Rozdział 97. Rhythm of love.
Michelle
Obudził mnie dotyk gorących ust na szyi. Szybko otworzyłam oczy i popatrzyłam na schlanego w trzy dupy Hudsona.- Co ty robisz...? - mruknęłam, odpychając go do tyłu. Slash nie poddał się i nie odpowiadając na moje pytanie, kontynuował. - Jesteś pijany... - dodałam, poddając się jego dotykowi. Nie uśmiechało mi się kochać z kompletnie pijanym idiotą, ale nie potrafiłam mu się oprzeć. Mało tego, sama zaczęłam się angażować. Potem tego żałowałam... Nie mogliśmy sobie poradzić z rozpięciem jego spodni, więc zapaliłam lampkę przy stoliku. Nagle znieruchomiałam i z ogromnym przerażeniem na twarzy patrzyłam w maksymalnie powiększone źrenice Saula. Pisnęłam ze strachu i podciągnęłam się na rękach do tyłu. - Saul... - powiedziałam ze złami w oczach i zorientowałam się, że Mulat znowu zaczyna całować moje ciało. - Dlaczego ty... - nie wytrzymałam. Łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach, a ja w mgnieniu oka wyrwałam się spod ciała gitarzysty.
- Gdzie idziesz do cholery...? - zapytał podniesionym głosem i chciał wstać z miejsca, lecz w tym momencie coś się stało. Całkowicie się opanował i runął z powrotem na łóżko niczym trup. Całkowicie oszołomiona stałam na środku pokoju i przyglądałam się Hudsonowi, jakbym właśnie zobaczyła ducha. Kiedy otrzeźwiałam, niepewnym ruchem zbliżyłam się do bezwładnego ciała i sprawdziłam puls. Ten kretyn po prostu zasnął. Całą noc zastanawiałam się, czy zaraz się nie obudzi i czegoś nie zrobi. Jednocześnie byłam strasznie zdenerwowana. Gdy rano otworzyłam oczy, Slasha już nie było. Miał iść na jakąś próbę do Duffa. Doskonale wiedziałam jak skończy się ta ich próba.
- Michelle!? - zawołał Hudson, wchodząc do domu. Nie odpowiedziałam. Stałam oparta o blat w kuchni i na sam dźwięk jego głosu miałam dreszcze na plecach. - Kochanie...? - kiedy zajrzał do kuchni, niepewnie podniosłam wzrok. - Maleńka...ja cię...chciałem cię przeprosić. - moim oczom ukazał się gigantyczny bukiet czerwonych róż. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam mu w oczy. Były przepełnione miłością, ale i niepewnością. - Ja nie chciałem...no wiesz...znowu wziąć... - dodał, przybliżając się maksymalnie blisko. - Obiecuję, że to było tak...jednorazowo. I wiesz co? Kocham cię. - po tych słowach przyjęłam kwiaty i mocno przytuliłam Mulata, obejmując go rękami wokół szyi.
- Nie rób mi tego więcej...proszę. - wyszeptałam błagalnym tonem i uroniłam kilka łez...
1 miesiąc później...
Slash
Ostatnie tygodnie mogłem śmiało nazwać wielkim przewrotem w moim życiu.
Woreczek od Stevena opróżniłem w dniu, w którym Axl przedstawił nam
Soruma. Jak się okazało, Adler dał mi czystą kokainę. Potem tak jakoś
samo wyszło, że załatwiłem sobie małą działkę białej heroiny i po kilku
razach zaczynało mi się to podobać. Znałem to uczucie już z poprzednich
doświadczeń, ale teraz było zupełnie inaczej, wyjątkowo przyjemne. Chelle tego nie tolerowała, więc robiłem tak, żeby o niczym nie wiedziała. Moja brunetka wróciła do pracy, a kiedy i ja nie mogłem zająć się Jimim, przychodziła opiekunka. Średnio trzy razy w tygodniu spotykałem się w byle jakim barze z McKaganem i chlaliśmy do nieprzytomności. Rose ciągle nas upominał, ale jakoś niespecjalnie go słuchaliśmy. Ja coraz częściej brałem, czasem nawet na próbach, ale nigdy w domu. Życiem Gunsów najbardziej wstrząsnęło pewne zachowanie Izzy'ego. Któregoś dnia przyszedł na próbę i oznajmił, że wraz z Letty i dzieciakami wyjeżdża z USA, a wróci tylko jeśli będziemy grali z Adlerem. Później dowiedzieliśmy się, że pojechali do rodziny pani Stradlin, która mieszkała na Karaibach. Poprzedniego dnia Steven i Katrin przysłali nam pierwszą pocztówkę. Z tego co napisali to nieźle im się powodziło. Co prawda Adler był na oddziale zamkniętym, ale jakimś cudem udało im się załatwić wspólny pokój.No kurwa mać, wziąć, czy nie wziąć? To pytanie nie pozwalało mi myśleć o niczym innym. Michelle i Jimi od dobrych paru godzin smacznie spali na łóżku w sypialni. Mały nie mógł zasnąć, więc wepchał się pomiędzy nas. Wymknąłem się na fajkę, ale to mi nie pomogło. Wypaliłem dwie paczki i zachciało mi się rzygać. Czułem się po prostu beznadziejnie. Pierdole to wszystko. Poszedłem do łazienki i w mgnieniu oka uformowałem całkiem ładną kreskę na parapecie. Nachyliłem się nad narkotykiem i nagle coś ścisnęło mnie w gardle.
- Tatusiu...co lobis? - nic jeszcze nie wziąłem, a mam halucynacje!? Co jest kurwa...? Gwałtownym ruchem obróciłem się w stronę drzwi i zobaczyłem Jimiego, który stał w progu, ssąc kciuka. Nie wiedziałem co powiedzieć, po prostu stałem nieruchomo, przyglądając się własnemu dziecku, jakby było zjawą z przeszłości.
- Ja...zaraz do was przyjdę, wracaj do mamusi. - powiedziałem nerwowym tonem i opierając się tyłkiem o parapet, zacząłem zbierać biały proszek i wysypywać go za okno.
- Ale ja cem psytulaca. - powiedział, spuszczając niewinnie główkę. Przełknąłem ślinę i niepewnym krokiem zbliżyłem się do maluszka. Przykucnąłem tuż przed nim i rozłożyłem ramiona. Mała dziecina z wielkim uśmiechem wtuliła się w moje ciało, a ja miałem olbrzymie wyrzuty sumienia.- Kocham cię tatusiu. - wyszeptał po chwili. Pocałowałem go w czoło i przytuliłem policzek do jego główki. Miałem łzy w oczach i czułem się jak największy dupek. W zasadzie to nim byłem.
8 miesięcy później...
Duff
Kilka dni temu obchodziliśmy 3. urodziny Jimiego, a dzisiaj Rogera. Wszyscy starzy znajomi mięli przyjść na imprezę. Niestety Rose zaprosił także Matta. Nam się to nie podobało. Ten koleś był jakiś dziwny. Nie chciało nam się z nim grać, ale Axl bardzo nalegał. Nawet nie odczułem, że minęły święta. Było tak jakoś pusto i brakowało mi tej atmosfery, kiedy siedzieliśmy przy stole wszyscy razem.- Nie idę tam, pierdole to. - powiedziałem, siadając na łóżku z założonymi rękami.
- Kochanie...daj spokój. - mruknęła pod nosem Lizzy, malując oczy czarną kredką.
- Żadne daj spokój. Slash też mówił, że chyba nie przyjdzie. - skłamałem, choć pewnie i jemu się to nie uśmiechało. - Po chuja pana tam pójdziemy? Co będziemy niby robić? Biegać w papierowych czapeczkach po ogródku z kredkami w dupie? - mruknąłem, zrzucając kowbojki z nóg. - Nie, dzięki. - dodałem i położyłem się na łóżku, wlepiając oczy w sufit. Lizzy zaśmiała się uroczo i stanęła tuż przede mną.
- Czasem trzeba zrobić coś czego się nie chce. Przecież 2 godziny cię nie zbawią. Tylko proszę...pohamuj się z piciem. - powiedziała nachylając się nad moim ciałem.
- Dla ciebie wszystko księżniczko. Jednak pamiętaj, że dzisiaj jest Sylwester. - odparłem szarmanckim tonem i cmoknąłem ją w usta. W momencie gdy wychodziliśmy z domu, przypomniałem sobie o dość ważnej rzeczy. - Prezent! Idźcie do samochodu, ja was dogonię. - powiedziałem, uderzając się otwartą dłonią w czoło i podałem kluczyki brunetce. Kiedy wchodziłem po schodach na górę, potknąłem się o któryś stopień i prawie się wyjebałem. - HA! Nie tym razem szatanie! Nie jestem taką ciotą za jaką mnie masz! - powiedziałem z chytrym uśmieszkiem, wbijając wzrok w schody i trzymając się poręczy jednocześnie. Wracając z paczką w rękach, stawiałem bardzo ostrożne i przemyślane kroki.
- Duff! Pośpiesz się! - krzyknęła Lizzy, stając w progu ze zniecierpliwioną miną.
- No idę przecież! - odparłem z wyrzutem i właśnie wtedy poczułem jak tracę grunt pod nogami, lecąc do przodu. Lise zaczęła się śmiać, a ja podniosłem łeb do góry i i zobaczyłem, że teraz to ona, nie wiadomo jakim cudem, trzyma w swoich dłoniach prezent.
- Chodź już, ty moja ciamajdo. - odparła wreszcie, pomagając mi wstać.
- Zobaczysz, jeszcze trochę i rozjebę te schody siekierą. - rzuciłem pod nosem, rozmasowując poobijane żebra. W ciągu kilku minut dotarliśmy pod dom Rose'ów. Z daleka słychać było wrzaski Axla, gitarę elektryczną i...bas!? Jak to!? Z przerażeniem popatrzyłem na Lizzy i razem z Joan na ramieniu, wtargnąłem na posesję rudzielca. To co zobaczyłem w ogrodzie, przeszło moje najśmielsze przypuszczenia. Matt grał na basie! Czułem jak w oczach zbierają mi się łzy. Tak się starałem grać jak najlepiej przez te wszystkie lata, a teraz co? Jakaś obca pierdoła zajmie moje miejsce!?
- O! Duff! Już myśleliśmy, że nie przyjdziecie. - Axl przerwał swoje śpiewanie i znalazł się tuż obok mnie. Zrzuciłem jego dłoń z ramienia i popatrzyłem z wyrzutem na ten rudy łeb.
- Pewnie i tak nie zrobiłoby ci to różnicy... - mruknąłem pod nosem, ale Rose'a już nie było. Pobiegł zabawiać ważniejszych gości. Przywitałem się z Kate i Rogerem, wręczyłem mu prezent i podszedłem do barku, przy którym siedział już Slash.
- Cześć. - mruknął, wyciągając dłoń w moim kierunku. Uścisnąłem ją i klapnąłem na miejsce obok zmarnowanego Mulata.
- Po chuj on go tutaj zaprosił... - mruknąłem, spoglądając na Matta, który właśnie tańczył z moją żoną.
- I tak nie ma już zespołu...bez Stradlina nie zagramy. - mruknął w odpowiedzi i za jednym razem wychylił kieliszek wódki. - No kurwa mać... - dodał, kiedy Sorum wziął również Michelle w obroty. Dziewczyny śmiały się, zupełnie nie zwracając uwagi na własnych mężów. - Dość tego. - dodał i uderzył pięścią w blat. Zawtórowałem mu i poszedłem za zdenerwowanym gitarzystą. - Michelle! Wracamy do domu! - krzyknął, wyrywając brunetkę z łap blondyna.
- Saul, ale przecież... - nie zdążyła dokończyć, bo Hudson zaczął ją całować. Po chwili położył dłonie na jej pośladkach, mocniej ją do siebie przyciągając. Zebrani zaczęli bić brawo, a ja odebrałem Lizzy z drugiej dłoni niedorobionego perkusisty.
- Jesteś moja, nie zapominaj o tym. - mruknąłem wkurwionym tonem i zobaczyłem jak słodki uśmiech wdziera się na zaskoczoną twarz mojej żony...
1 tydzień później...
Slash
Od samego rana nie rozmawiałem z Michelle. Wyszła do pracy na długo przed tym jak się obudziłem. Zajrzałem do pokoju Jimiego i zobaczyłem, że już nie śpi.- Tata! Opa! - dopiero po kilkunastu dniach odkryłem, że opa to nic innego jak podnieś mnie do góry. Wyciągnąłem malca z łóżeczka i przytuliłem do swojego ramienia. - Mama! - dodał, ciągnąc mnie za włosy.
- Ała! Mama jest w pracy. Chcesz jeść? - zapytałem, wychodząc z pokoju z maluchem na rękach.
- Tak! - odparł, więc posłusznie zabrałem go do kuchni i nakarmiłem jego ulubionym żarciem. Po południu Jimi zrobił sobie drzemkę, więc i ja poszedłem w jego ślady. Zasnął ułożony na mojej klacie, śliniąc mi jednocześnie koszulkę...
***
Izzy będzie w kolejnym rozdziale ♥
Super, czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńKarwasz wasza barabasza........co ten Slash robi........głupiec jeden, niech on nie bierze, bo to się dobrze chyba nie skończy :/
OdpowiedzUsuńJimi jest taki kochany *.*
Dawno coś się ten cały i wkurzający Chad nie pokazywał :>
Rozdział jak zwykle genialny i mam takie pytanie, czy dodasz zdjęcie Chada i dzieciaków, bo jestem bardzo ciekawa ich wyglądu.....?? xD
(Magda)
Chad prawdopodobnie też w kolejnym się pojawi xD
Usuńdziękuję pięknie! ♥
Zdjęcia pojawią się za kilka rozdziałów, bo muszę zgromadzić wszystkich :D
Zajebioza, najlepszy numer na przyjęciu, kurde z zabawy dla dzieci zrobił się niezły burdel. Kurde Axl mnie wkurzyła ciągle ten Matt on nie rozumie że to idiota i beztalencie w porównania do Steva i Duffa. LOLs
OdpowiedzUsuńKurde Slash to debil noo i jeszcze przy dziecku nooo. Tak nie będzie niech go Michelle przykuwa na noc d łóżka.
Mrrr Karaiby, ciekawe jak wygląda opalony Izzy XD
Kocham <3
Diablica
Ps. To prawda że w komach nie może być wulgaryzmów?
Hyhy cieszę się, że rozdział przypadł do gustu :D
Usuń♥
jak to kurna nie można? O_o skąd takie info?
noo ostatnio tak słyszałam i od tamtej pory się pilnuję xd i jak tu oglondełam komenty to też w prawie żadnym nie ma.
UsuńLiczę na więcej Duffa gadającego z schodami ;)
Diablica
uuups! W takim razie ja też zacznę xD
Usuńwszyscy chcą więcej Duffa ;_; a o Slashu to już nikt nie myśli! :< nie no żartuję, Slasha jest dużo, a może nawet ZA dużo. xD
No cóż to wina jego urody (czytaj klaty), ja to nadal czekam na czyjąś ciążę kurde nooo
UsuńA tak w ogóle to ostatnio Axl się zrobił spokojny. Może robi sceny tylko Kate, szczerze ja bym z takim egoistą nie wytrzymała. Chciałabym usłyszeć, choć jedną ich kłótnię lols niech ona na niego nakrzyczy plissss a później on sobie założy wieniec czerwonych róży na łeb i przyjdzie do niej a ona się nad nim zlituje muahahahaha, bo ten wieniec to będzie pogrzebowy z napisem ,, Axl Rose umarł na debilizm, bo jak debil zostawił naj naj dziewczynę na świecie’’ XD
Ja i moja wyobraźnia lols
hahahah no tak, jak mogłam zapomnieć :D ciąża będzie, a nawet więcej niż jedna, ale u kogo to się okaże <3
Usuńkłótnia powiadasz...da się zrobić, w sumie mam już plan. aahahahahaha jakie to słodkie *___* kocham Twoją wyobraźnię! ♥
Ale się jaram sceną z nachlanym i naćpanym Slashem <3 nooo w końcu widać jego charakterek :) no i Slash zaczął ćpać...prędzej czy później wiedziałam, że to nastąpi...ale miałam nadzieję, że się pohamuje...
OdpowiedzUsuńszykuję się do wciągnięcia kreski a tu Jimi...to musiał być przerażający widok. Dobrze, że wtedy Slash się opamiętał...widać że dziecko jest dla niego najważniejsze
Przyjaźń z Duffem jest tu tak cudownie opisana...kocham Cię za to jak uwydatniasz to, jak byli blisko. Rozumieją się bez słów...cudowni są. Widzę, że nie zbyt polubili Matta, który bezczelnie podrywa im żony...takiego Duffa z charakterkiem to ja uwielbiam <3 i oczywiście jak to on musiał się wywalić na schodach :D chyba mój ulubiony rozdział z tych co ostatnio się pojawiały...jaram się jak cholera :D :D wyszło Ci to po mistrzowsku i tak prawdziwie :*
Hahahah no to się cieszę :D jaraj się do woli <3
Usuń*____________* dziękuję pięknie! ♥
Fajny rozdział, ale strasznie nudny jest ten związek Michelle i Saula. Za idealny. :)
OdpowiedzUsuńDzięki xD
UsuńNudny....? No dooobra, może trochę. Ale przeszli wiele w przeszłości, więc kiedyś chyba musi być dobrze, prawda? :D
BORZE. BORZE. BORZE. KOCHAM CAŁY TEN FRAGMENT Z CIAMAJDOWATYM DUFFEM. I OGÓLNIE TAM GDZIE JEST NARRACJA ŻYRAFY. I TE ZDJĘCIE. SWOJĄ DROGĄ... ON TRZYMA TAM RĘKĘ TAK JAKBY BYŁ W CIĄŻY. DUFF BĘDZIE MAMUSIĄ! NIE, ZNACZY SIĘ TATUSIEM! NIE, POGUBIŁAM SIĘ. [._________________.] - wieloryb! XDDDDDDD
OdpowiedzUsuńTak, Slash jest dupkiem. Ma wspaniałą rodzinę. Żonę. Dziecko. I jeszcze do tego ćpa i pije jak najęty. ;__;
Ej, chcę kolejny rozdział. Bo będzie tam Izzy. A ja się stęskniłam za Izzym. :c
No dooobra, wiem że kochasz Duffa, więc dodam go trochę w kolejnych rozdziałach ;D
Usuńnastępny już się pisze ♥
Nie nadążam czytać, tak lecisz z tymi rozdziałami :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ja czekam na Izzy'ego! <3
Dlaczego on odszedł no haaaaallllooooooo!? Ma wrócić!
Ja tam Matta lubię i nic do niego nie mam... Co prawda nie jest Stevenem, ale jest okej :)
Dopiero co Adler poszedł na odwyk, a teraz Slash zaczyna? Jezu niech się ogarną! :]
Ale zazdrośni Gunsi? Me gusta! :DD Slash jak zaczął ją całować na środku pokoju mmm *_*
Duffy ciamajda, zawsze się wyjebie hahaha :DD
Izzy jeszcze wróci, to mogę Ci obiecać <3
Usuńdzięki za koment :D
Kurwa no co za pojeb z tego Hudsona po jaką cholerę znowu ćpa?
OdpowiedzUsuńZadaje sobie to pytanie od początku rozdziału!
Nie daje mi to spokoju. Jeszcze troche to może przy dziecku będzie wciągać! No co za dupek. Jak Michelle to zauważy to go wykopie z domu.
Nosz kurwa co za kretyn z niego no ja nie mogę. Aż mam mu ochotę przypierdzielić w ten kudłaty łeb żeby coś mu się odmieniło.
Jak to Izzy odszedł z zespołu? ;(
No nie no wszystko się zaczęło sypać... ;( bo sie zaraz porycze
Biedni jako jedyni oprócz Axla nie mogą znieść Matta.
Jimi i Roger już są tacy duzi...aż się wierzyć nie chce że ten czas tak szybko leci.
Mam nadzieje że to wszystko się poukłada :)
Czekam na następne :*
~xoxo
Dziękuję za komentarz <3
Usuńwszystko się kiedyś ułoży, choć niektórzy zarzucają mi, że jest nudno, więc jeszcze troszkę namieszam :D
♥
Nudno? Hahahaha dobre sobie hahah no to mnie teraz rozbawiłaś :D
UsuńW cale nie jest nudno .... przynajmniej dla mnie. zawsze sie cos dzieje a ostatnio troche namieszalas wiec w ogole nie jest nudno. zajebiscie się to czyta!!!!
<3
Hehe no ale TA osoba ma chyba trochę racji. Choć ja nie uważam, że np. w związkach nie może być przez dłuższy czas słodko i pięknie D: ale to już pozostawiam do przemyślenia we własnym zakresie xD
Usuńdziękuję serdecznie ♥
Dobra czytam twojego bloga od samego rana i kurwa no zajebiste to jest ! A to nawet za mało powiedziane !
OdpowiedzUsuńRozwaliło mnie to ,że Slash znów ćpa . Ma żonę i dziecko , to jakaś odpowiedzialność . On nie może się tak po prostu zaćpać zachlać i zabić no bo co z Michelle i Jimmim .
No nie Stradlina nie ma :c
Axl jako jedyny akceptują Matta bo reszta to najwyraźniej za nim nie przepada !
Mam nadzieję ,że wszystko się ułoży .
Jeszcze raz zajebisty blog . Szkoda ,że dopiero teraz na niego trafiłam ale lepiej późno niż wcale :)
Mam prośbę abyś mogła mnie informować o nowych rozdziałach:
http://byswag.blogspot.com/
Byłabym wręcz zaszczycona i kurde czekam na następne !
Ojeeeejku *___* dziękuję bardzo! Znów szczerzę się do ekranu ♥
UsuńJezuu... zaczynałam czytać to był jeden komentarz, skończyłam, 14 xd
OdpowiedzUsuńtak jak mówiłam, slash zazdrosny i to w chuj XD
tak się tylko zastanawiam, czy oni się polubią, w końcu Matt grał w Velvet revolvers, no nie? w sumie to nie wiem co napisać... ;/
Hahah nie wyrabiam z odpowiadaniem na nie, serio XD
Usuńmam szczerze mówiąc plany i nie za bardzo wiem co napisać, żeby zbytnio się nie zdradzić, więc po prostu napiszę - nie wiem. ♥
Super, niech ten Slash nie bierze tego gówna! Oby w następnym rozdziale było lepiej i... no wiesz! :D
OdpowiedzUsuńPS. Kocham tego bloga i ciebie!!!
*_____* dziękuję i też Cię kocham kimkolwiek jesteś <3
UsuńSuper, Slash ciole nie bierz tego gówna! Kurde, w następnym rozdziale
OdpowiedzUsuńSlash nie będzie brał tego świństwa i... no wiesz, będzie HOT :D
HOT, tzn. ruchanie? :D chyba nic z tego...nie tym razem :<
Usuńalbo Duff, albo Izzy, albo sąsiad, albo ruchanie, max 2 na raz wepchnę do rozdziału xD
Martwię się o Slasha że ćpa :c
OdpowiedzUsuńNo i nie mogę się Izzy'ego doczekac *omnomnomnomnomnomno*
Czekam z niecierpliwością i zapraszam do mnie, zależy mi, dopiero zaczynam... ;3 :D
http://sophiestradlin.blogspot.com/
hahah spoko, już się pisze xD
Usuńwpadnę, o ile już tego nie zrobiłam...a nie jeszcze nie byłam, to przeczytam i skomentuję :D
niech michelle bedzie znowu w ciąży
OdpowiedzUsuńhahah no nie wiem nie wiem... na razie mam nieco inne plany xD
UsuńIsbell raczyła się skomentować, w końcu.
OdpowiedzUsuńDobrze, więc...Michelle. Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale...nie miałam głowy. Czytałam, ale się nie odzywałam. Nie lubię gdy mi tak robią, ale...przepraszam. Może już zapomniałaś o owej Isbell? Nie wiem, ale ja byłam. To wiedz.
Taki dość...w sumie smutnawy rozdział. Taki, no, jest napięcie. Bo najpierw Slash i jego problemy z dość bardzo silną używką. I ten moment kiedy mały przyłapuje ojca na tak zwanym gorącym uczynku. Chyba Hudson to przeżywał, ale jak widać uspokajał się z McKaganem pijąc, pijąc i pijąc. Tak to było, nie pomieszałam?
Ach...no i jest nasz Matt. Nie przepadam za nim...ale perkusista dobry.
Nie mam jakoś pomysłu na komentarz, dlatego zostawię to tak. Przepraszam za zaległości i w ogóle. No nic, czekam w każdym bądź razie i pozdrawiam ;*
I zapraszam jeszcze na nowy rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/
o ja pierdziele! Dzwoneczku mój kochany! To ja powinnam przeprosić Ciebie, bo to ja ciągle zawalam i przez całe ferie no...nawet nie zaczęłam nadrabiać Twojego bloga DDDDD; teraz możesz mnie legalnie zabić, bo obiecałam, że naprawdę się za to wezmę i nadrobię, a tymczasem co? Dupa. Jak zwykle w moim przypadku x.x
UsuńW życiu bym o Tobie nie zapomniała, nawet w głębi duszy to czekałam, aż się odezwiesz, skopiesz mi dupę i zażądasz nadrobienia zaległości u Cb.
Dziękuję za komentarz i jr przepraszam :< ♥
muszę to w końcu wszystko naprawić! :<
,,Zasnął ułożony na mojej klacie, śliniąc mi jednocześnie koszulkę..." rozbroiła mnie ta końcówka kompletnie. Podczytuję Cię od jakiegoś czasu i jestem w niebie! :D
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała chwilkę to zapraszam do mnie :)
Hyhy no miło to słyszeć! xD
Usuńodwiedzę z miłą chęcią, a jeśli piszesz o Slashu to z jeszcze większą :D
Wiesz... bardzo pasuje mi to co jest teraz. Podoba mi się to jak namieszałaś. Przynajmniej będzie ciekawie :D Duff jest taki słodki. Prawie się popłakał jak zobaczył, że wredny egoistyczny Rudy Axl ma w dupie kto jest basistą. Oj Duffy mój słodki *__* A na tych schodach to on jak widzę się będzie chyba do końca życia wywalał.
OdpowiedzUsuńIzzy wyjechał na Karaiby! No nieźle, nie mogę się doczekać, co nam ma pan Stradlin do powiedzenia.
A Slashu ćpa. No cóż, wiem że jestem okropna, ale jakoś bardzo mnie to nie zmartwiło. Bo będzie ciekawie. Jedynie biedny Jimi. Ale może przedszkolanka Axl Rose uratuje malucha?
Najzarąbistszy rozdział jaki ostatnio czytałam!! ♥
Dziękuję pięknie! ♥
Usuńwszystkim pasuje jak się namiesza, a później chcą żeby było dobrze - fuck logic ♥ kocham to :D w końcu sama lubię jak się tak dzieje w opowiadaniach xD
Ło Ty...faktycznie okropna! Slashu może tego nie przeżyć, ale co tam...Jimi zostanie małą półsierotą, a matka będzie mu w przyszłości pokazywać filmiki na yt, na których Slash przeklina, pije i robi brzydkie rzeczy... a tak serio to mam nadzieję, że w końcu uda mi się napisać NIEnudny i ciekawy jednocześnie rozdział xD
dziękuję jr ♥
Ojaj, miałam dziką ochotę żeby wejść do ekranu i przytulić Duffa. Logiczne jest chyba, że jak się biedaczek przewróci to trzeba podmuchać i pocałować. A schody to piekielne bestie, agresywne i wyrachowane, sama się nie raz przekonałam... :)
OdpowiedzUsuńSkoro moi bohaterowie nie lubią Sorum'a to ja też ale chyba jakoś się ułoży skoro w teraźniejszości się całkiem nieźle dogadują.
Jimmi jest kochany, tylko on mógł pomóc Saulowi. Niech idiota w końcu zda sobie sprawę, że ma syna, któremu należałoby przekazać dobre nawyki.
Myślałam, że na tych urodzinach to będzie jakieś efektowne rzucanie się tortem ale męska duma nie zna granic :) Nie naciskam ale może jakieś afterpaty?
Mieszaj ile chcesz bo lubię jak mieszasz. Najlepiej jak ten dziwny sąsiad okaże się bratem stryja siostry ciotecznej ojca teściowej sąsiada kogoś kogo zabiła i w ramach zemsty niech ją porwie i gdzieś wywiezie! Ale byłby czad :D
I jakoś dawno nie było u Michelle nalotu teściów. Ktoś musi porozpieszczać małego oprócz kochającego tatusia :)
dziękuję pięknie za ten wyczerpujący komentarz *_*
Usuńna razie mam trochę inne plany, więc teściów na siłę wolę nigdzie nie wciskać xD
ahahaha nie no, sąsiad raczej nie odegra jakieś kluczowej roli, przykro mi :<
nudno piszę i tyle, nie musisz tak owijać w bawełnę xD
Czemu Slash mówi o Michelle brunetka skoro w zdjęciach jest blondynką? ;D
OdpowiedzUsuńEkhm...nie mam pojęcia gdzie są te zdjęcia Michelle jako blondynki o.o może postaci pomyliłaś/eś? Michelle jest brunetką i tak ma być. Dla utwierdzenia się w tym przekonaniu zapraszam do Spisu Treści w kartach na górze strony (opowiadanie Love Bites)
UsuńNo i się zaczęło! Slash, chłopie, ogarnij się! Chelle wiecznie tego znosić nie będzie.
OdpowiedzUsuńNo kurde, co go pokusiło żeby znów brać! Rozumiem tą jedną działkę od Stevena, choć na dobrą sprawę mógł ją wyrzucić bądź oddać komuś, ewentualnie sprzedać. No ale on już ostro przegina i jeszcze w Duffie znalazł kompana do picia!
A właśnie! Duff jednak nie nauczył się chodzić XD A coś mu ostatnio za dobrze szło XD ale nie! Jednak szatańskie schody wygrywają! Haha! W sumie, chętnie zobaczyłabym go jak siekierą rozpieprza schody niczym Jack Nicholson drzwi XDDD
Szkoda, że Izzy też się wyłamał i opuścił zespół :( bez niego to już w ogóle się wszystko posypie.
A ten Matt to jednak nie taki fajny jak się wydawał. Chociaż może to tylko chłopaki go tak źle odbierają, bo tęsknią za Stevenem i są wkurwieni na te wszystkie zmiany?
Dobrze, że Adler radzi sobie jakoś. Długa droga przed nim, ale będzie dobrze :)
Zabieram się za kolejny rozdział :D
Pozdrowionka i uściski ;*
Lady Stardust <3
Może lepiej nie dawać Duffowi siekiery do ręki...? XD Jeszcze by sobie coś zrobił. Nóżki poobcinał czy coś.
UsuńDziękuję za komentarz <3
Pozdrawiam
Reverie.
O matko! Haha XD teraz wyobraziłam sobie takiego Duffa bez nóżek całego we krwi, czołgającego się po podłodze XDDD A obok reszta Gunsów szczęśliwych, że już nie jest od nich wyższy XDD
Usuń