Rozdział 82. Wait.

Slash
           Jeszcze 10 dni, jeszcze tylko jebane 10 dni! Sam nie wierzę, że aż tyle wytrzymałem bez Michelle i Jimiego. Co prawda dzwonimy do siebie kilka razy dziennie, ale to już nie to samo co zasypianie i budzenie się obok siebie...No i tyle mnie ominęło. Pierwsze słowa Jimiego, kiedy Michelle mi o nich powiedziała to, szczerze mówiąc, chciało mi się płakać. Czy mały nie mógł zaczekać chociaż ten jeden miesiąc?! Ale z drugiej strony, teraz wiem, że ciężko by było przeżyć choćby dzień bez głosu moich dwóch największych skarbów.

-Slash! Do cholery zbieraj dupę! Za 15 minut koncert, a ty siedzisz przy tym jebanym telefonie i szczerzysz się jak pedał do geja!- krzyczał Duff, a ja zamiast denerwować się za to porównanie, obdarowałem go tylko szczerym uśmiechem i szybko wyszedłem z pokoju.

-Zamknij drzwi i przynieś klucz!- krzyknąłem wbiegając do windy i wcisnąłem magiczny guzik, który zawiezie mnie na parter. Jedno jest pewne - nigdy więcej nie ruszam się z domu bez mojej rodzinki. Nigdy. Za nic. Blondasek, przeskakując co 3 schodki, BEZPIECZNIE dotarł do naszej limuzyny.

-Nie rozrzucaj skarpetek po podłodze.- powiedział z cwaniackim uśmiechem i podał mi klucz. Zgromiłem go wzrokiem, a reszta wybuchła szczerym śmiechem.

-Slash, czy ty i Duff to coś więcej niż przyjaciele?- wydusił z siebie... Izzy? Aaa no tak, ten człowiek teraz potrafi śmiać się ze wszystkiego. Ciągle chodzi uśmiechnięty i pisze zajebiste teksty. Nawet na koncertach daje z siebie wszystko. Nie ma co, ta jego powiększona rodzinka ma na niego dobry wpływ. Ostatnio nawet udziela wywiadów! No, ale wracając do jego słów

-Pojebało?- powiedziałem, śmiejąc się pod nosem i walnąłem roześmianego Duff'a w tył głowy. Kiedy tylko dojechaliśmy na miejsce zabrałem gitarę i popędziłem do telefonu.

-Michelle?- zapytałem z szerokim uśmiechem, a odpowiedział mi stłumiony śmiech Jimiego i słodki głos mojej brunetki

-Cześć, nie śpisz jeszcze? Mieliście grać w Detroit.- powiedziała, a ja zmarszczyłem czoło na samo wspomnienie tamtego piekielnego miasteczka.

-Jesteśmy już w Seattle, a to jakieś 2 minuty różnicy czasowej.- odpowiedziałem, opierając się ramieniem o ścianę. Jimi śmiał się po drugiej stronie, a ja szczerzyłem się do tej jebanej słuchawki jakbym to właśnie ją spłodził.

-Hudson, czy...kurwa! Odetnijcie mu kurwa prąd, bo nie wyrobię!- krzyczał Rose, patrząc na moją zajebistą osobę.

-Dobra skarbie, ja muszę iść, zadzwonię po koncercie. A właśnie! Włącz kanał 9 i nas podziwiajcie!- krzyknąłem na koniec i wtedy do sali wbiegła cała reszta. Axl z...nożycami?! Pojebało? Albo zresztą...jak go raz prąd pierdolnie to nic mu się nie stanie. Ale z drugiej strony...ja sztucznego oddychania nie będę mu robił. Odłożyłem nerwowo słuchawkę i schowałem ręce za plecami, uśmiechając się jak gdyby nigdy nic.

-Idziemy grać...chłopcy...- powiedziałem optymistycznie i ostrożnie ich wyminąłem...

9 dni później...

Michelle
           Od samego rana chodziłam po domu z szerokim uśmiechem na twarzy. Jimi bacznie obserwował moje wszystkie ruchy, siedząc wygodnie w foteliku w kuchni i pochłaniając ogromne ilości śmierdzącej papki. Chuck Berry śpiewał gdzieś w tle, a ja biegałam po całym salonie i sprzątałam zabawki z podłogi. Mały nieźle dawał mi w kość, ale jakoś przetrwaliśmy ten cały miesiąc. Na dworze było cholernie ciepło, więc założyłam cienką koszulkę i ucięłam ją mniej więcej w połowie. Krótkie szorty fajnie komponowały się z żółtymi Conversami, więc nie potrafiłam ich nie założyć. Związałam włosy w dwa warkocze i rozpoczęłam gruntowne porządki w kuchni. Chłopcy mięli przylecieć dopiero jutro rano, więc trzeba się było czymś zająć. Szybko uporałam się z kurzem na półkach, potem podłogi i tak zleciało mi z 6 godzin. Położyłam Jimiego do łóżeczka i odetchnęłam chwilę z książką w ręce. Sama nie wiem kiedy zasnęłam. Dopiero po jakimś czasie obudził mnie płacz małego. Szybko zerwałam się z miejsca i przecierając oczy zaspanymi ruchami, spojrzałam na jego zapłakaną buźkę. Wyciągnęłam go z łóżeczka i delikatnie do siebie przytuliłam. Po chwili zeszliśmy na dół, a mały powoli się uspokajał. Spojrzałam na zegarek, była 15:26. Zrobiłam obiad dla maluszka, a sama postanowiłam zjeść coś na mieście, może przy okazji zrobię zakupy i takie tam. Szybko przebrałam się w luźną białą koszulkę i krótkie jeansy. Jimi się obudził i już po chwili jechaliśmy w stronę największego centrum handlowego na wybrzeżu. Najpierw zaopatrzyłam się w dwa duże burgery i nie licząc się z kaloriami, pochłonęłam je w mgnieniu oka. Maluszka nosiłam w specjalnym nosidełku, więc nie musiałam się martwić, że go upuszczę. Zrobiliśmy szybkie zakupy w dziale spożywczym i już mięliśmy wracać do domu, kiedy nagle przypomniałam sobie, że całkiem niedaleko jest plaża. Ledwo poradziłam sobie z zapakowaniem zakupów do bagażnika. Szybko przejechaliśmy te kilka kilometrów i już po chwili zaparkowałam auto przy samej plaży. Zabrałam maluszka z samochodu i zamknęłam drzwi. Mały był wyraźnie zainteresowany nowym środowiskiem, bo bacznie obserwował każdy centymetr nieba, piasku, chmur i ludzi w okolicy. Cmoknęłam go delikatnie w policzek i mocno do siebie tuląc, wesoło zeszłam z trzech schodków na piasek. Nie przejmowałam się tym, że do trampek nasypie się pełno piasku. Byłam zbyt zajęta obserwowaniem maluszka. Kiedy doszliśmy do brzegu mały wyciągnął delikatnie rączki w stronę wody.

-Cio malutki, chcesz do wody?- zapytałam, spoglądając w brązowe tęczówki, które tak cholernie przypominały mi jego ojca. Jimi nadal rwał się w stronę puszystych fal, więc ostrożnie nachyliłam go nad świeżo napływającą, czystą wodą. Kiedy tylko jego maleńki paluszek zanurzył się w ciepłej cieczy mały wybuchnął perlistym śmiechem. Samoistnie się uśmiechnęłam i przytuliłam maluszka do piersi. Wyglądał tak słodko, trzymając paluszek w buzi i patrząc na mnie tymi zaszklonymi oczkami, że aż się uśmiechnęłam. Delikatnie klapnęłam tyłkiem na suchy piasek i rzuciłam okiem na wyraźną linię horyzontu. Zbliżał się zachód słońca, więc rozsiadłam się wygodniej. Złączyłam kolana i położyłam Jimiego na udach. Delikatnie łaskotałam go po brzuszku i co jakiś czas spoglądałam w stronę słońca. Niebo znowu było prześliczne, a ja ponownie zaczęłam tęsknić za Slashem. Już prawie przypomniałam sobie wszystkie nasze ulubione momenty, kiedy nagle mały głośno zapłakał. Ciężko westchnęłam i poderwałam się z miejsca. Nie czekałam aż słońce zniknie, nie miałam czasu. A szkoda, bo na pewno byłoby pięknie...

           Siedziałam w pokoju maleństwa i czytałam tą samą nudną książkę. A może wcale nie była taka nudna, tylko ja nie potrafiłam się na niej skupić? Ale z drugiej strony kto by potrafił, wiedząc, że już jutro będzie się przytulało do własnego niedźwiedzia? Na samą myśl o Kudłaczu na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Czekałam na ten jebany telefon, ale dzisiaj nie zadzwonił. Jeszcze. Siedziałam wygodnie w fotelu i wodziłam wzrokiem po literkach, myślami będąc gdzieś w odległej przeszłości. Po chwili przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie jak Hudson mnie przytula. Czułam jego oddech na swojej szyi, jego pokręcone włosy łaskoczące moją skórę. W końcu moje dłonie stały się tak słabe, że książką z impetem upadła na podłogę, szczelnie się zamykając. Westchnęłam pod nosem i powoli ją podniosłam. Rozpuściłam warkocze i palcami rozproszyłam włosy wokół głowy. Podeszłam jeszcze do łóżeczka i rzuciłam okiem na słodko śpiącego malca. Spojrzałam jeszcze na gitarę na ścianie i wyszłam z pokoiku zostawiając otwarte drzwi. Cicho zeszłam po schodach i szybko zrobiłam sobie dwie małe kanapki. Potem zaparzyłam sobie ciepłej herbaty i usiadłam przy oknie, wpatrując się w moją ulubioną część Los Angeles...

Slash
           Siedziałem w hali odlotów jak na szpilkach. Jest szansa, że wrócimy jeszcze dzisiaj w nocy! Strasznie cieszyłem się na samą myśl o powrocie. Dobrze, że nie posłuchałem Axla i zadzwoniłem na lotnisko. Skubaniec, już mu się żonka znudziła? Nie no, wszyscy tęsknimy, ale chyba ja najbardziej. Nie wiem jak taki Izzy, wyszczerzony na maksa, może spokojnie jarać szlugi, grać koncerty jak jakaś jebana oaza spokoju, a mnie rozpiera energia. Gdybym mógł, poleciałbym do LA na skrzydłach! Ale chuj. Matka natura, aż taka dobra to nie była. Zastanawiałem się co teraz mogą robić moje dwa skarby. Mały pewnie śpi, a jak nie śpi to je, albo...mówi! Muszę w końcu usłyszeć jego głos, bo mnie szlag jasny trafi.

-Duff....przyjacielu, wiesz, że cię kocham?- zapytałem z szerokim uśmiechem

-No wiem, ale....o nie! Nawet o tym nie myśl! Nie pójdę po raz szósty pytać tej blondi, czy samolot za długo przyleci! Sam do niej zapierdalaj.- fuknął, a ja straciłem swój uśmiech i odwróciłem się tyłem od tej bandy jełopów bez serca. Założyłem ręce na klacie i z miną obrażonego 10-latka siedziałem przez 3 minuty.

-Ej no, ale chłopaki! Weźcie się zlitujcie, mnie już ochrona chciała wyprowadzić!- krzyknąłem oburzony i popatrzyłem błagalnie na Stevena.

-Stary...za Tobą jest tablica odlotów...- mruknął Izzy i w mgnieniu oka wszyscy spojrzeli na magiczne urządzenie. TAAAK! TAK TAK TAK! TAK! Lecimy! Pisnąłem ze szczęścia jak panienka i w szale radości rzuciłem się na nic nie przewidującego Stradlina. Po chwili zorientowałem się, że mamy 2 minuty do odlotu. Odsunąłem się od niego i dałem znak reszcie, żeby za mną pobiegła. Nie wiem jakim cudem siedziałem w fotelu przypięty pasami, półtorej minuty przed startem, ale to teraz nieważne. Może zagiąłem czasoprzestrzeń? Dupa. W końcu lecimy...

           Zmrużyłem na chwilę oczy... a przynajmniej taki miałem zamiar, bo padłem na pysk i obudziłem się kiedy lądowaliśmy. Pierwszy wybiegłem z samolotu i potykając się o próg wyjebałem na całej długo...nie! Robię się jak McKagan! Kurwa. Szybko się pozbierałem i szczerze uśmiechając się do roześmianych pysków złapałem taksówkę. W mgnieniu oka dojechaliśmy pod mój kochany dom. Zapłaciłem kierowcy i obdarowałem go uśmiechem. Popatrzył na mnie jak na idiotę i mruknął pod nosem coś w stylu -Gej...- ale całkowicie to zignorowałem i otworzyłem furtkę. Rozglądając się dookoła ogrodu dotarłem pod same drzwi. Zacząłem przeszukiwać kieszenie kurtki i spodni. W końcu wygrzebałem pęk kluczy i wszedłem do środka. jak najciszej potrafiłem. Zastała mnie głucha cisza. Walizkę postawiłem po lewej. Ostrożnie zdjąłem buty, a kurtkę zawiesiłem nad szafką. Tak przyjemnie jest znowu poczuć ten domowy klimat. Wszedłem do kuchni i nalałem sobie wody do szklanki. Powoli upijając małe łyczki, podszedłem do drzwi tarasowych i rozejrzałem się po całym ogrodzie. Gdzieś przy basenie leżały małe piłki i plastikowe zabawki. Uśmiechnąłem się pod nosem i odłożyłem szklankę na stolik w salonie. Przyspieszyłem kroku i wtargnąłem do pokoiku Jimiego. Wyszczerzyłem się pod nosem i nachyliłem nad łóżeczkiem. Mały spokojnie spał. Lekko pogłaskałem go po główce i usłyszałem ciche mruczenie. Zaśmiałem się i postanowiłem wreszcie iść do Michelle. Zajrzałem do sypialni. Moja brunetka smacznie spała. Postanowiłem wziąć szybki prysznic, więc zabrałem jakieś gacie z szuflady i popędziłem pod gorący strumień wody. Miałem dziwne wrażenie, że tylko tutaj mam czystą wodę. We wszystkich hotelach ona po prostu jebie. Dobra, chyba mam paranoję. W końcu owinąłem się ręcznikiem i spojrzałem na odbicie w zaparowanym lustrze. No kurwa...sam seks. Jakbym był gejem to sam bym się przeleciał. Wysuszyłem włosy ręcznikiem i z buszem na głowie wróciłem do sypialni. Nie potrafiłem jej tak po prostu obudzić. Jak najostrożniej się dało, wsunąłem swój zgrabny tyłek gdzieś obok małej i delikatnie podnosiłem jej dłoń w powietrzu, kiedy nagle zostałem mocno przyciągnięty przez to chude chuchro. Michelle położyła głowę na mojej klacie i chyba nie do końca była świadoma, że nie jestem poduszką...

***
Dobra nie wiem, czy za krótko, ale musi wam wystarczyć, no i z góry przepraszam za wszelkie błędy! xD

Zapraszam jeszcze raz do Informowanych, znaczy się tych, którzy jeszcze nie zaglądali TUTAJ :)
i do nowej zakładki "Z innej bajki" jak niektórzy się pewnie domyślili, tam będę się ukrywać tzw. przerywniki, również o Gunsach xD

No i jeszcze wspomnę o tym, że na Halloween szykuję się specjalny rozdział 8D

Komentarze

  1. Nowy u mnie xD I dzięki za te zaległe komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez Ciebie policzki mi wezmą i zaraz pękną od tego szczerzenia się! Cholera! Ja dalej to robię! Slash swoją egzystencją i przemyśleniami w tym rozdziale po porostu rozpierdala system! XD Relacja Duff-Slash mnie powala! Jaki trzeba mieć zajebisty talent,żeby coś takiego napisać! Po porostu Cię kocham! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 Dobra kończę, bo zaraz zacznę rzygać tęczą przez moje uwielbienie tego bloga! ;D I przy okazji nowy u mnie :)
    P.S Masz na swoim blogu odwiedziny z Niemiec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha dziękuję za komentarz! No! Mam odwiedziny nawet z Chin! xD A coo? 8D

      Usuń
    2. Tak się pytam, bo wydawało mi się to trochę dziwne :D Dzięki :)
      Bad-Apple ( cholernie nie chciało mi się logować XD)

      Usuń
    3. Spoko spoko :D
      No ja na początku też takie WTF na ryju, jak wyświetlają mi się odwiedziny z Azji, Alaski i Chile xD

      Usuń
  3. Hahaah....rozjebujesz mnie :P
    Ty masz genialne teksty "Szczerzysz się jak pedał do geja", "Jakbym był gejem to sam bym się przeleciał".............hahhahhah...no ja Cię kocham :)



    MTKOBOSKOKOCHANO....JAKAFAZAJAPIERDOLE...................DUFF SIĘ NIE WYJEBAŁ ANI RAZU I NIC MU SIĘ NIE STAŁO O_o SZOK
    Ale za to Saul się wyjebał ♥

    OBOŻEE.....Jimmi jest taki słodki, że ja nie mogę *o*
    Czekam na więcej ^.^ xD

    PS. Mam nadzieje, że strzelisz jakiegoś powitalnego ostrego pornosa (ja wcale nie jestem zboczona) :P
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhyhyhy dziękuję kochanie! Cieszę się, że rozdział choć trochę przypadł Ci do gustu <3

      Usuń
    2. TROCHĘ......??????
      To mało powiedziane maleńka...............BARDZO PRZYPADŁ MI DO GUSTU ♥♥
      (Magda)

      Usuń
    3. Jaaaay *_____*
      No dziękuję....w takim razie następny rozdział postaram się napisać w miarę szybko xD

      Usuń
  4. ehh poduszka ze Slasha, też chcę!
    ogólnie to ja już czekam na nowy,albo na jakiś dodatek, bo już się doczekać nie umiem. no i nie wiem co powiedzieć, bo to zajebiste jest!
    a u mnie też jest nowy rozdział i zmieniłam troszeczkę wygląd :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa no...Slash poduszka by się przydał... :D

      A dodatek pojawi się w środę, rozdział...na razie lepiej nic nie zapowiadam, bo gówno z tego pewnie wyjdzie, jak zwykle xD
      Zajrzę jak tylko znajdę czas! :)

      Usuń
  5. Hahahahaha " szczerzysz się jak pedał do geja". Genialne teksty. Jak zwykle świetny rozdział. Nie wiem nawet co napisać tak mi się podoba że nie umiem wyrazić tego w słowach
    <3
    U mnie nowy zapraszam.
    http://gunsnroses-sweet-child-o-mine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww no dzięki dzięki skarbie :D
      A do Ciebie, jak już zapowiadałam, zajrzę xD ale nie wiem kiedy.

      Dzięki za koment <3

      Usuń
  6. JEZUSIE *-*
    JARAM SIĘ SLASHEM <3
    Jaram się całym tym rozdziałem !
    I Duff ani razu sie nie wyjebał to też coś ^

    Ja też mam nadzieje że zrobisz jakieś "miłe" powitanie.. *-*

    U mnie nowy zaraz będziee :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oł maj gasz...same zboczuchy mnie otaczają! Tylko jedno Wam w głowach! :D
      no ale...skoro nalegacie... 8D

      Dziękuję! <3

      Usuń
  7. Aww, nie mam czasu na wyjebany w kosmos komentarz, powiem tylko, że rozdział był (w sensie fabuły) trochę nudny, nic się nie działo, ale lubię Twój styl więc mi się podobało. Slash mnie rozjebywywywywał <3 xD
    No i... Jakbym był gejem to sam bym się przeleciał! Hahahahahahahahaha ojapierdolęwdupękurwaaa LEŻĘ XDXD Od razu wyobraziłam go sobie takiego pozującego do lustra *___* xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak taaak taaak, wiem że totalna nuda, ale ja tam rzadko kiedy mam wybitną wenę, żeby coś z akcją napisać :D
      Przykro mi bardzo :<
      No, ale ten, dziękuję za komentarz ! <3

      Usuń
  8. Ahahahahah, no ja Cie po prostu kocham! "Szczerzysz się jak pedał do geja" Do tej pory się śmieje :D
    I Duff się nie wyjebał <3
    Pewnie jak się obudzą to zaczną się pieprzyć *-* (Żeby nie było- ja wcale nie jestem zboczona! :D)
    Nie no, ja kocham to opowiadanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kulwa *_____*
      Wszyscy mnie kochają... <3
      Dzięki za komentarz! xD

      Usuń
  9. Nom, jaram się jak nie wiem twoim nowym rozdziałem *^*
    ;D ej od kiedy to Michelle należy do klubu Konwersiar? o matko...z całym szacunkiem do ciebie, jeżeli je masz...ale tak jakoś..nie wiem trochę wkurzają mnie te tapetki z kolorowymi conversikami latającymi za chłopakami i piszącymi sobie na skakpaju głupie opisy typu: "ohh jakiego chłopaka wybrać mam<3"
    Taa...to żałosne
    a co do rozdziału no co ja mam kurde powiedzieć?!!? czego mam się przyczepić??? jak zawsze: MASZ TALENT JAK W TO NIE WIERZYSZ TO ZACZENISZ BO BĘDE CIE PRZEŚLADOWAĆ !!! O :D chyba ze naślesz policje...to wtedy zmienie taktyke i będe cię dręczyć po nocach :D
    czekam na nowy
    Podpis: Lizzy Page ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaah Lizzy Lizzy! Dziękuję kochanie! Nawet nie wiesz jak Ty mnie psychicznie wspierasz i motywujesz do działania :D <3

      Usuń
  10. Zajebiste *.*
    Słuchaj, nie wiem czy mogę, ale daje tutaj link do bloga którego dzisiaj założyłam. Wiem, beznadzieja... Ale jakbyście mogli zajżeć, to DZIĘKOWAĆ DZIĘKOWAĆ DZIĘKOWAĆ!!! :D
    Tak przy okazji daję link dla zainteresownaych:
    http://welcome-to-the-jungle-ashley.blogspot.com/
    Ashley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra zajrzę jak tylko będę miała czas, ale skoro to już Twój drugi blog to chyba będzie faaajny xD

      Usuń
    2. Eee.. no nie wiem czy fajny :(
      Tamten był beznadziejny, a na ten mam mnóstwo pomysłów, ale jak siadami zaczynam pisać to się pusto w głowie robi... ;oo

      Usuń
  11. Chwila otrząsam się z szoku...
    DUFF...
    NIC...
    SOBIE...
    NIE ZROBIŁ? ............ [...] .........
    WHAT THE FUCK?! O.o
    Ale Boże, jaki ładny rozdział, OMG, OMG! <3
    Ogólnie wcześniej też było zajebiście, tylko wiesz, Kasia nie ma czasu, żeby ocenić, przepraszam :c
    TAAAAAAAK, LIZZIE RODZI, HEHEHEHEHEHEHEE <3 <3 <3 <3 <3
    Joan <3 i to jeszcze po Joan Jett, awwww :333
    Ej, Lizzie pozwala Duffowi ją nosić na rękach? Wiesz to nie wiadomo czy się takie wielkie wywali czy coś O.o
    MICHELLE I SLASH <3
    Ale weźmiesz jebniesz pornoskiem, no nie? :D
    Kocham Cię, pisz dalej, TYLKO SZYBKO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaah *____* oook, as ju łont masta... <3
      dziękuję za ten piękny koment :D

      Usuń
  12. Aaaaa! Zajebiste! <3
    Michelle z Jimi'm na plaży ;D to było taaakie piękne, najlepsza scena :3
    i ten zachwyt Slasha haha ;P
    "No kurwa...sam seks. Jakbym był gejem to sam bym się przeleciał." - rozpierdoliło mnie to xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerzysz się jak pedał do geja... XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bad_ass'ie! W końcu wiem, że żyjesz <3
      No dobra, ale tak teges...kiedy dodasz nowy rozdział? *_*

      Usuń
  14. Nowy rozdział: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na którkie opowiadanko, które jest dodatkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przypadkiem natknęłam się ostatnio na Twojego bloga i już dwa dni go czytam. Jest świetny. Na prawdę podoba mi się Twój sposób pisania. Chłonęłam to opowiadanie. Cały dzień nie jadłam, bo nie chciałam sobie przeszkadzać. Masz talent dziewczyno! :)
    Michelle, Slash i Jimmi <3
    A to mój blog o Gunsach. Dopiero zaczynam i jakbyś miała czas to zapraszam:
    http://my-guns-n-roses-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. "Za 15 minut koncert, a ty siedzisz przy tym jebanym telefonie i szczerzysz się jak pedał do geja" no rozpierdzieliłaś mnie tym tekstem :D haha złoto XD
    Tak samo jak Slash na lotnisku XD no prawie padłam XD

    O! Nawet Izzy wesolutki się zrobił :D chyba serio rodzinka pozytywne go nastraja :)

    Ale tym, że McKagan nie wyjebał się na schodach to mnie zaskoczyłaś, serio!

    Chelle z Jimmim na plaży byli tacy uroczy <3 cudna scenka!

    Lecę do kolejnych rozdziałów :)
    Pozdrowionka ;*
    Lady Stardust <3


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Dziękuję pięknie za komentarz <3
      Cieszę się, że rozdział się podobał!
      Gunsowe rodzinki to jeden z moich ulubionych tematów do pisania; oprócz, rzecz jasna, kłótni i dramatów :D

      Dziękuję i pozdrawiam gorąco!
      Reverie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki