Rozdział 58. Shotgun.

 Ten rozdział pisałam głównie z okazji urodzin naszego kochanego Slasha, ale też dla zadowolenia wszystkich was, tak więc Lise Lotte, Bad Ass, Ay, Magda, Problem Child, Rocket Queen i cała reszta, mam nadzieję, że będziecie zadowolone z przebiegu dalszych zdarzeń niniejszym ostrzegam, że to jeszcze nie koniec historii z Megan 8D

No i oczywiście Slashuniowi naszemu życzę wszystkiego najlepszego, jeszcze przynajmniej 200 tak świetnych solówek jak do tej pory, żeby nigdy nie zmienił fryzury i żeby mnie teleportował tam do siebie (razem Bad Ass oczywiście!) do LA w latach 80'-90' <3
xD 




  
A teraz miłego czytania ;)

***
              Ten dźwięk wszędzie rozpoznam, dźwięk przeładowania MOJEJ broni. Nerwowo odwróciłam się przodem do źródła hałasu i zamarłam. Ujrzałam Megan. Wykręciła ręce Slasha w tył tak, że nie mógł poruszać dłońmi i celowała prosto w jego głowę.

-Megan?! Co ty kurwa robisz?!- krzyknęłam i już chciałam podejść bliżej, ale przesunęła lufę do szyi Slasha, więc natychmiast się zatrzymałam.

-Już dawno powinnam była to zrobić...wsadziłaś mojego ojca do pudła, teraz go zabiłaś, więc odpowiesz za to.- powiedziała i uderzyła Saula w tył głowy. Hudson stracił przytomność i upadł z hukiem na ziemię.

-Możemy spokojnie porozmawiać...jak kobieta z kobietą.- powiedziała i podeszła bliżej, mierząc między moje oczy. -Jak myślisz...Slash zdradziłby cię, gdyby nie pojawiła się wtedy w Detroit ta dziwka?- dodała, patrząc na mnie z uśmiechem. Zmarszczyłam czoło i popatrzyłam na nią pytająco. -Tak, dobrze wnioskujesz, to ja kazałam jej się zająć tym chujem. A pamiętasz może ten artykuł w gazecie? Kto podejrzewałby biedną Megan? Nikt nie przewidział, że tak łatwo wyniosę tyle informacji z tego burdelu. O i jeszcze o jednym zapomniałam! Slash znalazł jakieś narkotyki w waszej łazience, prawda? Tak, to ja je podłożyłam!- dodała, a ja szybkim ruchem wytrąciłam jej z dłoni pistolet i chwytając za koszulkę, rzuciłam nią o blat. Jęknęła z bólu, ale zaraz potem popchnęła mnie na stolik w salonie, który natychmiast się potrzaskał. Podeszła bliżej i podniosła z podłogi broń.

-Nie proszę! Zaczekaj!- krzyknęłam z udawanymi łzami w oczach.

-Na co? Na to aż ten kretyn się ocknie?- zapytała, wskazując ruchem głowy na nieruchomo leżącego Slasha i w tym samym momencie podcięłam ją szybkim kopnięciem. Upadła na ziemię, a ja rzuciłam się na nią. Uderzyłam ją w twarz, a ona oddawała mi pięścią w bok. Przeturlałyśmy się tak, że Megan leżała na mnie, po chwili zrzuciłam ją z siebie. Wstałam i szarpiąc ją za włosy, zmusiłam aby zatrzymała się na kanapie.

-Nigdy więcej nie mów tak o Slashu.- powiedziałam całkowicie poważnym tonem i popatrzyłam na rosnący na jej twarzy cwaniacki uśmiech.

-Michelle! Uważaj!- krzyknął po chwili Saul, a ja obróciłam się w jego stronę i wtedy coś przemknęło tuż obok mojej twarzy. -NIE!- usłyszałam krzyk Slasha i wtedy Megan spanikowała, pomknęła w stronę drzwi do ogrodu. -To jeszcze nie koniec!- krzyknęła i zaraz potem zniknęła w ciemnościach nocy. Chciałam za nią biec, ale nie mogłam, nie miałam siły. Nogi się pode mną ugięły i usiadłam bezradnie na podłodze. Slash podbiegł do mnie jak najszybciej mógł i nerwowo dotykając mojej twarzy trzęsącymi się rękami, zadawał mi pytania -Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? Na pewno wszystko okej?-

-Tak...wszystko jest już dobrze.- powiedziałam słabym głosem i mocno wtuliłam się w Mulata.

-Co to było?- zapytał po chwili, a ja oderwałam się od niego i popatrzyłam mu w oczy.

-Nie wiem...ale ja chyba zabiłam jej ojca.- powiedziałam poważnym tonem, a Slash otworzył usta ze zdziwienia.

-TO był jej ojciec?!- krzyknął po chwili, a ja pokiwałam twierdząco głową.

-Chodź, musimy to opatrzyć.- powiedział dotykając delikatnie rany na mojej szyi. Syknęłam nieznacznie i pozwoliłam mu pomóc mi wstać. Posadził mnie na krześle przed ladą i wyciągnął z pierwszej szafki na górze apteczkę. Nieporadnie wylał na moją szyję chyba połowę buteleczki z wodą utlenioną i po chwili wytarł ranę gazą. Uśmiechnęłam się widząc jak dokładnie to robi

-No co?- zapytał zdezorientowany, kiedy oderwał wzrok od plastra.

-Nic. Gdybym ja tak dokładnie opatrywała rany to już dawno by mnie wywalili.- powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Kudłacz w końcu się uśmiechnął i cmoknął mnie w usta....


Następnego dnia...
              Dzisiaj jest 23 lipca. Slash ma urodziny, więc postanowiłam zrobić mu jakiś prezent. Obudziłam się około 9:00. Chłopcy mięli próbę o 10:00, więc powoli zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Zrobiłam śniadanie i czekałam aż Saul zjawi się na dole. Wciąż miałam w głowie wczorajsze wydarzenia. Po paru minutach Mulat z uśmiechem na ustach wpadł do kuchni i usiadł naprzeciwko mnie przy blacie. Uśmiechał się jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem, a ja udawałam, że nie wiem jaki dzisiaj jest dzień. Zachowywałam się normalnie.

-Co?- zapytałam, uśmiechając się w podobny sposób.

-Nic, nic...- powiedział i zabrał się za pochłanianie naleśników. -Wiesz, że idziesz ze mną na próbę?- zapytał po chwili.

-Nie. To znaczy...wpadnę później...bo muszę jeszcze jechać do mieszkania. Znalazł się kupiec.- powiedziałam normalnym tonem.

-Serio? Kto taki?- zapytał podejrzliwie.

-Jakiś Michael Lawrence.- rzuciłam obojętnie, przeglądając dzisiejszą gazetę. Slash posmutniał i tylko pokiwał głową na znak, że rozumie. Przez cały poranek mało rozmawialiśmy, starałam się nie spotkać z wzrokiem kudłacza, bo jeszcze bym coś wypaplała.

-To o której będziesz?- zapytał, krzycząc z dołu

-Nie wiem, jakoś po 11:00!- krzyknęłam wesoło i usłyszałam tylko trzask zamykanych drzwi. Zeszłam na dół i poczekałam aż odjedzie. Oderwałam wzrok od okna i pobiegłam na górę. W tempie pioruna ubrałam się w skórzaną kurtkę i jasno niebieskie rurki. Założyłam jeszcze trampki i wygrzebałam ostatnio kupioną koszulkę...ze Slashem. Pomyślałam, że skoro ma dzisiaj urodziny to mogę trochę poprzesadzać. Poza tym byłam jego fanką jako artysty, więc nie korygowało to zbytnio z moim gustem. Wyszłam z domu i przeszłam kilka przecznic dalej w poszukiwaniu postoju taksówek. W końcu odnalazłam cały sznur samochodów. Wsiadłam do jednej żółtej i kazałam się zawieść na odpowiednią ulicę. Kierowca zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się promiennie. Po kilkunastu minutach zatrzymał się przed dużym komisem samochodowym. Zapłaciłam mu pospiesznie i wysiadłam z auta. Nad bramą wjazdową wisiał zegar wskazujący 10:45. Odetchnęłam głęboko i weszłam do środka. Mieszkanie sprzedałam wczoraj właśnie Michaelowi Lawrensowi, więc miałam sporo gotówki przy sobie. Weszłam na teren posesji i rozejrzałam się dookoła. Moją uwagę przykuły trzy autka. Czarny Pontiac GTO model z 1969r. - osobiście mój ulubieniec, pomarańczowy Dodge Charger RT z 1970r. i zielony Plymouth Barracuda. Kiedy w zamyśleniu analizowałam osiągi każdego z aut, wybudził mnie głos młodego chłopaka

-Mogę w czymś pani pomóc?- zapytał miłym tonem.

-A tak! Szukam jakiegoś muscle car'a dla męża, czy mógłby mi pan coś doradzić...?- zapytałam nieśmiało, patrząc w zielone oczy blondyna.

-Jasne, tutaj mamy jeszcze Chevrolet'a Chevelle SS z 1970r.- dodał i wskazał palcem na cudowne czerwone auto, uwielbiałam samochody tego typu, po prostu je kochałam. Mogłabym podziwiać je godzinami, jednak nie tym razem, musiałam się szybko zdecydować.

-A coś z Mustangów?- zapytałam, rozglądając się dookoła.

-Shelby GT 500 z 1967r. będzie odpowiadał?- zapytał niepewnie, a ja z uśmiechem na ustach pokiwałam twierdząco głową.

-Co tu się dzieje?- zapytał jakiś stary gruby i brzydki dziad, wychodząc z blaszanego warsztatu.

-Doradzam pani w sprawie kupna samochodu, szefie.- powiedział cicho blondyn i spuścił głowę w dół. Uśmiech zniknął z naszych twarzy i teraz tylko wysłuchiwaliśmy wywodów grubego bruneta na temat kobiecych umiejętności w prowadzeniu aut sportowych. Kiedy powiedział, że nie nadaję się do prowadzenia żadnego z tych aut, zaczęłam się śmiać. Blondyn ledwo hamował wybuch śmiechem, jednak mimo żmudnych starań nie wytrzymał. Szef zmierzył go pełnym dezaprobaty spojrzeniem, ale blondyn tylko jeszcze bardziej się roześmiał.

-Proszę pani...mamy tutaj świetnego Dodge'a Ram.- powiedział grubas i wskazał na pickupa, pokręciłam z niedowierzaniem głową i ciężko westchnęłam.

-Em...Tony, ja chyba wezmę tego Challengera z 1970r.- powiedziałam, patrząc na blondyna i czytając jego imię z plakietki oraz udając, że tego grubego kretyna wcale tu nie ma. Wsiadłam do zielonego auta i poczułam się wspaniale. Od zawsze pasjonowałam się wozami z silnikiem o dużej mocy, tak jak w przypadku tego V8. Wiedziałam też, że Hudson uwielbia to samo co ja, więc pomyślałam, że właśnie Dodge Challenger będzie doskonałym prezentem na jego urodziny...

Slash
              Motocyklem dojechałem do studia, mamy dzisiaj ostatnią próbę przed rozpoczęciem trasy, a do tego Rose wymyślił sobie jeszcze nagrywanie kilku utworów na nową płytę. Cały czas zastanawiałem się, czy Michelle serio zapomniała o moich urodzinach, czy tylko tak dobrze udawała. Tak tak, może to dziecinne, ale zawsze lubiłem obchodzić urodziny. Zwykle dostawałem fajne prezenty. Moje przemyślenia odpłynęły gdzieś daleko, kiedy tylko przekroczyłem próg sali nagraniowej.

-O Slash jesteś!- przywitał mnie wesoło Steven i poklepał po plecach, zdezorientowany stałem na środku pomieszczenia i czekałem na jakąś reprymendę ze strony Rose'a, bo spóźniłem się jakieś 10 minut, a tu nic. Axl tylko uśmiechnął się szeroko i mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.

-Co się tak gapisz?- zapytałem w końcu, ale Axl tylko pokręcił głową i prychnął z zadowoleniem. Uśmiechnąłem się w podobny sposób i usiadłem na fotelu, porywając za sobą mojego podpalanego Les Paula.

-Ej! A gdzie McKagan?- zapytał Steven, rozglądając się za przyjacielem.

-Nie wiem, nie było go wcześniej?- spytał Axl i wziął do ręki kartkę z jakimś tekstem.

-Nie...- powiedział Stradlin, dostrajając swoją gitarę.

-Cześć wszystkim!- powiedziała wesoło Michelle, wchodząc właśnie do pomieszczenia. Przyjrzałem się jej dokładnie, starając się rozgryźć jej zagadkową minę, aż tu nagle mój wzrok przyciągnęła jej koszulka. Zacząłem się śmiać i odłożyłem gitarę na ziemię dając znak Michelle żeby podeszła bliżej.

-Fajna koszulka.- rzuciłem wesoło i patrzyłem na własną twarz. Michelle zaśmiała się i pocałowała mnie delikatnie w usta. Chciałem odwzajemnić pocałunek, ale do pomieszczenia wszedł Duff.

Michelle
              -Kurwa co za kretyn postawił Challengera przed samym wejściem?!- krzyknął, był wyraźnie wkurwiony. Powoli obróciłam głowę i popatrzyłam z przerażeniem na Slasha. Dosłownie sekundę później uśmiechnęłam się słodko i zeszłam z kolan gitarzysty. Pociągnęłam go za rękę w stronę drzwi i nie zwracając uwagi na krzyki Axla, że mamy wracać, pobiegliśmy do windy. Kiedy byliśmy na dole, Slash zwolnił i patrzył na zielonego Dodge'a za szklanymi drzwiami.


-Michelle...?- zapytał z niedowierzaniem, a ja wyciągnęłam z kieszeni kurtki kluczyki i pomachałam mu przed nosem. Mulat pisnął ze szczęścia jak panienka i rzucił się na mnie. -Dziękuję, dziękuję, dziękuję!- krzyczał jak wariat i co chwilę całował mnie w usta. Zaczęłam się śmiać, a Slash w podskokach dobiegł do auta i otworzył je, po czym usiadł za kółkiem. Głęboko wciągnął powietrze do płuc i wysiadł z auta. -Na pewno nie żartujesz...?- zapytał niepewnie, a ja znowu wybuchłam śmiechem. Po kilkunastu minutach zachwycania się samochodem, wróciliśmy do studia. Kiedy weszliśmy do pokoju, wypchnęłam Slasha przed siebie. Mulat został obsypany konfetti, Steven i Axl mięli na głowach kolorowe czapeczki, dziewczyny stały na baczność z dużymi paczkami w rękach, a ich mężowie tuż za nimi. Tylko Duff stał sam, dopiero teraz przypomniałam sobie o Megan. Wszyscy składali życzenia Slashowi, nawet przymknęłam oko na całusy od dziewczyn. Po chwili do sali wszedł Izzy i Letty, trzymali w rękach okrągły tort z napisem Slash i jego podobizną z gitarą w dłoniach. Hudson już chciał zabrać się za cukrową figurkę, ale Letty uderzyła go lekko w palce.

-Zabieraj te łapy!- powiedziała wesoło i razem z Izzy'm pokroili tort. Pierwszy, największy kawałek, razem z figurką dostał Slash. Reszta jakoś się tam podzieliła. Kiedy Axl i Slash rozmawiali ile to już przez 27 lat przeżył, ja podeszłam do McKagana siedzącego ze smutną miną na kanapie.

-Duff...? Co się stało?- zapytałam, mimo, że byłam niemal pewna iż chodzi o Megan.

-Megan...wczoraj wyszła po południu z domu i nie wróciła na noc. Kiedy rano się obudziłem zobaczyłem na poduszce obok to.- powiedział i wyciągnął z kieszeni list...

***

No to macie już ten rozdział i takie info teraz, jak wiecie są wakacje (no wow!) a Michelle też musi odpocząć, więc teraz to właśnie mówię - wyjeżdżam sobie na wakacje, nowe rozdziały powinny pojawić się w pierwszym tygodniu sierpnia, mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie, ale nie będę miała możliwości dorwania się do kompa, także na razie to jest ostatni rozdział . Dziękuję za uwagę. >:D

Komentarze

  1. o ja pierdole... Megan o kurwa O.o . A biedny Duff. Ona go cały czas oszukiwała? I teraz Cię zabiję... Dlaczego skończyłaś w takim momencie? ghrrr. Ja chcę wiedzieć, co ta Megan mu napisała. A tak wgl, to życzę udanych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałam cię powiadomić! xD
      Oj tam oj tam i dziękuję ;*

      Usuń
    2. U mnie nowy, zapraszam.

      Usuń
  2. Ja wiedziałam, że z tą Megan jest coś nie tak! :D Ale kurna szkoda Duffa noo. :c ZADZWOŃCIE PO TRESERA, BO MEGAN JEST NIEWYCHOWANA! XD
    I pewnie w tym liście kuń tłumaczy, że ona tak dłużej nie może i że są pojebani i że go nie kocha [ ;_; ] i wgl. Ja tylko tak myślę. XD

    MEGAN TO ZUOOOOOOOOOOOOOOOO. CÓRKA SZATAAAANAAAAAAA.

    I słoneczka życzę. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za info, zaraz się wezmę i jakoś porządnie skomentuję, ale najpierw pora zjeść gołąbki fuck yea! xD Dobra, już się zamykam.

    U mnie nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no, jak zawsze zajebiście ♥

    Kobieto czy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach, ale jestem ciekawa co ta Megan wymyśliła...? Ja wg. nie spodziewałam się, że to był jej ojciec.

    Baw się dobrze na wakacjach, a ja z cierpliwością (żart ja nigdy nie jestem cierpliwa)czekam na rozdział :P
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde, w życiu bym się nie domyśliła, że to mogła by być Megan. Ale teraz jestem chociaż pewna, że jej nie lubię. Duff powinien ją zostawić i poszukać sobie kogoś lepszego xD
    I chyba tego nie pisałam jeszcze, ale strasznie szybko dodajesz notki, więc wakacje powinny Ci dobrze zrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  6. MEGAN?! Ech, przynajmniej też trochę się jej oberwało >.< Aww, wyobrażam sobie Saula tak "nieporadnie" opiekującego się Michelle *___* Dla mnie uroczy byłby w ogóle opiekujący się kimś Saul. Co ja plotę, Slash jest uroczy.
    Prezent dostał zajebisty, nie powiem :>
    Oj, Duff(y) :'< Będzie teraz smutać...
    PISZ SZYBKO! *_____* BO SIĘGNĘ PO MYDŁO.

    OdpowiedzUsuń
  7. Auto zajebiste! *_*
    Co raz groźniej robi sie a tym opowiadaniu ;/
    No ale cóz zawsze pięknie nie bedzie.
    Kurwa co było w tym liście?!
    Dowiem sie dopiero w sierpniu...no cóz muszę wytrzymać
    Ale miłych wakacji! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaa, no tak czułam, że to będzie Megan, ale z tym ojcem to mnie wbiło w podłogę xD Samochód pięęęęknyy <3 Chciałabym napisać coś jeszcze, ale kurde nie mam weny D: wybacz. Poza tym rozdział świetny, tylko chyba trochę krótszy niż zwykle, co? A może mi się wydaje... Dobra, wiem, pierdole od rzeczy, nie zwracaj na mnie uwagi xD jest super ;d
    A noi Duff jest wolny?! *________* biegnę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaaajebisty rozdział, wyjebane w kosmos autko i zdjęcia <3

    Więcej, Więęęęęęęceeeej! XDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Siemka! Twojego bloga czytam chyba od maja...albo czerwca...ehh nie ważne! To postanowiłam, że jak założę konto to się ujawnie:D tak więc jestem i teraz będziesz zmuszona mnie tolerować:D
    Od początku wiedziałam że ta Megan jest dziwna...ale żeby aż tak! Biedny Duff :(( Musi sobie poszukać nowej żony :( oby była normalna! Uhuhu! Hudson dostał samochód :P Teraz to będzie szalał!

    OdpowiedzUsuń
  11. List, listem...Megan, Megan (?), ale...Steven z Axlem w czapeczkach ^^ <33
    Dziękuję za pamięć o mnie. xD
    Ankieta u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. nie wiem czy chciałaś być powiadamiana, ale nowy wpis na http://www.maniamniowamania.blogspot.com (Powrót do przeszłości, czyli wspomnienia ożywają - http://maniamaniowamania.blogspot.com/2012/07/chapter-iii.html)
    Serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rock N' Roll Love Story przestaje być zabawne. Pierwszy dramat. Narracja Slasha. Mała przygoda z Ktosiem. Rozdział siódmy na no-more-plastic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. HELL YEAH!! WIEDZIAŁAM, ŻE TO MEGAN xD
    Kocham Cię :D No kurde serio ;D Boże, wiesz co mnie rozjebało najbardziej? (Tak wiem, że jestem zdrowo rąbnięta xD) "-Fajna koszulka!- powiedziałem wesoło i patrzyłem na własną twarz." Hahahahaahahahahahah!!! xD No bo wiesz... TWARZ SLASHA xD Ja tam zawsze uważałam, że on nie ma twarzy xD A tu proszę, jaka niespodzianka xD
    Dobra, nie mam weny, ani siły (no kurde 43 stopnie... Zdycham... xD) na długie komentarze, ale dzięki za tą Megan, dzięki za rozdział, dzięki za wszystko :3 No i udanych wakacji ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowy ^.^ A teraz spierdalam do Ameryki zanim mnie pozabijacie xD

    OdpowiedzUsuń
  16. Hm, coś mi chyba nie pykło w mózgownicy i za chuj zapomniałam wejść na Twojego bloga. Następnym razem to mnie palnij za takie coś -.-
    Skomentuje dokładniej rano, a teraz chciałam poinformować, ze u mnie prolog nowego opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniałe Fan Fiction. Pochłonęłam w jeden dzień. Mam teraz przez ciebie czerwone oczy, jak narkoman xd
    Na pewno będę czytać i komentować ;) Swoją drogą ten pomysł ze zdjęciami w ostatniej notce jest całkiem spoko. Rob tak częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Co tym razem wymyśliła May Wood? Dlaczego Slash wypinał zadek w dzielnicy gejów? Do czego służy ketchup?
    Odpowiedzi na te pytania znajdują się w rozdziale piątym mojego ryjącego banię tworu pod beznadziejnym tytułem PsychoDancing :)
    http://no-more-plastic.blogspot.com/2012/08/piaty.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Biedny Duff, przybiłaś mnie :< i jeszcze skończyłaś na takim momenie! kurde, idź sobie :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Epilog Perfect Crime. :C Zapraszam ;)
    O nie! Ty mnie zabijesz! Cholera jasna, zlituj się Michie xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej kurcze, przeczytałam twojego całego bloga w jeden dzień, jest okroopnie wciagający. Ale ja Ci zazdroszcze talentu, sama chciałabym tak pisac, ale po prostu nie potrafie... Jestes baardzo utalentowana, gdybys mogła mi odpisac, ile masz lat, i czy myslisz nad nastepnym rozdziałem, czy pomysł sam wpada Ci do głowy?? ;)

    ps. Boże, dziewczyno. JESTES GENIALNA! Uwielbiam Cie ;)) ;*

    Pozdrawiam i zycze powodzenia w dalszym pisaniu. mam nadzieje, że kiedys zobacze Twoja ksiazke w księgarni, bez wahania bym ja kupiła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG! Wielkie dzięki! Tak, tak ja i talent... po prostu się wyrobiłam gdzieś po 30-tym rozdziale xD (skromność!)

      Dziękuję za te przemiłe słowa, mam 15 lat, mam pomysł na 10 kolejnych rozdziałów i to tak samo przychodzi, najczęściej jak słucham muzyki :D

      Też Cię słonko uwielbiam! Ahaha no to chyba będzie tytuł "Lise Psychopatka" <3

      Usuń
  22. Człowieku kocham Cię! <3 Rządzisz tym światem ! Hahhahhha. Z przyjaciółką od dawna marzymy o tym, żeby przenieść się do przeszłości, do młodych Guns n' Roses! Aż łezka się w oku kręci. Kurde! No nic, świetnie piszesz! Jaramy się tym!!! I czytamy to jakbyśmy były na miejscu Michelle. Kochamy i pozdrawiamy!! :**

    OdpowiedzUsuń
  23. Miałam skomentować przy 60, ale... Jak zobaczyłam opis salonu samochodowego to mi się oczka szerzej rozwarły xD!
    (Tak znów będę pieprzyc o autach, uwaga!)
    Ah! Wiesz po ostatnim wydaniu Top Gear jaram się Pontiakiem GTO jak cholera. Zawsze go lubiłam a teraz... mmm♡
    No i ten Challenger ! Slash mam zazdro xD
    Dobra ale co do całości...
    Cały ślub i ta podróż na motocyklach i w ogóle wszystko wszyściuteńko... Uwielbiam.
    Boskie, cudowne i w ogóle, no! Wiesz o co chodzi. Podniecam się maksymalnie <3
    Dobiję dzisiaj do 60 ale juz nie będę spamić xD
    Ah w sobotę raczej nie poczytam gdyż jestem w podróży ale od niedzieli zasuwam dalej xD
    Pozdrowionka!

    Hugs, Rocky.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też oglądam Top Gear! To mój ulubiony program!
      Pontiac GTO - zapomniałam, że w ogóle tu o nim wspomniałam.
      Po stokroć dziękuję za miłe słowa! Pisz kiedy Ci pasuje, to żaden spam. Sama przyjemność czytać takie komentarze.
      Udanej podróży i pozdrawiam cieplutko :D

      Usuń
  24. Rozjebałaś mi mózg tym rozdziałem Reverie! W życiu bym się nie spodziewała, że ten typek był ojcem Megan i w ogóle że jej zachowanie miało coś wspólnego z tym włamaniem! No i tego, że to ona była odpowiedzialna za te wszystkie rzeczy to już bym na miliard procent nie była w stanie przewidzieć! Dziwi mnie tylko jedno: dlaczego, do chuja pana, nie zadzwonili oni do Duffa?! Nawet nie mówię tu o policji, bo oni to by pewnie i tak nie pomogli, a jeszcze bardziej wszystko zagmatwali, no ale chyba wypadałoby dać jakiś znak McKaganowi, że jego żoneczka próbowała zabić jego kumpla z zespołu i w ogóle jest dość niebezpieczną i nieobliczalną osobą!

    Co do urodzin Slasha to Michelle wpadła na zajefajny pomysł z tym autem! :D taka laska jak ona to serio skarb XD No i jak dobrze udawała, że niby nie wie co to za dzień XD ale by była jazda jakby serio nie pamiętała XD i ta koszulka, awww to musiało być przeurocze <3

    Reszta kapeli też się postarała :D
    Torcik, konfetti, normalnie full wypas XD jeszcze Jack Daniels by się przydał XD

    Tym listem od Megan mnie teraz mega zaciekawiłaś 🙀 nie mogę się oprzeć pokusie dalszego czytania! XD

    PS. Zajebiste te fotki Sauliego na początek! 😍😍😍😍

    Pozdrawiam baaardzo serdecznie :****

    Lady Stardust ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki