Rozdział 17. Anything goes, Mr Rose
Pragnęłam samotnej kąpieli i nawet Axl Rose nie był w stanie mnie od tego pomysłu odwieść. Za bardzo jednak nie protestował. Posłusznie poszedł do kuchni, którą wskazałam mu ruchem głowy, i zabrał się za przygotowywanie lemoniady. Po zasłużonym prysznicu założyłam świeże ubrania. Końcówki moich włosów były jeszcze nieco mokre. Weszłam do kuchni. Sok z cytryny był rozlany na kuchennym blacie, a szklanki z lemoniadą stały na stole.
- Wow, szybki jesteś - zaśmiałam się, patrząc na zadowolonego Axla.
- Ty też - zmierzył mnie wzrokiem - Dlaczego założyłaś szorty? - zapytał, a ja milczałam, szukając wiarygodnej odpowiedzi - Lubisz kiedy faceci patrzą na twoje nogi? - dodał z nieco szyderczym uśmieszkiem.
- Lubię. Lubię też kiedy patrzą na mój tyłek - odparłam szczerze, nie widząc sensu w okłamywaniu mojego bezpośredniego kolegi. Rose przez chwilę patrzył mi prosto w oczy.
- Mogę się u ciebie umyć? - zapytał, kładąc paczkę papierosów na stole - Nie lubię wracać spocony.
- Już będziesz wracał? - zapytałam trochę zbyt oczywistym tonem. Rose tylko się uśmiechnął. Przeniosłam się do salonu i usiadłam na kanapie. Starałam się uspokoić, jednak moje myśli zaprzątał ten cholernie seksowny facet, który właśnie kąpał się w mojej łazience. Woda przestała lecieć.
- Dasz mi jakiś ręcznik? - krzyknął Axl, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak. Zaczekaj - odpowiedziałam, zrywając się z kanapy. Z dużym ręcznikiem w dłoni zapukałam do drzwi łazienki. Rose nie odpowiadał, więc weszłam do środka.
- Ej! - krzyknęłam, zakrywając oczy dłonią i uśmiechając się pod nosem. Ociekający wodą Axl Rose stał bez ubrania na środku mojej łazienki i podziwiał swoje odbicie w nieco zaparowanym lustrze.
- Możesz patrzeć. Mnie to nie przeszkadza - powiedział tym swoim niskim głosem i wziął ode mnie ręcznik. Zaśmiałam się bezradnie i szybko wyszłam z łazienki. Wyglądał jak młody bóg, który właśnie zaczął chodzić na siłownię.
Po kilku chwilach Rose przyszedł do salonu. Zadowolony z siebie usiadł na kanapie. Miał na sobie tylko ręcznik zawiązany wokół pasa. Przeglądałam gazetę, starając się grać w grę "nie tak szybko, kotku" według zaproponowanych przez Axla zasad. Spoglądaliśmy na siebie co jakiś czas. Za każdym razem śmiałam się pod nosem i kręciłam głową z niedowierzaniem.
- Jesteś trochę narcyzem, no nie? - zapytałam, w momencie gdy Axl rozglądał się po salonie.
- Ja? Ależ skąd. Ja po prostu jestem zajebisty - odpowiedział, mrugając do mnie okiem. - Kurwa, zapaliłbym sobie - powiedział, gdy na zewnątrz zrobiło się już ciemno - Albo nie, jeszcze jedno. Mogę być z tobą szczery?
- Jasne - odparłam.
- Chciałbym cię teraz zerżnąć. Właśnie tutaj, na tej kanapie - zaniemówiłam. Przez moment siedzieliśmy w bezruchu i patrzyliśmy sobie w oczy. Kiedy na naszych twarzach zaczął pojawiać się coraz większy uśmiech, Axl przyciągnął mnie do siebie za podbródek i delikatnie pocałował. Znowu sprawdzał granice. Po tym jak drugi raz musnął moje usta, szybko usiadłam na jego udach i zaczęłam oddawać jego namiętne pocałunki. Szybkim ruchem zdjął moją koszulkę i zsunął biustonosz trochę niżej. Popatrzył na moje piersi i jęknął z zadowoleniem. Po chwili jego ręka zaczęła delikatnie wsuwać się do moich spodenek. Głośno westchnęłam, gdy zaczął pieścić mnie palcami.
- Nie jesteś aż taka grzeczna, co? - zapytał zadziornie a ja uśmiechnęłam się z podnieceniem wymalowanym na policzkach. Rose po chwili wstał. - Połóż się na brzuchu - powiedział władczo. Robiłam wszystko co kazał. Okazało się, że nawet bezczelnie ukrył prezerwatywę za poduszką. Przydała się. Był tak pewny siebie i stanowczy, że w tamtej chwili mogłabym zrobić dla niego wszystko.
wszystko super, uwielbiam Twoje opowiadanie. Wykryłam tylko cóś ... w dziesiątym rozdziale (chyba) pojawia się taki fragment "jest rok 1985. Mam 20 lat." , a tutaj napisałaś, że Michelle urodziła się w 1966. Nie żeby coś ale... to jakby trochę dziwne, nie?
OdpowiedzUsuńwhooops! Słuszna uwaga, dziękuję pięknie, już poprawione xD
OdpowiedzUsuńa ostatnio poprawiałam czas w opowiadaniu...nosz cholerka ;c
Cholera, bardzo kocham Axla, ale pomimo to wolę, aby Chelle była ze Slashem :D Zawsze do siebie pasowali *O*
OdpowiedzUsuńKurde, mówiłam Ci, że kocham takie twarde laski, które wciskają się w mundury i pędzą na służbę?
Ajajaj lecę do kolejnych rozdziałów mój mistrzu <3
Hahaha miałam ten sam dylemat pisząc ten rozdział. Z jednej strony nie chciałam tak szybko ujawnić parki Hudsonów, z drugiej żal mi było pisać jak Slash stoi z boku a Axl zajmuję jego pozycję ;_;
UsuńCoś wspomniałaś XD w każdym razie pamiętam!
♥ U!
Po dość długiej przerwie powracam do czytania :D
OdpowiedzUsuńNo więc tak: początek - bomba! Lubię rozdziały rozpoczynające się od poranka po imprezie XD
A dalej historia znów się powtarza i nasza Chelle musi wyjechać. Znowu. I to znów w momencie gdy jej życie zaczynało się układać. Ale to oznacza kolejną nie zapomnianą (mam nadzieję) przygodę w jej życiu.
Powiem szczerze jestam zdziwiona, że że Slashem nie doszło tym razem do czegoś więcej, ale w sumie to ciekawa odmiana. No i szacuneczek dla Michelle, że jest wierna rudzielcowi. Ciekawe czy w tej Azji zaszaleje i znajdzie sobie jakieś ,że tak powiem, zastepstwo za Axla XDD
Miło wrócić do Twojego opowiadania po przerwie :)
Pozdrowiam serdecznie no i przy okazji życzę wesołych świąt! :*
Lady Stardust :*