Prolog - High Voltage Tattoo
Opowiadanie nosi tytuł High Voltage Tattoo. Nie wiem ile rozdziałów mi z tego wyjdzie, ale na pewno nie tyle co w moim teraźniejszym opowiadaniu (czyli max. 20-30)
Zapraszam do czytania!
***
Szłam ulicą, delikatnie się zataczając. Z grobową miną
pokonywałam ciemne ulice Lafayette. Wokół wszystko wirowało, ale jeszcze
dawałam radę iść przed siebie, a szłam w stronę czegoś co w szkole nazywano
domem. Było dość zimno, a ja byłam
ubrana tylko w cienką koszulkę, więc aby choć trochę się rozgrzać, potarłam dłońmi
ramiona. Co by tu wymyślić, żeby jutro nie iść do szkoły…? Może znowu się upiję
i upozoruję zatrucie? Nie, to już było 3 razy. Kurwa no, jutro fizyka, a ta
wredna baba nie daje mi żyć. W zamyśleniu nawet nie zorientowałam się, że
właśnie dotarłam na miejsce. Przekroczyłam próg starego domu i głośno
trzasnęłam drzwiami, jak to miałam w zwyczaju.
- Już jestem! - krzyknęłam i już chciałam wbiec schodami na górę, kiedy ktoś mocno ścisnął moje przedramię. Syknęłam z bólu i
popatrzyłam na obrzydliwą twarz Boba.
- Znowu piłaś!- krzyknął i popchnął mnie lekko do tyłu
- Nie twój zasrany interes. - powiedziałam pewnym siebie tonem
i ruszyłam w stronę schodów, trącając go ramieniem.
- Nie pozwalaj sobie! - wysyczał przez zaciśnięte zęby i
szarpnął mnie za rękaw.
- To, że pieprzysz moją matkę, nie oznacza, że możesz mnie
dotykać!- krzyknęłam i próbowałam się wyszarpnąć. Niestety był silniejszy ode mnie. Brunet mocno przycisnął mnie do
ściany i wyciągnął palec wskazujący tuż przed moim nosem.
- Nie chcesz po dobroci? To może wolisz to? - dodał
i z otwartej dłoni uderzył mnie w twarz. Automatycznie przekręciłam głowę w tę
samą stronę i zacisnęłam zęby, syknąwszy z bóli. - I co teraz powiesz? - zapytał z cwaniackim
uśmieszkiem
- Wypierdalaj - warknęłam, przygotowując się na kolejny cios, kiedy drzwi do domu otworzyły się. Bob
natychmiast ode mnie odskoczył i podał mi torbę.
- Witaj, kochanie! - powiedziała moja matka tym swoim przesłodzonym głosem i weszła do środka. - A ty smarkulo gdzie się wybierasz?! -
krzyknęła, kiedy tylko mnie zobaczyła. Zgromiłam ją wzrokiem i wbiegłam po
schodach na górę. Pchnęłam pierwsze drzwi na lewo i trzasnęłam nimi z całej
siły, zaraz potem przekręciłam klucz. Rzuciłam torbę na krzesło i wskoczyłam
na łóżko. Twarz ukryłam w poduszce i głośno krzyknęłam. - Kurwa! - zaczęłam zastanawiać się, dlaczego moja własna matka woli bronić tego
gbura niż własną córkę. Właśnie tak, to ja byłam jej dzieckiem, ale ona
traktowała mnie jak śmiecia. W sumie to ja traktowałam ją podobnie…ale to ona
zaczęła! Kiedy tak leżałam na tym łóżku z zamkniętymi oczami i rozluźnionymi
mięśniami, w końcu urwał mi się film…
Rano obudziły mnie
głośne dźwięki dochodzące z dołu. Do you remember rock n' roll radio? Ej zaraz…Ramones?! Tutaj? Chyba się
przesłyszałam. Już wyłączyli! Nienawidzę tego domu, a mogło być
tak pięknie. Leniwie zwlekłam się z łóżka i wygrzebałam z szuflady w miarę
czyste ciuchy. Po wyjściu z pokoju ogarnęłam korytarz wzrokiem. Z dołu
słyszałam rozmowę, więc bez obaw weszłam do łazienki. Przekręciłam lichy zamek
i otworzyłam okno na oścież. Na zewnątrz było duszno i pochmurno. Zanosiło się na
deszcz. Leniwie zdjęłam czarną, luźną koszulkę i stare obcisłe jeansy. Kosz z praniem był pełny, więc wszystko niedbale rzuciłam w jego kierunku. Rozpuściłam włosy z niskiego kucyka i puściłam strumień
wody do wanny. Stanęłam przed lustrem i niepewnie spojrzałam na swoje odbicie.
Na twarzy miałam dość dużego siniaka, który przykrył kilka innych, obróciłam się
tyłem i ujrzałam kilka starych otarć na łopatkach. Głośno westchnęłam i
wrzuciłam czarną bieliznę do reszty prania. Szybko wskoczyłam do wanny i
rozkoszowałam się ogarniająym mnie ciepłem. Zamoczyłam włosy i zaczęłam
wcierać w nie szampon, wtedy usłyszałam dźwięk zamykanego okna. Na szczęście
woda sięgała mojej szyi, a do tego na powierzchni unosiło się mnóstwo piany. Gwałtownie
odwróciłam głowę w kierunku parapetu i wnet odetchnęłam z ulgą.
- Cześć. - powiedział Jeffrey Isbell, uśmiechając się zadziornie. Był
ubrany w spodnie moro, czarne trapery wojskowe i czarną koszulkę bez żadnych
nadruków.
- No cześć. Idź do pokoju i zaczekaj tam na mnie. -
powiedziałam, powracając do kąpania. Jeff tylko skinął głową i wyszedł z
łazienki, zatrzaskując drzwi. Szybko wysuszyłam włosy ręcznikiem i spostrzegłam,
że nie mam tutaj koszulki. Westchnęłam zrezygnowana i zarzuciłam wielki ręcznik
na ramiona. Wyszłam z łazienki i przemknęłam przez korytarz jak burza. Wpadłam
do pokoju i słysząc kroki na schodach, zamknęłam drzwi na klucz. Zastałam
Jeffreya siedzącego na parapecie z moją ulubioną książką w dłoni.
- Wiesz, że tu opisują historię psychopaty o imieniu Jeffrey?- zapytał
z wyszczerzem na twarzy, a ja wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się do niego
tyłem i zaczęłam wygrzebywać z szafki czyste ubrania. Po chwili ręcznik zsunął
się z mojego lewego ramienia, odsłaniając wczorajsze siniaki.
- Co to jest…? Kurwa znowu?! - szepnął głośno tuż za mną, a ja
natychmiast naciągnęłam ręcznik wyżej. - Ja pierdole! Dziewczyno…czemu ty mu się
dajesz?! - dodał, a ja wywróciłam w górze oczami. - Pytałem o coś. - warknął
wkurzonym tonem i mocno złapał moje przedramię. Popatrzyłam na
niego wilkiem i wyszarpnęłam rękę.
- Nie twoja sprawa. Od kiedy ty się o mnie troszczysz? -
zapytałam, unosząc do góry jedną brew.
- Ja pierdole…Angie, jesteśmy przyjaciółmi, zapomniałaś? -
odpowiedział już spokojniej i położył mi dłoń na ramieniu. Strąciłam ją w jednej
chwili i wyminęłam go. W mgnieniu oka wygrzebałam z szuflady spodnie z łańcuchem. Założyłam
czarny top i wygrzebałam z szafki czarny skórzany pas.
- Chodź, bo się spóźnimy. - powiedziałam pod nosem i chwyciłam
torbę w dłoń. Kątem oka zobaczyłam jak Isbell wyrzuca ręce w geście bezradności.
Uśmiechnęłam się pod nosem i z hukiem otworzyłam drzwi pokoju. Zbiegliśmy po
schodach i przemknęliśmy przez korytarz. Chwyciłam moje lekko zniszczone trapery
i naciągnęłam je na stopy.
- A ty gdzie idziesz? - zapytał z wyrzutem Bob, którego
matka kazała mi nazywać ojczymem.
- Gówno cię to obchodzi. - warknęłam i pociągnęłam Jeffa za
rękaw.
- Nie pozwalaj sobie gówniaro! - w akompaniamencie podobnych
tekstów wyszliśmy z mojego domu. W milczeniu mijaliśmy kolejne ulice, aż w
końcu dotarliśmy pod starą kamienicę, z której dobiegały różne hałasy. Pojawiły się między innymi odgłosy
tłuczonego szkła i krzyki.
- Ja pierdole…zawsze musimy po niego przychodzić? - zapytałam
znudzonym tonem, a zaraz potem przed budynek wyszedł rudy chłopak. Trzymał się
za prawą rękę, z której skapywały pojedyncze kropelki krwi. Jeffrey przyspieszonym
krokiem podszedł do niego i spojrzał na twarz kolegi. Ten tylko długimi włosami zasłonił
podbite oko i odwrócił głowę w przeciwną stronę.
- W porządku? - zapytał brunet.
- Ta…- odburknął Will i ruszyliśmy przed siebie. W milczeniu
dotarliśmy na teren szkoły. Przywitaliśmy się z kilkoma znajomymi. Kiedy
weszliśmy do środka, oczy wszystkich skierowały się w naszą stronę. Pomiędzy
mną, a Willem szedł Jeff, żeby w razie czego nas rozdzielić.
- Ja mam teraz fizę, na razie. - powiedziałam, patrząc na Jeffa
i weszłam pierwszymi schodami na górę. Ze spuszczoną głową szłam
korytarzem i powłóczyłam butami kopiąc, niby przez przypadek, wszystkie plecaki
leżące pod ścianą. W końcu doszłam do wielkiego okna, z szerokim parapetem.
Zgrabnym ruchem usiadłam na nim i zaczęłam przyglądać się swoim butom. Z
zamyślenia wyrwał mnie przeszywający dźwięk syreny policyjnej. Wyzywając pod
nosem na tych wszystkich nauczycieli, opuściłam teren szkoły i ustawiłam się w
dwuszeregu. Musztra obowiązkowa - jak zwykle. Nienawidziłam tego, ale nie było
innego wyjścia. Trzeba to trzeba, no nie?
- Nie siadamy pod oknem! Angela proszę przesiądź się do pierwszej
ławki.- usłyszałam głos tej nędznej nauczycielki. Zagotowało się we mnie i kiedy
przechodziłam obok tej jędzy, uderzyłam starą blondynę z bara. Usiadłam we
wskazanej ławce i zaczęłam wytupywać rytm Enter Sandman. - Proszę przestać. - powiedziała tym spokojnym i ciepłym
głosem. Nie ma co, baba od fizyki to jakaś jebana oaza spokoju. Potrafi 30 razy
powtórzyć temat zanim wszyscy go zapiszą…znaczy…kto pisze ten pisze, nie? Ja na
pewno do takich osób nie należę. Po chwili nudzenia się wyciągnęłam z torby
zielony zeszyt. Ten sam co zwykle. Otworzyłam go na wolnej stronie i zaczęłam
rysować. Kiedy byłam już w połowie obrazka, zadzwonił wybawczy dzwonek. Szybko
zerwałam się z miejsca i wybiegłam przed szkołę. O nie, dzisiaj nie mam zamiaru
więcej się uczyć. Zanim kilkoro nauczycieli zaczęło za mną krzyczeć', biegłam w
stronę obrzeży miasta. Kilka razy oglądałam się za
siebie, aż w końcu usłyszałam Jeffreya.
- Angie! - gwałtownie się obróciłam i ujrzałam dwa znajome łby.
Rudy i czarny. Do drugiego się uśmiechnęłam, ale rudzielca nie zaszczyciłam
najkrótszym spojrzeniem. Ten człowiek po prostu działał mi na nerwy i nie zasługiwał na
moje względy. Po chwili Jeff powiedział coś do Williama i zniknął na rogiem.
Niebanalna fabula. Fajnie sie czyta.
OdpowiedzUsuńDobra mamy laske -Angie (kocham to zdrobnienie [ooo, endziii]) i chlopakow Jeffa i Willa, przyszlych rock n' rollowców. Jestem ciekawa jak to sie dalej potoczy. Czy zostawia Angie i wyjada, czy wezma ze soba, a ta bedzie dziwka w whisky a go go lub tez bedzie grala w zespole, a moze ich prywatna gospodyni? :D Tak jak wsponialam, jestem ciekawa dalszych rozdzialow.
ŁOEZU!
OdpowiedzUsuńNiby początek, ale taki zajebisty, że... *________________________________*
Jeff i Will, Izzy i Axl <3 <3 <3
No i oczywiście imię Angie, które kocham nad życie przez utwór Stonesów :333
Pisz to dalej, bo takie fajne, że szok :D
no nie powiem. prolog hajny. widzę ,że u ciebie też patologia :D
OdpowiedzUsuńcóż mogę powiedzieć? poprzedniego opowiadania nie czytałam, nadrabiać niestety nie będę, bo czasu mi brakuje. sama rozumiesz :c ale to będę czytać z zapartym tchem ;D
psychopata o imieniu Jeffrey, huehue. powiem jeszcze ,że hajnie się zapowiada i polubiłam Angie, od razu. ta dziewczyna to chyba taki typ twardzielki, nie? ;)
~ Bean
Super. Świetnie się zapowiada. Mam nadzieję, że na pierwszy rozdział mogę liczyć jeszcze w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńNo, no.....już mi się to podoba :)
OdpowiedzUsuńSzybko dwaj następny rozdział, bo jestem ciekawa co będzie dalej :))
(Magda)
No,no prolog strasznie mi się podoba. Jestem ciekaw czy Jeffrey i William będą policjantami i czy w ogóle skończą tą szkołę. Angie też wydaje się twardą dziewczyną z zasadami i od razu mi się spodobała. Powiem ci w sekrecie, że Jeff i Will spełniają moje marzenia czyli zdawanie do szkoły policyjnej ale niestety zdrowie zadecydowało inaczej. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu tej historii.
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńJestem w trkacie czytania Twojego pierwszego opowiadania, jak je przeczytam to napewno skomentuje, ale z racji tego, iż zaczęłąs pisać też coś innego, to mogę w końcu napisać Ci jakiś komentarz.
Hmm.. tak na początek, to mam do Ciebie pytanie. Chcesz isć/jesteś w szkole wojskowej? Masz jakies zainteresowanie wojskiem, bo Michelle miała z tym przygodę w pierwszym opowiadaniu. No teraz Angie i tak się zastanawiam, czy to przypadkowe, czy może coś w tym jest?
No a teraz, co do opwiadania. No to Angie w sumie nie ma łatwego życia. Ojczym dupek, matka zapatrzona w ojczyma i nie widzi, co się dzieje w domu. Ojczym by molestwał Ang, a matka by uwierzyła w to, ze córka jej uwiodła faceta. W sumie, to można powiedziec, że jest to rodzina patologiczna, a Angie nie potrafi sobie z tym poradzić. ucieka w alkohol, imprezy... no ale przecież, to też nie jest dobre rozwiązanie, prawda? W sumie, to zadne nie jest dobre.. no i do tego chodzi do szkoły, która nie daje jej raczej satysfakcji. W sumie, to dziewczyna nie ma takiego miejsca, gdzie by mogła się zrelaskować, odpocząc i poczuć szczęśliwa.
Bill i Jeff na profilu policyjnym? Rozbwiło mnie to... no w sumie, to Will mnie rozbawił, bo wiadomo, ze jego kontakty z policja, to raczej nie były za dobre, haha.. ale w sumie, to taka ciekawa wizja. :D
Dobra, to ja czekam na pierwszy rozdział :)
POzdrawiam :*
Haha no co do kontaktów Axla z policją to...wiadomo jak było :D
UsuńA co do Twego pytania - tak interesuję się wojskiem, chcę dostać się do szkoły wojskowej już za rok, na profil wojskowy oczywiście, a potem takie tam plany snuję na medyka wojskowego... xD Strasznie się tym jaram i to jest to do czego mam zamiar dążyć :D a Michelle i jej przygoda w Afganistanie to oczywiście też ma związek z moim drugim hobby jakim jest właśnie wojsko, bo pierwsze to wiadomo - muzyka xD
Dziękuję za opinię i będę już wiedzieć, że mam powiadomić o nowym rozdziale xD
Świetny prolog! Spodobało mi się to, że główna bohaterka chodzi do szkoły wojskowej, coś nowego w tematyce Guns n' Roses :D Cóz, zapraszam też do mnie http://fuckingroses.blogspot.com/ Mam nadzieję, że spodobają ci się moje wypociny :D
OdpowiedzUsuńNiebanalne xD Angie jest spoko i ma zajebiste imię, i, co więcej, nie znosi Bailey'a. Jak miło! Aczkolwiek w domu ma strasznie przerypane, aż jej szkoda. Ale pomysł ze szkołą wojskową... Zapowiada się super xD
OdpowiedzUsuńI cieszę się niezmiernie, że piszesz coś nowego, bo będę na bieżąco! To pierwsze opowiadanie wciąż czytam, ale słabo mi idzie, bo praktycznie w ogóle na kompie nie siedzę. Wybacz, kiedyś nadrobię na pewno, bo podoba mi się, nooo, co tu dużo mówić :D Ta relacja Michelle-Slash-Duff-Izzy xD
I zapraszam do siebie na nowy ;)
I super! Mi się podoba! Musiałam zrobić pięciominutową przerwę, aby pojarać się imieniem Angie *------------* Hahahahaha! Izzy i Axl w roli policjantów! To coś nowego! :D
OdpowiedzUsuńAle biedna ta Angie :( Matka traktuję ją jak śmiecia, z powodu swojego drugiego partnera, a ten używa przemocy wobec dziewczyny :(( Masakra! :( Coś mi mówi, że dziewczyna spieprzy z domu :P I wcale bym się jej nie dziwiła!
CZEŚĆ! Cześć! Czeeeeść! To ja, tak, właśnie ja i komentuję teraz Twe poczynania w związku z nowym opowiadaniem. Wiem, że informowałaś, ale moje diabelskie jestestwo pozwala na przyswojenie tylko jednej partii informacji tygodniowo, więc się musiałaś gdzieś wymknąć poza dostawę :D
OdpowiedzUsuńTakże ten... Ja wiem, że Ty czytasz coś mojego i z tego tytułu jebnę bardzo długi komentarz w częściach, a przynajmniej taki mam plan! Zaczynam sobie od prologu.
Otóż, czytam, czytam i po czterech zdaniach moja myśl jest taka: „Niech tylko się nie okazuje, że laska ma ojczyma!“... Nienawidzisz mnie, prawda? -.- Jak mogłaś?! A ja Ci ufałam, że nie zrobisz następnego, sto pierwszego dramatu!
Mama też jest taka... Filmowa. No kurcze, może mało w życiu widziałam, ale sytuacja kiedy matka poniewiera rodzone dziecko dla jakiegoś fagasa nigdy mnie nie spotkała w innym miejscu niż POLSAT! Nie czaję tego motywu, a pojawia się często i gęsto w opowiadaniach... No może faktycznie mało widziałam. Ale to jest nieważne, bo niektórzy po prostu lubują się w pisaniu dramatów i może jesteś to Ty, co wnioskuję po Rock n’ Roll Dream (O ile pamiętam, to podobnie się zaczynało).
Druga rzecz, która namiętnie jest powtarzana przez blogerki, to motyw ręcznika i mokrej laski, która nie wzięła koszulki do łazienki. Wiesz, że jak się tak czyta te blogi to nawet niezłą pracę magisterską można napisać? ^^
HA! Psychopata Jeffrey, a tymczasem Jeff, którego już dobrze znamy i lubimy nadaje się na siostrę miłosierdzia. Koleżanka z rozbitej rodziny, kumpel z patologii, a on biedny nic nie robi, tylko się o wszystkich martwi :D
I żeby nie było, że Szatanu tylko czepia się powtarzających motywów, to muszę przyznać, że bardzo pozytywnie zaskoczył mnie pomysł ze szkołą wojskową :D Genialne!
Baby od fizyki ewidentnie coś palą/biorą/wciągają (niepotrzebne skreślić). Udowodnione naukowo... Wszystkie. Bez wyjątku!
Jak można się nie uśmiechać do rudej głowy?! Oczywiście, sama mam na myśli psychopatyczny uśmiech mordercy, ale... Zawsze jakiś gest sympatii, nie? ;D
Okej, to Ty próbuj rozgryźć, co poeta miał na myśli, a ja lecę czytać dalej, bo się wzięłam wciągnęłam.
Hej! :D :D :D
OdpowiedzUsuńDobra (hahaha, zależy od punktu widzenia xD) wiadomość! Wreszcie zebrałam swoją rozpasioną dupę i zabrałam się poważnie za nadrabianie Twojego bloga (mam plan najpierw przeczytać High Voltage Tattoo, potem te dodatkowe rozdziały, których jeszcze nie czytałam, potem nadrobię bloga o Rain, a potem to pierwsze opowiadanie, bo w nim mam największe zaległości... :D Także możesz na nowo zacząć się bać/cieszyć/rzygać tęczą/w ogóle rzygać/wyjąć tasak i odrąbać sobie (albo mi O.o xD) głowę (niepotrzebne skreślić), bo oto znów wracam do pisania psychodelicznych komentarzy :D I wiem, że zawiesiłaś, ale (choć zabrzmi to chamsko i okrutnie) nawet się z tego cieszę, bo dostałam takiego kopa w stylu "no, kurwa, Lizzie, jak teraz nie nadrobisz, to możesz powiedzieć Michie "papa"" I aż mi się zachciało płakać na samą myśl. Szczególnie, że już poniekąd pożegnałam się z Tobą na cholernie długi czas i nie chcę już tego robić nigdy więcej! Dzisiaj się ogarnęłam, ogarnęłam swojego bloga, ogarnęłam swoje życie i mogę z czystym sercem napisać:
Cholera! Już zapomniałam jak to jest obgryzać paznokcie ze zdenerwowania czytając blogi! To taka magia Twoich opowiadań. Zawsze jest jakaś akcja, nie ma rozdziałów o niczym, nawet z prologu można wywnioskować masę informacji, wyczytać między wierszami to i owo, a przy tym wszystkim cały czas coś się dzieje. Nie rozpisujesz się o chłodnej bryzie poranka na 23621837621 linijek, po prostu zaznaczasz, że jest, żeby dodać klimatu. Nie opisujesz wyglądu babki od fizyki, bo kogo to interesuje? Ma być napisane, że jest jebaną oazą spokoju, że denerwuje główną bohaterkę i pisze jak krowa "jest jebaną oazą spokoju"! Są konkrety! Co prawda są ozdobione przemyśleniami, dialogami i opisami, ale w zupełnie idealnych proporcjach, czego Ci strasznie zazdroszczę, bo ja tego chyba nigdy się nie nauczę.
Co do bohaterów. Cóż. Bob to oczywiście kolejny skurwysyn, który pod nieobecność matki dziewczyny będzie ją bił i wyzywał, ale kiedy tylko kochana mamusia wróci nagle nie ma lepszego "tatusia" niż on... Rzygać mi się chce takimi ludźmi. Matka też nie lepsza, skoro nie zdaje sobie z tego sprawy... Ale jak sobie uświadomi co się wokół niej dzieje, to pewnie będzie za późno. Zwykle jest...
Jeff. (*__* xD) Nie wiem jeszcze do końca co o nim myślę. Bo niby wie, co się dzieje w domach jego przyjaciół, ale jedyne co z tym robi to "znowu?!" Tylko z drugiej strony, co takiego niby mógłby zrobić jeszcze...? Dlatego jeszcze nie do końca wiem co o nim myślę. O Axlu w sumie nic nie mogę powiedzieć, prócz tego, że mi go żal. Bo nie wiem czemu Angie (swoją drogą kocham to imię ;D) tak go nie lubi. A ja mu współczuję :c
No i sama Angie. Na razie raczej mnie denerwuje. Głównie właśnie tym (dla mnie przynajmniej) nieuzasadnionym nielubieniem Rudego. No i nie wiem co jeszcze... Zamiast pierdolić idę czytać dalej xD
Kurde... Stęskniłam się za tym miejscem <3
Witaj moja najdroższa Reverie :*
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy postanowiłam jeszcze raz przeczytać wszystkie rozdziały i oczywiście skomentować :) Mam nadzieję,że nie zamęczy Cię moja marna egzystencja xD
Kochana, uwielbiam wszystko co wychodzi spod Twej boskiej klawiaturki *0* Tak jest też z tym opowiadaniem :) Pokochałam Angie, Jeffa i Willa :3 Powiem tak :
Jestem cholernie ciekawa tej historii :*
Jaki świetny początek! Mega oryginalny. I do tego świetne postacie. Opisy też zajefajne, można się poczuć jakby się tam było.
OdpowiedzUsuńBiedna Angie :( jak czytałam jak ci jej rodzice ją traktują to aż mi się autentycznie przykro robiło.
Mam nadzieję, że w jej życiu wszystko zmieni się na lepsze:)
Jeff i Will też są cudownymi bohaterami:) nie mogę się doczekać dalszych przygód tej trójki.
Lecę czytać dalej
Pozdrowionka
Lady Stardust
Przepięknie dziękuję! Przeżywam szok widząc komentarz z 2013 a następny z 2019. Ach ten upływ czasu...
UsuńMam "mały" zastój w pisaniu czegokolwiek, ale czasem myślę o dalszych losach bohaterów. Może kiedyś to nawet zapiszę.
Bardzo dziękuję za poświęcony czas!
Pozdrawiam gorąco!