Cześć! Nie mam pojęcia jak to wszystko wyjdzie, bo to mój pierwszy blog, jednak mam nadzieję, że Ci się spodoba. W głowie mam już plan na kilka rozdziałów, jednak nie jestem w stanie określić jak często będę je dodawać.
Ujrzałam Twoje komentarze u mnie sprawdziłam Twój profil i stwierdzam iż przeczytam obiecuję.! Ale daj mi trochę czasu, bo jak na razie cierpię na jego niedobór ;/ W każdym bądź razie dziękuję za odwiedziny i spodziewaj się mojego nalotu na tego bloga w najbliższym czasie ;d
STÓJ! Nie dodawaj nic, poczekaj aż nadrobię! xD Huehue, biedne dziecko... Nawet nie wiesz jak ci współczuję tego, ze znalazłam Twojego bloga. Czekaj na moje bardzo treściwe i pokrzepiające komentarze o niczym ;* Tylko błagam... Daj mi wszystko ładnie przeczytać i przyswoić xD
"Jesteśmy tak mocno spragnieni uczuć, że dajemy się równie mocno ranić, naiwnie oczekując zmian, które nigdy nie nastąpią. Ludzie nie powrócą. Uczucia się nie umocnią. Znajomości nie odbudują. Po co żyć..." ~ ABC Gruba szyba niemalże wcale nie wpuszczała światła do niewielkiej sali. Białe drzwi przestały bez przerwy otwierać się i zamykać. Wszyscy poczuli niepowtarzalny spokój, którego od tak dawna potrzebowali. Nie było już krzyku i pośpiechu. Mężczyzna siedział tuż obok łóżka, mocno ściskając chudą dłoń w swojej drżącej ręce. - Nie tak to miało wyglądać, Chelle - przytulając czoło do jej nagiego ramienia bacznie obserwował czy nie otwiera oczu. Nie chciał, by nagle kazała mu wyjść. Niepewnie pocałował jej dłoń i głęboko odetchnął. Za parę godzin miał się rozpocząć kolejny dzień, który przyszło mu spędzić obok łóżka. Co kilka chwil ponownie uświadamiał sobie, że to o...
"Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z tą wiarą lżej im będzie żyć i umierać." ~ Wisława Szymborska Na sali zaszumiało zdziwieniem. Kobieta spotkała się ze wzrokiem Myles'a, który miał zeznawać wraz z siedzącą tuż obok Caroline. Każdy szeptał sobie do ucha różne rzeczy, a ona chciała jak najszybciej wyjść z sali, w której po raz ostatni miała patrzeć na swojego prawnego męża. Później miało być już tylko dobrze. Stukot jej obcasów wyprzedzał tykanie zegara. - Michelle! - krzyknął Mulat, kiedy po drodze wpadła na kobietę dość drobnej budowy. Nie miała najmniejszego zamiaru się odwracać. Na schodach nieco zwolniła i trzymając się barierki, zeszła na parter. Widziała jak Hudson wychodzi z windy, więc tylko popchnęła drzwi, chcąc uciec niezauważoną. Plany legły w gruzach, kiedy silna ręka mężczyzny objęła chudy nadgarstek. - Zostaw...zostaw mnie! - krzyknęła...
"Wygląda, jakby życie miało odejść Każdego dnia odpływa coraz dalej Gubię się wewnątrz siebie Nic nie ma znaczenia, nikt się nie liczy"* ~ Metallica - Fade To Black Przez moment stał nieruchomo. Dopiero po chwili dotarło do niego co właśnie usłyszał. - Michelle! - krzyknął, doganiając kobietę - Nie możesz ciągle uciekać! - wrzasnął, mocno chwytając jej nadgarstki. - Nie dotykaj mnie - warknęła, czując wielką łzę spływającą po jej policzku - Jesteś aż tak tępy, że nie rozumiesz? - wyszeptała, patrząc w jego wielkie oczy - Ja nie uciekam. Po prostu mnie zostaw, proszę - jej błagalny wzrok doprowadzał go do rozpaczy. - Maleńka...nie...nie możesz... - mocno zacisnął powieki. Ze wstydu odwrócił się do niej tyłem. Kilka razy głęboko odetchnął. Przez chwilę myślał, że odeszła, lecz kobieta wpatrywała się w postać przed sobą - Posłuchaj...musimy mieć pewność, że jesteś w ciąży...
Ujrzałam Twoje komentarze u mnie sprawdziłam Twój profil i stwierdzam iż przeczytam obiecuję.! Ale daj mi trochę czasu, bo jak na razie cierpię na jego niedobór ;/ W każdym bądź razie dziękuję za odwiedziny i spodziewaj się mojego nalotu na tego bloga w najbliższym czasie ;d
OdpowiedzUsuńSTÓJ! Nie dodawaj nic, poczekaj aż nadrobię! xD Huehue, biedne dziecko... Nawet nie wiesz jak ci współczuję tego, ze znalazłam Twojego bloga. Czekaj na moje bardzo treściwe i pokrzepiające komentarze o niczym ;*
OdpowiedzUsuńTylko błagam... Daj mi wszystko ładnie przeczytać i przyswoić xD