Rozdział 95. Farewell.
Michelle
Windą wjechaliśmy na piętro, a po przekroczeniu progu pokoju pierwsze kroki skierowaliśmy do łazienki. Już bez żadnych numerków wzięliśmy orzeźwiający prysznic i przebraliśmy się w czyste ciuchy. Założyłam moją ulubioną koszulkę z nadrukiem "Shut up bitch", która właściwie należała do Saula. Wcisnęłam się jeszcze w obcisłe, lecz przyzwoite rurki i włożyłam zwykłe czerwone trampki. Nasza wycieczka zajęła nam może 40 minut. Zaraz po przekroczeniu bram stadionu, dobiegły nas znaczące uśmieszki wszystkich naokoło. Szliśmy po czarnej kładce wtuleni w siebie jak zwykli przyjaciele. Saul wystroił się w swoją czarną koszulę w duże, białe kropki, a jego włosy po kąpieli wyglądały znacznie okazalej. - Idę poszukać Axla. - powiedział i wpił się w moje usta na pożegnanie. Z wielkim uśmiechem na twarzy zaczęłam rozglądać się za Katie i resztą dziewczyn. Gdzieś przy wejściu za scenę mignęła mi sylwetka Letty, więc tam właśnie poszłam. Wchodząc do ciemnego pomieszczenia przywitałam się wesołym - Cześć. - i zajęłam wolne miejsce na kanapie. Dziewczyny właśnie były w trakcie wymiany poglądów na temat ubierania dzieci w stylu tatusiów.
- Mnie się to podoba. Przynajmniej widać, że mają fajnych rodziców. - powiedziała Kate, przytulając zasypiającego Rogera do piersi.
- Ja i Izzy wolimy, żeby dzieciaki same zdecydowały czego będą słuchać, więc ubieramy je raczej normalnie. Niech nacieszą się dzieciństwem. - dodała Letty i pogłaskała swoje obie pociechy po główkach. Ja tylko siedziałam i przysłuchiwałam się rozmowie, co chwilę spoglądając na Jimiego, który bezustannie wpatrywał się w małe telewizorki, ustawione na całej ścianie przed nami.
- Mama! Pac, to tatuś! - powiedział nagle, wskazując paluszkiem na ekran. Rozmowy zostały przerwane, a oczy wszystkich skupiły się na telewizorkach. Ktoś włączył koncert z 93'. Katrin siedziała ze smutną miną, więc bez zastanowienia podeszłam do niej i przytuliłam jak najlepszą przyjaciółkę. W skupieniu oglądaliśmy koncert i tak zleciał nam czas do samego rozpoczęcia tego właściwego. Miałam cholerną ochotę przeżyć ten występ pod samą sceną, ale prawdopodobnie nawet nie usłyszę ich zza kulis. Musiałyśmy zostać z maluchami, przecież nie zostawimy ich bez opieki.
- Jak chcecie to ja chętnie się nimi zaopiekuję, a wy możecie iść pooglądać... - zaoferowała nieśmiało Katrin, a Letty tylko popatrzyła na mnie z uśmiechem i rzuciła się w objęcia blondynki.
- Kocham cię! - powiedziała uradowana i cmoknęła Katrin w policzek. Zrobiłam dokładnie to samo i kazałam zawołać mnie jeśli tylko będzie czegoś potrzebowała. Dziewczyny szybko nas wygoniły, bo koncert właśnie się zaczynał. Pobiegłyśmy za kulisy, ale widoczność była wyjątkowo słaba. - Damy radę przepchać się do przodu? - Lizzy wykrzyczała mi do ucha, a ja tylko kiwnęłam twierdząco głową i pociągnęłam ją w stronę bramek. Na szczęście miałyśmy identyfikatory, więc nie było zbyt dużego problemu z ochroną. Chłopcy właśnie grali Dust N' Bones, więc zaczęłam mruczeć razem z tłumem. Ludzie patrzyli na nas z zazdrością, a my trochę obawiałyśmy się czy zaraz się nie wkurzą. Na szczęście bezpiecznie dopchałyśmy się na odległość jakiś 4 metrów od sceny i ze spokojem mogłyśmy patrzeć na popisy naszych rockmanów. Steven chyba źle się czuł, bo perkusja była wyjątkowo słabo słyszalna. Choć może to jakieś problemy ze sprzętem? Po Dust N' Bones nadeszła kolej na Patience, Don't cry, Dead Flowers, My Michelle, Paradise City i parę innych piosenek. Po genialnym wykonaniu tych utworów chłopcy zeszli ze sceny. Kilkanaście sekund później z dwugryfowym Gibsonem wrócił Slash. Kudłacz usiadł na podwyższeniu i poprawił sobie gitarę w dłoniach. Zaczął spokojnie grać intro Only Women Bleed, po chwili koleś od spraw technicznych przyniósł mu zapaloną fajkę.
- Man lies right at you he’s your life’s mistake. All you’re really looking for Is an even break.- zanucił Axl i wrócił na scenę. Do Slasha dołączył jeszcze Duff. Po chwili Mulat zagrał pierwsze akordy Knocking on heaven's door. Wszystko poszło znakomicie i ten koncert z pewnością można zaliczyć do jednego z najlepszych. Nikt nie chciał tego kończyć, bo nikt nie wiedział czy po naszym rozstaniu z Adlerem wszystko nie runie. Co stanie się z zespołem? Zatrudnią nowego perkusistę? To już nie będzie to samo. Widać było, że cholernie zależało im na tym występie, bo dawali z siebie naprawdę wszystko. Razem z Letty i resztą fanów zaśpiewaliśmy refren. Potem przyszła kolej na Sweet Child O' Mine, Welcome to the jungle, Mr. Brownstone, Think about you i parę innych hitów. Na koniec Gunsi zagrali You could be mine i po bisowym Civil War stanęli w jednym rzędzie na samym środku sceny i pięknie się ukłonili. To była magiczna chwila. Potem zeszli ze sceny, a my wraz z tłumem zaczęłyśmy opuszczać teren stadionu. W przeciwieństwie do nich, popędziłyśmy za kulisy, żeby pogratulować chłopakom epickiego występu.
- No chłopcy...doskonała robota! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzycie. - już miałyśmy wejść do hallu, kiedy usłyszałyśmy rozmowę z managerem.
- Dzięki... dziękujemy bardzo. - obyło się bez przekleństw i już po chwili Alan wyszedł z pomieszczenia. Uśmiechnął się do nas miło i poszedł w swoją drogę. Postanowiłyśmy im jednak nie przeszkadzać, więc udałyśmy się do pokoju w drugim końcu korytarza, gdzie siedziała reszta dziewczyn z dzieciakami.
Izzy
Byłem bardzo zadowolony z tego koncertu, wszystko poszło po naszej myśli. Adler, mimo planów z odwykiem, znowu trochę przyćpał, mówiąc - To tak żeby dłonie się nie trzęsły. - widziałem coś dziwnego w zachowaniu Hudsona, ale zwyczajnie to olałem. Zapanowała cisza. Siedzieliśmy na kanapach z puszkami piwa w dłoniach.- No to...chyba czas się pożegnać. - nasze zamyślenie przerwał Steven. Wstał i podszedł do Axla. - Dzięki, że mnie nie wywaliłeś stary. Przyjmiesz mnie jeszcze jak wrócę? - zapytał, podając rękę zszokowanemu rudzielcowi.
- Przestań, bo się popłaczę...jasne, że tak. - zażartował Axl - Zawsze będziesz mile widziany.- dodał i po męsku przytulił blondyna. Potem przyszła moja kolej.
- Nie poddawaj się stary. - mruknąłem z lekkim uśmiechem. Co niby miałem powiedzieć ćpunowi, który za kilka godzin będzie drastycznie oderwany od narkotyków?
- Będziemy czekać. - dorzucił od siebie Duff i poklepał kumpla po ramieniu. Na koniec został Slash i właściwie to z nim Steven żegnał się najdłużej.
- Dasz sobie tam radę. Wracaj szybko, bo będziemy... - tu się zaciął i odchrząknął - Tęsknić. - zakończył spuszczając wzrok, a my zaśmialiśmy się cicho. Jeszcze przez kilka minut staraliśmy się wesprzeć na duchu zmarnowanego perkusistę, a potem całą piątką wyruszyliśmy na poszukiwania dziewczyn. Zwabiły nas ciche śmiechy i jakby szlochanie. Szybko otworzyliśmy drzwi i wpadliśmy do środka. Dziewczyny przytulały się całą piątką, a dzieci spały na jednej kanapie tuż obok siebie.
- Co się dzieje? - zapytałem niepewnie i aż otworzyłem usta ze zdziwienia, widząc jak one wszystkie ryczą.
- Było aż tak źle? - zapytał nagle Axl, a wtedy po pomieszczeniu przeszedł głośniejszy odgłos płaczu. Nikt się już nie odezwał. Pierwsza z niewielkiego kółka wyrwała się Katrin i z zapłakaną twarzą podeszła do Stevena, wtulając się w niego jak w poduszkę. Zaraz potem oddaliła się Letty, ale zatrzymała się tuż przede mną i popatrzyła mi w oczy.
- Nie gap się tak, tylko mnie przytul. - wyszlochała, a ja w mgnieniu oka objąłem ją ramionami.
Slash
Serce mi się kroiło jak widziałem płaczącą Chelle, więc kiedy tylko się zbliżyła, niewiele myśląc, delikatnie wpiłem się w jej usta.- Nie płacz. - wyszeptałem z uśmiechem i wytarłem jej wilgotne policzki kciukami. Michelle przymknęła powieki i wtuliła się w moją gołą klatę. Po kilkunastu minutach postanowiliśmy wrócić do hotelu. Niosłem Jimiego w swoich ramionach i znowu przypomniałem sobie o zawartości kieszeni w ramonesce. Kiedy spojrzałem na jego twarz, moje tętno przyspieszyło i pohamowało moje myśli. Wszyscy zanieśliśmy nasze małe pociechy do jednego pokoju i ułożyliśmy je w łóżeczkach.
- To może...pójdziemy wypić po lampce wina, tak na pożegnanie? - zaproponował jakże subtelny McKagan. Wszyscy uznali, że to świetny pomysł i całą ekipą wtargnęliśmy do hotelowego baru. Po raz pierwszy picie takiej małej ilości alkoholu było naprawdę fajne. Tylko McKagan trochę przesadził, to jednak nie przeszkodziło mu samodzielnie dojść do pokoju. Około północy wróciliśmy do siebie. Wcześniej pożegnaliśmy się z Adlerami, bo mięli wyjechać z hotelu wcześnie rano. Na początek wzięliśmy gorący prysznic, ale tym razem obyło się bez żadnych zboczonych rzeczy. A szkoda.
- Dlaczego płakałaś? - zapytałem, kiedy Chelle myła zęby, a ja suszyłem włosy ręcznikiem. Moja brunetka delikatnie się uśmiechnęła i wypluła pastę do umywalki.
- Smutno się zrobiło...Katrin też będzie się tam leczyć, a to może potrwać nawet kilka lat. - wyznała, smarując dłonie kremem.
- Katrin na odwyku? To ona też bierze?
- Nie głuptasie, mają tam świetną klinikę zdrowotną. Tuż obok tej, w której będzie Steven. Dobrze, że się nie rozdzielą. - odparła, wychodząc z łazienki. Wyszorowałem jeszcze zęby i również udałem się do sypialni. Chelle siedziała na parapecie, a w pokoju po cichu grało radio. Podszedłem bliżej i oplotłem ją ręką w pasie, kładąc głowę na ramieniu brunetki. - Co potem? - zapytała, wyrywając mnie w przyjemnego trwania w ciszy.
- A...o co ci chodzi? - zapytałem niepewnie, lustrując widok za oknem.
- No...co z zespołem? Będziecie grać bez perkusisty? - dodała, śmiejąc się pod nosem.
- Nie wiem...Axl pewnie coś wymyśli. - mruknąłem i nie czekając na więcej pytań, wpiłem się w jej usta...
***
Czy nowe tło Wam odpowiada? Jakieś inne propozycje? xD
O boze no i znowu zajebisty ! Kobieto ja sie przez ciebie poryczalam !!! Czemu on musiał cpac i iść na ten pieprzony odwyk :'( jeju co teraz bedzie ?! Błagam dodaj szybciutko następny :*
OdpowiedzUsuń*_* dziękuję!
Usuńdodam dodam xD jutro można się czegoś spodziewać ♥
Nie nadążam z tymi rozdziałami, serio. o.O
OdpowiedzUsuńAle, dobra, Poradzimy sobie. XD
Co do tła - genialne jest! Aż zachciało mi się wakacji, słońca, i wgl. *-*
Dziwnie będzie teraz bez Stevena i Katrin. Cholernie mi ich szkoda. Zarówno jak z powodu odwyku, jak i tego, że nie będzie ich teraz z ''Gunsową rodzinką''. ;-;
Gif ze Slashem i Duffem jest taki piękny. Głównie dlatego, że jest tam Duff. Piękny. Młody. Śliczny. Duff. Ale Slashem też bym nie pogardziła. :3 (gdybym pojechała na koncert to bym zabrała go i Mylesa i zabrała ich do siebie. I zamknęła w szafie. I miałabym ich na własność. Dobra, podzieliłabym się. XD )
Borze, jakie ja mam schizy, jak patrzę na to co napisałam wyżej. No cóż, bywa, ale tak to jest jak się z rana biega 400m. Nie, nie poszłam w ślad Michelle. Po prostu plecaka z domu zapomniałam. XDDD
I nie wiem co mam napisać, więc napiszę, że jest GENIALNIE. *___*
+ lubię jak masz ferie, bo rozdziałów więcej, a to fajne oderwanie się od nauki fizyki lub chemii, aby przeczytać nowy rozdział. :3
Hehe spoko spoko, mamy czas xD
Usuńlubię schizowate wizje ^_^
dziękuję pięknie za ten komentarzyk ♥
do nauki! ja mam ferie, więc mogę nic nie robić, a Ty masz zakuwać kochanie ;D
Ale smutno się zrobiło... widzę, że Gunsi mają kryzys. No, ale to w sumie dobrze dla opowiadania, nie może być wiecznie słodko, sielankowo i pięknie. Zresztą, jak mówisz, że dobrze się skończy to się cieszę. Mam nadzieję, że Steven i Katrin wyleczą się jednak szybciej niż dopiero za kilka lat. I że reszta też rozwiąże swoje mniejsze problemy.
OdpowiedzUsuńJaram się małym Jimim i Rogerem. Zawsze marzyłam, żeby mieć synka malutkiego Rogerka *__* (od mojego kochanego perkusisty Rogerka Taylora oczywiście :D). No, ale jestem pewna, że Gunsi sobie ze wszystkim poradzą i znowu będą szczęśliwą rodzinką! :)
Dziękuję za komentarz ♥
Usuńa imię Rogera to niby po kim? xD właśnie po Panu Taylorze ^_^
Proszę bardzo ♥ Udało mi się nadrobić wszystkie zaległości :)
UsuńNo właśnie wiem! Miałam zaciesz jak cholera, kiedy się dowiedziałam! :D ♥
Ahaha no to git :D
Usuńmam powiadamiać teraz? bo już nie wiem, a chyba nie mam Twego adresu w 'informowanych' :<
A no jasne, powiadamiaj :D Chociaż teraz przez ferie i tak regularnie zaglądam, to potem różnie to może być :D
Usuńołkej, to będę pamiętać xD
Usuńpo feriach to i mnie nie będzie tu zbyt często o ile w ogóle :<
pierwszaa ? *.*
OdpowiedzUsuńmi odpowiada . :3
jejku, jejku, kocham Rainbow ! <3
aaaaaaaaaaaaaaaaa .
Stevie i Katrin leczący się, miejmy nadzieję, że będą razem. Bo się dobrali.
A wizja maluchów w glanach *o*
rzygam tęczą normalnie.
Kobieto, nudzi Ci się, że dwa rozdziały dziennie? Bo mi to bardzo odpowiada! Jak dojedziesz do setki w ciągu ferii, to dostaniesz ode mnie zgrzewkę Danielsów.
Jezuu, Street Of Dreams w radiu, jaram się.
Ale nie było seksuu ;__;
zresztą, i tak jest zajebiście, keep on rockin'!
niestety nie pierwsza :< nie wiem jak ja to zatwierdzam, ale zawsze źle zaczynam i pierwsze komentarze idę na koniec.
Usuń*____* dobra, to ja już idę pisać, może dodam jutro ze 3? :D
seks i seks...będzie jeszcze nieraz xDDDD
♥
Poryczałam się przed komputerem -.-
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej tło takie ciepłe to mogłam się poprzytulać z laptopem ;)
Co to za życie bez Steviego? Takie... puste.
Slash powinien w cholerę wyrzucić ten woreczek chociażby ze względu na Jimmiego. Bo potem będzie, że mały znalazł i myślał, że to słodycze.
Kurczę, mówię Ci, dobijesz setki przed końcem ferii. A ty mi nie wierzyłaś, niedobra!
Zawsze sobie wyobrażałam, że jak będę miała dziecko to je będę ubierać w te słodkie koszulki z zespołami i będzie nosiło takie maleńkie glany z kokardami tak samo jak mama :)
Ech, idę szlochać dalej...
Don't cry...ja Cię naprawdę kocham!
Usuńbędzie dobrze...obiecuję, że Adlerowie jeszcze wrócą!
haha, nie no, mogę zapewnić, że Jimi tego nie znajdzie xD
tak myślisz *_* faaaajnie by było ;]
wiesz, że należy do Ciebie dwutysięczny komentarz na moim blogu? ♥ gratulacje! xD
ja tak samo! moje dzieci będą wyglądały jak rodzice, o ile tatuś nie umrze dopóki do niego nie pojadę :D
no jak chcesz to idź :<
Fajny rozdz., ale proszę zrób coś z czcionką bo do dupy się czyta.
OdpowiedzUsuńRobi się...tak lepiej? ;D
UsuńTeraz spoko, czekam na następny rozdz.
Usuń<3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 Tyle Ci powiem Kochanie!
OdpowiedzUsuńAle, że seksu nie było to lekki foszek xD
Podpis: (Nie)Zboczona
*__________________* omg...dziękuję? xD
Usuńbędzie w następnym rozdziale (to tak w sekrecie mówię ;D)
♥♥♥♥♥
Nowe tło jest super, a rozdział taki smutny, że aż się chce płakać :( tak dobrze było im wszystkim razem, byli jak rodzina, a tu nagle jeden z nich musi odejść...nie dziwę się, że dziewczyny płakały. Stracić Stevena to jak stracić słońce...straaasznie smutaśnie się zrobiło...ale i tak jesteś w tym mistrzynią ;) w końcu był spokój od seksu :D jak oni to zrobili to ja nie wiem :P czekam na następny kochana, mam nadzieję że weselszy <3
OdpowiedzUsuńNie płacz ;< będzie lepiej! obiecuję xD
Usuńdziękuję pięknie za komentarz ♥
Genialne tło idealne do tego rozdziału. Jejuniu nie mogę się doczekać kolejnego rozdziałku.
OdpowiedzUsuńA co do tego powiem że jeden wielki ryk. To takie smutne. W wyobraźni widziałam Katrin z tymi dzieciakami która jest świadoma że prawdopodobnie nigdy nie będzie mieć swojego to takie smutne. I Steve który tak marzył o rodzinie. Ja nie wiem co bym na ich miejscu zrobiła. To smutne bo Axl pewnie weźmie kogoś innego bo przecierz muszą zarabiać na dzieciaki i żony. Takie rozdarte serce. Serio to był chyba jeden z najbardziej wzruszających rozdziałków...
Jeju no kurde jakbym ja tak szybko pisała xd
Ale i tak nigdy ci chyba nie dorównam.
Kocham Kocham Kocham <3
Diablica
uff, dobrze że Wam się podoba xD
Usuńnie smutaj nooo :< będzie lepiej ;) i dziękuję *_*
ha.ha.ha. wszyscy są równi Słonko ♥
też Cię kocham <3
Jejciuu jakie fajne tło :) A mi się na telefonie tylko kawałek tej cholernej palmy wyświetlał.
OdpowiedzUsuńTaki romantyczny klimat.
Zresztą w świecie państwa Hudsonów ostatnio bardzo romantycznie
Sam sex chciałoby się powiedzieć XD
Mam nadzieję, że Steven i Karen dobrze zniosą swoje leczenie i szybko do nas wrócą.
Odzywa się moje wredne oblicze i sugeruje, żebyś co nie co namieszała w tym idealnym życiu Michelle i Slasha :D
Nowy: nightrain-to-sunset-strip.blogspot.com
hehe dziękuję ♥
Usuńgdzieś za dwa rozdziały troszkę się pozmienia ;]
wiesz co...to chyba Twoje sumienie jest w zmowie z moim xDDDD
Przeczytałam już wczoraj, ale na komórce, więc komentuje teraz... W sumie to okazja jakoś do przodu nie poszła, tylko Adler i Karen wyjeżdżają... Mam nadzieję, że dadzą sobie radę bo mimo, że jadą razem, będą w innych miejscach i będzie to dla nich taka próba czasu, zobaczymy czy dadzą sobie radę...
OdpowiedzUsuńdzięki za komentarz, ano i wszystko się okaże xD
UsuńPiękne to nowe tło *__*
OdpowiedzUsuńNo, a rozdział cuuudny jak zawsze <3
Jeejuuu jak smutno :c Steven wyjeżdża, Katrin wyjeżdża :c
Ale to wszystko dla ich dobra, więc mam nadzieję, że będzie dobrze :P
No właśnie, Chelle ma rację... Co teraz? Pewnie poszukają nowego perkusisty :)
Pisz szybko następny :3
dziękuję *_*
Usuńdziękuję <3
nie smutaj :c
będzie dobrze, na pewno :P
wszystko się okaże, a nowy gotowy xDDD
Jestem w szoku! Niewyżyci państwo Hudson przepuścili dwie okazje na seks pod prysznicem!
OdpowiedzUsuńKoszulka Chelle rozwalająca XD
Sam opis ostatniego koncertu w składzie ze Stevenem był baaaardzo wzruszający. Aż się łezka w oku kręci na myśl, że to ich ostatni raz. No i reakcje dziewczyn też były bardzo urocze. Chłopaki też się ładnie pożegnali. Ahh, no serio szkoda, że pewien etap w karierze zespołu zamknął się. No ale takie życie.
Plusem jest to, że Katrin i Steven się nie rozstają i w klinice też będą razem.
Duff to każdą okazję do chlania wykorzysta XD
Ogólnie to z jednej strony strasznie smutny ten rozdział, a z drugiej miał tyle pozytywnych momentów, że jakoś tak fajnie to wszystko wychodzi.
Lecę dalej, choć jak widzę, że zostało mi tylko jakieś dwadzieścia parę rozdziałów to aż mam ochotę zwolnić i zostawić sobie co nieco na później, ale jednocześnie nie mogę się oderwać od czytania XD
Pozdrawiam bardzo serdecznie ;*
Lady Stardust <3
Ta koszulka z "Shut up bitch" to było kiedyś moje marzenie haha XD
UsuńPiszę kolejne! Powoli idzie, ale piszę, więc czytaj ile wlezie <3
Bardzo dziękuję, po raz już chyba tysięczny, za komentarz ;*
Pozdrawiam
Reverie.