Rozdział 61. Secret past.
No więc skoro już jest tak słodko, to ja może zapodam taki zajebiaszczy filmik, przy którym o mało co się nie popłakałam... o tutaj xD *.*
No a teraz zapraszam do czytania rozdziału, który dedykuję mojej kochanej Beverly Rose Hudson, Lise-Lotte, Bad_ass oraz Magdzie <3 Dzięki dziewczynki jesteście boskie, i kocham was za to, że czytacie moje..."zajebiste opowiadanie" :D
***
Slash
O rzesz kurwa ja pierdole, zostanę...TATĄ! Jakie ja mam jebane szczęście w życiu! Szedłem sobie taki zamyślony i szczerzący mordę do każdego kto na mnie popatrzył, cholera wie gdzie, ale to nie miało teraz znaczenia. Nagle usłyszałem głośny skrzek.-Ej! Czekajcie kurwa!- to był Rose biegł jak jakiś psychopata, w naszym kierunku. Ludzie oglądali się za nami i wskazywali palcami, ale chuj z tym, każdy z nich otrzymał mój zajebisty uśmiech. Szedłem...poprawka skakałem ze szczęścia, aż w końcu doszliśmy do całkiem fajnie wyglądającego baru.
-Wchodzić kurwa, bo mnie suszy!- krzyknął Duff i wepchnął mnie i Axla do środka. Od razu poczułem się jak za dawnych czasów. Do mojej głowy uderzyła fala gęstego dymu unoszącego się w całym pomieszczeniu, zmieszana z wonią alkoholu. Gdyby nie to, że byłem przyzwyczajony do takich zapachów pewnie bym się porzygał. Całą piątką podeszliśmy do baru i zajęliśmy pięć wolnych krzeseł obok siebie. Pierwszy siedział zacieszający z faktu mojego przyszłego ojcostwa Stevie, potem Axl, ja, Duff i Izzy.
-Co dla was chłopaki?- zapytał wesoło barman spoglądając na każdego z nas.
-Ja chcę piwo.- powiedział Rose i rzucił kilka dolców na ladę. Przesunąłem kasę z powrotem do niego i dumnie powiedziałem
-Dzisiaj kurwa ja stawiam, dla każdego to samo?- zapytałem patrząc na zgodnych chłopaków. Zapłaciłem i wpatrywałem się w stojący przede mną złoty napój. Małymi łyczkami opróżniałem szklany kufel, aż w końcu zobaczyłem dno. Odetchnąłem głęboko i zobaczyłem, że każdy z zespołu się na mnie gapi.
-No co?- zapytałem wesoło.
-Zacieszasz mordę do piwa...Stary jest źle.- Axl zaczął się śmiać i poklepał mnie po ramieniu, a reszta jak gdyby nigdy nic powróciła do swoich zajęć.
-Ale i tak wygram zakład.- dodał po chwili Axl z cwaniackim uśmieszkiem.
-Gówno prawda! W którym miesiącu jest Kate?- zapytałem szczerząc się do niego, jednak chyba za głośno to powiedziałem, bo wszyscy w barze ucichli. Rose upił łyk piwa i patrzył się na mnie z kpiącym uśmiechem mówiącym Jak się nie umie mówić cicho...sam sobie kurwa radź! A co mi tam? Powiem im!
-Tak kurwa, dobrze słyszeliście, Axl Rose i Slash zostaną ojcami!- powiedziałem donośniej, a wszyscy siedzieli bez ruchu. -Oczywiście nie z jedną kobietą...- dodałem w obawie, że źle zrozumieją
-Wypijmy za świeżo upieczonych ojców!- ktoś krzyknął z drugiego końca baru. Zaczęliśmy się śmiać i wszystko wróciło do takiego samego stanu jaki tu zastaliśmy.
-Dobra ja się założę, że to ja pierwszy będę ojcem!- powiedział pewny siebie Rose
-Ty uważaj, bo wisisz mi już poprzednią zgrzewkę Danielsa...Wiem! Zadzwonię do Michelle i zobaczymy, która pierwsza urodzi!- krzyknąłem uradowany i pociągnąłem go w stronę telefonu. W książce telefonicznej znaleźliśmy numer do hotelu i już po chwili usłyszałem w słuchawce szczęśliwy głos mojej Michelle.
-Tak, słucham?-
-Cześć skarbie...- powiedziałem wesoło i usłyszałem coś w stylu "Cicho, bo Pan Hudson się stęsknił". Zaśmiałem się pod nosem i kontynuowałem -Michelle, w którym jesteś miesiącu?- zapytałem prosto z mostu, przez chwilę słyszałem tylko głuchą ciszę
-W trzecim...a co?- zapytała zaniepokojona
-A Kate?- wyrwał mi słuchawkę Rose
-Kate...jest w połowie drugiego...- powiedziała podobnym tonem, a Axl pchnął we mnie słuchawką.
-Dobra kurwa wygrałeś...- powiedział, a ja zaśmiałem się triumfalnie i odprowadzając go wzrokiem do krzesła. Podniosłem słuchawkę i zacząłem rozmowę z Michelle...
Axl
Slash stał przy tym jebanym telefonie chyba przez godzinę, ja nie wiem...czy on jej noc poślubną kurwa przypominał? Drugi i połowa miesiąca....? Zapłodniłem moją żonę w noc poślubną? A może wcześniej? Ale skoro Michelle jest w trzecim to...znaczy, że wpadli wcześniej! W końcu Slash raczył do nas wrócić i z jeszcze większym zacieszem na mordzie wypił drugie piwo. Podziwiałem go, nawet ja nie chodziłem taki szczęśliwy jak Kate powiedziała mi o ciąży!-Co jest?- zapytał mnie Steven mrużąc oczy i lekko marszcząc czoło.
-Nic, a co ma być?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie, chociaż sam tego nienawidziłem. Adler wzruszył tylko ramionami i wrócił do picia. On też wyżłopał tylko 3 piwa! Ciekawe...
Kilka zalanych mord przychodziło do nas z gratulacjami, ale o dziwo nie kazaliśmy im spierdalać, kilku nawet postawiłem kolejkę. Chyba nas polubili... no dobra pokochali nas! Duff wypił najwięcej, więc razem z Izzym musieliśmy biedaka wynosić z baru, bo sam nie był w stanie zrobić kroku. Po ciepłym pożegnaniu w formie wiwatów i tekstów w stylu "Żyję dla takich chwil...polejcie wszystkim!" opuściliśmy szanowny lokal. Steven, ja i Slash prowadziliśmy Duffa, a Izzy szedł za nami z jego kurtką na ramieniu. W końcu dotarliśmy do hotelu.Duff bełkotał coś w stylu "kocham was wszystkich...ale jeszcze bym się napił...". Wpakowaliśmy go do windy i jechaliśmy na górę.
-Ej weźmy udawajmy pijanych co?- wymyślił Izzy
-Czemu niby?- zapytał Slash z głupkowatym uśmiechem
-Nie chcesz sprawdzić co będzie jak wrócisz kiedyś najebany do domu?- zapytał podejrzliwie patrząc na Hudsona. Slash zastanowił się i już po chwili zaczął śpiewać Sweet Child O' Mine. Zacząłem się śmiać jak pojebany i w tedy drzwi windy się otworzyły. Wyszliśmy na zewnątrz, a kiedy Slash był już przy refrenie z mojego i Kate pokoju wyszła Michelle, Kate i Katrin. Szedłem wężykiem przez korytarz i spoglądałem na Kate stojącą z otwartymi ustami. Michelle zaczęła się śmiać i dalej patrzyła na nasze wybryki. Slash zaczął rozmawiać z paprotką i pociągnął za liście chcąc się z nią przywitać. Piękny okaz zieloności upadł z hukiem na ziemię i wtedy do dziewczyn dołączyła Letty. Kiedy zobaczyła nas niby pijanych podeszła do Stradlina i uderzyła go w twarz.
-Ej kurwa dobra koniec!- krzyknął Slash i podbiegł do Letty
-Ała za co to?!- krzyknął Izzy trzymając się za obolały policzek.
-Jesteś...nie jesteś...pijany!- pociągnęła nosem, aby sprawdzić ilość promili w wydychanych powietrzu Stradlina i odpowiedziała weselej, po chwili wskoczyła na bruneta, który całując dumnie swoją wybrankę, ruszył w stronę pokoju. Kate podeszła do mnie i odetchnęła głośno z ulgą. Wpiłem się w usta mojej brunetki i zobaczyłem, że Michelle stoi z założonymi rękami przed Slashem, a oddziela ich biedna paprotka. Prychnąłem i pociągnąłem Katie do drzwi pokoju...
Michelle
Stałam wgapiając się w mojego Mulata i cholernie się cieszyłam, że nie rzucił słów na wiatr. Teraz byłam niemal pewna, że wszyscy przystopujemy z imprezami. Po chwili Slash ominął paprotkę i z wielkim zacieszem na twarzy stanął przede mną trzymając ręce z tyłu i kręcąc nogą jak zawstydzony 5-latek. Pokręciłam głową z uśmiechem i przyciągnęłam go do siebie lekko ciągnąc za czarne loki. Już prawie go pocałowałam kiedy usłyszeliśmy głośne chrząknięcie. Obróciliśmy głowę w stronę źródła hałasu, którym okazał się Pan Adler.-Slash może zanim przejdziesz do miziania i całowania to może pomożesz mi zanieść McKagana do jego zawszonego pokoju?- zapytał blondyn z nadzieją w głosie. Saul mrugnął do mnie prawym okiem i jak najdłużej patrząc mi w oczy oddalał się w stronę Adlerów. W końcu urwał kontakt wzrokowy i zarzucając sobie rękę Duffa na szyję razem ze Stevenem zaprowadzili go do pokoju.
-Mamy zajebiste życie...- powiedziała Katrin przybliżając się do mnie i patrząc na śmiejących się ze swojego żartu Stevena i Saula.
-Oj tak...- powiedziałam po chwili i po tym jak usłyszałyśmy głośny odgłos tłuczonego szkła chłopcy wrócili do nas. Slash kiwnął głową na pożegnanie i obejmując mnie w talii otworzył mi drzwi do pokoju. Posłałam mu podejrzliwe spojrzenie, a Saul podniósł tylko ręce w geście obronnym i pozwolił wejść do środka. Po chwili poczułam jak oplata mnie swoimi dłońmi w talii i delikatnie gładzi zaokrąglający się brzuch. Myślałam, że tylko trochę przytyłam, a raczej chciałam w to wierzyć...Bałam się sprawdzić, czy jestem w ciąży, dopóki nie zaczęły się mdłości. Saul położył mi głowę na ramieniu i zaczął mruczeć do ucha You're All I Need. Wplotłam palce w jego loki i położyłam dłoń na jego dłoni. Po chwili zaczęliśmy się kołysać w rytm tego coś mruczał pod nosem Saul. Obróciłam się do niego przodem i objęłam go za szyję, delikatnie musnęłam go w usta i oparłam się o jego czoło przymykając powieki. Po chwili Slash puścił mnie i podszedł do odtwarzacza kaset, który był w pokoju, przegrzebywał szafki i z ostatniej szuflady wyciągnął całe pudełko przeróżnych kaset. Większość rockowych, nastrojowych płyt zasypywała jakieś szmatławce techno. W końcu Saul znalazł jakąś kasetę i popatrzył na mnie z uśmiechem, włączył ją i zanim zaczęła się pierwsza piosenka przewinął taśmę do przodu. Po chwili zatrzymał przewijanie i wcisnął start, usłyszałam pierwsze dźwięki When The Children Cry. Doskonale znałam ten utwór. Zaczęłam nucić pod nosem tekst. Podeszłam do Slasha i wtuliłam się w niego mocno. Cmoknął mnie w czoło i szczelnie objął ramionami. Czułam się na prawdę bezpiecznie. W połowie piosenki Saul chwycił mnie za rękę i podprowadził do łóżka. Usiadł na skraju i włączył lampkę nocną. Przyciągnął mnie do siebie chwytając za dłonie i zaczął delikatnie całować. Przechylił się do tyłu sprawiając, że się na nim położyłam i nie zmieniał wykonywanej czynności. Delikatnie całowałam jego usta, po chwili odsunęłam się kilka centymetrów i popatrzyłam w brązowe i szczęśliwe oczy Slasha.
-Kocham Cię maleńka...- wyszeptał radosnym tonem i pocałował mnie w czoło. Położyłam głowę na ramieniu Saula i po chwili spletliśmy nasze dłonie. Pod koniec piosenki przymknęłam powieki. Ostatnią czynnością jaką zarejestrował mój mózg dzisiejszej nocy było zgaszenie światła w pokoju...
Slash
Delikatnie ułożyłem Michelle pod kołdrą i patrząc jak zasypia z lekkim uśmiechem na ustach, gładziłem ją po policzku. Na samą myśl o swoim własnym dziecku uśmiechałem się szeroko. Nie mogłem zasnąć z nadmiaru szczęścia, głęboko odetchnąłem i położyłem głowę na miękkiej poduszce. Odgarnąłem sobie włosy z twarzy i po chwili chwyciłem jeden kosmyk w dwa palce. Próbowałem sobie wyobrazić jak mógłby wyglądać nasz syn, na pewno będzie kolejnym przystojniakiem, no bo skoro ma takich ślicznych rodziców...włosy też pewnie będzie miał ciemne, może nawet tak pokręcone jak moje! Będzie zajebiście!Kiedy tak rozmyślałem w końcu zmorzył mnie sen. Jeszcze raz popatrzyłem na twarz Michelle oświetlaną przez wpadające do pokoju światło latarni ulicznych i zamknąłem oczy...
Rano obudziłem się w pustym łóżku. Zdezorientowany szybko się orzeźwiłem i poderwałem do pozycji siedzącej.
-Michelle?!- krzyknąłem, ale nikt nie odpowiedział. Zerwałem się z łóżka i szybko odnalazłem spodnie. Wciągnąłem na siebie jeszcze koszulkę z Aerosmith i wybiegłem z pokoju nie zamykając nawet drzwi. Pobiegłem do windy i wciskałem kilkadziesiąt razy guzik łudząc się, że szybciej przybędzie na piętro. W końcu winda zatrzymała się i drzwi się rozsunęły. Szybko wszedłem do środka i wcisnąłem guzik na parter. Kiedy w końcu znalazłem się na dole biegałem po całym hotelu w poszukiwaniu Michelle. Babka w recepcji i tak by mi nie pomogła, więc nawet nie zawracałem sobie głowy pytaniem jej o cokolwiek. Stanąłem przed wyjściem i zastanowiłem się chwilę. W końcu poderwałem się z miejsca i popędziłem w stronę restauracji hotelowej. Otworzyłem drzwi i ujrzałem moją Michelle, całą i zdrową. Siedziała przy stoliku i czytała gazetę, przegryzając co chwilę rogalikiem i popijając kawą....kawą?! Nie to na pewno herbata...Podszedłem do niej, a brunetka chyba mnie nie zauważyła. Zorientowałem się, że ma słuchawki w uszach, więc przysunąłem twarz bliżej i nasłuchiwałem silnie uderzających bębnów. Zdemaskowałem utwór jako High Voltage. Kiedy zaczął się refren wpiłem się w usta zaskoczonej Michelle i całowałem ją dopóki Bon Scott nie skończył śpiewać.
-Cześć! Powiedziałem wesoło siadając naprzeciwko Michy. Z jej oczu biła tak silna energia, że nie potrafiłem się nie uśmiechnąć.
-Zajebiście słonko, a jak ma być?- zapytała wesoło i skończyła dopijać...uff herbatę. Zaśmiałem się i zaczęliśmy rozmawiać o AC/DC. Przez chwilę było dokładnie tak samo jak podczas naszej pierwszej dłuższej rozmowy, w tedy w szkole. Potem jej oczy zasłoniła Letty. Była w chuj uśmiechnięta, w ogóle dzisiaj wszyscy jacyś tacy szczęśliwi.
-To ja pójdę zobaczyć jak Duff się trzyma.- powiedziałem, ale pewnie i tak mnie nie słuchały, bo były zajęte babskimi rozmowami, chociaż...w sumie to nie babskimi, Letty opowiadała Chelle fabułę najnowszego Terminatora, na którego ostatnio zabrał ją Izzy. Spokojnym krokiem przemierzyłem schody wchodząc na nasze piętro. Zapukałem do pokoju Duffa, nikt nie odpowiedział. Zapukałem głośniej - nadal nic. Nacisnąłem lekko klamkę i wszedłem ostrożnie do środka. Rozbita wczoraj lampa zniknęła z dywanu, a łóżko było zaścielone, tak jakby nigdy nie używane. Jedyną rzeczą, która trzymała mnie w nadziei, że McKagan nie spieprzył nam z zespołu był jego bas, wystający spod łóżka. Poszedłem w głąb pokoju. Na kanapie w niedużej wnęce siedział nasz poszukiwany blondyn.
-Duff?- zapytałem, a McKagan gwałtownie podskoczył i obejrzał się w moją stronę.
-A...to ty...- powiedział zmarnowanym tonem.
-Co robisz?- zapytałem patrząc na zdjęcie w jego dłoni.
-Chcesz wiedzieć?- zapytał niepewnie, marszcząc przy tym czoło
-No...czemu nie...- odpowiedziałem podobnym tonem i usiadłem naprzeciwko niego. Podał mi do ręki zdjęcie USG...
-To Megan...zobacz co napisała z tyłu...Boże..ona jest w ciąży...- powiedział załamanym tonem, a w jego oczach widziałem łzy. Obróciłem nerwowo zdjęcie i zastygłem w miejscu...
No to się porobiło... cały czas węszę podstęp, ale nie jestem w stanie na razie wymyśleć, co ta Megan wykombinuje. Slash taki uradowany, aż miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńU mnie tradycyjnie nowy dzień - nowy rozdział :) Zapraszam
Kurwa, kurwa pisz szybko, co ona tam napisała...??
OdpowiedzUsuńAaa no i rzecz jasna dziękuje za komentarz, a rozdział jak zawsze ZA-JE-BI-STY *o*
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
(Magda)
Aaaaa! Nie! Dlaczego Ty zawsze tak kończysz?! :c Znęcasz się nad biednymi, skromnymi osobnikami, które zawzięcie czytają Twoje opowiadanie z zapartym tchem i są zmuszeni się udusić z ciekawości!
OdpowiedzUsuńOch ach, czy muszę pisać, że rozdział jak zwykle zajebiście mi się podoba? xD
Chłopaki razem w barze, jak za dawnych lat *___* To było takie... Słodkie :3 Kurde, cały czas się szczerzyłam, a już w szczególności w perspektywie Axla xD O Jednorożcu Słodki *__* Szedłem wężykiem po korytarzu xD haha, o święty Duffie, mało się nie zakrztusiłam jak to sobie wyobraziłam xD A w zasadzie to... No zakrztusiłam się, znowu, znowu, a jako że mam krztusiec to to drobne zakrztuszenie przeobraziło się w podduszenie, musiałam siostra musiała mi tlen podać *___* Mogłam zginąć! xD
Ajj, to wszystko jest niby takie słodkie, cudowne, ale jednak jest COŚ. To znaczy ta sucz Megan. Dlaczego coś mi podpowiada, że to zdjęcie USG nie jest jej tylko Michelle? o.O Z ciąży z Duffem? o.O
Kocham Twojego Slasha <3 I Axla. Ich najbardziej. No i Duffiastego, on może nawet nic nie mówić tylko leżeć naładowany pod łóżkiem a i tak mnie rozczula xD
YOU CANT PUT YOUR ARMS AROUND A MEMORY!!!
Przepraszam, musiałam, bo słucham teraz i siem jaram.
Hehe no i Slash jednak wygrał xD wiedziałam, że tak będzie! xD O ja medium *__* xD
Także tego, pisaj szybko i mam nadzieję, że jutro bd nowy! Bo się zachlastam z tej niewiedzy D:
Dziękuję za uwagę. Czytała Krystyna Czubówna.
ZAJEBISTE! <3
OdpowiedzUsuńBrak słów..;-*
a i zapomniałabym...
NOWA NOTKA!:)
http://just-call-the-police.blogspot.com/
Szczęście Slasha mi się chyba udzieliło, bo zacieszam do laptopa jak...jak nie wiem co :D Fajnie tak sobie poudawać, że się jest pijanym. Szkoda tylko paprotki ;)Dobra, wiem że to dziwne ale jak przeczytałam o tym zdjęciu USG, to myślałam że to jest stare zdjęcie, dziecka Duffa ( tego co miał z Michelle). I że Megan je mu dała, ale skoro to jednak jej dziecko ( Megan i Duffa)to...Łał! Nie wiem co o tym myśleć... Muszę się nad tym zastanowić i najwyżej dopiszę jeszcze moje teorie wobec tego. Co do filmiku. Ja też się prawie poryczałam :) Mogli by się pogodzić... Te ich kłótnie są zupełnie bez sensu... Ok, daję Ci już święty spokój i kończę :p Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNIECH DUFF MA OSIEM DZIEWCZYN, TAK, TO ZAWSZE BYŁO MOJE MARZENIE, BOSKI HAREM KURWA!
OdpowiedzUsuńZaraz się popłaczę, wiesz? Bo jest prawie trzecia, przez cały dzień dzisiaj skręcałam sobie meble, stworzyłam niezłą wiązankę na ikeę, chociaż tworzą cuda, trzeba przyznać, i obiecałam sobie, że przed snem przeczytam wszystkie blogi, na których mam zaległości i zapiszę w Wordzie komentarze, żeby je dodać z powiadomieniami, jak już ogarnę u siebie, słucham chyba po raz dziesiąty swojego ulubionego albumu Funkadelic, a jutro muszę wstać o ludzkiej porze z łóżka i naprawdę nie mam siły na wykrzesanie z siebie czegoś konstruktywnego.
Poza tym, że BOSKI HAREM DUFFA RZĄDZI!
(a zaraz strzelę na następnej stronie w Wordzie komentarz do Twojego nowego bloga, pam pam pam! Red Hot Mama zawsze mnie pobudza, ale wątpię żeby dodawało walorów stylistycznych moim wypowiedziom, tak, że wybacz mi to co zaraz napiszę na tej cholernej dwudziestej już stronie)
Zapraszam do siebie już :)
Czekaj czekaj bo nie ogarniam...daj linka do Cb, bo nie mogę wejść przez google xD
UsuńNo i ten co do Duffa to chyba jednak pozostanę przy jednej dziewczynie ;< Przykro mi.
No i miło, że czytasz, czekam na komentarz ;)
No ja pierdzielę jak cię kocham tak ci zdrowo bym przyjebała :( Taka końcówka czy ty się nade mną znęcasz?! A u mnie też podobnie i zaraz wyjdzie, że się kopiujemy a ja zdążyłam skończyć swoje i czytam twoje i wtf:D Jakieś epidemie dzieci no kurczaczek pieczony heh. Jezu aż mam banana na ryju jak czytam o takim Hudsonie zcieszonym ile bym dała by mieć jego syna, albo nie bo jeszcze bym się w nim zakochała i go molestowała... przepraszam po prostu bym była perwersyjna, aż sam by mnie zgwałcił. Eh ty mój tasaczku zaczynam pierdolić o kazirodztwie słuchając Bruce'a Springsteena Streets of Philadelphia. Jutro wyjeżdżam i czeka nas tygodniowa rozłąka czaisz to mała!? Bo do mnie to nie dociera. Za to pojade i będę szukać koszulek z zespołami HA ! Plan na życie tshirt Bon Jovi i Aerosmith a czy coś mi z tego wyjdzie... Tego nie wie nikt mrrau. Ogólnie ten 61 rozdział jest zajebisty no i Slash i paprotka no jebłam i jak on się z nią delikatnie obszedł ułożył ją do snu i w ogóle co to za Slash nie znam takiego haha:D Kocham cię no kurwa kocham ale lesbijskich skłonności raczej nie mam więc się nie bój albo ta siekiera to przykrywka tego nie wiesz :P
OdpowiedzUsuńDobra koniec mych wywodów wpadaj do mnie i czytaj 13 magiczną część ! Pościelówa się kończy mała. KMC :
http://black-roses-forever.blogspot.com/2012/08/born-to-die-xiii.html
Kochanie, obiecuję, że dziś wieczorem przeczytam i Ci jebnę komentarz ^^ Przepraszam, ostatnio nawet nie mam czasu, żeby swoje pisać :c A chęci i wena też leżą i kwiczą ;c Hahah, chyba potrzebuję porządnego pierdalnięcia! :D
OdpowiedzUsuń<333
Spoko spoko poczekam ♥
UsuńNo ja Ci mogę pierdalnąć! Siadaj i pisz, a nie pierdol xD
KOCHAM CIE KOCHAM CIE KOCHAM CIE.
OdpowiedzUsuń*.* ♥
UsuńKurna, komentarz mi się usunął. ;cc No cóż..
OdpowiedzUsuńSlashu jaki zaciesz. XD Zaraża nim bardziej niż Steven, bo czytając, aż sama się uśmiechałam. Oo Serio. XD I kurde weź mnie wrzuć tam do tego opowiadania to przytulę Duffa, bo ja nie wyczymam. ;c Ale znając życie - Megan zrobią się wyrzuty sumienia i wróci do niego... na koniu! XD Wejście kunia kurna. XD Albo zrobi akcję, że wróci po latach z córką właśnie na kuniu jak gdyby nigdy nic. Ale bym się śmiała! XDD Wejście jak w Mustangu z Dzikiej Doliny. XD Hhahaha. Kunica znajdzie se mustanga i kurna jeszcze ze źrebakiem przyjdą. XDDD Hahhahaha. XDD Kurna. XDD Jeszcze kurna nazwą go Duff albo jakoś inaczej, żeby McKagan się jarał. XDD A on i tak się nie będzie jarał tylko kilka dni wkurwiony będzie chodził, a później ' Megaaaaan! ' . XDD Trololololo. XDD I zamieszkają kurde na wsi, będą łorać pole na traktore i kurna farmę se zrobią i będą wbijać lvl w rzucaniu jajkami w kury. XDD Kurna, istna Farmerama. XDD Będą podrzucać mleko do Hudsonów. XDDD A do Adlerów jabłka. XDD Do Stradlinów jajka. XDDD A do Rose'ów to nie wiem, kurna, kwiatki do wazonu. XDD Hahahhahahahah. XDD Epickie to by było. XDDD
I jak nie daję znaku życia, jak daję. :D Cały czas. :D All day all night. XD A o rozdział się nie martw - dzwonili, że już są w połowie drogi i chyba dzisiaj dowiozą. CHYBA. Ja już znam te chyba..
A i kurna te USG to pewnie Michelle, jak była w ciąży z Duffem, ale ten pomyślał, że to Megan, bo tamta nie napisała, że to ona, tylko po prostu zdjęcie USG. :D Jestę jasnowidzę.
OdpowiedzUsuńNIE CZYTĄ. BIKOZ NIE ZOSTAŁĄ PINFORMOWANĄ. FOCHĄ. CZEŚĆ. : D EI , JA TEŻ CZYTAM : C WEŹ NAPISZ DO MNIE 26333322 GG . CHCE BYC POINFOR. O TYM ROZDZIALE XD (JA I MÓJ CHORY MÓZG) <3
OdpowiedzUsuńDOBRA KURDE! NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ WIĘC PISZE BEZ TWOJEGO POINFORMOWANIA -.-' :D (ALE NAPISZ NA GG <3) UWAGA, USIĄDŹ! BO WIKTORIA PISZE KOMENTARZA. JESTĘ AXLĘ! (PEWNIE SIEDZISZ, BO JAK MOŻNA STAĆ PRZY KOMPIE O.0) OTÓŻ TEN TEGO! KURWA JAK JA RYJE ZE SLASHA I AXLA. TEN ZAKŁAD XD EI, JAK TY ŻEŚ TO WYMYŚLIŁA? XD NIE MA TO JAK SPRZECZKI KTÓRA PIERWSZA URODZI NIE? UWIELBIAM SKROMNOŚĆ AXLA " Chyba nas polubili... no dobra pokochali nas! " XD UWIELBIAM KIEDY CHELLE I SLASH SIĘ MIZIAJĄ :3 O TAK, CZEMU MNIE NIKT TAK NIE POMIZIA? EI, SAD BUT TRUE :< DUFF, DUFF <3 KURWA, MÓJ MĄŻ <3 CZY JA MOGĘ SIĘ JAKOŚ PRZETELEPORTOWAĆ DO TWOJEGO OPOWIADANIA I GO POCIESZYĆ! PLIZ BEJBE! :D XD NO I DO JASNEGO (BĄDŹ CIEMNEGO MURZYNA) CHUJA! CO TO ZA KOŃCÓWKA? CZY TY LUBISZ SIĘ ZNĘCAĆ NAD ZWIERZĘTAMI? (CZYT. CZYTELNIKAMI) IDĘ W CHUJA, DZIĘKUJĘ. CZEKAM NA KOLEJNY. PROSZĘ O INFORMACJE BO JAK NIE TO BĘDZIE FOCH! (FACHOWE OBCIAGANIE CHUJA XD) BUZIA <3
UsuńDżizys! Dzięki dzięki dzięki! No już dobra, niech wam będzie teleportnę was tam do Duffa w następnym rozdziale xD
UsuńNo to dowaliłaś kompletnie... Szykuje się niezła porodówka, nie powiem xD W żuchwę jeża.
OdpowiedzUsuńAchhh, ta sprzeczka Axla i Slasha, który jako pierwszy będzie zmieniać pieluchy wymiata xD
No i oczywiście ta scenka na korytarzu!
High Voltage! Zróbmy bibę, co, słonko? :3
Cholera, ta Megan nigdy nie zniknie... Błagam, daj chociaż w jednym rozdziale o suczy zapomnieć *.*
Polecam w Google, bo zajebiste :3
Aaah dziękuję! <3
UsuńNowy rozdział na http://used-uphas-beens.blogspot.com/, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne. :D "O rzesz kurwa ja pierdole". Wszyscy w ciąży, o co tu kurwa chodzi? xd Końcówka takaż straszna. O.O Biedny Duff. To jedno z tych opowiadań przy których czytaniu nie zasypiam. xd Pisz no dalej i powiadom jak coś wymyślisz.
OdpowiedzUsuńW środku nocy napisałam ciąg dalszy więc jak Ci się będzie nudziło to możesz zawitać. ;D
Kolejne dwa rodzialiki czekają na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/
Niech Michelle powie mu prawdę. :)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? :D
No to długo wyczekiwany rozdział przywieźli. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://xcreatures-of-the-nightx.blogspot.com . ;D
U mnie nowy ;>
OdpowiedzUsuńDaj nowy, bo za chwilę umrę ;< Twój blog jest dla mnie jak powietrze!
OdpowiedzUsuńJa się mogę założyć, że to zdjęcie usg Megan to to, które zaginęło z sejfu Michelle. I teraz biedny Duffy myśli, że też będzie ojcem, a to ta wredna sucz go pewnie znowu wkręca!
OdpowiedzUsuńPomysły chłopaków coraz bardziej mnie zaskakują i rozwalają XD "udawajmy, że jesteśmy pijani" XD czego to oni nie wymyślą XD uwielbiam te ich akcje :D
No i to jak Saulie troszczy się o swoją Chelle! Po prostu Awwwww <3
No a ten filmik na początku to mistrzostwo <3 cud, miód i orzeszki XD Axl i Slash to największe słodziaki ever!
A Saul wyobrażający sobie jak będzie wyglądać jego przyszłe dziecko jest uroczy w chuj! Nie da się po prostu nie rozczulić na tej scenie! <3
Ah, no i ta "babska rozmowa" o Terminatorze XD
Lecę dalej przekonać się czy moja teoria o zdjęciu usg się sprawdzić :D
Pozdrawiam cieplutko :*
Lady Stardust <3