Rozdział 86. Luck changed.

Hyhy dzięki szatańskie zboczuchy za AŻ tyle wyświetleń! ☺
***
 
Michelle
                   Było prawie rano. Obudziłam się wcześniej, bo strasznie chciało mi się siku. Powoli oderwałam się od cieplutkiego ciała mojego Kudłacza i poszłam się załatwić. Co z tego, że całkiem nago? Mam w końcu prawo paradować po domu jak chcę. Spuściłam wodę, umyłam i dokładnie wytarłam rączki, po czym wróciłam do sypialni. Saul leżał na łóżku w niezmienionej pozycji. Teraz miał jeszcze tylko trochę rozchylone usta. Przygryzłam wargę i nie byłam w stanie obejść się bez złożenia delikatnego pocałunku na malinowych wargach. Niedźwiedź mruknął coś pod nosem i objął mnie mocniej w talii. Z powrotem wtuliłam się w jego tors i próbowałam zasnąć. Wtedy wybuchł alarm. Jimi zaczął rozpaczliwie płakać, a my jednocześnie założyliśmy szlafroki i pobiegliśmy w stronę jego pokoiku. Przez chwilę bałam się, że coś stało. Na szczęście mały był cały i zdrowy. Slash pierwszy wyciągnął go z łóżeczka i z zamkniętymi oczami, zaczął lekko kołysać go w powietrzu. Tak jak robił to zawsze, aby mały się uspokoił. Niewiarygodne jak dobrze Jimi czuł się w ramionach tatusia. Czasem nawet zastanawiałam się, czy nie lepiej niż w moich.

- Idź spać, a ja się nim zajmę. - wyszeptał po chwili, patrząc jak mały się wycisza.

- Na pewno? - marzyłam o tym, żeby odpowiedział "tak".

- Tak. - dodał, a ja z uśmiechem pocałowałam go w policzek i wróciłam do pokoju. Zakładając pierwszą napotkaną rzecz, wskoczyłam do jeszcze ciepłego łóżka...

                    Po kilkudziesięciu minutach znów otworzyłam oczy i zobaczyłam Saula, chodzącego wokół pokoju z Jimim na rękach.

- Zobacz maleńki...mamusia wstała. - wyszeptał z uśmiechem i połaskotał maleństwo za uchem. Wyszczerzyłam się z radością i wyciągnęłam ręce w stronę moich chłopców. Slash podał mi dość spokojnego Jimiego, a sam przykucnął obok i wpatrywał się w naszą dwójkę. Zaczęłam bawić się z maleństwem, które na każdy mój ruch reagowało przesłodkim śmiechem. Byłam wniebowzięta i nie zauważyłam, że Saul, chichocząc pod nosem, przygląda się naszej dwójce.

- Co? - zapytałam po chwili, podnosząc wzrok na Mulata.

- Kocham was. - odparł i wpił się w moje usta...

Izzy
                   W końcu się obudziłem. Może to i głupie, ale ostatnio wolę się budzić niż zasypiać. W końcu gdy nie śpię, mogę zajmować się Janis i Brianem. To najcudowniejsze stworzonka na ziemi, a do tego moje własne! Janis podała się do mamusi, a Brian oczywiście do mnie. Przytuliłem moją piękną Letty i postanowiłem poczekać jeszcze chwilę, aż się obudzi. Po paru minutach brunetka zaczęła się przeciągać, przypadkowo szturchając mnie w bok. Zaśmiałem się, widząc jej dezorientację i cmoknąłem w czubek głowy.

- Witaj księżniczko. - mruknąłem z uśmiechem i dostałem soczystego całusa.

- Witaj księciuniu. - odparła, parskając śmiechem.

- Ej! Ja nie jestem tym z Gumisiów! - dopiero po chwili dotarł do mnie sens jej wypowiedzi, ale było już za późno. Letty wystawiła język i wyszła z sypialni, ubierając moją ulubioną koszulkę. Założyłem sobie ręce za głowę i przez chwilę zastanawiałem się co by było gdybym nie spotkał Axla i nie wyjechałbym do LA. Nie byłbym również na Karaibach i nie spotkałbym mojej Letty, a wtedy nie urodziłyby się moje dzieci. Stradlin do chuja ogarnij się! Szybko zerwałem się z miejsca, ubrałem najlepsze ciuchy i popędziłem do pokoju, w którym spały maluchy. W pierwszym łóżeczku od drzwi leżał Brian, więc jego pierwszego dostałem w swoje łapki. Przytuliłem go do serca i poklepałem po pleckach. Mały zamruczał coś pod nosem i położył zaciśnięte piąstki na moim ramieniu.

- Tata! - po...powiedział!

- Co powiedziałeś!? - krzyknąłem z uśmiechem i wyciągnąłem go na rękach przed siebie.

- Tatuś! - dodał, a mnie aż oczy się zaszkliły. Mały zaczął rączkami badać moją twarz, a ja stałem w bezruchu i patrzyłem w jego niebieskie tęczówki. Nagle Janis zaczęła cicho łkać, więc automatycznie i ją wziąłem w swoje ramiona.

- Już maleńka...cichutko...zaraz przyjdzie mamusia i... o już jest! - dodałem w zachwycie i podałem Letty naszą malutką dziewczynkę.

- Ciii...- wyszeptała z uśmiechem i ułożyła sobie płaczącą Janis na rękach.

Katrin
                   Byłam przerażona. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy i  wybiegłam z domu, zatrzaskując za sobą drzwi. Szybkim krokiem przemierzałam uliczkę, na której mieszkaliśmy i mijając kolejne dwie, zatrzymałam taksówkę.

- Na River Street 167A. - rzuciłam nerwowo i zaczęłam grzebać w jasnej torebce. Z tego wszystkiego zapomniałam zabrać kluczy, a może je zgubiłam? Zastanawiając się gdzie mogłam je zostawić, straciłam parę minut, w ciągu których zdążyliśmy dojechać do celu. Zapłaciłam kierowcy i wbiegłam do budynku. W poczekalni siedziała tylko jedna pani z brzuszkiem i uśmiechała się promiennie do każdego kto przechodził obok niej. W recepcji zarejestrowałam swoją kartę i usiadłam naprzeciwko kobiety w kwiecistej sukience.

- Niech się pani nie denerwuje. Początki są zawsze trudne. - odparła, kiedy inna kobieta wyszła z gabinetu, a lekarz wywołał nazwisko Johnson, po czym zamknęła drzwi, wszedłszy do środka. Ciężko westchnęłam i dla zabicia czasu sięgnęłam po jakąś gazetkę o zdrowiu, leżącą na krześle obok. Żaden artykuł jakoś szczególnie  nie przykuł mojej uwagi, mimo to lektura tak mnie wciągnęła, że straciłam rachubę czasu.

- Pani Adler. - powiedział lekarz donośnym, męskim głosem, a ja zaczęłam trząść się niczym galareta. Przekroczyłam srebrny próg i zamknęłam drzwi.

 Izzy
                   Ah...ta moja życiowa sielanka jest po prostu zajebista. Siedziałem w moim Gabinecie Mistrza i tworzyłem trzecią z rzędu piosenkę. Ostatnio miałem niesłychanie dobrą wenę i chęć do pisania tekstów. Axl będzie zadowolony, bo za pół roku wchodzimy do studnia z nowymi kawałkami.

- Katrin przyszła przed chwilą. Ona jest załamana... - do pokoju bez pukania weszła Letty.

- Coś jej się stało? Steven jej coś zrobił? - zapytałem niepewnie, ale ona pokręciła przecząco głową.

- Nic nie chce mi powiedzieć. - odparła po chwili. Tyłkiem oparła się o parapet i zaczęła intensywnie zastanawiać się nad czymś. - No powiedz coś. - rzuciła z wyrzutem i popatrzyła na moją zdezorientowaną twarz. Wzruszyłem tylko bezradnie ramionami i spuściłem wzrok. Co miałem niby powiedzieć? Może jest w ciąży i boi się powiedzieć o tym Stevenowi? Po chwili razem zeszliśmy na dół. Kiedy zobaczyłem zapłakaną Katrin coś ścisnęło mnie w gardle. - Cześć. - rzekłem niepewnie i usiadłem naprzeciwko niej przy stole.

- Izzy...błagam...powiedz, co ja takiego zrobiłam? - zapytała roztrzęsionym głosem, a mnie przeszyło jej bolesne spojrzenie. Rzuciłem okiem na Letty, która kiwnęła głową, mówiąc "pociesz ją jakoś kretynie". W mgnieniu oka stanąłem obok blondynki i ostrożnie ją przytuliłem. Zacząłem delikatnie głaskać jej miękkie włosy i pozwoliłem wypłakać się w moją koszulkę.

Duff
                   Rano wybraliśmy się z Lizzy i Joan na spacer. Nasza mała córeczka rosła w oczach! Już zaczynała raczkować. Lise ze szczęścia zadzwoniła nawet do Michelle, ale ta była jakaś taka...zasapana? Tak mi mówiła, czyli wiadomo co robili. Slash to jest jednak wiecznie niewyżyty. Nie wiem jak on tak potrafi...wraca z trasy to pieprzy na zapas, czy jak?

- Duff! Obiad na stole! - krzyknęła Liz, a ja odłożyłem gitarę na bok i popatrzyłem na Joan, która prześlicznie wyglądała w różowych śpioszkach w żyrafy. Pocałowałem małą w policzek i z uśmiechem na ustach poszedłem do kuchni. Kiedy miałem przekroczyć próg, poślizgnąłem się na wypastowanej podłodze i upadłem na tyłek. Kurwa, a już myślałem, że nauczyłem się chodzić! Lise zaczęła się cicho śmiać i po postawieniu dwóch kubków na stole, podeszła i zaczęła mnie podnosić. Po chwili stanąłem naprzeciwko mojej kobiety. Przytuliłem się i pocałowałem ją w policzek.

- Mmm... pięknie pachnie! - mówiłem prawdę. Danie na talerzu, czymkolwiek było, wyglądało znakomicie. Usiadłem na krześle i usłyszałem dziwne chrupnięcie. - Lise...musimy kupić nowe krzesła... - powiedziałem i nagle runąłem na ziemię.

Steven
                    Katrin wyszła rano cała w nerwach i do tej pory nie wróciła. Może...jest w ciąży i poszła do lekarza? Z taką radosną myślą usiadłem na kanapie w salonie i czekałam aż wróci. Około 15:00 zasnąłem, pogrążony w marzeniach.

                     Gwałtownie podskoczyłem, słysząc jak ktoś mocno zatrzaskuje drzwi. Przetarłem twarz dłonią i szybko podniosłem się do pozycji siedzącej.

- Katrin? - obejrzałem się do tyłu i ujrzałem zapłakaną twarz mojej blondynki. - Maleńka...co się stało? - zapytałem przerażony i w mgnieniu oka podbiegłem do roztrzepanej dziewczyny.

- Steven... ja cię tak cholernie przepraszam. - wyszeptała przerażona, a ja byłem niemal pewien, że zaraz powie "jestem w ciąży".

- Ci...wszystko będzie dobrze...poradzimy sobie...- zacząłem mówić, jednocześnie uśmiechając się pod nosem. - Wychowamy to dziecko razem... ja rzucę...- Katrin zamarła. Przestała płakać i z wielkim bólem popatrzyła mi w oczy.

- Ja...nie jestem w ciąży...- odparła i dopiero teraz zobaczyłem jak bardzo jest zrozpaczona. - Nigdy nie będę mogła mieć dzieci. - dodała i uciekła mi sprzed nosa...

***
Przepraszam Stevie...nie chciałam Cię tak skrzywdzić. [przyp. Michelle.]

Komentarze

  1. O.O Zabiłaś mnie! Mój kochany Stevciu<3 I tak będą szczęśliwi! Pisz dalej, bo umrę z ciekawości!

    Ps. Nie było dzisiaj tego co ja lubię :( If you know what i mean...

    Podpis: (Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra dobra już piszę ;D

      To Co Lubisz będzie w przyszłym rozdziale, bo właśnie to piszę ♥

      ~pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Śliczne, sielankowe, rodzinna dzieło. Aż trudno uwierzyć, że to ci sami Gunsi. Życie domowe wciągnęło ich na maksa. Masz zamiar trochę w nim namieszać? Chociaż nie, na razie tragedia Karen wystarczy!

    A już myślałam, że Duffy przestanie być taką ciamajdą, ale z drugiej strony... to nawet urocze :P Szkoda mi Stevenka i Karen bo na 100% sobie na to nie zasłużyli :( Słodki obrazek Michy i Jimmiego *_*

    Ahhhh rozpaczam po tym, jak zobaczyłam pierwsze zdjęcia Slasha w Polsce ;_; Czemu ja tam do cholery nie mogę być? I jeszcze Myles. Kit z tym, że śpiewa ze Slashem, bo to jedna sprawa, ale druga - on jest z Alter Bridge! Jednego z moich ulubionych zespołów.

    Sorry... musiałam się gdzieś wygadać :/

    PS To ty jesteś Michelle Hudson na Facebooku, która wstawiła takie piękne zdjęcia? Popadam w kompleksy -.- Na mój widok lustra pękają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od końca: tak to ja na fb, napisz do mnie, bo już nie wiem, która to Ty, a również muszę się komuś wyżalić, gdyż i ja nie jadę do tego pieprzonego Spodka. Popłaczemy razem DDDDDDD:
      Eee...Karen? Chyba chodziło Ci o Katrin xD
      Tak, mam zamiar w chuj bardzo zamieszać, ale ciii! Nikt jeszcze nie wie kiedy.
      Dziękuję za komentarzyk ♥

      Usuń
  3. O kurwa.
    Już się ogarniam. Mam nadzieję, że Steve nie zacznie z tego powodu jeszcze bardziej ćpać, chyba nie będziesz aż tak okrutna? Są adopcje i te rzeczy, tego nie można tak zostawić. A u reszty sielanka. Normalnie dopisze sobie do listy marzeń: żyć tak jakby opisała to Michelle. Myślę, że Duff powinien dostać jakąś zniżkę w sklepach budowlano-meblowych. Bo inaczej niechybnie czeka go bankructwo. I co w tedy Liz powie małej Joan? Mieszkamy u przyjaciół bo tatuś połamał wszystkie krzesła? To może niech Slash i Axl tym razem zrobią zakupy w meblowym i zaopatrzą biednego przyjaciela. Najlepiej w poduszki, tak będzie bezpieczniej (chyba). Poprawiłaś mi nastrój. Dzięki Michelle! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy spoko, jak jeszcze kiedyś mam Ci poprawić humorek to pisz xD
      Z tym Slashem i Axlem w sklepie to w sumie nie głupie! A co do Stevena...myślę, że nic nie myślę, czyli na razie nie wypowiem się na temat przyszłości;]

      Usuń
  4. Izzy cieszy się ze swojego sielankowego życia. Ogólnie to wszyscy w twoim opowiadani maja sielankowe życie (akurat teraz x'D), no nie wliczając Stevena. ;c
    Steven nie doczeka się potomka? Ale jak to...
    Mimo że rzadko komentuje, wszystko czytam, tylko że nie za bardzo mam czas na komentarze ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wyżej napisałam - nie chcę za bardzo zdradzać szczegółów moich planów, ale będą szczęśliwi, nawet bez dzieci xD
      Spoko, rozumiem, sama mam to samo ♥

      Usuń
  5. Ej czy to dziecko nie powinno być przypadkiem mulatem xD?
    SŁITAŚNIE <3 SŁITAŚNIE <3 SŁITAŚNIE!!!!! :D
    :D
    Izzy...no izzy, izzy izzy xD
    sorry jestem chora znowu i mi ZNOWU JAK CODZIEN odwala :C
    <3 kocham cie i to co tutaj piszesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, Mulatem to jest Slash, a dziecko jest w połowie z niego i Michelle, więc nie będzie miało aż tak ciemnej karnacji jak tatuś xD
      ja również Cię kocham Słonko i dzięki ♥

      Usuń
    2. będzie miał ciemną, ale nie aż taak! no nie czepiaj się mała, bo nie znalazłem lepszego zdjęcia xD

      Usuń
  6. Oooo jak słodko u Slasha i Michelle :P aż im zazdroszczę takiej sielanki.

    Izzy też kochany, zapatrzony w swoje dwa skarby i ukochaną kobietę...żyć nie umierać :D

    Duffy jak zwykle fajtłapa i zawsze musi się wywalić :D:D ich wątek mnie rozwala, skąd Ty bierzesz takie świetne pomysły?:P

    No i Steven...ja też myślałam, że Katrin jest w ciąży, a tu proszę zupełna odwrotność. Myślę, że Steven jednak zrozumie i pomoże się pozbierać Katrin...oby tylko nie zareagował odwrotnie i nie ćpał jeszcze więcej :)
    Bosko, bosko, bosko...kocham czytać to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hyhy! dziękuję za te piękne słowa! ♥
      Katrin i Steven na pewno się w końcu pozbierają, spokojnie xD

      Usuń
  7. OMFG! Już myślałam, że będzie pięknie i cudownie u wszystkich, a tu dupa bo nie będzie! Jak mogłaś? :c Biedny Stevie i Katrin :c
    Michelle, Slash i Jimi *_*
    Ahh Izzy, jakiś ty cudowny <3
    Duff łamaga zawsze się wywala hahaha :D
    I to tyle, bo dzisiaj rozpaczam :c Slash w Polsce, a mnie na koncercie nie będzie ;( Boże jaka załamka :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za tych Adlerów noo :<
      będzie lepiej w przyszłości, obiecuję xD
      dziękuję za komentarzyk ♥
      też rozpaczam mała :< nie martw się, nie Ty jedna ;(((

      Usuń
  8. Ty mi takie piękne komentarze piszesz, a ja przez Twoje dzieła mam kompleksy i nie wiem, co mam Ci teraz napisać. Cholernie się cieszę, że wróciłaś, bo Gunsowa blogosfera bez Ciebie nie była już taka sama.
    Uwielbiam ten rozdział, tyle się dzieje. Ah, szkoda mi bardzo Katrin i Stevena, biedni. Ale wszyscy mają dzieci, to wiesz u innych coś nie pykło. Ja wiedziałam, że nie będzie mogła mieć dzieci. Ale może zaadoptują? Piękny gest.
    Jak się krzesło załamało pod Duffem to myślałam, że nie wytrzymam. U innych bardzo pozytywnie, tylko ta biedna Kat i Steve.
    I tak mi tu mało Slasha i Chelle, wiesz, że ja to ich kocham i po prostu musi być ich duuużo, ale wybaczam. Bo rozdział fantastyczny i cudownie napisany. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jejku jakie wyróżnienie! ♥
      Cieszy mnie fakt iż rozdział jako tako przypadł do gustu xD
      Hudsonów będzie dużo w przyszłości ;> tyle zdradzę na razie

      Usuń
  9. O jezu zaraz się normalnie porycze i ze szczęścia i z rozpaczy!
    Jimi taki słodziutki. To takie fajne że Slash ma takie podejście do synka.Na miejscu Michelle normalnie skakałabym ze szczescia kazdego dnia jakbym miala takie skarby pod dachem.
    No i synek Izziego powiedział Tata! Nie no kurwa rycze ze szczęścia!
    Duff jak zwykle jest boską niezdarą haha zjebał się z krzesła!
    No ale jak mogłaś tak skrzywdzić Stevenka? Już myslalam ze Katrin jest w ciąży a tu co? Taka zaskoczka!
    No nic nie przejmuj się i tak cię kurewsko kocham i czekam na kolejnę rozdziały!
    *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koooocham Cię, o czym wiesz ♥ (czyż nie zbyt łatwo nawiązuję kontakty? o.o) Dziękuję za te pięęęękne słowa i mam nadzieję, że następne rozdziały również wywołają u Cb takie emocje Słonko Ty moje ;DDD
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. Nie dziękuj kochana bo ci się należą takie słowa!
      No pewka że łatwo się nawiązuje takie kontakty :*

      Usuń
    3. Aww *_* i tak jeszcze raz podziękuję xD
      ależ to niesłychanie dziwne, a zarazem fajne! W rzeczywistości aż tak nie potrafię ;)

      Usuń
  10. Ta scena z Jimim i Michelle na łóżku była przesłodka *_* Jejuu, jak to Katrin nie będzie mogła mieć dzieci....? Szkoda, no ale cóż.....życie :)
    Boziuu.....Duff to taka prze kochana niezdara, on zawsze się musi wywrócić, potknąć, albo z czegoś spaść......no po prostu ja to ubóstwiam i ubóstwiam też Ciebie za te genialne rozdziały!!! xD
    Ty po prostu piszesz same arcydzieła *___________*
    Mam takie pytanie, czy przez te ferie napiszesz też rozdział do Rock&Roll Dream, czy raczej skupisz się na tym opwiadaniu....?
    Dobra ja już skończę bredzić i szybciutko pisz następny, bo ja cierpliwa nie jestem, a już się nie mogę doczekać ^.^
    (Magda)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda! *____* dawno Cię tu kochanie moje nie widziałam ♥
      No ale wracając do komentarza. Jakie arcydzieła!? Tyle razy Ci mówiłam - zmień dilera. 8D
      Rn'R Dream...chyba nie zdążę ruszyć, bo mam aktualnie wenę, ale na to opowiadanie :< przepraszam.
      Dziękuję za ten pięęękny komentarzyk i w takim razie zabieram się za rozdział 87. xD

      Usuń
    2. Ne nie nie kochana, ja dilera nie zmienię, bo w tym przypadku ty nim jesteś......ćpam się (nie wiem czy można tak pisać) twoimi ARCYDZIEŁAMI miszczu ^.^
      (Magda)

      Usuń
    3. Hahaha jak Ty mnie musisz dobrze znać, skoro tak pięknie mnie denerwujesz kochanie ♥

      Usuń
    4. Ale jak to, ja Cię denerwuje.....niemożliwe ^.^ *_______* ♥ Noooo i jakieś brzydkie igraszki ze Slashem i Michelle w roli głównej też by się przydały *________________*
      (Magda)

      Usuń
    5. A i jeszcze jedno.............nie mam pojęcia jak to się stało, że opuściłam rozdział 85, ale natychmiast go przeczytałam i wszystko jest super ^.^ I to zdjęcie Slasha na leżaku......brak słów *_*
      (Magda)

      Usuń
    6. Haha! Dziękuję kochanie ♥
      Seksu więcej w kolejnym rozdziale ;P

      Usuń
  11. Będzie jutro nowy? ;> Bo mi się już chce czytać! Twój ulubiony zboczeniec błaga o to na kolanach


    Podpis: (Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że rano dodam coś, a jak nie to w czwartek dopiero. Słonko, wytrzymaj jeszcze trochę bez tej zboczonej części ze Slashem ♥

      Usuń
  12. Jak pięknie *.* wszystko było nieziemsko cudne....Gunsi, ich żony i dzieciaczki jezu chryste coś cudnego <3 Nie było seksu ;< ale w twoim przypadku nie ma się chyba o co bać xD Dobra...było pięknie , śmiesznie (kurde, z Duffa to ja serio nie mogę, a krzesła to faktycznie by się przydały ^^) tylko dlaczego Stevenowi i Katrin się nie układa? Mam nadzieję że walną sobie potem adopcję czy coś , ale ok ja się nie wtrącam to pozostawiam tobie Miszczu ^^ . W takim razie po raz kolejny napiszę , że całość tego to czysta zajebistość oraz czekam na następny ; ) Podrawiam , Ann. : *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAA! Dziękuję <3
      jaki znowu Miszczu, co? Wcale nie piszę znowu nie wiadomo jak dobrze xDDD

      Usuń
  13. No witaj :)
    Na http://highway-to-wherever.blogspot.com/ pojawił się rozdział czwarty Crazy Little Thing Called Love (szkoda, że nareszcie xD)

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny odcinek : D zajebisty blog *-* uwielbiam czytać Twoje opowiadania : D powodzenia w pisaniu : ) łączmy się w bólu ja pierdole Slash w Katowicach a mnie tam też nie będzie :( ;( ;( ; / ; /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Słonko ♥
      Ja płaczę nawet dzień po, bo za dużo tym mówią! Tv nawet nie mogę oglądać, bo się popłaczę D;

      Usuń
  15. Dodasz coś dzisiaj? Dostałabym fajny prezent urodzinowy ;))
    Taak, tak, mam urodziny w walentynki xD



    Podpis:(Nie)Zboczona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O___O dzisiaj chyba nie :< po 9h spędzonych w sklepie... nie mam siły kończyć rozdziału, a chcę napisać go w miarę dobrze, więc przepraszam, ale jutro dodam i to chyba dopiero po południu :<
      WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANIE! *_*

      Usuń
  16. MICHELLE ! <3
    BOŻEE..BOŻE..BOŻE..!
    RYCZĘ.
    RYCZĘ.
    RYCZĘ.

    Tak na wstępie, chciałam Ci przypomnieć ile twój blog dla mnie znaczy!
    Gdyby nie ty..nigdy..nie zaczęłabym pisać swojego.
    Byłaś, jesteś i będziesz ogromną inspiracją.

    No i tylko podsumuję jedną rzecz..SEXSEXSEXSEXSEX *-*
    DLACZEGO JA NIE UMIEM TAK PISAĆ CO ?
    NIE WIEM..ALBO JESTEM JAKAŚ UŁOMNA..szczerze ci powiem, że jak mam pisać takie "sceny" u mnie, to włączam sobie twojego bloga i się wzoruję. Nie, że ściągam czy coś :D Po prostu mam przykład jak zajebiście opisać tą miłość między dwoma osobami..w twoim przypadku Michy i Slasha.

    No ..a teraz o rozdziale.
    Poprzednie, czytałam jak najbardziej ale niestety nie mam komputera za często a blogger w telefonie coś mi szwankuje ;\

    BOŻE ta scena w łóżku (jak to brzmi..:D) z Jimmy'm i Michelle..to takie kochane *-*
    Potem Izzy i Letty..i ich kochane maluszki *-* I powiedział pierwsze słowo ! ooooooooooo *-*
    DUFF!
    Ten to zawsze się potrafi wypierdolić..no jak dziecko :D
    Tak bardzo mi żal, Katrin.
    Martwi się o Steve'a..i na dodatek nie może mieć dzieci. Biedny Adler..mój kochany misiaczek..matko :c

    Mam nadzieje, że jakoś im sie ułoży i i tak będą ze sobą szczęśliwi.

    Wszystko jest piękne, Michelle.
    Naprawdę.
    Cieszę się, że wróciłaś..niby nie na długo..wiem, ale chociaż !

    Dawaj następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ło jaki dłuuuugi komentarz *_________* dawno takiego nie czytałam, więc pięknie dziękuję ♥
      Następny dodam jutro xD

      Usuń
  17. Kurwa, jaki biedny Adler :C Mocne te ostatnie rozdziały, podaj mi swój adres, wyślę Ci obiecane Whisky XD A ja sobie czytam dalej, mam nadzieję, że Stevenowi wróci ten zaciesz: http://www.youtube.com/watch?v=XVA3aXZH8Ic c;

    OdpowiedzUsuń
  18. Było tak słodko i tu nagle ta końcówka! Powiem szczerze, WOW! Wielka szkoda, że tak wyszło z tą Katrin. Biedna ona. No i Stevuś biedny :c no cóż, miejmy nadzieję, że poradzą sobie jakoś.

    Co do sielskiego życia reszty Gunsów to jest to bardzo urocze i fajnie się o tym czyta :D
    Slash i Michy są cudowni i tak zgodnie wychowują Jimmiego <3
    Izzy i jego bliźniaki to też normalnie ósmy cud świata!
    Ah, no i Duff jak zwykle wywala się i jeszcze krzesło rozpierdolił XDD dobrze, że przynajmniej małej Joan nie upuścił XD to by dopiero było! Lizzy to by chyba go ze skóry obdarła XD oby tak się jednak nie stało haha

    Zabieram się za dalszy ciąg :)
    Pozdrawiam cieplutko ;*
    Lady Stardust <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smuteczek bardzo, wiem :(

      Dziękuję pięknie za komentarz!

      Slash i Chelle w tych rozdziałach pewnie wygraliby ex aequo z Rose'ami w konkursie na najsłodszych rodziców rock n' rollowego świata.

      Pozdrawiam i zmykam czytać Twój rozdział <3
      Reverie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki