Rozdział 81. Bond.

Michelle
             Siedziałam w moim kąciku na dole i zastanawiałam się nad ostatnim rozdziałem mojej książki, która miała okazać się debiutancka. Niecodziennie miałam taką ochotę i wenę na pisanie tych strasznych rzeczy, jak to ujął Slash. Właśnie rozpoczynałam świetny wątek, w którym występować miał wysoki szatyn z czarnymi oczami, który miał być seryjnym mordercą. Nagle całą moją groźną aurę rozpuścił śmiech Jimiego. Natychmiast oderwałam się od komputera i zaczęłam łaskotać maleństwo. Delikatnie wodziłam palcami po brzuszku maleństwa i w końcu mogłam się nacieszyć jego przesłodkim śmiechem.

-Michelle?!- usłyszałam głośny i lekko niecierpliwy krzyk Saula. Nie musiałam nic odpowiadać, bo już po kilku sekundach Mulat wpadł do pokoju, jak burza. -Jiiimi!- powiedział, w tempie błyskawicy zmieniając ton głosu. Zaczął podnosić malucha, robić mu samolociki i wszystko inne, czego tylko Jimi mógł chcieć.

-Coś się stało, czy po prostu stęskniłeś się za rodzinką?- zapytałam z wyszczerzem na twarzy.

-Oba! Letty rodzi!- powiedział z jeszcze większym uśmiechem i pocałował mnie w nos. Stanęłam jak wryta i patrzyłam na roześmianą minę Slasha z wytrzeszczonymi oczami. Spojrzałam na Jimiego i zerwałam się z miejsca.

-No chodźcie! Trzeba tam jechać!- krzyknęłam zakładając buty i zaczęłam się rozglądać za przenośnym fotelikiem. Po kilkunastu minutach udało nam się wsiąść do auta. Trzymałam Jimiego na kolanach, a Slash prowadził auto ze stoickim spokojem.

-No jedź szybciej!- powiedziałam z uśmiechem i popatrzyłam na licznik - 50km/h?! Challengerem?! - powiedziałam donośniej i spojrzałam na niego z politowaniem. Slash zaśmiał się i specjalnie zatrzymał się na pomarańczowym świetle.

-Ładnie wyglądasz kiedy się wkurzasz...- powiedział z wyszczerzoną mordką, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

-Widzisz mały, twój ojciec jest potworem. Twoja ciotka tam rodzi, a on prawi mi komplementy...- powiedziałam z uśmiechem na ustach i zaczęłam łaskotać maleństwo.

-Oj no nie jestem taki zły...chodź tu malutki!- powiedział, a ja popatrzyłam na niego wilkiem

-Jedź! Masz zielone!- powiedziałam zdenerwowana, a Slash natychmiast ruszył. Po kilku minutach przekomarzanek dojechaliśmy na miejsce. -Weźmiesz go? Ja pobiegnę.- powiedziałam robiąc słodkie oczka.

-Patrz mały, teraz to się przymila, a wcześniej to wrzeszczała!- powiedział wesoło, a ja zrobiłam jeszcze słodszą minkę. -Dobra, leć!- dodał po chwili, a ja oddałam mu maluszka na ręce i pocałowałam go w policzek.

Slash
              Patrzyliśmy z Jimim na odbiegającą Michy i razem zamknęliśmy samochód.

-Ahh mały, mówię ci, na kobiety to trzeba cholernie uważać.- powiedziałem, na co Jimi roześmiał się słodko. -To nie jest śmieszne stary! Pogadamy jak dorośniesz. Zobaczysz, że prędzej, czy później trafi się taka cwaniara, która zaciągnie cię do łóżka, potem powie, że jest w ciąży, a wtedy będziesz musiał wiać, albo się oświadczyć.- powiedziałem do bawiącego się moimi włosami maleństwa.

-Slash...to chyba nie są odpowiednie tematy dla półrocznego dziecka...- usłyszałem głos Duffa za plecami. Nerwowo się obróciłem i ujrzałem szczęśliwych McKaganów, idących najwyraźniej w tym samym kierunku co my.

-A cześć! Niech się uczy od małego!- powiedziałem wesoło i z uśmiechem na ustach przywitałem się z parką. Wyglądali na szczęśliwych, więc nie wiedziałem, czy pytać o za słoną zupę. Razem weszliśmy do windy i wjechaliśmy na drugie piętro. Trzeci raz odwiedzam ten sam oddział! Jeszcze tylko dwa razy i na razie koniec. Kiedy weszliśmy na korytarz z daleka było słychać wrzeszczącego Izzy'ego, który kazał Letty przeć. Popatrzyłem na miejsce pod ścianą i ujrzałem rudy łeb, łysą główkę i brunetkę. Wniosek: rodzinka Rose'ów. Podszedłem do nich i popatrzyłem z wyższością na Axla. Zastanawiało mnie, czy on spał w tym miesiącu, ale rozpoznał we mnie przyjaciela, więc jest dobrze. Przynajmniej jeszcze widzi.

-Czeee...pomóż mi łaskawie wstać.- powiedział nagle i złapał się dłonią za odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Zaśmiałem się pod nosem i wyciągnąłem jedną rękę w jego stronę. Kiedy wstał energicznie wygiął się w tył i po głośnym chrupnięciu przywitał się ze mną i z Duffem. Zastanawiałem się, gdzie jest Michelle. Po chwili wyszła z sali z szerokim uśmiechem.

-Stradlin jest ojcem! Brian i Janis! Zajebiście no nie?!- powiedziała rozentuzjazmowana i zdjęła zielony fartuch i czepek. Roześmialiśmy się i zaczęliśmy w myślach gratulować Stradlinom. Niespodziewanie Jimi zaczął płakać, więc bez wahania zacząłem go kołysać, na szczęście się nie zes...znaczy, nie zrobił kupki w świeżo przebraną poduszkę, więc wystarczyło trochę nim po podrzucać. Axl był zahipnotyzowany moimi zdolnościami ojcowskimi i nagle sam zaczął kołysać maleństwo. Podnosił Rogerka w górę i w dół. Oba maluchy były zachwycone, więc na koniec przybiliśmy sobie zwycięskie piątki. Spojrzałem na Jimiego i zaśmiałem się, kiedy tak bardzo przypominał mi...mnie. Jego oczka wciąż były nijakie, ale coś tak czułem, że będą czekoladowe. Pierwsze włoski też były bardzo ciemne. Skóra nie była tak blada jak Rogera, w ogóle to będzie przystojniak po ojcu. Ja to po prostu wiem...

Michelle
              Po kilku godzinach spędzonych ze świeżo upieczonymi rodzicami i płaczącą dwójką bliźniąt, wróciliśmy do domu. Slash napuścił pełną wannę wody i namówił mnie na długą kąpiel. Oczywiście nie potrafił rozstać się z Jimim, więc i jego nie zabrakło. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, co z tego, że nago, w końcu mały jeszcze nic nie zapamiętuje. Najpiękniejsze było to, że wcale nie bał się wody! Bawiliśmy się z Jimim kaczuszkami, a z radia dobiegał cudowny głos Whitney Houston...

3 miesiące później...

Duff
              Jechaliśmy windą w supermarkecie. Lizzy trzymała się za brzuch i dziwnie marszczyła brwi.

-Duff...ja...JA CHYBA RODZĘ!- krzyknęła nagle

-Baaardzo śmieszne. Chodź do McDonald's, bo zaraz zamkną.- powiedziałem, nie zdając sobie jeszcze sprawy z powagi sytuacji. -ŻE JAK TO RODZISZ?!- krzyknąłem zaniepokojony. -Przecież nawet nie wymyśliliśmy imienia dla małej!- krzyknąłem ciszej, a ludzie w windzie zaczęli interesować się całą sytuacją.

-Duff...teraz to ty sobie ze mnie nie żartuj! Masz mnie natychmiast zawieść do szpitala!- krzyknęła zdenerwowana i mocno chwyciła mnie za nadgarstek. Chyba zaczynałem panikować, bo moje nogi zaczęły się trząść, a szczęka dygotała jak z zimna na Syberii.

-Już kochanie...zaraz będziemy w szpitalu, wszystko będzie dobrze, jak chcesz nazwać naszą maleńką dziewczynkę?- zapytałem, mówiąc coraz mniej pewnie. W końcu winda się zatrzymała, a ja wziąłem Lizzy na ręce i pobiegłem do wyjścia, modląc się w duchy, żeby tylko nie poślizgnąć się na skórce od banana. Moja mała zaczynała drżeć i krzyczeć.Wsiedliśmy do auta, a ja jak to porządny kierowca, zacząłem ustawiać lusterka, zapinać pasy i odpowiednio przesuwać fotel.

-MCKAGAN CHOLERA JASNA URODZĘ TUTAJ, JEŚLI ZARAZ NIE PRZYSPIESZYSZ!- ryknęła z takich echem, że z pewnością usłyszeli ją w Wielkim Kanionie. Automatycznie dodałem gazu i kilka razy pomyliłem hamulec ze sprzęgłem. Z tych nerwów zapomniałem spuścić ręczny i tak przejechaliśmy przez połowę miasta. Pewnie zatarłem silnik, ale teraz się to nie liczyło. W końcu dojechaliśmy na miejsce, był zmierzch, przed 18:00. Nie mogłem się już doczekać tego dnia, a on nastąpił tak niespodziewanie. Nawet nie miałem zaplanowanego harmonogramu w razie rodzenia w supermarkecie! To przyszło do mnie tak nagle i wtedy usłyszałem Joan Jett! Zadowolony z siebie wpadłem bez fartucha na salę porodową i zastanawiałem się dlaczego nie ma tam jeszcze Lizzy...a! Już wiem! Została na korytarzu. Wybiegłem z powrotem do niej i pech chciał, że nie zasznurowałem trampków, zaraz...miałem przecież kowbojki! Kurwa...zawsze coś. Podniosłem się i otrzepałem kolana.

-Kochanie wiem! Joan! JOAN! Podoba ci się?!- krzyknąłem rozentuzjazmowany i chwyciłem Lizzy za dłoń, jednak w odpowiedzi uzyskałem tylko donośny krzyk...

-Tak dobrze! Teraz proszę się postarać! Widać główkę!- po tych słowach starszej blondynki, wszyscy usłyszeliśmy przepiękny płacz dziecka...mojej córki! Lekarka stanęła przede mną, trzymając w dłoniach maleńkie, różowe dziecko.

-Chce pan przeciąć pępowinę?- zapytała z wyszczerzem na twarzy, a ja tylko delikatnie się uśmiechnąłem i...chyba upadłem na ziemię...

Michelle
              Minął miesiąc. Lise i Duff troszczą się maleńką Joan, Stradlinowie mają urwanie głowy z Janis i Brianem. Szef Geffen ubłagał Gunsów, żeby wyruszyli w miesięczną trasę po Stanach. Na początku Gunsi nie chcieli się na nią zgodzić, w końcu jednak Davidowi udało się przekonać cały zespół. Wszyscy zebraliśmy się na lotnisku i czekaliśmy aż samolot będzie gotowy do startu. Niestety nie mogłam zabrać w trasę małego dziecka, podobnie jak Stradlin'owie, McKagan'owie i Rose'owie. Wszystkie dziewczyny zostały w domu, z dzieciakami, tylko Katrin mogła pojechać ze Stevenem.

-Będę tęsknić.- powiedziałam łamiącym się głosem i spojrzałam w oczy Saula. Kiedy zobaczył, że zbiera mi się na płacz, pocałował mnie delikatnie w usta

-Kocham cię.- wyszeptał mi do ucha i pogłaskał Jimiego po główce. -I ciebie też kocham, mały.- dodał weselej i przytulił do siebie maluszka. 

-Dobra chłopcy! Zbieramy się!- krzyknął David, rozczulony naszym pożegnaniem.

-Uważaj na siebie i...dzwoń jak najczęściej.- powiedziałam, prostując rękawek koszulki Hudsona.

-Zadzwonię jak tylko dolecimy.- powiedział uspokajająco i założył sobie na plecy pokrowiec z gitarą. Delikatnie pocałował mnie w policzek i ruszył przed siebie. Letty podeszła do mnie i wyciągnęła ręce w stronę Jimiego. Delikatnie jej go podałam i patrzyłam na oddalającą się sylwetkę Slasha. Nagle gwałtownie zawrócił i podbiegł do mnie. Wpił się w moje usta, mocno mnie do siebie przytulając. Po chwili odsunął się na kilka centymetrów, a ja oblizałam wargi, przymykając powieki.

-Idź już.- wyszeptałam, otwierając oczy i ujrzałam lekki uśmiech na twarzy Mulata...

Kilka dni później.  

            Siedziałam z Jimim w jego pokoju i grałam Stairway to Heaven. Doszłam do wniosku, że to będzie najpożyteczniejsza rzecz jaką mogę teraz robić. Mały leżał na materacu i bacznie mi się przyglądał. 

-Tata...- powiedział pod nosem. POWIEDZIAŁ?!

-Co?! Powtórz to malutki! Proszę!- powiedziałam, zrzucając gitarę na podłogę.

-Tata. Mama!- powiedział wesoło i zaśmiał się uroczo. Bawiliśmy się przez całe popołudnie, aż w końcu zadzwonił telefon. Akurat siedziałam w kuchni, więc miałam go w zasięgu ręki.

-Tak?- powiedziałam z wielkim wyszczerzem na ustach

-Tęsknię.- to był Slash. Uśmiechnęłam się do słuchawki i zaczęłam nawijać sobie kabel na palec.

-Jimi powiedział pierwsze słowo!- powiedziałam uradowana i usłyszałam ciężkie westchnięcie.

-Tak cholernie chciałbym teraz z wami być...- powiedział ze smutkiem. -A co powiedział?- dodał znacznie weselej.

-Najpierw tata, a potem mama!- powiedziałam radośnie i usłyszałam cichy śmiech Slasha po drugiej stronie.

-Kocham cię, wiesz?- zapytał, a ja wyobrażałam sobie jaką ma teraz minę.

-Też cię kocham Saulie. Kiedy wracacie?- zapytałam, starając się nie zrobić z tej rozmowy seksu przez telefon

-Za 22 dni.- odpowiedział ze smutkiem, a ja spojrzałam w dół. -Co robisz?- zapytał po chwili milczenia

-Myślę...- wyznałam, siadając na szafce

-O mnie?- zapytał z nadzieję, a ja prychnęłam pod nosem. -To znaczy tak.- dodał z satysfakcją.

-Smutno nam tu bez ciebie.- powiedziałam markotnym tonem.

-Wytrzymajcie jeszcze trochę, może złamię sobie rękę i odwołamy...- zaczął

-Nie!- krzyknęłam stanowczo, a Slash tylko zaśmiał się po drugiej stronie. Po chwili roześmiał się jeszcze głośniej. -Co?- zapytałam niepewnie

-Duff wyjebał się na puszce Coli.- powiedział spokojniej, a ja wybuchłam głośnym śmiechem. -Mówiłem ci już, że uwielbiam kiedy się śmiejesz?- zapytał po chwili, a ja znowu wyszczerzyłam się do cudownego urządzenia. Już miałam zamiar coś powiedzieć, ale usłyszałam płacz Jimiego z góry.

-Przepraszam, ale Jimi...- zaczęłam 

-Słyszę, słyszę, biegnij do niego, a ja i tak muszę kończyć. Jakiś pierdolony wywiad za 20 minut.- powiedział wzdychając, a wstałam na równe nogi.

-Zadzwonisz jeszcze?- zapytałam z nadzieją w głosie.

-No przecież, nie zasnę bez twojego głosu.- wyszeptał tym swoim seksownym tonem, a ja zaśmiałam się cicho

-Kocham cię.- powiedziałam z uśmiechem na ustach

-Ja ciebie też. Wytrzymaj jeszcze trochę.- po tych słowach usłyszałam sygnał przerwanego połączenia. Odłożyłam słuchawkę na miejsce i popędziłam do pokoju Jimiego...

              W nocy zeszłam na dół i usiadłam na kanapie z kubkiem ciepłego mleka w dłoniach. Ciągle myślałam o moim Hudsonie i nawet nie chciałam przestać. Włączyłam radio i ustawiłam jeden z moich ulubionych singli. Nuciłam pod nosem tekst i ustawiałam głośność. Face In The Sand krążyło w moich myślach i nie dawało mi spokoju. Zastanawiałam się nad tym, co moglibyśmy teraz robić. Tak bardzo brakowało mi jego przytulenia, czy chociażby głupiego spojrzenia, nie wspominając już o pocałunkach. Ruszyłam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ukryłam się kołdrą i usiadłam na samym środku łóżka. Wpatrywałam się w mój ukochany napis Hollywood, czekając na ten głupi telefon, aż w końcu zadzwonił. Podniosłam słuchawkę drugiego aparatu, leżącego na mojej szafce nocnej i znowu się rozchmurzyłam.

-Śpisz?- zapytał cichy głos Mulata

-Nie, czekałam aż zadzwonisz.- powiedziałam, chichrając pod nosem.

-Co robisz?- zapytał z zaciekawieniem

-Kładę się na poduszce i owijam kołdrą.- jak powiedziałam, tak zrobiłam. Usłyszałam jęknięcie zrezygnowania i ten piękny tekst:

-Weź już nic nie mów, bo mi stanie.- zaczęłam się śmiać i tak mniej więcej przebiegała nasza każda rozmowa...

***
UWAGA! Nadrabianie zaległości trwa! xD 

AAA! Jaram się! Ponad 40 000 wyświetleń *_* 

No i jeszcze raz, baaardzo was proszę, zajrzyjcie TUTAJ xD (znaczy się Ci, którzy jeszcze nie zaglądali)

Komentarze

  1. Ja pierdziele, warto bylo czekac! Bede czytac jeszcze raz. Jeden rozdzial, a tyle sie wydarzylo. Stradlinowie maja swoje maluszki. McKaganowie tez. Terax krotka trasa. Nie dziwie sie, ze wszyscy tak tesknia. W koncu minelo tyle czasu od jakiegokolwiek wyjazdu. Jimmy mowi 'tato' - the best moment ever *_* Czemu przy tym nie bylo Slasha :'( Rozdzial genialny, zajebisty, cudowny!!! Nie moge doczekac sie nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaw! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! <3
      Zabieram się za kolejny rozdział, pieprzyć szkołę! :D

      Usuń
  2. Oooo kobieto! Jak sobie wyobraziłam to co Slash powiedział w ostatnim zdaniu, to do tej pory mam orgazm ;D Aa to było dawno ;p



    Podpis: (Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahaha nie no to git :D Widocznie jeszcze nie wyszłam z wprawy pisania xD

      Usuń
  3. Szkoda że przeskoczyłaś parę tych miesięcy ale i tak jest po prostu super *____*
    Szkoda, że Michelle została sama z Jimim na tak długo.
    Pierwsze słowo Jumiego *___* Tata! Mama!
    Czekam na następne rozdziały. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj no przepraszam! Ale niestety teraz będę tak częściej przeskakiwać, bo jest ZA dobrze xD
      Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
    2. Jest ZA dobrze? Czyli szykują się jakieś kłopoty?
      U mnie nowa notka:
      http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

      Usuń
  4. Hahahahahahahaha.....jebłam z dywanu na podłogę.....wypierdalający się Duff na puszcze coli i tekst Slasha "weź już nic nie mów, bo mi stanie"...........hahahahahahaha
    Jesteś genialna......hahahahaha.....dalej nie mogę przestać się śmiać :)))))))))
    Slash jest taki słodki jak bawi się z maluszkiem :)))))
    Aaaa i najlepsza akcja z Lizzy i Duffem od windy po szpital, nie masz pojęcia jak się uśmiałam :)
    Czekam na więcej xD
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww ! *______* Dziękuję!
      + teraz mam motywację, aby pisać nowy rozdział <3

      Usuń
  5. AWR *.*
    ostatnie zdanie najlepsze!
    i w ogóle kocham ♥
    u mnie też nowy :)
    http://my-hell-and-heaven.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww jak słiiitaśnie *_* Uwielbiam sceny Slasha i Jimiego <3
    Akcja: porodówka razy 2 ! ;D hahaha i tak najlepszy był Duff, który wypierdolił się o "niezawiązane sznurówki w kowbojkach"? hahahahaahah ;D Genialne!



    here-today-gone-to-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha porodówka razy 2 - taaak teraz się tym tekstem jaram :D
      cholernie dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  7. Hahaha :D Zdecydowanie najlepszym momentem jest poród Lizzy :) A najsłodszym pierwsze słówka Jimmiego <3 Szkoda, że Gunsi musieli wyjechać w trasę :( Zastanawiam się czy Joan poda się bardziej do Duffa czy do Lizzy...:P Hehehe:D Nie ma to jak gadać z małym dzieckiem o łóżkowych sprawach :D Genialny rozdział! <3 Czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy, jeszcze tylko nam Stevenek został bez dzieci! D:
      Naprawię to, kiedyś...
      no, ale ten, dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  8. zapraszam na nowy u mnie bad-verse.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno! Jestem z tobą od Dosłownie drugiego rozdziału!! Matko...zawsze czekam z taką presją na nowy *^*
    Wgl....to powspominać mi się zachciało! O! Wolno mi przecież!!
    Pamiętam rozdział w którym Michelle i Gunsi zostają porwani przez jakiegoś idiotę-->epickie!
    a co do rozdziału ...co ja gadam wszystkiego co piszesz...TO JEST MAGIA!! Naprawdę masz "rękę" to pisania :D
    Podpis: Lizzy Page ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *________* aaawww, ale się jaram! No teraz to już mi uśmiech nie zniknie z twarzy do końca życia :D
      Alee....nieeee no, cud, nie wiarygodne, że tak długo już czytasz to opowiadanie! <3
      Wielbię Cię normalnie 8D

      Usuń
    2. Nom nie chwalić się to długo :D

      Haha no ja cie kurde też wielbie nie?
      *__________________* Masz rzyg tenczom albo niee bądźmy oryginalni!
      Dam ci jednorożca który rzyga tenczom O! :D ORYGINALNA JA!
      Podpis: Lizzy Page ;D

      Usuń
  10. Jezu <3
    Zajebisty rozdział ! Śmiałam się jak nie wiem. Haha duff wyjebał się na puszce od coli. hahaha
    Jesteś niesamowita! Chciałabym miec taki talent jak ty , kurde !
    Jaram się Letty i Lizzy mega, mega <3
    Nareszcie urodziły :D
    Czekam na nowy rozdział z niecierpliwością!
    Wbijaj do mnie, niedługo nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhuhuhu! No cieszę się niezmiernie! <3
      Dziękuję za komentarz i na pewno wpadnę, może jeszcze dzisiaj xD

      Usuń
  11. Kobieto coś Ty ze mną zrobiła...
    Przypadkowo weszłam na Twojego bloga i sobie przeczytałam ten rozdział. Tak mnie to wszystko wciągnęło, że przeczytałam wszystko od początku ^o^
    Dobijasz mnie totalnie.
    Uwielbiam ostatnie zdanie, które mówi Slash. Uwielbiam Duffa, który wyjebał się na puszcze coli. Uwielbiam wszystkich. Uwielbiam Ciebie i to opowiadanie. O jaaa *______*
    Weź szybko dodaj następny rozdział, bo mnie coś trafi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to mnie zmiażdżyłaś... *_____________*
      No normalnie nie wiem co powiedzieć :D DZIĘKUJĘ! <3
      Zajebiście mnie cieszy fakt, iż to Ci się podoba, a jeszcze bardziej, że przeczytałaś dzisiaj wszystko o.o
      Jr dzięki, w takim razie...jutro nowy :D

      Usuń
  12. No zajebiście. Trochę mi brakuje dokładniejszej relacji z porodu Letty i paniki Izzeusza :P Ale za to akcja z Duffem i Lizzy genialna, potykanie się na sznurówkach od kowbojek i inne takie :) Oni są taką słodką parą! Normalnie moja ulubiona para pomału. Uwielbiam Lizzy, no i Duffa oczywiście! Świetnie się dobrali ♥ Duff potrzebuje takiej słodkiej i szczerej i prawdziwej dziewczyny, a nie jakiejś wrednej suki jak Megan. Lizzy jest taka słodka. I chyba ze wszystkich Gunsowych kobietek najbardziej się z nią utożsamiam. No, to widzę, że mamy bladziocha i mulata. A konkretniej mam na myśli Rogera i Jimiego :D A Jimi już pierwsze słowa powiedział. Słodko :) Taaa, Slash gadający z dzieckiem o sprawach łóżkowych. Czemu mnie to nie dziwi ;D No i jeszcze malutka Joan, teraz jest najmłodsza. Bardzo się cieszę, że maleńka dostała imię po Joan Jett. Chociaż mi chyba jeszcze bardziej podobałoby się Sandy (od Sandy West), no ale Joan też super. I jak tu odmówić Duffowi, no? Boże, ogólnie bardzo, bardzo bardzo mi się podoba!
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaah *_* jak dobrze, wiem, że rozdział nie należał do najmocniejszych, no ale...musiałam coś dodać, bo by mnie rozszarpali xD
      Poprawię się...może jutro 8D
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  13. nowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. jestem zajebiście padnięta po dzisiejszym dniu, więc nie przeczytam dzisiaj. jutro postaram się wszystko ogarnąć. tym czasem zapraszam na rozdział, który szybko wrzuciłam. http://all-roads-lead-to-hollywood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Po Slashowi czyjeś bokserki? Co jada na śniadanie przeciętny Hudson? Dlaczego Duff śpiewa piosenki Prince'a? Co dręczy Sophię? To i jeszcze więcej nikomu niepotrzebnych do życia pierdół w trzynastym rozdziale najbardziej psychicznego dansingu w historii ^^
    http://no-more-plastic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak się rano obudzę to będę wszystko nadrabiać a póki co zapraszam na nowy rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Wuahahahahahahaha, już sobie wyobrażam Duffa na puszce od coli. Piękne. XDDD
    Ostatnie zdanie Slasha mnie rozwaliło na cząsteczki. Kurde, za dużo chemii i fizyki. Kit. XDD
    Jimi mówi. *___* Yaaaaaaaaaaaay. *_____*
    I przy okazji u mnie nowy. c:

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobra, dobra wszystko nadrobiłam. Zaczynam: *___________________________________________________________*
    Tak z głównych rzeczy to chyba tyle. Stradlinowie mają swoje kochane bliźniaki! Duff rozjebał system w tym supermarkecie! Jimmi powiedziała mama i tata! Slashowi nie można mówić o kołdrze, bo mu stanie xD! Rozmowa ojca z synem o kobietach! Generalnie jest tak zajebiście, że ni stać mnie na bardziej sensowny komentarz xD
    A co do nowego opowiadania, zapowiada się bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem, czy mam informować dalej, ale dobra. U mnie na zwierzenia-susnet-strpi.blogspot.com nowy rozdział. A jak chcesz być nadal informowana, to proszę wpisz się do zkałdaki "informoani" u mnie na blogu. Dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy nowy? ;( Bo wchodzę z nadzieją co 5 minut i już w depresję wpadłam...


    Podpis:(Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
  21. http://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Liczyłam na jakąś trasę, ale nie spodziewałam się, że nastąpi tak szybko i w dodatku bez dziewczyn! Szkoda trochę, że musiały zostać, no ale ktoś się dziećmi zajmować musi.

    Dwa porody w jednym rozdziale! Super!

    Duff jak zwykle przegenialny w swoim nieogarnięciu XDDDD
    Każdy fragment z nim wywołuje u mnie taki uśmiech, że jeszcze trochę, a pękną mi policzki i będę już zupełnie jak Joker wyglądać XD

    Ale ten czas szybko leci w tym rozdziale. Ale spoko, nie narzekam, lubię jak się dużo dzieje :D

    Rozmowa Slasha z Chelle była bardzo urocza <3 No i ten Duff wywalający się na puszce Coli hahaha nie mogę z niego XD

    Ciekawa jestem jak Izzy i Letty będą dawać sobie radę z bliźniakami. Na pewno łatwo nie będzie.

    Jeszcze tylko Steven nam został, no ale on w roli ojca to totalna abstrakcja XD przecież to takie duże dziecko jest XD no ale dobra, załóżmy, że w niego wierzę, albo w zasadzie, że wierzę w Katrin i to, że ogarnie wszystko :D

    Pozdrawiam bardzo serdecznie :***
    Lady Stardust <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ się cieszę, że tak bardzo podoba Ci się ciamajdowaty Duff! :D
      #missionaccomplished

      Do tej pory trzymam kciuki za Katrin :D

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz <3
      Reverie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki