Rozdział 98. They left.
Izzy Przez jakiś bliżej nieokreślony czas wywijałem na parkiecie z moją Letty w małej knajpce tuż przy plaży. Ona była tu cholernie szczęśliwa. Wystarczyło tylko na nią spojrzeć, a samoistnie poprawiał mi się humor. Janis i Brian wychowywali się w szczęśliwej rodzinie, z dala od problemów i niebezpiecznego, rockowego świata. Mimo to, czasem przychodziły dni, w których miałem ogromną ochotę zagrać jakiś wykurwisty koncert. Nie mogłem w pełni spełnić tego marzenia, ale Letty namówiła mnie na przyjęcie posady gitarzysty w jednym z barków w hawajskim stylu. Grałem rytmy z deka sprzeczne z moim stylem, lecz i tak byłem zadowolony z mojej pracy. W domu tworzyłem własne piosenki z myślą o powrocie do LA i zespołu. No i jeszcze jedno - codziennie dzwoniliśmy do Stevena i Katrin. Steven nie za dobrze znosił swoje zachowanie, ale i tak wszystko szło w dobrym kierunku. Katrin...no cóż, u niej niewiel...