Rozdział 78. Finally.
Slash
Minęło kilka dni. Na dworze wciąż było słonecznie, więc każdego ranka Michelle wychodziła pobiegać. Właściwie sam jej to zaproponowałem, bo tylko wtedy potrafię się bawić w Zimną Wojnę z udziałem legend muzyki. Jimi nieźle się wczuwa i ciągle się wtedy śmieje, ale ostatnio oderwał głowę Osbourne'owi, więc musiałem zarwać nockę żeby naprawić figurkę. Dzisiaj jest niedziela. Wieczór. Jimi zasnął twardym snem. Postanowiłem wziąć prysznic, więc szybko wtargnąłem do łazienki i wrzuciłem wszystkie ubrania do kosza. Pod prysznicem zastanawiałem się ile jeszcze potrwa ta przerwa od seksu. Z moich obliczeń wynikło, że tak właściwie to Chelle wspominała mi o tym dokładnie tydzień temu, czyli...dzisiaj? Może jutro już będziemy mogli... poczekamy zobaczymy. Spłukałem szampon z włosów i przewiązałem się ręcznikiem w pasie. Drugi zarzuciłem sobie na łeb i wyszedłem z łazienki.-Slash! Będziesz tu zmywał! Kapiesz po całej podłodze!- krzyknęła Michelle, tak żebym tylko ja usłyszał, a ja odwróciłem się do niej przodem i szarmancko się uśmiechnąłem. Przecież zajebiście wyglądałem, nie?
-Dobrze kochanie...pozmywam, ale podejdź tu.- powiedziałem z uśmiechem i spotkałem się z podejrzliwym uśmiechem ze strony Michelle. Po chwili brunetka podeszła na odległość pół metra, a ja wyciągnąłem ręce w jej stronę. Zdezorientowana Michy chciała się przytulić, ale jak chwyciłem jej twarz w dłonią i wpiłem się w jej usta. Druga ręka powędrowała na wysokość talii i mocno ją do mnie przyciągała. Zachłannie całowałem ją przez kilka minut, ale w końcu poczułem jak niepewnie wsuwa swoją dłoń za ręcznik. Natychmiast się od niej oderwałem i szybciej oddychając wróciłem do łazienki. Zaśmiałem się pod nosem, kiedy Michy weszła do środka z przymkniętymi powiekami i zamruczała jak kot na mój widok. Szorowałem zęby szczoteczką i dopiero po chwili zorientowałem się, że ona się rozbiera! Zaprzestałem tej czynności i popatrzyłem na jej półnagie ciało z tęsknotą.
-No kurna...ja tu sprzątałam! Musisz wszędzie brudzić?- zapytała z wyrzutem, a ja zobaczyłem na podłodze białą substancję. Nie, nie była to sperma, a rozrobiona pasta do zębów, która tak po prostu skapywała na ziemię prosto z moich ust. Wyplułem resztę do umywalki i przepłukałem usta wodą. Ręcznikiem wytarłem podłogę i wrzuciłem go do kosza na pranie. Spojrzałem na kabinę, w której widziałem tylko kontury Michelle.
-Aaa...- mruknąłem zrezygnowany i machnąłem na wszystko ręką. Poszedłem do sypialni i założyłem luźne spodenki jako piżamę. Usiadłem na skraju łóżka i patrzyłem przed siebie. Przez kilka minut zastanawiałem się co robić, aż w końcu podszedłem do radia i włączyłem płytę Kiss. Kilka razy kliknąłem przycisk i wypadło na Forever. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem śpiewać, po cichu, tak żeby nie obudzić Jimiego.
-Pięknie śpiewasz.- zaśmiała się Michelle. Stała tuż za mną, więc szybko się obróciłem i przestałem zdzierać gardło.
-Wiem...- mruknąłem z uśmiechem i zauważyłem, że Michy jest w samym ręczniku. Uśmiechnęła się prowokująco i zaczęła grzebać w szufladzie. Ręcznik odsłaniał znaczną część jej ciała, więc widoki miałem naprawdę piękne. Poderwałem się z miejsca i objąłem brunetkę w pasie.
-Slash!- pisnęła śmiejąc się pod nosem, a ja położyłem ją na łóżku. -Co ty robisz?!- zapytała, ciągle się śmiejąc, a ja przygniotłem ją całym swoim ciałem, tak żeby mi nie uciekła.
-Przytulam cię.- powiedziałem wesoło i mocniej ogarnąłem ją ramionami. Leżałem na jej plecach, po chwili przytuliłem do niej jeszcze głowę i przymknąłem powieki. Michelle przestała się wiercić i spokojnie leżała.
-Wszystko fajnie...tylko nie wiem, czy wiesz, ale mnie zgniatasz.- powiedziała, po chwili, a ja westchnąłem ciężko i już miałem ją puścić, ale moją uwagę przyciągnął jej poturbowany ręcznik. Zasłaniał tylko jej tyłek, więc postanowiłem to jak najlepiej wykorzystać. Moje usta spoczęły na wysokości odcinka lędźwiowego.
-Saul...nie! No proszę...Dość! Albo w sumie...- zaczęła moja mała brunetka, a ja powoli składałem pocałunku na wysokości jej kręgosłupa. Michelle zaczęła wzdychać co jakiś czas, a ja przechodziłem coraz wyżej. Kiedy zatrzymałem się na jej szyi, zauważyłem błogi uśmiech na jej twarzy.
-Aż tak ci dobrze...?- zamruczałem ocierając się nosem o jej policzek. Kiedy zamruczała twierdząco zaśmiałem się cicho i usiadłem na jej tyłku.
-Ej! Spadaj...- powiedziała z wyrzutem, a ja zacząłem delikatnie masować jej plecy. Kiedy zauważyłem, że się rozluźniła uśmiechnąłem się z satysfakcją i położyłem się obok niej. Michelle najpierw otworzyła jedno, a zaraz potem drugie. Kiedy tak na nią patrzyłem to ledwo powstrzymywałem się o wybuchnięcia śmiechem. -Wracaj tam i masuj...- powiedziała błagalnie i podniosła się na łokciach. Chciałem patrzeć jej w oczy, ale wiadomo, że nie było takiej możliwości. Michelle chyba zapomniała, że jest naga, więc tylko spojrzała na swoje piersi i błyskawicznie okryła się ręcznikiem. Cmoknąłem ją w czubek nosa i wróciłem do masowania jej pleców. Nie wiem jak długo wykonywałem tę czynność, ale ręce mi powoli odpadały, więc położyłem się obok mojej brunetki i zauważyłem, że zasnęła. Pocałowałem ją w policzek i już chciałem nakryć nas kołdrą, ale trochę wilgotny ręcznik mi przeszkadzał. Bez zastanowienia odrzuciłem go gdzieś na ziemię i spojrzałem na nagie ciało brunetki. Poczułem, że robi mi się gorąco, ale przecież muszę jeszcze wytrzymać. Jak najszybciej wyłączyłem radio i zgasiłem światło. Kiedy nakryłem nas kołdrą Michelle wtuliła się we mnie, a po moich plecach przeszedł dreszcz...
Michelle
Czułam na udzie łaskotanie, więc leniwie otworzyłam oczy. Ujrzałam uśmiechniętego Slasha, gładzącego moją NAGĄ skórę. No tak...zapomniałam coś na siebie włożyć wieczorem. Popatrzyłam mu niewinnie w oczy i cmoknęłam jego usta.-To...dzisiaj już możemy?- zapytał z nadzieją i przejechał dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda.
-Muszę to jeszcze skonsultować z lekarzem.- wyznałam z uśmiechem, a Slash tylko pokiwał głową, na znak, że rozumie.
-A kiedy zamierzasz to zrobić?- zapytał, lecz nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo Jimi dał nam o sobie znać. Zerwałam się z łóżka i zaczęłam szukać jakiś ubrań, ale Slash mnie wyprzedził i pierwszy wpadł do pokoju maluszka. Szybko założyłam czystą bieliznę, krótkie spodenki i bezrękawnik, a następnie pobiegłam do naszego Skarbu. Weszłam do środka i zastałam Slasha, robiącego dziecku 'samolocik'. Mały śmiał się jak wariat i szybował nad naszymi głowami, prowadzony silnymi rękoma Slasha. Podeszłam do nich i już chciałam przejąć maleństwo, kiedy Slash mocno go do siebie przytulił. Zobaczyłam jak bardzo są podobni, mały miał ciemne oczy i karnację, a na główce pierwsze czarne włoski. Uśmiechnęłam się na ten widok i cmoknęłam Jimiego w policzek.
-No daaaj mi go ponosić!- powiedziałam błagalnym tonem, kiedy Slash nie chciał mi oddać malucha.
-Jest głodny...zrób mu zupkę, a ja ci go dostarczę na dół.- powiedział ze szczerym uśmiechem, a ja wywróciłam w górze oczami.
-Nie wierzę...czemu ja ci tak ulegam?!- powiedziałam sama do siebie i wyszłam z pokoju. Szybko zeszłam do kuchni i nastawiłam wodę na kawę, czy tam herbatę. Włożyłam jeszcze cztery kanapki do tostera i już miałam zabrać się za przygotowanie zupki dla Jimiego, kiedy zadzwonił telefon. Zarzuciłam ściereczkę do naczyń na ramię i wzięłam do ręki pudełko z kaszką.
-Halo?- zapytałam, szybko podnosząc słuchawkę.
-O, cześć Chelle, powiedz Slashowi, że ma się za godzinę zjawić w studiu. Musimy się w końcu wziąć za te teledyski...- to był Axl.
-Za godzinę...? Dobra, przekażę, przepraszam, ale muszę kończyć, na razie.- rzuciłam pośpiesznie i pobiegłam wyłączyć wodę. Nerwowo podskoczyłam kiedy tosty wyskoczyły w górę. W tym momencie do kuchni wszedł Slash, z Jimim na ręku. Zaśmiał się na moją reakcję, a Jimi uważnie obserwował pomieszczenie. -Kochanie...Axl dzwonił i powiedział, że za godzinę masz być w studiu, bo nagrywacie jakiś teledysk.- powiedziałam zmartwiona.
-Ja pierdo...pierniczę, czy ten człowiek nie da mi się nacieszyć własnym synem?- zapytał z uśmiechem i cmoknął Jimiego w policzek. -Mała...co jest?- zapytał zdezorientowany.
-Za godzinę mam być u ginekologa.- wyznałam, w końcu nie zabiorę ze sobą małego, a o Slashu mogę zapomnieć.
-Zostanę z małym.- wypalił, a ja kategorycznie zaprzeczyłam ruchem głowy.
-Nie, ja zostaję w domu. W końcu zespół też jest ważny.- powiedziałam całkowicie poważnie i wyciągnęłam ręce po małego, jednak usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Slash wystawił język w moją stronę i poszedł razem z małym otworzyć.
-Dzień dobry!- usłyszałam damski głos. To była jego mama!
Slash
Kur...de! Co oni tutaj robią? Tak, tak, staram się nie przeklinać.-Ooo cześć! Co wy tutaj robicie?- zapytałem, chyba głupio, bo na chwilę stracili swoje dobre humory.
-Boże! Jaki on śliczny!- powiedziała wesoło moja mama i zaczęła bawić się z Jimim.
-No synu...gratuluję! Dobra robota!- powiedział mój tata, a ja zaśmiałem się szczerze. Po chwili obok mnie pojawiła się Michelle.
-Witaj kochanie! Jak się czujesz?- zapytała znowu moja mama, tym razem spoglądając na zaskoczoną Michy
-A dziękuję, dobrze, ale może nie stójmy tak w drzwiach...proszę.- zaprosiła moich staruszków do środka, odciągając mnie z przejścia. Rodzice weszli do salonu i zajęli miejsca na kanapie. Po chwili usiadłem na fotelu i chciałem żeby Michelle zajęła miejsce na moich kolanach.
-Zaraz wrócę, tylko zaparzę herbaty.- powiedziała z uśmiechem i poszła do kuchni.
-Jejku...jaki on śliczny! Jest do ciebie taki podobny...- zaczęła moja mama.
-Ale oczy ma po mamie.- powiedział mój tata i przykucnął tuż obok mnie. Podał małemu rękę i zaczął się z nim bawić. Po chwili zaczął patrzeć mi prosto w oczy, nie za bardzo wiedziałem o co mu chodzi, ale jego wzrok zaczynał mnie przerażać. Nagle mały zaczął płakać, a ja już chciałem iść z nim na górę, ale zatrzymała mnie Michelle.
-Ja go przewinę, chyba w końcu mi pozwolisz, co?- zapytała ciszej, a ja niechętnie oddałem jej maleństwo w ręce.
-Mogę iść z tobą? W końcu zostałam babcią...- wyrywała się moja mama.
-Jasne...mamo.- powiedziała Chelle trochę smutniej, a moja mama poszła tuż za Michy. Kiedy obie zniknęły mi z oczu mój ojciec stanął obok.
-Chodź. Zrobimy w końcu tą herbatę.- powiedział patrząc przed siebie, a ja zaczynałem się denerwować. -
Jak wam się układa?- zapytał, a ja się nieco speszyłem.
-Super, ale na razie jeszcze nie możemy...- zacząłem, ale przerwało mi głośne chrząknięcie ojca.
-Nie o to pytałem...- powiedział speszony, a ja wrzuciłem do kubków herbatę.
-A...no to jest świetnie, po prostu się kochamy.- powiedziałem patrząc mu prosto w oczy. Ojciec tylko się uśmiechnął i poklepał mnie po ramieniu.
-Nie zepsuj tego, bo teraz możesz skrzywdzić więcej niż jedną osobę.- wyznał i ruszył w stronę schodów. Przez chwilę się zamyśliłem, ale w końcu zrozumiałem sens jego wypowiedzi. Czy ja mam opinię aż takiego kurwiarza? Miałbym zdradzić Michelle? O nie...już raz mi wystarczy, za drugi dziękuję...
Wszedłem na górę, do pokoju Jimiego i zastałem w nim moich rodziców i Michelle. Brunetka z szerokim uśmiechem wpatrywała się w dziadków naszego dziecka. Podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu w pasie. Mój ojciec kątem oka zmierzył naszą dwójkę i uśmiechnął się pod nosem. Po chwili przypomniałem sobie o próbie.
-Ja...chyba muszę już iść, nagrywamy dzisiaj teledysk.- spojrzałem przepraszająco na Michelle.
-Jasne, my zostaniemy jeszcze trochę dłużej. W końcu trzeba się pobawić z wnukiem.- powiedziała wesoło moja mama i zaczęła łaskotać maleństwo. Jimi śmiał się wniebogłosy, wywołując szczere uśmiech na twarzy każdego z nas.
-Naprawdę moglibyście się zająć małym?- zapytałem. Wpadłem chyba na świetny pomysł.
-Oczywiście, co to za problem?- zapytał mój tata, popatrzyłem na Michelle i uśmiechnąłem się.
-Z nieba nam spadliście! Michelle ma jakąś tam wizytę u lekarza, to zostaniecie z małym na parę godzin?- zapytałem niepewnie.
-Pewnie! No idźcie już tam gdzie macie iść, bo w końcu się spóźnicie!- powiedziała moja mama i wygoniła nas ruchem ręki. Szybko podziękowaliśmy, a ja pociągnąłem Michelle w stronę sypialni.
-Kto bierze samochód?- zapytałem, przegrzebując szuflady w poszukiwaniu jakieś fajnej koszulki.
-Ty możesz, ja pojadę Harleyem.- odpowiedziała, a ja uśmiechnąłem się pod nosem i postanowiłem zrobić to samo. W mgnieniu oka założyłem skórzane spodnie, kowbojki, bezrękawnik z wielkim napisem Metallica i ramoneskę. Spojrzałem na Michelle i zauważyłem, że zakłada trochę inne niż zwykle, skórzane spodnie. Były tak dopasowane, że idealnie było widać cały jej tyłek. Spojrzałem na zegarek - za 20 minut 11:00. Chciałem spokojnie przejść za Michelle, ale w końcu nie wytrzymałem i mocno klepnąłem ją w pośladek. Chelle pokręciła tylko głową z uśmiechem i założyła na szyję jakieś łańcuszki. Zacząłem się jej przyglądać kiedy wiązała glany.
-Ślicznie wyglądasz.- powiedziałem z uśmiechem, a brunetka w tym samym momencie wstała i podeszła bliżej.
-Ty też.- rzuciła z uśmiechem i wpiła się w moje usta. Przez kilka sekund namiętnie mnie całowała, potem tak po prostu wyszła. Westchnąłem ciężko i poczłapałem za nią. Skoro mamy nagrywać teledysk, to chyba nie muszę zabierać gitary? Tak mi się wydaje. Pożegnałem się z małym, tak samo jak moja brunetka i jednocześnie wyszliśmy z domu. Otworzyłem drzwi do garażu i zasiadłem na moim cudeńku. Odpaliłem silnik i czekałem aż Michelle usiądzie na swoim motocyklu. Zatrzymaliśmy się na wjeździe.
-Daj znać jak wyjdziesz od tego lekarza.- powiedziałem, przekrzykując głośny warkot motocykla.
-Jasne.- powiedziała wesoło i jeszcze raz wpiła się w moje usta. -Kolacja o siódmej.- dodała z uśmiechem i założyła kask. Zrobiłem to samo i jednocześnie odjechaliśmy w dwie różne strony. W mgnieniu oka dojechałem do Geffen. Oczywiście nie obyło się bez spóźnienia. Wbiegłem do windy i zdyszany wpadłem do korytarza.
-No wreszcie! Stary, coś ty tam robił tyle czasu?- byłem zszokowany tak miłym powitaniem Axla.
-Rodzice przyjechali, więc trochę się przedłużyło.- odparłem z uśmiechem, a Axl popatrzył na mnie współczująco. -To co mamy nagrywać?- zapytałem, kiedy spakowałem gitarę do pokrowca.
-November Rain, Kate wystąpi ze mną.- powiedział z uśmiechem, a ja zaczynałem się zastanawiać, czy nie wkręcić gdzieś Michelle. Moje rozmyślania przerwał Duff, który zaplątał sobie palec w strunę. W mgnieniu oka pomogłem mu ją odplątać i z przerażeniem spojrzałem na siny palec wskazujący.
-Możesz nim ruszać?- zapytał Izzy, obserwując nasze zachowanie.
-Tak...chyba...nie no, jest dobrze.- powiedział blondyn i energicznie poruszał palcem.
-Wszyscy są? Świetnie, zbierać dupy, trzeba jechać na obrzeża miasta.- zakomunikował Axl i razem z Kate wyszedł z pokoju, w którym siedzieliśmy od jakiś 20 minut. Około 12:00 dojechaliśmy na miejsce. Biały, nieduży kościół ze starym cmentarzem tuż obok. Axl ustalił ze stylistami jak mamy wyglądać, więc trzeba było się kłócić o kostiumy...
Michelle
Wizyta u lekarza była całkiem krótka. No i najważniejsze - możemy już uprawiać... miłość. Z wielkim wyszczerzem na twarzy wsiadłam na motocykl i chciałam skontaktować się telefonicznie ze Slashem. Niestety miał wyłączony telefon, zadzwoniłam więc do Geffen, powiedzieli mi, że chłopcy nagrywają teledysk na obrzeżach miasta. Pomyślałam, że ich odwiedzę, przy okazji powiadomię Hudsona o wynikach. Zadzwoniłam do Davida. Manager Gunsów podał mi dokładniejszą lokalizację owego miejsca. Uruchomiłam silnik i ruszyłam wielką maszyną przed siebie...
***
Czytasz? Proszę zajrzyj do zakładki Informowani!
FUCK YEAH.......wreszcie mogą się bzykać.....jak ja na to czekałam ♥
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na następny *___________*
(Magda)
Moje ulubione opowiadanie, tak dużo Slasha. Tak ja też najbardziej go kocham z całej piątki . Michelle jest świetną postacią, taką żywą i pozytywną. Małego Jimiego ubóstwiam. Jak sobie go wyobrażam to, po prostu ślinka leci takie cudne dzieciątko.
OdpowiedzUsuńDuff ciamajda rozwala wszystko, bitwa o płatki w supermakecie w tamtym rozdziale po prostu ZABÓJCZA.
Brak seksu, biedny Slash. Jeszcze by nam osiwiał z nerwów. Ale dał radę jest dobrze.
Mam nadzieję, że czeka mnie jeszcze wiele rozdziałów tego opowiadania. Bo jest świetne. :D
Wcale się nie dziwię, że ojciec tak spojrzał na Saula. Raz zdradził idiota Michy, ale to chyba go czegoś nauczyło. Jimmy z czekoladowymi oczkami i czarnymi włoskami. Będzie małym Saulem, ja to wiem ;)
OdpowiedzUsuńMichy jedzie na plan, to może spotka ją tam jakaś niespodzianka, albo coś... wiesz za słodko się ostatnio porobiło, a z niej dziewczyna waleczna bardzo (wojsko, FBI, Megan). Przydało by się... ;)
Kolejny nowy, tym razem opowiadanie numer 2: http://nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSlash bawiący się w Zimna Wojnę - mistrzostwo. XDD
OdpowiedzUsuńJimi odrywający głowę Osbourne'owi również mistrzostwo. XDD
Duff, który zaplątał palec w strunie - padłam. Kochana ciamajda. <33
Ogólnie wszystko jest genialne. *_*
I przepraszam za tak krótki komentarz, ale czasu nie mam. c:
http://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ NOWY! :)
OdpowiedzUsuńHahahahaha, Slash i jego skromność mnie rozwalają xD A potem ta sytuacja z ręcznikiem i oczami, cyckami itd! A tak w ogóle nie wiem czemu, ale zamiast ''Odpaliłem silnik'' przeczytałam ''odpiąłem stanik'' to normalne xD?
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym przeprosić za wszystkie literówki i błędy, które niestety dość często wkradają się w moje komentarze :c niestety, za zwyczaj komentuję z telefonu i autokorekta zmienia niektóre wyrazy, a czasme zwyczajnie nie zauważam błędu ortograficznego. Wiem, że to razi w oczy, więc na prawdę przepraszam.
OdpowiedzUsuńNo a przechodząc do rozdziału to motyw z nagrywaniem teledysku do November Rain to cudowny pomysł :D ciekawe co się tam dalej wydarzy i czy wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Ah, ci rodzice Slasha to normalnie z nieba spadli :D
No a ojciec Saula ma sporo racji, że teraz Slash może zranić więcej niż jedną osobę. Kurde, to na prawdę wciąż wydaje się nierealne, że w drugim tomie relacja Michy i Slasha ulega tak wielkiej zmianie...
Przez fragment o paście do zębów normalnie oplułam ze śmiechu ekran XDDD
Yey! W końcu erotomańscy państwo Hudson mogą się spokojnie pieprzyć XD nareszcie! Slash już by chyba dłużej nie wyrobił XD
W ogóle brakowało mi tych jazd na motocyklach. Może pojawi się ich znów więcej :D O! Niech kupią dla Jimmiego taką małą przyczepkę i jak ciut podrośnie będą mogli jeździć z nim :D i jeszcze mini skórzaną kurtkę i malutkie glany UwU
No a Duffy z paluszkiem zaplątanym w strunę rozwalił i rozczulił mnie kompletnie XD
Dobrze, że nie zrobił sobie krzywdy, bo z teledysku mogłoby nic nie wyjść.
Rozdział czytało się jak zwykle bardzo przyjemnie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i jeszcze raz sorki za wszelkie błędy
Lady Stardust <3<3<3
Bardzo pięknie dziękuję za komentarz! <3
UsuńBardzo dobry pomysł z tą przyczepką dla Jima haha :D
Cieszę się, że przyjemnie się czytało <3
Pozdrawiam
Reverie.