Rozdział 23. Hot stuff

           Rano obudziłam się wtulona w Saula. Tego dnia musiałam wcześniej wyjść do pracy. Pocałowałam go w czoło i pogładziłam dłonią jego policzek, na ten gest uśmiechnął się przesłodko przez sen. Powoli wyrwałam się z jego uścisku. Zeszłam na dół i wkroczyłam do kuchni, gdzie zastałam zamyśloną Letty.
- Cześć. Co ty tu robisz tak wcześnie? - zapytałam lekko zaspanym głosem, a potem ziewnęłam przeciągle.
- Cześć, no przecież idę do pracy - powiedziała rozbawiona.
- Faktycznie! - powiedziałam i po wypiciu pierwszego łyka kawy znacznie się ożywiłam. Była dopiero 8 rano.
- Co się tak cieszysz? Slash aż tak cię w nocy wyobracał? - powiedziała tonem jaki przybierał Axl w rozmowach ze Slashem. Nagle obie wybuchłyśmy śmiechem. Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy, a potem razem wyszłyśmy z domu.
- Spotkamy się wieczorem, powodzenia! - powiedziała panna Stradlina i wsiadła do swojego granatowego Pontiaca Catalina, po czym z piskiem opon ruszyła przed siebie. Po chwili i ja odjechałam, a po 20 minutach drogi byłam na miejscu. Zaparkowałam na wyznaczonym miejscu i spokojnie weszłam do biurowca.
- O, Michelle! Świetnie, że już jesteś... nie będzie cię trzeba zapoznawać dodatkowo z klimatem muzycznym, prawda? - zapytał niepewnie, zerkając na moją koszulkę z AC/DC.
- Jeśli chodzi o rock&rolla to jestem doskonale obeznana w tym temacie, a jako bonus powiem, że gram jeszcze na elektryku - odpowiedziałam pewnym siebie tonem i poklepałam uśmiechniętego od ucha do ucha Mike’a po ramieniu.
- Doskonale! Chodź, powiem ci co dalej - dodał i zaprosił mnie ruchem ręki do swojego biura. Tym razem usiedliśmy przy stoliku, na którym było pełno zdjęć i dokumentów.
- Dzisiaj pojedziesz na coś w stylu przesłuchania. Evans dostał listę najlepszych zabójców w mieście. Jeden z naszych dodał tam i ciebie. Został jeszcze jeden agent poza tobą. Nazywa się Mark Blue. Nie podaję prawdziwych danych, bo nie mamy na to czasu. Aha i jeszcze jedno... załóż to - powiedział, wyciągając z torby skórzaną spódniczkę.
- Yy…okej - powiedziałam zaskoczona i zabrałam ubranie z jego rąk. Mike uśmiechnął się i z dobrodusznym uśmiechem na ustach wyszedł z pomieszczenia. Szybko ubrałam się w spódniczkę i spojrzałam w lustro. Hot stuff, pomyślałam zuchwale.
- Gotowa? - Mike zapytał zza drzwi. Otworzyłam mu.
- Tu masz słuchawkę, będziesz nas dzięki niej słyszeć, a to gdzieś przyczep. To kamerka, najlepiej... wiem! Naszyjnik! - powiedział, stukając się w głowę w geście olśnienia. Po chwili wrócił z łańcuszkiem. Wisiorek był małym oczkiem, a wokół niego była cyrkonia, całość ładnie się prezentowała. Po chwili dostałam informacje gdzie mam się zjawić. Pojechałam moim nowym Porsche 928 pod jakiś opuszczony magazyn. Weszłam do środka i zobaczyłam całkiem bogato wyglądające wnętrze. Kilku gości zmierzyło mnie wzrokiem, ale nikt mnie nie zaczepiał. Jakiś brunet zawołał nas do innego pomieszczenia.
- Za mną! - 12 osób poszło w wyznaczonym kierunku. Wśród nich byłam ja. Serce waliło mi jak oszalałe, ale wiedziałam, że cokolwiek by się nie działo muszę zachować zimną krew. Weszliśmy do nowoczesnej sali. Poproszono nas abyśmy usiedli przy długim stole. Wszyscy milcząc, wykonali polecenie.
- Witam, polecono mi właśnie wasze grono, ponieważ jesteście najlepsi w tym fachu. Mam do was pytanie. Czy ktokolwiek z was byłby w stanie zabić dziecko? - wiedziałam, że od odpowiedzi na to pytanie zależy kto zostanie przyjęty. Odpowiadaliśmy po kolei. Kilka osób pokiwało głowami, wszystkie kobiety jednak powiedziały „nie”, zatrzymał się na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem i zapytał:
- A ty? Taka młoda... zabiłabyś niewinne stworzenie?
- A ile można zarobić? - zapytałam po małym przemyśleniu sprawy. Mężczyzna zaczął się śmiać.
- To właśnie ciebie szukałem. Widzę, że się dogadamy. Reszta może wyjść - powiedział i ruchem ręki nakazał ochronie wyprowadzić pozostałych. - Już cię lubię! Naprawdę jesteś do tego zdolna? - zapytał niedowierzającym tonem.
- Nie odpowiedział pan na pytanie - odparłam, wczuwając się w rolę zimnej suki.
- Więc jaki sposób zapłaty wolisz? Może być w naturze? - zapytał, rozbierając mnie wzrokiem.
- Nie jestem dziwką. Zabijam dla kasy, nie dla przyjemności - powiedziałam bardzo spokojnym tonem, patrząc mu w oczy.
- Rozumiem - odpowiedział krótko i oddalił się. - Jutro zaczynasz. Tu masz informacje. Tylko załatw to bez świadków - powiedział oschle i podał mi teczkę. Skinęłam tylko twierdząco głową. Wyszłam bez słowa i wróciłam do biura.
- Świetna robota! Wreszcie ta sprawa przyspieszy! - powiedział wesoło Thompson i poklepał mnie po ramieniu. - Nasi ludzie wykonają za ciebie robotę. To pewnie tylko próba więc...- zaczął.
- Sama muszę to zrobić. Jeśli nakryją któregoś z was, będzie znacznie gorzej - powiedziałam i otworzyłam teczkę.
- Lucas Jayden, lat 28, przemytnik broni, niezła konkurencja dla Evansa - mówił Thompson. - Musisz go bezszelestnie zlikwidować. Jutro będzie na wystawie broni. Duża impreza, pójdziesz tam razem z Mike'm. Tu masz strój. Pamiętaj, żadnych śladów - dodał, mówiąc jednym tchem. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a kiedy spotkanie się zakończyło, zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy na parking. Zanim wsiedliśmy do swoich aut, Mike popatrzył na mnie porozumiewawczo.
- Do jutra! - powiedziałam pogodnie i wsiadłam za kółko. Przepuścił mnie na wyjeździe.
           Po kilkunastu minutach drogi byłam już w domu. O dziwo, nikogo w nim nie zastałam. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Nie byłam zła o to, że balują beze mnie, ale jakoś dziwnie się martwiłam. Założyłam luźną koszulkę i krótkie spodenki. Zeszłam na dół, do kuchni i nagle drzwi się otworzyły.
- Jest tu kto? - to była Letty. Postanowiłam ją wystraszyć, więc nie odzywając się ani słowem, po cichu zaszłam ją od tyłu.
- Buuu! - krzyknęłam, a dziewczyna aż podskoczyła z piskiem. Wybuchłam śmiechem.
- Nie strasz mnie, wariatko! - powiedziała już trochę opanowana, lecz po chwili też zaczęła się śmiać. Usiadłyśmy na kanapie w salonie i zaczęłyśmy rozmawiać przy gorącej herbacie.
- No... a tobie jak tam się układa w związku? - zapytała niepewnie po chwili milczenia.
- Nie widać? - na mojej twarzy zagościł olbrzymi zaciesz. - Ej! Co jest? - dodałam, kiedy zobaczyłam, że brunetka nagle posmutniała.
- Nic, tylko... Izzy. On mnie nie kocha aż tak bardzo jak Slash ciebie. A przynajmniej tego nie pokazuje - odparła zmartwiona.
- Co ty bredzisz kobieto?! Przecież on by za tobą w ogień skoczył! - powiedziałam pocieszająco i szturchnęłam ją w ramię.
- Tak myślisz?
- Ja to wiem! Znam go trochę dłużej - dodałam z uśmiechem. Rozmawiałyśmy jeszcze jakąś godzinę, a to o muzyce, a to o naszych sukcesach w pracy. Oczywiście musiałam trochę nakłamać, bo cała akcja z Colinem jest tajna... nie wiem, czy uda mi się to utrzymać w tajemnicy przed Saulem. Po zakończeniu rozważań, postanowiłyśmy odpocząć. Każda z nas skierowała się do swojego pokoju. Była prawie północ, a cały zespół z Kate i Megan ciągle nie wracał. Położyłam się do łóżka, a po chwili zasnęłam. Gdzieś w środku nocy usłyszałam, że chyba wrócili. Ktoś wchodził po schodach. Wszyscy zachowywali się stosunkowo cicho, więc nie było mowy o tym, że są pijani. Do sypialni wszedł Saul. Po 10 minutach spędzonych w łazience, ostrożnie wszedł do łóżka.
- Saulie? - zapytałam zaspanym głosem.
- Śpij maleńka - powiedział i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam.

Komentarze

  1. Jak ty to tak szybko piszesz.?! Znaczy... To miało brzmieć: skąd masz tyle czasu.?! Mnie w domu nie będzie od jutra 11.00 do jutra 21.00 o.0 Podziwiam i zadroszczę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhuhu dzięki, miałam już plan więc tylko szybko wyskrobałam co nieco :D

      Będę cierpliwie czekać :)

      Usuń
  2. Przeczytałam ten rozdział dosłownie w kilka minut! Tak mi się podobał, że nie szło się oderwać.
    Strasznie ciekawi mnie wątek pracy Michelle w FBI. Aż myślę, że super by było przeczytać kiedyś o tym osobne opowiadanie, albo chociaż jakiś bonus do tego :D W ogóle wydaje mi się, że świetnie odnajdujesz się w klimatach wojska, policji ,tajnych agentów, służb specjalnych itp. Do tego postać Michelle świetnie pasuje do właśnie takich klimatów. Od początku widać, że to zajebiście silna babka ze świetnym gustem muzycznym. Na prawde fajnie wykreowałaś jej postać :)
    Wracając do rozdziału, to jedyne co mi odrobinkę przeszkadza to ta prędkość wydarzeń. Wiem, że już to pisałam, ale akcja dzieje się tu tak szybko, że aż ciężko się momentami skupić na niektórych wątkach. A są serio zajebiste i fajnie byłoby nieco wydłużyć niektóre sceny, na przykład dodać nieco więcej opisów pomieszczeń, gestów, ludzi itp. Bo na przykład sceny miłości Slasha i Michelle są opisane świetnie i nic im moim zdaniem nie brakuje :) A wątki nowej pracy Chelle, szczegóły sprawy, którą się zajmuje czy nawet jej rozmowa z Letty są jakby opisane tylko powierzchnie. Matko, ale się rozpisałam XD
    Chciałam jeszcze wspomnieć, że starsznie lubię postać Letty. Wydaję się takim radosnym promyczkiem słońca i świetną przyjaciółką dla Michelle. Chyba nie da się jej nie lubić :D
    Powiedz, opierasz charaktery dziewczyn na jakiś konkretnych osobach, np. prawdziwych partnerkach Gunsów czy są zupełnie wymyślone? :D strasznie mnie to ciekawi :D
    Dobra, lecę dalej póki noc młoda XD
    Pozdrawiam serdecznie :***
    Lady Stardust :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! To chyba największy komplement jaki mogłam otrzymać - dobrze wykreowana postać! Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Wiem, że w późniejszych rozdziałach już wszystko będzie inne i nie będzie już tego klimatu co tutaj. Mimo to bardzo się cieszę, że postać Michelle Ci się podoba :D
      Co do prędkości wydarzeń - miałam tak strasznie dużo pomysłów i tak bardzo chciałam wcisnąć absolutnie każdy szalony pomysł do tego opowiadania, że wyszło z tego co wyszło. Wiem, że przesadziłam, ale to pierwsze opowiadanie musiało właśnie takie być.
      Serdecznie dziękuję za komentarz <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki