Rozdział 79. It's hard to keep an open heart.
Michelle
Jechałam dość szybko, ale tak, żeby przeżyć do spotkania z Hudsonem. W głowie zaczynałam już tworzyć to co będzie się działo wieczorem i w taki miły sposób nawet nie zauważyłam, że dotarłam na miejsce. To na pewno tutaj. Biały kościół, cmentarz, a wokół pustynia. Ładne miejsce, ale w nocy musi tu być strasznie. Kiedy tylko zatrzymałam motocykl oczy wszystkich skierowały się na mnie. Zgasiłam silnik i zgrabnym ruchem zeskoczyłam z maszyny. Spojrzałam na śliniących się na mój widok technicznych i aż uśmiechnęłam się pod nosem. Nie wiem czemu, ale ostatnio lubię przyciągać spojrzenia, szczególnie kiedy Slash robi się zazdrosny. Zdjęłam kask i seksownie roztrzepałam włosy na ramionach. Z wielkim wyszczerzem na ustach zaczęłam iść przed siebie. Pewnie stawiałam kroki i rozglądałam się za moim kudłaczem. Przed kościołem zauważyłam tylko Stevena. Rozmawiał z jakimś kolesiem, a kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i energicznie do mnie pomachał. Stanęłam w drzwiach kościoła i zobaczyłam Kate w sukni ślubnej. W mgnieniu oka znalazłam się przy niej i powitałam ją całusem w policzek.-Ładna kiecka...- powiedziałam wesoło i zmierzyłam ją wzrokiem od góry do dołu. Wyglądała na prawdę ładnie, seksownie i elegancko.
-To nie był mój pomysł...- powiedziała zakładając ręce na piersiach. Uniosłam ręce w geście obronnym i wtedy na horyzoncie pojawił się Axl. Był ubrany dość...dziwnie. Tak jakby żył w XVII wieku.
-O cześć Chelle, szybko się stęskniłaś za Kudłaczem...- mruknął z uśmiechem i przytulił mnie na powitanie.
-Hej...tak właśnie, nie widziałeś go gdzieś może?- zapytałam niby bezinteresownie. Rose pokręcił tylko głową z niedowierzaniem i westchnął ciężko.
-Zaraz powinien się tu zjawić.- powiedział poruszając brwiami, a ja wywróciłam w górze oczami.
-Michelle!- krzyknął mój gitarzysta, a ja zauważyłam go idącego przez sam środek kościoła. Spojrzałam na wyczekujących Rose'ów i zerwałam się z miejsca. Dobra...wiem, że jesteśmy w kościele, ale skoro wszyscy gadają, przeklinają i krzyczą to chyba ja też mogę, no nie? Podbiegłam jak najbliżej się dało i wskoczyłam Hudsonowi na biodra. Mulat mocno wpił się w moje usta i mocno do siebie przytulił.
-Na miłość boską...Slash! Michelle! Ogarnijcie się! Tu jest kościół.- usłyszeliśmy zbulwersowanego Stradlina. Oderwaliśmy się od siebie i popatrzeliśmy na niego zaraz spuszczając wzrok, dokładnie tak jak para nastolatków przyłapana na seksie. Slash odstawił mnie na ziemię i popatrzył prosto w oczy.
-Co powiedział lekarz?- zapytał po chwili niepewnie
-Już możemy...- wyszeptałam prowokująco i obserwowałam jak na twarzy Saula pojawia się gigantyczny uśmiech.
-Chodź.- powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
-Hudson! Zaraz nagrywamy!- krzyknął Axl i wzniósł ręce ku niebu.
-Dajcie nam 20 minut.- powiedział Mulat, nawet się nie odwracając. Spojrzałam przepraszająco na wszystkich i dorównałam kroku Slashowi.
-Ej Slash mógłbyś...- zaczął jeden z technicznych.
-Nie teraz.- rzucił krótko i pociągnął mnie za rękę w stronę jednej z przyczep. Na drzwiach widniał napis Slash. Weszliśmy do środka, a Hudson szczelnie zamknął drzwi. W środku było ciemno, więc zaświeciłam słabą lampę. Kiedy Slash odwrócił się do mnie przodem zaczęłam powoli rozpinać kurtkę.
-Pośpieszmy się.- powiedziałam erotomańskim tonem nr 5. Slash jak na zawołanie podszedł bliżej i zachłannie wpił się w moje usta. Wsadziłam ręce pod jego koszulę i czarną marynarkę. Ten cały pośpiech nakręcał mnie podwójnie, więc trzęsącymi się dłońmi rozwiązałam jego koszulę, która była tylko lekko przewiązana. Zrzuciłam jego górne odzienie na podłogę. Slash w mgnieniu oka pozbawił mnie kurtki i zabrał się za moje spodnie. Rozpięłam jego czarne, skórzane rurki i strzepnęłam je na wysokość kolan. Slash nawet nie trudził się ze ściągnięciem ze mnie koszulki, po prostu wepchnął łapy pod materiał i zaczął rytmicznie uciskać mój biust. Jęknęłam ze zniecierpliwienia i pomogłam mu zdjąć moje spodnie. Hudson natychmiast we mnie wszedł, a ja krzyknęłam głośno. Tak cholernie mi tego brakowało. Slash zaczął patrzeć mi prosto w oczy i z uśmiechem na ustach poruszał biodrami. Po chwili przyspieszył i zaczął obsypywać moją szyję namiętnymi pocałunkami. Zaczęłam jęczeć i wbijać mu paznokcie w plecy. Slash syknął i przywarł do moich ust. Zachłannie się całowaliśmy, ale tak żeby nie miażdżyć sobie warg. Nagle usłyszeliśmy z zewnątrz dźwięki Panama.
-Włączyli to żeby nas zagłuszyć?- wydyszałam wplatając palce we włosy Mulata.
-Tak, a szczególnie twoje krzyki.- wyszeptał prawie niesłyszalnie i przygryzł moją dolną wargę. Połączyliśmy się w kolejnym, namiętnym pocałunku, a ja poczułam, że zaraz dojdę. Było mi tak cholernie dobrze. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Niestety w końcu trzeba było skończyć. Slash jęknął gardłowo i wpił się w moje usta. Doszłam zaraz po nim. Slash oparł swoje czoło o moje ramię, oboje głośno i szybko oddychaliśmy. -Ja chcę jeszcze raz...- wydyszał Hudson i musnął ustami moje ramię.
-Nie. Rose by nas zajebał.- powiedziałam zmęczonym tonem. -Ale za to będę czekać w domu.- dodałam ciszej i pogłaskałam go po czuprynie. Po chwili poczułam, że Slash przyssał się do mojej szyi. -Co ty wyprawiasz...? Ej nie!- krzyknęłam, ale nie pomogło. Zaczęłam się śmiać i przestałam dopiero kiedy Slash skończył.
-To tak na pamiątkę.- mruknął pod nosem i z wielkim wyszczerzem na twarzy cmoknął mnie w usta.
-Świrus...- zaśmiałam się pod nosem. Hudson odstawił mnie na ziemię i zaczął się ubierać. Poszłam w jego ślady i kiedy zapięłam spodnie, zauważyłam w kącie wielkie lustro. Podeszłam bliżej i popatrzyłam na wielką malinkę na szyi. -Kiedyś serio cię zatłukę.- powiedziałam z wyrzutem i zasłoniłam czerwoną plamkę włosami. Slash tylko uroczo się zaśmiał i usiadł na stoliku, stojącym po środku przyczepy. Podeszłam do niego i już po chwili siedziałam na nim okrakiem. Slash zachłannie mnie całował i plądrował językiem moje podniebienie. Starałam się jak najlepiej oddawać każdy pocałunek, a kiedy zapomniałam o całym świecie ktoś zaczął się dobijać do drzwi.
-Miało być 20 minut!- to był oczywiście Axl. -Wyłaźcie stamtąd wreszcie..- krzyczał bezradnie, a my tylko się zaśmialiśmy.
-Idziemy?- zapytałam szeptem, a Slash skinął twierdząco głową. Otworzył drzwi i objął mnie ramieniem, czochrając jednocześnie po włosach. Lubiłam kiedy tak robił, więc nie rzuciłam się na niego z pazurami. Każdy kto na nas spojrzał uśmiechał się znacząco i albo puszczał do nas oczko, albo wybuchał szczerym śmiechem i kręcił głową z niedowierzaniem. Wtuliłam się w klatę Slasha i co chwilę dostawałam słodki, ale krótki pocałunek w usta.
-Podziałało piorunem!- powiedział rudzielec i podrapał się po głowie. -Wszyscy na swoje miejsca! Michelle jak chcesz to siadaj tam w pierwszej ławce, obok Duffa!- krzyknął Rose, a ja spojrzałam na Slasha. Jego błagalny wzrok mnie przekonał i szybko zajęłam miejsce tuż obok blondyna.
-Od kiedy preferujesz gajerki?- zapytałam śmiejąc się pod nosem, a Duff tylko ukrył twarz w dłoniach.
-To oni mnie zmusili! Jeszcze mam za krótkie spodnie!- zawył żałośnie, a ja poklepałam go pocieszająco po ramieniu i spojrzałam w dół. Kiedy ujrzałam jego krótkawe nogawki wybuchłam szczerym śmiechem.
-Przepraszam...- wydusiłam przez śmiech. -Ja już lepiej pójdę...- dodałam ciągle się śmiejąc. Podeszłam do Slasha i pocałowałam go na pożegnanie. Puściłam mu jeszcze oczko i wyszłam z kościoła. Wsiadłam na mój motocykl i wróciłam do domu...
Slash
Nie chce mi się tu siedzieć, za chuja. Mógłbym teraz siedzieć w domu i...no właśnie już mogę się z nią pieprzyć, a Rose akurat teraz wymyślił to jebane nagrywanie teledysków.-Chce do domu...- mruknąłem, siadając w ławce obok Duffa.
-Ja też...- powiedział podobnym tonem i oboje zaczęliśmy się wpatrywać w jakieś bliżej nieokreślone punkty na podłodze. Czułem, że co chwilę się uśmiecham, ale nie potrafiłem tego opanować, na każdą, najdrobniejszą myśl o mojej brunetce nabierałem chęci do życia.
-Myślisz o niej, no nie?- zapytał Duff, swoim błyskotliwym tonem.
-No...- dodałem pod nosem, rozmarzonym głosem i spojrzałem w górę. Liczyłem na jakieś malowidła nagich aniołów, ale gdzie tam...tylko stare, białe deski podtrzymujące konstrukcję dachu. Westchnąłem ciężko i wstałem z mojego miejsca. Naciągnąłem na głowę cylinderek i odgarnąłem kilka loków z twarzy. Już chciałem wyjść z kościoła, kiedy usłyszałem, już trochę zmęczony, wrzask Rose'a
-Próba generalna i nagrywamy!- jęknąłem ze zrezygnowaniem na jego słowa i ociężale wróciłem na miejsce. -Slash...będzie efektowniej jak staniesz obok mnie...Kurwa! Nie mamy świadkowej! Lizzy...błagam, uratuj nas!- zaczął mówić i iść na kolanach w stronę pani McKagan.
-Ale...Axl...no przecież ja jestem w ciąży, jak to będzie wyglądało?- zapytała ciszej, ale Rose chyba nie słuchał. Właściwie to jeszcze nie było widać brzucha, no może nie tak bardzo. W końcu Lise się zgodziła i razem ze stylistką zniknęła w garderobie na kolejne 40 minut. Kiedy wróciła McKagan aż wstał. No nie powiem...nieźle wyglądała. Włosy miała spięte w luźnego koka, a na sobie miała czerwoną, długą suknię, która była tak uszyta, że nikt nie był w stanie domyślić się, że jest w trzecim miesiącu ciąży.
-Duff...ośliniłeś się...- mruknąłem z obrzydzeniem i znowu zacząłem się śmiać. Spojrzałem na zabijającego mnie wzrokiem Axla i natychmiast się uspokoiłem. W końcu się udało, próba generalna zakończona. Wszyscy idealnie się ustawili, Rose i ja stoimy po prawej stronie ołtarza i czekamy aż Kate i Lise wejdą do kościoła. W końcu pani Rose, stawiając te swoje drobne kroczki, przeszła przez całą długość budynku i zatrzymała się obok Axla. Steven uznał, że ksiądz musi być przyjazny, więc zdaliśmy się na jego gust i wybraliśmy Michaela. Spoko koleś, dba o nasze nagłośnienie na koncertach, a teraz zostanie gwiazdą. Nieźle sobie radził w roli księdza, ta czarna kiecka jak najbardziej mu pasowała. Jego formułka odprawiona, teraz czas na obrączki. Zacząłem przeszukiwać kieszenie, kurwa...chyba zgubiłem, Rose mnie zajebie! No tak...pewnie zostały w przyczepie...wiadomo po czym. Poczułem jak ktoś klepie mnie po ramieniu. Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Duffa wyciągającego w moją stronę mały palec, na którym były dwa pierścionki. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie i próbowałem ściągnąć mu oba kółka naraz. Niestety coś się zacięło. Nie mogłem ściągnąć tego ustrojstwa z jego, przyodzianej w skórzaną rękawiczkę, dłoni. W końcu mi się udało i ze zmarnowaną miną położyłem pierścionki na otwartej księdze. Podałem jeszcze rękę Duffowi, pierdolę to wszystko, wychodzę. Nie oglądając się za siebie szedłem przez sam środek budynku i z każdym krokiem uśmiechałem się coraz szerzej. Zatrzymał mnie krzyk Axla, kiedy byłem już na zewnątrz.
-Stop! Slash, do chuja!- krzyknął, no chyba się zdenerwował, ale spokojnie, tak jest zawsze.
-Kurwa!- krzyknąłem zrezygnowany i wróciłem do środka.
-To było genialne!- yy...co?! Nie wydrze się na mnie?! Nie karze mi spierdalać...ups..miałem nie przeklinać, ale w takiej chwili chyba kurwa można! -Wiem, że śpieszy ci się do domu, mnie też, wiesz ile muszę zapłacić tej durnej opiekunce za godzinę?! Zresztą...nie ważne. Powtórz to wyjście jeszcze raz, zobaczymy jak wyjdzie, jak będzie dobrze to na dzisiaj skończymy.- powiedział dość spokojnie, a na mojej twarzy zawitał wielki wyszczerz. Zadowolony z siebie, w mgnieniu oka zająłem miejsce koło Axla.
-3...2...1...akcja!- krzyknął ktoś koło kamerzysty i wszystko się zaczęło. Jeszcze raz wziąłem od Duffa obrączki i zaniosłem je księdzu. Podziękowałem McKaganowi podając mu rękę i zacząłem iść. Spokojnie, tupiąc kowbojkami i niczym się nie przejmując. Opuściłem kościół i zaraz wróciłem.
-No i jak, dobrze jest?- pytałem już od progu. Podbiegłem do kamerzysty i praktycznie wyrwałem mu kamerę z ręki. Zaniosłem do drugiego kolesia i czekałem aż film zacznie się wyświetlać na ekranie.
-Co ci się tak śpieszy do domu?- zapytał Izzy, właściwie to chyba tylko on nie zauważył, że przeleciałem własną żonę w przyczepie. Szeroko się do niego uśmiechnąłem, ale kiedy chciałem cokolwiek powiedzieć przyszedł Axl i zaczął oglądać teledysk. Błagam powiedz, że jest dobrze, błagam! No kurwa powiedz, tak teraz, już! No mów do chuja!
-No! Masz szczęście, koniec na dzisiaj!- ogłosił, a ja pisnąłem jak dzieciak, klasnąłem w dłonie i pobiegłem do mojej przyczepki. W mgnieniu oka się przebrałem i wciągając po drodze buty na nogi szukałem w kieszeniach ramoneski kluczyka do stacyjki. Tak! Mam cię mały skurwiłaku! Nie! Kurwa! Nie! Muszę się jakoś dostać pod budynek studia! Wkurwiony na maksa myślałem, że będę musiał czekać, aż cały szanowny zespół się zbierze. Na szczęście udało mi się wepchać na tylne siedzenie z technicznymi. Oni to są jednak fajni! Pierwsi wyjeżdżają z roboty i do tego szybko prowadzą.
-Dzięki chłopaki!- rzuciłem pośpiesznie i wysiadłem z hamującego auta. Spojrzałem na zegarek, ten sam który dostałem na gwiazdkę, teraz się z nim nie rozstaję, wskazywał 17:30. Zwolniłem trochę i podśpiewując pod nosem razem z radiem pobliskiego klubu, zasiadłem na mojej maszynie. To dziwne, że nikt nie połakomił się na mój kask, w końcu po coś założyłem mu ten pierdolony GPS! Tak więc zapinając szczelnie kurtkę i upychając włosy w kasku ruszyłem w stronę domu. Nawet grzecznie zatrzymywałem się na światłach...no dobra może ze dwa razy sobie odpuściłem, ale była pusta droga! W końcu dojechałem na miejsce. Jak najciszej się dało, zaparkowałem na podjeździe i zabrałem kask ze sobą. Otworzyłem bramę i wprowadziłem Harleya do garażu. Zacząłem iść w stronę domu. Drzwi były otwarte, a na dole i na górze świeciło się światło. Przekroczyłem więc próg naszej willi i zdjąłem moją kurtkę. Zawiesiłem ją na wieszaku i zrzuciłem jeszcze moje buty.
-O Saulie! Już jesteś, siadaj i opowiadaj! Jak tam w pracy?- zapytała moja mama, a ja nie za bardzo wiedziałem co mam jej powiedzieć, coś w stylu no wiesz...ćwiczyłem wchodzenie i wychodzenie z kościoła?
-Daj mu spokój, widzisz że on nie chce rozmawiać o pracy.- powiedział patrząc na moją mamę z oczywistym wyrazem twarzy. -A jeśli chodzi o Michelle to jest na górze, z Jimim.- tym razem zwrócił się do mnie, posłałem mu wdzięczne spojrzenie i ruszyłem w stronę schodów. Usłyszałem cichutkie dźwięki, dochodzące zza drzwi. Cicho wszedłem do środka i oniemiałem. Mały spał jak zabity przy Enter Sandman. Zaśmiałem się cicho i wtedy Michelle odwróciła się w moim kierunku. Objąłem ją w pasie i zacząłem całować, delikatnie, tak żeby było przyjemnie. Po chwili oderwałem się od jej ust z charakterystycznym mlaskiem. Opieraliśmy się o swoje czoła i wsłuchiwaliśmy się w doskonałą solówkę Kirka.
-Od kiedy Jimi słucha takiej muzyki?- zapytałem kiedy piosenka się skończyła.
-Twój tata odkrył, że mały wtedy szybko zasypia.- wyszeptała moja brunetka i rozbrzmiały pierwsze akordy Nothing Else Matters. Mała uśmiechnęła się pod nosem i przymknęła powieki. Wykorzystałem ten moment i wpiłem się w jej usta. Tym razem całowaliśmy się znacznie bardziej zachłannie. Niepewnie wsunąłem dłonie pod jej koszulkę i czekałem na reakcję. Michelle zaczęła ściągać moją, więc to musiało oznaczać tak. Pomogłem jej z moją koszulką i przygwoździłem ją do ściany. Po chwili jej koszulka również wylądowała na ziemi. Położyłem dłonie na jej piersiach i zacząłem je uciskać. Tą piękną chwilę musiał oczywiście ktoś przerwać.
-Dzieciaki...my będziemy się już żeg...- zaczął mój ojciec, ale nie skończył, bo zobaczył co właśnie robimy. Jak oparzeni oderwaliśmy się od siebie. Zasłoniłem Michelle żeby mogła w spokoju założyć koszulkę i sam zrobiłem to samo. Popatrzyłem na rodziców niepewnie. -Dobra dajcie spokój, nic się nie stało, przecież jesteście małżeństwem...- powiedział mój ojciec i poklepał mnie po ramieniu. Odetchnęliśmy z ulgą, objąłem Michelle w pasie i przytuliłem do siebie.
-My będziemy już się żegnać, wpadliśmy tylko zobaczyć co u was, bo właściwie to za kilka dni mamy rocznicę i...- zaczęła moja mama, a ja wytrzeszczyłem oczy, no tak kurwa...znowu zapomniałem, nawet nie wiem która to rocznica!
-I lecimy na dwa tygodnie na Wyspy Kanaryjskie.- dokończył mój tata. Życzyliśmy im udanej podróży i wypoczynku, we mnie aż wrzało żeby w końcu zostać z Michelle sam na sam.
-Nie musicie nas odprowadzać, trafimy sami, a wy...ekhm...kontynuujcie.- powiedział mój ojciec, kiedy tylko mama wyszła z pokoju. Posłałem mu wdzięczne spojrzenie, a my czekaliśmy aż usłyszymy dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Zauważyłem, że przed domem zatrzymała się taksówka, więc wzrokiem odprowadziłem do niej moich rodzicieli. Wtedy usłyszeliśmy Fade To Black. To była moja ulubiona piosenka Metalliki, bez dwóch zdań. Przyciągnąłem do siebie Michelle i zacząłem ją zachłannie całować. Brunetka wskoczyła mi na biodra i znowu zabrała się za koszulkę. Szybko ją ze mnie zerwała i odrzuciła za siebie. Kiedy jej dłonie przejechały wzdłuż mojego mostka i żeber, napiąłem mięśnie dla lepszego efektu. Michelle zaśmiała się pod nosem i sama ściągnęła swoją koszulkę. Popatrzyłem w jej błyszczące oczy i zacząłem całować jej szyję, na początku delikatnie, a potem coraz zachłanniej. Mała wsunęła dłonie za moje bokserki i prowokacyjnie uszczypnęła mnie w pośladek. Miałem ochotę od razu zerwać z niej ubranie, ale postanowiłem się podroczyć. W końcu noc jest długa. Całowała mnie namiętnie, a po chwili zabrała się za odpinanie mojego paska. Kiedy już klamra luźno zwisała, podciągnąłem jej dłonie do góry i przygwoździłem jej nadgarstki do ściany. Michelle jęknęła przeciągle, czym wywołała u mnie przyjemny dreszcz. Jedną ręką trzymałem jej dłonie w górze, a drugą próbowałem rozpiąć stanik. Niestety nie za dobrze mi to wychodziło, więc po prostu mocno pociągnąłem za materiał z przodu i wraz ze stłumionymi piskiem Michelle, zerwałem go z niej. Rzuciłem go gdzieś za siebie i puściłem jej ręce. Zacząłem dręczyć jej piersi, ale chyba robiłem to za długo, bo Michelle pociągnęła mnie za żuchwę wyżej i wpiła się w moje usta. Nerwowo zaczęła rozpinać moje skórzane spodnie, nagle to ja byłem oparty o ścianę, a ona ściągała moje spodnie. Nie miałem zamiaru jej pomagać, więc po prostu grzecznie czekałem. Po chwili zostałem w samych bokserkach. Chelle uśmiechnęła się chytrze i spojrzała mi prosto w oczy. Wpiła się w moje usta, a po chwili poczułem jej lodowate dłonie na podbrzuszu. Już wiedziałem, że ona chcę się nade mną znęcać, więc jak najszybciej odzyskałem kontrolę nad naszą ulubioną częścią przedstawienia. Nachalnie ją całując, rozpinałem jej spodenki, które zaraz, razem z majtkami, poszybowały do tyłu. Szybko zdjąłem jeszcze swoje bokserki i mogłem rozkoszować się jej gorącym ciałem. Delikatnie przejechałem palcami po jej łechtaczce i do moich uszu dopłynęło głośne westchnięcie, a może jęknięcie? Nie ważne, powtórzyłem tą czynność jeszcze kilka razy i poczułem, że już nie wytrzymam. Delikatnie w nią wszedłem, Michelle znowu głośno jęknęła. Poruszałem się w niej powoli, lecz z każdą sekundą nasze wspólne oddechy przyspieszały. Kiedy byliśmy już prawie u szczytu, obudził się mały.
-Nie przerwiemy teraz.- powiedziała stanowczo, a ja z uśmiechem na twarzy przyspieszyłem jeszcze bardziej. Nasze głośne krzyki i jęki łączyły się w jedną nutę. Po chwili usłyszeliśmy głośny śmiech Jimiego, zacząłem trochę mocniej i głośno jęknąłem. Wtedy Jimi zaśmiał się głośniej. Z uśmiechem satysfakcji doprowadziłem jeszcze Chelle do szczytu i rozkoszując się ciepłem jej ciała, mocno objąłem ją ramionami...
Jimmy jest genialny!!! Ci krzyczą, a ten się śmieje xd Można i tak :)
OdpowiedzUsuńTo wynagrodziłaś nam wszystkim te rozdziały w celibacie :) Scena w przyczepie była genialna. Włączyłam sobie Panemę i strasznie uderzyła mnie atmosfera, która im towarzyszyła. Dostałam ataku śmiechu, a mama patrzyła na mnie, jak na głupią xd Fajnie wymyśliłaś sobie tę scenę z November rain (obrączki na palcu Duffa, wyjście Slasha z kościoła). Teraz już chyba zawsze będzie my się kojarzyć z twoim opowiadaniem. Napisałabym pewnie jeszcze więcej, ale spieszę się, bo o 20 poleci w telewizji koncert Foo Fightera Live at Wembley Stadium ;)
Zajebiście. Nie mam słów. Po prostu świetnie, pisz dalej.
OdpowiedzUsuńŻebyś Ty widziała moją reakcję na wypowiedź Duffa o za krótkich spodniach. XDD
OdpowiedzUsuńWybuchłam śmiechem na cały dom. Kit, że mój pies gapił się na mnie jak na idiotkę, ale leżałam ze śmiechu. Sama nie wiem czemu. XDDD
Scenę z kręceniem teledysku opisałaś w taki sposób, że czułam się jakbym tam była. Wszystko miałam przed oczami. *___*
Slash nareszcie ucieszony (if you know what i mean. XDD). XDD
Jimi rozwala system, oni krzyczą a mały się śmieje. Myślałam, że padnę. XDD
Podsumowując - jesteś genialna, opowiadanie jest genialne. Wszystko jest genialne! Buahahahahahahahaha, odwala mi. XDDD
I zapraszam do mnie na nowy. c:
Hahahaah......Jimmy najlepszy :))))
OdpowiedzUsuńTak....to było to......tego mi brakowało ♥
Ale Jimmy i tak rządzi :)
Czekam na następny.
(Magda)
Przeczytam jutro promise :) wbijaj do mnie epilog i pierwszy rozdział *_*
OdpowiedzUsuńhttp://black-roses-forever.blogspot.com/2012/09/bad-rain-rozdzia-i.html
Coś nowego lepszego <3
Hahahahahahahahahaha, Jimi jest genialny xD Ci się pieprzą a on się cieszy jak nie wiem ;D Ale ja może od początku. Cóż, akcja w przyczepie Hudsona jest boska. Izzy jako jedyni nie ogarnął o co chodzi ;D (Napiszże o nim coś więcej, proszę!). Kocham tego człowieka <3 A i Duff z krótkimi spodniami, to jego załamanie mnie zwaliło z krzesła xD I jeszcze rodzice wchodzą do pokoju a tam zastają...no wiemy co ;)
OdpowiedzUsuńA co do mojej Juli, spokojnie. W drugiej serii mamy tych samych bohaterów i kilku nowych, więc spoko, jeszcze będą :)
Nowe rozdziały obu opowiadań: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://black-roses-forever.blogspot.com/2012/09/bad-rain-rozdzia-ii.html
OdpowiedzUsuńSlash na planie teledysku zajobowy !!!! No i ten jego popęd seksualny ah ten slash. Rozwalił mnie mały Jimmy śmiejący się <3
Coś czuję, że rośnie mały erotoman. Hahaha. Slash już ucieszony, bo mogą. Scena z rodzicami mnie rozwaliła. Bardzo mi się podobała scena z teledyskiem. Kate jako panna młoda? Dobry pomysł. Śliniący się Duff mnie rozwalił. Ja zawsze jak czytam to sobie wszystko wyobrażam, po prostu leję na niektórych momentach i szczerzę się jak głupi do sera. Dajesz tyle radochy tym opowiadaniem, że sobie sprawy nie zdajesz. Rozdział genialny, napisany bardzo fajnie. Zapraszam do mnie na 4 rozdział ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd ty czerpiesz pomysły, ale też tak chcę xD
OdpowiedzUsuńScena z teledyskiem? Więcej niż genialna. Po prostu brak mi słów.
Nie wiem czy miałam powiadamiać, ale co mi tam powiadomię.
http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
Michelle, ja cię błagam dodaj już coś, bo już mnie normalnie trzęsie. U mnie nowy :) ill-still-be-thinkin-of-you.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKuuuu, znów do tyłu. Jestem beznadziejna. Ale jakkolwiek bym Cię nie zawiodła to u mnie MEGA WAŻNA infromacja
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd masz pomysły,ale są one cudowne! Tak samo jak to opowiadanie-CUDO! :D
OdpowiedzUsuńHaha, ci to się nigdzie nie mogą powstrzymać XD ale nie ma się co dziwić, tyle czasu na to czekali. Scena w przyczepie - boska!
OdpowiedzUsuńA nagrywanie teledysku wspaniałe. Mega lubię jak w opowoadanich pojawiają się właśnie takie autorskie wizje jakiegoś znanego ogólnie wydarzenia. Jak właśnie z tym teledyskiem. Większość osób widziała go co najmniej raz w życiu, a Ty tak fajnie opisałaś jak powstawał. Powiem szczerze, nie wiem ile było w tym faktów, a ile rzeczy sama wymyśliłaś, ale wyszło ekstra! No po prostu idealnie! :D
No i to zgłuszanie Slasha i Chelle "Panamą" XD zajebisty pomysł haha
No i przykrótki garniak Duffa XDD
Padłam XD
Szkoda tylko, że Chelle nie zagrała jednak w teledysku. Ale może pojawi się w scenach podczas wesela?
No a Lizzy w tej sukni to musiał być przepiękny widok UwU
Haha i ten śliniący się Duff XD
A czy ta scena jak rodzice Saula przyłapali go i Michy to takie nawiązanie do tego, że kiedyś oni przyłapali państwa Hudson w podobnej sytuacji? Bo tak mi się skojarzyło i fajnie to wyszło.
A Jimmy wygrywa wszystko! :D nie dość, że zasypia przy Metallice to jeszcze śmieje się jak rodzice seks uprawiają XDD iście rock n rollowy malec :D
Pozdrawiam bardzo gorąco i lecę do następnego rozdziału :D
Pozdrowionka :***
Lady Stardust <3<3<3
Ale czaaad <3 Dziękuję pięknie!
UsuńCieszę się, że ta wersja powstania November Rain Ci się podoba!
Taaaaak! To jest totalnie nawiązanie do przeszłości :D a tak serio to nie pamiętam, bo to dawno było i znając życie to przy rozdziale 79 nie pamiętałam już co było na początku haha :D
Pozdrawiam i dziękuję
Reverie <3