo tego mam nadzieję, że Michelle będzie jeszcze szczęśliwa. Lecz oby nie ze Slashem :D.
OdpowiedzUsuńLubię Axla z Utopi, powinien częściej być tak przedstawiany :). Przestraszyłaś mnie tą sytuacją u Stradlinów, naprawdę! ;_; Mam nadzieję, że to nie był wstęp do jakichś zmian.
Zauważyłam, że ostatnio rozdziały są podobne do siebie. Trochę płaczącej Michelle, zdesperowanego Saula, potem sielanka wszystkich Axlów, Duffów i tym podobnych, a potem znowu Chelle i tak-bardzo-żałujący-Slash. Ja nie wiem, o co chodzi, że tu już większość osób chce ich ponownego związku ;_;. To jest straszne przecież ;_;. Ciekawe czy same by wróciły do takich facetów ;_;. No ale dobra, to tylko opowiadanie.
Czekam na następny i pozdrawiam :D
Dziękuję! Owszem, rozdziały są pisane w podobnych schematach, jednak kiedy nie pojawi się choć krótka część sielankowa to lud się dopomina xD
UsuńWszystko może się jeszcze wydarzyć, więc nie będę prawić domysłów.
Pozdrawiam cieplutko!
Kochana! Chciałam Ci tylko powiedzieć, że wróciłam na bloga znów. Piszę nowe opowiadanie, znów istnieję tutaj. I powoli nadrabiam Twoje najnowsze opowiadanie, prawdopodobnie jesteś jedyną blogerką, którą tu jeszcze czytam, do 'zobaczenia' w dłuższym komentarzu!
OdpowiedzUsuńJuż się bałam, że znikłaś na dobre ;_;
UsuńWitaj znów, w takim razie! ♥
Bardzo chętnie przeczytam Twoje opowiadanie, postaram się jak najszybciej znaleźć wolną chwilę.
Pozdrawiam!
Estranged zawiesiła bloga, możesz spokojnie czytać! :c
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ! Ja to tam nadrobię, spokojnie xD
UsuńJesteś.... GENIALNA, CUDOWNA, ŚWIETNA, NAJLEPSZA, NAJCUDOWNIEJSZA I WSZYSTKO INNE CO JEST SYNONIMEM DO SŁOWA "ŚWIETNA".
OdpowiedzUsuńTwój blog jest jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek udało mi się przeczytać, ale ok, teraz Michy. Nie mam pojęcia co zrobiłabym na jej miejscu. Z jednej strony powinna usunąć tę ciążę, bo wspomnienia i te sprawy, poza tym nie ma pieniędzy na utrzymanie siebie, mieszkania, Jimiego, a niemowlak to w końcu spory wydatek. Z drugiej strony to dziecko nie jest winne temu, że powstało przez gwałt, zasługuje na życie. A tak poza tym to nawet nie wiemy czy ona na serio jest w ciąży, bo nawet nie zrobiła testu, także wszystko się może okazać.
Również martwię się o Stradlinów, oby to był jednorazowy wybryk, a nie coś poważniejszego. ;_;
Życzę mnóóóóóstwa weny, abyś już niedługo zawitała z nowym, genialnym rozdziałem. ;) I jeśli miałabyś kiedyś wolną chwilkę to zapraszam do mnie. ;)
Boojdziu toż to za dużo powiedziane! Ale dziękuję z całego serca ♥
UsuńOsobiście na pewno nie zostałabym z takim facetem jak Slash (chyba że to faktycznie byłby Slash). Dziecko faktycznie nie jest niczemu winne w takim wypadku.
Wena bardzo się przyda!
Pozdrawiam i wpadnę do Ciebie! Obiecuję no :c
Przepraszam za spam, ale kiedy mogę spodziewać się nowego rozdziału? c:
OdpowiedzUsuńMyślę, że jutro lub w sobotę coś się pojawi.
UsuńI spamuj ile chcesz! xD
Reeeveeeeeeeeeeeeeeeeerieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! DLACZEGO NIE MA ROZDZIAŁU? XD
OdpowiedzUsuńEem... xD
UsuńZaraz powinien się pojawić!
GDZIE. JEST. DZIEWIĄTY.?
OdpowiedzUsuńNo już prawie...już...już...jeszcze dosypię odrobinę Duff'a i wstawię!
UsuńnO DALEJ!
UsuńŁER IS NEKST JUNIT?
OdpowiedzUsuńNekst junit is kriejting rajt nał.
UsuńRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRREEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVVEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
OdpowiedzUsuńZABIĆ CIĘ? ZAMIAST ZAKUWAĆ NA MATMĘ, JA TU SIEDZĘ I CZEKAM! XD
OdpowiedzUsuńEj! xD
UsuńKuj, ja tu się jeszcze muszę pomęczyć.
jEBAĆ MATMĘ JA CZEKAM!
UsuńPRZEZ CB DOSTANĘ 1 XD
kAMAN!
OdpowiedzUsuńJESTEM!
OdpowiedzUsuńAAA! SPECJALNIE WCHODZĘ! A TU MAM CZEKAĆ? NOOO....:(
OdpowiedzUsuńCZEKAM!
OdpowiedzUsuńJa zaraz umrę. ;_____;
OdpowiedzUsuńCzekam, czekam, czekam, cztery godziny! XD
Ale nie no... tak na poważnie to się nie spiesz (ale jak się troszkę pospieszysz to nie zaszkodzi. xd), ważne żeby wyszedł genialny rozdział! A o to raczej nie mam co się martwić. :D
Hmmm, od czego by tu zacząć?
OdpowiedzUsuńNo może tak: pijany Izzy jest przeuroczy XD <3 ta scena po prostu skradła moje serce <3
Romantyczny wieczór państwa Rose też zdecydowanie należy do moich ulubionych scen <3
No ale tego, że Michelle będzie chciała usunąć ciążę się nie spodziewałam! Mam szczerą nadzieję, że jednak zmieni zdanie i może nawet pogodzi się ze Slashem.
Nie mogę się doczekać co tam dalej się wydarzy! Czym prędzej przechodzę więc do kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Lady Stardust <3
Bardzo dziękuję za komentarz! <3
UsuńStarałam się troszkę przysłodzić, żeby nie było tak depresyjnie.
Strasznie się cieszę, że komentujesz!
Pozdrawiam
Reverie. ;*
Czytanie i komentowanie Twoich rozdziałów to czysta przyjemność :*
Usuń