Rozdział 57. Ghost.

              Rankiem obudził mnie chłodny powiew wiatru. Leniwie podniosłam głowę znad poduszki i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Najwyraźniej Slash zaniósł mnie tutaj, kiedy zasnęłam wczoraj w domku. Uśmiechnęłam się i przeczytałam karteczkę leżącą na poduszce obok Dzisiaj mamy próby, wrócę wieczorem. Slash. Zaśmiałam się pod nosem i zwlekłam ciało z łóżka, aby zamknąć drzwi balkonowe. Zanim jednak tą czynność wykonałam, wyszłam na balkon, owijając się cienką koszulą leżącą na fotelu obok. Rozejrzałam się po okolicy i popatrzyłam w niebo. W tym samym momencie zaczęło padać, a chmury zakryły wszystkie niebieskie prześwity. Poczułam chłód, więc wróciłam do środka i nagle zrobiło mi się cholernie niedobrze. Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam prosto do muszli. Stałam chwilę w bezruchu, a potem nie zwracając na nic uwagi, stanęłam przed lustrem i podciągnęłam koszulę do góry. Przyglądałam się chwilę swojemu brzuchowi, jednak nie zauważyłam żadnych zmian. Odetchnęłam z ulgą i przemyłam twarz lodowatą wodą. Postanowiłam jeszcze wziąć prysznic na orzeźwienie, więc szybko zrzuciłam z siebie resztę ciuchów i weszłam pod ciepły strumień wody. Po kilku minutach usłyszałam jakiś głośny huk z sypialni. Pospiesznie zakręciłam wodę i owinęłam się ręcznikiem. Nie miałam czasu aby się ubrać, więc tylko założyłam na siebie cienki szlafrok wiszący przy wyjściu z łazienki i ostrożnie stawiając kroki, poszłam do sypialni. Kiedy weszłam do środka, zauważyłam kilka płyt zrzuconych na podłogę i otwarte na oścież okno. Pomyślałam, że to znowu tylko wiatr i oparłam się o komodę naprzeciwko okien.

- Ja chyba mam paranoję...- powiedziałam pod nosem i pokręciłam z niedowierzaniem głową, wzdychając ciężko. Ubrałam luźną, szarą koszulkę z AC/DC i czarne rurki. Potem pomyślałam, że w końcu wypadałoby zrobić to cholerne pranie, więc poszłam z powrotem do łazienki i wrzuciłam wszystkie rzeczy do bębna. Ustawiłam program na płukanie i wirowanie, a następnie skierowałam się do kuchni. Szybko zrobiłam sobie śniadanie, które składało się soku pomarańczowego i jabłka, a następnie wyszłam na plac. Akurat przestało padać, więc zrobiłam sobie krótki spacer do domku na drzewie. Weszłam po niedużych schodkach do środka i uśmiechnęłam się, kiedy tylko ujrzałam zdjęcie powieszone na ściance. Byłam na nim ja, Saul, Steven i Alex, siedzieliśmy na pomoście, a zdjęcie zrobiła nam Kate, która akurat przechodziła obok. Zaśmiałam się na wspomnienie tamtej chwili, jednak nie zdążyłam się nią za długo nacieszyć, bo moje zamyślenia przerwała nagła fala deszczu. Szybko zeszłam na ziemię i pobiegłam do domu. Ledwo widziałam gdzie idę, bo deszcz był tak silny, że przysłaniał mi widoczność. Po chwili zdyszana i ociekająca wodą wpadłam do salonu. Zamknęłam drzwi i popatrzyłam za okno, po szybie płynęły wielkie krople deszczu. Po chwili otrząsnęłam się jakby z transu i wróciłam na górę. Związałam włosy z tyłu i zabrałam się za sprzątanie. Był piątek, więc nie za bardzo chciało mi się to robić, jednak pokonując wszystkie sprzeciwy mojego lenistwa ostatecznie zabrałam się za wycieranie kurzu. Wcześniej jeszcze zebrałam odłamki rozbitego wazonu z podłogi i zeszłam na dół. Ogarnęłam choć trochę salon i przypomniałam sobie o praniu. Poszłam na górę przełożyłam mokre ciuchy do suszarki. Wyszłam z pomieszczenia i ze ściereczką szłam korytarzem. Kiedy chciałam wejść do sypialni, poczułam tylko silne uderzenie w tył głowy i upadłam. Chwyciłam się za obolałe miejsce i obróciłam na plecy.

- Myślałaś, że się mnie pozbędziesz? - zapytał, złowieszczo się śmiejąc. To był ten sam kretyn, który kilka razy wpadał do domu bez zapowiedzi i próbował mnie zabić. Jednak tyle samo razy mu się nie udawało. Myślałam, że po ostatnim aresztowaniu długo się nie zobaczymy. Jak widać, myliłam się.

- Przecież cię przymknęli! - krzyknęłam, nie okazując żadnego strachu.

- Myślisz, że kraty mogą mnie powstrzymać przed zemstą?! - krzyknął głośniej i uderzył mnie w twarz. Złapałam się za płonący wręcz policzek i oparłam się plecami o ścianę. Ten psychopata przykucnął przede mną i wyciągnął z kieszeni scyzoryk. Zaczęłam szybko i głośno oddychać.

- A co tam chowasz...? - wyszeptał mi do ucha tonem seryjnego gwałciciela i przejechał nożem w okolicach mojej kobiecości. Jęknęłam cicho, a w moich oczach zebrały się łzy. Przestałam ćwiczyć, więc moja kondycja trochę osłabła. Nie dawałam za wygraną i odepchnęłam go tak mocno, że poleciał na przeciwległą ścianę. Osunął się na ziemię i kiedy tylko się otrząsnął, wybiegł z pokoju. Gwałtownie zerwałam się z miejsca i pobiegłam za nim co sił w nogach. Uciekł do łazienki i już chciał wyskoczyć przez okno, ale zatrzymałam go, chwytając za kurtkę.

- To koniec. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie. - powiedziałam poważnym tonem, trzymając w swoich dłoniach jego głowę. Skrzyżowałam ręce tak, że usłyszałam tylko jęk połączony z dźwiękiem skręcanego karku. Mężczyzna upadł na ziemię, nie ruszając się. Zatkałam usta dłonią i dopiero teraz uświadomiłam sobie co zrobiłam. Nie wiedziałam co mam począć. Pobiegłam do telefonu na dół i wybrałam numer na policję. Właściwie nie wiem czemu, ale tak podpowiadała mi intuicja.

- Główny Posterunek Policji LA słucham? - zapytała kobieta po drugiej stronie.

-Dzień dobry, ja...chciałam zgłosić włamanie...tylko, że... - zaczęłam niepewnie i nie miałam pojęcia co dalej powiedzieć.

-Tak...?- ponaglała mnie kobieta.

-Włamywacz był w środku kiedy wróciłam do domu i w obronie własnej musiałam go uśmiercić.- powiedziałam w końcu i odetchnęłam z ulgą, kiedy kobieta zapytała o adres i nic więcej nie musiałam tłumaczyć. Podałam jej dane i czekałam aż przyjedzie policja. Nie chciałam iść na górę. Trup leży w mojej łazience, a ja siedzę sobie na kanapie w salonie. No, ale w sumie cóż lepszego mi pozostało? Po kilkunastu minutach usłyszałam dzwonek. Pobiegłam do drzwi i nacisnęłam guzik otwierający furtkę. Dwaj policjanci weszli na plac i spokojnym krokiem przekroczyli próg domu.

-Podporucznik Dean Standon, to sierżant Gordon Holm, czy to pani zgłaszała włamanie z uszczerbkiem na zdrowiu?- zapytał wyższy brunet.

-Tak, wszystko się zgadza.- odpowiedziałam.

-Pani pojedzie z nami, musimy spisać zeznania.- powiedział niższy i kazał mi zabrać jeszcze dokumenty. Drugi poszedł po ekipę techników i razem z nimi zabezpieczył zwłoki i ślady. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy radiowozem pod budynek komendy. Wysiadłam z auta i byłam prowadzona z rękami z tyłu przez sierżanta. Wprowadzili mnie do tej samej sali przesłuchać do jakiej trafiłam ostatnio. Po kilku minutach siedzenia w ciszy, drzwi gwałtownie się otworzyły i do pomieszczenia wkroczył policjant. Przedstawił się jako Jerry Horton i próbował mi wmówić, że popełniłam morderstwo.

Slash
              Właśnie graliśmy Paradise City, kiedy do studia zadzwonił telefon.

-Slash! Stop, przerwa! Slash to ktoś do ciebie.- powiedział David i podał mi telefon.

-Weź to do chuja ode mnie, nie widać, że jestem zajęty?!- krzyknąłem i zacząłem grać od początku.

-Hudson kurwa mać chodzi o Michelle!- krzyknął po chwili, a ja w momencie przestałem grać i wyrwałem mu telefon z ręki.

-Tak?!- krzyknąłem przerażony.

-Slash? Słuchaj Michelle jest na policji, przesłuchują ją. Nie wiem za dużo, ale mieliście w domu jakieś włamanie i ona kogoś tam nieumyślnie zabiła...- zaczął Mike.

-CO?!- krzyknąłem tak, że aż wszyscy zatkali uszy, albo przynajmniej na ich twarzach pojawił się grymas. Nie słuchałem dalej tego co on tam bredził, tylko oddałem telefon Davidowi i szybko odłożyłem gitarę na wieszak. Wybiegłem bez słowa z pomieszczenia i szybkim krokiem skierowałem się na zewnątrz. Padał deszcz, więc w biegu wróciłem po kurtkę i zaraz potem ruszyłem moim motocyklem w stronę komendy głównej. Miałem nadzieję, że właśnie tam ją znajdę. Nie mogłem sobie wybaczyć tego, że nie zadbałem lepiej o jej bezpieczeństwo, przecież ten włamywacz mógł ją skrzywdzić, a ja nawet nie zamknąłem drzwi! Kiedy biłem się z myślami zorientowałem się, że już dojechałem na miejsce. Zaparkowałem praktycznie przed drzwiami i już chciałem wchodzić do budynku, kiedy zatrzymał mnie jeden z policjantów.

-Tam jest zakaz parkowania, ślepy pan jest?- zapytał starszy koleś, gdzieś po 50-tce. Popatrzyłem na motocykl, a potem na niego i zrezygnowany szybko zaparkowałem Harleya kilka metrów dalej.

-Szczęśliwy?- zapytałem wchodząc do dużego gmachu i nie czekając na odpowiedź popędziłem do windy. Wjechałem na drugie piętro i pytałem napotkanych ludzi, gdzie jest sala przesłuchań.

Michelle
              -Czyli mówi pani, że to była obrona konieczna?- zapytał kpiącym tonem Mr. Horton.

-Tak. Ile razy mam to panu jeszcze powtórzyć? Nie wierzy mi pan? Dowody świadczą na moją korzyść, więc do chuja pana dlaczego mnie tu trzymacie?!- krzyknęłam kiedy po raz setny pytał mnie o to samo.

-Proszę się opanować. Ja pani wierzę, tylko problem w tym, czy sędzia uwierzy. Po za tym mogła pani zapobiec temu, a tak w ogóle to ma pani bardzo ciekawą kartotekę. Zatrzymana za pobicie, przekroczenie prędkości i nie stawienie się na rozprawę.- dodał jednym tchem wyczytując moje uchylenia od prawa z mojej teczki.

-Nie moja wina, że jakiemuś kolesiowi nie podoba się, że go kobieta rzuca na chodnik! Rzygać mi się chce od tych wszystkich pieprzonych skarg!- krzyknęłam, a sierżant już chciał coś odpowiedzieć, kiedy usłyszeliśmy krzyki na korytarzu.

-Zaraz wrócę.- powiedział i wyszedł zostawiając uchylone drzwi.

-Co do chuja?! Dlaczego zatrzymaliście Michelle?!- krzyczał Slash i przepychał się chyba z policjantami.

-Proszę nie przeklinać i uspokoić się bo pana też przymkniemy! W ogóle kim pan jest?- zapytał ten cały Jerry.

-Jestem jej mężem!- krzyknął i po chwili głosy stały się spokojniejsze tak, że nie mogłam już podsłuchać o czym rozmawiają. Po kilkunastu minutach do sali wrócił ten cały Horton i powiedział, że jestem wolna. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, przecież przed chwilą nawet nie było mowy o wypuszczeniu mnie z komendy, bo uchodziłam za mordercę. Z dużym zdziwieniem na twarzy wyszłam na korytarz po 4h przesłuchań.

-Michelle! Boże nic ci nie jest?- podbiegł do mnie Slash zrywając się z krzesła pod ścianą.

-Nie, nic...- powiedziałam zmęczonym tonem i po prostu się w niego wtuliłam. Po kilkunastu minutach stania na środku korytarza w milczeniu, Slash zaproponował, żebyśmy wrócili do domu. Ruchem głowy zgodziłam się i objęci wyszliśmy z budynku. Usiadłam z tyłu na motocyklu i założyłam zapasowy kask. Nic nie mówiłam, miałam wyrzuty sumienia, ale też ogromnie się cieszyłam, że ten koszmar się już skończył. Mocno objęłam Saula i po chwili ruszyliśmy w stronę domu. Oparłam głowę na jego ramieniu i wpatrywałam się w sznur samochodów przed nami. Po kilku minutach Slash zatrzymał motocykl na podjeździe. Zsiadłam z maszyny i zdjęłam kask podając go od razu Saulowi. Nie czekając na niego wróciłam do domu. Zrzuciłam kurtkę na podłogę i weszłam do salonu. Pogrążona w myślach usiadłam na kanapie i wbiłam wzrok w wyłączony telewizor. Slash wszedł do domu i podniósł moją skórzaną kurtkę. Zawiesił ją na wieszak razem ze swoją i podszedł do mnie. Przykucnął przed kanapą opierając swoją dłoń na moim kolanie i zaczął cicho mówić.

-Powiesz mi co tu się stało?- zapytał z nadzieją w głosie.

Duff
              Odkąd się pobraliśmy i wyprowadziliśmy z willi, Megan zmieniła się nie do poznania. W ogólnie nie wiedziałem dlaczego nie jest już tą samą dawną Megan, która zawładnęła moim sercem. Na początku myślałem, że to tylko TE dni, ale po jakimś tygodniu zacząłem się poważnie niepokoić. Coś ją trapiło, a ja nie potrafiłem jej pomóc, nawet nie wiedziałem jak zapytać o co jej chodzi. Dzisiaj rano obudziłem się w pustym łóżku. Z klejącymi się powiekami zwlekłem się z łóżka i poszedłem do kuchni. Na parapecie siedziała Megan z papierosem w ręku.

-Od kiedy ty palisz?- zapytałem zdziwiony. Blondynka tylko wzruszyła ramionami i nawet nie zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem. Podszedłem do niej bliżej, a ona nawet nie drgnęła. Położyłem jej dłoń na udzie i pogłaskałem ją pocieszająco. Megan popatrzyła na mnie wrogo i zrzuciła moją dłoń.

-Co się z tobą dzieje do cholery?! Dlaczego nie mogę cię nawet dotknąć?!- krzyknąłem i wtedy zauważyłem jak po jej policzku spływa łza. W mgnieniu oka się opanowałem i chwyciłem twarz blondynki w dłonie. -Co się stało?- zapytałem znacznie łagodniej i wtedy Megan obróciła się do mnie przodem, a po chwili wtuliła się w mój nagi tors obejmując mnie mocno. Pogłaskałem ją po włosach i na chwilę oderwałem jej twarz od siebie. Popatrzyłem jej głęboko w oczy i cmoknąłem ją w nos. Nawet się nie uśmiechnęła.

-Duffie...chodzi o to, że...mój ojciec nie żyje...- wyszeptała łamiącym głosem  i rozpłakała się na dobre. Dopiero teraz zrozumiałem co ona przeżywała, tylko dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziała? Zastanawiałem się nad tym przez dłuższą chwilę i dopiero kiedy się ocknąłem zauważyłem, że Megan właśnie wchodzi na górę. Poszedłem za nią, ale kiedy tylko chciałem wejść do sypialni zatrzasnęła mi drzwi przed nosem...

Slash
              Michelle opowiedziała mi o całym porannym zajściu, moje zaskoczenie pogłębiało się z minuty na minutę. Dopiero przed chwilą dowiedziałem się, że to ten skurwiel był włamywaczem. Około 15 pomyślałem, że wypadałoby coś zjeść. Zadzwoniłem do pizzerii i zamówiłem dużą Margaritę z podwójnym serem. Usiedliśmy na kanapie w milczeniu.

-Może coś obejrzymy?- zaproponowałem, a Michelle ciągle była jakby nieobecna. Szturchnąłem ją lekko w ramię i dopiero się ocknęła.

-Co, a tak jasne, obejrzyjmy coś...- powiedziała niepewnie, a ja włączyłem pierwszy lepszy kanał. Przełączałem jeden za drugim, kiedy byłem gdzieś przy setnym zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Ja otworzę!- powiedziała nieco weselej Michelle i pobiegła do drzwi. Zabrała pizzę od kolesia i zapłaciła mu. Otworzyła pudełko w połowie korytarza i zatrzymała się wciągając do nozdrzy zapach gorącej pizzy. Odetchnęła głęboko i podeszła bliżej. Położyła pudełko na stole i usiadła obok mnie.

-Tego mi było trzeba....teraz tylko brakuje mi...piwa!- krzyknęła i pomaszerowała wesoło do kuchni. Zaśmiałem się i wylałem trochę sosu na dymiącą pizzę. Niecałą minutę później Michelle wróciła z dwoma otwartymi piwami w szklanych butelkach. Podała mi jedno i wzięła do ręki wielki kawał cista z ciągnącym serem. Wzięła pilota do ręki i przełączyła na "Obcy 8 - pasażer Nostromo" śmialiśmy się jak jacyś kretyni i zjedliśmy całą pizze w połowie filmu. Kiedy na zewnątrz zaczynało się ściemniać, moja mała wtuliła się we mnie jak w poduszkę, a ja objąłem ją ramieniem. W takiej pozycji dotrwaliśmy do końca filmu. Potem Michelle poszła na chwilę na górę, a ja zostałem w salonie...

Michelle
              Poszłam po gitarę akustyczną. Starałam się w ogóle nie myśleć o tym co zaszło dzisiaj rano. Czułam nawet pewien wstręt do całej tej chorej sytuacji. Nie mam pojęcia co mną kierowało. Kiedy wyszłam na korytarz, znowu zgasło światło.
-Slash?- krzyknęłam -To znowu ty?-
-Tym razem nie ma niespodzianki słonko, zobaczę czy nie wywaliło korków!- krzyknął z dołu, a ja wróciłam na chwilę do sypialni. Kiedy po kilkunastu minutach nic się nie działo, postanowiłam to sprawdzić. Zeszłam na dół i zauważyłam, że drzwi do piwnicy są zamknięte na klucz. Zapewne Slash już stamtąd wyszedł. Poszłam więc do kuchni i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po chwili usłyszałam dźwięk przeładowywanej broni. Przymknęłam powieki i myślałam, że to niemożliwe.

Komentarze

  1. jasne, że chciałam być powiadamiana! zapomniałam napisać? ok, zaraz przeczytam i coś doskrobię ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko matko! ale mam dreszcze! jak ty mogłaś przerwać w takim momencie? jesteś okrutna.

    a było już tak słodko i tak fajnie przed kilka rozdziałów i trach, bańka radości pękła. ;C

    czy to jakiś kolejny debil chcący kogoś pomścić? albo wspólnik poprzedniego? ;o
    trzymam za Michy mocno kciuki.

    i pisz dalej bo chyba umrę jak się nie dowiem co dalej!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa no rozdział zajebisty, ale jeżeli ten gościu zabił Slasha, to ja nie wiem gdzie ty mieszkasz, ale się dowiem :P
    Ale nie ma co wyszło Ci zajebiście xD (Magda)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, jak fajnie! Wreszcie ktoś został zabity! xD Chociaż tak szczerze to liczyłam, że będzie więcej krwi i walki... Ale i tak jest zajebiście :D
    No i jestem pewna, że Megan kłamała z tym ojcem. Nie wiem, możliwe, że się mylę, ale i tak jej nie lubię i życzę jej jak najgorzej xD
    I ten, no, ciekawa jestem co się stanie dalej, bo kurde, w takim momencie skończyłaś, że teraz się będę zastanawiać co będzie. Może ten facet miał kolejnego brata, który chce teraz tego co Michelle zabiła pomścić? Nie mam pojęcia... No, ale czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mogłaś urwać w tak dramatycznym momencie? D: xD <- rozdwojenie jaźni.
    Zabijesz Slasha? Zabijesz Michelle? Slash zabije Michelle? Zazdrosny Duff zabije Slasha i Michelle?
    Dawaj szybko kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. I co dalej?!
    Mam nadzieje ze jeszcze nikt nie umarł,bo sie chyba ja zabije!
    Kiedy kolejny rozdział?

    Jak możesz to powiadamiaj mnie na mailu gabrysia2017@gmail.com ;)
    Dzieki

    OdpowiedzUsuń
  7. Ło Boże. * *
    Ten rozdział jest bardziej zajebisty niż GH III. XD [ przynajmniej ręka nie boli od czytania.. ]
    Co do:
    - Megan - eee tam, myślałam, że się wkurwiła i jej już się te małżeństwo nie podoba czy coś, a tutaj z ojcem wyskakuje.. Ale zawsze spoko. XD [ JAK MOŻNA NIE LUBIĆ WYJAZDU NA SAFARI?!?!!?! OO . JA MOGŁABYM JECHAĆ ZA NIĄ. BARDZO CHĘTNIE. XDD ]
    - skurwiela - KARKSHOT! XD Trzeba było się nie włamywać! XD Mwahahahah! XD Dobrze tak chujowi.
    - ajnsztajnowatych policjantów - chyba nie lubią Michelle, bo czego nie zrobi to idzie siedzieć. LOOOL. Za dużo pączków, panowie! Za dużo! Niedługo skończycie jak nasz ukochany Pan Policjant Z Lukrem Na Ryju [ pozdrawiam. <3 ]!

    A. I nie polecam grać w Guitar Hero, jak boli lewa ręka. Bo nawala jeszcze bardziej. x.x Taka rada na przyszłość.
    Ale tak to gra zarąbista. XD

    OdpowiedzUsuń
  8. łoł... Zabójstwo. Jakiś włamywacz strzelający do Slasha, albo Michelle. Nie wiem, skąd ty takie historie stwarzasz. O.o
    A ogólnie, to rozdział jak zwykle zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaaajeeebiiiisteeee *.*
    Ociekasz wyjebistością, bejb!:D
    po za tym - NN !:)

    ~xoxo.<3

    OdpowiedzUsuń
  10. NN u mnie. Dzień wcześniej. xD

    OdpowiedzUsuń
  11. PRAAAAANIE *_________*
    No nie, ale się wzruszyłam! D;
    Boże, jak ja Cię kocham za ten rozdział (ale jak zabijesz któreś z nich to inaczej będziemy rozmawiać! xD xD)
    Czy to możee... Megan stoi ze spluwą w kuchni Michelle? ;D xD :P
    MEGAN TO ZUO! (Tak, wiem -.-)
    Kurde, tak w ogóle to przepraszam, że dopiero teraz ten koment, ale wczoraj miałam dzień-bez-kompa xD Ale oto wróciłam. No nie, i jeszcze raz no niee... Nie wiem co się dzieje, nie ogarniam, ale mi się podoba *.* To chyba świadczy o wysokiej formie mojej przeinteligentnej i nieistniejącej mózgownicy (PiNM *_*), ale co z tego xD
    Kocham to, kocham to, kocham to, kocham to! ;D Kobieto, jeszcze raz skończysz rozdział w takim momencie, to zobaczysz krwawą zemstę Lise! Brrr... Jak o tym pomyślę, to ciarki mi na plecach tańczą pogo ;) Epdjfasioh... nie chce mi się dalej pisać, zero weny, zero mózgu, zero wszystkiego, jedno wielkie zero, którego nawet nie chce mi się napisać z caps lockiem, choć powinnam, ale najwidoczniej moje lenistwo jednak akurat nie jest zerem. ;D Dobra, bo znowu pierdolę od rzeczy. Także koniec. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaah no tak tak specjalnie wtopiłam w tło to pranie, które kiedyś tam obiecałam dodać :D
      dalej nie komentuję bo wszystko wypaplam i dupa będzie.
      <3

      Usuń
    2. Ankieta u mnie + małe info xD
      :3 Okej, nie komentuj. I tak się dowiemy, muahahahaha! >:D
      (Tak, Lise, jakaś ty błyskotliwa -.-)
      (Tak, zaczęłam rozmawiać ze sobą... źle ze mną xD)

      Usuń
  12. 1. Przepraszam za nieobecność.
    2. Jak ty to robisz, że wszytko, co napiszesz ocieka zajebistością? :D
    3. Oesu, nawet mi nie mów, że uśmiercisz Michelle. I/lub Slasha. Niee, nie uśmiercisz, no bo jak to tak ? :) Głupstwa piszę xD Nawet nie będę ujawniała reszty moich chorych przemyśleń xD Ten rozdział zrył mi psychikę. Albo dowiem się, co będzie dalej (PISZ SZYBKO! BŁAGAM!), albo potnę się mydłem. < taka tam tylko niemoc doczekania się następnego... >
    4. Nowy u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoczko, wybaczam.
      Awww! ^.^ jakież to urocze, ja nic nie robię to wy tutaj mi to mówicie :D
      Nie zdradzam planów, ale przyznam się że mam już cały rozdział i jutro się ukaże.
      Odłóż to biedne mydełko na miejsce! :<
      Właśnie zabieram się za czytanie Twojego bloga ;)

      Usuń
  13. O panie! Dzieje się! Aż nie wiem od czego zacząć :D

    No to tak: po końcówce wnioskuję, że to jednak nie było ostateczne starcie Michelle z tym kolesiem. Na początku myślałam w mojej chorej głowie, że to jakieś duchy czy coś XD a teraz ta opcja wydaje się całkiem prawdopodobna XD No bo skoro koleś nie żyje to albo ma brata bliźniaka albo to duch XD W sumie to by było niezłe XD Slash i Michelle vs duch mściwego mordercy XD Aż mi się przypomina jak kiedyś napisałam takie króciutkie opowiadanie Halloweenowe o KISS, którzy umknęli w nawiedzonym domu i musieli muzyką zwalczać duchy XD

    No a wracając do rozdziału to zachowanie Megan bardzo, ale to bardzo mnie niepokoi. No bo niby się wyjaśniło, że zmarł jej ojciec ale to nic nie wyjaśnia! No bo przecież Duffy ją lofcia <3 może mu powiedzieć wszystko, a ona zamyka się w sobie i nie wiadomo do końca co się dzieje. Ale to w sumie fajnie, bo czuję, że ten wontek nie skończy się dobrze. A lubię dramaty XD więc albo rozwód, albo samobójstwo XD

    Ta policja u nich to chyba jeszcze gorsza niż u nas! XD nic tylko niewinnych ludzi aresztują a jak są serio potrzebni to nigdy ich nie ma. Swoją drogą, ciekawe co im nagadał Slash, że jednak Chelle wypuścili XD Aż dziwne, że go o to nie zapytała. Może gliniarze okazali się fanami Gunsów XD

    A końcówka to już w ogóle odjechana w kosmos! Już było tak słodko i fajnie, pizza, piwerko i dobry film i tu nagle JEB! gasną światła i słychać syrzały! Ciekawe co się odjebało!

    Lecę dalej sprawdzić czy to ten duch XD choć pewnie nie XD

    Pozdrowionka i uściski :****

    Lady Stardust ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Ejejej! Przeczytałam dopiero teraz tytuł rozdziału i coś mi mówi, że ta teoria z duchem to jednak może być trafiona! :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki