Rozdział 21. Here we go again

                  Nadszedł weekend i kolejny koncert Gunsów. Założyłam zwykłe jeansy i koszulkę Led Zeppelin z dużym wycięciem na plecach. W klubie pojawiłam się godzinę przed występem w trampkach i skórzanej kurtce. Na moje nieszczęście znowu natknęłam się na Slasha. Stał przy ścianie i palił papierosa, przyglądając się przechodzącym ludziom. Gdy mnie zauważył, jego twarz nieco się zmieniła.
- Zgubiłaś się, dziewczynko? - powiedział niskim głosem.
Przewróciłam oczami. Chciałam bez słowa przejść obok, jednak Slash zablokował przejście i popatrzył na mnie z góry. Cholera. Mogłam założyć te szpilki, byłabym wyższa.
- Czego chcesz? - zapytałam rozdrażniona. Hudson przez chwilę się zastanawiał. Nagle na jego twarzy zawitał szyderczy uśmiech. Językiem wypchnął lewy policzek, patrząc mi w oczy. Nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem prosto w jego twarz.
- Możesz sobie pomarzyć... - powiedziałam pod nosem, wyczuwając na sobie spojrzenie Axla. Za moimi plecami przebiegła dziewczyna Hudsona.
- Ej! Zaczekaj! To nie tak! - Slash pobiegł za nią.
- Pierdol się, Slash! - krzyknęła głośno. Najwyraźniej nie była zadowolona z postawy swojego chłopaka.
- Sama się pierdol! - odpowiedział, zatrzymując się przy wyjściu. Patrzył jeszcze przez chwilę jak odchodzi, a później z hukiem zamknął drzwi i poszedł do garderoby. Większość ludzi na korytarzu miała to gdzieś lub była przyzwyczajona do takich akcji. Inni podśmiewali się po kątach. Posłałam Axlowi tajemnicze spojrzenie i poszłam do pomieszczenia, gdzie odbywały się wszystkie przygotowania a później after party. Nie było tam ani Stevena, ani Izzy'ego. Tylko Duff McKagan siedział nieco podenerwowany w kącie i brzdąkał coś ambitnego na swoim basie.
- Co to za piosenka? - zapytałam, gdy zrobił sobie przerwę na łyk piwa. Dopiero wtedy podniósł na mnie wzrok i wstał, żeby się przywitać.
- Cześć, Chelle! - Uścisnął mnie mocno. - Będziesz na koncercie? - zapytał. Był bardzo podekscytowany swoim pierwszym występem z Gunsami.
- Stresujesz się? - zapytałam, kiedy usiedliśmy obok siebie przy stoliku.
- Trochę - odparł. - Jeśli dobrze się spiszę to przyjmą mnie na stałe. - Był wniebowzięty. Spełniał swój rock n' rollowy sen.
                  Koncert był niesamowity. Chłopcy dobrze radzili sobie w nowym składzie. Duff był sensacją na scenie. Część dziewczyn zdecydowanie wolała blondynów. Wtedy wydawało mi się, że też należę do tego grona. Na backstage'u niewinnie flirtowaliśmy sobie z Duffem, co nie za bardzo podobało się Axlowi, ale o tym miałam się przekonać nieco później. Slash przyszedł tylko na chwilę, żeby znaleźć sobie dziewczynę na wieczór. Nie wyglądał na załamanego, ale widziałam, że trochę zależało mu na tej oficjalnej dziewczynie. Steven próbował go rozbawić. Bezskutecznie. Rano zespół miał spotkanie z jakimś ważnym producentem muzycznym, więc po raz pierwszy (i ostatni) odpuścili sobie balowanie do rana.
- Może wpadniesz do mnie na noc? - wyszeptał mi Rose do ucha, kiedy ludzie w klubie zaczęli się rozchodzić.
- Mam wziąć osobną taksówkę? - Axl roześmiał się i objął mnie ramieniem, gdy oboje wstaliśmy. Zrobił to tylko dlatego, że wychodziliśmy jako ostatni. Tylne wyjście było słabo oświetlone, jednak od razu rozpoznaliśmy Stradlina i Letty, palących papierosy koło śmietnika.
- Już po imprezie? - zapytał Izzy swoim neutralnym tonem.
- Jutro o 12:00 w Geffen Records. Nie spóźnij się - odparł Axl i złapał mnie w talii. Stradlin wzruszył ramionami i powrócił do rozmowy z Letty. Szliśmy energicznym krokiem. Wsiedliśmy do taksówki i zamilkliśmy na chwilę.
- Jesteś pijana? - zapytał Rose, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Nie - odparłam, zerkając na twarz oświetlaną światłami samochodów jadących z naprzeciwka.
- To dlaczego się uśmiechasz?
- Bo myślę o miłych rzeczach - odparłam. Nie miałam pojęcia, że się na mnie gapił. Rose uśmiechnął się pod nosem i milczał przez resztę drogi. Samochód zatrzymał się pod jakimś niewielkim domem. Wysiedliśmy. Rose zapłacił kierowcy i czekał aż odjedzie.
- Byłaś dzisiaj bardzo niegrzeczna - zakomunikował. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, podszedł bliżej i podniósł mnie, zarzucając sobie na ramię. Wrzasnęłam, jednocześnie nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Axl...
Próbowałam zejść na ziemię, jednak nie pozwalał mi. Dostałam mocnego klapsa w tyłek i zostałam wniesiona do domu. Axl posadził mnie na wąskiej szafce na buty i zamknął drzwi. Zdjął swoje buty, więc zrobiłam to samo. Zdjął swoją kurtkę i koszulkę, a ja zaśmiałam się rozochocona. Objęłam go za szyję, kiedy zaczął mnie całować. Wsunął rękę w moje włosy, przez co cicho westchnęłam. Kiedy miałam już na sobie tylko spodnie, przenieśliśmy się do sypialni.
                 Rano obudziłam się w pustym łóżku. Była 12:00, więc Gunsi byli pewnie na spotkaniu. Rozejrzałam się po pokoju. Dom był dosyć stary, ale miał swój klimat. Meble były czarne, dywany zakurzone, a łazienka odnowiona, bo nie pasowała do reszty. Wzięłam szybki prysznic, ukradłam karton soku jabłkowego z lodówki i już chciałam wychodzić, kiedy usłyszałam kobiecy głos za plecami.
- Hej, wiesz może gdzie tu jest łazienka? - To była Letty, ta dziewczyna z the Troubadour.
- Cześć. - Uśmiechnęłam się zakłopotana. - Na górze, pierwsze drzwi po lewej.
- Dzięki - powiedziała niepewnie. Wyglądało na to, że Stradlin mieszkał razem z Axlem. Z Letty zawarłyśmy niepisaną umowę, że nikomu nie powiemy o naszym spotkaniu w kuchni.
                 Gunsi nie zdołali podpisać kontraktu z wytwórnią. Producenci bali się ich jak ognia. Zespół dopiero zaczynał, a nagrania z koncertów nie były zadowalające. Przynajmniej tyle powiedział mi Axl, kiedy kilka dni później przyszedł w odwiedziny. Był wkurzony, bo chciał, żeby zespół został zauważony. Marzyciel? Nie. Axl to wizjoner. Dobrze wiedział czego chce. Chciał stworzyć legendę. Nie obchodziły go miejsca w zestawieniach muzycznych ani pieniądze. Wtedy liczyła się tylko muzyka.
- Wkurwiają mnie - powiedział tego popołudnia, poprawiając czapkę na głowie.
- Kto?
- Zespół - odparł, jakby to było oczywiste. - Mają wyjebane na to czy za tydzień będziemy jeszcze razem grać. Wydaje im się, że są wielkimi rockmenami. Wkurwia mnie to, że wolą ruchać jakieś laski i pić wódę zamiast przyjść na próbę - dodał zdenerwowany. - W tym tygodniu ani razu nie zagraliśmy wszyscy razem, bo a to Slash się nie odzywał, a to Steven ćpał, albo Stradlin umawiał się z tą cholerną dziewczyną! - prawie krzyczał.
 - Axl, to tylko kilka dni. Może chcą zobaczyć jak to jest...
- Gówno mnie to obchodzi! - Zrzucił poduszkę z kanapy na podłogę. - Swoją drogą myślę, że Stradlin prędko nie zaliczy tej laski.
- Może już to zrobił? - zapytałam z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Wiesz coś o czym nie wiem?
- Nie - odparłam, patrząc mu w oczy. - Kobieca intuicja - dodałam. Przez chwilę patrzył na mnie podejrzliwie, lecz zaraz wrócił do narzekania na Gunsów.
- Slash myśli, że znalazł miłość swojego życia, wiesz? - zapytał, wziąwszy łyk taniego wina, którym mieliśmy opić kontrakt z wytwórnią.
- Może to jednak JEST ta jedyna? - zasugerowałam, unosząc brwi zdziwiona jego pewnością.
- To prostytutka - odparł. Nie wyglądała na prostytutkę. Przez chwilę milczeliśmy.
- Nie przekonuje cię sex, drugs & rock n' roll? - zapytałam, siadając obok niego na kanapie. Zaśmiał się pod nosem. Od dłuższej chwili masował sobie kark, więc zabrałam jego rękę i zaczęłam z wyczuciem uciskać jego spięte mięśnie. Mruknął z zachwytu i obrócił się do mnie tyłem.
- Boże... - westchnął. - Ale ty to dobrze robisz... - dodał. Po paru minutach zrobił kilka krążeń głową i usiadł wygodnie, sadzając mnie na swoich udach. - Lubię sex i rock n' rolla, ale z narkotykami nie chcę mieć nic wspólnego - wyjaśnił. Chyba myślał chwilę nad odpowiedzią.
- Odpowiedzialna gwiazda rocka... brzmi jak oksymoron - powiedziałam roześmiana, kiedy kładł mnie na łóżku. Popatrzył na mnie z uśmiechem i wyciągnął z jeansów kondom w czerwonym opakowaniu.
- Zamknij się. - Nie zamierzałam stawiać oporu...


                Po paru tygodniach przyszedł moment, kiedy poznałam prawdziwą stronę Gunsów. Jedna impreza szczególnie zmieniła moje nastawienie. Nie byłam już ciekawa. Niektórych rzeczy wolałabym nawet nie wiedzieć, ale było już za późno.
- Chcesz trochę? - zapytał Slash, po tym jak wciągnął niewielką kreskę koki ze stołu. Pokręciłam głową i wypiłam kolejnego shota z Duffem. Wszyscy w klubie głośno się śmiali, rozmawiali, a przy tym dużo pili lub ćpali. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Steven leżał ledwo przytomny na kanapie przed nami. Była trzecia nad ranem. Axl wyszedł nieco po północy, więc reszta zespołu nie miała żadnych ograniczeń. Izzy siedział w kącie z Letty i zabawiał ją rozmową. Oboje trzymali butelki wina w dłoniach i co jakiś czas zapalali papierosa. Duff pił ze mną shoty i próbował podeprzeć głowę na ręce, żeby nie zasnąć, lecz stawało się to coraz trudniejsze. Slash po kokainie był najbardziej towarzyski z całego grona. Wznosił toasty, podrywał dziewczyny naokoło i rzucał żartami jak z rękawa. Z godziny na godzinę stawał się coraz bardziej nachalny i zaczynał dotykać moich ud.
- Będę się już zbierać - powiedziałam do Duffa, a ten pokiwał powoli głową i wstał, żeby mnie przepuścić. Wtedy Slash mocno złapał mój nadgarstek.
- Gdzie idziesz? - zapytał, kiedy jego źrenice były już pewnie jak pięciozłotówki.
- Do domu. Wy chyba też już powinniście - odparłam, wyszarpując rękę z mocnego uścisku. Zachwiałam się na nogach, próbując zrobić krok.
- Odprowadzę cię. - Zanim zdążyłam zaprotestować, Slash prowadził mnie przez środek sali do wyjścia. Nie do końca ogarniałam. W pewnym momencie skręcił w stronę klubowego zaplecza i spróbował mnie pocałować.
- Slash! - krzyknęłam, odsuwając się od niego. - Jesteś naćpany - dodałam, lecz on nic sobie z tego nie robił. Próbował przytrzymać mnie przy ścianie, jednak w porę zastosowałam dźwignię na nadgarstek, której nauczyli nas na szkoleniu z podstaw aikido. Wystraszyłam się i szybko pobiegłam do wyjścia.
                Na kilka dni wróciłam do swojego normalnego życia. Uczelnia, praca, zakupy, bieganie i tak w kółko. Później zjawił się Axl i po 40 minutach wyszedł, zostawiając mnie na łóżku, gdy moje ciało jeszcze drżało od orgazmu. Poczułam się wtedy tak cholernie samotna, że zaczęłam płakać. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Pukanie nie ustawało, więc przetarłam oczy rękawem koszulki, którą potem założyłam na siebie i pobiegłam otworzyć.
- Zapomniałem czapki - powiedział Axl, jak gdyby nigdy nic i wszedł do środka. Nie powiedziałam słowa. Miałam wzrok wbity w podłogę i zmarszczone czoło. Axl popatrzył na mnie, zakładając czapkę na głowę. - Co się stało? - W odpowiedzi wybuchnęłam płaczem.
- Axl, bo ja... - Zachłysnęłam się powietrzem. - Bo ja już tak nie chcę... - Pociągnęłam nosem. - Nie wytrzymam tego dłużej, ja potrzebuję faceta. - Przez chwilę się nie odzywał. Potem podszedł bliżej i niepewnie mnie przytulił. Kiedy nieco się uspokoiłam, usiedliśmy na podłodze w kuchni, która była najbliżej i popatrzyliśmy na siebie.
- Czyli od teraz żadnego seksu? - zapytał spokojnie, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Jesteś wkurzony? - spytałam może trochę naiwnie, ale chciałam szczerej odpowiedzi, bo nie mogłam go rozczytać.
- Tak - odparł bez zawahania. - Dla mnie to świetnie działało, ale wiedziałem, że prędzej czy później tak się to skończy - dodał.
- Ja mam już dość.
- To teraz zostaniemy przyjaciółmi? - zapytał, siadając naprzeciwko mnie. Zaśmiałam się cicho i wytarłam ostatnie łzy z policzków.
- Okej. I nigdy więcej nie będziemy się pieprzyć. - Uścisnęliśmy sobie dłonie na znak zawarcia umowy.
                Przez trzy kolejne tygodnie nie widziałam się z Axlem, aż w końcu zadzwonił z zaproszeniem na kolejny koncert. Nie zastanawiałam się długo. Coś mnie tam ciągnęło. Zaczęło się lato, więc przez trzy miesiące miałam przerwę od studiów. Z radością przyszłam na kolejny koncert. Nie miałam tym razem wejściówki do klubu, a bilet nie był przepustką na backstage. Usiadłam więc na schodach koło bocznego wejścia i czekałam cierpliwie aż ktoś znajomy się zjawi. Drzwi w końcu się otworzyły.
- Cześć - powiedział Slash z westchnieniem i usiadł obok mnie, odpalając szluga.
- Hej.
- Dawno cię tu nie widziałem. - Był spokojny, może nawet trochę smutny.
- Miałam egzaminy na uczelni - odparłam, częstując się papierosem. Nauczyłam się palić od Axla. Slash nic nie odpowiedział, tylko skupił wzrok na jakimś punkcie przed sobą.
- Nie mam przepustki. Załatwisz mi jakąś? - Slash nawet nie mrugnął. Sięgnął tylko do tylnej kieszeni swoich jeansów i podał mi przepustkę przymocowaną do czarnej smyczy. 
- Dzięki. - Zawiesiłam ją na szyi i już miałam się zmywać do środka, kiedy Slash zapytał znienacka:
- Dlaczego nie zadzwoniłaś jak wyjechałem? - oniemiałam i wytrzeszczyłam oczy.
- Ja miałam zadzwonić?! - zapytałam podniesionym głosem. - Nie dałeś mi nawet numeru! - Z niedowierzaniem patrzyłam na jego naiwną minę. - Dlaczego ty nie zadzwoniłeś? - zapytałam, gasząc wypaloną fajkę na betonowych schodach.
- Nie wiedziałem o czym mielibyśmy rozmawiać - odparł, szukając usprawiedliwienia. Popatrzyliśmy na siebie i oboje się zaśmialiśmy.
- Trochę się zmieniło od tamtej pory. – Chciałam wstać, ale Slash mnie powstrzymał.
- Axl znowu się wkurwia, bo Steven wczoraj nie przyszedł na próbę. Nie ma po co tam na razie wchodzić – wyjaśnił. Usiadłam więc z powrotem w tym samym miejscu, szukając tematów do rozmowy.
- Dlaczego już się na mnie nie wyżywasz? – zapytałam po chwili.
- Znudziło mi się. – Unikał kontaktu wzrokowego.
- Dużo palisz – stwierdziłam, kiedy odpalał trzeciego papierosa z rzędu.
- Tak jakoś… - Schował zapalniczkę do kieszeni ramoneski, której strasznie mu zazdrościłam. Milczenie w tym momencie nie było niezręczne. – Czujesz się czasem samotna?
Zaśmiałam się histerycznie. Kolejne pytanie z dupy.
- Ale trafiłeś… - odparłam po chwili zastanowienia. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, jakby czekał na tę odpowiedź.
- Nie chodzi mi nawet konkretnie o Kirstie – kontynuował. - Po prostu chodzi o to, żeby nie spać samemu.
Rozumiałam o co mu chodzi. Miałam ochotę przytakiwać, ale się powstrzymałam.
- Nie wiem nawet dlaczego ci o tym mówię. To takie żałosne. – Rzucił peta przed siebie i potarł włosy.
- Czasem trzeba się komuś wygadać. – Wzruszyłam ramionami i zamyśliłam się na chwilę.
- Jak moi rodzice zareagowali, kiedy wyjechałem? – zapytał. – Wiem, że się wtedy wyprowadziłaś, ale może Kate coś mówiła. – Byłam zdziwiona, że jeszcze ją pamiętał.
- Byli załamani – odparłam. – Dzwonili do mnie wiele razy i błagali, żebym powiedziała im gdzie jesteś, ale ja też nie wiedziałam.  
Slash słuchał uważnie. Wzrok miał wbity w ziemię i co jakiś czas tarmosił swoje włosy. W końcu wstał i wysunął rękę w moją stronę, żeby pomóc mi wstać.
- Idziesz? – zapytał. Chwyciłam jego dłoń i razem weszliśmy do budynku.
               Trwały przygotowania do koncertu. Duff robił sobie właśnie dziury w spodniach, żeby wyglądać cool. Steven siedział skruszony na podłodze, po tym jak Axl zagroził, że wyrzuci go z zespołu. Stradlin wypatrywał Letty na horyzoncie, jednak ta zajęta była pracą. I wtedy właśnie usłyszeliśmy głośny krzyk.
- Pomocy!!! – Slash wbiegł do pomieszczenia ze szczotką w ręce i przerażeniem wymalowanym na twarzy. Na połowie włosów miał olbrzymią szopę, na drugiej połowie wszystko było jeszcze w porządku. Prawie wszyscy wybuchli śmiechem.
- Czesałeś loki szczotką? – zapytała jakaś dziewczyna, stojąca obok Duffa.
- A co? Nie można? Już nigdy nie będą takie ładne? – pytał podenerwowany kudłacz.
- Slash, za pół godziny trzeba będzie wychodzić na scenę, ogarnij się. – Axl był tego dnia strasznie zirytowany.
- Ja tak nie wyjdę! – krzyknął Hudson, rzucając szczotkę w drugi koniec sali. – Niech mi ktoś pomoże! Proszę! – Patrzył przede wszystkim na dziewczyny, jednak nikt się nie zgłaszał.
- Może je po prostu umyj i wysusz? – zaproponowałam. Slash pokiwał głową i spanikowany pobiegł do łazienki. Z włosami ociekającymi wodą wrócił do pomieszczenia i zorientował się, że nie ma suszarki. Popatrzył na mnie i zaczął suszyć włosy ręcznikiem. Po dwudziestu minutach jego włosy wyglądały lepiej niż kiedykolwiek, bo pokazałam mu jak odgniatać loki. Koncert był nie z tej ziemi.
               Potem znowu odbyła się impreza. Gunsi, Letty, ja i trzech znajomych siedzieliśmy przy jednym stole i piliśmy coraz więcej alkoholu. Duff, Al i Charlie zaprosili do stołu jakieś ładne, napalone dziewczyny, więc zaczęliśmy grać w butelkę.
- Duff i Letty. – Drobny całus w usta, Stradlin nawet nie musiał być zazdrosny.
- Letty i Blondie – powiedział podekscytowany Axl. Chyba lubił patrzeć na całujące się kobiety, a do tego Blondie wyglądała jak Marylin Monroe.
- Blondie i Slash. – Dziewczyna nie była zbyt zadowolona, wolała Duffa, ale Slash się tym nie przejmował. Całował ją dłuższą chwilę, lecz szybko się znudził. Wypiliśmy kolejkę.
- Kto teraz? – zapytał zdezorientowany Steven. Slash chwycił butelkę, jednak nią nie zakręcił. Ku mojemu zdziwieniu zdecydował się po prostu obrócić ją w moim kierunku. Wszyscy wydali z siebie jakiś dźwięk. Jedni krzyknęli zszokowani, drudzy się zaśmiali. Tylko milczący Axl nie spuszczał mnie z oczu. Pomiędzy mną a Slashem siedział Charlie, więc szybko zamienili się miejscami. Uśmiechnęłam się niewinnie do Axla. Slash nie pytał o pozwolenie. Ujął moją twarz w dłonie i namiętnie pocałował. Na początku byłam dość pasywna, jednak zaczynało mi się to podobać. Byłam już bardzo pijana, a moje serce zaczęło walić jak młot. Pocałunek trwał, a Slash nigdzie się nie spieszył. Jeszcze trochę a ludzie zaczęliby krzyczeć "Gorzko! Gorzko!". 
- Chodźmy do mnie - wyszeptałam mu do ucha, kiedy zabrakło nam tchu. Na twarzy Slasha pojawił się prawdziwy uśmiech, albo raczej wyszczerz. Axl tylko lekko się uśmiechał i patrzył na nas, kiedy roześmiani biegliśmy do wyjścia. 

                Tak zaczął się w moim życiu okres, z którego nie jestem zbyt dumna. Może kiedy indziej o nim opowiem. Tymczasem powędrujmy dwa lata w przyszłość.

[Dla ciekawskich: od rozdziału 28 drugiego tomu (nie chodzi o rozdział 28 I still think about you) Michelle zaczyna opowiadać co się działo w ciągu tych dwóch lat - przyp. aut.]

Komentarze

  1. Oo, jaki fajny rozdział :) I ta Megan - nasz Duffy się zakochał ;p Więc coś czzuję, że to, że przyszła to nie przypadek - coś się szykuje ;p
    Kocham i czytam dalej :)
    ~Your-Sweet-Child

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *__________* wpadam na bloggera, a tu 8 nowych komentarzy, z czego ponad połowa od Ciebie! Dziękuję!

      Usuń
    2. Nie ma sprawy, w końcu czytać to sama przyjemność, no to muszę zostawić komentarz, żebyś wiedziała, że jestem cały czas ;p
      ~Your-Sweet-Child
      ;**

      Usuń
  2. No, no, no, Slash i Chelle szaleją XD A w sumie, dobrze, co się mają ograniczać XD zastanawiam się tylko czy nie będą wkurzać tą swoją miłością reszty ekipy. Choć w sumie nie powinni, w końcu Axl i Izzy też mają swoje panny, no i u Duffa też się na niezły romans zanosi :D
    Cieszę się niezwykle, że między nim a Megan wyraźnie iskrzy :) tylko biedny Adler na razie bez dziewczyny XD ale to się pewnie wkrótce zmieni :)
    Lecę czytać dalej :*

    Lady Stardust :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki