Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Rozdział 3. Znikam

          Nie tracił nadziei na szczęśliwy koniec, bo dobrze wiedział, że taki nigdy nie nastąpi. Chciał jakiegokolwiek końca. - Jesteś najgorszym kutasem na jakiego mogła trafić! - wrzasnął Rudy z poranną chrypą - Jak mogłeś ją uderzyć?! - Nie...nie uderzyłem jej... - Nie? To jak wytłumaczysz to co miała na... - Nie uderzyłem jej świadomie - warknął, stając kilka centymetrów przed nim. - Byłem naćpany. Wiesz jak to działa. - Przestań się tłumaczyć. Po prostu przyznaj, że pobiłeś własną żonę - Rose zauważył na jego twarzy niepewność. - Ja ją... - zaczął Mulat, wbijając wzrok w podłogę - Myślisz, że jakbym tylko ją uderzył to zabrałaby dzieciaka i spierdoliła? W takim razie powinna to zrobić dawno temu - potężny cios obrócił go w bok. - Przyjemnie, prawda? Co ona ci takiego zrobiła? - Axl westchnął pod nosem - Po tym jak tu przyjechała... - znów nie zdążył dokończyć. - Przyjechała?! Dlaczego, do chuja pana, nie powiedziałeś, że wiesz c...

High Voltage Tattoo 5.

          Noc w lesie mogłaby wydawać się całkiem atrakcyjną ofertą, gdyby nie chrapiąca, ruda małpa śpiąca tuż obok. Nie każdy ma zdolności do całkowitego ignorowania odgłosów środowiska podczas snu. - Bailey, pierdolcu, stul pysk i daj mi się wyspać! - jedno uderzenie traperem w łydkę wystarczyło, by Bill szeroko otworzył oczy. - Spierdalaj - burknął, rozmasowując nogę. Nie zastanawiałam się zbyt długo. Gwałtownie zerwałam się z miejsca, ciągnąc za sobą śpiwór z rudą małpą wewnątrz. - Przestań! Pożałujesz! Niech ja cię tylko, kurwa, dorwę! - wrzeszczał wniebogłosy, mocno trzymając się za boki przenośnej noclegowni - No kurwa! - wydarł się o jeden ton za głośno. Puściłam dwa końce zielonego śpiwora i pobiegłam kilka metrów dalej. - Co tu się dzieje?! - do obozu wtargnął zwierzchnik sił zbrojnych i jednocześnie łącznik ze starszymi stopniem. - Ta mała dziwka jest pojebana! - Hej! Sam jesteś dziwką! - wrzasnęłam, nie potrafiąc znieść te...

AEROSMITH, mordki moje kochane xD

Obraz
TAK, muszę się pochwalić! *_* Zaraz wybuchnę ze szczęścia. To z kim spotkam się w Łodzi? ^_^

Rozdział 2. Jeśli wychodzisz, zamknij drzwi

Dreams. ***  "[...] Otula mnie chłód naszych pięknych wspomnień. Dlaczego pozostają mi tylko one, w miejscu Twoich gestów? Co poradzić gdy za oknem deszcz, kapie równio ze słonymi łzami. Minęło tak wiele czasu, gdy wyrwałeś mi serce. Od tego czasu nie sypiam. [...]" ~ ABC            Drzwi głośno trzasnęły. Nadal nie zdawał sobie sprawy z tego jak wiele zawdzięcza swojemu przyjacielowi. Przez kilka minut stał w niezmienionej pozycji. Później chwycił Bogu ducha winnego słonika z porcelany i roztrzaskał o zniszczoną już podłogę w korytarzu. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Usiadł pod ścianą i lekko odchylił głowę do tyłu, głęboko przy tym oddychając. Policzył do dziesięciu i otworzył oczy. Miał nadzieję, że po prostu się obudzi, tak jak po najgorszym koszmarze, jednak zupełnie nic się nie zmieniło. Wciąż przebywał w tym samym, pustym domu. Wciąż nie wiedział jak w przyszłości będzie wyglądało jego życie. Wiedział je...

Rozdział 1. Żeglujące statki

           Kręte schody prowadziły do niewielkiego pomieszczenia na półpiętrze. Na ścianach wąskiego korytarza widniały dyplomy oprawione w metalowe ramki. Ciężkie drzwi zamknęły się wraz z głuchym stukotem obcasów za ścianą. Ciemnozielone ściany, duże okna ze szprosami i tapicerowane meble w wiktoriańskim stylu były typowe dla miejsc takich jak to.             Dwie kobiety siedziały naprzeciwko siebie w wygodnych fotelach na mocnych nóżkach. Co jakiś czas spoglądały sobie w oczy. Dało się zauważyć, że jedna z nich z każdym kolejnym pytaniem długo zastanawiała się nad odpowiedzią. W napięciu oczekiwała na niezręczne pytania, których jej towarzyszka zwinnie unikała. [...] - Co wydarzyło się potem? - zapytała blondynka o niesamowicie długich nogach. - Nic - odparła brunetka, wpatrując się w krótko przypiłowane paznokcie. - Absolutnie nic się nie zmieniło? - Było tylk...

Rozdział 118. Too many tears (ostatni)

Dziękuję  za ponad 150 000 wyświetleń ♥_♥ Rozdział dedykuję Estranged (z okazji urodzin, które to obchodzić będzie już za 2 dni - 100 lat mała!) oraz Michelle Rose   za to, że po prostu jest, wspiera mnie i mam nadzieję nadal będzie ♥ *** Najkrótsza droga do obłędu wiedzie przez samotność.                  Ciemne pomieszczenie wypełnił stłumiony przez poduszkę jęk. Nie otwierał oczu. Ostrożnie podniósł obolałą  głowę i odczekał kilka sekund, by rozejrzeć się wokoło. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, no może poza powstałym bałaganem. Dopiero po jakimś czasie zaczął zastanawiać się co robi w domu, z którego niedawno się wyprowadził. Powoli podniósł się do pozycji siedzącej i z zaskoczeniem zapiął pomięte spodnie. - Michelle?! - wrzasnął. - Kurwa... - mruknął, łapiąc się za pulsujące skronie. W domu panowała zupełna cisza. Gdy chciał wstać, poczuł pod stopami ostre dro...

Rozdział 117. Please, don’t touch

Obraz
"Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z tą wiarą lżej im będzie żyć i umierać." ~ Wisława Szymborska            Na sali zaszumiało zdziwieniem. Kobieta spotkała się ze wzrokiem Myles'a, który miał zeznawać wraz z siedzącą tuż obok Caroline. Każdy szeptał sobie do ucha różne rzeczy, a ona chciała jak najszybciej wyjść z sali, w której po raz ostatni miała patrzeć na swojego prawnego męża. Później miało być już tylko dobrze. Stukot jej obcasów wyprzedzał tykanie zegara. - Michelle! - krzyknął Mulat, kiedy po drodze wpadła na kobietę dość drobnej budowy. Nie miała najmniejszego zamiaru się odwracać. Na schodach nieco zwolniła i trzymając się barierki, zeszła na parter. Widziała jak Hudson wychodzi z windy, więc tylko popchnęła drzwi, chcąc uciec niezauważoną. Plany legły w gruzach, kiedy silna ręka mężczyzny objęła chudy nadgarstek. - Zostaw...zostaw mnie! - krzyknęła...

Rozdział 116. Don’t know what you got till it’s done

"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza – wie, jak przeżyć." ~ Jonathan Carroll            Kilka dni minęło bez zakłóceń. Slash w spokoju grał ostatnie koncerty w Orlando i Minneapolis, a Michelle miała czas na uporządkowanie swoich spraw. Pewnego ranka obudził ją znajomy szept mężczyzny. - Co ty tu robisz?! - niemalże krzyknęła, lecz blondyn zdążył zatkać jej usta zmarzniętą dłonią. - Cicho, proszę! - wyszeptał błagalnie. Rozespana Chelle zaczynała przypominać sobie gdzie jest. Podejrzewała, że chłopak wszedł do pokoju przez uchylone okno. - Po co przyszedłeś? - Muszę porozmawiać z Lisą, a ty mi w tym pomożesz - odparł, siadając tuż przed nią na podłodze. - Ona nie będzie z tobą rozmawiać. Po tym co jej zrobiłeś, możesz od razu stąd wyjść. - A ty nie porozmawiałabyś z Hudsonem, gdyby do ciebie przyszedł?...