Rozdział 54. I'll never let you go.

Wymknęliśmy się niezauważeni i zatrzymaliśmy się na tarasie przed hotelem.

-Masz ogień?- zapytał z nadzieją w głosie Rose. Wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę z serii Beatlesów i zapaliłem jego i swojego papierosa. Zaciągnąłem się i wypuściłem zgrabny kłębek dymu w powietrze.

-Nie będzie ci żal?- zapytał Rose

-Czego?-

-No tych wszystkich imprez, dziewczyn, ostrego balowania do rana?- zapytał, a ja zastanowiłem się chwilę

-Nie, a wiesz dlaczego? Bo teraz moje życie będzie miało sens, oboje prędzej, czy później założymy rodziny i będziemy starymi dziadami popierdalającymi po scenie.- odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy, a Rose zaśmiał się jakby właśnie wyobrażał sobie moją wizję…

Michelle
Siedziałyśmy na wyższym tarasie i piłyśmy drinki z palemką, tzn. ja i Kate. Nagle usłyszałyśmy głosy naszych facetów. Wyjrzałyśmy ostrożnie z ukrycia i chamsko podsłuchiwałyśmy ich rozmowę. Stali tyłem do nas i gadali o… o nas!

-Wiesz Axl…nigdy ci tego nie mówiłem, w zasadzie nikomu tego nie opowiadałem, ale…kiedy poznałem Michelle…kurwa mać, ta dziewczyna odmieniła moje życie!- podniósł ton patrząc na Rose’a. Rudzielec popatrzył na Saula jak na kretyna, ale zaraz jego wyraz twarzy się zmienił i zagościł na niej uśmiech

-Ja jak tylko poznałem Kate, to już wiedziałem, że z tego będzie coś więcej. Ale w życiu bym nie pomyślał, że będzie moją żoną!- powiedział podobnym tonem i poklepał Slasha po plecach.

-Jakbyś kiedyś posłuchał naszych rozmów, jeszcze kiedy byliśmy dzieciakami…nigdy bym nie pomyślał, że to właśnie ona jest tą jedyną. Zorientowałem się dopiero jak graliśmy razem na gitarach, ona jest…jest żeńską wersją mnie!- dodał i zaśmiał się, a mnie na to wspomnienie aż się łezka w oku zakręciła.

-Urocze wyznania chłopcy…- krzyknęła Kate, a oni stanęli prosto i odwrócili się gwałtownie w naszą stronę. Slash patrzył na mnie niepewnym wzrokiem, a ja uśmiechnęłam się do niego kręcąc głową na boki. Po chwili gitarzysta i wokalista popatrzeli na siebie i już kilka sekund później wdrapali się na taras wyżej. Slash objął mnie od tyłu i mocno ścisnął. Kate przytuliła się do Axla i w takiej pozycji spędziliśmy kilka minut.

-No więc, gdzie planujecie spędzić miesiąc miodowy?- zapytał Axl patrząc na nas. Oderwałam się od Slasha i obróciłam się do niego przodem.

-Może tak w łóżku?- zapytał mnie z iskierkami w oczach. Zaśmiałam się donośnie, patrząc na widniejący w oddali napis Hollywood.

-Może gdzieś na odludnej wyspie?- zapytałam podobnym tonem.

-A oni tylko o jednym…my wyjeżdżamy na dwa tygodnie na Florydę.- dodał Axl z dumną miną i cmoknął Kate w usta.

-Dlaczego tylko na dwa tygodnie?- zapytałam

-Bo za 2 i pół wyjeżdżamy w trasę z Aerosmith, zapomnieliście już?- zapytał Rose patrząc na nas z politowaniem. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, aż w końcu przyszedł Stradlin i zawołał nas do środka. Była północ, czyli krojenie tortu, oczepiny i inne takie duperele. Był jeden wielki tort, po jednej stronie był napis Guns N’ Roses, a po drugiej imiona każdej z nas. Całość była przyozdobiona gitarami, mikrofonami i perkusją. Oczywiście wszystko było jadalne, z cukru. Razem zabraliśmy się za krojenie pierwszego kawałka. Resztę roznieśli kelnerzy. Tort był nawet dobry, więc dość szybko się z nim uporałam. Potem przyszło na rzucanie welonów i muszek, jednakże żaden z panów młodych takowej nie miał. Katrin rzuciła kwiatkiem, a reszta z nas welonami. Slash musiał poświęcić swój cylinder, który ściślej rzecz biorąc złapał Grimesey, a mój welon otrzymała jego urocza towarzyszka, Izzy i Steven rzucali swoimi łańcuszkami, a Duff i Axl bandaną. Nie ma co, to było oryginalne wesele…
Wszyscy tańczyli, śmiali się, grali i rozmawiali. Zabawa trwała do białego rana. Około 5 goście zaczęli się rozchodzić. Kiedy na sali zostało około 20 osób popatrzyliśmy na siebie ze Slashem i pobiegliśmy w stronę wyjścia. Axl krzyczał coś za nami, że mamy czekać aż wszyscy pójdą, ale mieliśmy to gdzieś. Kilka sekund później Rose sam wynosił Kate na rękach. Kiedy w końcu byliśmy przed hotelem Slash wyciągnął z kieszeni kluczyki do naszych motocykli. Podał mi moje, czyli te z breloczkiem AC/DC i podniósł mnie z ziemi. Szliśmy przez kilkanaście sekund, aż w końcu Slash posadził mnie na motocyklu.

-Żartujesz sobie prawda?- zapytałam z niedowierzaniem, ale on pokręcił przecząco głową śmiejąc się przy tym jak idiota. Podał mi kask do ręki i sam podszedł do swojego motocykla.
-Mam w sukni ślubnej prowadzić motocykl?!- krzyknęłam, a on zastanowił się dłuższą chwilę, jednak później pokiwał tylko twierdząco głową i odpalił swój motor. Bardzo proszę. Sam tego chciał.

-Jedź za mną. Nie jedziemy do starego domu.- dodał, a następnie założył kask, popatrzyłam na niego z otwartymi ustami i również założyłam kask. Ruszyłam z piskiem opon tuż za Slashem. Właśnie zaczynał się wschód słońca. Jechaliśmy przez prawie puste uliczki LA, niebo było różowo-fioletowe. Po chwili wjechaliśmy w jedną z bogatszych dzielnic. Slash zatrzymał motocykl przed ogromnym domem. Wyglądał jak zamek, miał czarne kute ogrodzenie i złote przyozdobienia na zakończeniach, do tego cała konstrukcja płotu trzymała się na murkach z białego kamienia. Przed wejściem znajdowały się dwa wysokie filary, na których opierał się nieduży balkon. Po obu stronach widać było ogromne okna, ze złotymi listwami. Dwuskrzydłowe drzwi po obu stronach miały spore szybki z witrażami w kształcie kwiatów. Czerwona dachówka pokrywała dach i mniejsze daszki z rynnami. Do domu prowadziła dość kręta, lecz szeroka dróżka z ciasno ułożonych kamieni. Kiedy zdjęłam kask aż otworzyłam usta ze zdziwienia, Slash patrzył na mnie z szerokim uśmiechem, a po chwili zabierając kluczyki od swojego motocykla podszedł bliżej mnie. Przejechał dłonią po moim odkrytym udzie i uśmiechnął się zadziornie. Odwzajemniłam uśmiech jednak ciągle nie wiedziałam co się dzieje.

-Chyba nie…chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ten dom…- mówiłam jąkając się i spoglądając co chwilę w stronę willi. Saul pokiwał twierdząco głową bezustannie się uśmiechając. Zaśmiałam się z niedowierzaniem i popatrzyłam w jego piękne brązowe oczy. Przyciągnęłam go do siebie chwytając za koszulę i zaczęłam całować. Saul wziął mnie na ręce, jak to powinien, pannę młodą. Otworzył furtkę i przeszedł szybko przez ścieżkę, przed schodami potknął się i prawie mnie upuścił, zaczęłam się śmiać. Z kieszeni spodni kazał mi wyjąć klucz, tak też zrobiłam. Trzymając mnie jedną ręką, drugą otworzył drzwi. Przeniósł mnie przez próg i odstawił na ziemię. Moje oczy aż się zaświeciły. Ujrzałam pałacowy wystrój, wszystko było dokładnie wykończone, schody były szerokie, tuż naprzeciwko wejścia. Nad samym środkiem wisiał ogromny kryształowy żyrandol.

-Kupiłeś ten dom?!- krzyknęłam wesołym tonem

-Tak, od dzisiaj możemy nawet nie zamykać drzwi w sypialni.- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem i zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry.

-Wiesz, że mieliśmy zapłacić po połowie…- zaczęłam z żalem w głosie, a Mulat nie zwracając na to uwagi podszedł do mnie.

-Byłem niegrzeczny, wiem. Ale ty chyba lubisz niegrzecznych chłopców…- wymruczał mi do ucha, a mnie po całym ciele przeszedł dreszcz. Hudson chwycił mnie za pośladki i przyciągnął wyżej tak, że oplotłam go w pasie nogami.

-To może trochę pozwiedzamy?- zapytał kreśląc na moich plecach jakieś kreski. Pocałowałam go delikatnie w usta, co chyba odebrał jako cichą zgodę. Powolnym krokiem przemierzaliśmy kolejne metry w naszym nowym domu.

-Tutaj jest kuchnia.- powiedział kładąc mnie gwałtownie na pustym blacie. Wpił się w moje usta i nachalnie mnie całował. Oderwał się ode mnie kiedy już prawie nie miałam powietrza w płucach. Szybko oddychałam, a Saul zaśmiał się triumfalnie. Podniósł mnie z blatu i mocno do siebie przytulił. Zaczęłam składać drobne pocałunki na jego szyi. Kudłacz wygiął głowę w tył, ale po chwili ruszył dalej. Skierował się schodami na górę i skręcił w wąski korytarz na lewo. Powoli podszedł do ściany, tak jakby nigdzie się nie spieszył. Delikatnie przycisnął mnie do niej swoim ciężarem ciała. Pocałował mnie w szyję i przejechał dłonią wzdłuż mojej nogi. Uśmiechnęłam się przymykając powieki. Hudson przyciągnął mnie z powrotem do siebie i zaniósł do sypialni. Było tam ogromne łóżko z kilkunastoma poduszkami. Na ścianach było mnóstwo plakatów, w kącie stał adapter, a obok niego były równo ułożone wszystkie nasze płyty. Okno było duże z wielkimi jasnymi zasłonami, a całe pomieszczenie przestronne. Do tego tuż obok łóżka było wyjście na taras z tyłu domu. Na ścianie naprzeciwko łóżka wisiało pięć gitar, tylko nasze ulubione modele. Do tego zgrabnie umieszczone kolumny gitarowe w rogach pokoju. Slash odstawił mnie na chwilę na ziemię i pozwolił choć trochę się rozejrzeć. Podeszłam do sterty płyt i wybrałam Scorpions, włączyłam Still Loving You i wróciłam do Saula. Gitarzysta dłońmi przesuwał wzdłuż moich rąk kierując się wyżej. Zgrabnym ruchem ześlizgnął ze mnie ramiączka sukni i dłońmi ujął moją twarz. Delikatnie muskał moje usta, jednocześnie próbując rozburzyć mojego koka na głowie. Nie szło mu zbyt opornie, ale i tak chciałam mu pomóc.

-Cii…nic nie rób.- wyszeptał mi do ucha i strzepnął moje ręce. W końcu mu się udało i wypiął mi z włosów te piekielne wsuwki, spinki i cokolwiek jeszcze tam było. Roztrzepał moje włosy na ramiona i uśmiechnął się szeroko.

-Co?- zapytałam, a Saul cmoknął mnie w usta

-Ślicznie wyglądasz.- dodał i powrócił do całowania.

-Dlaczego robisz to tak wolno?- zapytałam zniecierpliwionym tonem

-Kochanie…mamy na TO całą wieczność…-wymruczał mi wprost do ucha, a ja przyciągnęłam go bliżej siebie i szybkim ruchem zsunęłam z niego marynarkę razem z koszulą do połowy rąk. Slash pokiwał głową, jakby patrzył na przedszkolaka, który coś przeskrobał. Zrobiłam słodkie oczka i wzruszyłam bezradnie ramionami. Slash zaśmiał się i nagle przyciągnął mnie do siebie błądząc po moich plecach dłońmi. Nie mógł poradzić sobie ze ściągnięciem ze mnie sukni, więc pociągnął ją mocno w dół tak, że pękły ramiączka.

-Od kiedy zakładasz taką bieliznę?- zapytał patrząc na mój biały koronkowy stanik, to fakt nigdy nie zakładałam fikuśnych ciuszków do łóżka.

-Noc poślubna jest raz w życiu…- teraz to ja wymruczałam mu to do ucha i jednocześnie rozpięłam jego skórzany pasek do spodni. Podeszłam jeszcze do drzwi balkonowych i otworzyłam je. Moje oczy ujrzały przepiękny wschód słońca. Niebo zmieniało barwę na pokrewną do niebieskiego. Slash stanął obok mnie i razem patrzyliśmy na zmieniający się wokół nas świat. Spojrzałam kątem oka na Saula i podeszłam do niego od tyłu, przytulając się do jego pleców. Odwrócił się w moją stronę i pocałował mnie namiętnie. Po chwili zaczęliśmy zrywać z siebie ubrania, cała suknia była potargana, podobnie jak koszulka pana młodego, ubrania leżały tuż obok łóżka. Slash przycisnął mnie całym sobą do miękkiej poduchy i zaczął delikatnie muskać moje usta, co chwilę oblizując dolną i górą wargę na przemian. Zaczynałam się już trochę niecierpliwić, więc sprawnym ruchem przeniosłam się na górę i językiem przejechałam po całej długości jego klatki piersiowej zatrzymując się przed jego podnieconą męskością. Slash nie dawał za wygraną i przyciągnął mnie z powrotem w górę. Po chwili ustami próbował ściągnąć moją błękitną podwiązkę. Nie spieszył się nigdzie i zaznaczał językiem drogę, centymetr po centymetrze, którą zsuwa podwiązkę w dół...
-Kocham cię.- wydyszał Saulie i pocałował mnie namiętnie, byliśmy cali spoceni i zdyszani. Przez 24h spędzone w łóżku dochodziliśmy na przemian ze sto razy. Taka noc, a raczej doba, z pewnością się już nie powtórzy…

Komentarze

  1. O nie, o nie, o nie! Rzygam tęczą!! *__*
    xD 1. Pogo na ślubie *_________*
    2. W ogóle ślub xD Był taki piękny!
    3. Oh, oh! Chciałabym mieć taką suknię, jak Katrin! ;D
    4. A gdzie fontanna Danielsa, hęę? ;D xD
    5. Wyznania na balkonie - hał słiiit!! ;D
    6. Noc poślubna - umarłam i nie żyję.
    Ogólnie to zarzygałam tęczą pół miasta i cieszę ryja, bo to przecież taaakie piękniusie *.* ;D
    To teraz już kogoś zabij, bo jeszcze jeden taki rozdział i mnie wykończysz xD xD Niee... Pisz co chcesz ;D ;D
    Ale świetne było jak był cały opis tego ślubu i czytałam i wiesz jak, widziałam to wszystko, nie? Takie idylliczne i piękne i opływające słodziusiością i nagle ten Steven w garniaku. Jak jebłam śmiechem, to myślałam, że się nie pozbieram xD Genialnie! <3 ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG *.* Jaki piękny koment, no teraz to ja rzygam tęczą <3 Skarbie, fontanna Danielsa... widzisz, trzeba było wcześniej podrzucić mi ten pomysł! haha no i ten nie za słitaj się na śmierć Lise... O.o nie wiem czemu, ale za chuja mi takie słit do ciebie nie pasuje, jednakże kocham jak piszesz taki komenty i możesz robić to częściej :D <3!
      I ten i ten i ten...a zapomniałam, a nie! Jednak nie! A więc Steven w garniaku śnił mi się poprzedniej nocy! hahaha ale to jeszcze nie wszystko, bo...jadł w tedy różowy budyń ^.^
      Jeszcze trochę i popadnę w samozachwyt :D

      Usuń
    2. HAHAHAHAHAHAAHAHAHAHAHAHAHHAHAHA!!!
      No nieeee!!!!!
      Czemu tu kurwa wszyscy mają takie zajebiste sny!?!?!?
      Steven w garniaku wpieprzający różowy budyń?? No teraz to dopiero umarłam!! Umarłam, jak nigdy! xD
      Ej, no mi w sumie też nie pasuje, ale to mi zostao z tych praczasów, jak jeszcze po ziemi chodziły dinozaury, a ja słuchałam jazzu i w sumie to byłam jeszcze bardziej hipisem niż teraz O.o Ale w sumie to już się przyzwyczaiłam i nawet nie rzygam tęczą na widok własnego nicka xD xD Like a boss... ;D
      Oh, oh, skarbie (że Cię tak zacytuję ;D) żebym pisała częściej komenty, musiałabyś częściej dodawać rozdziały xD A to by już było ciężko ;D No bo co będę dwa razy jeden rozdział komentować? ;P ;D

      Usuń
    3. Haha no nic na to nie poradzę, ale podpowiedź, nażrej się na noc czekolady to pomaga :D
      Aż taka stara to chyba nie jesteś...ale...może jesteś nieśmiertelną czarodziejką i dlatego czytasz mi w myślach!? O.O Oby nie...chociaż w sumie...nie! nie nie i jeszcze raz nie! :D
      No tak racja, a to poczekaj sobie na następny rozdział i już :D

      Usuń
  2. W przyszłości chcę taki ślub *____*
    I Duff z Axlem oczywiście oryginalni - bandaną rzucali :D
    I dobrze, że nikt sprzed ołtarza nie uciekł. Chociaż i tak czekam na jakąś intrygę. Nie wiem, niech ktoś będzie mieć wypadek. Albo nagle rozwód. Nie, dobra, rób co chcesz :) I tak w ogóle to ja też zapomniałam o tej trasie z Aerosmith xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, ty wiesz, że ja też? Tak pisałam to wymyślając w zasadzie swój własny ślub ze Slashem :D
      No a jakże, Rose i McKagan przecież muszą się wyróżniać!
      Byłam opcja ucieczki Michelle sprzed ołtarza lub w ogólne nie pojawienie się jej na własnym ślubie, ale jednak wolałam nie załamywać Slasha...jeszcze by sobie coś zrobił i co by było?
      No tak tak, trasa się szykuje. Gunsi się przygotowują, Rose'owie wyjeżdżają w podróż poślubną i życie toczy się dalej :D

      Usuń
    2. Ja bym mogła mieć taki ślub z Izzim xD *.*

      I nowy rozdział u mnie :)

      Usuń
    3. Ej, ale rozwód byłby w porządku xD Niech Duff weźmie rozwód z Megan. Bo ona to serio jakaś dziwna jest O.o
      Ej, ale jeszcze zapomniałam wcześniej wspomnieć, że Kate to jednak do Axla pasuje jak nikt kurczę ;D Tylko chodzi i wszystkim rozkazuje xD Współczuję hipotetycznym dzieciom tej dwójki xD Będą chodzić jak w szwajcarskim zegarku... A jednocześnie muszą być rebelami... To jest dopiero trudne xD

      Usuń
    4. Hahaha a ty już chcesz Duffa zgarnąć co?! :D
      No i ten nawet nie zauważyłam, że ona tak rozkazuje! haha no ale słuszna uwaga milordzie :D
      A dzieci...właśnie dzieci! Dzięki za przypomnienie :D

      Usuń
  3. Kurwajegopierdolonamać ♥ Ja po prostu padłam, jak przeczytałam o pogo i nocy poślubnej:) Po prostu tęczowe lasery mi z dupy leciały:P Naprawdę zajebiście piszesz, aż mi szkoda, że kończysz to opowiadanie:( Ale z drugiej strony nie mogę się doczekać tego nowego xD I wg. Steven w BIAŁYM GARNIAKU, aż sobie go wyobraziłam i spadłam z krzesła.
    A Michelle to się po tej nocy poślubnej chyba nie pozbiera:P Slash nieźle ją musiał wyobracać....?!
    A i oczywiście...co ja to, a z niecierpliwością czekam na następny rozdział...<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahahaha! Kocham cię skarbie, a te twoje tęczowe lasery z tyłka...hahaha rozjebało mnie to jak przeczytałam! hahahaha do tej pory się śmieję, serio!
      No w zasadzie...może jak Slash się obudzi to zobaczy Michelle obok siebie tyle że martwą? ;> Coś tam wymyślę, spokojnie ;)

      Usuń
    2. AAAAAA NO DZIĘKUJĘ. Ale oby nie martwą, bidok by się zesrał i pad by tam koło niej, albo gorzej chciałby umrzeć razem z nią i by się naćpał, zaćpał i po zespole, bo gdzie by znaleźli drugiego takiego zajebiście przystojnego i zapierdalającego na gitarze Slasha, no ja nie wim :(
      Ale huj, bo jak Slash się obudzi i zobaczy taką seksowną Michele(GOŁĄ,ODKRYTĄ), to chyba dostanie orgazmu na miejscu, ale by się działo. Biedna Michelle cała by biała była prze Slasha(WIESZ O CO CHODZI^_^)
      KUŹWA, już widzę Slasha z tym swoim siusiakiem nad Michy, MATKO BOSKO KOCHANO...!!
      Wiem, ZBOCZONA JESTEM, no ale cóż zrobić...?
      I no ja też Cię kocham, za te twoje rozdziały ♥
      I jak Ci się chce odpowiadać na poje popierdolone komentarze, to ja nie wim xD Masz dobrą psychikę, bo ja to mam zrytą od urodzenia i ja dostałam szoku przez mamę, bo powiedziała mi,że ja to dupą(nogami) na świat wyszłam i obojczyk miałam złamany, ja to szczęściara jestem :)

      Usuń
    3. Haahahahaha tak wiem o co chodzi 8D jednak wolę sobie to tak dogłębnie nie wyobrażać :D
      Ano jesteś zboczona, trzeba przyznać, jednak nie tylko ty 8D
      Ahh jakie to urocze, takie wyznania doprowadzają mnie do szczęścia ♥, jednak zaraz je redukuję, bo się wkurwiam usiłując idealnie zagrać November Rain xD
      Też to miałam! Złamany obojczyk i no ten... o mało się nie udusiłam pępowiną, czy czymś takim haha! Ale tak dupą na świat...no to na pewno na szczęście 8D

      Usuń
    4. Boże przecież jak byś się tak udusiła ta pępowiną, to by Cie na świecie nie było i nie było by tego bloga i straciłabym sens życia, chociaż może nie bo jak tak policzyłam, to w zakładkach mam ponad 60 blogów o Gunsach. Ale ja by tego bloga nie było to ja nie wim.
      Ale na szczęście jesteś.
      Wiem napisałam to bezsensownie, ale ty to bystra laska jesteś to się połapiesz ^^

      Usuń
    5. Tak tak połapałam się (nawet, że niby) bez problemów 8D
      60?! O.O jezuuu tyle to chyba nawet nie przeczytałam xD

      Usuń
  4. Ja je czytam i sama się sobie dziwię, bo przecież każdy jest inny, i ja się jeszcze w nich nie pogubiłam o_0.
    Ale co się dziwić za bardzo ich kocham ♥ A zwłaszcza to Slasha
    Mam na ich punkcie pierdolca xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałaś, to masz. Z tym, że notka jest o hydraulicznie nieuzdolnionym Slashu, ale wiedz, że dodałam coś nowego xD

    OdpowiedzUsuń
  6. To jak już maja mieć dzieci, to niech każdy z nich ma po milion dziewczynek i chłopców :P
    Albo dobra milion to przesada xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha no trochę dużo, dziewczyny by się z rodzeniem nie wyrobiły...chyba, że im pomogą mężowie, np. wizja rodzącego Slasha hahahaha nie dobra, głupota! xD

      Usuń
  7. Eee wcale nie głupota, bo też miałam taką wizję :P
    Ale jakaś mała dziewczynka Gunsom by się przydała.
    Np. Slash, by miał taka małą z loczkami :P, albo Steven taką blondyneczkę małą xD
    Dobra jak by to powiedział Izzy ''whatever'' (czy jak to się tam pisze) I czekam na rozdział, bo już mnie rozdziera od środka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah no myślę, że jutro dodam nową notkę, ale niczego nie obiecuję :D
      Slash chciał syna...hmm to Stevenowi damy dziewczynkę :D
      A zresztą co ja tu planuję! Wymyślam wszystko w biegu, a nie tak...publicznie xD

      Usuń
  8. ja chce taki ślub! A szczególnie noc poślubną ! ^^
    I to z Slashem! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nikt nie zdejmował podwiązki na weselu...:c To przykre, ale tak to mi się strasznie podobało :D

    OdpowiedzUsuń
  10. No piknie, piknie! XD chłopaki takie słodkie wyznania na tym tarasie robili, że ohhh! 😍
    To są jednak słodziaki totalne XD

    Całe wesele było nieziemskie! A oczepiny to już w ogóle wywalone w kosmos! Z całą pewnością mogę przyznać, że to najwspanialszy ślub i wesele ever! No i ten tort! To musiało być arcydzieło! <3<3<3
    Jedyne co, to myślałam, że ktoś się schleje do tego stopnia, że trzeba będzie go na taczce wywozić albo coś XD
    Ale może jeszcze na poprawinach ktoś poszaleje XD

    Chelle w sukni ślubnej na motorze! Boże, TAK! To musiał być najpiękniejszy widok na świecie! <3<3<3<3<3<3
    Tylko ile oni mieli promili, co? XD dobrze, że ich policja nie złapała, bo to by był ciekawy koniec wesela. Ale by się chociaż fantazja Slasha na temat sexu w celi spełniła XD to by była niezapomniana noc poślubna XD

    No ale ta ich nocka też była piękna! I tennowy dom! Saul jest niemożliwy!

    Przechodzę od razu do kolejnego rozdziału :D

    Pozdrowionka i uściski :***

    Lady Stardust <3<3<3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki