Rozdział 16. Running with the devil

                Zwinny jak jaszczurka Axl Rose umówił się ze mną na wspólne bieganie. Spotkaliśmy się przy plaży w Santa Monica. Mieliśmy zamiar pobiegać o zachodzie słońca po słynnej ścieżce Ocean Front Walk. To był upalny dzień, więc założyłam krótki biały top i szare sportowe szorty. Axl postawił na czerń. Zrobiliśmy sobie szybką rozgrzewkę i ruszyliśmy, starając się dobrać odpowiednie tempo. Na początku nie rozmawialiśmy. Dopiero kiedy pierwsze krople potu zaczęły spływać mi po plecach zapytałam:
- Jak tam twoja kondycja?
- Nienagannie. Kiedyś dużo biegałem - popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. - W szkole - dodał Rose gwoli wyjaśnienia. Przez chwilę milczeliśmy.
- Planujecie niedługo wydać płytę?
- Tak, ale na razie musimy doszlifować te kawałki, które mamy. Czuję, że w niektórych piosenkach po prostu czegoś brakuje - odparł Axl, starając się wyrównać oddech.
- Macie już jakiś tytuł tej płyty?
- Tak, ale nie mogę ci powiedzieć.
- Dlaczego nie?
- Mogłabyś to sprzedać prasie albo, co gorsza, chłopakom ze Skid Row - zaśmiałam się głośno.
                 Po nieco ponad godzinie bezustannego biegania przybiliśmy sobie piątki.
- O kurwa, jakie to jest przyjemne uczucie - powiedział zdyszany Axl, siadając na znajdującej się obok nas ławce.
- To najprzyjemniejsza rzecz na świecie... - dodałam równie zdyszana, opierając dłonie o moje kolana i patrząc przed siebie.
- Tu się z tobą nie zgodzę. Jest jeszcze jedna, dużo przyjemniejsza czynność - odparł, a ja obróciłam się w jego stronę z badawczym uśmiechem. Zerknął w moją stronę znad swoich okularów przeciwsłonecznych i bezczelnie zmierzył mnie wzrokiem. Zaśmiałam się zdezorientowana i zaczęłam się rozciągać. Czułam na sobie wzrok Axla. 
- A ty się nie rozciągasz? - zapytałam, nie podnosząc głowy. Dłonie położyłam na gorącym asfalcie i próbowałam powoli wyprostować nogi w kolanach. Rose bez słowa ustawił się obok mnie i próbował naśladować moje poczynania. Kilka razy przeklął pod nosem, jednak dzielnie wytrwał do końca moich wygibasów. 
- Nigdy wcześniej tego nie robiłem - przyznał z szerokim uśmiechem. 
- Widać... - powiedziałam zadziornie i nagle dostałam klapsa. - Ej! Za co to?! - krzyknęłam zszokowana. 
- Za pyskowanie - odparł Axl, przybliżając się do mnie o krok. 
- Poczułeś się urażony? - zapytałam, nie mając pojęcia jak zareagować i co powiedzieć.
- Nie, chciałem tylko sprawdzić czy mnie obezwładnisz, jeśli to zrobię - wyszeptał mi do ucha i położył dłoń na mojej talii. Mimowolnie przymknęłam oczy i stałam przed nim jak nieruchomo. Moje ciało pragnęło jego dotyku. Kiedy skierował swoją dłoń na moje biodro, westchnęłam i poczułam gęsią skórkę na rękach. Nagle Rose zabrał rękę i odsunął się.
- Może skoczymy do ciebie i zrobimy lemoniadę? - zapytał jak gdyby nigdy nic, kiedy otworzyłam oczy. 
- Świetny pomysł - powiedziałam nieco zawstydzona jego rozbawieniem - Ale musimy jeszcze kupić cytrynę  - dodałam, próbując odzyskać przytomność umysłu. Marzyłam o tym, żebyśmy w tym momencie byli u mnie w mieszkaniu. Moglibyśmy wtedy zrobić o wiele więcej...
                Dojazd na miejsce zajął nam ponad godzinę. Starałam się nie dać po sobie poznać, że mam ochotę na znacznie więcej niż dotykanie. Rose był bardziej uśmiechnięty niż wcześniej. Przeszywał mnie spojrzeniem. Dużo żartował a ja wdzięcznie śmiałam się z jego żartów lub szukałam dobrej riposty na jego prowokujące pytania.
                 Wsiedliśmy do windy razem ze starszą Panią, która mieszkała kilka pięter nade mną. W ręku ściskała śpiewnik z religijnymi piosenkami. Z niepokojem zerkała w stronę mojego długowłosego kolegi. Rose wyczuł sytuację i nagle zaczął śpiewać:
Stand by me
Stand by me
Lord, you never lost a battle
Stand by me
Stand by me
Stand by me
Lord, you never lost a battle
Stand by me
'Cause you always have been with me, stand by me
'Cause you always have been with me, stand by me
Starsza pani z początku przybrała podejrzliwy wyraz twarzy. Kiedy jednak Rose nie przestawał śpiewać, na jej twarzy zagościł uśmiech. Drzwi windy otworzyły się i mieliśmy wysiadać.
- Niech cię Bóg ma w swojej opiece, chłopcze! Będę się za ciebie modlić! - powiedziała radośnie. Axl uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. Wysiedliśmy z windy. Starsza pani pojechała wyżej, a ja stałam z rozdziawioną buzią przed najbardziej zaskakującym człowiekiem świata.
- Nie tylko ty znasz dziwne piosenki - powiedział Axl i zatrzymał się - A to był naprawdę porządny śpiewnik - dodał, kiedy wyciągałam kluczyk spod wycieraczki przed drzwiami mojego mieszkania. Weszliśmy do środka.

Komentarze

  1. wolę, aby była z Axlem ale czuję, że jednak to Saul jest jej przeznaczony ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój biedny Slashuś, on ją nadal kocha, a ona jest z czwartym członkiem z Gunsów... :D Jedno jest pewne - ze Stevenem nie będzie na pewno... :) Nareszcie zaczyna się pokazywanie Duffa z dobrej strony... :) Axl musi być zadowolony, ale ja nie jestem - tak więc jeszcze raz "Mój biedny Slashuś, on ją nadal kocha..." Pozdrowienia, czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *_* Bardzo Fajny Ktoś to czyta! Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam ;D

      Usuń
  3. Uwielbiam Twojego bloga, ale prosiłabym o zmniejszenie ilości tak dokładnych opisów seksu... Nie zrozum mnie źle, po prostu trochę dziwnie się czuję czytając taką dokładność.
    Prosiłaś, więc piszę co myślę :) Nie obraź się :p
    Ale tak, to blog super, kocham, kocham, kocham!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajajajć przepraszam! ;c Już piszę rozdział 105, więc dopiero od teraz zastosuję się do Twojej prośby, bo chyba faktycznie przesadzałam xD Nie mam o co się obrażać, słonko! Dziękuję pięknie *_*

      Usuń
  4. Blog jest ogólnie wyjebiście wyjebisty, stwierdzam to oficjalnie :) pisz dalej i nie przestawaj ! *__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeej *_* Dziękuję!
      Będę pisać, ale raczej nie prędko ;_;

      Usuń
  5. Haha a zboczona Miszel lubi jak opisujesz te scenki xD Tak bardzo niewyżyta, ale nieważne ;D
    Kurde Gunsi i przyjęcie dla samych siebie! Hahaha jebłam z tego :D
    Fajnie mi się czyta z myślą że Chelle i tak będzie z Saulem, ale jak pamiętam dobrze, to za pierwszym razem tak przeżywałam, że ona wybrała rudzielca, a nie loczka xD
    No nic. Lecę do kolejnego, równie zajebistego rozdzialiku *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam wolę czytać te w Twoich opowiadaniach *_*
      Ja na razie nie komentuję u Ciebie "It's so easy", ale wiedz, że jestem już w 5 rozdziale! xD

      Usuń
    2. Hahaha ja znowu nie lubię o tym się rozpisywać, ale jednak koleżanka bardzo chce abym to robiła xD
      Zboczuchy, zboczuchy everywhere xD

      Usuń
    3. PISZ takie rzeczy, bo pięknie Ci to wychodzi *_*

      Usuń
    4. No i brawo Michelle R. - wszystkim wypaplałaś zakończenie - Michelle i tak będzie z Saulem! Dziękujemy!
      Tamto powyższe pisałam troszcząc się o czytelników, którzy jeszcze nie znają zakończenia - na całe szczęście, ja już do nich nie należę!!!! XD ;)
      Rock&Rolloholiczka

      Usuń
  6. A więc jednak Axl. Ładnie, ładnie.
    Slash pewnie łatwo nie da za wygraną no ale, zobaczymy jak to się wszystko potoczy i rozwinie.

    Fajnie się czytało ten rozdział. Same świetne sceny.

    Występ Gunsów w barze i wykonanie piosenki 'My Michelle' był CUDOWNY! W ogóle uwielbiam jak w opowiadaniach/książkach pojawiają się teksty piosenek :D

    No a co do Duffa to dobrze, że zrozumiał swój błąd i przeprosił.
    Michelle to serio ma dobre serce, że mu przebaczyła.

    Bardzo udany rozdział, chętnie zobaczę co tam się dalej wydarzy i jak potoczy się związek Axla i Cheele.

    Pozdrawiam cieplutko :)

    Lady Stardust :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 117. Please, don’t touch

Rozdział 12. Nie martw się, skarbie

Rozdział 1. Żeglujące statki